Deneb – to Ślęża
Sadr – to Radunia
(beta) – to Lipowa Góra kolo Kołaczowa
(Boże Ciało; P Cygni) (n) to wzgórze (261.1 m.n.p.m.) w miejscowości Kuchary
(epsilon) – to jeziorko w miejscowości Jędrzejowice
(delta) – to przełęcz Sulistrowicka
(i^2) – to wzgórza (167,9 m.n.p.m. oraz 172,6m.n.p.m.) miedzy Świątnikami a Skalnikiem
NGC6995 – to wzgórze (333,8 m.n.p.m.) nad miejscowością Książnica.
Łabędź (łac. Cygnus, dop. Cygni, skrót Cyg) – jeden z bardziej wyrazistych gwiazdozbiorów nieba północnego, znany już w starożytności. Liczba gwiazd dostrzegalnych nieuzbrojonym okiem: około 150, 16. co do wielkości. W Polsce widoczny od wiosny do jesieni. Ze względu na to, że jego najjaśniejsze gwiazdy układają się na niebie w kształt krzyża, czasem nazywany jest Krzyżem Północy (analogia do Krzyża Południa). Gwiazdozbiór znajduje się w obrębie Drogi Mlecznej. Wysoko na letnim północnym niebie Łabędź pokazuje najjaśniejszą część północnej Drogi Mlecznej, wspaniałą Chmurę Gwiazd w Łabędziu. Najjaśniejsza gwiazda Łabędzia, Deneb tworzy, wraz z Altairem z Orła oraz Wegą z Lutni, charakterystyczną formację nieba letniego, asteryzm – Trójkąt letni.
Mity i legendy
Łabędź przedstawia postać, jaką przybierał Zeus w czasie swych sekretnych schadzek. Jednym z obiektów pożądania miała być nimfa Nemesis lub, w bardziej powszechnej wersji, królowa Sparty – Leda. Po miłości z Zeusem Leda zrodziła podobno – są różne wersje tej historii – jedno lub dwa jaja. Z nich narodzili się Kastor i Polluks oraz Helena Trojańska. Polluks i Helena Trojańska byli rzekomo potomkami Zeusa, lecz Kastor był synem Ledy i jej męża, króla Tyndareosa[2].
Inna opowieść mówi o tym, że Orfeusz po swojej śmierci został jako Łabędź uwieczniony tuż przy swoim instrumencie, to jest obok gwiazdozbioru Lutni[3].
Dodamy tutaj mity czyli Baje Słowiańskie z Księgi Tura oraz Księgi Ruty:
Księga Tura Taja 4 – str 81-82
„Na północy z wielkiego Morza Białobożego pozostało tylko Morze Wądy, nazywane też Bołotykiem albo Morzem Wędów, i Morze Białe. Po tejże stronie gór narodziła się również rzeka Wiskła-Wiszła (jako że z owego morza i Góry Wądy wyszła albo z rany Siemi oraz że niejako z Morza Białobożego wyschłego powstała), zwana inaczej Wądalem lub Wisłą. Drugie jej miano, Wądal, stąd się wywodzi, że do morza Wądy w dal płynie, z morza Wądy powstała, a też sama bogini Wąda upodobała ją sobie spośród wszystkich rzek Ziemi. Z Morza Białobożego spłynęła poza nią Odra-Audra, czyli woda drąca, odzierająca, odradzająca siebie samą i wszystko dookoła. Podobno także w tamtym miejscu przywalona przez Simów Wąda darła się o pomoc.
Jest również na północy rzeka Watry-Wierty – zwana Wartą (tam podobno była owa podmorska Jaskinia Kłów – War Spora, gdzie Watrę więziono). Jest rzeka Wilca, zwana Wilgą, Wilnią lub Wilją, i rzeka Dażboga, zwana Bogiem lub Bugiem, i Wiprz-Wąprz, czyli woda prąca, rodząca (podobno tam się Śląkwa narodziła, a inni prawią, że to rzeka Wąpierzy lub wodnych odyńców i błotnych loch zwanych wieprzami) oraz Łaba, czyli Łabęda, jako że zawładnęła nią Daboga, której ptakiem jest łabędź.
Łado nosi miana Łada-Kołaty, Łada-Lędy i Łada-Kołuba. Posługuje się Mieczem-Rozrywem, nosi czarowny hełm i takąż zbroję, a w stu rękach trzyma Sto Rzeczy. Najważniejszą z tych rzeczy jest Kołatka-Trajkotka. Jest Władcą Porządku Rzeczy i Panem Wiadomości. Pomagają mu bogunowie Skrybki.
