Archeologia nierówności
Prof. Carles LALUEZA FOX
Starożytne szkielety, praktyki pogrzebowe i DNA ujawniają nierówności obecne w dawnych społeczeństwach – pisze prof. Carles LALUEZA FOX
W dniu 26 listopada 1922 r. doszło do prawdopodobnie najsłynniejszego odkrycia w historii archeologii. Brytyjski egiptolog Howard Carter zrobił mały otwór, przez który mógł włożyć świecę przez szczelnie zamknięte drzwi komory grobowej Tutenchamona. W ten sposób oświetlił jej wnętrze. Gdy jego oczy powoli przyzwyczaiły się do ciemności, był w stanie dostrzec komnatę, która nie była otwierana od ponad 3000 lat.
Tutenchamon za życia był mało znanym faraonem. Istnieją dowody na to, że pochowano go w pośpiechu. Trumna, w której znaleziono mumię Tutenchamona, została wykonana z litego złota i waży ponad 100 kg. Trudno sobie wyobrazić, jak imponujące musiały być pochówki tak potężnych władców starożytnego Egiptu, jak Cheops, Totmes III czy Ramzes II. Niestety, wszystkie one zostały splądrowane jeszcze w starożytności.
Wbrew powszechnemu przekonaniu większość archeologów powiedziałaby, że poszukiwanie skarbów nie jest ich głównym celem; chcą zrozumieć codzienne życie minionych cywilizacji. Mimo to skrajności – bajeczne bogactwa królów i trudna egzystencja zwykłych ludzi – pozwalają zrozumieć to, co można uznać za jeden z głównych celów archeologii: badanie ewolucji życia społecznego w starożytności.
Jedną z najbardziej oczywistych metod jest analiza składu inwentarzy grobowych. Bogate pochówki mogą jednak nie być nie tyle dowodem zróżnicowania społecznego, ile próbą zademonstrowania znaczenia i odrębności danej grupy w stosunku do innych. Rozwarstwienie społeczne może opierać się na bogactwie, ale także na osobistym prestiżu i władzy. Dlatego nie zawsze można ocenić różnice społeczne, porównując wyłącznie pochówki.
Niektórzy archeolodzy próbowali zastosować zasady ekonomii do zbadania różnic społecznych i porównania danych z różnych miejsc. W badaniu kierowanym przez Samuela Bowlesa z Instytutu Santa Fe, opublikowanym w „Nature” w 2017 r., próbowano odpowiedzieć na to pytanie, stosując współczynnik Giniego – najczęściej używany do pomiaru nierówności dochodów – w odniesieniu do dużej liczby stanowisk archeologicznych, zarówno w Starym Świecie, jak i w obu Amerykach. Na liście stanowisk znalazły się takie miejsca, jak Çatalhöyük w Turcji, Pompeje we Włoszech i Teotihuacán w Meksyku; autorzy określili wymiary domów jako szacunkowe wskaźniki bogactwa tamtejszych społeczeństw.
Wśród współczesnych myśliwych-zbieraczy, jak ustalił zespół, współczynnik Giniego jest niski – wynosi około 17 (w skali od 0 do 100). Nie jest to zaskakujące, ponieważ w społeczeństwach koczowniczych można przenosić niewiele przedmiotów, a w konsekwencji bardziej liczą się takie cechy, jak umiejętność polowania. Nie oznacza to, że niektórzy ludzie nie mieli wyższego statusu społecznego. Kultura materialna była prawdopodobnie tak uboga – lub tak różna od naszego postrzegania statusu – że trudno jest uchwycić różnice społeczne wśród dawnych myśliwych-zbieraczy.
Szacuje się, że w badanych starożytnych społeczeństwach rolniczych współczynniki Giniego wynosiły od 35 do 46. Co ciekawe, wyniki pomiarów były niższe niż te uzyskane z zapisów. Na przykład na podstawie badania ruin starożytnego Babilonu badacze oszacowali współczynnik na 40, ale szacunki oparte na informacjach z kronik babilońskich dały wyższy wynik – 46. Starożytne przekazy pisane prawdopodobnie przesadnie podkreślały wielkość największych domów, by wywołać podziw. W końcu podobnie jest, kiedy wracamy z podróży: czasami mamy tendencję do wyolbrzymiania rzeczy, które widzieliśmy.
