Kobieta jako Słowiańska Ofiara według Mariana Wawrzenieckiego 100 lat temu, a Wyzwolenie Kobiet dziś! – Czyli Aneks do Odciętej Nogi Byka-Tura, o ciągłości działania Strażników Wiary Przyrodzonej Słowian od starożytności do dzisiaj.

Kobieta jako Słowiańska Ofiara według Mariana Wawrzenieckiego 100 lat temu

Zacznę to tak: „Dawno, dawno temu na pewnym blogu…”

…na tym blogu konkretnie i dokładnie 10 lat temu, opublikowałem zarys biograficzny sylwetki Mariana Wawrzenieckiego – Strażnika Wiary Słowian z II Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata w Warszawie, który jednak był też związany blisko z I SSŚŚŚ w Krakowie. Jak dzisiaj pamiętam wciąż rechot pewnych światłych uczestników Saloonu Warszawki, którzy obficie prezentowali się wtedy na Tarace oraz pewnych osób z kręgów Rodzimowierczych nad tą „pogańską”,  „rzekomo rodzimowierczą”, a właściwie obsesyjną, obsceniczną, sado-masochistyczną wręcz twórczością Wawrzenieckiego. A ponieważ był to też – dosłownie na stracie tego blogu – artykuł poświęcony ciągłości działania Strażników Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej w Polsce i na świecie nieprzerwanie od starożytności do współczesności, wzbudził on jeszcze większy rechot i posypało się wiele kretyńskich wręcz uwag, ze strony młodocianych, zielonych, ale i starych przygarbionych wiekiem rodzimowierców z różnych związków wyznaniowych (dopiero co świeżo w III RP porejestrowanych), na temat tego co wypisuje i co wyrabia Białczyński.

Z artykułu sprzed 10 lat – z 21 grudnia 2010 roku

Marian Wawrzeniecki – Słowiańska ofiara

[Ten obraz Mariana Wawrzenieckiego zamieszczamy w tym właśnie miejscu, po to żeby wyeksponować filozofię jego prac, myśl, która od nich wszystkich, jeśli poświęcone tematyce wiary – bije. Słowiańska ofiara – to ofiara z ludzkiego życia – całego i jedynego jakie mamy, to ofiarowanie się Bogom, to ofiarowanie się całkowite i bezwzględne (pozbawione jakichkolwiek warunków). Kobieta jako ofiara – występuje nie raz w jego pracach, bo życie kobiety jest cenniejsze niż życie mężczyzny – taki jest słowiański sposób myślenia – Kobieta jest bezcenna, jest najważniejsza, jest pod ochroną szczególną całego plemienia – nie trzeba tego tłumaczyć w skomplikowany sposób, dlaczego właśnie tak. Więc kobieta oddająca swe życie na ołtarzu ofiarnym – to jest niewyobrażalne poświęcenie ze strony jej samej – stworzonej do dawania życia a nie do przyjmowania śmierci  – i ze strony plemienia, które ją oddaje bogom.Czterogłowi bogowie wyrastają tutaj z korzeni zanurzonych w glebie i w jądrze Ziemi – Matki, i unoszą oni za dłonie do Nieba-Weli Ofiarującą się im Osobę. Jej Niebo – jest tutaj Białym Obłokiem – czystym , bez skazy. Obecny tutaj i w innych obrazach wąż i pień po którym pełznie oraz zawisa groźnie nad tą całą sceną – to wprost czytelny symbol – krwiożerczego, niszczącego Wiarę Przyrodzoną i jej bogów Chrześcijaństwa. W wielu obrazach Wawrzenieckiego będą one wprost skierowane do chrześcijaństwa, będzie tej religii pustynnej nie raz wypominał ilu i jak  krwawych ofiar dokonało ono na Słowianach. Będą to ukrzyżowane kobiety, czy kobiety palone na stosach – wiedźmy – Wiedzące i Wiodące znające Wiedę – święte kapłanki- kazicielki Wiary Przyrodzonej Słowian, skazane na kaźń. C.B]

