Tan Dziesiąty Wielki – Mokrida, Orzeszne, Łowy, Tury i Redyk Jesienny, Tan Gęsi i Jeleni, Wyrój Biedroni-Wedraków (Godowe Koło Lędne + fragmenty z drugiego tomu Księgi Tanów; 20 – 26 października)

Tan Dziesiąty Wielki z Księgi Tanów – tom 2 (fragment)

W ten sposób zbliżają się wreszcie dwa ostatnie dni Wielkiego Dziesiątego Tanu: Święto Redyku Jesiennego w dzień szósty, który jest Dniem Posiadłości Zwierzęcej – Posiadem Zwirzorów – oraz Święta Korowodu Jeleniego i Wielkiego Bojowego Tanu Jasionowego odbywanego w siódmy dzień, który jest Tanem Drawnym, Drzewidnym – z Łukami i Strzałami, z drewnianymi Dzidami, drewnianymi Mieczami, drewnianymi Sierpami, z czarownymi Krakulicami Jeleniogłowymi i Laskami Pasterskimi.

W tan ten wplata się kroki Tanów Jastrzębia, które są obecne we wszelkich Tanach Jesieni. 

Dwudziestego piątego dnia października, kiedy Mor okrywa szronem trawy na halach, a Marzanna osypuje je wielkimi, mokrymi płatami śniegu, odtrąbiają bace i juhasy Osod, albo inaczej Łosod, Łossod, Rozsod, Redyk tudzież Radyk Jesienny.

Osod nie znaczy nic innego jak osadzenie, czyli odprowadzenie poszczególnych owiec i baranów do rodzinnych siół i do poszczególnych gospodarstw.

Rozsod to rozejście się, rozsadzenie owiec po gospodarstwach.

Święto to nazywa się też Dniem Posiadłości Zwierzęcej, Zwirzorowym albo Zwirznym Posiadem. Tenże Zwirzny Posiad dotyczy nie tylko stad owiec i baranów, ale wyznacza koniec wolnego wypasu bydła, koni, kóz i innej zwierzyny godowlanej, w tym świnek i ptactwa domowego. Od tej chwili zwierzyna ta z rzadka, lub wcale, będzie pasana na zewnątrz. Świnie zostaną zamknięte w chlewach, kury w kurnikach, krowy i konie w stajniach na całe Zimne Miesiące. Kozy trzyma się w szopach albo na klepiskach stodół, gdzie pod powałą gromadzi się siano ze wszystkich letnich i wiosennych pokosów.

Jedynie z owcami i baranami bywa inaczej. Część z nich odbiorą gospodarze na nizinach i osadzą je we własnych zagrodach-koszarach, gdzie jeszcze – jeśli Pogoda pozwoli – będą się czasami w słoneczne, ciepłe dni wolno pasły do czasu Strzyżenia Owiec, co ma miejsce dopiero z końcem zimy, w ostatnim jej miesiącu – Lutym (w Drugim Tanie Wielkim – Wilczym), a dawniej odbywało się w miesiącu trzynastym – Przedmarczyku-Kusym, a może też być wykonane jeszcze później, dopiero w Marcu, przed Wielkim Tanem Trzecim – Wiosennym.

Część owiec – po okazaniu ich właścicielom i zdaniu na Radzie Redykowej sprawy z letniego  ich wypasu – wróci jednak znów na hale, aby tam do Strzyży dalej paść się na trawie lub sianie zebranym latem i jesienią.

Redyk można rozpocząć w dwudziestym dniu października i w ten dzień owce sprowadzić z gór do wsi, żeby wziąć udział we wszystkich świętych dniach Wielkiego Tanu Dziesiątego. Wtedy po ostatnich obrzędach siódmego dnia świąt, na dzień ósmy, bace i juhasy znów pędzą owce w góry na polany z zimarkami pełnymi siana, gdzie odbywa się zimowisko.

Należy pamiętać, że Redyk Jesienny zaczyna się od zagaszenia Fakieł i Ognisk na halach, które płonęły nieprzerwanie od Palinocki Zielonych Świątków. Odbywa się to z modłami i zaklęciami oraz przepędzeniem trzy razy owiec (czy bydła) wkoło popiołów ogniska.

