Andrzej Puchalski/Janusz Kuliński – Piotr Włost sprowadza Cystersów do Polski
Jan Matejko, nasz narodowy historyk, który opowiada i utrwala historię Polski w obrazach, upamiętnił kiedyś, a właściwie w 1888 roku taką chwilę:
W centrum obrazu, na tronie siedzi potężny mężczyzna w podeszłym już wieku, odziany w szaty królewskie, trzyma w ręku klucz, który podaje opatowi w cysterskim habicie. Brodata twarz osłania cień przeżyć które musiały go spotkać. Jedno widoczne oko pokryte jest bielmem, tak jakby był niewidomym. Obok, po prawej stronie siedzącego mężczyzny wpatrzona w niego młoda kobieta. Niedaleko niej stoi biskup z rozłożonymi rękoma w których trzyma pastorał w lewej i kadzidło w prawej, do którego diakon sypie bursztyn. W X w. przyjmuje się zwyczaj okadzania ołtarza podczas poświęcenia kościoła, później zwyczaj ten wejdzie do liturgii przygotowania darów. Piękna jest symbolika spalającego się kadzidła które samo stoi na postumencie. Dym z tego kadzidła w nienaturalny sposób się załamuje i leci prosto do rycerza siedzącego nad rannym, chorym pielgrzymem. Ten rycerz – zakonnik odziany jest w biały płaszcz z czerwonym krzyżem. Tuż za nim stoi uzbrojony rycerz, który w ręce dzierży tarczę z czerwonym Gryfem, herbem Gryfitów. Naprzeciwko niego, wpatrzony gdzieś w przyszłość, jedną ręką opartą o filar stoi Budowniczy Kościoła. Budowniczy przyciska do piersi Cyrkiel i Węgielnicę. Za mężczyzną dającym opatowi klucz stoi rycerz z powiewającą flagą na której znajduje się biały łabędź na czerwonym tle.
Piotr Włost sprowadza Cystersów do Polski – Jan Matejko 18881
Komentarz Matejki do tego obrazu (został przesłany przez artystę Jerzemu Dunin-Borkowskiemu) zaginął jednak wraz z całym archiwum rodziny Dunin-Borkowskich w czasie I Wojny Światowej.
Kogóż to historię chciał przekazać nasz sławny malarz?
Obraz ten został zatytułowany „Piotr Włost sprowadza Cystersów do Polski” i został namalowany na zlecenie hr. Jerzego Dunin-Borkowskiego, ale takie zdarzenie nigdy nie miało miejsca w historii Polski. Piotr Włostowic nigdy nie miał fundacji dla cystersów, to dlaczego właśnie ten obraz?
Jan Matejko lubił symbolikę, którą wielokrotnie ukrywał w swoich obrazach, np. sławnej Bitwie pod Grunwaldem, półnagi Żmudzin zrzuca z konia wielkiego von Jungingena nie czym innym a Włócznią świętego Maurycego, którą otrzymał nasz pierwszy król Bolesław Chrobry na swojej koronacji od cesarza niemieckiego Ottona III Anno Domini 1025.
Już samo centrum obrazu mówi nam o wielkiej symbolice, która Matejko zawarł w obrazie o Piotrze Włoście. W samym środku tej mahoniowej deski o wymiarach 109×163 sygnowanej po lewej stronie u dołu :JM\r.p.1888 znajduje się klucz. Klucz jak na tamte czasy dziwny, bo nie jest nim klucz kotwiczny ani inny znany w czasach Piotra. Do dzisiejszych czasów zachował się ten symbol, symboliczne przekazanie kluczy do nowego mieszkania.
Jan Matejko w wielu swoich pracach wzorował się na wspominkach polskich kronikarzy, Galla Anomina, Wincentego Kadłubka czy Jana Długosza. Dlaczego więc tym razem odstąpił od tej zasady? Czy chciał nam coś przez to powiedzieć?
Kim był Piotr Włost a właściwie Włostowic?
