Prof. Mirosław Matyja – Ewolucja bez rewolucji
Profesor Mirosław Matyja jest znanym specjalistą problematyki demokracji bezpośredniej. Publikowałem na blogu już kilka jego wystąpień i popularyzowałem książkę poświęconą polskiej „częściowej demokracji” (Polska Semidemokracja). Ponieważ idea uczynienia Polaków Suwerenami we własnym państwie jest priorytetem Wielkiej Zmiany i podstawowym warunkiem funkcjonowania demokracji w ogóle, postanowiliśmy nawiązać bliską współpracę i podjąć wspólne działanie.
Otwieramy tutaj dział Demokracja Bezpośrednia nie tylko po to żeby intensywnie krzewić wiedzę na jej temat wśród Polaków, Patriotów, w Ruchu Wolnych Ludzi, w Ruchu Słowiańskim – rozwijać ją i zebrać w jednym miejscu ważne artykuły, czy wypowiedzi jej poświęcone. Naszym celem jest, aby demokracja bezpośrednia stała się w naszym kraju codzienną praktyką życia politycznego i społecznego. I to najszybciej jak to jest możliwe!
Demokracja bezpośrednia jest współczesnym odpowiednikiem pradawnej, praktykowanej w Słowiańszczyźnie demokracji wiecowej, nowożytnym wcieleniem niesionego przez wieki przez Słowian równościowego i wolnościowego przesłania dla ludzkości. Dysponujemy w XXI wieku narzędziami dzięki którym możemy ten system w Polsce PRAKTYCZNIE zrealizować.
Wyłącznie od nas, świadomych Polaków – Wolnych Polaków – Wolnych Ludzi, zależy czy naszym działaniem i pracą przekonamy do niej większość Narodu i wcielimy ją w życie na naszej ziemi, a w konsekwencji staniemy się wreszcie PODMIOTEM – faktycznymi Suwerenami w Naszej Ojczyźnie. Dobrze by było w tym przekonywaniu Polaków dysponować naprawdę twardymi argumentami ZA, a żeby tak było warto tę problematykę naprawdę solidnie zgłębić. Książka Polska Semidemokracja i inne artykuły profesora Matyji dają tę niezbędną wiedzę i orientację oraz argumentację trudną do podważenia.
Niniejsza publikacja otwiera naszą współpracę i stanowi zarazem otwarcie nowego działu: Demokracja Bezpośrednia.
Prof. Mirosław Matyja – Ewolucja bez rewolucji
© copyright by Mirosław Matyja
Pojęcie “demokracja” jest w realiach III Rzeczypospolitej na ustach praktycznie każdego polityka. Obywatelom wbija się do głowy, że możliwość wrzucenia do urny, raz na kilka lat, kartki do głosowania, to podstawa polskiej demokracji. Ale czy polscy obywatele, dzięki udziałowi w wyborach i głosowaniu na określone partie i ugrupowania polityczne, mają rzeczywisty wpływ na stanowione w polskim państwie prawo? W Polsce obowiązuje prawo, którego podstawa jest przestarzała i niedostosowana do dzisiejszych potrzeb konstytucja. Polityczna socjalizacja społeczeństwa znajduje się w powijakach – jedni protestują, inni rezygnują, a jeszcze inni usiłują coś chaotycznie zmienić.
Rola obywateli
Starając się wyjaśnić przyczyny częstego niezadowolenia społeczeństwa obywatelskiego w Polsce, należy odnieść się do globalnego procesu zmiany społecznej i politycznej, wyrażającej się w skokowym przejściu od epoki komunizmu do epoki semidemokratycznej. Skutkuje to beznadziejnym szukaniem roli państwa, rozpadem więzi społecznych i nierozwiniętymi formami integracji społecznej.
Faktem jest, że w Polsce obserwujemy niedorozwój społeczeństwa obywatelskiego, nastąpiło bowiem przeniesienie cech obywatelskości na struktury i zasady funkcjonowania państwa demokracji parlamentarnej, w którym organy władzy i administracja przejmują – może za wyjątkiem kampanii wyborczych – wszelkie funkcje władcze i kontrolne. Obywatelom pozostaje rola obserwatora i przestrzeganie porządku prawnego. Zanikają zasady charakterystyczne dla zaangażowanego społeczeństwa obywatelskiego. Mam tu na myśli: sprawiedliwość, wolność, solidarność i odpowiedzialność za państwo.
