Vadim Deruzhinsky – BIAŁORUSINI I POLACY
Od Światło
Głównym kierunkiem dywersyjnej pracy Imperium Rosyjskiego, a potem ZSRR przeciwko suwerenności Wielkiego Księstwa Litewskiego-Białoruś jest oderwanie nas od braterskiej Polski, by ostatecznie zniszczyć nas jako podmiot, zmienić nas w innego Wielkorusa łacha. Ale wbrew fałszywej propagandzie wschodniego sąsiada, Białorusini są braćmi nie Hordzie, czyli slawizowanym Uraloidom, dawnym Tatarom-Mongołom, którzy zaczęli nazywać siebie „Rosjanami”, ale Polakom, bo od 4000 lat Białorusini i Polacy stanowili jedną społeczność.
11 sierpnia 1937 r. szef NKWD Nikołaj Jeżow wysłał do ludowych komisarzy spraw wewnętrznych republik związkowych szefów wydziałów NKWD republik autonomicznych, regionów i terytoriów ZSRR „List zamknięty w sprawie faszystowsko-buntownicza, szpiegowska, dywersyjna, defetystyczna i terrorystyczna działalność polskiego wywiadu w ZSRR nr 59098.” Pod hasłem „ściśle tajne” podano, że na terenie Wileńszczyzny, gdzie od czasów Białoruskiej Republiki Litwy Środkowej (1920-22) znajdowały się dwie czysto etnicznie białoruskie dywizje, powstały nowo utworzone oddziały białoruskie, które są gotowi wyzwolić wschodnią Białoruś (BSRR) spod rosyjskiej okupacji. Ale najważniejsze, pisze Jeżow, jest to, że w BSRR pojawiło się potężne propolskie podziemie „białoruskich nacjonalistów”, gotowe powitać kwiatami wojska z Zachodniej Białorusi, wojsko białoruskie i całe kierownictwo republika jest gotowa przejść na ich stronę.
Jeżow pisze, że w celu wyeliminowania groźby powstania Białorusinów, w ciągu zaledwie 3 miesięcy w 1937 r. aresztowano 140 tys. osób, z czego ponad 111 tys. Białorusinów zostało natychmiast skazanych na śmierć. W tym samym czasie represjonowano na przykład prawie wszystkich członków Związku Pisarzy BSRR i innych białoruskich związków twórczych. (Więcej o tych strasznych wydarzeniach w naszym artykule „Kreml przeciwko BSRR”, nr 8, 2019.)
Tak więc osobliwość historii polega na tym, że wciąż się powtarza.
Wschodni sąsiad próbował oderwać nas od Polski i Ukrainy przez całą tatarsko-mongolską historię imperialną, a carscy, radzieccy i współcześni historycy uważają to za „złe” nawet to, że Olgerd wypędził z Kijowa trzech chanów Hordy, a zamiast nich objął władzę książąt kijowskich z rodu Rurika: mówią, że to wyzwolenie spod jarzma Hordy rzekomo „oderwało Kijów od Rosji”.Rosja ma też negatywny stosunek do faktu, że w bitwie pod Grunwaldem w 1410 roku Niemcy zostali pokonani przez sprzymierzone wojska Białorusinów, Polaków i Ukraińców. Na przykład jest to przykład ich jedności „zły dla imperialnych interesów Rosji”.
Polacy i Białorusini żyli w tym samym państwie (Związek Krewo, potem Rzeczpospolita, potem po zaborze rosyjskim w Imperium Rosyjskim, potem Zachodnia Białoruś jako część Polski): od 1385 do 1939 – 554 lat. Ale w rzeczywistości Białorusini i Polacy byli zjednoczeni nie od średniowiecza, ale dużo wcześniej. Z epoki brązu.
WSPÓLNE GENY
Rosjanie to antropologicznie uraloidy o małej wąskiej czaszce, głównie ludy ugrofińskie i Turcy (prawie wszyscy slawistyczni na sposób bułgarski), którzy masowo pojawili się na terenie centralnej Rosji dopiero około 2500 lat temu. Wcześniej mieszkali w Jakucji, gdzie było ciepło. Zimno zmusiło ich do migracji na zachód (prawie wzdłuż ścieżek, którymi później wędrowali Hunowie, co dało początek Wielkiej Migracji).
Ale Białorusini są najstarszymi mieszkańcami Europy. Badania białoruskiej Akademii Nauk pod kierunkiem wybitnego antropologa doktora nauk biologicznych Aleksieja Mikulicza wykazały, że czaszka Białorusinów (dollichokranialna szeroka twarz) nie zmieniła się od 3500-4000 lat, czyli Białorusini mieszkają na terytorium Białorusi w niezmienionej formie antropologicznej od epoki brązu, ponad 140 pokoleń. To około dwa razy więcej niż wiek zamieszkania naszych sąsiadów na sąsiednich terytoriach – przodków Rosjan, Ukraińców, Letuvisów i Łotyszy.
A. Mikulicz zwraca uwagę, że według danych naukowych tylko jeden naród jest całkowicie antropologicznie i genetycznie identyczny z Białorusinami: są to Mazurowie, Polacy północni. Mają tę samą czaszkę dolichokranialną o szerokiej twarzy – i również niezmienioną od 3500-4000 lat. Geografia rozmieszczenia tego unikalnego kształtu czaszki jest następująca: Polska północna, obwód wileński, Białoruś, zachodnia część obwodu smoleńskiego, północno-wschodnie Niemcy Łużyc (terytorium byłej NRD). Bałtowie zachodni żyli tu wszędzie od niepamiętnych czasów. Nawiasem mówiąc, wszędzie na tych terenach nazwiska zaczynają się od „-ovich”, co jest znakiem rozpoznawczym Bałtów Zachodnich, a konkretnie Białorusinów. Główne plemiona zachodnich Bałtów: Kriva Krivichi, Jaćwingowie Jaćwingowie (w tym Radimichi-Jaćwingowie i Jaćwieskie Księstwo Daynova ze stolicą w Lidzie), Lyutva Lutichs, Dregova Dregovichi, Mazova Mazurowie oraz Bałtowie zachodni na terytorium dzisiejszych Niemiec
Oprócz kształtu czaszki Bałtowie Zachodni (a konkretnie Białorusini) według badań zespołu naukowców od Mikulicza mają szereg innych szczególnych cech antropologicznych: mężczyźni nie mają włosów na palcach, nie ma włosów na klatce piersiowej, kolor oczu jest niebieski lub szary, wielu młodych mężczyzn w wieku do 10-12 lat ma jasny kolor włosów, inne ważne cechy, które zasadniczo odróżniają Białorusinów od Rosjan i Ukraińców. Wszystko to jest szczegółowo opisane w zbiorze monografii naukowych „Pradzieje Białorusinów od czasów starożytnych do XIII wieku” (Mińsk, 2010).
