Zobacz jak Cię kroją markety! AGROunia
nadesłał Paweł Ruszczyński
Markety korzystają z dominującej pozycji na rynku i gnębią polskich producentów oraz wyciskają pieniądze od konsumentów – ich marże na warzywach i owocach są bowiem bardzo wysokie! Markety korzystają z nieudolności polskich służb handlowych i sanitarnych, dziurawych bądź korzystnych dla wielkich sieci przepisów. Rodzinne gospodarstwa rolne? Jesteśmy odcięci od rynku! Markety dyktują swoje warunki i robią co chcą.
https://www.youtube.com/watch?v=ChoFx76TMPs
Producenci warzyw oraz sadownicy utracili możliwość sprzedaży na chłonny rosyjski rynek. My nie możemy tam eksportować i budować polskiego PKB. Rosjanie sprzedają nam rosyjski węgiel na ogromną skalę. Podatnicy zaś dotują nierentowne polskie kopalnie.. Kpina !! Jak tak dalej pójdzie to niebawem utracimy bezpieczeństwo żywnościowe kraju i wszystko zdrożeje jeszcze bardziej. Gospodarstwa rodzinne upadną. Pozostaną tylko wielcy producenci i korporacje, które przejmą ostatni bastion polskiego kapitału w gospodarce.
Chcesz rozwijać nasz kanał YT?
Możesz nas wesprzeć finansowo i przekazać darowizną za pośrednictwem naszej strony: http://www.agrounia.pl lub zrobić przelew na dane: Fundacja Agrounia tytułem: darowizna na kanał youtube Nr konta: 26 1240 3275 1111 0010 8728 5197
Możesz też wesprzeć fundusz strajkowy: https://zrzutka.pl/ret86u
CB – dodatek nadzwyczajny ale prawdziwy (dla równowagi)
Mam obok siebie – 600 metrów no może 1 km, olbrzymie targowisko zadaszone z ciągami sklepów – Plac Imbramowski się nazywa – jest pełne od rana do wieczora, także w sobotę. W piątek i sobotę nie jeżdżę tam ani nie chodzę, olbrzymi parking pęka w szwach i samochody stoją w kolejce do zaparkowania. Sprzedają rolnicy krakowscy bezpośrednio i drobni polscy handlarze/sklepikarze i to sprzedają wszystko co da się zjeść – tętni i kipi życiem tenże plac od 6.00 do 20.00. Kupuję tam takie rzeczy, że w pale się nie mieści, o niektórych nie wiedziałem że istnieją, a niektóre pamiętam z dzieciństwa, jak jabłka starych marek np. Cesarz Wilhelm, albo Złota Koksa i Koksa Górska. Są też kapusty kiszone i ogórki w tysiącu odcieni smakowych. Młody bób możesz tam kupić przez dwa miesiące, ale możesz też kupić bobowe gówno nie do zjedzenia. Także oliwki robione na tysiące sposobów i różne pasty do kanapek, prosto od Arabów, którzy mają tam stoisko. Co ci się zamarzy to tam dostaniesz, mleko prosto od krowy miód z górskich pasiek, do wyboru do koloru.
Chodzę tam często żeby po prostu patrzeć na to rojowisko, oczy wychodzą z orbit i pachnie, pachnie, pachnie jak nigdzie indziej na świecie…