Niniejszy tekst nawiązuje i uzupełnia stanowiąc może nie do końca post scriptum, ale kolejny krok w rozwiązaniu niesamowitej zagadki odwzorowania w przestrzeni geograficznej Krakowa i okolicy Zodiaku i systemu kalendarzowego za pomocą wzgórzi kopców. Jest rozwinięcie i inne ujęcie a także potwierdzenie pewnych tez i faktów z artykułów:
- Siedem Czakramów Ziemi a podcięte korzenie Polaków
- Wawel – Święta Góra Słowian – czakram i piktogram
- Kopce – Święte Sanktuaria Bogów albo kurhany władców
oraz wpisów
oa także wpis “Artykułu na temat Kopca Wawelskiego i innych kopców”
Poniższy artykuł pochodzi ze strony internetowej poświęconej dawnemu Krakowowi. Serdecznie polecam tę stronę wszystkim spragnionym wiedzy o przeszłości Krakowa – w ogóle jest piękna, przepyszna graficznie i posiada mnóstwo informacji.
Artykuł ze strony: http://dawny-krakow.blogspot.com
Świetny przybytku, gdzie przed laty wielowładne jaśniały królów majestaty…
Rezydencja króla Kazimierza Wielkiego na Łobzowie – To jest widok od zachodu, czyli od Bronowic w stronę Krakowa – w tle widać Wawel i Kościół Mariacki
“W roku 1367 r. Kazimierz Wielki nie chcąc się dalszemi przejażdżkami do Nicpołomskiego zamku od prac publicznych odrywać, kazał sobie zbudować w Łobzowie letnie z drzewa mieszkanie, i tam z upodobaniem przepędzał chwile od pracy i od królewskich trosków wolne.
Niektórzy twierdzą, iż w tem wiejskiem ustroniu, wytwarzał zbawienne pomysły do urządzenia państwa, a inni złośliwi, odsłaniając odwrotną stronę znakomitych wielkiego króla przymiotów, pomawiają go o naganne w Łobzowie miłostki z Rokiczanką a później z piękną żydówką Esterą, której mogiłę (jeżeli nią jest rzeczywiście) w środku ogrodu podanie dziś jeszcze wskazuje.”Kraków przed czterdziestą laty” Wielogłowski Walery, Kraków, 1871.
Żydówka Estera Małach – wg. legendy w wielkiej rozpaczy spowodowanej
niestałością uczuć ukochanego popełniła samobójstwo, rzucając się z okna zamkowej wieży w Łobzowie. Pochowano ją na terenie parku w pobliżu zameczku. Z woli króla usypano na jej grobie kopiec. Kopiec ten, nazwany kopcem Esterki, miał wysokość około 8 m, a średnica prze ziemi wynosiła ok. 29 m.
Zamek Łobzowski – pod koniec XIV w. stanowiła trzy kondygnacyjna, ozdobna wieża mieszkalna, na rzucie kwadratu, opasana czworobocznym murem obronnym, otoczona fosą z przepływającą wodą doprowadzoną z Młynówki Królewskiej. Posiadłość Kazimierza Wielkiego była wielokrotnie rozbudowywana przez znakomitych architektów Santiego Gucciego i Giovanniego Trevano.
Otaczające ogrody, pośrodku których był Kopiec Esterki, początkowo utrzymane były w stylu gotyckim, później renesansowym, wreszcie barokowym, a sama królewska pałacowo-ogrodowa rezydencja była pierwszą tego rodzaju w ówczesnej Polsce. Z siedzibą w Łobzowie związana jest także romantyczna opowieść o królowej Jadwidze:
“W tym-tu mieyscu, lub w pobliskich chatach ukrywał się w r. i586 Wilhelm xiąże Austryacki, narzeczony Jadwigi krolowey polskiey, w czasie uroczystości wiazdu Władysława Jagiełły do Krakowa, chrztu, koronacyi i zaślubienia królewskiego: a nawet w pewnym razie gdy go śpiegowie szukali, siedząc w kominie na zasadzoney tam belce, pilność ich omylił.”
“Kraków przed czterdziestą laty” Wielogłowski Walery, Kraków, 1871.
Na szkicu widać ruiny zamku
W łobzowskim pałacu urodził się syn królewski – Władysław IV. W wieku XVI i XVII z Łobzowa wyruszały paradne orszaki królewskie, by odbywać uroczyste wjazdy do miasta, związane z koronacjami, zaślubinami, pogrzebami lub sukcesami militarnymi.
Tu witano Bonę Sforza, Annę Austriacką i wiele innych znakomitych osobistości. Niestety, podczas potopu szwedzkiego pałac został obrabowany i spalony. Odbudował go król Jan III Sobieski. To tu właśnie był postawiony namiot Wielkiego Wezyra, gdzie Sobieski przed wyprawą na Wiedeń skoncentrował ponad 22 tysiące wojska.
