Najdłuższy sezon pływacki – zakończenie 18 10 2018

Najdłuższy sezon pływacki – zakończenie 18 10 2018

Pierwsze pływanie w tym roku odbyliśmy 14 kwietnia 2018 roku i systematycznie pływaliśmy przez maj, czerwiec, lipiec, sierpień , wrzesień i październik, aż do 18 października. Jest to rekordowy sezon, który trwał okrągłe 6 miesięcy w naszym polskim klimacie. Nigdy dotąd nie zdarzyło mi się coś takiego. Zatem jest globalne ocieplenie? Niemal trzy tygodnie wcześniej Morsy rozpoczęły oficjalny sezon w Bałtyku, a my wciąż pływaliśmy w Krakowie.  Prezentuję zdjęcia z 18 i 12 października 2018.

 

12 października Świątynia Światła Świata – Jezioro Budzyńskie

Pierwsze wejście z Feniem

Znajdź Białczyńskiego!

Czerwona strzałka wskazuje dwa piękne łabędzie.

Czarna strzałka wskazuje Białczyńskiego. Odległość od miejsca startu do wyspy, którą tu na horyzoncie widać – 500 metrów. Tam i z powrotem (co jest niezbędne, za jednym obrotem, bez żadnych odpoczynków na wyspie), 1000 metrów (1 kilometr).

Powrót

W lipcu i sierpniu pływaliśmy codziennie, z nielicznymi wyjątkami. To rozrywka, rekreacja, zabawa, odpoczynek, zrzucenie ładunków elektrycznych i wyrzucenie stresu z ciała i umysłu, medytacja, modła – połączenie ze Świadomością Nieskończoną w jej doskonałej Świątyni (można załatwić w uładzeniu z Przyrodą z Niebem i Ziemią wiele bardzo ważnych spraw), jednocześnie to wyłączenie zmysłów, dług tlenowy i prokreacja dużej ilości endorfin, stan błogości i szczęścia. Poza tym całkiem na uboczu: zdrowy sposób na przyswojenie dużej ilości witaminy D3 i doskonałe ćwiczenie fizyczne, które pozwala zachować sylwetkę i wagę, bez nadmiernej gorylej muskulatury, nie trzeba żadnych siłowni, człowiek nie topi się w we własnym pocie, w smrodzie i kurzu. Dwa kilometry dają jednorazowy spadek wagi o 0,4-0,7 kg. Oczywiście po takim pływaniu człowiek jest głodny, więc to nie jest tak, że waga leci na łeb na szyję, ale spada systematycznie przez cały sezon, a mięśnie się budują.

Drugie wejście.

Drugie wejście krótsze, woda jest zimna, więc tylko 500 metrów tam i z powrotem. Nie mierzyłem termometrem, ale tym razem była i tak lepsza niż przy poprzednim pływaniu 7 października. Wtedy przepłynąłem tylko 500 m tam i z powrotem (do dwóch żółtych bojek, których tutaj nie widać). Kiedy płynąłem w tamtą stronę skóra dosłownie mnie parzyła, a kark bolał przy każdym zanurzeniu w wodę. Móżdżek na dobre przełączył się po 200 metrach i wtedy już zrobiło mi się tak ciepło, że popływałem jeszcze po powrocie około 20 minut blisko brzegu. 

Z niczym nie da się porównać tego jak się potem czujesz cały dzień i noc, do następnego ranka.

Powrót

 

18 października 2018, czwartek po południu – Jezioro Budzyńskie – KONIEC SEZONU 2018

Podziel się!