Niemniej jednak najbardziej niezwykłe różnice wynikają z porównania społeczeństw Starego Świata i obu Ameryk – te ostatnie są znacznie bardziej wyrównane pod względem współczynnika Giniego, mimo że w niektórych przypadkach, takich jak potężne imperium azteckie, panowała tam wysoka hierarchia. Naukowcy doszli do wniosku, że źródłem tych różnic może być czynnik ekologiczny, ponieważ w Eurazji było więcej większych udomowionych zwierząt – takich jak krowy, konie, świnie, owce i kozy – niż w obu Amerykach, gdzie występowały tylko psy i indyki, i już samo to przyczyniło się do powstania zróżnicowanego systemu gromadzenia bogactwa.
W stolicy Azteków, Tenochtitlánie, domy miały standardowe wymiary i były do siebie bardzo podobne. Społeczeństwo azteckie, nawet pomimo przerażających ofiar z ludzi, było w czasach podboju hiszpańskiego bardziej egalitarne niż Meksyk 200 lat później, kiedy elity europejskie stworzyły system encomiendy, w ramach którego ludność tubylcza pracowała w warunkach półniewolniczych. W ciągu kilku pokoleń koncentracja bogactwa w kolonialnym Nowym Świecie wzrosła niemal dwukrotnie, co pociągnęło za sobą wzrost nierówności.
Kiedy pojawiły się te różnice między Starym i Nowym Światem? Wczesne społeczeństwa rolnicze miały możliwość generowania i przechowywania nadwyżek żywności, co stworzyło potencjalne scenariusze różnic w liczebności populacji oraz pewnego stopnia nierówności między- i wewnątrzosadniczych. Niedawno zastosowany współczynnik Giniego w odniesieniu do 90 stanowisk z Bliskiego Wschodu i Europy wykazał znaczący wzrost nierówności tysiące lat po pojawieniu się rolnictwa – co wskazuje na to, że to nie rolnictwo samo w sobie stworzyło nierówne społeczeństwa. Zdaniem autorów w pewnym momencie niektórzy rolnicy byli w stanie utrzymywać woły płużne, co umożliwiało uprawę 10 razy większej ilości ziemi niż w przypadku innych rolników i prowadziło do przekształcania gospodarki w kierunku wyższej wartości ziemi ze szkodą dla ludzkiej pracy.
Te pojawiające się pod koniec neolitu nierówności mogą tłumaczyć niezwykły przykład bogactwa pochodzący z tego okresu: pochówek z Warny. Grób ten został znaleziony na cmentarzysku z epoki miedzi na terenie dzisiejszej Bułgarii i datowany jest na lata 4560–4450 p.n.e.; zawierał więcej złota, niż posiadała w tym samym czasie cała reszta świata. Pochowano w nim dorosłego mężczyznę – prawdopodobnie wodza lub króla – który miał w ręce złotą maczugę wojenną; co ciekawe, miał również złotą osłonę penisa o nieznanym znaczeniu. Takie znaleziska należą jednak do wyjątków i panuje powszechna zgoda co do tego, że społeczeństwa neolityczne były bardziej egalitarne niż późniejsze.
Nierówności wyraźnie wzrosły wraz z pojawieniem się metali, co częściowo umożliwiło, począwszy od 3000 do 2000 roku p.n.e., pojawienie się i rozwój organizacji społecznej opartej na istnieniu elit. Po ustanowieniu pierwotnej struktury władzy elita próbowała utrwalić się dynastycznie poprzez zwiększenie kontroli społecznej i budowanie sojuszy rodzinnych z innymi wodzami. Mechanizmy kontroli często wiązały się z przemocą. Możliwość wykorzystania koni – i w mniejszym stopniu wielbłądów – w działaniach wojennych przesądziła o sukcesie podbojów, które pod koniec neolitu zmieniły układ osadnictwa w całej Eurazji. To przynajmniej częściowo wyjaśnia, dlaczego 30 imperiów lub dużych państw, które powstały między 3000 a 600 r. p.n.e., znajdowało się w Starym Świecie, gdzie żyły te zwierzęta.