Ciekawe, że kiedy Hitler i jego naziści wydedukowali „standardy antropologii aryjskiej”, jako „standard” użył zgermanizowanych autochtonicznych Łużyc, czyli Bałtów Zachodnich. A miasta Berlin, Drezno (Drezno) i Lipsk (Lipesk) wcale nie są niemieckie, ale zachodni Bałtyk.
Niemcy zaczęli zajmować ziemie Bałtów Zachodnich w pierwszych wiekach naszej ery, m.in. tworząc swoje protopaństwo na terytorium Białorusi pod panowaniem książąt gotyckich (II-IV w.). Archeolodzy dobrze o tym wiedzą od dawna, ale ukrywają to, ponieważ „ideologicznie” nie pasuje do moskiewskiego schematu kolonialnego, w którym cała historia Białorusi zaczyna się od podporządkowania wschodniemu sąsiadowi. W rzeczywistości historia państwowości Białorusi zaczyna się od gotyckiego protopaństwa pół tysiąca lat przed Rusią Waregską (choć nawet to było gotyckie w swoich początkach).
Około IV-VI wieku rozpoczęła się Wielka Migracja Ludów, którą rozpoczęli Hunowie przybyli z terytorium Federacji Rosyjskiej – Uraloidowie, przodkowie Rosjan. Hunowie wypędzili południowych Gotów i Sarmatów z Północnego Kaukazu i Krymu, pokonując ich imperium. Zaczęli przenosić się na Zachód. Sarmaci (których najbliższymi krewnymi są Osetyjczycy) w większości osiedlali się na terenie Ukrainy i południowej Polski, pozostała część udała się dalej do centrum Europy. Południowi Goci zjednoczyli się z gotyckim protopaństwem na terenie Białorusi i Mazowsza, a ogromna armia Gotów i Gepidów (przodków Białorusinów) wyruszyła na podbój Europy. W tej epoce powstał „słowiański surżik”, czyli język komunikacji międzyplemiennej, który w około 50% składał się z języka Bałtów Zachodnich (według naukowców Jatwiaż jest najbliżej języka słowiańskiego), a w pozostała połowa – to udziały języków Gotów, Sarmatów i Ilirów. Te ostatnie są wcześniejszą odnogą Bałkanów Zachodnich, która opuściła terytorium Białorusi na Bałkany. Jednak sami Goci są również odgałęzieniem zachodnich Bałtów z terytorium Białorusi około 3000 lat temu. Dlatego w dobie Wielkiej Migracji Ludów wszystkie te języki nie różniły się zbytnio od początków indoeuropejskich, w tym nie różniły się zbytnio od łaciny.
UTWORZENIE PAŃSTWA ZWIĄZKOWEGO
Wbrew kłamstwom najeźdźców Hordy, język białoruski nie ma praktycznie nic wspólnego z rosyjskim. Podstawą języka rosyjskiego jest język bułgarski, czyli starożytny macedoński, tesalonikowy, cerkiewno-słowiański. Przypomnijmy, że Bułgarzy z Bułgarii to migranci z terytorium Tatarstanu, Bułgarzy z Bułgarii (nazwa pochodzi od rzeki Wołgi). Bułgarzy to Turcy i Uraloidy, ich najbliższymi krewnymi są Tatarzy z Kazania. Jednak po migracji na Bałkany zostali zeslawizowani przez lokalnych Ilirów. Są jednak słabo slawizowane: język bułgarski jest obecnie jedynym językiem słowiańskim, w którym fleksje są oddawane poza słowem, co jest wyznacznikiem sztucznej asymilacji językowej.
Ale w Bizancjum tak się złożyło, że to właśnie ci slawistyczni Turcy stali się politycznym instrumentem slawizacji i chrystianizacji pogan, dlatego ich język został wybrany jako język kościelny i jako język państwowy wielu krajów, w tym Rumunii i Mołdawii. W Zalesiu (obecnie Rosja Środkowa) żyły ludy ugrofińskie (Wielka Erzya, Wielka Mordwa, Wielka Permia), które książęta kijowscy starali się ujarzmić, ale walczyli z nimi bez większych sukcesów. Kiedy Monomach z Kapadocji został królem Bizancjum, zbiegło się to z zajęciem przez Turków jego rodzinnej prowincji (serca Bizancjum). Dzieci i wnuki Monomacha, którzy zostali książętami Kijowa, zorganizowali masową migrację słowiańskojęzycznych Moskali (jak nazywano mieszkańców Kapadocji) do Zalesia, Jurij Dołgoruky był szczególnie gorliwy w zdobywaniu nowej „ziemi obiecanej”. : przesiedlił dziesiątki tysięcy Moskali w rejonie regionu moskiewskiego i obok niego. Ponadto posługiwał się językiem południowosłowiańskim, podobnie jak jego migranci (a ich herbem był Jerzy Zwycięski – święty bohater chrześcijaństwa z Kapadocji, od tego czasu i do dziś widnieje na herbie Moskwy – twierdzy św. Moskali).
A co z przodkami Białorusinów? Podobnie jak Mazurowie Mazowszanie mówili dialektami zachodniobałtyckimi (obecnie zachowało się to tylko w Łatgalii, język ten zasadniczo różni się od łotewskiego wschodniobałtyckiego i od niego odgałęzienia – języka Letuvis). Na początku XVI w. nastąpiła slawizacja Mazurów i Litwinów (Białorusinów), co wiązało się z reformacją. Wcześniej Mazurzy i Litwini modlili się w kościołach po łacinie (bardzo podobnej do zachodniego Bałtyku), ale Polacy w Polsce i Rusini w Wielkim Księstwie Litewskim wprowadzili reformy, podczas których Polska Północna wprowadziła polski jako język religijny, a Ruski (czyli ukraiński) został wprowadzony do języka Wielkiego Księstwa Litewskiego. Gwary zachodniobałtyckie Mazurów i Litwinów zniknęły w ciągu kilku pokoleń, ale pozostawiły swój ogromny ślad: na Bałtyku pojawił się język polski, mamy prastary język białoruski .
W tamtych stuleciach pojawiła się tendencja do zjednoczenia etnicznie spokrewnionych ziem Bałtów Zachodnich – od Mazowa po Smoleńsk (gdzie zresztą kończyła się wtedy Europa, na wschód od Smoleńska mieszkały ludy ugrofińskie, przodkowie dzisiejszych Rosjan) . Jak pisał 111 lat temu słynny Wacław Lastovsky w „Krótkiej historii Białorusi” (Wilno, 1910, s. 46), to my byliśmy inicjatorami powstania Państwa Związkowego z Polakami – a wcale nie Polakami! Wzywaliśmy ich do jedności 10 razy na próżno: w 1401, 1413, 1438, 1451, 1499, 1501, 1563, 1564, 1566, 1567 – ale Polacy zawsze odmawiali. Udało nam się ich przekonać dopiero w 1569 roku, kiedy powstała Unia, która otrzymała nazwę Rzeczypospolitej. Ponadto Ukraina chciała opuścić protestancki WKL-Białoruś i wejść do Królestwa Polskiego, a Republika Pskowa i Nowogrodzka oraz Wielkie Księstwo Twerskie chciały wstąpić do Rzeczypospolitej na tych samych prawach co WKL, ale Horda-Moskwa utonęła je we krwi.
