Adam Maksymowicz – Łużycka szkoła
nadesłał J.G. D.
Górne Łużyce – foto © Adrian Leszczyński
Adam Maksymowicz
Łużycka szkoła
Naród łużycki jest mało znany w Polsce. Choć są to Słowianie, to wydaje się, że żyją oni wśród bogatych Niemców, i chyba niczego im nie brakuje. Na dodatek jest to naród mały i nie odgrywający tej roli w polityce i gospodarce międzynarodowej, co współczesne państwa imperialne i światowe mocarstwa.
Czy jest to jednak wystarczający powód do braku zainteresowania się naszymi zachodnimi braćmi, szczególnie wtedy, gdy są w potrzebie? A potrzeba im wsparcia i naszej pomocy w zwykłym przetrwaniu ich własnej kultury, języka, obyczajów i prasy, a nawet ochrony miejsca zamieszkania.
Słowiańscy sąsiedzi
Geograficznie Łużyce położone są na zachód od rzeki Nysy Łużyckiej i Odry, na południe od miasta Gubin do granicy czeskiej, zajmując obszar zbliżony do kwadratu o powierzchni około 10 000 km2. Obecnie już tylko na połowie tego terytorium, w pasie przygranicznym po stronie niemieckiej od tysięcy lat żyją tu rodowici mieszkańcy tych ziem serbołużyczanie. Dla ścisłości powiedzieć trzeba, że obszar pomiędzy Nysą Łużycką a Bobrem geograficznie należy też do Łużyc, choć administracyjnie jest częścią województwa dolnośląskiego. Po wojnie tutejszą ludność słowiańską potraktowano, jako niemiecką i poza nielicznymi wyjątkami przesiedlono do Niemiec. Łużyce dzielą się na Górne (Brandenburgia) i Dolne (Saksonia), odpowiednio z głównymi miastami Chociebuż (Cottbus) i Budziszyn (Bautzen). Podział ten jest historyczny i zaznaczył się od czasów Kongresu Wiedeńskiego, kiedy Łużyce podzielono pomiędzy Prusy i Saksonię. Pod względem religijnym w Brandenburgii dominują protestanci, a w Saksonii katolicy. Podział religijny nigdy nie stanowił żadnej bariery dla narodowych przedsięwzięć i ambicji.
Kiedyś naród ten z własnym językiem, kulturą i obyczajem liczony był w milionach. Za czasów Bolesława Chrobrego Łużyce krótko należały do Polski. Jego powolna ponad tysiąc lat trwająca germanizacja obecnie dobiega do swego finału. Dziś jest to najmniejszy naród słowiański, do którego zalicza się już tylko ok. 60 tysięcy mieszkańców tych ziem. Jego język jest bardzo podobny do czeskiego i polskiego. Ta mała społeczność jest bardzo aktywna. Wydaje ona dziennik „Serbskie Nowiny” i tygodnik „Nowy Castnik”, a nawet czasopismo dla dzieci pt. „Płomje” (Płomyk). Ukazują się też liczne wydawnictwa okazjonalne jak przewodniki, słowniki, podręczniki, gazety szkolne („Serbska Šula”). Żywe jest życie kulturalne tej społeczności, które przejawia się we własnym teatrze, chórach, balecie, muzeach i licznych orkiestrach.
Zagrożenie
Dziś to wszystko jest zagrożone, a dalsze trwanie narodu serbołużyczan stoi pod znakiem zapytania. Przyczyną tego jest od pięćdziesięciu lat trwająca na tych terenach eksploatacja złóż węgla brunatnego. Jest to najtańszy surowiec do produkcji energii elektrycznej. Niemcy są od początku dwudziestego wieku europejską i światową potęgą w jego wydobyciu. Tak się jednak nieszczęśliwie składa, że jego występowanie akurat pokrywa się z zamieszkiwaniem ludności serbskołużyckiej. Wydobycie węgla brunatnego odbywa się odkrywkowo, a więc duże tereny i powierzchnie muszą być zajmowane przez wykopy, hałdy, elektrownie, linie transportu itp. infrastrukturę techniczną niezbędną do produkcji energii elektrycznej. Formalnie serbołużyczanie jako klasyczna mniejszość narodowa są pod opieką niemieckiego i międzynarodowego prawa, które niestety musi ustąpić wobec potrzeb niemieckiej gospodarki. I nic tu nie pomagają skargi likwidowanej mniejszości do miejscowych sądów, dyskusje na ten temat nawet w Parlamencie Europejskim, który poza ubolewaniem nic nie jest w stanie uczynić dla tych ludzi.
