Grzegorz Skura (Wielka Tradycja Północy)
Pośród różnych zapomnianych starożytnych kultur przetrwało echo Słowiańskiej wiedzy Wielkiej Tradycji Północy.
Wiedza PraSłowian, zapomniana przez wieki. Wiedza jako umiejętność życia zgodnie z naturą i naturalnymi energiami kosmicznymi płynącymi od naszego Stwórcy prosto do naszych człowieczych serc.
Każdy z nas w darowiźnie po przodkach posiada drobinkę tej wiedzy, skrywaną skrzętnie w nas samych i przez tysiące lat zapomnianą, tępioną, niewspominaną więcej z obawy przed spłonięciem żywcem na stosie. Podarowującą spokój ducha i wolność w każdym tego słowa znaczeniu, a także dającą poczucie całkowitego zrozumienia zachowań ludzkich.
Słyszę często podobne opinie płynące z ust ludzi, uczestników różnych spotkań, warsztatów i kursów, osób którzy spotkali się z arkanami wiedzy Starosłowiańskiej i sposobami na lepszą egzystencję: ”przecież ja to czułem zawsze od urodzenia, że jest coś więcej.. albo: „czuję, że wiedziałem o tym wszystkim tylko tak jak bym zapomniał lub spał, a ktoś mnie teraz budzi z mocnego i długiego snu”…
Żyjemy w 21-wszym wieku nie wiedząc nawet, że nosimy właśnie tą wiedzę i te umiejętności po naszych przodkach daleko ukryte w pokładach naszej nadświadomości.
Właśnie dlatego jesteśmy my, siedemnastu instruktorów, wyuczonych i przebudzonych do działania i rozpowszechniania wiedzy Prasłowian, przebudzonych przez Nikołaja Szerstiennikowa nagrodzonego przez UNESCO, który by obudzić na nowo wiedzę jako wyższą świadomość wśród zagubionych pędzących na oślep ludzi, oślepianych i ogłuszanych przez media i wymianę informacyjną niekoniecznie przemyślaną… … „przypomniał” , sprowadził ją na nowo do naszego kraju:
Wielką Tradycję Północy.
Tak, my Polacy mamy 18 osób z całego naszego pięknego kraju, gotowych przekazywać Prastarą wiedzę przodków. Wiedzę w którą zostało wtajemniczonych tylko, czy aż osiemnastu… w czerwcu 2006 roku w Warszawie.
http://www.slowianie.org/o-tradycji/wielka-tradycja-polnocy
Przodkowie nasi Pra Słowianie przyswajali sobie wiedzę psychotroniczno – energetyczną udoskonalali ją, poszerzali skalę możliwości i metody praktycznego jej wykorzystania. Każdy z nas zawsze znał ją i czuł w sobie, ale nie pamiętamy już prawie niczego skrywając coś pod warstwą strachu i stereotypów tego świata. Zagłuszeni reklamami i neonami ze sztucznie upiększonymi silikonowo-akrylowymi panienkami wdzięczącymi się i okazującymi gotowość, jak by chciały rodzić dla nas wagon dzieci, ludzi faszerujących nas reklamami, telewizją ,spamami itp. ..Uff dosyć.. ja sam już dawno nie mogę na to patrzeć (i dawno nie patrzę ) W sumie odkąd po raz pierwszy spotkałem się z Panem Szerstiennikowem, i z jego ustnymi przekazami oraz zostałem inicjowany pierwszym stopniem Słowiańskiej Energii Przewodnika znacznie obniżyła się moja uwaga na media i tym podobne sprawy. Być może właśnie po to, by iść drogą wybraną przez siebie i nie zaprzątać sobie głowy zbędnym…
Jestem tu, by opowiedzieć i przekazać jak najwięcej naszej społeczności i tak już zagubionej dostatecznie i wabionej z niejednej strony różnymi sekciarskimi sposobami ”duchowych” różności nie do końca znanych i sprawdzonych przez ludzi mieszkających z tej strony świata. Mieszkających w tej części kontynentu w tym srogim nie raz klimacie i słuchających informacji niekoniecznie do nas pasujących, gdzie jakiś typek nazywa się niejednokrotnie od razu mistrzem i zwołuje głośne zjazdy z zagubionymi duszyczkami i ryczy do tłumu: „chodźcie za mną moją drogą , ja znam najlepszą drogę dla was…”, a ludzie nie jak owieczki tylko jak barany idą jak na randkę w ciemno…
LEPIEJ znać KLUCZ i dostrzegać DRZWI , a samemu można iść już dalej, nikt nie jest nam potrzebny w drodze samodoskonalenia się i do Najwyższego…
Podczas zajęć często można usłyszeć „przecież ja to znałem, ale nie mogłem objaśnić słowami” i to rzeczywiście tak jest, ponieważ pod wpływem specjalnych ćwiczeń i systemu mentalnych oddziaływań, człowiek przypomina sobie to, co było dobre, oczywiste i wiadome naszym przodkom, którzy aktywnie posługiwali się tymi regułami w życiu codziennym.