Rozwój społeczeństwa obywatelskiego w Polsce, podobnie jak w innych państwach, jest symbiotycznie powiązany z funkcjonalnością demokracji. Jesli jednak wiadace partie polityczne „zapominaja” o spoleczenstwie, to obywatelskosc nie jest w stanie sila rzeczy sie rozwinac. Mimo to zauważamy dwa dość wątle kierunki urzeczywistniania się czego, co moznaby nazwac „polskim społeczeństwem obywatelskim”.
Pierwszy kierunek imituje koncepcje zachodnie, ujmując społeczeństwo obywatelskie jako więzi zrzeszeniowe i grupy interesów, powiązane na wielu poziomach ze strukturami państwowymi. Do tych układów należą różne grupy interesów, powiązane mniej lub bardziej oficjalnie z klasą polityczną. Można w tym wypadku mówić o elitach ekonomiczno-politycznych.
Drugi kierunek wykazuje związek z polską tradycją polityczną, utożsamiający społeczeństwo obywatelskie ze sferą samoorganizacji poza polityką w postaci społeczeństwa wolnościowo-narodowego. Są to różne ugrupowania właśnie o charakterze wolnościowym i narodowosciowym, odwołujące się albo do wolnej gospodarki rynkowej albo do tradycji historyczno-narodowych i patriotycznych i nie akceptujące aktualnego modelu polityczno-decyzyjnego.
Obydwa wyzej wspomniane ruchy maja to do siebie, ze nie daza do wciagniecia spoleczenstwa do procesu podejmowania decyzji, np. za pomoca referendum. Ugrupowania wolnosciowe i narodowosciowe szukaja roznych drog uwolnienia panstwa od aktualnego dyktatu tzw. neoliberalow w Polsce. Sa to jednak dzialania czastkowe i pozbawione dalekosieznej koncepcji dzialania. To ze sa miedzy soba sklocone, nie musimy dopowiadac – to przeciez klasyczna cecha polskiej polityki.
Wydaje się jednak, że optymalnym rozwiązaniem jest takie ujęcie społeczeństwa obywatelskiego, które odnosi się do sfery społecznej, gospodarczej i politycznej jako form aktywności w procesie polityczno-decyzyjnym. Chodzi mi o czesciowe i komplementarne przejęcie przez obywateli – jako podmioty demokratycznej władzy i aktywnych uczestników sfery publicznej – wiodącej roli w procesie podejmowania decyzji i wyzwolenie się spod dyktatu administracji rządowej i wszechmocnego biznesu.
Wszyscy mowia o uzdrowieniu polskiej gospodarki i polityki – wizji dalekosieznych celow brakuje jednak. Na szybko nie zrobimy z Polski ani Japonii, ani Irlandii, ani Szwajcarii.
Mozliwa wydaje sie jednak ewolucja polskiego systemu politycznego przez uswiadomienie obywatelom, ze sa suwerem panstwa, w ktorym istnieje obstrukcja poważnego ich traktowania przez wybranych do parlamentu przedstawicieli.
Warto przypomniec, ze proces współdecydowania jest rezultatem praktykowania i utrwalania instytucji oraz wartości społeczeństwa demokratycznego, opartego na poczuciu obywatelskości. Obywatelskość postrzegana jest z kolei jako aktywne uczestnictwo w rozwoju społecznym i politycznym państwa, czyli w procesie polityczno-decyzyjnym i zakorzeniona jest w procesie rozwoju państwowości i kształtowana na drodze praktyk na przestrzeni historii. Wizja społeczeństwa obywatelskiego to wizja społeczeństwa, które chce jak największy obszar życia wyjąć spod władzy i kontroli polityków i administracyjnej biurokracji. Czyli spoleczenstwo chce podejmowac decyzje, dotyczace spraw z nim zwiazanych.
Rodzi sie wiec pytanie: jak to zrobic?
W Polsce obserwujemy wzrastające napięcie zwiazane z modelem kierowania panstwem, czego efektem są konflikty i debaty dotyczące form obywatelskiej partycypacji w demokracji przedstawicielskiej i dążeniem niektórych ugrupowań politycznych lub ruchów polityzujących do wprowadzenia instrumentów demokracji bezpośredniej. Weźmy chociażby za przykład funkcjonowanie czynnego prawa wyborczego, które w obecnej formie jest fikcją demokracji. Innym przykładem są namiastki demokracji oddolnej, ktore de facto sterowane są odgórnie.