Od tego czasu Litwa-Białoruś i Polska żyły w jednym równym Państwie Związkowym (zresztą Polską rządziła dynastia naszych królów litewskich, która pochodziła z Jagiełły – nawiasem mówiąc, był w trzech czwartych Rurikowicz z krwi). Wbrew kłamstwom sowieckich historyków nie mieliśmy w WKL „panów polskich”: Statut WKL (konstytucja białoruska) zabraniał Polakom zostania panami feudalnymi w naszym kraju, bo to Polacy musieli opuścić Szlachtę polską i dołączyli do szlachty litewskiej, to znaczy nie poddaliby się już Królestwu Polskiemu, a staliby się poddanymi ON.
W Rzeczypospolitej mieliśmy własnego władcę – kanclerza WKL (najsłynniejszym z naszych kanclerzy jest twórca Statutu WKL Lew Sapieha, portal Ministerstwa Spraw Zagranicznych Republiki Białoruś nazywa go „ wielki syn narodu białoruskiego” i „twórca białoruskiej dyplomacji”). Władza ustawodawcza należała do naszej Rady, która jechała na zjazdy – Sejmy. Mieliśmy własną armię – Armię ON. Mennice Brześć i Grodno wybijały naszą walutę ON o nominałach grosza, solidusa i talara. Żyliśmy według własnej Konstytucji – Statutu Wielkiego Księstwa Litewskiego. W ogóle posiadaliśmy w pełni wszystkie niezbędne atrybuty państwowości, a w Rzeczypospolitej byliśmy bardziej wolni niż dziś w tzw. przede wszystkim etnicznie.
Należy podkreślić, że w przeciwieństwie do Rosji Polska nigdy nie dążyła do spolszczenia Ukraińców, Białorusinów i Letuvisów.Wręcz przeciwnie, w Królestwie Polskim taka asymilacja była zabroniona, gdzie pilnie kontrolowano czystość swojej krwi (szlachta polska wywodziła się od antycznych Sarmatów, o których już wspominaliśmy). Białorusini i Polacy nigdy nie toczyli ze sobą wojny, ale jednocześnie Białorusini od wieków bronili się przed ciągłą agresją wschodniego sąsiada, w latach 1654-1667 wyginęła połowa lgności.
BIAŁORUSI I POLACY SĄ BRACIAMI
Białorusini właściwie nie różnią się od Polaków z północy (Mazurów). Oprócz jedności antropologicznej, która istnieje od czterech tysiącleci, nadal istnieje jedność mentalna. Najwyraźniejszym dowodem jest białostocka ziemia białostocka, która przez całą swoją historię była częścią WKL, a dopiero po wojnie Stalin przekazał ją Polsce – w dużej mierze po to, by zdławić „separatyzm” w BSRR. Nikt więc na Mazowszu nie odczuwa różnic między Polakami mazurskimi a Białorusinami z Białegostoku.
Tradycyjnie Polacy kochają Białorusinów bardziej niż wszyscy ich sąsiedzi, zwłaszcza że nasze nazwiska z „-ovich” uważają za swoje, bo przejęli je Mazurzy. W 1920 r. dwie białoruskie dywizje Piłsudskiego wyzwoliły obwód wileński spod okupacji żmudzkiej, gdzie proklamowały państwo białoruskie Litwy Środkowej. Nawiasem mówiąc, Piłsudski uważał Nowogródek za stolicę południowej Litwy; wcześniej w Imperium Rosyjskim wszystkie te terytoria (z wyjątkiem Żmudzi – czyli Republiki Lietuva 1922-1939) wchodziły w skład prowincji litewskiej, wraz z częścią obwodu mińskiego i obwodu brzeskiego, caratu zwaną Zachodnią Białorusią Litwą. Na herbie nowego państwa Litwy Środkowej widniały białoruska „Pogoń” i polski orzeł.
W 1922 r. państwo białoruskie weszło w skład Polski, tworząc z tą jednością nową Rzeczpospolitą. Polska spełniła wszystkie warunki Białorusinów: przestała być gospodarzem (panem), uchwaliła Konstytucję i stała się republiką, proklamowała równość narodów, religii i języków (swoją drogą białoruski, polski i żydowski były języki urzędowe na Litwie Środkowej). Białorusini z Wileńszczyzny stali się obywatelami Polski, a dwie litewsko-białoruskie dywizje (które wyzwoliły Wilno spod Żmudów) weszły w skład Wojska Polskiego.
Do 1939 roku Białorusini zachodni żyli szczęśliwie z Polakami i nie mieli ani jednego konfliktu etnicznego. Co podkreśla fakt naszej jedności. Stalinowscy ideolodzy pod lupą szukali takich konfliktów, by je rozdymać i dzielić Białorusinów i Polaków, by je zniszczyć, ale nic nie znaleźli. Na białoruskim jeziorze wykopali tylko jakiś bunt białoruskich rybaków, o którym pisał Maxim Tank. Ale to nie jest konflikt etniczny czy społeczny, ale prawny. W ten sam sposób pod koniec lat 90. lokalni rybacy zbuntowali się na jeziorze Bajkał, któremu Jelcyn swoim dekretem zabronił niekontrolowanych połowów i zażądał za to zapłaty podatku.
Śmieszne jest czytanie bajek Stalina o tym, że zachodni Białorusini w Polsce głodowali. W rzeczywistości przeciętna pensja Białorusinów zachodnich w 1934 r. wynosiła 200 zł, czyli tylko o jedną trzecią mniej niż przeciętna pensja Polaków w regionach przygranicznych z Niemcami. Krowa kosztowała wtedy 300-400 zł. Niższe stopnie policji i służby celnej otrzymywali po 150 zł, ministrowie ok. 3000 zł. Mieszkańcy Zachodniej Białorusi wcale nie chodzili w łachmanach, ale w europejskich strojach. A mieszkańcy stalinowskiej BSRR chodzili w łachmanach, gdzie zresztą na początku lat 30. stalinizm zorganizował Hołodomor, a komuniści zjadali trupy komunistów.
Cóż, kłamstwa imperialistów o „religijnym ucisku Polski” są generalnie śmieszne. Moskwa zamknęła i zniszczyła wszystkie cerkwie w BSRR (ostatnia działająca cerkiew we wschodniej Białorusi została zamknięta w 1938 r.), a stalinowskie msze rozstrzeliwały księży lub umieszczały ich w obozach koncentracyjnych. A w Polsce na księdza prawosławnego nikt nie zwracał uwagi, na Zachodniej Białorusi w latach 1922-1939 otwarto około stu nowych cerkwi i klasztorów prawosławnych (a także synagog i meczetów). Polska konstytucja generalnie zakazywała prześladowań ze względów religijnych.