Praktyki PraSłowiańskiej Tradycji są raczej proste dla każdego i zazwyczaj skuteczne. Jeśli w innych naukach i kulturach wiedza tajemna jest ukryta za specjalnymi rytuałami i obrzędami, i by osiągnąć pożądany rezultat trzeba odmówić sobie prawie wszystkiego co daje nam odczucie że jesteśmy ludźmi, stworzonymi promykami boskości i lub ćwiczyć latami prawie bez przerwy z różnym skutkiem to dla odmiany całkiem proste doświadczenie naszej Tradycji jest wolne od wszystkiego co zbędne i utrudniane przez inne kultury.
Na warsztatach kursach i treningach człowiek dostaje tyle na ile jest przygotowany na swej drodze w danym czasie, dostaje wiedzę i umiejętności do jej stosowania od tak po prostu. Ta wiedza jest przekazywana i dostosowana do poziomu rozumowania każdego indywidualnie i ogólnie do współczesnego człowieka i dlatego opanowanie technik i sposobów przedstawianych na kursach czy warsztatach prowadzonych przez instruktorów Tradycji lub przez samego Nikołaja Szerstiennikowa nie rodzi żadnych trudności. Wystarczy tylko pragnienie rozwoju duchowego, poznanie czegoś więcej i podstawowe umiejętności wizualizacyjnego myślenia, umiejętności tworzenia myślokształtów, które są dostępne każdemu chociażby poprzez naszą dziecięcą wyobraźnie oraz dwie zasadnicze umiejętności, które każdy z nas potrafi , to jest umiejętność odczuwania siebie i otaczającego świata oraz umiejętność przekazywania (..). Na zajęciach, treningach i warsztatach przekazuje się minimum teorii i maksimum praktyki, która pozwala wyrobić u siebie te umiejętności w szybkim czasie.
By korzystać z Wielkiej Tradycji Północy nie jest potrzebne trenowanie wszystkich jej aspektów od deski do deski. Zapoznanie się z jednym jej fragmencikiem, ( ja sam znam tylko czubeczek góry lodowej ) pozwala poczuć przepiękny dar po naszych przodkach.