W rezultacie coraz częściej pojawiały się groby świadczące o bogactwie, takie jak słynny grób łucznika z Amesbury, znaleziony w 2002 roku trzy mile na południowy wschód od Stonehenge (niedaleko dzisiejszego Salisbury) i datowany na 2300 rok p.n.e. Grób ten zawiera więcej artefaktów niż jakikolwiek inny pochówek brytyjski z epoki brązu; oprócz licznych grotów strzał, trzech miedzianych noży, czterech kłów dzika, dwóch kamiennych ochraniaczy na nadgarstki, chroniących użytkowników przed cięciwami łuków, oraz pięciu garnków charakterystycznych dla kultury pucharów dzwonowatych (Bell Beaker) znaleziono tam również dwie złote ozdoby do włosów – najwcześniejsze egzemplarze wykonane z tego metalu, jakie kiedykolwiek odkryto na Wyspach Brytyjskich. Powstanie kompleksu Bell Beaker na Wyspach Brytyjskich wiąże się z pojawieniem się elit społecznych. Łucznika z Amesbury należy rozpatrywać w kontekście rozprzestrzeniania się metaloplastyki i ponadregionalnych sieci wymiany.
Wzrost nierówności w tym okresie, zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w części Europy Zachodniej, wydaje się spowodowany w dużej mierze wzrostem gęstości zaludnienia. Korelacja ta jest prawdopodobnie związana z rosnącą złożonością sposobów utrzymania towarzyszącą wzrostowi liczby ludności. Sugerowałoby to, że wzrost liczby ludności pociąga za sobą większe nierówności – zjawisko, którym ostatnio zajmował się Thomas Piketty, ale które prawdopodobnie istniało już w populacjach epoki brązu.
Jednak współczynnik Giniego nie zawsze może być stosowany, ponieważ niektóre osady rozrastały się z czasem, zajmując miejsce poprzednich i nakładając się jedna na drugą jak warstwy. Na przykład w Hisarlik – dawnej Troi – w ciągu zaledwie 2 tys. lat na miejscu poprzedników powstało co najmniej 10 miast, co utrudnia ich rozdzielenie. Ponadto przedmiotem dyskusji jest również to, czy współczynnik Giniego można przenosić między różnymi środowiskami kulturowymi, geograficznymi i ekologicznymi w celu dokonywania bezpośrednich porównań, ponieważ czynniki te mogą w różny sposób wpływać na mieszkańców. Na przykład osada założona na górzystym terenie będzie preferować mniejsze domy niż ta, która rozciąga się na rozległej równinie.
Ekonomiczna interpretacja dawnego osadnictwa spotkała się z pewną krytyką ze strony środowiska archeologów. Niektórzy twierdzą, że jakość i solidność materiałów budowlanych może być równie ważna, jak wielkość domów. Wiemy, że we współczesnych miastach lokalizacja – na przykład blisko centrum – jest zwykle ważniejsza niż wielkość domu. Należy również wziąć pod uwagę ostentacyjne bogactwo – malowidła ścienne, mozaiki itp., które znaleziono w niektórych odkopanych domach, np. w Pompejach, choć takie elementy zazwyczaj nie są dobrze zachowane.
Jednym ze sposobów uniknięcia tych trudności może być porównanie współczynników Giniego z tzw. nierównościami zdrowotnymi populacji. Czasem lepiej niż budynki są zachowane szczątki ludzkie. Istnieje kilka wskaźników (ubytki zębowe, artroza, urazy itp.), które mogą odzwierciedlać stan zdrowia ludności w danym okresie. Ich nasilenie jest na ogół większe w okresach większych nierówności.