To właśnie ten pałac posłużył mu za wzór dla rezydencji w Wilanowie.
Opis ogrodu z tamtego czasu podaje, że pełen był on nie tylko pięknych, drzew i krzewów, ziół, a w altanach można było odpocząć przy fontannach i kolumnach. Za Sasów ogród wraz z pałacem był mocno zniszczony.
Pierwsze prace konserwatorskie zaczęła Akademia Krakowska, której pałac przekazał ostatni król Polski – Stanisław August Poniatowski. Otoczenie przekształcono w ogród botaniczny. Niestety, po zaborach pałac popadł w ruinę.
Za czasów Rzeczpospolitej Krakowskiej wyremontowano skrzydło południowe kosztem rozbiórki pozostałych. Uporządkowano ogród, a jego część przekształcono w park. Stał się on modnym miejscem spacerów i wycieczek. W odnowionym pałacu, nowy właściciel – Towarzystwo Strzeleckie organizował nie tylko spotkania, ale i uczty królewskie.
I teraz przechodzimy do najsmutniejszej części
Po upadku Rzeczypospolitej Krakowskiej Austriacy zrobili tu najpierw magazyny, a potem w 1850 r. zbudowali Szkolę Kadetów ( wykorzystując pozostałości murów zrujnowanego pałacu).
Zachowali jednak park, który był także w międzywojniu. W tym samym czasie mieścił się tutaj także najpierw Korpus Kadetów, a później Szkoła Podchorążych Piechoty. Podczas okupacji niemieckiej były prowadzone prace przy budowie nowej drogi przed pałacem, lecz nie doprowadziło do takiej dewastacji jaka miała miejsce później. Tutaj koniecznie muszę przytoczyć słowa ze spacerownika “Gazety Wyborczej”:
“W latach 50. ubiegłego wieku Ludowe Wojsko Polskie przystąpiło do budowy stadionu WKS Wawel. (świadectwo pochodzi z opowieści Ś.P. prof. Janusza Bogdanowskiego).
Oczywiście w tamtych czasach wszystko co wojskowe, nawet budowa stadionu, okryte było tajemnicą wojskową o stalinowskim rygorze.
Niemniej jednak wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków (p. Dutkiewicz) udało się zmylić czujność strażników i wszedł na teren budowy jako osoba urzędowa:
– Panie pułkowniku? A co się stało z kopcem Esterki?
– Ten pagórek? Spychacze wyrównały. Ale jak pan chce, to ja panu taki kopiec zaraz usypię albo i dwa. Tylko niech Pan pokaże gdzie…”
Takim to sposobem zdewastowano bowiem nie tylko tajemniczy kopiec Esterki, ale także przepiękny ogród, zasypano XIV-wieczną Młynówkę Królewską, doprowadzając zarazem do ginięcia grabowego starodrzewu.
Teraz na części parku znajduje na stacja benzynowa…..
To przykre, ale ja tylko dziś dowiedziałam się o tej smutnej historii i to za sprawą ciut ckliwego wierszu jakiegoś podrzędnego poety….
A przecież przez 4 lata mieszkania w akademiku “Piast” przechodziłam tam codziennie!!!
Smutne…..
Na koniec Kopiec Esterki rysunek F. P. Usenera z 1805 r.
Długosz wyraźnie wskazał też powód, dla którego Czeszka przestała podobać się Kazimierzowi. Była po prostu łysa, co do pewnego momentu udawało się jej ukryć przed kochankiem: „Król zaś Kazimierz, lubo w pomienionej nałożnicy swojej Rokiczanie, wdziękami jej ujęty, wielce się rozmiłował, gdy atoli jeden z domowników jego odkrył przed nim, że miała głowę łysą i nieczystą, a król nie dowierzający temu doniesieniu sam się naocznie o tem przekonał, natychmiast ją od siebie oddalił, a w jej miejsce wziął znowu żydówkę imieniem Esterę, ślicznej urody niewiastę, za nałożnicę, z której spłodził dwóch synów Niemirę i Pełkę. Na prośbę, rzeczonej Estery, Żydówki i miłośnicy swojej, ponadawał Żydom w królestwie Polskiem mieszkającym wielkie wolności i przywileje na piśmie wydanem w imieniu królewskiem, które wielu poczytywało za fałszywe, a w których była nie małą krzywda i obraza Boża (…) I to sromotnym także było postępkiem, że córkom zrodzonym z onej Żydówki Estery pozwolono, jak ludzie powiadają, przejść na wiarę żydowską” (Jana Długosza kanonika krakowskiego Dziejów polskich ksiąg dwanaście. T. 3, ks. 9, 10 ss 249-250).