Cytat ze strony www.zdrawo.com —– „Z żalem trzeba stwierdzić, że wiedza naszych praprzodków, którą aktywnie się posługiwali w życiu codziennym, dziś stała się wiedzą tajemną i jest wykorzystywana jako wiedza ezoteryczna otoczona aureolą tajemniczości.. jest przeznaczona dla wybrańców, których jest stosunkowo mała garstka wśród milionów słowian. A wszystko, dlatego, że tysiącletnie doświadczenie przodków było ukryte w zakamarkach czasu z powodu prześladowań i umniejszania roli oraz wielkości starodawnych słowian przez kulturę łacińską i współczesną naukę. „
Grzegorz Skura
http://porozmawiajmy.tv/wyjscie-ponad-osobowosc-i-wielka-tradycja-polnocy-grzegorz-skura/
Słowiańska medytacja – modła
Gesty mocy mogą, ale nie muszą być częścią każdej słowiańskiej modły. Można oczywiście stosować inne gesty mocy, co ja na przykład skutecznie praktykuję. Z przedstawionych stosuję tylko czwarty gest mocy, który w mojej praktyce modły/mogty jest drugim. Pierwszy to gest Mocy Światła Świata – otwarcie na przepływ Jedni. Ma on różne warianty związane z ustawieniem stóp i ukierunkowaniem dłoni nad głową. Można go zobaczyć w jednym z wariantów tutaj: Gest Mocy Jedni (Radości-Miłości-Siły-Otwarcia-Światła Świata). W modle stosuję: palce stóp prosto przed siebie, rozstawienie stóp na szerokość ramion, ręce wzniesione, wyprostowane nad głową na szerokość ramion (wężej niż na zdjęciu), dłonie w pionie do nieba, w płaszczyźnie równoległej do płaszczyzny ciała/piersi, palce zwarte, proste (kciuk odstawiony od dłoni, rozwarty lub złączony z innymi palcami). Energia płynie przez palce i wypełnia całe ciało, równomiernie – nie tworzy się wtedy przegroda. Oczywiście każdy gest mocy daje konkretne efekty z nim tylko związane. Praktykę każdy musi sobie dobrać by była zgodna z jego odczuwaniem. I nie jest to praktyka trwała, której trzeba się trzymać sztywno. O skuteczności mojej praktyki nie musze chyba nikogo przekonywać – CB.
Praktyka gestów mocy ukształtowała się dawno, prawdopodobnie jeszcze w zaraniu ludzkości – albo starożytni myśliwi instynktownie poczuli i uświadomili sobie sens określonych póz i splotów palców, albo było to dane ludziom jako wyższe objawienie. Teraz trudno dokładnie powiedzieć co było źródłem tej wiedzy.
Dla nas ważne jest coś innego: przebudzenie za pomocą gestów mocy drzemiących możliwości ludzkiego organizmu i odzyskania zdrowia.
Jest bardzo wiele gestów mocy. One pozwalają modelować różnorodne sytuacje, zatrzymywać strumień płynących zdarzeń, zbliżać się do stanu, kiedy myśli są w pełni nieobecne, a mózg odpoczywa…
Spróbujemy przyswoić sobie kompleks gestów siłowego wzmocnienia i podniesienia życiowej aktywności.
Zakres jego stosowania jest bardzo szeroki. Jest to szybkie przywrócenie sił po ciężkiej napiętej pracy, walka z niedomaganiami, efektywny odpoczynek i ogólna rehabilitacja w okresie rekonwalescencji.
Pierwszy gest mocy
Uwaga! W książkach „Odkrycie siebie” (s.97 rys.13) i „Rezerwat zdrowia” (s.104 rys. 4) są błędne rysunki, na których łączą się kciuki i palce wskazujące – to jest błąd. Ten rysunek jest prawidłowy
Wykonujemy na stojąco. Nogi rozstawione na szerokość ramion, czubki palców stóp skierowane do siebie, łokcie rozłożone na boki w linii prostej. Palce zgięte, przyciśnięte poduszeczkami do dłoni. Dotykają się tylko poduszeczki kciuków obu rąk. Nie wolno ich mocno ściskać. Oczy są zamknięte.
Koncentrujemy uwagę na odczuciach zetknięcia się opuszków kciuków. Ciało zaczyna powolnie kołysać się do przodu i do tyłu podobnie do wahadła. Ruch ten jest spontaniczny, powstający sam z siebie po tym jak łączymy opuszki kciuków. Takie bujanie uspokaja, pojawia się odczucie odsuwające nas od zewnętrznych bodźców, jakby wszystko, co odbywa się dookoła, nas nie dotyczyło.