EDUKACJA NIENAWIŚCI DO POLAKÓW
Skąd wziął się silny ładunek ujemny w stosunku do Polski i Polaków na dzisiejszej Białorusi? Jest jasne, że carat dla swoich kolonialnych celów starał się w każdy możliwy sposób zniszczyć jedność Rzeczypospolitej, bo sami, a nawet w wrogości do Polaków, Białorusini nigdy nie byliby w stanie przywrócić im ON – swojej państwowości. Stara zasada brzmi: dziel i rządź. Jednak carat nadal odgrywa w tej materii drugorzędną rolę. A głównymi ideologami podżegania do nienawiści między Białorusinami a Polakami byli białoruscy Żydzi (nie mylić z Litwinami-Białorukami), a dokładniej zrusyfikowana nomenklatura lat 30., w większości zasymilowana do „wielkiego rosyjskiego plemienia”. ” pod carem.
To właśnie w latach 30. (kiedy Żydzi stanowili około 85% „nauki historycznej BSRR”, wśród nauczycieli i studentów) sformułowano koncepcję: 1) Polska jest złem i ciemięzcą narodu białoruskiego; 2) Białorusini – uciskani tubylcy, którzy nigdy nie mieli własnego państwa białoruskiego; 3) księstwo moskiewskie jest wyzwolicielem rodowitych i głupich Białorusinów od Polaków. Koncepcja ta została sformułowana w warunkach, gdy językiem państwowym BSRR był język żydowski, kiedy dwie trzecie obywateli BSRR było Żydami, kiedy pojawiła się kwestia utworzenia na bazie BSRR ze stolicą Żydowskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej albo w Mińsku, albo w Witebsku, albo w Bobrujsku. Nawiasem mówiąc, w tym samym czasie pojawił się żydowski student i wstrętny białorusofob Ławrientij Abetsedarski, który wykazał się doniesieniami o „odwiecznych dążeniach ludności Białorusi do zjednoczenia się z Rosją”, które później stały się przedmiotem kandydata i rozprawy doktorskie, a następnie napisał swój słynny podręcznik „Historia BSRR”, który nie ma nic wspólnego z prawdziwą historią, ale Białorusini studiują ją od dziesięcioleci.
Masowa rusyfikacja Litwaków rozpoczęła się pod koniec XIX wieku, przed rewolucją, rosyjskie organizacje nacjonalistyczne na Białorusi (takie jak Związek Narodu Rosyjskiego) były prawie w 100% zrusyfikowanymi Żydami. Wczoraj nie-Słowianie, zamieniając się w „wielkoruskie plemię”, stali się zagorzałymi nacjonalistami, a przede wszystkim nienawidzili prawdziwych Słowian – Białorusinów, Polaków, Ukraińców. Znany szowinista (Polakofob i białorusofob) Siergiej Kurginian, rozmawiając z innym Żydem, a także Białorusinofobem Sołowiowem, przyznał: mówią, że od urodzenia nienawidzę wszystkiego, co białoruskie we krwi, bo mój pradziadek Beckman z mohylewskiej guberni był Zrusyfikowany Żyd, który jeszcze przed rewolucją wstąpił do organizacji nacjonalistycznej „Związek narodu rosyjskiego”, został liderem jej oddziału w obwodzie mohylewskim.
Należy też jasno zrozumieć, że termin „zachodni rusjanizm” nie odnosił się do Białorusinów i Ukraińców (byli już uważani za „część narodu rosyjskiego”), a jedynie do Żydów, Żmudów i Łotyszy. Termin ten wymyślili zrusyfikowani Żydzi, wydawali też pismo „Żyd rosyjski”, a wielu z nich stało się odrażającymi rosyjskimi faszystami podczas II wojny światowej. Na przykład, jak odkryli teraz historycy, dowódca rosyjskiej brygady SS „Drużyna” (która spaliła setki wsi na Białorusi i zniszczyła mińskie getto) jest także Żydem zrusyfikowanym przez carat. Mało tego, jest także twórcą rosyjskiej partii faszystowskiej!
Ten pułkownik Armii Czerwonej pod Niemcami został SS Standartenführerem, ale z oczywistych powodów próbował ukryć swoje prawdziwe żydowskie nazwisko Gil i nazywał się „Rodionow”. Podobnie jak inni tacy jak on, jego przodkowie na Białorusi przenieśli się do „Wielkiego rosyjskiego plemienia”, dołączyli do „Związku narodu rosyjskiego” i prenumerowali czasopismo „Rosyjski Żyd”. Gil w niewoli przyznał się, że jest ideologicznie wielkoruskim faszystą, a jednocześnie stał się założycielem rosyjskiej partii faszystowskiej, brygady rosyjskich faszystów (więcej na ten temat w naszym artykule „Kurze”, nr 17). , 2019). Ten zachodni Rosjanin zaciekle nienawidził wszystkiego, co białoruskie i polskie, za co Niemcy postawili go na czele walki z ruchem partyzanckim BSRR (jego rosyjska brygada SS działająca na Białorusi liczyła 8-12 tys. rosyjskich faszystów – połowa wszystkich sił okupacyjnych na nasze terytorium).
Historycy odnotowują okrucieństwa tego „nowego Rosjanina” wobec Białorusinów. Na jego osobisty rozkaz rozstrzelano białoruskie dziewczęta i chłopców za noszenie biało-czerwono-białych wstążek (a rosyjska brygada SS miała na mundurze trójkolorowy i napis „Za Rosję!”), Gil kazał też rozstrzelać mieszkańców kilku Wsi białoruskich (ponad 3000 mieszkańców z niemowlętami) tylko dlatego, że nikt z nich nie potrafił rozmawiać z nim po „literackim rosyjskim”. W rzeczywistości nie są to okrucieństwa faszyzmu niemieckiego, ale faszyzmu rosyjskiego – przeciwko narodowi białoruskiemu. Co ciekawe, w latach 90. niektórym z tych samych potomków czytelników rosyjskiego pisma żydowskiego udało się wznieść na Białorusi pomnik tego SS Standartenfuehrerowi.
Nawiasem mówiąc, w styczniu 2021 r. ukraińscy dziennikarze zbadali korzenie jednego białoruskiego polityka, który nienawidzi Polski i nazywa flagę bkb „faszystowską”. Okazało się, że jego dziadek był także zrusyfikowanym Żydem z zachodniej Ukrainy, który (podobnie jak dziadek Kurginiana) stał się znanym rosyjskim nacjonalistą, był członkiem rosyjskiego
„W 44 SIERPNIA…”
„W sierpniu 1944…” to film Michaiła Ptaszuka na podstawie powieści Władimira Bogomolowa „Chwila prawdy (w sierpniu 1944)”, zrealizowany w 2000 roku w studiu filmowym Belarusfilm. Film jest absurdalny, ale też antybiałoruski i uczy Białorusinów nienawiści do Polski. Dlatego w Republice Białoruś kilka razy w roku nieodzownie ukazuje się „tłumienie białoruskiego nacjonalizmu”, czyli świadomości narodowej Białorusinów. Wikipedia mówi:
„Wydarzenia odbywają się w sierpniu 1944 roku. Na terenie wyzwolonej Białorusi agenci wroga działają na tyłach wojsk sowieckich. Radiostacja o znaku wywoławczym „KAO” regularnie nadaje na antenie, nadając zaszyfrowane radiogramy. Oficerom kontrwywiadu z SMERSH, trzem oficerom dowodzonym przez kapitana Alechina, polecono jak najszybciej znaleźć grupę rozpoznawczą wroga. Sytuację komplikuje fakt, że na tym terenie działa wiele podziemnych polskich nacjonalistycznych grup paramilitarnych…”
W rzeczywistości, jak to jest typowe dla rosyjskich nacjonalistów, wszystko białoruskie nazywają „polskim”. Chcesz suwerennej Białorusi? Jesteś więc „polskim nacjonalistą”. Na przykład idea państwowości Białorusi i jej niezależności od Moskwy mogła przyjść tylko do głowy wrednym Polakom, ale wszyscy Białorusini tylko marzą o tym, jak szybko się ustatkować i utożsamić z Uraloidami z Wołgi.