Komplementarność obydwu form demokracji (reprezentacyjnej i bezpośredniej) stworzyłaby szanse na poszerzenie kompetencji demokratycznych obywateli i prowadzenie debaty publicznej, a przez to zwiększenie zaangażowania obywateli w procesie decyzyjnym państwa i wzmocnienie prawomocności tego zaangażowania. Zakładając, że debata o społeczeństwie obywatelskim jest postacią sporu o charakter państwa demokratycznego, to dialog obywatelski należałoby traktować jako wyraz dążenia do wprowadzenia efektywnych demokratycznych rządów obywateli. Demokracja powinna stwarzać zaangażowanym obywatelom możliwość aktywnego uczestnictwa w życiu publicznym. W społeczeństwie obywatelskim łączy się bowiem problematyka demokracji, sfery publicznej i dialogu obywatelskiego. Są to główne czynniki wpływające na kształt i sposób funkcjonowania takiego społeczeństwa w praktyce.
Dobrym rozwiązaniem byłaby wiec koncepcja łącząca obywatelskość i różnorodną działalność w sferze publicznej, scalająca odmienne poglądy jednostek – na przykład w ramach referendum ogólnokrajowego i nowej demokratycznej ordynacji wyborczej. Społeczeństwo włączone w proces decyzyjny państwa, urzeczywistniające krytyczną i racjonalną debatę publiczną i ksztaltujące opinię publiczną, wpływa na losy państwa i staje się w ten sposób obywatelskie.
Problem Konstytucji – spadek zaufania obywateli
W Polsce przemiany społeczne nie nadążają za reformami politycznymi, co znajduje wyraz w niezadowoleniu wielu obywateli, którzy nie czuja się współodpowiedzialni za losy wolnego państwa. Tzw. “nowy porządek” jest efektem poprzedzających go chaotycznych działań, mających na celu wykreowanie funkcjonującej demokracji. Wystarczy tylko przypomnieć, w jakich warunkach doszło do wprowadzenia aktualnie istniejącej Konstytucji RP.
Po 1989 r. trzeba było niemal dekady, by suwerenne państwo polskie doczekało się konstytucji opracowanej samodzielnie. Prace nad nową konstytucją opóźniło dwukrotne rozwiązanie parlamentu. W 1997 roku, pod koniec kadencji rządów socjaldemokracji, koalicja SLD i PSL przyspieszyła prace nad uchwaleniem nowej konstytucji. Moment legislacyjny był wymarzony – bowiem od grudnia 1995 roku urząd prezydenta sprawował nie kto inny jak lider SLD Aleksander Kwaśniewski.
Ostateczny kształt ustawy zasadniczej okazał się kompromisowy i był efektem gry politycznej. Właśnie na tej Konstytucji opiera się życie społeczne i polityczne Polski po dzień dzisiejszy.
Pośród współcześnie dokonujących się przemian społeczno-politycznych w naszym kraju widoczny jest spadek zaufania do instytucji państwowych i jego roli w regulowaniu i koordynacji działań indywidualnych i zbiorowych aktorów społecznych. Jest to związane z jednej strony z rozrostem ponadpaństwowych reguł działania (Unia Europejska), a z drugiej strony z monopolem państwa w polskim procesie polityczno-decyzyjnym. Dochodzi do tego rosnąca niezdolność państwa do rządzenia, będąca skutkiem pogłębiającej się nieefektywności modelu biurokracji jako podstawy jego funkcjonowania. Instytucje państwowe przestają być wiarygodne, a tym samym osłabia się fundament obywatelskości, wyrażanej w postawie buntu w stosunku do podporządkowania interesów indywidualnych instytucjonalnym zasadom działań ośrodków władczych i administracji państwowej. Zla konstytucja poglebia jeszcze bardziej te problemy.
Jest to podstawowy motyw kreowania nowych ruchów obywatelskich w poszukiwaniu innych rozwiązań kierowania państwem, np. w ramach demokracji bezpośredniej. Mamy tu do czynienia z kwestionowaniem semidemokratycznych form opartych na wątłych zasadach parlamentarnych dla funkcjonowania polskiej demokracji. Nie dziwi więc fakt zainteresowania ruchów obywatelskich innymi rozwiązaniami demokratycznymi. Popularny staje się model szwajcarski, oparty całkowicie na formach oddolnego rządzenia państwem lub model partycypacyjny/komplementarny. Rosnącą popularnością cieszy się również zasada subsydiarności/pomocniczości. Idei nie brakuje – nowe organizacje polityzujące rodzą się “jak grzyby po deszczu” i prześcigają się w oryginalności propozycji rozwiązań systemowych.