Jezioro bierze swą nazwę stąd, że z jego dna wyrasta las kamiennych słupów, różnego kształtu i barwy, które wprawiają swym widokiem każdego w takie zadziwienie, że aż odbiera ono mowę. Stąd powstało powiedzenie „osłupieć z zachwytu”. W tym miejscu, ze względu na bliskość Otchłani, zatrzymuje się czas. Druga nazwa jeziora wywodzi się właśnie od „stania pór”, czyli stuporu, a także stąd, że sto pór na raz się tu dzieje – cały czas jest stojący i poplątany.
Postać Wielkiej Wężycy, w którą się miała Maża na koniec wcielić, występuje w każdej z pozostałych wersji podań na temat rodowodu Mazów i odrodzonej Maży w Nowej Kolibie.
Jest i taka możliwość, jaką podają kapiszty południowe: Cakonów, Skrytów i Mynżan – że Mazowie i Mazonki odrodzili się wprost z boskiego nasienia z trzech córek Ładziwca i Łady-Łagody, a tylko pozorem jest, iż przeszli oni do nowego bytu od pąpu w ciało Kąptorgi, a potem przez Jistę-Jaśnienę II z Istów i nasienie Nura-Sądka.
Wtedy Jista II i Sądek byliby w rzeczywistości tylko ich przybranymi rodzicami. Na pewno jednak Mazowie odrodzili się od kniagini Mazy-Mazji i drugiej królowej, Łabędy. To potwierdzają nawet Romaje.
My przytoczymy tę opowieść bajną w tym miejscu, jako że tak przyjmuje tradycja Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata, a najbardziej wtajemniczeni kapłowie – kudałowie (cudawowie i kudiesnicy), posiadający do dzisiaj przynajmniej część wiedzy z Arkajamy [7], nakazują w tym właśnie miejscu ją opowiadać i kłaść, czyli zapisywać. Przejdźmy zatem do owej ważnej, a umieszczanej w dwóch różnych czasach opowieści, która według jednych dotyczy tego samego Męża i Widnura, o którym prawi opowieść o Konopielce-Rosomochu, podczas gdy według drugich jest późniejsza, działa się w Nowej Kolibie i dotyczy Wudnara-Radomudry oraz Drugiego Męża-Mążynosa, a także ich brata Serpęty – trzech władców z wyspy Skryty.
Wiele ważnych grumad żerców i mudrów wykłada, że Wojna o Taje rozgrywała się tylko ciut wcześniej niż Wojna Widłużańska (o Troję-Widłużę) i ludy Królestwa Sis nie zdążyły na tyle przyjść do sił przed ową nową wojną – widłużańską, aby ją wygrać, jak wygrywały wszystkie poprzednie wojny. Miała więc ona miejsce niedługo po powtórnym narodzeniu się Zerywanów z Pępów w Jaskini Lęgu, pod postacią Kruków, a więc na początku czasu mierzonego. Musiało to być tak wcześnie, że nawet w czasie mierzonym nie zostało jednak ujęte i dlatego wielu kapisztom poplątały się w pamięci postacie i okresy z tymi wydarzeniami związane. Zatem można ową opowieść równie dobrze rozpocząć w tym miejscu i pociągnąć dalej, jak i umieścić w czasach opowiadanych przez Taję Dwudziestą i Drugą – o najdawniejszych dziejach Mazonek.
Powiadają mudrowie-żegłowie Mądochów-Myzan (Mynżan), Cakonów-Czakonów i Skrytów-Skortów z Wyspy Skryty, że Maza i Łagoda były siostrami, które narodziły się w tajemniczych okolicznościach pośród ludu Istów. Powiadają Cakonowie i Skrytowie-Skortowie, że nie narodziły się owe córy z Jisty-Jaśnieny II, lecz zostały jej podrzucone przez boskich rodziców, którzy musieli ich narodziny ukryć przed swymi boskimi małżonkami.
Według jednych podań – kapiszt południowych – były one bliźniaczkami i pochodziły od Boga Wojny Ładziwca i jego matki Łady-Łagody, zwanej również Ładnością. Stąd też obie były buńczuczne i waleczne. Ich dzieje, mimo podobieństwa charakterów, potoczyły się jednak zupełnie różnie. Aż do dorosłości żyły obie w dostatku pod opieką Jaśnieny II, istyjskiej księżniczki, żony burskiego władcy kniagi-agi Nora na Łukomorzu, nad brzegami przepięknej rzeki Dźwiny.