O dzieciństwie i wczesnych latach młodzieńczych praktycznie nic nie wiadomo. O jego rodzicach również. Możemy się jedynie domyślać. Ja stworzyłem swój własny obraz tego wielkiego człowieka a wygląda on tak:
Ojciec Petrka stary Włost rozrabiał po Europie bo i czasy były niebezpieczne i usiedzieć w domu było trudno. Nowa religia, która wdzierała się niemiłosiernie do starych słowiańskich puszcz i borów opanowała Starego Włosta, pana na ziemiach ślężańskich. Wierzył on w starych bogów, ciężko było zapomnieć o tym o czym mówiło się z dziada pradziada w domu, ale wiedział on również że nowe przyjdzie i zostanie na długo, może nawet na bardzo długo. Chciał ją lepiej poznać. W swoich wyprawach zapędził się aż do Francji, może do Flandrii, gdzie poznał swoją żonę. Biednym człowiekiem nie był, jednak nie obyty na dworach, prosty rycerz gdzież mógł marzyć o tej pięknej kobiecie którą pokochał od pierwszego wejrzenia? I ona go pokochała. Pewnej nocy Stary Włost uprowadził swoją ukochaną w słowiańskie bory i ukrył w swoim zamku na górze Ślęży. Tam też urodzili się im dwaj synowie. O tylu przynajmniej można się domyślać. Jednym z nich był Piotr jak go potem Kadłubek nazywa Vlostides a więc syn Włosta, który prawdopodobnie urodził się roku pańskiego 1080. Dla zachowania starej tradycji i zgodnie z żądaniami małżonki, którą stary Włost uwielbiał nad życie oprócz imienia z nowej Religi, z nowej dopiero co tworzącej się tradycji Peter nadał dziecku jeszcze jedno imię. Stare, słowiańskie zgodne z tradycja ojców i dziadów – Wszebor co oznaczało „zawsze walczący”. Życie Petrka nie było usiane różami, ociec doświadczony żołnierz, kształcił go w tym rzemiośle, natomiast matka chciała aby w tym dzikim i pogańskim kraju wyrósł jak kwiat paproci. Jak mawiała nauka czytania jest podstawą wszystkich nauk. Stary Włost opłacił się jej rodzicom słono i powstały kontakty umożliwiające przysłanie bakałarza do młodego „bachora”2. Peter od samego początku był niesforny i nie poddawał się zakazom i nakazom. Z wielkim szacunkiem starych tradycji, śladami ojca, ciekawość świata przewyższała roztropność, którą mać pragnęła w niego wpoić. Piotr wyrastał ze znajomością dwóch języków – ojca i matki i ten najważniejszy, język pisany, łacina. Jego wyprawy łowieckie po lasach Ślęży pozwoliły mu poznać miejsca gdzie to stare duchy przebywały i ludzi, których o nich opowiadać umieli.
Czasy w których przyszło mu żyć nie należały do najspokojniejszych. Przez Wrocław, a właściwie cały Śląsk przewalały się różnego rodzaju wojska a to czeskie które chciały odzyskać swoje posiadłości a to niemieckie, które chciały zdobyć nowe posiadłości pod pozorem chrystianizacji. Roku Pańskiego 1095 Papież Urban II na synodzie w Clermont 27 listopada ogłasza apel do rycerstwa o obronę wschodniego chrześcijaństwa. Wezwanie o pomoc szybko przerodziło się w masową migrację z Zachodu i w podbój terenów leżących poza obszarem Europy. Latem3 i wczesną jesienią 1096 ruszyła znacznie lepiej zorganizowana wyprawa rycerska z podwójnie obranym celem – zdobycia Jerozolimy i