Może się wydawać dziwne, że pasterze zadają sobie taki trud, aby przerywać pobyt owiec na halach, sprowadzać całe stada na niziny po to tylko, żeby je po obrzędzie kilka dni później znów w góry wyprowadzać. Było by to rzeczywiście bardzo dziwne, wręcz głupie, gdyby nie chodziło o oddanie czci bóstwom opiekuńczym za ich trud strzeżenia stad przez czas wypasu, gdyby nie chodziło też o to, aby pasterze mieli swój dzień świętowania, który przez okazanie owoców ich pracy uświęca ich własny trud. Dzień Redyku Jesiennego jest dla pasterzy tym samym, czym Święto Plonów dla rolników. Okazują oni cały swój dorobek godowlany, czyli przysporzoną, pomnożoną i rozpasłą zwierzynę, którą mieli pod opieką.

Tak samo więc, jak to czynione jest na wiosnę, owce, kozy, bydło, świnki, gęsi, kaczki i kuraki okazywane są w obchodzie sioła prowadzonym przez Jeleniego Bieśnika dzierżącego Jeleniogłową Krakulicę oraz przez Królewnę i Królewicza Jesieni niosących postać Źrzeni Żennej.

Za tą czwórcą w barwnym korowodzie postępuje ciągniony przez konika pięknie ustrojony wóz: ze zdziortami, drewnianymi pucierami, gieletami i skopcami używanymi w bacówkach do wyrobu sera. Za wozem idą bacowie, jughasi, po bokach holajnicy i psy pasterskie. Za nimi gędźbiarze i śpiewaczki ubrane w piękne stroje plemienne i bracko-siostrzańskie. Całą drogę strzela się z batów, trąbi i pokrzykuje.

W Redyku Jesiennym nie ma obrzędu mieszania owiec czy mieszania bydła (albo koni), lecz jest równie uroczyste rozdzielenie zwierzyny. Rozpoczyna je najstarszy baca, przewiązując zwierzętom jednego gospodarza rogi lub szyje bajorkami jednego koloru.  

Pochód kończy się pod Zapisem, gdzie w samo południe okrzcić należy zwierzynę ogniem, dymami, solą, wodą, mlekiem z miodem, piwem, winem i obsypać ją ziarnem. Potem nakłada się zwierzętom skromne wianeczki złocieniowe i nieśmiertelnikowe na głowy, albo wpina się je w grzywę, futro czy w ogon. Obrzędowi towarzyszą popisy sprawności i siły pasterzy, takie jak dzwonienie zwierzęcymi dzwonkami, strzelanie z batów i inne znane z Redyku Wiosennego czynności mogtyczne.

Po zakończeniu tej części świętowania odpala się od Ogniszcza szczapy i roznosi je do własnych gospodarstw, prowadząc ze sobą rozsadzoną zwierzynę.

Po południu biesiadnicy wracają pod Zapis, gdzie ma miejsce pokaz różnych wyrobów powstałych dzięki hodowli. A te wyroby to: mleko słodkie i zsiadłe, sery białe i żółte, sery wędzone, sery ciągnione i pleśnione, oscypki i bunce, kołbasy i wędzonki, szynki i balerony, skóry, futra i kożuchy, kierpce i pasy, czapki, kity i wyroby z końskiego włosia czy inne jeszcze rzeczy. Można też urządzić pokaz ujeżdżania młodych koni lub byków, ale to raczej tylko dla uświetnienia obchodu niż z konieczności, bowiem to nie jest właściwy czas ku tym współzawodnictwom ani wyczynom.

Na koniec pokazów, po żertwie i krótkiej modle ze złożeniem obiat i podziękowań, rozpoczyna się uczta, podczas której spożywane są po trochu wszystkie okazywane pokarmy i napoje. Pije się tego dnia obficie rzętycę-żentycę, serwatkę, maślankę, kapalicę, kumys czy wódki górskie: żubrówki, turówki, jałowcówki, goryczówki, piołunówki i tatarczówki.

W Radyku wieczornym omawiane są wszystkie wydarzenia, jakie miały miejsce podczas wypasu, planuje się też działania na przyszły wypas, na Redyk Wiosenny. Gospodarze, gdy zadowoleni, umawiają się na usługi z tymi samymi bacami i pasterzami bydła, albo też – jeśli są niezadowoleni – zmieniają prowadzącego wypas i oddają swoją zwierzynę pod opiekę innym jughasom. Kobiety odbywają wieczorem swoje Posiady Prządek. 