Dzisiaj, w rok od zakończenia publikacji całego cyklu Odcięta Noga Gwiezdnego Byka/Tura i w nim O ciągłości Wiary Przyrodzonej Słowian od starożytności aż do dzisiaj, w świetle publikacji wielu innych artykułów o zasłużonych postaciach Strażników, w świetle stwierdzeń nauki o ciągłości zasiedlenia Europy przez Słowian co najmniej od 5500 p.n.e. do dzisiaj, w świetle publikacji wielu prac zagranicznych autorów, naukowców którzy tej ciągłości dowodzą, sytuacja jest zgoła odmienna. Ten się śmieje kto się śmieje ostatni – rzekłbym – to głęboko starożytne powiedzenie słowiańskie, jak ulał tutaj pasuje.  Spójrzmy więc świeżym okiem w roku 2020 po kolejnych manifestacjach polskich kobiet, które są drugą falą po tych z 2016, co też artysta powiedział Polakom i Polkom już niemal 100 lat temu, a czego oni do dzisiaj zrozumieć nie potrafią. Spójrzmy też świeżym okiem na przedstawioną w tekście z roku 2010 ciągłość działania Strażników [O Pierwszej Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata w Krakowie od połowy XIX wieku oraz o dwóch Strażnikach Wiary Przyrodzonej Słowian: o Marianie Wawrzenieckim (1863 – 1943) i Stanisławie Wocjanie (1903 – 1974)].

Wnikliwi czytelnicy blogu będą mieli zaś na pewno wspaniałą frajdę, kiedy zauważą jak artykuł z roku 2010 wspaniale puentuje cykl o Odciętej Nodze Gwiezdnego Byka-Tura i O Ciągłości Wiary Przyrodzonej (zawarty wewnątrz tego cyklu jako odcinki 9.8.1 – 9.8.9) stanowiąc do nich najzwyklejszy Polski Aneks, a do tego Aneks Prekognitywny bo wprost z Przeszłości.

(Uwaga ogólna: Ta Wykładnia (Lekcja), tak jak wszystkie przedstawiane na naszym Portalu Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata składowe Księgi Wiedy – nie jest PEŁNA, ani nie ma kształtu Ostatecznego. Pełne i Ostateczne będą wyłącznie Taje Księgi Wiedy, która ukaże się drukiem)

Wszyscy wiemy, że nic nie dzieje się przypadkiem, więc zwrócę waszą uwagę na daty owych dwóch bardzo ważnych cykli artykułów. Publikacja Cyklu Odcięta Noga Gwiezdnego Byka-Tura rozpoczęła się 20 września 2016 roku (w początek Wielkiego Tanu Plonów, czyli Równonocy Jesiennej), a cykl został zakończony 26 grudnia 2019 roku (w ostatni dzień Wielkiego Tanu Szczodrych Godów, czyli Zimowego Górowania Ciemności). Wewnętrzny cykl O Ciągłości  w cyklu Odcięta Noga … rozpoczął się 21 kwietnia 2018 roku (w Wielki Tan Zielonych Świątków) a zakończył się 23 września 2018 roku w samą Równonoc Jesienną w ramach Wielkiego Tanu Plonów.

Z kolei artykuł O Pierwszej Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata w Krakowie od połowy XIX wieku oraz o dwóch Strażnikach Wiary Przyrodzonej Słowian: o Marianie Wawrzenieckim (1863 – 1943) i Stanisławie Wocjanie (1903 – 1974) został opublikowany dokładnie 21 grudnia 2010 roku. Wierzcie mi, albo i nie, ale nie planowałem tego wszystkiego – tak się stało – Się Dzieje!!!  Dzieło rozpoczęte w dniu 21 grudnia 2010 roku, rozwinięte cyklem od 23 września 2016 do 26 grudnia 2019 – jest kończone właśnie dzisiaj tak naprawdę owym Aneksem, w dniu 21 grudnia 2020 roku, a więc w równe 10 lat po publikacji tego pierwszego – jakże bulwersującego opinię publiczną polskiego światka rodzimowierczego i Saloonu Warszawki pierwszego artykułu. Spójrzmy i Radujmy się – jak wszystko w 10 lat pięknie się zmieniło, jak niesamowicie o 180 stopni się odwróciło!