Ziemi Świętej oraz uwolnienia wschodnich chrześcijan spod islamskiej władzy. W jej skład wchodzili w przeważającej liczbie rycerze frankońscy i normańscy z licznymi pocztami (Rajmund z Tuluzy jeden z najbogatszych feudałów XI-wiecznej Europy, Boemund z Tarentu Norman o wybitnych zdolnościach dowódczych, Gotfryd z Bouillon książę Dolnej Lotaryngii, Ademar z Monteil biskup Le Puy i przedstawiciel papieża, Robert z Normandii, Stefan z Blois, Tankred z Tarentu, Robert Flandryjski, Baldwin z Boulogne), oddziały pieszych mieszczan z terenu dzisiejszej Francji i Włoch, oraz dużo mniej liczni pojedynczy rycerze z Niemiec i Anglii. W sumie regularne siły wojskowe liczyły na początku wyprawy 35-40 tysięcy ludzi. Były to świetnie uzbrojone i zorganizowane oddziały ciężkozbrojnej kawalerii i piechoty, nieprzystosowane jednak do walki w upalnym klimacie i nie mające doświadczenia w walkach z Turkami. Trzeba by tutaj zwrócić uwagę na dwie postacie. Pierwszą jest Godfryd de Bouillon syn hrabiego Bolonii i Lems Eustachego II i księżniczki lotaryńskiej Idy. Uczestnik i dowódca I wyprawy krzyżowej na Jerozolimę w latach 1093 – 1099, pierwszy król Jerozolimy. Bohater starofrancuskiej legendy herbowej, pojawiającej się w cyklu podań osnutych wokół wyprawy krzyżowej – w „Pieśni o rycerzu z łabędziem” i poemacie o Antiochii. Według legendy, powstałej w ciągu XII-XIII w., Godfryd de Bouillon i jego brat Baldwin, obaj późniejsi władcy Jerozolimy, mieli się wywodzić od rycerza zamienionego w łabędzia. Podanie wykorzystuje motyw wędrowny o przemianie człowieka w łabędzia. W wersji legendy związanej z G. de Bouillon, jego dziadek na przemian staje się człowiekiem i łabędziem. Legenda została przedstawiona na znanym gobelinie „Legenda o rycerzu z łabędziem” z XV w. (obecnie w Zamku na Wawelu)4.
Przywódcę całej wyprawy mianował papież Urban II, a został nim Ademar, biskup Le Puy. Był on jednak tylko przywódcą duchowym. Dowódcy wojskowego, we właściwym tego słowa znaczeniu, dość długo nie wyłoniono. Do śmierci Ademara podczas oblężenia Antiochii w 1098, jego osobisty autorytet studził pychę i zapały poszczególnych wodzów: z Lotaryngii przyprowadzili swe oddziały Gotfryd z Bouillon oraz jego brat Baldwin z Boulogne. Innymi dowódcami byli:
* Rajmund, hrabia Tuluzy, przewodzący rycerstwu z Prowansji,
* Robert Krótkoudy, hrabia Normandii, syn Wilhelma Zdobywcy, prowadzący rycerzy z Normandii,
* Boemund z Tarentu, dowodzący oddziałami Normanów z Sycylii.
Co do całkowitej liczebności wojsk toczą się spory, ale historycy uważają że nie było ich więcej niż 4500 konnych i 35 tys. pieszych. Podczas marszu dotykały ich wszelkiego typu potyczki, choroby głód, tak że do Jerozolimy, która była ich celem dotarło ich około 1000.
Wbrew powszechnej opinii, koszta, które musiał ponieść rycerz chcący udać się do Ziemi Świętej aby walczyć przeciw agresji Turków Seldżuckich, były olbrzymie. Często rycerze zostawiali pod zastaw swoje posiadłości, aby móc zakupić konia i uzbrojenie oraz aby zaopatrzyć się w wikt na podróż i zapewnić sobie transport do Ziemi Świętej. Pierwsze krucjaty nie były w żadnym stopniu nastawione na zdobycze ekonomiczne, lecz stawiały za swój główny cel odbicie z rąk najeźdźców Ziemi Świętej, która była symbolem ówczesnej kultury Zachodu. Zarówno rycerstwo jak i chłopstwo wyruszyło, z wielu zakątków Europy Zachodniej, lądem i drogą morską ku Jerozolimie by ostatecznie zdobyć ją w dniu 15 lipca 1099 roku, ustanawiając Królestwo Jerozolimskie wraz z innymi chrześcijańskimi państwami krzyżowymi5. Francuski naoczny świadek tamtych wydarzeń Raymond z Aquileres tak opisał tę jatkę:
„Stosy rąk, nóg i głów widać było na ulicach miasta. W świątyni Salomona i jej przedsionku jeźdźcy brodzili we krwi po kolana. To był wspaniały sąd boży. To miejsce powinno się wypełnić krwią niewiernych bo długo znosiło ich bluźnierstwa”.