Tak więc aktualne niezadowolenie społeczeństwa z semidemokratycznych rządów w Polsce jest wypadkową malejącej efektywności dotychczasowych form demokracji reprezentatywnej, opartej na aktualnej Konstytucji, nieufnoscia spoleczenstwa w stousnku do pojawiajacych sie nowych ugrupowan i ruchow wolnosciowych i narodowosciowych oraz poszukiwania nowych rozwiazan, bardziej adekwatnych do zmieniającej się rzeczywistości.
Chaos „demokracji bezposredniej”
Szukajac nowych rozwiazan systemowych, zauwazamy wspomniany kierunek wprowadzenia rozwiazan bezposrednio-demokratycznych. Oczywiscie na wzor szwajcarski, bo innego praktycznie nie ma.
Podmioty indywidualne lub grupowe, nazywajace sie ruchami politycznymi, niezaleznymi organizacjami itd. popelniaja jednak te same bledy.
Po pierwsze, nie siegaja glebiej do idei oddolnej demokracji, funkcjonuje to na zasadzie: „dzwonia, ale w ktorym kosciele?”
Po drugie, popularyzujac demokracje bezposrednia, ruchy te dzialaja same odgornie, lekzewazac problem socjalizacji politycznej spoleczenstwa czyli po prostu edukacji obywatelskiej, ktora w Polsce znajduje sie niestety „w powijakach”. Niektore z nich „kolaboruja” tez z tzw. wladza – czyli juz na starcie ich dzialalnosc skazana jest na porazke.
Po trzecie, zenujace wydaje sie mieszanie pojec przez propagatorow tego typu demokracji. Dziala to na zasadzie wyrywkowych prob lansowania niektorych wybranych instrumentow bezposrednio-demokratycznych „bez ladu i skladu”. Pojawiaja sie haslowo takie pojecia jak: weto obywatelskie, inicjatywa, referendum, e-voting itd.itp.
Latwo jest tymi pojeciami fechtowac, trudniej jest jednak wytlumaczyc spoleczenstwu, co one oznaczaja – szczegolnie w polskiej praktyce.
Po czwarte, pojawiaja sie tzw. „udrawiacze” polskiego ustroju politycznego, ktorzy na bazie hasel demokracji oddolnej sami chca zrobic kariere polityczna.
Oczywiscie, rozwiazania szwajcarskie sa rozwiazaniami wzorcowymi. Chodzi jednak o to, aby je „przelozyc” na polskie warunki. Protestow i idei w polskim swiecie politycznym nie brakuje. Tzw. praca od podstaw pozostawia jednak sporo do zyczenia. I tu jest „pies pogrzebany”.
Proces decyzyjny z udziałem obywateli
Brak dostatecznie rozwiniętej społeczności politycznej w Polsce generuje zanik konstruktywnego dialogu obywatelskiego. Mało wyrazista staje się tez rola, jaką odgrywają partie polityczne dla tych grup społecznych, których reprezentacja jest niewystarczająca. Duopol partyjny PiS-PO nie jest zainteresowany problemami społeczeństwa, lecz własnymi konfliktami i walka o władzę. W konsekwencji w społeczeństwie wzrasta niechęć do politycznego zaangażowania się w sprawy publiczne.
Nie dziwi więc fakt, że aktualnie “dialog obywatelski” w Polsce w większym stopniu jest przestrzenią walki niż rzetelnej debaty publicznej. Liczne przykłady obecnych w dialogu obywatelskim konfliktów, manipulacji, pozorowania działań demokratycznych, które w rzeczywistości mają wymiar semidemokratyczny, służą osiąganiu partykularnych korzyści przez partnerów dialogu. Społeczeństwo nie ma wpływu na ten dialog – media «głównego obiegu» są zmonopolizowane przez wielkie ośrodki partyjne.