Nawiasem mówiąc, ze względu na orientację antybiałoruską, a przede wszystkim antypolską, powieść „Sierpień 1944” nigdy nie została wydana w Polsce. Przyczyny kategorycznego odrzucenia powieści Bogomołowa w Polsce i odmowy jej wydania w języku polskim zostały szczegółowo opisane w „Liście otwartym pisarza Andrzeja Dravicha”, częściowo opublikowanym w rosyjskim tłumaczeniu przez V. Menikera w czasopiśmie emigracyjnym „Składnia” A. Sinyavsky’ego i M. Rozanova, nr 2, Paryż 1978, s. 120-130.
Jeśli chodzi o absurd, to jest w filmie i pośpiechu. Stalin wzywa na dywan trzech szefów służb specjalnych ZSRR – Berię, Sudoplatowa i Abakumowa – i wściekle krzyczy na białolicach ze strachu: zakłócają ofensywę, nie robią nic, by walczyć z agentami wroga. Dalej, przez cały film, niektórzy oficerowie na próżno szukają agentów w białoruskich lasach. Ale dlaczego? W końcu na Kremlu siedzieli prawdziwi zdrajcy i szpiedzy! Wszyscy trzej, z którymi zaczyna się film, po wojnie okazali się wrogami ludu, wrogimi agentami. Beria i Abakumov zostali zastrzeleni, Sudoplatov był więziony przez 15 lat. Prokuratura Generalna ZSRR odmówiła im rehabilitacji, uznając zarzuty za słuszne. Oto więc prawdziwy „moment prawdy”! Niepowodzenia, które rozwścieczyły Stalina, były spowodowane jedynie sabotażem kierownictwa tajnych służb ZSRR. Ale o tej najważniejszej rzeczy w filmie nie ma ani słowa, nawet w napisach końcowych po obrazie nie jest powiedziane, że wszyscy trzej zostali skazani jako agenci obcego wywiadu, choć film wydaje się opowiadać o „przyczynach ciągłego niepowodzenia sowieckiego kontrwywiadu”.
Zabawne jest to, że sam Bogomołow po wojnie został również aresztowany jako oskarżony w „spisku”: „Bogomołow spędził 13 miesięcy w areszcie – w celach więziennych, a dziewięć miesięcy w celach karnych”. Przez całą swoją służbę autor książki pełnił funkcje funkcjonariusza policji politycznej (podobnie jak gestapo): walczył z „separatyzmem” na Białorusi, Ukrainie i innych regionach ZSRR. Według jego poglądów – wielkoruski nacjonalista, częściowo usprawiedliwiony generał Własow i Własowici, a fałszywie nazwał Wielką Wojnę Ojczyźnianą „wojną z Rosją”.
Władimir Bogomołow – podobnie jak Sołowjow, Żyrinowski, Kurginian i wszyscy zachodni rosyjscy białoruscy – jest zrusyfikowanym litwackim Żydem (nie mylić z białoruskimi Litwinami), którego przodkowie pochodzą z WKL-Białoruś. Charakterystyczne jest jego etniczne „rzucanie się”: ukrywając swoje żydowskie korzenie, Iosifovich zastąpił patronimika Osipovichem, do 1948 nosił nazwisko po ojcu Wojtinsky, do 1953 – już od matki Bogomolets (jego matka jest córką wileńskiego prawnika, także żydowskie). Miał skrajnie negatywny stosunek do języka białoruskiego, BNR i ON. W dokumentach określał się jako „Rosjanin”.
Wszystko jest typowe dla Litwaków zachodnio-rosyjskich, nic nowego.
Wikipedia pisze o swoim wuju: „Vladimir Savelyevich Voitinsky (1885, Petersburg – 1960, Washington) jest rosyjskim rewolucjonistą i ekonomistą. Urodzony 12 listopada 1885 r. w rodzinie żydowskiej, która nawróciła się na chrześcijaństwo – Sawelij Osipowicz i Wilhelmina Łazariewna Wojtinsky. Wnuk wydawcy i redaktora tygodnika „Żyd rosyjski”, nauczyciel Łazara Jakowlewicza Bermana (1830-1893) – założyciela pierwszych szkół żydowskich w Mitawie i Petersburgu; bratanek palestynofila V.L. Bermana”. Zwracam waszą uwagę na fakt, że rosyjskie pismo żydowskie było głównym pismem zachodnio-rosyjskości za caratu. I powtarzam, że sama ta ideologia nie była w ogóle skoncentrowana na Białorusinach i Ukraińcach (którzy są już poddanymi dawnej Rusi Kijowskiej), ale na litwackich Żydach.
Książka i oparty na niej film tak naprawdę reprezentują ideologię Żydów litwackich, przeciwstawiającą się ideologii Białorusinów-Litwinów i polsko-białoruskiego bractwa. I ta konfrontacja określa całą naszą historię przez ostatnie półtora wieku. To, co wydarzyło się w sierpniu 1944 r., Bogomołow podaje się jako „wyzwolenie od białoruskiego nacjonalizmu” – ze zwycięstwem ideologii i władzy tutaj Zwróć uwagę na nazwę pisma, które redagował przodek autora „44 sierpnia”: „Rosyjski Żyd”. Są tylko Żydzi, a ci – jak Sołowow, Żyrinowski, Kurginian, Gasparian i nasi zachodni Rosjanie – nie są Żydami, ale „Żydami rosyjskimi”. A teraz ci renegaci, którzy zdradzili swój naród żydowski, teraz uczą Białorusinów – aby Białorusini z Białorusinów stali się, tak jak oni, „rosyjskimi Białorusinami”. Żydzi uczą Białorusinów rosyjskości!
