Uleszka: O historii i o Najdawniejszej Polsce (archiwum 2001-2006)

Uleszka: O historii i o Najdawniejszej Polsce

O HISTORII

J

edno co pewne, to fakt, że dzisiejsza historia jest daleka od prawdy i przedstawia chronologicznie poukładane kłamstwa. Dzieje się tak dlatego, że historia nie jest nauką samodzielną, a od wieków jest na usługach władców czyli polityków i polityki. Krótko mówiąc jest krojona pod określone idee i określone cele. Dlatego są takie rozbieżności nawet w historiach sąsiadujących państw, co nierzadko jest powodem małych wojenek i trwających wielowiekowych animozji. Dlatego nie dziwi fakt, że nie ma jednej spójnej historii dla całości świata. Nietrudno się przecież zorientować, że historia jest oparta na związkach przyczynowo-skutkowych i jest nierozerwalnie związana z poczynaniami sąsiadów. Historię tworzą ludzie i sama natura, ale opisują ją tylko ludzie i opisują tak jak chcą, dla swoich doraźnych celów, zwykle mijając się z obiektywną prawdą. Trudno oczekiwać, by Hitler i Stalin domagali się opisywania obiektywnej prawdy o swych poczynaniach, a bazując na tak pisanych tekstach trudno wymagać prawdy od badaczy, skazanych tylko na takie źródła.

P

isałem o wielkim kłamstwie na temat starożytnego Rzymu i z tego stwierdzenia się nie wycofuję. Zastanawiam się tylko, komu to kłamstwo miało służyć i w dalszym ciągu służy. Na marginesie chciałem spytać, czy ktoś spotkał się z opisem losów rzymskiego okupanta w Brytanii? Co się stało z kilkoma tysiącami legionistów opuszczających Brytanię? Kiedy i jak przyjęto ich w Rzymie? Jak to było z pozostałymi żołnierzami Rzymu opuszczającymi podbite kraje? O czym może świadczyć takie przemilczenie w historii? A może nie miał kto wracać? Czy faktycznie Imperium Rzymskie przestało istnieć? Absolutnie nie. Arystokracja rzymska bardzo zgrabnie znalazła się w nowej rzeczywistości porzucając tytuły cesarzy na rzecz tytułu papieży (chrześcijaństwo rzymskie) i bazyleusów (chrześcijaństwo bizantyjskie). Pod nowym szyldem Rzym rozpoczął nowy podbój Europy ale już cudzymi rękami i pod innym znakiem, znakiem krzyża. Wojny krzyżowe, to nie tylko zdobycze terytorialne Nowego Rzymu, ale przede wszystkim osłabienie rywala – chrześcijaństwa bizantyjskiego, co udało się znakomicie. Proszę pamiętać, że za krzewienie prawdziwej wiary, Rzym zabrał się dopiero po zamknięciu go za murami Watykanu. Do tego zaś czasu zwalczał wszelkimi sposobami przeciwników pod zarzutem herezji i zdobywał nowe tereny zabijając prawowitych właścicieli. Temu celowi służyło między innymi wymordowanie Katarów, francuskich Templariuszy czy konfiskata dóbr i rozwiązanie zakonu Kawalerów Maltańskich. Także coraz wiecej przesłanek wskazuje na to, że dzisiejsze loże masońskie, to w prostej linii kontynuacja działań angielskich Templariuszy, których Rzym nie zdążył wymordować z prozaicznego powodu – wód kanału La Manche.

N

ajstarszy dokument znany pod nazwą „Księgi Sądu Ostatecznego” jest niczym innym jak nadaniem ziem nowym właścicielom, którym patronował nie kto inny jak Rzym. Wilhelm Zdobywca nie był Anglikiem a Normanem, który z namaszczenia papieża dokonał podboju Anglii. Kto przedtem władał ziemiami Brytanii? Brytania była solą w oku Rzymu, który niejednokrotnie później próbował dopiąć swego. Klęska floty hiszpańskiej pokrzyżowała te plany i do dzisiaj Brytania nie podlega patronatowi Rzymu. Spójrzmy pod tym kątem na rekonkwistę w Hiszpanii (wytępienie Maurów) czy konkwistę wschodnią, gdzie łupem Niemców, a w zasadzie Rzymu padły kraje słowiańskie na wschód od Łaby. Ta konkwista jest według mnie kluczem do naszej historii, historii Polski napisanej od nowa – piórem i językiem Rzymu.