Stopniowo powstaje ciepło. Najpierw pulsuje ono w punkcie złączenia kciuków, a następnie zaczyna rozprzestrzeniać się na przedramiona obu rąk, obejmuje łokcie i podnosi się do ramion.
Jeśli wykonanie tego gestu mocy przedłużać, to stopniowo ciepło wypełni całe ciało i dojdzie do stóp. W ciele będziemy odczuwać je jako przyjemne, miękkie, rozluźniające, a w stopach powstanie żar. Jest ono tym silniejsze, im dłużej stoicie wypełniając pierwszy gest. Dlatego istnieje, indywidualny dla każdego człowieka, przedział tolerowania tego odczucia. Kiedy żar w stopach stanie się tak silny, że jego trudno będzie znosić, ćwiczenie przerywa się.
Drugi gest mocy
Przypomina pierwszy z tą różnicą, że dłoń prawej ręki nakrywa z góry zaciśnięte w pięść palce lewej ręki, łokcie odwiedzione na boki, oczy zamknięte, opuszki kciuków złączone i oba kciuki skierowane do piersi. Uwaga skierowana na odczuciach w lewej stronie ciała. W czasie wykonywania tego gestu nie będzie już efektu kołysania pojawi się nieoczekiwane i dziwne odczucie, że po lewej stronie ciała otwierają się wszystkie kanały i miękkie ożywiające ciepło falowo podnosi się od stopy lewej nogi do góry, do kolana potem do stawu biodrowego, płynie po lewym boku i ręce, wypełnia lewą stronę szyi i lewą połowę głowy.Teraz wszystkie kanały po lewej stronie ciała są napełnione energią, która pulsującym mocnym strumieniem płynie po energetycznych magistralach. Lewa połowa ciała jest rozgrzana wewnętrznym ruchem energii, a prawa pozostaje jeszcze bez jakichkolwiek oddziaływań. Ciało dosłownie zostało podzielone pionową płaszczyzną na dwie połówki: jedna – ciepła, pulsująca, żywa i druga – zwykle niezauważalna, nieodczuwalna.
Pobądźmy w tym stanie, dopóki nie poczujemy, że ciepło energetycznego ruchu przebiło wszystkie kanały lewej połowy ciała, wyzwoliło magistrale od wewnętrznych zacisków i zastojów. Pojawia się wtedy przyjemne, radosne uczucie. Serce pracuje lekko i rytmicznie jakby usunięto jakieś przeszkody.
Trzeci gest mocy
Jest powtórzeniem drugiego z taką różnicą, że dłonią lewej ręki nakrywamy zaciśniętą w pięść prawą rękę. Fala odczuć powtarza to, co przeżywaliśmy w odniesieniu do lewej połowy ciała, ale tym razem one rozwijają się po prawej stronie. Tak samo płynie energia i otwierają się kanały i meridiany, ciepło podnosi się do góry, do głowy i wypełnia ją do samego czubka.
Teraz już obie połowy ciała – lewa i prawa – wypełnione są odczuciem swobodnego przepływu energii i ciepła. Ale między nimi pozostaje niewidoczna i nieodczuwalna bariera. Jak gdyby przezroczysta płaszczyzna dzieliła ciało na dwie części.
Czwarty gest mocy
Jest skierowany na to aby usunąć tę przegrodę. Wykonujemy go na stojąco. Nogi rozstawione są na szerokość ramion, czubki palców stóp skierowane do siebie. Ręce zgięte w łokciach, dłonie złączone i ściśle przylegają do siebie. Oczy zamknięte. Uwaga skupiona jest na odczuciach środkowej linii ciała, które ponownie zaczyna kołysać się i pojawia się odczucie wewnętrznego spokoju, odsuwające nas od zewnętrznych bodźców.