POWODY DEMONIZACJI
Litwacy i zachodni Rosjanie (jak wstrętny Lew Krishtapovich, o którym pisaliśmy w innych artykułach) wszystko białoruskie nazywają „faszystowskim” i „polskim”, bo nie chcą uczyć się języka białoruskiego. W rodzinach Litwaków kilka pokoleń temu mówili po hebrajsku, Stalin w latach 1935-38 zmusił ich rodziny do przejścia na rosyjski w domu – ale „nie podpisali”, aby mówić po białorusku! Dlatego obrzucają nasz język błotem i kłamią, że to „polski bękart”. Na ogół wszystko etniczne białoruskie nazywają „polskim”. Zwłaszcza Krishtapovich. Zabawne jest to, że nigdy nie wyjaśnił, dlaczego Polska, Polacy i ich słowiański język są złe. Ale wszystko to z nim jest potwornym uniwersalnym Złem.
Innym powodem walki Litwaków ze wszystkim, co białoruskie i polskie, są ogromne aspiracje pierwszej połowy XX wieku do uzyskania państwowości żydowskiej kosztem terytoriów białoruskich. Kiedy przed wojną Abetcedarsky i jemu podobni wprowadzili potwornie fałszywą antybiałoruską koncepcję historii Białorusi, do powstania Republiki Żydowskiej pozostało dosłownie pół kroku. Ludność miejska republiki była praktycznie żydowska, podobnie jak nomenklatura partyjna i gospodarcza, a w miejskich tramwajach i na zebraniach partyjnych słychać było głównie mowę żydowską, w mińskich kioskach najczęściej kupowano gazety i czasopisma w języku hebrajskim – dla Litwaków. Nawiasem mówiąc, w Mińsku w 1917 r. ukazywał się tygodnik Dos Jidysz Wort (Słowo żydowskie), dziennik Der Veker (Budzik) i legalna gazeta syjonistyczna Der Id (Żyd). Otóż w epoce BSRR w Mińsku ukazywały się żydowski miesięcznik literacki „Stern”, dwutygodniowy „Der Junger Arbeter”, litwacki dziennik „Oktiabr”, żydowski pionierski dziennik „Der Junger Leninets”. Co roku w Mińsku ukazywało się od 50 do 100 książek w języku hebrajskim, sekcja żydowska Związku Pisarzy BSRR liczyła ponad 40 członków.
W latach 30. Kreml utrzymywał wyjątkowo wrogie stosunki z Polską, w tym także z Zachodnią Białorusią. Dlatego Litwacy starali się zaskarbić sobie przychylność demonstrując Moskwie swoje antypolskie i antybiałoruskie nastroje, aby wykorzystać sytuację do sformalizowania tutejszej Republiki Żydowskiej. Wtedy narodziły się te wszystkie antypolskie fałszywe bajki, które dziś powtarzają litwaccy ideologowie. Swoją drogą ciekawostka: nomenklatura litwacka cieszyła się z ataku Niemców na Polskę w 1939 roku, uważając, że w powstałym zamieszaniu sprawnie organizują swoją autonomię, a nawet republikę związkową na ziemiach białoruskich.
Jednak Stalin „zorientował się”, że Litwacy nie byli tak uczciwi wobec Moskwy i w głębi serca nadal byli syjonistami. Według publikacji żydowskich emigrantów „Nowe podsumowanie”, w latach 1935-36 sytuacja w BSRR zaczęła być dyskutowana w Biurze Politycznym, gdzie Żydzi domagali się państwowości i tłumili Białorusinów, którzy ze swojej strony masowo skarżyli się do Moskwy. W rzeczywistości w republice rozpoczął się konflikt międzyetniczny. Litwacy „po kryjomu” przejęli władzę w całym BSRR i pod pozorem „walki z wpływami Polski i Polaków” w rzeczywistości wykorzenili wszystko, co białoruskie, które zostało zastąpione nie tyle przez rosyjskie, ile przez żydowskie.
Politbiuro otrzymywało masowe skargi od Białorusinów, że Litwacy „zdobyli” uniwersytety republiki i nie pozwalali Białorusinom studiować na nich – Żydzi stanowili około 85% studentów, w tym studentów BSU, i zostali przyjęci zgodnie z „etnicznym bluźnierstwem”. Skargi mówiły, że Litwacy wykorzystują fakt, iż język żydowski jest językiem państwowym w republice (wraz z polskim, białoruskim i rosyjskim) i że na tej podstawie dyrektorzy przedsiębiorstw zmuszają białoruskich działaczy do nauki języka żydowskiego, spotkania produkcyjne w nim i twierdzą, że wkrótce język żydowski stanie się na ogół głównym i jedynym w BSRR. Ale przede wszystkim Stalinowi nie podobały się doniesienia, że nomenklatura żydowska „trzyma się” i stroni od Białorusinów, uważając się za „najwyższych władców regionu”, potajemnie dyskutując o planach o syjonistycznym znaczeniu.
Co więcej, tendencja jest następująca: im bardziej Litwacy nomenklatury angażowali się w swoje syjonistyczne plany, tym bardziej demonizowali Polskę i historię Białorusi przed okupacją carską. Zrozumieli przecież, że tworząc swoją państwowość na terytorium Białorusi konflikt z Białorusinami jest nieunikniony (a sojusznikiem może być tylko imperialna Moskwa). Potwierdziło to później powstanie Izraela na ziemiach arabskich – konflikt tam do tej pory nie wygasł, końca nie widać.
Sprawa ta była dla Stalina niezwykle ważna, gdyż jako główne wydarzenie zaplanował militarną ekspansję ZSRR na Europę
LITWA STAŁA SIĘ ROSYJSKA
W BSRR jest jak grzmot z nieba: od teraz wszystko, co żydowskie, jest zakazane przez Stalina! Lista nowości wymierzonych w Litwaków: 1) odtąd język żydowski przestał być językiem państwowym w BSRR; 2) zamknięto wszystkie liczne publikacje w języku żydowskim w BSRR, zwolniono personel, zamknięto żydowskie instytucje kulturalne, oświatowe, naukowe i inne państwowe; 3) w BSRR zakazano organizowania spotkań i konferencji partyjnych i gospodarczych w języku żydowskim; 4) odtąd na wszystkich szczeblach nomenklatury partyjnej i gospodarczej BSRR powinno być nie więcej niż 49% Żydów; 5) od teraz wśród studentów i nauczycieli wyższych uczelni BSRR nie powinno być więcej niż 49% Żydów; 6) Żydom BSRR (Litwakom) zaleca się porzucenie języka żydowskiego w komunikacji domowej i jak najszybsze przejście na rosyjski, a żydowskie święta i inne wydarzenia etniczne są uważane za niedopuszczalne.
Ten „dekret” Stalina około 49% dzisiaj jest potępiany przez syjonistów jako „judofobia”. Z tego powodu Stalina nazywają „antysemitą”. Ale przepraszam: w BSRR Żydzi stanowili tylko 10-15% populacji republiki, a kwota, którą mogą zajmować nie więcej niż 49% wszędzie jest już kilkakrotnie wyższa niż udział tej diaspory! Matematycznie normą (i zgodnie z ideami sprawiedliwości społeczności ludzkiej) byłoby – ilu z was jest w republice, to jest to procent, który powinniście zająć. Ale dla nich, widzicie, 49% Stalina wydaje się potwornym naruszeniem wobec Żydów – takie oskarżenia przynosi publikacja potomków Litwaków, Nowe podsumowanie.