Według kapiszt wschodnich, tych wywodzących się od Burów, córki były trzy, każda miała inną matkę, a wszystkie tego samego ojca – Ładziwa, i wszystkie były w różnym wieku. Ich imiona brzmiały: Maza, Łabęda-Lęda (Ląda) i Węda. Najstarsza była Węda i ta pochodziła z łona bogini Wądy oraz lędźwi boskiego Ładziwa, średnia była Łabęda-Ląda i ta pochodziła od Łady-Łagody oraz Ładziwa, a najmłodsza była Maza, którą zwano też Mażą, Mażeną, Mazją Bez Wstydu, Azją, Azową Wstydą lub Azowką, albo Śwarną, czy też Swarną Mazją, bo jej matką miała być Swara (chociaż niektórzy twierdzą, że Daboga-Dobra). Wszystkie trzy boginie przybrały przed Ładziwem ludzką postać i tylko dlatego mogły powić zwyczajne dziewczynki, a nie jakoweś półboskie inożyce.
Skoro dziewki owe miały cechy człowiecze, boginie nie mogły ich ani odkarmić, ani wychować.Kudawowie Świątyni Światła Świata, powiadają jednak, że matkami owych dziewcząt musiały być nie boginie, lecz bogunki, których boski ist jest na tyle słaby i bliski ludzkiemu ichorowi, że możliwym się staje narodzenie z boskich lędźwi półboskiego-półludzkiego potomstwa. I tak Wędę urodziła Topielica Czapła, Łabędę-Lędę powiła Łojma Łaska, a Mazowkę-Mazję wydała na świat Dziennica Skoła. Dziewczynki zostały spłodzone i zrodzone, gdy boginki przybrały ludzką postać i dzięki temu miały ludzkie kształty, bez śladu inożności. Takie narodziny nie zdarzyły się nigdy wcześniej i nigdy potem, zatem nie były to zdarzenia zwyczajne. Te trzy przyszły bowiem na świat w sposób jeszcze bardziej tajemny i cudowny, niż to się stało z Czarodaną. Stały się ludźmi zwyczajnymi i ziemskimi, choć pochodziły bezpośrednio z boskiego nasienia i z boskiego ciała.
Trzy Siostry Po Ładziwie – bo tak też je zwano na Weli – przeznaczone zostały do spełnienia niezwykłej roli w dziejach Nowej Koliby. Na dodatek miały też dokonać rzeczy wyjątkowej – założyć pierwsze w dziejach plemię rządzone wyłącznie przez kobiety. Było to plemię Mazonów i Mazonek, Plemię-Gniazda. Temu plemieniu poruczyli bogowie być w Nowej Kolibie zbiornicą czystej Zaródzi Nowego Człowieczeństwa, czyli Odwieczną i Najczystszą Zbiornicą Nasienia Ludzkości w Nowym Świecie – przeznaczyli im stać się jedynym Zamkniętym Zakonem Ziemi. Takie narodziny wymagają swojej ceny i tak się też stało. Zaraz, gdy dzieci przyszły na świat, Ładziw posłuszny prawom Weli przebił ich matki mieczem-harapem, a ich dusze wcieliły się w Czaplę, Sokoła i Łabędzia.
Te trzy ptaki są znakami trzech wielkich lądów świata, poza którymi nie ma już innych na Ziemi: Czapla jest ptakiem-znakiem Wenelądu oddanego później we władanie Wędy, Sokół – Swarny Ptak jest znakiem ptakiem Mazstyki-Mazji (Śwazstyki), nad którym to lądem królowanie objęła później Maza-Mazowka (Śwarna Mazja, Śwarstyka-Świastyka, Maza Bezwstyda)), a Łabędź jest znakiem-ptakiem Lądu – Lądu złączonego Morzem Żywym. Przy czym Biały Łabędź jest znakiem Białego Lądu (Północnego) a Czarny Łabędź Czarnego Lądu (Południowego). Niektóre kapiszty podają też, że tym ptakiem-znakiem Lądu jest Czarny i Biały Bocian, bo bocian rzeczywiście łączy Ląd w całość, a Łabędź łączy tylko Krainę Lodu i Skanię z Lądem i Mazją.