Z tej krucjaty jest jeszcze jedno zdarzenie warte wspomnienia. Antiochia w Bizancjum.
W październiku 1097 krzyżowcy dotarli pod mury Antiochii, której zdobycie otwierało dalszą drogę do Palestyny. Jej oblężenie trwało aż do czerwca 1098 r. Po zdradzie Firuza, który był jednym z dowódców obrony miasta, Antiochia została zdobyta i splądrowana, a jej mieszkańcy wymordowani. W tym czasie atabeg Mosulu – Kurbugha, zdołał zjednoczyć spore siły Turków Seldżuckich i ruszył z potężną armią na odsiecz Antiochii. Zagłodzeni niemal na śmierć i skrajnie zdesperowani krzyżowcy wydali Kurbudze bitwę pod murami miasta. Kurbugha pozwolił krzyżowcom spokojnie wyjść z miasta i ustawić się w szyku na polu bitwy. Wszyscy krzyżowcy walczyli pieszo, gdyż ich konie już dawno padły, co paradoksalnie okazało się ich wielką siłą. Krzyżowcami dowodził Boemund I, który zorganizował wszystkich krzyżowców w jedną, dużą, pieszą falangę, która mimo wielkiego osłabienia przemaszerowała przez pole bitwy i szybko zdobyła obóz Kurbughi. Pożar obozu wywołał panikę wśród Turków i ich odwrót, mimo że wciąż mogli wygrać bitwę. Starcie spowodowało jednak u krzyżowców ogromne straty – zostali w niej wybici niemal wszyscy Normanowie, którzy stanowili czoło pieszej falangi. Istotną rolę w bitwie odegrała Święta Włócznia odnaleziona w katedrze antiocheńskiej i uznana za Znak Boży sprzyjający krzyżowcom. Niektóre zapiski mówią że na Ślężańskim Zamku już w roku 1108 pojawili się jacyś zakonnicy, jednak nikt nie wie z jakiego konwentu byli, a na pewno nie mogli to być zakonnicy regularni.
Czy roku pańskiego 1097 wtedy 16/17 – letni młodzian, Peter, nie uciekł z krzyżowcami ? Informacje docierały do niego znacznie szybciej niż do reszty kraju poprzez koligacje i kontakty we Francji. O jego młodzieńczym okresie nie wiemy nic, a przynajmniej kroniki nie wspominają, aż do roku 1114 w którym to zawiera związek małżeński. Żona jego Maria była księżniczką ruską; żadne jednak ze wczesnych źródeł nie podaje imienia ani dzielnicy jej ojca. Dopiero Kronika wielkopolska nazywa ją ciotką Władysława II, co za nią powtórzył Jan Długosz. W tym ujęciu byłaby ona córką wielkiego księcia kijowskiego Świętopełka II, matką bowiem Władysława II była inna córka tego księcia, Zbysława. Z kolei Kronika o Piotrze za ojca Marii uznała porwanego przez Piotra Włostowica księcia Wołodara. Wszystko to były widoczne domysły; Kraszewski próbował je pogodzić, każąc córce Świętopełka wychowywać się na dworze Wołodara (opowieść dziada na początku książki), choć naprawdę między tymi książętami przyjaźni nie było. Pośrednie, ale prowadzące do wyjaśnienia sprawy informacje przynosi opowiadanie księżnej Salomei Bolesławowej, zapisane przez mnichów z Zwiefalten. Według tego opowiadania Maria Piotrowa miała matkę Greczynkę wysokiego rodu; z Greczynką zaś, Teofano Musalonissą, ożenił się książę czernihowski Oleg Świętosławicz, a Świętopełk nie miał żony z Bizancjum. Za Piotra wydał Marię jeszcze jej ojciec kiedy ten, wysłany w swaty przez innego polskiego możnowładcę, sam się o nią oświadczył. Przyjęcie go za zięcia, a przedtem zdobycie przez niego uczucia księżniczki, musi świadczyć o ogładzie i elegancji Włostowica, nabytych zapewne na dworze; znów więc nie ma racji Kraszewski, nie wiadomo czemu pisząc o nim jako o prostaku, który tylko „ze wstrętem” kładł wytworne szaty6.
