O językach satemowych
Te brązowe obszary (indoirańskie) to języki satemowe tak jak zielone (bałtosłowiańskie), co wskazuje na ścisłe pokrewieństwo. Te czerwone (germańskie), niebieskie (romańskie) i żółte (greckie) to języki kentumowe, czyli pochodne, wtórne do satemowych, powstałe później (vide F. Kortlandt).
Możliwe, że greckie końcówki dopełniające w imionach, jak -es (Patrokles, Herakles, Achilles) i łacińskie -us/-is (Prolemeus, Germanicus, Gallus=Gaius), to zapożyczenie od bałtyckich -as/-is/-us (Vytautas, Remigijus, Gedraitis) odnoszących się do „Asa”, czyli szlachcica, jASnego pana. U Słowian miały one także przechodnią formę -an/-ach (Jan=Jas, Stan=Staś, Lach=Las, Kachna=Kasia, Bachna=Basia), od określenia nieba *an, podobnie jak w językach indoirańskich.
Pamiętajmy, że Szlak Bursztynowy istniał już za czasów faraonów, a nad Bałtykiem jantar wydobywali i wysyłali na południe Wędowie nadbałtyccy/nadwiślańscy, a odbierali go Wędowie nadadriatyccy, zwani w źródłach greckich pod przekręconą nazwą Aenetoi/Henetoi, a rzymskich – Veneti.
Dlatego to od nich te końcówki z „s” na końcu mogły przejść do Hellenów i potem Rzymian. A wcześniej pojawiły się u ludów trackich. Nota bene Traków starożytni historycy nazywali Ariami, a ich krainę Arią, zanim nazwano ją Tracją. Wynikało to z legendarnego pochodzenia Traków od boga wojny Ar+esa (u Rzymian to Mar+es > Mars, co nazewniczo i funkcjonalnie wiąże się już bezpośrednio ze słowiańską Marą, Marzą, Marzanną, boginią moru, śmierci, wojny i zimy). Trakiem był Spartakus, jak i Orfeusz.
Geto-Daków, czyli ludy trackie, za Prasłowian uważali m.in. Bielowski i Lelewel. To od nich wywodzą się Wlachy (Wel+Lachy), czyli Wielkolachy (Wielcy, Wilcy, Wilkołaki). Co ciekawe, ta nazwa została w języku polskich przeniesiona potem na Italów – Włochów, bo Wlachy przyszli na północ z terenów Cesarstwa Rzymskiego.