P

omału przebijają się naukowcy myślący logicznie. W artukule Axela Bojanowskiego możemy przeczytać o śladach na europejskich budowlach, które są śladem niedawnych i dość potężnych (powyżej 6°R) trzęsień ziemi na naszym kontynencie. Naukowcy twierdzą też, że Europa była świadkiem takich wstrząsów w roku 3200 pne., 365 ne., a także około 400 i 800 ne. Konkluzja nie jest optymistyczna, bo w każdej chwili możemy spodziewać się potężnego trzęsienia ziemi w rejonie Kolonii czy Wiednia. W innej publikacji brytyjscy naukowcy wysuwaja tezę, że Wielka Brytania stała się wyspą zaledwie w ciągu kilku godzin. Wiek ustalili na 400 tysięcy lat temu, na podstawie wieku warstw geologicznych. Data według mnie dyskusyjna, bowiem dyskusyjna dla mnie jest sama geneza pojęcia „warstw geologicznych”. Twierdzę, że tzw. warstwy, to nie są złoża naniesione wiatrem przez miliony lat, a wynik zadziałania gigantycznych tsunami w wyniku „wielkiego uskoku…”. Jeśli zatem kanał La Manche powstał w tak krótkim czasie, to i w tym czasie należy szukać genezy morza Bałtyckiego. Nasza „sadzawka” to nie żadne dziesiątki milionów lat, a skutek kataklizmu i to kataklizmu stosunkowo niedawnego. Czyż nie tym należy tłumaczyć jego wyjątkową ubogość fauny i flory? Sądzę, że powstanie Bałtyku należy wiązać z tym samym kataklizmem, który zatopił nie tylko Atlantydę, ale także tereny dzisiejszego kanału La Manche, morza Północnego, morza Irlandzkiego i oczywiście Bałtyku. Legendarnego Yomsborga czy Truso należy poszukiwać nie na lądzie a w wodach naszego morza. Jak daleko? Najpierw spróbujmy odszukać najstarszego geologicznie ujścia Wisły na dnie Bałtyku. Tak na marginesie – ostatnia naukowa hipoteza powstanie cieśniny Beringa lokuje 13 tysięcy lat temu. Przypadek?

O NAJDAWNIEJSZEJ POLSCE

C

zy ktoś zastanowiał się nad tym, dlaczego my, Polacy nie posiadamy swojej najwcześniejszej historii? Herezja? Nie całkiem. Skąd na scenie historycznej Polski wziął się Mieszko I? Historyczny władca, wyłonił się jak z mgły bez ojca, bez matki, z jednym tylko znanym bratem Czciborem i kilkoma „wirtualnymi” bez imienia. Historię przedmieszkową spowija całun niewiedzy i mało kto jest zainteresowany jej badaniem, a jeśli już bada, to nie chce zauważać roli nowego imperium chrześcijańskiego Rzymu. Wystarcza nam to, że przedtem na tych terenach była pierwocizna, prymityw i „pogaństwo”. Wystarcza to, że obracamy się w kręgu legend w rodzaju Piasta-Kołodzieja, króla Popiela i innych prawdopodobnych lub wymyślanych postaci branych wprost z sufitu. Jakiej narodowości był pierwszy władca Polski? W jakim mówił języku? Dlaczego naszą historię w X w. pisali tylko zachodni kronikarze? Dlaczego narzucono nam pismo łacińskie? Skąd ta mnogość ogonków i kreseczek w dzisiejszym piśmie? Język Polaków nie pasował absolutnie do nowego łacińskiego alfabetu i należało go dopasować do słowiańskiej mowy. Czy byliśmy „poganami”? Owszem byliśmy, ale tylko dla konkwistadorów rzymskiego chrześcijaństwa. Poganie w terminologii Rzymu byli tym samym, czym giaurzy dla Islamu czy goje dla Żydów. Polska była chrześcijańska, ale nie chrześcijańskiego Rzymu i dlatego uznawano nas za pogan czyli innowierców. Podobnie „pogańska” była Bawaria czy Irlandia dopóki nie „zawitali” tam misjonarze chrześcijańskiego „porządku”, misjonarze „nowego europejskiego ładu”.