Stąd, kiedy matki dziewczynek zamieniły się w ptaki, ich córy zostały przez Ładziwa umieszczone w rodzie wielkiego żercy i czarownika z plemienia Połuczan, zwanych też Połoczanami. Było to plemię pochodzenia bursko-nuruskiego z Pałkinów i Łyskowiców. Czarodziej i wróż, o którym tu mowa, zajmował się także podróżowaniem i wymianą, czyli był poniekąd wtajemniczonym kapłanem mudrem-żagłem i pomieniaczem kapiszty Podagów. Zwał się Sadko-Sądek lub Nur, zaś jego żoną była istyjka Jaśniena. Oboje przybrani rodzice dziewcząt mogli się szczycić starodawnym rodowodem krwi, sięgającym czasów samego Światogora i narodzin Straszów Welańskich. Ród kniagina Sądka-Nura II wywodził się od Żar Ptaka Ogniksa, czyli inaczej Rujogońca Wojnyksa (Fejniksa, Rójnika) [8], a ród Jaśnieny II od Oryja z królewskiego starożytnego, zerywańskiego rodu Kuksów i od Zorzy-Jaśnieny I.
Połoczanie zajmowali wtedy ziemie na wschód od Łukomorza, od Danastru do Wielkich Jezior Północy. Duża grupa osiadła też w widłach Dunaju przy obwarze Tyrs-Bierło, a część plemienia poszła do Małej Mazji i tam założyła Łuczanię. Z nich miało się, według przepowiedni wróżów kapiszty Swąta, wywieść kolejne pokolenie tyrsów, nowy ród królewski po Bardzach, nowi kniagowie-agowie kolibańscy. Nazywano więc ich wszystkich, całe plemię, w każdym z nich upatrując przyszłego króla, Bogatyrsami, lub Bogatyrusami [9].Wykarmione przez Ziemiankę, stały się boskie potomkinie śmiertelnymi kobietami. Księżniczki były znane z krnąbrności, wysokich wymagań, zadziorności i chęci kierowania mężczyznami. Zwłaszcza przybrany ojciec ulegał wszystkim ich zachciankom, a już najbardziej pomysłom najmłodszej, Mazy-Mazji (Azji Bezwstydy)10, której dawano też przezwisko Małmazja, jako najmłodszej i najsłodszej. Potem od jej imienia zwać tak poczęto odurzające, młode, słodkie jak rozkosz wino, które upaja i odbiera rozum oraz siły, tak dokładnie jak to ona czyniła, okręcając mężczyzn wokół różanego palca. Wreszcie nazwano tak wielki półwysep po wschodniej stronie Morza Mora, dla odróżnienia go od wielkiego lądu Mazji, który księżniczka otrzymała pod swoje rządy. A jeszcze później nazwano tak wyspę na Morzu Rodów myśląc, że to ląd stały owego półwyspu, Cypel Małmazji (Kuper Małmazji).
Dzieje każdej z trzech dziewcząt były odmienne, ale wszystkie one miały wrzącą krew i moc boską w kruchej kobiecej powłoce. Kudiesnicy Skrytów-Skraińców z Kijowa powiadają, że każdej z nich pozostał boski znak – cecha inożna, ledwo widoczna i łatwa do ukrycia, ale świadcząca niezbicie o ich boskim pochodzeniu. Według nich, Maza-Mazowka miała poniżej pleców krótki ogonek, jaki miewają Łojmy lub Czarcichy, bo nie jest pewne, czy jej matką nie była Czarcicha, służka Chorsiny. Lęda-Łabęda miała dwa krótkie różki, które kryła między obfitymi lokami bujnych jasnych włosów, jak to bywa u Dziennic, Nocnic i Świetlic, służek Dażbogów bądź Swarogów. Węda miała zaś zrośnięte palce u stóp, jak to mają Wodnice, Bagienniki, Utopce, Brzeginie i Topielice.
Ze wszystkich trzech krewkich sióstr Łagoda-Łabęda miała jednak dzieje najburzliwsze.
Oto stało się tak, że siostry pewnego pogodnego dnia bawiły się na łące u ujścia rzeki, nad brzegiem morza. Jedni powiadają, że było to u ujścia Dźwiny do Bołotyku, drudzy, że u ujścia Danastru do Morza Czarnego, czyli w okolicy założonego przez Wenicjan-Wojnyksjan (zwanych przez Romajów Fenicjanami) obwaru Tyrs11. Tyle że wtedy Tyrs był już zamieszkały przez słowiańskich Połuczan, Osiów Bytyńców i dawskich Gątów oraz przez dracko-lęgijskich Zadarów-Zoderów (Zodzierysów-Zoderchów znad Odry-Wiady nazywanych przez Romajów Satarchami).