Gdyby jednak Stalin nie zaprowadził wówczas ścisłego porządku Litwakom w BSRR, to w republice rozpoczęłyby się antyżydowskie zamieszki Białorusinów, a nawet ideologicznie propolskie, co nie było częścią planów Stalina przed wojną. Wracamy czytelnikom do początku tego artykułu: o tym, jak w 1937 r. Jeżow w ciągu zaledwie 3 miesięcy aresztował 140 000 ludzi, aby wyeliminować groźbę „propolskiego” powstania Białorusinów, z czego ponad 111 000 Białorusinów zostało natychmiast rozstrzelanych.
Uważam, że gdyby nie nastąpiły wówczas „reformy antyżydowskie” Stalina w BSRR, to proklamowanie Republiki Żydowskiej na części terytorium BSRR nie tylko rozgniewałoby zachodnich Białorusinów jako część Polski, ale podważyłoby całą moskwę. planuje jakoś obrócić zachodnich Białorusinów przeciwko Polakom. Wręcz przeciwnie, Białorusini widzieliby w Polsce tamtej epoki obrońcę Białorusi przed manipulacjami moskiewskich komisarzy. A scenariusz, który narysował Jeżow w swoim raporcie, stałby się niezwykle realny – gdyby Moskwa zezwoliła na utworzenie państwa żydowskiego na terytorium wschodniej Białorusi.
Choć wielu historyków uważa Stalina za antysemitę, to miał jeszcze większą niechęć do Białorusinów, był zaangażowany w segregację w BSRR – dzielił ludzi na „etnicznie złych” i „etnicznie dobrych”. Moskwa absolutnie nie ufała Białorusinom, bo Polska całkowicie im zaufała. Armia polska została utworzona na zasadzie terytorialnej, a 80-90% sił zbrojnych Zachodniej Białorusi składało się z miejscowych Białorusinów, we wrześniu 1939 r. bohatersko bronili też Twierdzy Brzeskiej – najpierw przed nazistami niemieckimi, a potem rosyjskimi. komuniści. Fakt orientacyjny: przed agresją na Polskę (podczas której Białorusini byli rzekomo „uwolnieni” spod „polskiego jarzma”) Stalin segregował i usuwał wszystkich Białorusinów z wojsk inwazyjnych – jako „niewiarygodnych” ze względu na możliwe bratanie się z Białorusinami zachodnimi i Polacy (z groźbą proklamowania Niepodległej Zjednoczonej Białorusi). Ale Stalin opuścił zrusyfikowanych Żydów z BSRR – całkowicie im ufał. Ciekawe, że prawie 100% z nich składały się z organów karnych, które na Zachodniej Białorusi prowadziły represje wobec „elementów propolskich”, „białorusko-polskich nacjonalistów”. Z tego samego powodu Białorusinom zabroniono służby na granicy niemiecko-sowieckiej w latach 1939-1941, do oddziałów granicznych i celnych NKWD wpuszczono jedynie Litwaków i poborowych z RSFSR. Bronili Twierdzy Brzeskiej 22 czerwca 1941 r.
Nomenklatura litwacka do dziś rządzi Białorusią, zachowując światopogląd swoich przodków – członków „Związku Narodu Rosyjskiego” i czytelników tygodnika „Żyd rosyjski”. Zaciekle nienawidzą wszystkiego, co białoruskie, zwłaszcza Kastusa Kalinowskiego, historyczne symbole Białorusinów – biało-czerwono-białą flagę i „Pościg” – „symbole faszystowskie” nazywają, ale jednocześnie bardzo szanują izraelską flagę i nie uważają tego za „syjonistyczne symbole”. Strasznie boją się Białoruskiego Frontu Ludowego i tańczą wokół tematu rosyjskiego Anschlussu Białorusi, który obłudnie nazywają „integracją”. Cóż, bez wątpienia nienawidzą Polaków, Polski i wszystkiego co polskie. Przecież jeśli Białoruś znowu, jak w okresie Wielkiego Księstwa Litewskiego, stanie się państwem prawnym i patriotycznym, to nomenklatura litwacka straci swoją korupcyjną władzę nad Białorusinami, straci swoje Koryto, w którym ci kretyni zasiadali przez wieki.
Analizowałem, jak pokazuje się Polskę na BT i jaki stosunek do Polaków jest celowo wychowywany przez Białorusinów. Nie spotkałem się z ani jednym programem z pozytywnym wizerunkiem Polski. Tylko negatywność, tylko podżeganie do nienawiści – i z reguły od podstaw, na fałszywe oskarżenia i fałszowanie informacji Nic dziwnego, że autorami wszystkich tych audycji są Litwacy. Jeden z takich „ideologów” kłamał z pianą na ustach, że na Zachodniej Białorusi (1922-1939) Polacy zabronili Białorusinom mówić po białorusku – prawie wbijali im pistolety w tył głowy. Ale kto dziś zabrania temu „ideologowi” mówić po białorusku? Dlaczego nie mówi teraz po białorusku na rzekomo niepodległej Białorusi, ale mówi po rosyjsku? Demagodzy odpowiadają, że mówią, iż dziś język rosyjski jest kolejnym językiem państwowym w Republice Białorusi. Ale przepraszam – a w BSRR w tym czasie język polski był też innym językiem państwowym! Dlaczego Białorusini nie mogli mówić w oficjalnym języku polskim BSRR?! Co w tym jest „kryminalne”? Swoją drogą, jak już wspomniano, Konstytucja RP z 1921 r. ustanowiła równość wszystkich obywateli kraju i ich języków, nie dopuszczano żadnych ucisków wobec języków ukraińskiego, łotuwijskiego, białoruskiego, żydowskiego i innych.
Na marginesie zauważam, że wbrew ignoranckim wyobrażeniom Litwaków i Rosjan język białoruski wcale nie jest „polskim przeinaczeniem języka rosyjskiego” i nie jest „formą przejściową między językiem polskim a rosyjskim”. Język białoruski jest zupełnie innym niezależnym językiem, choć bardzo podobnym do polskiego. Co więcej, część słownictwa Polaków ma te same korzenie tylko z językiem rosyjskim, a nie z białoruskim! Na przykład rosyjskie „do widzenia” i polskie „do widzenia” mają jeden rdzeń „widok”, ale w języku białoruskim takiego korzenia nie ma – „da pabachennya”.
Niestety, wąski zakres publikacji prasowej nie pozwala w pełni ujawnić całego tematu, ale sądzę, że udało mi się jeszcze pokazać to, co najważniejsze: nienaukowe jest sprowadzanie historii stulecia w naszym regionie do relacji jedynie między Polacy, Rosjanie i Białorusini (tak jak to przedstawiamy w naszych podręcznikach). W rzeczywistości był i pozostaje jeszcze jeden główny czynnik: zrusyfikowane Litwaki.