 

 

Marian Wawrzeniecki – Jej Dola

Podpisywał się monogramem – swarzycą (lewoskrętna swastyka, czyli pradawnym symbolem solarnym), ubierał się w szlafrok wyszyty takimi znakami. W jego dziełach często pojawiał się motyw Świętowita. Ilość prac poświęconych wierze Słowian (do tej pory niezbadanych pod kątem neopogaństwa), a także cała jego postawa twórcza i życiowa świadczy, że sprawa oficjalnego restytuowania publicznych obrzędów Wiary Przyrodzonej leżała mu głęboko na sercu. Marian Wawrzeniecki nie był oficjalnie członkiem Świętego Koła Czcicieli Światowida, był za to członkiem, a nawet dąbrowidem Szczepu Rogate Serce, ale to było później. Przede wszystkim jego młodość przypada jednak na wcześniejszy okres. Kogo zatem reprezentował i skąd czerpał w owej młodości tak zaawansowane wiadomości o religii pogańskich Słowian?

Tyle na temat genezy dzisiejszego artykułu, który naprawdę puentuje nie tylko RzeczyIstność Prekognitywną w ogóle, jak najbardziej Kwantową w sensie fizycznym i duchowym, RzeczyIstność sterowaną Świadomością Boską w Człowieku, jak i Świadomością Nieskończoną Światła Świata, ale puentuje też wiele rzeczy na poziomach niższych, bardziej szczegółowych. Na najniższym poziomie leżą owe koincydencje dat publikacji przeczące w 100% teoriom statystycznym i teorii przypadkowości. Pomiędzy tymi biegunami jednak zawiera się cały szereg płaszczyzn rozciągniętych od „ogółu” do „szczegółu”.  Gdzieś wysoko leży tu Układ Słoneczny z jego Drogą Gwiezdną przez Galaktykę i z Planetą Ziemią kręcącą się wokół Słońca, a gdzieś niżej leży płaszczyzna Żywota Ludzkości na tej planecie, z Dziejami Słowian od starożytności do dzisiaj w Euro-Azji, a jeszcze niżej Dzieje Lechii i Polechii – jej spadkobierczyni z całym układem społecznym wewnętrznym.

Tak docieramy do dzieła plastycznego, ale też przecież filozoficznego i zawartego w Prawach Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej i osadzonego w Wiedzie oraz w Wijozowiji (filozofii) Przyrody – Mariana Wawrzenieckiego, ucznia Jana Matejki, i tego co mówił on Polakom i Polkom już 100 lat temu.


Marian Wawrzeniecki – Ofiara wiosenna

Marian Wawrzeniecki (1863-1943). Ten niezmiernie ciekawy, acz zapomniany artysta był malarzem (uczniem Jana Matejki), pisarzem, naukowcem, pionierem archeologii, religioznawcą i niestrudzonym propagatorem Słowiańszczyzny. Wawrzenieckiemu nie obca była religia naszych przodków, i to wersji dowodzącej jego głębokiej wiedzy o zasadach Wiary Przyrodzonej. Jego wiedza miała tak głębokie korzenie że wprawiała w zakłopotanie publicystów, polemistów i różnego rodzaju adwersarzy, którym brak było zwyczajnie w dyskusjach z nim sensownych argumentów opartych na ówcześnie dostępnych opracowaniach tematu. Dla Wawrzenieckiego najważniejszym  kształtującym go okresem były studia w Krakowie, bo chociaż był uczniem Jana Matejki to jednocześnie był też wielbicielem talentu i wiernym słuchaczem ówczesnego wieszcza Słowiańszczyzny – Stanisława Wyspiańskiego.

