Tęcza w miejsce Krzyża
http://niezalezna.pl/48501-tecza-w-miejsce-krzyza
Powtarzam tę tezę co parę miesięcy od jesieni 2010 r. Zgoda na usunięcie Krzyża Pamięci z Krakowskiego Przedmieścia wywołała lawinę roszczeń przeciwko Kościołowi i ataków na chrześcijaństwo. Wreszcie ‒ sprowokowała próbę zastąpienia krzyża symbolami, które mają być świadectwem nowej wiary. Zapewne takim symbolem stała się słynna tęcza z placu Zbawiciela. Kościół dał się wciągnąć w pułapkę, w której przeciwnik odbiera mu należne prawa i jeszcze zmusza do tłumaczenia się z samego faktu istnienia.
Jest prawdą, że wielu rzeczy w ostatnich latach w Kościele zaniechano: niemal zamieciono pod dywan sprawę lustracji, źle rozprawiono się z rzadkimi, ale bolesnymi przypadkami pedofilii. Nie najlepiej wyjaśniono wiernym kwestię funduszu kościelnego. Tylko że te wszystkie sprawy Kościół musiał rozstrzygać w głębokiej defensywie. Atakowano go bez pardonu i często nieuczciwie. Ostatnim momentem, w którym polski Kościół mógł jasno nakreślić prawdziwą linię sporu, była sprawa Krzyża Pamięci. Ogromna część wiernych, przy wsparciu duchowieństwa, była w stanie obronić ten symbol wiary i czci dla poległych. Wierni zostali jednak opuszczeni przez swojego biskupa, a Krzyż, przy akceptacji hierarchów, internowano. W miejscu, które setki tysięcy ludzi uznało za właściwe, by zostawić ślad po poległych w narodowej tragedii, nie wolno nawet kłaść kwiatów. Ten straszny błąd biskupa paraliżuje walkę wszystkich, którzy nie chcą godzić się na usuwanie symboli chrześcijańskich z przestrzeni publicznej.
Ale każdy błąd można naprawić. Minęło wystarczająco dużo czasu, by przekonać się, że władze nie zamierzają dotrzymać słowa w sprawie godnego uczczenia poległych 10 kwietnia 2010 r. Powrót Krzyża Pamięci w asyście władz kościelnych mógłby szybko przywrócić właściwe proporcje sporu ideowego w Polsce. W przeciwnym razie w tym miejscu kiedyś jakiś pomocnik diabła ufunduje kolejną tęczę, pod którą całować się będą Komorowski z Putinem.