Wykopaliska prowadzone w latach 2006–2013 w miejscach takich jak cmentarz w Amarnie, pozwoliły stwierdzić, że przeważały tam zgony ludzi w młodym wieku – głównie dzieci, nastolatków i młodych dorosłych – co sugeruje zły stan zdrowia i złe warunki pracy większości tej społeczności miejskiej. Na przykład 16 proc. zmarłych poniżej 15. roku życia miało urazy kręgosłupa związane z dźwiganiem ciężkich ładunków; w żadnym grobie nie znaleziono wyposażenia grobowego, a czasami ciała były grzebane razem z kilkoma innymi, przy czym nie zwracano uwagi na sposób ich ułożenia – ponury obraz, który kontrastuje z pełnymi przepychu przedstawieniami rodziny faraona w stylu amarneńskim.
Dodatkowym wskaźnikiem byłby dowód na wysoką śmiertelność niemowląt, ale ze względu na różne procesy konserwacji szczątków szkieletowych dzieci jest to trudniejsze niż w przypadku kości osób dorosłych, co może stanowić niemożliwe do wyeliminowania zakłócenie wyników. Zmiany w stanie zdrowia można również wykorzystać do określenia przemian kulturowych i rodowych. W tym sensie prawdopodobnie najbardziej uderzającą zaobserwowaną zmianą jest ta między myśliwymi-zbieraczami a pierwszymi rolnikami w Europie. U tych ostatnich można stwierdzić nie tylko gorszy stan zdrowia – próchnica, prawie nieznana u tych pierwszych – ale także wyższą śmiertelność niemowląt.
W powiązaniu z tymi informacjami ostatnie osiągnięcia w zakresie analizy izotopów węgla i azotu w kolagenie kostnym mogą dostarczyć informacji na temat sposobów odżywienia i wzorców ruchowych związanych z konkretnymi osobnikami. Na przykład analiza pochówku osoby o wysokim statusie w Helmsdorf w Niemczech, związanego z kulturą unietycką, wykazała, że osoba ta spożywała więcej białka niż jej rówieśnicy z tego samego okresu, co sugeruje, że dieta może być równie ważnym wskaźnikiem statusu społecznego, jak w dzisiejszych społeczeństwach.
***
Kluczem do zrozumienia panoramy społecznej przeszłości jest fakt, że starożytne cmentarze mogą dostarczyć nie tylko wskaźników nierówności w postaci przedmiotów nagrobnych, a nawet zróżnicowanego stanu zdrowia, ale także materiału genetycznego zachowanego w szczątkach ludzkich. Informacje uzyskane z ich DNA mogą po raz pierwszy być wykorzystane do powiązania rodowodu z pozycją społeczną w każdym okresie. Co więcej, istotnym aspektem akumulacji władzy jest możliwość przekazywania bogactwa krewnym – co również można zbadać na styku genetyki i archeologii, co z kolei pozwala ujawnić powiązania rodzinne.
Podobnie jak przedmioty pogrzebowe, uprzywilejowane miejsce spoczynku mogło służyć jako wyznacznik statusu. Około 6500 lat temu pojawiło się zjawisko budowania wielkich kamiennych konstrukcji grobowych – zwanych grobowcami megalitycznymi – głównie na europejskim wybrzeżu Atlantyku, a jego kulminacją były wielkie kompleksy grobowców pasażowych, takie jak Newgrange w Boyne Valley (Irlandia), gdzie kopiec ma prawie 90 metrów średnicy i 15 metrów wysokości. Pochodzenie i znaczenie tych zabytków, które wymagały dużych nakładów pracy, były przedmiotem dyskusji przez ponad sto lat, podobnie jak organizacja społeczna społeczności rolniczych, które je wznosiły. Analiza genetyczna dwudziestu kilku osób znalezionych w różnych grobowcach megalitycznych od Skandynawii po Orkady i Irlandię przyniosła kilka interesujących wskazówek.