Zawsze zadziwia mnie jakim sposobem nieuctwo, brak wiedzy, głupota, ograniczenie umysłowe mogą dawać ludziom tak wielką pewność siebie, że są w  stanie zdeptać i wydrwić do cna pracę czyjegoś życia, pracę wielkiego umysłu, pracę logiczną – której logiki oczywiście ni w ząb nie dostrzegają?! Co pozwala im z taka pewnością siebie panoszyć się intelektualnie i puszyć się z tą ich niebotyczną przecież niewiedzą i pustką umysłową, jaką sobą reprezentują?! Posiedli tytuły magistrów, doktorów nauk, profesorów i wydaje im się, że naprawdę coś wiedzą, podczas gdy przez całe życie  jak koń z klapkami na oczach przeszli widząc zaledwie wycinek drogi, a nie widząc całego świata dookoła siebie. Gorzej – powiedziałbym, że różnymi wdrukami i kajdanami układów obyczajowo-towarzyskich, drabiny hierarchii społecznej, są oni jako młode źrebaki wciągani na dno kopalni węgla kamiennego, niczym Łysek z Pokładu Idy, i idą całe życie przeżywając je w tych ciemnościach zupełnie ślepi – jak tamten koń, który padł w końcu ciągnąc miliardowy wózek z węglem. Umierają oni jak i on nie wiedząc nic o Świecie Wolnych Wierzchowców, jaki im się z przyrodzenia należał, a jaki im ludzie, źli ludzie, odebrali, UKRADLI!

Wielki żal o tych ludzi, o ich los, mam w sercu. Może przynajmniej kilku z nich jednak dzisiaj po przeczytaniu tego otworzy oczy i ocknie się?! Mam zawsze taka nadzieję. Marian Wawrzeniecki wyprzedził ich , ale nie tylko ich , całe społeczeństwo Polski o całe stulecie swoją wizją Kobiety-Ofiary, Słowianki-Ofiary, Kobiecości Która jest Ofiarą Religijną od zarania świata i która poprzez Wiarę Przyrodzoną osiąga jedyne dostępne jej dotychczas wyzwolenie. Także kobietę, która przez swój heroizm ofiarniczy jest faktycznym Zbawicielem Świata, nie jakimś urojonym, jest jego podstawą, jest jego filarem, jest jego opoką.

 

Marian Wawrzeniecki -Nasze życie (1937)

Marian Wawrzeniecki, Dąbrowid Szczepu Rogate Serce – malarz, autor „Kwiecistych Światowitów”, studiujący w Krakowie (uczeń J. Matejki) i w Monachium, członek PAU od 1897.

Wawrzeniecki opublikował wiele prac o Słowianach, uchodził za badacza starej religii, wierzeń, zabobonów i czarów. Napisał m.in. eseje Zabawa dzieci w „piekło-niebo” i Gra w klasy – ich starożytność, współczesne przejawy i zwyrodnienie (1938), Boże stopki na kamieniach (1937), Był autorem wielu obrazów z cyklu „Męczeństwo czarownic” oraz cyklu „starosłowiańskiego”: „Żalniki”, „Kurhany”, „Uroczyska”, „Groby ciałopalne”, „Światowidy”, „Świątki”, „Dawne bogi słowiańskie”. Odtwarzał życie i wierzenia dawnych Słowian. Zmarł w 1943 roku potępiony przez środowisko artystów będących pod wpływem klerykalnym.

I tej kobiecie dzisiaj w XXI wieku w Polsce wciąż nie chcą jacyś uzurpatorzy przyznać pełnych praw do Bycia Człowiekiem? I wciąż tak jak to widać powyżej, urządzają kobiecie jej życie, tak urządzają nam Polakom „Nasze Życie”. Na starodawnym pogańskim świętym wzgórzu, gdzie czczono dawne przyrodzone bogi, do szczytu którego wiodły ścieżki usłane świętymi kwiatami urządzają nam pokazowy sąd i wymierzają pokazową karę, obiektowi swojej obsesyjnej ofiary, wbijają nasze kobiety żywcem na pal swoich zabobonnych fiksacji, dewiacji, swojego zboczonego stosunku do seksualności człowieka.

A kimże oni są? Tym co poniżej!!! Dokładnie tym. Jaki wspaniały obraz Polski Piastowskiej sprzed 1050 lat! Polski, która przez 1050 lat nie potrafiła Polaków nauczyć czytać i pisać, a Polek nie potrafiła uznać z Ludzi, za człowieka dysponującego w pełni swoim ciałem i duchem, według prawa jakie ma od BOGA z Przyrodzenia, ze Swojej ISTOTY!