W

X wieku lub wcześniej padliśmy ofiarą europejskiej kokwisty chrześcijańskiego Rzymu dokonanej germańskimi rękami. Wcześniejsza historia pisana zapewne głagolicą została skradziona albo spalona na stosach konkwisty. Patrząc na podboje hiszpańskie i portugalskie w obu Amerykach możemy się tego domyśleć, choć nie wiemy kto tutaj wystąpił w roli Diego de Landy. Być może jej resztki ukrywane są w archiwach Watykanu, ale tego się nie dowiemy. Nasze „pogaństwo” należało do wrogiego Rzymowi chrześcijaństwa – chrześcijaństwa bizantyjskiego, pogłębionego i utrwalonego zapewne misją Cyryla i Metodego conajmniej na dwa wieki wcześniej przed rzymskim. Mieszko I został wyniesiony do władzy przez konkwistadorów Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego i był nikim innym jak tylko marionetką Rzymu i pod jego skrzydłami i czujnym okiem prowadził misję budowy nowego państwa, całkowicie podporządkowanego polityce Rzymu. To właśnie dlatego dzieci królewskie (a może i innych możnowładców) wychowywano na dworach niemieckich, gdyż tylko tak wczesna indokrynacja zapewniała właściwe „wychowanie” i sprzyjanie polityce Rzymu. Wraz z chrztem w obrządku rzymskim do kraju weszły i służby kościelne Rzymu – księża i zakony przejmujące stopniowo (zapewne i siłą) ośrodki religijne po chrześcijaństwie bizantyjskim. Jedynie co nam zostało po bizantyjskim obrządku, to tylko nieliczne budowle sakralne w kształcie rotund. A co stało się z dziełami sztuki? To samo co z dziełami obu Ameryk. Zrabowano i przetopiono.

P

amiętamy zapewne samozwańczego króla Bezpryma, który nakazał matce odwiezienie insygniów królewskich do Niemiec. Była to jedna z prób odzyskania tożsamości narodu. Był to gest odważny i o wielce politycznej i religijnej wymowie. Król w tamtych czasach był pomazańcem bożym, a insygnia były tego wyrazem. Insygnia królewskie mógł wręczyć tylko najwyższy przedstawiciel Boga na Ziemi, a w tym czasie był to tylko papież Rzymu lub basyleus Konstantynopola. Bezprym chciał powrotu do poprzedniej religii i dlatego symbole władzy nakazał oddać poprzez Niemców do Rzymu. Dlaczego? Dlatego, że chrześcijaństwo rzymskie było obce ówczesnemu narodowi polskiemu. Pamiętamy też zapewne o wczesnośredniowiecznych buntach chłopskich. Jak wiemy z historii chłopi byli zwykle ostatnimi, którzy wzniecali powstania czy bunty. Zatem bunt chłopstwa musiał mieć bardzo poważną przyczynę, a jedyną mogła być narzucona siłą religia. Czy ktoś dzisiaj może wyobrazić sobie reakcję polskiego narodu na próbę powrotu do prawosławia? Cały kraj zapewne stanąłby w ogniu. Tak mogło być i wtedy, a jednak prawdziwe przyczyny buntów ówcześni historycy przemilczeli, choć można gdzieniegdzie wyczytać chęć powrotu do „pogaństwa”. Czy to przypadek, że najstarsze i najbardziej czczone relikwie narodowe są ikonami w stylu bizantyjskim? Czy to przypadek, że nam Polakom, bardziej przypadają do gustu rosyjskie pieśni ludowe czy ukraińskie dumki niż tyrolskie jodłowanie? Nie. To jest nasz historyczny atawizm. To właśnie jest ta „genetyczna” więź Słowian, która pozostanie w nas na zawsze.

N

a dzień dzisiejszy próbuję odnaleźć sensowną odpowiedź, co wydarzyło się pomiędzy IX a XI wiekiem na naszych ziemiach. Powodem jest przekaz Wulfstana, który w IX wieku ogląda kwitnące, murowane o bardzo zaskakującej technice Prusy (umieli wytwarzać zimno), a już 200 lat później zastajemy tam tylko prymitywne plemiona, mieszkające w ziemnych grodziskach, w drewnianych chatach, podbijane z łatwością pod przykrywką szerzenia nowej i „jedynie słusznej” wiary. Czy mamy do czynienia z jakimś nieznanym kataklizmem, zarazą czy też z nadaktywnością Słońca, a może ze wszystkim naraz? Jedno co pewne, to fakt, że w XI-XII wieku tereny Prus (a także Polski) są niepomiernie wyludnione, co ułatwiało i podbój i możliwość kolonizowania przez „zachód”.

więcej u źródła: https://uleszkaroznosci.wordpress.com/

Podziel się!