Według legendy, Estera zamieszkała wraz z dziećmi w letnim pałacu królewskim – w Łobzowie, w którym Kazimierz Wielki często ją odwiedzał. Niestety, nie był jej wierny. Podobno, kiedy Estera to odkryła – popełniła samobójstwo: wyskoczyła z okna wieży w Łobzowie. Pochowano ją na terenie parku niedaleko zamku i z woli króla usypano na jej grobie kopiec, który miał wysokość około 8 m, a średnica przy ziemi – ok. 29 m. W 1787 roku w zamku z Łobzowie – wtedy już bardzo podupadającym – złożył wizytę król Stanisław August Poniatowski, który obejrzał rzekomą mogiłę Esterki i kazał ją wnikliwie zbadać. Prawdopodobnie ani wtedy, ani później – badania kurhanu nie wykazały żadnych śladów szczątków ludzkich – stąd przypuszczenie, że kronikarz Jan Długosz Esterkę sobie najzwyczajniej wymyślił. Być może tylko gorące uczucie mogło uzasadniać kompletnie dla kronikarza nieracjonalny gest króla Kazimierza, jakim było nadanie Żydom szczególnych swobód i wolności. Kopiec rozebrano, a raczej zrównano z ziemią, w latach 50 – tych ubiegłego wieku, podczas rozbudowy stadionu WKS Wawel. Pałac w Łobzowie też już nie istnieje. A legenda o Esterce – wielkiej miłości Kazimierza Wielkiego – jest przekazywana z pokolenia na pokolenie
Źródła:
Majer Bałaban, Przewodnik po żydowskich zabytkach Krakowa, Kraków 1935
Prawda o Kopcu Esterki i w ogóle Esterce żydowskiej kochance Kazimierza Wielkiego, której nigdy nie było.
jest rzeczą pewną, że prawzorem stereotypu sprawiedliwego polskiego króla był panujący w XIV wieku Kazimierz Wielki.
Ze względu na udzielone Żydom przywileje, Kazimierz Wielki (1310-1370) postrzegany był przez pokolenia polskich Żydów jako ich dobrodziej i opiekun. Ponieważ taka postawa była wówczas w Europie ewenementem, bo europejscy władcy raczej palili, sprzedawali i wypędzali zamieszkałych w ich ziemiach Żydów, lud żydowski nagrodził ostatniego piastowicza nie mającą uzasadnienia w faktach legendą, która przydając mu żydowską kochankę, czy, jak powiadali niektórzy Żydzi, „żonę”, zrównała polskiego króla Kazimierz Wielkiego z biblijną postacią perskiego Króla Achaszwerosza z miasta stołecznego Suzanu.[2]
Legenda o Esterce była szeroko znana polskim Żydom w okresie przed wybuchem drugiej wojny światowej. Oto w jakiej wersji opowiedział ją Karolowi Junoszy lubelski Żyd w pierwszych latach XX wieku na żydowskim cmentarzu w Lublinie:
– Tam nawet zdybuje się jeden kamień, na którym napisane jest nie dużo i nie mało, tylko jedno imię! A wiesz pan jakie imię? Ha, Ester! A wiesz pan, czyje to imię? To była Żydówka, z prostego stanu nawet, biednego krawca córka, ale później to ona została żydowską królową.
– Żydowską? Źle jesteś poinformowany, mój Berku, gdyż ona wcale królową nie była.
– Tak?! Pan może powie, że i ten król wcale nie był król i ta Żydówka nie była Żydówką, że on koło niej nie siedział, a ona koło niego też nie była. U państwa to wszystko jest na wywrót.
– Ale owszem, przyznaję że była i że koło króla siedziała.
– Nu, a kto może koło króla siedzieć?! To kimedya jest, dalibóg! Koło krawca siedzi krawcowa, a koło króla – królowa. Małe dziecko nawet zrozumie taki interes.
– Ona niedaleko Krakowa jest pochowana, to wiadomo.
– Niech będzie i tak! Ja na jej pogrzebie nie byłem. Dla mnie dość, że ludzie powiadają, że jest taki kamień i że na nim stoi napisane to imię Ester i że ta Ester była żydowską królową. Na co mnie wiedzieć więcej? Mnie to dość. Kto chce, niech daje wiarę, kto nie chce, niech nie daje. Na to nie ma żadnego przymuszenia, żadnego gwałtu.[3]
Powszechne w społeczeństwie żydowskim i trwające wieki przekonanie, wyrażone przez żydowskiego historyka Majera Bałabana, że w Polsce najbardziej opiekowali się Żydami królowie, w dwudziestoleciu międzywojennym, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości – wobec braku restytucji monarchii – zostało przeniesione na charyzmatycznego Marszałka Józefa Piłsudskiego, który został uznany przez Żydów polskich za „spasitiela” – wybawiciela od antyżydowskiej polityki zaborców, przywracającego dawne łaskawe dla Żydów polskie królowanie.[4] Przywołując na pamięć króla Kazimierza Wielkiego, polscy Żydzi – jak nakazywała tradycja – także dla Marszałka wymyślili żydowską żonę. Przedwojenna Polska huczała bowiem od plotek, że jedna z żon Marszałka jest Żydówką, co tłumaczyć miało jego rzekomą uległość i przyzwoitość względem mniejszości żydowskiej.