Radyk Jesienny – święto Rady Zboży, Wołosa, Swarożyca-Baranica i Lelija Kozłoboga, a też Dziwienia Kozionoga, Jeleniogłowych Ładów czy Ośloboga – Licho, Podagżyka Koniogłowego, co go Srebrzem, Sekielikiem – Siedmiobarwnym Konikiem albo Tusieniem-Mirzycem zwą, to drugie największe dla pasterzy i łowców święto w roku.      

Siódmy Dzień Świętowianowania to dzień zagaszenia Ogniszcza, dzień czci Łowców i Pasterzy, Dzień uczczenia Ofiar Zwierzęcych Jesieni i dzień wypuszczenia złowionej na ofiarę, a ocalonej ręką bogów zwierzyny – Szczęsnych Sześciu Kaczek i Siódmego (Złotego Jelenia).

To jest dzień, w którym wszyscy zbierają się pod Zapisem, przynosząc ze sobą wyjęte ze skrzyni-lady postacie wieńczące gospodarskie i gromadne Wieńce Plonów, czyli Dziada i Babę uosabiających zarazem Czarnogłowa i Jasiona oraz Białobogę i Jasienkę, a też przedstawiających sobą Przodków Rodu i Zadrugi oraz Ducha Zwierzęcego i Zróstlinnego.

Jest to głównie Święto Ładów, Dzień Pasterzy i Łowców.

Odbywany jest obchód sioła z tymi postaciami i ze Źrzenią Żenną. Na czele orszaku postępuje bieśnik w stroju upodobniającym go do Złotego Jelenia Niebiańskiego, a prowadzi on jelenia trzymanego pod Zapisem, którego rogi także powleczono złotą maścią. Za nimi, konno, idą Królewna i Królewicz Jesieni niosący Źrzenię Żenną, uosobienie Jesowitowe. Konie ich ustrojone są w złote uprzęże i mają założone na głowy złote kabłączki na kształt jelenich rogów. Za nimi niesionych jest Sześć Kaczek z pomalowanymi na złoto dziobami.

Orszak ten wyraża cześć dla odchodzących Bogów Ogniowych i Świetlistych (Swarogów, Dażbodów i Perunów), dla wszystkich Niebiańskich Inogów i Skrzystej Zwierzyny Niebieskiej oraz Wszystkiej Zwierzyny Ziemskiej – zarówno Leśnej, jak i Domowej. Szczególną cześć oddaje on jednak Jeleniowi uosabiającemu Bogów Ładu, będącemu ich ziemskim zwierzęcym wcieleniem, a w postaci skrzystej – ognistej i skrzydlatej ich Zwierzęciem Welańskim.

Cześć oddawana Jeleniowi wiąże się nie tylko z podziękowaniem dla Bogów Ładu, ale i z wyrażeniem wdzięczności samemu zwierzęciu ziemskiemu, które w pradawnym okresie istnienia ludzkości, będąc wpierw jedynie celem polowań i łowów oraz świętym zwierzęciem Dziwieniów (Dziewanny i Kupały-Dziwienia), stało się dawcą pierwszego Sierpa, ważnego narzędzia rolnego służącego do koszenia zboża. Pierwszy sierp powstał z Jeleniej Żuchwy. Wtedy to Jeleń przeszedł spod władania Dziwieni-Kupałów pod zwierzchność Ładów i stał się skrzystym zwierzorem welańskim oraz ziemskim wcieleniem zwierzęcym tych drugich. Wydarzyło się to dokładnie, gdy ludzkość przeszła od życia wyłącznie łowieckiego i zbierackiego, wędrownego, do żywota osiadłego, po części także rolnego.    

W obchodzie tym sypie się na Matkę Ziemię nieśmiertelniki, astry, michałki i złocienie, po których – niczym po jej kwiecistym naskórku – postępuje święty orszak.