Koncentrujemy uwagę na odczuciach w okolicy klatki piersiowej i szybko poczujemy jak tam pojawia się ciepło. Ono cienkim strumyczkiem płynie do góry i na dół po środkowej linii ciała – tam, gdzie przebiega meridian głównego regulatora przedniego (renmai) i tylnego (dumai).
W dole ciepło dosięga spojenia łonowego, zanurza się w głąb ciała, przechodzi przez krocze i podnosi się po zewnętrznej granicy kręgosłupa.
Na górze ciepło dociera do twarzy, tam rozchodzi się po siatce energetycznych kanalików, ponownie zbiera się w jeden strumyk na czubku głowy i stąd porusza się po potylicy w dół na kręgosłup.
Na wysokości siódmego kręgu szyjnego cienką ciepłą strużką płynie w dół po zewnętrznej granicy kręgosłupa na spotkanie ze strumieniem płynącym z dołu.
Kiedy energetyczne strumyki łączą się na kręgosłupie powstaje odczucie przegrody, rozdzielającej ciało na dwie połówki.
Rytm pulsacji w kanałach i meridianach staje się jednakowy dla obydwu połówek ciała, niebawem znika odczucie rozdzielenia prawej i lewej strony. Pozostaje tylko ogólny rytm pulsacji energii sączącej się po kanałach i meridianach.
słowo z myślą jest potęgą
Cofając sie ponad 10tysięcy lat wstecz gdzie już dowodów na razie nie ma na to co wtedy się działo, ( w medytacjach są dowody 🙂
Cofając się pamięcią komórkową nawet do 20-tu tysięcy lat wstecz co jest między innymi w Dzwoniących Cedrach Rosji opisane, Anastazja nam to przekazuje…
Byliśmy ludami Sławnymi, bo tak nas nazywano, ludami Sło…wianami czyli odwracając naszą nazwę, jesteśmy Wianem Słów i nie chodzi tutaj o wianki na głowach dziewczyn…
Tu przekaz jest szerszy w sensie, że słowem można było „czynić”, słowo materializowało, słowo zabijało, słowo „oblepiało” urokiem, złe oko tzw. to słowo rzucone na kogoś kto nawet mógł nie przeżyć tego… słowo i myśl wraz z mocą o ktorej zapomniano, a która czuć tylko i wyłącznie w lasach najlepiej wielkich lasach czyli tzw. Borach, słowo z myślą było i jest potęgą…
Co zrobić z takimi ludami, które żyją bez grzechu i bez mistrza, doradcy np. Jezus czy Budda, a tu w naszym rejonie tych wszystkich narodów zebranych wcześniej podzielonych nie było nikogo kto by im tłumaczył ?? jak mają żyć ?? kim jest bóg?? gdzie odchodzi dusza i czym jest? Tu nie było nic takiego? Skąd wszystko wiedzą, wiedzieli ? Mieszkając w lesie jak niby można wiedzieć o tylu sprawach z otaczającego świata. Jak oni tu żyją, czy żyli … bez doradców…bez władców…
Budziło to strach przed nieznanym, to 100% na naszą logikę i nasze teraźniejsze myślenie…pewnie się bali tych terenów jak ogłosili nam w historii „dzikich terenów”, białej plamy na kartach z podstawówki, gdzie można było sobie dorysować coś z wyobraźni i dostać wtedy ocenę, wiecie jaką…bali się dzikusów, ale bursztynowy szlak był i to tu na naszych terenach, więc co handel z dzikusami ?? Jaki może być handel z dzikusami?? Czy nie łatwiej było podbić dzikusów i zagonić do pracy ?? widocznie nie …lub wszystko w swoim czasie … najpierw trzeba było lud gościnny ogłupić i skłócić. Czym ogłupić ? Wódą, a później już łatwiej skłócić…a teraz kupić wystarczy długi i jeszcze bardziej zadłużyć…kolejność dowolna, tego obraz mamy w dzisiejszych czasach 2015r…