Wyrok śmierci
Problem polega na tym, że zwarte narodowościowo wioski i całe miejscowości likwiduje się, gdyż na ich miejscach powstają odkrywki węgla brunatnego. Stosownie do możliwości mieszkańcy otrzymują nowe mieszkania i domy na całkiem innych już terenach i to najczęściej w ten sposób, że każda rodzina w innym mieście i wiosce, a bywa nawet tak, że i rodziny nie da się całej przenieść do jednej miejscowości, nie mówiąc już do wspólnego domu, czy też mieszkania. W ten sposób do 1989 roku zlikwidowano 73 wioski łużyckie. Po obaleniu berlińskiego muru i włączeniu NRD do RFN wydawało się, że proces ten zostanie zatrzymany, gdyż rozpoczęto zamykanie mało wydajnych i niszczących środowisko kopalń węgla brunatnego. Niestety, była to tylko przerwa na reorganizację i konsolidację mało wydajnego poprzednio górnictwa węgla brunatnego. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych minionego wieku ofensywa górnicza nabrała znów tempa. Jest to tym bardziej groźniejsze, że Niemcy rezygnując z energii pochodzącej z elektrowni atomowych, które mogły być rozmieszczone wszędzie, jej produkcję postanowili uzyskać głównie z łużyckiego węgla brunatnego, wydając tym samym wyrok śmierci dla dalszego istnienia tej mniejszości narodowej.
Likwidacja szkół
Wraz z likwidacją całych miejscowości serbskołużyckich równolegle postępuje zamykanie szkół, muzeów i innych obiektów kultury tego narodu. Można nawet odnieść wrażenie, że jest to działanie wyprzedzające dla późniejszych decyzji o przesiedleniach, które w tej sytuacji dużo łatwiej jest przeprowadzić. Przykładowo rząd Saksonii postanowił nie dopuścić do utworzenia 5 klasy w serbołużyckch szkołach średnich w Radibor (powiat Bautzen), Schleife ( powiat Niederschlesien – Oberlausitz) i średniej szkole w Witichenau (powiat Kamenz), choć w tych dwóch ostatnich miejscowościach jest prowadzony program rewitalizacji zagrożonego języka serbołużyckiego oraz klasy z dwujęzycznym nauczaniem. Taką samą decyzję podjęto w sprawie serbołużyckiej szkoły średniej w Panschwitz – Kuckau na rok 2007. Jak twierdzi Robert Brytan z serbołużyckiej organizacji Domowina, asystent dolnośląskiego europarlamentarzysty Sylwestra Chruszcza i szef jego biura w Budziszynie, spowoduje to całkowite zamknięcie tych szkół. Po zamknięciu średniej szkoły w Chrościcach, mniejszości serbołużyckiej pozostaną jedynie 3 szkoły z wszystkich 6 średnich szkół istniejących w 2000 roku. Bezskutecznie sprawą szkoły w Chruścicach zajmował się parlament Europejski, a jej zamknięcie porównywalne jest przez Srbołużyczan do zamknięcia polskiej szkoły we Wrześni. Na marginesie można zauważyć, że Niemcy nie są zachwyceni polskim zainteresowaniem się sprawami dziejącymi się na Łużycach, czego wyrazem było kilkakrotne zdemolowanie lokalu polskiego europosła w Budziszynie. Na Dolnym Śląsku narasta jednak poparcie dla słowiańskiej ludności zamieszkałej tuż przy naszej granicy zachodniej. W lokalnej prasie (nie związanej z kapitałem niemieckim) pojawiają się notatki na ten temat. Oddział Dolnośląski Towarzystwa Polsko – Serbołużyckiego prowadzi akcję zbierania podpisów pod protestami w sprawie likwidacji szkół serbołużyckich. Na samych Łużycach powstają też zorganizowane grupy w obronie swoich szkół, jak np. Grupa Inicjatywna za Utrzymaniem Serbołużyckiej Szkoły Średniej w Pančicach – Kukowie (email: prosulacisinskeho@web.de).