 

Marian Wawrzeniecki – Scena symboliczna

Pod Piastowskim Orłem , dokładnie 1050 lat temu zaczęło się to prześladowanie kobiet w Polsce, to odwrócenie się od kobiecości, to przypisanie jej wiedźmiarstwa i czarownictwa, obsceniczności, wstydliwości ciała i rzekomego „brudu” związanego z jego funkcją rozrodczą. Dokonało się odcięcie kobiet od naturalnej czci oddawanej im dotychczas przez słowiańskich mężczyzn. To co do owego czasu stanowiło źródło ich dumy i chwały – kobiecość – co powodowało, że ofiara z życia kobiety była najwyższą możliwie wyobrażalną ofiarą dla Słowian-Pogan, to co powodowało niemalże nietykalność kobiet, stało się nagle źródłem pogardy i posądzeń, źródłem prześladowań. Dodatkowo wiedza jaką posiadały na temat choćby leczniczych właściwości roślin była wystarczającym powodem do ścigania ich, torturowania, zabijania.  Obraz symboliczny… tak, scena symboliczna… i tak ten obraz symboliczny trwa do dzisiaj, od 1050 lat, bez żadnych zmian. 

Marian Wawrzeniecki – Z podań słowiańskich

Malarz, archeolog (m.in. prowadził wykopaliska na miejscu bitwy pod Racławicami, dokonując jej opisu na podstawie znalezisk – szersze informacje na stronach Panoramy Racławickiej), rysownik i historyk sztuki.

Jego specjalnością było badanie kultury dawnych Słowian i jej źródeł. W swoim malarstwie nawiązywał do kultury słowiańskiej (m.in. obrazy Uroczysko słowiańskie, Los, Smok i Ofiara) a jego dzieła pojawiały się na kartkach i znaczkach pocztowych. Jest autorem wielu prac naukowych historycznych i krytycznych. Jego kontrowersyjne poglądy wywoływały w świecie nauki i wśród artystów wiele sporów m.in. ze Stanisławem Witkiewiczem.

Uważany za jednego z prekursorów rodzimowierstwa słowiańskiego w Polsce.

Marian Wawrzeniecki –  Scena alegoryczna

Chcielibyśmy się skupić na osobie i na sensie prac plastycznych Mariana Wawrzenieckiego, który mimo, iż się tym nie chwalił, ujawniał światu zewnętrznemu nie tylko swoją wiedzę, lecz wiedzę Pierwszej Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata. Marian Wawrzeniecki był w wieku dojrzałym całkowicie związany z Warszawą i tam rozwijał Drugą Starosłowiańską Świątynię Światła Świata, a w Krakowie bywał sporadycznie.

Z podpisu do pewnej wystawy

„Artysta, którego wielką pasją życiową było badanie kultury dawnych Słowian, w swoim malarstwie nawiązywał do tej tematyki. Tworzył przede wszystkim nastrojowe obrazy pełne tajemniczości, często zawierające tematy zabarwione erotyzmem i okrucieństwem.”

Co za bzdura katolicka!!! Podpisana przez pana z Muzeum Narodowego…, no dobra będę litościwy i nie podam nazwiska, dociekliwi sobie znajdą.

„Obszar dzisiejszej wsi Bartodzieje był zamieszkały już w okresie prahistorycznym. Świadczą o tym wyniki poszukiwań archeologicznych, z których pierwsze miało miejsce w czasach dość odległych, bo już w początkach ubiegłego wieku. Krakowski historyk Marian Wawrzeniecki i redaktor „Gazety Radomskiej” Szczęsny Jastrzębowski w latach 1902 i 1904 prowadzili prace badawcze w poszukiwaniu śladów kolonizacji w dolinie Radomki. Na przestrzeni 66 km jej biegu opisali 37 miejscowości, w których zlokalizowali 45 stanowisk z pozostałościami pradawnego osadnictwa. Do Bartodziej ekspedycja dotarła w sierpniu 1902 r. gdzie obiektem penetracji stało się piaszczyste wzniesienie, określane przez mieszkańców wsi jako „kole Cubatki” lub „kole Ługu”. Była to wydma leżąca ponad strugą, płynącą w kierunku rzeki.”