Dużo później tenże obwar Tyrs, przekształcony już w gród, odebrany został Królestwu Sis przez Romajów.
Jeszcze inni rzekają, jak kapłani Mądochów-Mynżan ze Skryty i Skraińców z Kijowa, że to było przy obwarze Tyrs-Bierło, czyli u ujścia Dunaju do Morza Czarnego. Jakby nie było i gdzie by to się nie działo, było to tak: Niespodzianie pośród pasącego się bydła zjawił się znikąd potężny srebrzysty Byk o rogach
w kształcie półksiężyca. Początkowo siostry przestraszyły się, ale zwierzę zachowywało się bardzo łagodnie, było zaś przepiękne. W pewnej chwili byk zbliżył się do Łagody-Lędy i położył się u jej stóp. Siostry zaczęły żartować, że Byk ją zaprasza, aby go dosiadła.
Przekomarzały się dobrą chwilę, aż w tej zabawie zapadło, że Łagoda dosiądzie owego Byka, a do tego uczyni to bez cienia strachu. Ponieważ z buńczucznej wypowiedzi nie wypadało się jej wycofać, siostry zaś naigrywały się z niej nieustępliwie, Łagoda-Łabęda-Lęda, pomimo lęku, usiadła na grzbiecie Byka.Ten wtedy uniósł się powoli i zaczął się przechadzać po łące, z dziewką na grzbiecie. Radości i śmiechu było co niemiara. Lecz oto Byk zbliżał się coraz to bardziej do brzegu morza, a w pewnym momencie puścił się pędem do wody i mimo próśb i gróźb, płaczów i nawoływań, odpłynął z uczepioną jego rogów Łagodną-Lędą. Nie był to bowiem wcale byk, lecz Byk, czyli któryś z bogów, najpewniej Swarog, pod postacią srebrzystego zwierzęcia. Bóg tak bardzo upodobał sobie tę piękną dziewczynę, że postanowił ją podstępnie uprowadzić i zniewolić.
Jedni widzą w owym Byku Chorsa, z powodu rogów w kształcie półksiężyca i srebrnej sierści. Inni mają go za Wodo-Wełma, bo któż, jak nie on, mógł przepłynąć na Skrytę przez Morze Czarne, Morze Mora i Morze Rodów. Jeszcze inni widzą w nim samego Peruna, który tak sprytnie się przybrał w cudze piórka, że różne padają do dzisiaj, owego Byka, miana. Najczęściej podaje się więc w Zapisach Kapiszt Wiary Przyrodzonej jako jego imię miano Byk, gdyż jest to jedyne prawdziwie znane i pewne imię oraz jedyna pewna i widzialna postać owego boga. Bóg Byk uprowadził królewnę na wyspę Skrytę. Tutaj uwięził ją w Gortynie. Jedni powiadają, że to była grota w skałach ze źródłem żywej wody tryskającym u wejścia – a więc miejsce święte. Inni powiadają, że sama nazwa wskazuje, iż to był Tyn w Górach, czyli zamyk niedostępny, ukryty pomiędzy skałami. Tu przebywali wyłącznie we dwoje, nawet bez obecności jakichkolwiek bogunów.
Rozpacz Agi Nora-Nura II, a raczej kniagi-agi Nóra-Nura, jak prawią potomkowie Nurusów, czy kagana-agi Sadki-Sądka, jak prawią Burowie, oraz jego żony, Jaśnieny II, była tak wielka, że zaraz po porwaniu posłali na poszukiwanie „przyrodniej” siostry własnego, rodzonego syna – Kadymąża-Kadzija (Kudana, Kudaja). Kadymąż był już wtedy pełnoletnim, młodym wojownikiem, a jako syn królewski przeszedł wtajemniczenia kapłańskie i poznał tajemnicę pisma.
Jednak Kudaj-Kadzij nie odnalazł nigdy Łagody-Lędy-Łabędy, a bojąc się gniewu ojca (agi Nora-Nura II, inaczej kniagi Sadki, albo kniazia Sądka) pozostał na obczyźnie, wśród Wyrodomajów.