Tak pisał profesor Janusz Bieniak, jednak moim zdaniem jest wielka różnica pomiędzy „prostakiem” a człowiekiem prostym, którym umiłował prostotę i takim też widział go Kraszewski. Z resztą Salomea, żona Bolesława II Krzywoustego, nigdy nie darzyła Piotra sympatią, a wręcz można by powiedzieć że go nienawidziła ale to już troszeczkę późniejsza historia.
Wiemy że był bardzo bliski sercu Bolesława, którego jak wszystkie znaki wskazują był prawie rówieśnikiem. Bolesław urodził się 20 sierpnia 1086 roku. Roczniki nic nie mówią o koligacjach pomiędzy tymi dwoma młodzianami ale jest jednak legenda. Legenda ta zachowała się w opowiadaniach ludowych na Ślęży.
Bolesław polował pewnego razu ze swoją drużyną w lasach ślężańskich. Ścigając konno wspaniałego jelenia, oddalił się od swoich dworzan. Nagle jeleń jakby się zapadł pod ziemię. Zza ogromnego drzewa wyszedł wielki niedźwiedź. Król był prawie bezbronny, w kołczanie nie miał już strzał a i oszczep cisnął za jeleniem. Miał tylko nóż myśliwski. Mężnie jednak stawił czoła niedźwiedziowi. Zwarli się w uścisku. Niedźwiedzia łapa zraniła twarz królewską. Król też zadawał ciosy, ale z chwilą słabł coraz bardziej. Niemal w ostatniej chwili, gdy już bestia brała górę nad człowiekiem nadbiegł z odsieczą Piotr Włostowic, który również polował w okolicy. Nie wiedząc komu Piotr udziela pomocy, z oszczepem w ręku rzucił się na zwierzę. Niedźwiedź złamał oszczep jak gałązkę i dopadł nowego wroga. Piotr, mocno poraniony odniósł jednak zwycięstwo, zadając niedźwiedziowi nożem kilka ciosów, z których jeden okazał się śmiertelny. Długo leczył się Piotr z ran. Rana Bolesława była mniej groźna, ale blizna pozostała, na zawsze wykrzywiając mu twarz. Piotr Włostowic na wieczną pamiątkę tego zdarzenia rozkazał wykuć z miejscowego granitu postać niedźwiedzia ze śladami ciosów noża na piersi i ustawić go w miejscu zdarzenia niedaleko wsi Strzegomiany, gdzie został odnaleziony w dzisiejszych czasach i przeniesiony na górę Ślężę.
Uratowanie życia Bolesławowi tłumaczyłoby dlaczego w roku 1114 po śmierci swojej pierwszej żony Zbysławy, kiedy to Bolesław wysłał Petrka w swaty do Mari, a ten wrócił z Marią ale jako własną żoną, nie skończyło się śmiercią dla Włosta. Bolesław poszukał sobie innej żony, z którą na początku 1115 roku zawarł związek małżeński. Nią właśnie była Salomea z Bergu (1093/1101–27 lipca 1144). Była córką Henryka von Berg-Schelklingena, hrabiego Bergu. Zawarcie małżeństwa nastąpiło w styczniu lub lutym. Mariaż był podyktowany ówczesną sytuacją polityczną. Został zawarty przy okazji podpisania pokoju między Polską a Czechami. Salomea pochodziła z potężnej i wpływowej rodziny książęcej7.