Ktoś napisał i miał rację, że jego stosunek do chrześcijaństwa zbliżony jest do stanowiska Z. D. Chodakowskiego. Oto powyżej chrześcijański Wąż-Zmora „Kusiciel” pęta zniewoloną Słowiankę wbijając ją z powrotem w Dziuplę-Macicę i czyniąc ją niewolnicą tejże dziupli, więźniem macicy! Ofiarą wystawioną w całej swej kobiecości na chłostę publiczną! I tak jest do dzisiaj. Wielu mężczyzn, którzy przyjmują od urodzenia za zupełnie naturalne, że posiadają absolutną i niezbywalną władzę nad swoim ciałem i duchem/umysłem, wciąż nie jest w stanie zrozumieć, że kobieta ma takie samo prawo z przyrodzenia, z urodzenia, z bycia istotą ludzką.  Jak napisał kiedyś Wiesław Glaner w swojej książce „Tysiąc lat podłości” owe tysiąc lat podłości odcisnęło na umysłach Polaków Znamię Bestii i wsączyło w nie jad chorobliwego rozdwojenia jaźni. Miejsce naturalnego prawa przyrodzonego zastąpiła przypisana immanentnie do chrześcijaństwa obłuda, zakłamanie, dwulicowość, odpust od myślenia i ślepa wiara w dogmat, które doprowadziły Polaków do duchowego niewolnictwa.

Marian Wawrzeniecki – scena rytualna

Ileż wolności jest w tej pięknej scenie powyżej, jakże ciężkie są kajdany niewolnictwa narzuconego Polakom przez katolicyzm, przez judeo-chrześcijaństwo, jakże wciąż te łańcuchy krępują umysły Polaków, nie pozwalając im zrozumieć, że wolność nie ma żadnych ograniczających ją przymiotników. Jedyny jej prawdziwie moralny i naturalny hamulec to hamulec wewnętrzny w człowieku.

Marian Wawrzeniecki – Ukrzyżowanie

To robią właśnie dzisiaj PISowskie hordy Czarnej Falangi, sługusi Pustynnej Zarazy i Międzynarodowej Handlowej Korporacji Watykańskiej – to dokładnie co widać na obrazku. Mało im było czynić to przez 1050 lat – czynią to nadal swoim pseudoustawami pisanymi pod dyktando OBCYCH!!!

Jest oczywiste, że pod bunt kobiet domagających się swojego przyrodzonego prawa do dysponowania własnym Ciałem i Duchem, i to bez żadnych ograniczeń, bez żadnych przymiotników i dookreśleń – tak jak dysponują nim mężczyźni, podłączać będą się różne nurty polityczne i ugrupowania, które chcą na tym naturalnym buncie ugrać swoje. Możemy utyskiwać nad tym, że pani Lempart pieniądze dają różni Sorosowie i inni wrogowie Narodu Polskiego, ale prawda jest taka, że jeżeli nie potrafimy zrozumieć i poprzeć w pełni owego słusznego gniewu Kobiety-Człowieka i chęci dobicia się wreszcie przez Kobietę do posiadania pełnych praw ludzkich, to ktoś inny pomoże im zrealizować ten cel przy okazji realizując też własne cele.

Ruch Wolnych Ludzi w tym wypadku moim zdaniem nie zachowuje się tak jak powinien, ulega owemu 1050- letniemu wdrukowi kościelnemu, ulega zakłamaniu, rozdwojeniu jaźni, ulega dwulicowej amoralności pustynnej zarazy – bełkocze coś niewyraźnie pod nosem albo milczy, podczas gdy głośno powinien się za prawami kobiet opowiedzieć i stanowczo je poprzeć, mówiąc wprost: Tak, Kobieta ma Pełne Prawa Człowieka, a więc ma Prawo do Dysponowania  Swoim Ciałem i Duchem – tak jak ma je mężczyzna.  

Trudno mi  dzisiaj identyfikować się z tymi z Wolnych Ludzi, którzy wciąż nie potrafią zrozumieć tego co 100 lat temu rozumiał i przekazywał Marian Wawrzeniecki, że bez zwrócenia pełni Wolności Kobietom nie ma możliwości powrotu do naprawdę Wolnej Polski.

O Pierwszej Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata w Krakowie od połowy XIX wieku oraz o dwóch Strażnikach Wiary Przyrodzonej Słowian: o Marianie Wawrzenieckim (1863 – 1943) i Stanisławie Wocjanie (1903 – 1974)

https://www.youtube.com/watch?v=8L3Kbt3sfZg

Podziel się!