Powiadają dziekani, wojowie-kapłani Świątyń Działów, że wraz z synem udała się na poszukiwania córki także ich matka, czyli Jaśniena II Istyjska, która jednak na początku wyprawy zmarła w Ziemi Drackiej w Dardawii12. To Kudaj-Kadymąż miał być, według nich, winien jej śmierci i tak bardzo przeraził się gniewu ojca, iż uciekł do Wyrodomajów.
Powiadają gromady kapłanów ze Świątyń Kirów, że Kudaj-Kadymąż okazał się człekiem tak słabej woli, rozumu i siły przyrodzonej, iż aby wkupić się w łaski Wyrodomajów zdradził im tajemnicę kapłańską – umiejętność posługiwania się pismem13. Zatem nie Skołoci, Istowie i Słowianie otrzymali tajemnicę pisma od Romajów Gelonów, lecz odwrotnie – to kapłani i władcy Wyrodomajów otrzymali Taję Pisma od Skołotów, przez nieodpowiedzialnego Kudaja, młodego kapłę Kącin Podagów-Mirów – Panów Drogi i Pokoju-Miru, Chorsów – Panów Tajemnicy i Natchnienia oraz Ładów – Panów Wojny i Wiedzy, w tym Gogołady-Gołagoły (Głagoły) – Pani Pisma.
Dopiero przez Kiryła z Sołunia zwrócili Romaje oną taję prawowitym właścicielom, pod postacią rytego głagołu, ponad półtora tysiąca lat później, w 1600 roku Nowej Koliby. Przez cały ten czas królestwo Sis w zapisach tajemnych, dozwolonych kapisztom i gromadom kapłanów, używało więc sznurowej (wiciowej) i bukwianej – lewej – Welesowicy, a nie prawego pisma – Tajemnicy-Głagolicy.
W czasie, gdy błądząc po Wyrodomaji Kudaj bezowocnie poszukiwał siostry, Łagoda-Lęda na Skrycie w Gortynie powiła trzech synów: Męża-Mężynosa, Wudnara-Radomudrę i Serpętę.Kiedy zazdrosne boginie Wąda, Perperuna i Chorsina – podejrzewając każda – że to jej mąż jest owym zdrajcą, który porwał piękną księżniczkę, zapałały nagłą złością i chciały się zemścić na dziewczynie, Srebrnorogi Bóg Byk postanowił zakończyć przygodę, dla dobra ich wspólnego potomstwa. Oddalił się na nocne niebo, gdzie porzucił byczą powłokę i gdzie pozostaje ona do dzisiaj jako gwiazdozbiór Tura (Cielca). Nim to uczynił zamienił Łagodę-Łabędę w Białą Łabędzicę i odesłał ją nad rzekę Łabę. Tam mogła połączyć się z rodzoną matką i stała się królową tej rzeki, a też całej ziemi w około, zwanej Lądem. Ląd ten złożony jest z części Białej i Czarnej. Biały Ląd rozciąga się od Zachodniego Morza Wądów – Wądlądyku (Ątlądyku, Odlądstyku) za rzekę Don po rzekę Kamienną – Jajik i Góry Kamienne na wschodzie, a na południu po Czarne Góry Kauków i Morze Czarne (Ciemne) oraz Morze Żywe [14].
Po południowej stronie Morza Czarnego i Morza Żywego oraz Czarnych Gór Kauków rozpoczyna się Czarny Ląd, który sięga swoim końcem Morza Windów, graniczącego z Piekielnym Brzegiem Nawi Welańskiej. Tam są krańce Czarnego Lądu. Niejako wspólną częścią Białego Lądu, Czarnego Lądu i Mazji-Śwastyki jest półwysep Małej Mazji.
Powiadają wielcy mudrowie spośród najtajemniejszych kudałów, że Władca Rzeczy – ojciec Ładziwa, sam Łado Wielki, chcąc równo na ziemi nagrodzić wszystkie córki swego syna, co je miał z wielkimi boginiami (albo bogunkami), począł dzielić między nie królestwa od wschodu ku zachodowi. Nieszczęście chciało, że zaczął od najmłodszej Małmazji-Swarstyki Bezwstydnej i otumaniony jej sztuczkami i zachciankami oddał jej pół świata, aż po same Góry Panów czyli Gorole – Gural, inaczej Góry Kamienne albo Góry Skołockie, zwane dziś Uralem. Niektórzy powiadają, że oddał jej ziemie aż po źródła Dźwiny. Potem pozostałe pół chciał podzielić między Łagodę-Lędę i Wędę, ale Łabęda też ma burzliwe przyrodzenie i tak go opętała, że jej oddał ziemię aż po brzeg morza na zachodzie. Zatem Wędzie zostało tylko samo morze i Brzeg Przedweli na samiuteńkim zapadzie Świata, który różne Kapiszty Zachodu nazywają też Wenelądem,Wędylądem albo Brzegiem Nawi.