Cudewarowie z Gołunia-Glenia powiadają, że wpierw, za czasów łowiecko-zbierackich, najważniejszym ofiarnym zwierzęciem był tur, a jeszcze wcześniej włochaty słoń (mamut, mamąt, mamont), które obydwa z czasem zastąpił żubr, a więc największe zwierzęta, jakie nosi Matka Ziemia, przynależące do Tynów Dażbogów i Perunów. Wtedy jadano też w te święta wyłącznie dzikie rośliny zebrane w lasach i po łąkach czy w stepie (zstępiu).

Gdy wrócą z obchodu pod Zapis, zamknąwszy uprzednio krąg święty, to w południe kończą pospólne świętowanie żertwą, obiatami i ucztą. Bogom ofiarowuje się wtedy poroże ubitego jelenia i jego serce oraz piękne kacze pióra, kacze dzioby i łapy.

Jedzone są tego dnia będące żertwą i strawą ofiarną, a warzone przez cały siedmiodniowy czas świętowania październikowego, potrawy z jeleniego mięsa i dzikich kaczek.

Darowane są bogom, a potem spożywane: bitki jelenie, szynki, zrazy bite i wijkosz (bigos) czy jeleni gulasz-kulasz (godolasz, golarz), pieczone kaczki z jabłkami i żurawiną albo pieczona dzika gęsina. Spożywane są też potrawy z surowych i gotowanych liści i korzeni dzikich roślin, takich jak ślaz, pasternak, mlecz, szarłat, lebioda, ostrożeń-szczerbak, czyściec czy łopian. Polewką główną podawaną w owo święto jest barszcz zielony z ukiszonego ziela barszczu zwykłego bądź zielona polewka pokrzywowa z kaszą jaglaną.  

Ostatnim wspólnym obrządkiem całych świąt Wielkiego Tanu Mokridy, Turów i Redyku Jesiennego jest Jasionowy Tan Bojowy, nazywany też Tanem Jeleni. Jest to szybki, goniony tan okrężny, w którym zarówno kobiety, jak i mężczyźni używają Łuków, Dzid, Mieczy, Sierpów Kościanych i Lasek. Na głowy przywdziewają czapy-kiczki z jelenimi rogami, wysokie na łokieć. Na strzelenie z baciska przez Biesednika-Złotego Jelenia tancerze kręcący wir stają w miejscu, po czym – posuwając się niespiesznym krokiem, przypatrując się sobie wzajem, jakby się oceniali – dobierają się w pary: wyłącznie męskie i wyłącznie żeńskie. Na kolejny znak baciska przystępują do udawanej bitki – pojedynku bojowego. Dzida występuje przeciw dzidzie, miecz przeciw mieczowi, sierp przeciw sierpowi, laska przeciw lasce. Uderzają na siebie wzajem, mąż na męża, kobieta na kobietę, a biją owymi narzędziami bojowymi tak mocno, że nieraz i rozlecą się one w drzazgi. Rzec można, że mężczyźni celują wręcz w tym, który prędzej połamie lub rozłupie broń przeciwnika.

Jest to ostatni tego roku tan na cześć Swaroga, Dażboga oraz Peruna, którzy z utratą Berło-Błyskawicy przez tego ostatniego tracą władanie nad Światem. Jednocześnie jest to pierwszy tan na cześć Chorsa i Przepląta, którzy tę Berłobłyskawicę podstępnie wykradli.

Tanem tym czci się też oczywiście Bogów Ładu, więc na zakończenie ci biesiadnicy, którzy wyposażeni są w łuki, wystrzeliwują w Niebo strzały, które mają za zadanie rozpruć chmury i sprowadzić jesienne deszcze, ale też przesłać ku bogom na Welę wszelkie ludzkie życzenia (rzyczenia) i przyrzeczenia. Gdy to się dzieje, biesednik uwalnia pod Zapisem dziką zwierzynę ocaloną przez bogów i przy pohukiwaniach i strzelaniach z batów wypędza się ją z sioła prosto w łąki, lasy i powietrze.     

– Idź, Iwanko – rzekł bratu Budymowemu Chors Książ Pełny i Wielki. – Okaż ludziskom, cóżeś tu baczył i wskaż im, jak Dziesiąty Wielki Tan mają obchodzić!

I tak Iwanko przecknął się, a wszystko, co uwidział, wszystkim rzekał. 

Podziel się!