Postanowienia soboru z Clermont szybko i chętnie zostały zinterpretowane jako walka z pogaństwem w ogóle. Taka interpretacja trafiła na szczególnie podatny grunt na ziemiach polskich. Zamiast uciążliwej i bardzo kosztownej peregrynacji do Ziemi Świętej, można było zorganizować taką samą, jeśli idzie o korzyści religijne, krucjatę przeciwko najbliższym pogańskim sąsiadom: Prusom, Jadźwingom, Litwinom, Pomorzanom i Słowianom Połabskim. Dawało to, poza całkowitym odpuszczeniem grzechów, bardzo wymierne korzyści terytorialne, materialne i polityczne. Pierwszym, który podjął takie działania, był już Bolesław Krzywousty. Zajął ziemie Pomorzan. Z kroniki Galla Anonima dowiadujemy się, jakich to wielkich, cudownych i bohaterskich czynów dokonywały pobożne hufce księcia Bolesława w krwawych i licznych walkach ze „stawiającymi opór, z ich wrodzonej przewrotności, Pomorzanami”. Wyprawa odbywała się z pełnym zachowaniem rytuałów towarzyszących wyprawom krzyżowym: msze przed bitwami, powszechne przystępowanie do komunii świętej, procesje z obnoszeniem w obozie krzyża.
Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!
Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę. (Psalm 115,1)
A w Jerozolimie tym czasem zawiązuje się Zakon Ubogich Rycerzy Świątyni, czyli templariuszy (powstał w 1118 roku lub, jak sądzi część historyków, w 1119 lub dopiero w 1120 roku), kiedy Hugo de Payens, rycerz z Szampanii i jego towarzysze: Godfryd de Saint-Omer, Godfryd d’Eygorande, Nicolas de Neuvic, Jean d’Ussel, Jean de Meymac i Pierre d’Orlean złożyli przed Gormondem de Picquigny, patriarchą Jerozolimy śluby ubóstwa, czystości, posłuszeństwa i walki za wiarę według reguły cysterskiej (św. Bernarda z Clairvaux). Rycerze-zakonnicy zobowiązali się bronić pielgrzymów i chronić szlaki pielgrzymkowe. Od króla Jerozolimy, Baldwina II, otrzymali stojący na wzgórzu świątynnym, przebudowany na kościół, meczet Al-Aksa i wznoszący się w pobliżu pałac, który stał się ich kwaterą. Pomieszczenia przejęli po ustępującym im miejsca Kanonikom Regularnym. Rycerze Boga przysięgali ubóstwo a byli bogatsi od królów. Mówi się że źródłem ich bogactwa była starożytna relikwia odkryta pod ruinami dawnej żydowskiej świątyni w Jerozolimie. Jej los do dziś pozostaje zagadką.
Legenda głosi że strzegli największej chrześcijańskiej relikwii – Świętego Graala. Bezcennego skarbu, który dał im niezrównaną władzę. Do Polski templariusze dotarli około 1155 r. Przywiózł ich ze sobą, wracając z krucjaty, książę Henryk Sandomierski, syn Bolesława Krzywoustego. Miał im nadać miejscowość Opatów oraz 16 przyległych wsi na ziemi sandomierskiej. Pierwsze nadania ziemi zawdzięczali księciu śląskiemu Henrykowi Brodatemu, który przekazał im majątki w okolicach Oławy (Oleśnica Mała) oraz Lietzen (ówczesna Leśnica). Władysław Odonic przekazał im Myślibórz, Wielką Wieś, Chwarszczany i Wałcz. Wielkopolski książę Przemysł II przekazał im Czaplinek. Zakon miał w Polsce kilkanaście komandorii, niektórzy historycy nawet doliczają się 50. Liczba templariuszy w Polsce w okresie największego rozwoju zakonu jest oceniana na 150-200, przy czym byli to rycerze z różnych krajów Europy z wyraźną przewagą templariuszy pochodzenia niemieckiego. Liczba Polaków w zakonie jest trudna do ustalenia.
Kanonicy Regularni
Kanonicy regularni, kanonicy regularni laterańscy, CRL jest to najstarszy zakon klerycki, zorganizowany według reguły św. Augustyna. Genezy zakonu należy upatrywać w przykładzie życia pierwszej wspólnoty chrześcijan, o której czytamy w Dziejach Apostolskich. Zakon wywodzi się z tzw. biskupich wspólnot kleryckich tworzonych od IV. Wśród tych wspólnot jedną z bardziej znanych jest wspólnota utworzona przez św. Augustyna w Hipponie. Po kilku wiekach na synodzie laterańskim w 1059 dokonano reformy życia kanoniczego. Rok ten jest oficjalną datą powstania zakonu. Powstali w ten sposób kanonicy regularni, żyjący wg reguły św. Augustyna, oraz katedralni żyjący jako księża przy katedrach biskupich (nie zakonnicy).