Dawno, dawno temu wszystkie znane ziemie Świata podzielone były więc między te trzy półboginie i dlatego wszystkie owe znane Ziemie razem zwano Wądlądmazykiem albo prawidłowo i w pełnym brzmieniu – Wąd-Ląd-Maz-Stykiem, która to nazwa utarła się w łatwiejsze w wymowie miano – Ątlądstyk, a potem Wądlądyk, Wądlątyda, Atlantyda, a z czego do dziś pozostał tylko wodny ocean Atlanstyk-Atlantyk. Atlanstyk dawniej był jedyną znaną wodną częścią świata i mieniono go Styksem – czwartą częścią całej znanej Ziemi i czwartym członem Trzeciego Nazwania Świata.
Trzeba bowiem wiedzieć, co kazują wtajemniczeni z Bractw Wiary Przyrody, że cztery są miana Świata: Pierwsze Niewypowiadalne Miano Świata jest Swąt, Drugie Święte Miano Świata jest Matka Ziemia, Trzecie Ludzkie Miano Świata jest Wądlądmazstyka-Ątlądmastyka (Atlantyda), Czwarte Tajne Miano Świata jest …. Nieznane, bo tajne.
Niektórzy, wyjątkowo wtajemniczeni w Wiarę Przyrody prawią też, że nazwa ta nie obejmowała w ogóle wody pomiędzy lądami, tak jak się to dzisiaj utarło, a jest ona z czasów, gdy lądy i morza stanowiły jedność na Ziemi, gdy jeszcze nie były ubite i rozciągnięte przez walkę Kauków. Tak więc według nich, to wspólny, niepodzielony, stykający się ląd nazywano Ziemią Trzech Królowych – Wądy, Lędy-Łagody i Mazji-Wstydy – Wądlądmaz-stykiem (Wądlądowstydą), a Styksem nazywano wodne królestwo Wędy, czyli morze przyległe do brzegu Weli na zapadzie Świata. Nie jest to sąd, który podzielamy, bowiem skrawek ziemi należący do Wędy stanowiący Przedwelę jest oddzielony od reszty wodami owego Styksu. Chyba iż przyjmiemy, że kapłowie starożytnego królestwa Sis dobrze wiedzieli o wielkim lądzie, który leży na zachodzie albo też jeszcze dalej, na wschodzie za Krainą Lodu i Ostrowem Bujan. O lądzie nazywanym Wenelądem, czyli o lądzie, który powinniśmy nazywać Wędą lub Wędylądem. On to bowiem jest pełnym Dziedzictwem Wędy, nie mniejszym niż dziedziny dwóch pozostałych sióstr. Dzisiaj ludzie nazywają go Ameryką, od imienia jakiegoś zwykłego człowieka, dziwnego odkrywcy, dziwnego, bo ponad wszelką wątpliwość nieprawdziwego.
Słowianie z Ludu Lęgów, ze szczepu Lędzian powiadają, że Lęda osiadła w królestwie Lęgijskim, które się ciągnęło od Średniej Grani-Rynu na zachodzie, przez Łabę i Wiadę-Odrę, aż do Średniej Wisły. Środkowymi rzekami Królestwa Lędy-Łabędy, obejmującego na początku tylko ziemice Lęgii, były więc Łaba i Wiada-Odra, a także Warta. Graniczne zaś rzeki tego królestwa to Ryn-Grań (Ren) na zachodzie i Wisła na wschodzie. Pośrodku swojego królestwa Lęda ustanowiła nad Wartą okazałą stolicę – obwar Ląd.
Zgoła inne były dzieje Mazy-Azji-Mazowki, zwanej też Małmazją lub Świastyką, albo Wstydą-Bezwstydą. Jej kaprysy i namiętności zasłynęły na całą Kolibę, lecz znajdą one być może swoje opisanie w innych tajach Księgi Ruty lub nawet dopiero w Księdze Tanów – w Taji Burowijskiej (Dwudziestej i Piątej). To od jej imienia pochodzi miano wyspy – Kuper Mazji, a także dla przesadnej rozkoszy, przesłodzenia i upojnego wina miano – małmazja.