BIAŁORUSIN I POLAK
autor: Vadim Deruzhinsky » wt. 26.01.2021 03:13
Dodam kilka słów do artykułu. Dowiedziawszy się, że dwa wieki temu moi katoliccy przodkowie byli w kierownictwie Połockiej Akademii Jezuitów, rosyjscy szowiniści zaczęli mnie oskarżać: mówią, że dlatego jestem przeciw rosyjskiemu imperializmowi – jestem katolikiem, a więc Polakiem.
W rzeczywistości nie jestem Polakiem, wszyscy moi przodkowie pochodzą z regionu Orsza, a nazwisko pochodzi od tamtejszej rzeki (hydronim bałtycki). Ale jaką ciekawą logikę mają ci rosyjscy faszyści: mówią, że jeśli ktoś jest Polakiem, to to wszystko wyjaśnia, bo wszyscy Polacy to dranie. Ciekawe, że tak myśli również Łukaszenka, który nawiasem mówiąc jest zrusyfikowanym Żydem i wnukiem członka Rosyjskiej Partii Faszystowskiej, zastrzelonego przez funkcjonariuszy SMERSZ.
Ta potworna demonizacja Polaków i Polski przez zrusyfikowanych Żydów jest bardzo ciekawym zjawiskiem. Polska jest potwornie znienawidzona przez litwackich Żydów Sołowiowa, Żyrinowskiego, Kurginiana, Gaspariana, Gigina, Dermanta, Krishtapovicha, Łukaszenkę, Jakubowicza i innych. Najwyraźniej odpowiedź jest taka.
Znany krasnojarski profesor Andrey Burovsky w dwutomowej książce „Żydzi, którzy nie istnieli” (2004) daje odpowiedź na to pytanie, które tkwi w konfliktach wewnątrz żydowskich.
FOTO: Profesor Andrey Burovsky
Żydzi składają się z co najmniej dwóch różnych narodów. Niektórzy są „polsko-pruscy”, mają nazwiska takie jak „-sztein” czy „-berg”, w XIX w. mieszkali w Polsce, Prusach, Łotwie, Żmudzi, częściowo na Zachodniej Białorusi, w tym w Białymstoku i Wilnie; ich imię to Żydzi. Inni – „Żydzi wschodni”, uważali się za zupełnie inny naród i nazywano ich nie „Żydami”, ale „Jewreje”.
Profesor Burowski pisze, że zaraz po I rozbiorze Rzeczypospolitej (1772) delegacja przywódców gmin żydowskich z Mohylewa przybyła do cesarzowej Katarzyny II (która reprezentowała wszystkie miasta i miasteczka wschodniej Białorusi, znajdujące się obecnie pod rządami Imperium Rosyjskie – a to nadal Witebsk, Połock, Orsza, Wieliż, Homel itp.).
Delegacja powiedziała Niemce: wasza administracja nazywa nas „jidami”, ale to jest niesłuszne i bardzo nas to obraża. Żydzi to nazwa zupełnie innego ludu, z którym toczymy odwieczny konflikt. Żydzi mieszkają w Polsce – i rzeczywiście ich prawdziwe imię to „Żydzi”, nadal je tak nazywają, to jest absolutnie prawdziwe i nikogo nie obraża. Ale jesteśmy potomkami zupełnie innego plemienia Izraela, jesteśmy prawdziwymi, najczystszymi i najstarszymi Żydami, a nie nazywamy się „ Żydzi”, ale „ Jewreje”. Inna krew, różne tradycje, inny styl życia, ogólnie różni ludzie we wszystkich aspektach.
Dlatego – domagali się Żydzi – domagamy się odtąd nazywać nas tylko Jewrejami, a nie Żydami polskimi, z którymi od wieków jesteśmy wrogo nastawieni.
Jak pisze Burovsky, Niemka była bardzo zaskoczona, a nawet kazała znaleźć ekspertów, którzy zajmą się problemem. Nikt nie mógł tego naprawdę rozgryźć, ale Burovsky mówi o wersji, że są to tak naprawdę dwa zupełnie różne narody. Żydzi o nazwiskach typu „-sztein” przybyli tu z Europy Zachodniej, są „Żydami”. Ale ci w ON nazywali się Litwakami (nie mylić z Litwinami-Białorusami) i najwyraźniej mieszkają tu od czasów Rusi Kijowskiej, kiedy jej pierwsi książęta byli wyznania mojżeszowego. Najprawdopodobniej ci Żydzi to KHAZARS, a Chazar Kaganat przyjął judaizm i był państwem żydowskim. Chazarowie mieszkali na terenie Ukrainy i południowej Rosji i etnicznie nie byli Semitami, ale byli spokrewnieni ze Scytami i lokalnymi nomadami. Na przykład przodkowie Kozaków Dońskich.
W Wielkim Księstwie Litewskim Chazarów-Żydów nazywano „Litwakami”, a gdy z Europy Zachodniej zaczęły napływać tu zbiegłe wspólnoty Żydów, rozpoczął się konflikt między miejscowymi Żydami a obcymi Żydami, których nazywano „polskimi”. ” (swoją drogą, stąd żydowskie „żydowskie” nazwisko Poliak, Poliakow; jednocześnie nazwiska Litvak, Litvakov i Rusak, Rusakov są także nazwiskami „żydowskimi”).
Okazuje się, że przodkowie Sołowjowa, Żyrinowskiego, Kurginiana nie są „Żydami” z Izraela, którzy przeszli przez Europę, ale miejscowymi Żydami-Chazarami. Dlatego nie powinno dziwić, że z wyglądu nie przypominają Semitów. Stąd zrozumiała jest ich patologiczna nienawiść do Polski i wszystkiego, co polskie: w końcu polscy Żydzi wcale nie są Jewrejami, i nie są Żydami spokrewnionymi z Jewrejami. Ponadto „Żydzi” mają mentalność europejską (przecież od wieków mieszkają w Europie Zachodniej), a Żydzi litwaccy mają mentalność Azjatów z Chazarskiego Kaganatu – z deifikacją jakiejkolwiek władzy (od głowy ich społeczności do króla lub prezydenta). Dlatego litwaccy Żydzi z reguły są teraz zrusyfikowanymi Żydami, a prorosyjscy imperialiści, rosyjscy nacjonaliści czy nawet rosyjscy faszyści, podziwiają dyktatorów Łukaszenkę i Putina (swoją drogą obaj też są litwaccy Żydzi). Ale „Żydzi polscy” to Europejczycy w mentalności, zwolennicy demokracji.
A co najważniejsze w temacie „Białorusini i Polacy”: to główny powód, dla którego Żydzi demonizują Polskę. Bo nasi Żydzi zaciekle skłócili się z „Żydami polskimi”, a nawet poskarżyli się na nich Katarzynie II.
Chciałbym opublikować tę koncepcję, dlatego będę wdzięczny użytkownikom forum za wyjaśnienia i uzupełnienia.
źródło: http://prusowie.pl/historia/Bialorusini_i_Polacy.php