Polscy sojusznicy w Unii
Czy Polska może w sposób dyplomatyczny, poufny i spokojny podjąć temat przyszłości narodu serbołużyckiego w ramach prawa i procedur UE. Wydaje się, że nie tylko może, ale nawet powinna. Zrobili to Belgowie, wśród których problem naruszania praw mniejszości narodowych we wzajemnych relacjach pomiędzy Walonami i Flamandami jest zagadnieniem szczególnie drażliwym. Rząd polski, który tak chętnie angażuje się w obronę demokracji na Białorusi, mógłby też zauważyć, co dzieje się u naszego zachodniego sąsiada, tuż, tuż przy naszej granicy. Wydaje się to nawet konieczne, biorąc pod uwagę, jak bardzo dba i stara się rząd RFN o swoją mniejszość narodową, choćby na opolszczyźnie. W tej sprawie najmniejsze nawet incydenty są natychmiast nagłaśniane i stają się przedmiotem obrad wspólnych komisji, zespołów, konferencji i seminariów o charakterze międzynarodowym. Czas chyba najwyższy abyśmy niemiecką politykę dbania o własne interesy, również zastosowali w stosunku do narodu, który tak bardzo tego od nas oczekuje.
Adam Maksymowicz
źródło: https://www.prolusatia.pl/ksiaznica/prasa-o-luzycach/131-luzycka-szkola.html
***
Interpelacja nr 1441
do prezesa Rady Ministrów
w sprawie obrony na forum międzynarodowym praw oświatowych narodu łużyckiego oraz jego małej ojczyzny w RFN
Szanowny Panie Premierze! Jak wiadomo, Republika Federalna Niemiec jest państwem dwóch współczesnych (i historycznych) narodów europejskich: wielkiego narodu niemieckiego i ˝miniaturowego˝ narodu łużyckiego. W RFN są położone ojczyste siedziby tych dwóch narodów. Na Łużycach zresztą Łużyczanie osiedlili się pierwsi, przed Niemcami. Przyznają to również sami Niemcy. Po wyzwoleniu Niemiec od nazizmu w 1945 r. rozpoczęły się na Łużycach procesy społeczne o sprzecznych kierunkach. Z jednej strony NRD stworzyła niektóre formalne i materialne gwarancje rozwoju słowiańskiej kultury łużyckiej, z drugiej strony w ciągu czterech dekad istnienia NRD zniszczono dużą część społeczno-ekonomicznej struktury narodu łużyckiego, jaką stanowiła sieć łużyckiego osadnictwa wiejskiego. Ludność ze wsi łużyckich i wsi niemieckich na Łużycach, które były położone na terenach zajmowanych na inwestycje przemysłowe i komunalne, była wysiedlana do sąsiednich miast niemieckich. Osiedlani w miastach Niemcy nadal mieszkali wśród swoich. Natomiast Łużyczanie siłą faktów dokonanych byli w ten sposób pozbawiani swojego narodowego środowiska. Tracili także możliwość uczenia swoich dzieci języka ojczystego, który był nauczany w wiejskich szkołach na Łużycach. Tym bardziej że ustanowiono w NRD urzędowe górne limity uczniów, którzy mieli dostęp do nauki języka łużyckiego. A problem pozbawienia Łużyczan na Łużycach małej ojczyzny nie mógł być oficjalnie sformułowany w NRD. Przy pomocy instrumentów polityki przemysłowej i oświatowej wielką część ludności łużyckiej zgermanizowano, wykorzeniając ją z ojczystego języka i wysiedlając ją z małej ojczyzny. Dopiero po 1990 r. doszło do pewnego umiędzynarodowienia kwestii łużyckiej. M.in. protestowano na forum zagranicznym przeciwko likwidacji osadnictwa łużyckiego na Łużycach i przeciwko zamykaniu szkół łużyckich w istniejących osadach łużyckich na Łużycach. Ostatnio parlament czeski wystąpił dwukrotnie w obronie łużyckich interesów oświatowych na Łużycach. Czesi wspierają także finansowo Łużycką Domowinę. Przekazali jej 180 000 koron czeskich na utrzymanie i rozwój szkolnictwa łużyckiego.
Mając powyższe na uwadze, proszę uprzejmie pana premiera na podstawie art. 118 ust. 2 Regulaminu Sejmu RP o udzielenie odpowiedzi na następujące pytania:
1. Czy rząd RP przewiduje wystąpienie do rządu federalnego RFN w celu zwrócenia uwagi federalnych i krajowych (Saksonia i Brandenburgia) władz niemieckich na niedopuszczalność kontynuowania w nowej RFN praktyki politycznej stosowanej w NRD, która polegała na pozbawianiu coraz większej części narodu łużyckiego jego prawa do języka ojczystego i jego prawa do małej ojczyzny na Łużycach, przez kontynuowanie po 1990 r. polityki likwidowania łużyckiej sieci osadniczej na Łużycach oraz polityki likwidowania szkół łużyckich na tym terenie, uwzględniając:
– sprzeczność antyłużyckich elementów niemieckiej polityki narodowościowej, ww. tylko przykładowo, z Europejską Konwencją o ochronie mniejszości narodowych,
– pierwszeństwo praw człowieka, np. prawa do pielęgnowania języka ojczystego, przed zasadą suwerenności państwa, gdy czynniki zagraniczne interweniują w obronie praw Łużyczan w RFN do kultywowania języka łużyckiego, ograniczanych przez władze niemieckie; priorytetowi praw człowieka przed zasadą suwerenności państwa hołduje także dyplomacja niemiecka, gdy interweniuje u rządów zagranicznych w sprawie humanitarnych interesów różnych niemieckich i nieniemieckich grup etnicznych pozostających pod suwerennością innych państw?