Na Wyspach Brytyjskich w takich miejscach chowano więcej mężczyzn niż kobiet, co wskazywało na nierówność płci. Zgodnie z tą obserwacją pochodzenie większości osobników mających więzy pokrewieństwa można było prześledzić poprzez linię ojcowską. W jednym przypadku udało się znaleźć dwóch spokrewnionych mężczyzn pochowanych w dwóch różnych megalitach oddalonych od siebie o niewiele ponad milę (Primrose Grange i Carrowmore w Irlandii), co wskazuje na geograficzną ekspansję tych dominujących rodzin. Analizy genetyczne szczątków szkieletowych odkrytych w najbardziej misternie skonstruowanej komorze grobowca pasażowego z Newgrange wykazały, że należały one do kazirodczego syna brata i siostry (lub rodzica i dziecka).
Tego rodzaju potomstwo pierwszego stopnia jest czymś niezwykłym, spotykanym jedynie w dawnych rodzinach królewskich, na których czele stali bogowie-królowie, tacy jak egipscy faraonowie pragnący zachować czystą linię dynastyczną. (Wiadomo na przykład, że Echnaton poślubił swoją najstarszą córkę Meritaten, a znacznie później Ptolemeusz II poślubił swoją siostrę Arsinoe II – stąd jego przydomek Filadelf, czyli „kochający rodzeństwo”). Sugeruje się, że ta neolityczna elita mogła przypisywać sobie boskie moce, które zapewniają ciągłość cyklów rolniczych poprzez utrzymywanie ruchu słońca.
Wyniki badań potwierdzają tezę, że te neolityczne społeczności były rozwarstwione, a masywne kamienne konstrukcje służyły do pochówku transgeneracyjnych, patrylinearnych członków klanów.
Jednym z najbardziej obrazowych przykładów tego, w jaki sposób analiza szczątków ludzi z epoki brązu, którzy żyli w czasie zmian kulturowych, może rzucić światło na ten proces, jest badanie prowadzone przez naukowców z Instytutu Maxa Plancka w Jenie i opublikowane w 2019 roku. Paleogenetycy przeanalizowali ponad 100 szkieletów z 45 cmentarzysk związanych z gospodarstwami rolnymi w dolinie rzeki Lech w południowych Niemczech. Wygenerowano dane izotopowe w celu zebrania informacji na temat wzorców mobilności tych osób w ciągu całego życia, które mogą być powiązane z różnicami w składzie genetycznym przodków.
Analizy izotopowe ujawniły, że tylko 50 proc. kobiet miało wartości zgodne z lokalnym zakresem izotopowym w porównaniu z mężczyznami i dziećmi z tych samych cmentarzy (gdzie 82 do 84 proc. uznano za lokalne). Dane izotopowe wczesnych i późno formujących się zębów u tych samych osobników – pierwszego i trzeciego stałego trzonowca, które pojawiają się odpowiednio w wieku 6 i 18 lat – sugerowały, że kobiety przemieszczały się z miejsca urodzenia w okresie dojrzewania lub później. Stwierdzono, że jedna z nich pochodziła z miejsca oddalonego o co najmniej 200 mil. Mężczyźni w większości byli nosicielami linii chromosomu Y R1b, natomiast skład linii mitochondrialnego DNA był znacznie bardziej zróżnicowany. Wyniki wskazują, że w tych osadach z epoki brązu obowiązywały patrylokalne zasady zamieszkiwania – to znaczy, że mężczyźni pozostawali w grupach, w których się urodzili, podczas gdy kobiety oddalały się od nich.
Badaczom udało się zrekonstruować sześć rodowodów z różnych cmentarzy, z których trzy obejmowały co najmniej cztery pokolenia. Wykryli 10 związków między rodzicami i dziećmi, w tym sześć między matką i dzieckiem. Co ciekawe, te ostatnie zawsze były płci męskiej; nie było wśród nich dorosłych córek. Ponownie sugeruje to, że kobiety były wymieniane między gospodarstwami domowymi w celu zawierania sojuszy; prawdopodobnie ich status był zabezpieczony, gdy rodziły dzieci w nowym gospodarstwie domowym. Możliwe było również powiązanie artefaktów grobowych (sztyletów, siekier, dłut i grotów strzał w przypadku mężczyzn oraz ozdób, takich jak pierścienie na szyję lub nogi, w przypadku kobiet) z pokrewieństwem.