Romaje nigdy nie posiadali pełnej wiedzy na temat trzech sióstr, które będąc władczyniami całej Ziemi były też współzałożycielkami plemienia i ludu mazońskiego, można rzec pierwszymi królowymi Mazonek. W swych baśniach wspominają oni jedynie o dwóch siostrach Lampeta i Marpasia. Jak to zwykle z kłamliwymi Romajami, nie potrafili nawet wymówić imion tych wielkich królowych, ani ich porządnie zapisać. Łabęda przemieniła się w ich ustach w niewyjaśnialne miano Lampeta, zaś Małmazja w Marpasia [15].
O Piotrze Wszeborze Włoście możecie przeczytać tutaj;
i tutaj 06 01 2017: Marta Młynarska-Kaletynowa, Jerzy Rozpędowski: Czy Trzebnica była niegdyś ośrodkiem kultu pogańskiego
„Carmen Mauri” (pol. Pieśń Maura) z XII wieku, epicki utwór o tragicznych losach Piotra z rodu Łabędziów, zaginął. Historycy uważają, że Włostowic pochodził ze starego słowiańskiego rodu książęcego (alti sanguinis princeps) ze Śląska i już jego przodkowie od co najmniej dwóch pokoleń płacili dziesięciny z posiadłości, jakie w przyszłości odziedziczył Piotr Wszebor.
♦♦♦
Na razie nie wyciągam żadnych wniosków, póki inne osoby nie potwierdzą tego nowego odkrycia ślężańskiego. Sądzę, że są wśród nas ludzie, którzy lepiej ode mnie znają okolicę Ślęży. W świetle odkryć dotyczących Piramidy Cheopsa, channelingowych odkryć Zofii Piepiórki i pomiarów oraz odkryć Leszka Mateli dotyczących Świętych Kręgów w Odrach i Węsiorach (czy Krakowskiego Oriona) oraz odkryć Tadeusza Mrozińskiego dotyczących przełożenia Układu Nieba Gwieździstego , precesji i ruchów gwiazd na opowieści Starego i Nowego Testamentu, czy Pawła Szydłowskiego dotyczących tego samego zagadnienia w odniesieniu do Tory i Kabały, czy Wayne Herschela dotyczących tego samego w różnych częściach świata, poczynając od Watykanu przez Waszyngton i Egipt (Piramidy – Dolina Królów), do religii Chrześcijan, Żydów, Islamu i hinduskich Wed, to odkrycie wpisuje się, razem z moimi odkryciami Dziwnych Linii na Ziemi i w Polsce oraz z Systemem Orion, Plejady – Hiady – Syriusz w Krakowie i Ojcowie, w ten dziwny splot sygnałów pozostawianych na Ziemi przez Strażników Wiary Przyrodzonej od najdawniejszej starożytności aż do dzisiaj. Do tej samej klasy odkryć należy zaliczyć te dokonane przez Jarosława Ornicza w Beskidzie Śląskim i Żywieckim, czy te pokazane w filmach o Tiahuanaco – Puma Pumku i Dziwnych Liniach Obiegających Ziemię, czy też ukazujące Drogę Smoka/Żmija i Czakramy Ziemi (w tym Wawelski), czy wreszcie system Linii w Wielkiej Brytanii oraz dawne bardzo odkrycia wielu ezoteryków, w tym Stanisława Szukalskiego.
Owe sygnały „przesączają” ku nam, którzy jesteśmy zdolni do ich odebrania, w sposób subtelny acz jednoznaczny, wiadomość z Przestrzenioczasu, poprzez Kwantową RzeczyIstność Czasoprzestrzeni. Są one znakiem, niejako Pieczęcią Wielkiej Zmiany i odkryć ostatnich lat dotyczących Słowiańszczyzny i Wiary Przyrodzonej Północy, które prowadzą nas jak system drogowskazów do zrozumienia i odtworzenia najgłębszej Historii Ludzkości i Zagadki towarzyszącej Narodzinom Życia na Ziemi oraz narodzinom Człowieka – Homo Sapiens.
Nie bez powodu ten wpis umieszczam właśnie obecnie, w czasie kiedy zbliża się Równonoc Wiosenna, Jare Gody oraz możliwość zaobserwowania wschodu Słońca w szczelinach i szczerbinach wielu ołtarzy-kulędarzy na SŁOWIAŃSKICH ŚWIĘTYCH WZGÓRZACH I KOPCACH.