Załączam kserokopię reportażu p. Reginy Dachówny pt. ˝Protest narodu˝ opublikowanego w ˝Gazecie Lubuskiej˝ z 5-6 stycznia 2002 r.*) Opisuje on najnowszy przykład drastycznego ograniczania możliwości pielęgnowania przez Łużyczan języka ojczystego w ich ojczyźnie w 2002 r.
2. Czy rząd RP we współdziałaniu z rządem Republiki Czeskiej podejmie na forum Rady Europy interwencję w obronie gwałconych w RFN praw Łużyczan do kultywowania języka i kultury ojczystej oraz do posiadania małej ojczyzny na Łużycach, gdy nie przyniesie pozytywnego rezultatu interwencja rządu RP, o której mowa w pkt. 1?
3. Czy przygotowana do realizacji inwestycja budowlana, polegająca na wybudowaniu od podstaw na Łużycach w pobliżu miasta Forst łużyckiego kompleksu osadniczego, osady łużyckiej będącej repliką wsi Rogów/Horno, która ulegnie fizycznej likwidacji w związku z kontynuowaniem ekspansji kopalni odkrywkowej węgla brunatnego na terenie wsi, nie powinna zapoczątkować procesu naprawienia wielkich krzywd mieszkańców ok. osiemdziesięciu wsi łużyckich, które zostały zlikwidowane po 1945 r., a ich mieszkańcy wysiedleni bez możliwości kultywowania języka i kultury łużyckiej w środowiskach niemieckich?
Załączam kserokopię drugiego artykułu p. Reginy Dachówny pt. ˝Wieś do stracenia˝ (˝Gazeta Lubuska˝ 19-20.01.2002 r.), który przedstawia agonię wsi łużyckiej Rogów (niemiecka nazwa Horno) w powiecie Sprewa.*) Być może mediacje polskiego konsula mogłyby przyczynić się do zaniechania przez Łużyczan z Rogowa sprzeciwu wobec propozycji przeniesienia się przez nich do Nowego Rogowa w pobliżu miasta Forst i kontynuowania tam łużyckiego życia narodowego.
4. Przed 1939 r. polska służba konsularna opiekowała się nie tylko polską, lecz także łużycką mniejszością narodową w Niemczech, współdziałając w tym zakresie z Czechami. Czy nie jest obecnie możliwe wznowienie tej praktyki?
5. Czy idąc za przykładem Republiki Czeskiej, rząd RP nie mógłby wesprzeć finansowo Łużyckiej Domowiny w Budziszynie (Bautzen – RFN) subwencją na utrzymanie szkolnictwa łużyckiego w Saksonii i Brandenburgii (RFN)?
6. Czy programy szkolne oraz podręczniki szkolne do nauczania historii i geografii w Polsce zawierają informacje o dziejach i współczesności narodu łużyckiego?
7. Czy losy bratniego narodu łużyckiego, któremu po 1945 r. zniszczono w środku Europy ok. 80 wsi, czyli większość siedzib narodowych na Łużycach, nie powinny bardziej niż dotychczas zainteresować polskich państwowych placówek naukowych zajmujących się badaniem problematyki ochrony praw człowieka i ochrony małych narodów przed eksterminacją ekonomiczną i kulturową będącą efektem industrializacji prowadzonej w sposób gwałcący podstawowe prawa człowieka i prawo narodu do integralności społecznej?
8. Czy w instytutach filologii słowiańskiej w Polsce są prowadzone lektoraty języka łużyckiego?
Apeluję o podjęcie przez rząd RP tych działań dyplomatycznych i organizacyjnych na rzecz Łużyczan, o których mowa w powyższych pytaniach.
Z wyrazami szacunku
Poseł Janusz Dobrosz
Wrocław, dnia 24 maja 2002 r.