W tej sytuacji sznsa byloby wprowadzenie systemu komplementarnego, czyli uzupelnienie aktualnego elitarnego sposobu rzadzenia panstwem o instrumenty demokracji oddolnej. Najważniejszym elementem demokracji bezpośredniej, a wiec takiego typu ustroju demokratycznego, w którym obywatele współuczestniczą w podejmowaniu ważnych decyzji, jest referendum czyli głosowanie ogólnopaństwowe. Wszyscy zgodzają się z tym, że referendum jest narzędziem kontroli władz, kształtowania ustroju i wyrazem woli społeczeństwa. Art. 125 konstytucji z 1997 r. przewiduje co prawda przeprowadzenie referendum, lecz nie na wniosek obywateli, co byłoby na wskroś normalne, lecz sejmu bądź prezydenta za zgodą senatu. Jest to więc klasyczne „koło młyńskie”, bowiem tego rodzaju referendum nie ma nic wspólnego z demokracją oddolną, wywodzacą się od obywateli, a więc faktycznego suwerena polskiego państwa.
Aby mogło dojść do referendum, inicjatywa zmiany winna wyjść od społeczeństwa, które zna najlepiej swoje problemy i bolączki. Głosowanie ogólnopaństwowe winno w następstwie przeprowadzonej inicjatywy doprowadzić do zmiany danej ustawy bądź zapisu w konstytucji. Jeśli chodzi o zmianę ustawy, bodźcem do przeprowadzenia referendum na wzór szwajcarski powinno być weto ludowe, a więc pewna forma protestu wobec istniejącej już ustawy lub chcieć wprowadzenia nowej ustawy. W Szwajcarii weto obywatelskie – jako instrument, który ma na celu wprowadzenie nowej ustawy bądź odrzucenie ustawy już istniejącej – dochodzi do skutku na żądanie 50 tys. obywateli. Porównywalnie liczbowo ze Szwajcarią, takie weto ludowe mogłoby zaistnieć w Polsce na na żądanie 250-300 tys. obywateli. Należałoby ustalić okres na zebranie podpisów, np. 100 dni. Następstwem weta byłoby referendum na zasadzie tak albo nie, najlepiej bez progu procentowego, którego decyzja byłaby wiążąca. Dlaczego bez progu procentowego? Bowiem próg procentowy to bariera, a każda bariera jest zaprzeczeniem demokracji. Pozy tym, nikt nikomu nie zabrania brać udziału w referendum. Kto nie idzie do urny, głosuje również, ale pasywnie, akceptując biernie wynik referendum.
Podobnie jest z inicjatywą obywatelską, która w Szwajcarii ma charakter inicjujący zmianę zapisu w konstytucji lub wprowadzenie nowego zapisu do ustawy zasadniczej. Ten instrument demokratyczny, podobnie jak weto obywatelskie, generowałby referendum, w którym obywatele mogliby się wypowiedzieć również na zasadzie za albo przeciw. W Szwajcarii inicjatywa obywatelska dochodzi do skutku na żądanie 100 tys. obywateli – w Polsce wymagana liczba podpisów pod wnioskiem inicjatywnym winna wiec porównywalnie wynosić 500 tys. Realistyczny okres na zbieranie podpisow mógłby wynosić 18 miesiecy. W przypadku opowiedzenia się głosujących za wprowadzeniem zmian, rząd, jako organ wykonawczy miałby pewien okres czasu, np. 1 rok na wprowadzenie zmian.
Referendum jest najważniejsza forma demokracji bezpośredniej, w której społeczeństwo decyduje w ważnych dla państwa sprawach. Aby w ogóle mogło dojść do referendum, potrzebne jest zainicjowanie przez społeczeństwo określonych zmian ustawowych bądź konstytucyjnych. Tymi formami inicjującymi są proponowane przeze mnie weto obywatelskie (szczebel ustawy) oraz inicjatywa obywatelska (szczebel konstytucji).
Są to instrumenty demokracji bezpośredniej, których następstwem jest i musi być bezprogowe i wiążace referendum.
Reasumujac nalezy stwierdzic, ze najwazniejszymi dzialaniami w kierunku zmiany aktualnego systemu polityczno-decyzyjnego w Polsce jest wprowadzenie do konstytucji zapisow dotyczacych autentycznych i funkcjonalnych instrumentow demokracji oddolnej i proces uswiadomienia/edukacji spoleczenstwa o slusznosci tych rozwiazan.
Jest to proces ewolucyjny, innego wyjscia nie ma – rewolucje nie sa juz w politycznej modzie.
Prof. Mirosław Matyja
Zobacz też:
NTV: Profesor Mirosław Matyja – pierwszy w Polsce wywiad – temat – Demokracja Bezpośrednia
Demokracja bezpośrednia – wykład prof. Mirosława Matyji (Cykl w NTV)