Wskazuje to, że bogactwo i status społeczny były dziedziczone i pozostawały w rodzinach. Fakt, że nawet dzieci zmarłe w wieku niemowlęcym były chowane z przedmiotami grobowymi, sugeruje również, że ich status był raczej dziedziczony niż osiągany za życia. Kolejnym spostrzeżeniem jest to, że członkowie każdego klanu byli chowani blisko siebie na cmentarzyskach, co wyraźnie wyznaczało obszary uprzywilejowane w ich obrębie. Prawdopodobnie system dziedziczenia w tych domach opierał się na męskiej primogeniturze – zwyczaju, zgodnie z którym po śmierci ojca najstarszy syn dziedziczy cały majątek rodziny. Z czasem zawierane sojusze dawały rodzinom dostęp do większych, regionalnych klanów, a w końcu do królestw. Badanie dynamiki między pokrewieństwem a nierównościami społecznymi można odnieść do nowszych okresów. Złożone interakcje leżące u podstaw rodzin wielopokoleniowych można lepiej zrozumieć w miejscach odizolowanych geograficznie, takich jak wyspy. Islandia jest najlepiej zbadaną wyspą z genetycznego punktu widzenia, głównie dzięki wysiłkom neurologa Kári Stefánssona.
Islandia została po raz pierwszy skolonizowana około 874 r., jak podaje Landnámabök, czyli „księga osad”, kiedy to norweski wódz Ingolf Arnarson przybył w okolice dzisiejszego Reykjaviku. W ciągu następnych 150 lat na wyspę przybywały grupy norweskich wikingów wraz z celtyckimi kobietami i służącymi lub niewolnikami, którzy osiedlali się w raczej odosobnionych gospodarstwach. W roku 930 naszej ery wszystkie grunty orne były już zajęte, a lasy przestały istnieć. Później napływ migracyjny uległ spowolnieniu, a po roku 1000 prawie ustał. W rezultacie populacja była mała i odizolowana, a jednocześnie na tyle duża, że pojawiały się w niej wszystkie typowe dla Europy choroby i różnorodność genetyczna – i doświadczyła kilku katastrof demograficznych związanych z wybuchami wulkanów, klęskami głodu i epidemiami dżumy.
Do 1850 roku liczba ludności Islandii nigdy nie przekraczała 50 000. Połączenie dwóch czynników – izolowanej populacji i dobrze znanej bazy danych genealogicznych – sprawia, że Islandia jest idealnym laboratorium do wykrywania wariantów genetycznych związanych z powszechnymi chorobami, które dotykają nie tylko współczesnych Islandczyków, ale także resztę Europy, gdzie takie informacje nie istnieją lub populacja jest zbyt duża, by takie podejście było praktyczne. Przez lata badacze z deCODE Genetics zgromadzili wiele danych na temat genomiki współczesnych Islandczyków, a także na temat tego, jak powstała pierwotna populacja. Dzięki pracy z jednorodzicielskimi markerami pochodzącymi od żyjących Islandczyków można było zaobserwować, że 62 procent mitochondrialnego DNA było pochodzenia celtyckiego (co oznacza, że większość tych matczynych markerów pochodziła z Wysp Brytyjskich lub Irlandii), podczas gdy 75 procent chromosomów Y było pochodzenia skandynawskiego. Sugeruje to, że osada została założona przez mężczyzn wikingów i celtyckie kobiety.
W 2017 roku dzięki technikom paleogenomicznym udało się przeanalizować 27 starożytnych genomów islandzkich, z których większość pochodziła z okresu pogańskiego (sprzed 1000 roku n.e., kiedy to Islandczycy zdecydowali się zostać chrześcijanami poprzez osobliwą procedurę głosowania). Na poziomie genomu jądrowego ci pionierzy mieli pochodzenie typu norweskiego (55,4 procent), które było bardziej niż celtyckie rozpowszechnione wśród mężczyzn (niedawne badania genetyczne ponad 400 przedstawicieli plemienia wikingów potwierdziły rozprzestrzenianie się norweskiego rodowodu głównie na wyspach północnego Atlantyku).