Marszałek Józef Piłsudski zmarł w roku 1935. Żydzi polscy wchodzili zatem w czas zagłady bez „królewskiego” opiekuna i „spasitiela”. Żaden z przywódców Państwa Polskiego nie był bowiem w stanie zająć jego miejsca; żaden w sercach polskich Żydów nie zdołał już zyskać takiego szacunku i miłości. Wobec powszechnego wśród polskich Żydów stereotypu sprawiedliwej władzy polskich królów, wraz ze śmiercią Marszałka – ostatniego „polskiego króla” – w stosunkach polsko-żydowskich skończyła się trwająca od zarania wspólnych dziejów, przerwana czasem zaborów, epoka królewska. Niemcy, którzy w roku 1939 rozpętali drugą wojnę światową, nie dali Polakom i Żydom szansy na napisanie następnego rozdziału. Dziesięć lat po śmieci królewskiego Marszałka Józefa Piłsudskiego narodu polskich Żydów nie było wśród żywych.
http://solidarni2010.pl/16019-ewa-kurek-trudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok-1000-1945-cz-xviii.html
Potwierdza ten sąd profesor Jerzy Wyrozumski i profesor żydowski Hoheschmer, czy Krzysztof Ożóg.
Bałamutna opinia o nieistnieniu Kopca na Łobzowie, który zniszczyli komuniści sypiąc wał pod trybunę stadionu a nie żadną strzelnicę. [Brednia z Naszego Dziennika z Torunia]
Równolegle historycy stwierdzili, że w ówczesnej rezydencji królewskiej w Łobzowie uformowano za czasów panowania Stefana Batorego niewielki kopiec jako element zaprojektowanego przez Santi Gucciego parku. Tradycyjnie przypisywano mu jako patronkę Esterkę i twierdzono, ze może to być miejsce jej pochówku, ale już w 1768 roku to drugie przypuszczenie zostało odrzucone przy okazji badań zleconych przez Stanisława Augusta Poniatowskiego.
O istnieniu niewielkiej (około 5-7 metrów wysokości) budowli ziemnej przekonani byli także autorzy „Planu miasta Krakowa z przedmieściami” (tzw. kołłątajowskiego) sporządzonego w latach 1783-85 na zlecenie Komisji Edukacji Narodowej, kopiec jest też widoczny na mapach: katastralnej z 1848 i wojskowej z 1904 roku.
W przewodniku po Krakowie Karola Estreichera z 1938 roku jest niewielka wzmianka o częściowym zniszczeniu tego kopca ze względu na budowę strzelnicy wojskowej obok funkcjonującej w tym miejscu w okresie Dwudziestolecia Szkoły Podchorążych (obecnie upamiętnia ją ulica Podchorążych).
Tak wyglądają ustalenia historyków i naukowców, ale ci krakowianie, którzy w ogóle cokolwiek słyszeli na ten temat, prawdopodobnie będą nadal mówić o kopcu Esterki. I niech tak pozostanie, bo legendy mają swój urok.
Czyli brednia ultrakatolicka z Naszego Dziennika: http://www.naszdziennik.pl/wpis/430,czy-istnial-kopiec-esterki.html
Projekt rekompozycji ogrodu w niezbyt zadowalającej jakości (1990 r. – chyba nic z tego ….)
I taki to przygnębiający widok (mapa z końca XVIII w.
i google maps)
Na zdjęciu obecna ulica Przeskok od ulicy Kazimierza Wielkiego dochodzi dokładnie do bramy Ogrodu Łobzów, który midać między Młynówką a dwoma wieżowcami po lewej u dołu. Są to pozostałości majątku Uznańskich i Sułkowskich. Po lewej stronie u dołu zdjęcia (południowy zachód) widać dwa wieżowce mieszkalne – dolny stoi dokładnie w miejscu gdzie stał dom Białczyńskich – nasza działka ciągnęła się od rzeki Młynówki aż do tego wieżowca powyżej, czyli do zakrętu ulicy Przeskok, oraz wzdłuż muru istniejącego obecnie Ogrodu Łobzów.