Współcześni Islandczycy nie są jednak prostą mieszaniną tych dwóch komponentów; ich rodowód wykazuje zróżnicowanie w stosunku do dwóch populacji źródłowych, przynajmniej częściowo spowodowane dryfem genetycznym – wspieranym przez izolację geograficzną – w ciągu ostatnich tysięcy lat. Co ciekawe, składowa przodków typu norweskiego w Islandii wynosi obecnie 70,4 proc., co sugeruje wzrost, który prawdopodobnie został zapośredniczony społecznie. Przykładem tego jest siedem osób znalezionych w 1964 roku w grobie łodziowym (rodzaj pochówku, w którym jako pojemnik na zwłoki została użyta łódź) w Vatnsdalur w odległych fiordach zachodnich. Inwentarz grobowy stanowiły nóż, 30 paciorków, srebrny młot Thora, moneta (datowana na ok. 870–930 r. n.e.) i różne elementy biżuterii. Trzy z czterech szkieletów, które poddano sekwencjonowaniu, miały pochodzenie skandynawskie. Jeden z tych osobników był jednym z niewielu wczesnych osadników, genetycznie podobnych do współczesnych Islandczyków, co wskazuje, że miał nieproporcjonalnie duży udział w ich rodowodzie.
Wydaje się, że celtyccy służący sprowadzeni na Islandię mieli wyraźnie mniej okazji do rozmnażania się. Dzięki analizie izotopowej udało się również wykryć, że co najmniej trzy osoby – dwóch Skandynawów i jeden Celt – były migrantami pierwszego pokolenia, które spędziło dzieciństwo poza Islandią. Jedna osoba miała mieszany rodowód, co wskazuje, że jej rodzice pochodzili z różnych miejsc. Fakt, że celtycki rodowód jest wciąż zauważalny dziesiątki lat po pierwszym osiedleniu, sugeruje również, że przez pewien czas utrzymywała się dyskryminacja społeczna między tymi dwiema grupami przodków. Jednak po kilku stuleciach nastąpiło całkowite wymieszanie obu społeczności – do tego stopnia, że można mówić o jednolitej populacji na Islandii.
W przeszłości mieliśmy do czynienia z kilkoma studiami przypadków nierówności społecznych łączących archeologię grobową z genetyką, które dziś mogą już nie mieć zastosowania, gdyż regulacje prawne (a także gwałtowny wzrost liczby kremacji) oznaczają pewien stopień standaryzacji praktyk pogrzebowych. Niemniej jednak przyszłość archeologii funeralnej może być kształtowana przez przeciwny trend: tendencję do tworzenia spersonalizowanych trumien, niekonwencjonalnych pomników i specjalnych przedmiotów grobowych. Tak czy inaczej, archeologia grobowa zawsze będzie ważną dziedziną, która będzie musiała opierać się na naukach ścisłych, takich jak genetyka i medycyna sądowa.
Być może jednym z zachęcających wniosków jest to, że pomimo tego, co ustala archeologia w odniesieniu do nierówności społecznych w przeszłości, społeczeństwa były w stanie ewoluować i zmieniać swoje stratyfikacje. Przykładem jest Islandia, której społeczeństwo stało się jednym z najbardziej egalitarnych na świecie. W 2018 roku Islandia przyjęła prawo, zgodnie z którym wszystkie firmy zatrudniające ponad 25 osób będą miały cztery lata na zapewnienie równych wynagrodzeń bez względu na płeć, ponieważ jak stwierdzono w islandzkim Ministerstwie Opieki Społecznej, równość nie powstanie sama z siebie, lecz z działań oddolnych.
Carles Lalueza Fox
Tekst opublikowany w bloku tekstów o archeologii w nr 42 miesięcznika opinii “Wszystko co Najważniejsze” [LINK]
źródło: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-carles-lalueza-fox-archeologia-nierownosci/