Do Polski kanonicy regularni przybyli na przełomie XI i XII w. Powstały prepozytury m.in. w Trzemesznie, Czerwińsku nad Wisłą, we Wrocławiu – Kościół NMP na Piasku, Żaganiu, Kłodzku, Mstowie, Kaliszu. Na przełomie XII i XIII wieku na ogólną liczbę klasztorów w Polsce – 18, a więc jedna trzecia należała do kanoników regularnych. W 1405 król Władysław II Jagiełło z biskupem krakowskim Piotrem Wyszem sprowadził kanoników regularnych z Kłodzka osadzając ich przy Kościele Bożego Ciała w krakowskim Kazimierzu. Wspólnota krakowska zakładała później swoje domy zakonne w różnych miejscach Polski m.in.: w Kamieniu, Kłodawie, Kłobucku, Kraśniku, Wilnie, Krzemieńcu, Bychowie, Słonimiu, Ozieranach, Wolbromiu, Suchej Beskidzkiej oraz w Kurozwękach. Wszystkie polskie prepozytury wchodziły od XVI w. w skład kongregacji laterańskiej. Kanonia krakowska, wcielona w 1859 do włoskiej prowincji kanoników laterańskich i podniesiona w 1861 do rangi opactwa, przetrwała jako jedyna kasaty w 1864. W 1909 roku liczba ośrodków kanoników regularnych w Polsce powiększyła się o dom w Żywcu. Po 1945 zakon podjął posługę duszpasterską w kilku parafiach na Ziemiach Zachodnich. W 1962 powstała prowincja polska kanoników regularnych laterańskich, na której czele stoi wizytator. W 1990 roku kanonicy powrócili do swojego opactwa w Mstowie. W Krakowie na Kazimierzu przy Bazylice Bożego Ciała mieści się dom prowincjalny, tutaj też znajduje się Nowicjat oraz Wyższe Seminarium Duchowne. Klasztor Bożego Ciała stanowi zabytkowy kompleks architektoniczny wraz z Bazyliką Bożego Ciała. Przeżywał on swój okres rozkwitu w XVII i XVIII w. Okres wojen szwedzkich i później rozbiorów Polski fatalnie odbił się na jego stanie. Wiele wspaniałych dzieł zaginęło bezpowrotnie. Znajduje się tutaj biblioteka z bezcennym księgozbiorem. Do naszych czasów przetrwało 238 inkunabułów i blisko 8 tys. starodruków.
Kanonicy regularni oddają się głównie posłudze w parafiach, m.in. w Sanktuarium Maryjnym w Gietrzwałdzie, głoszeniu rekolekcji i prowadzeniu działalności naukowej. W 2005 roku otworzyli Ośrodek Terapii Uzależnień OTU. Kanonicy polscy pracują również wśród Polonii w Anglii, a także w parafiach we Francji i na Białorusi. Kładą silny nacisk na pogłębianie wspólnotowego wymiaru swego życia.8
Na Ślężę przybyli mnisi z Arrovaise we Flandrii gdzie opactwo macierzyste powstało w 1090 roku, a swoich braci do zakładania filii mogło skierować dopiero za rządów opata Gerwazego (1121-1147)9. Jednak niedługo tutaj przebywali. Już po 1148 r. przenieśli się do Wrocławia na Wyspę Piaskową, gdzie w bardzo szybkim czasie stali się jedną z głównych instytucji, a wpływy jakie osiągnęli na dworze książęcym i diecezji wrocławskiej, były przyczyną tego, iż opactwo wyrosło na potężną jednostkę, znaczeniem swym wykraczającą poza Wrocław i dzielnicę Śląską.
Bulla papieża Celestyna III z 9 kwietnia 1193 zatwierdziła Zakonnikom Regularnym posiadłość opactwa NMP na Piasku. Bulla ta stwierdza, że opactwo otrzymało od Piotra dziesięciny z posiadłości, które prawnie odziedziczył po ojcu i dziadku. Tak więc co najmniej od dwóch pokoleń przodkowie Piotra mieli majętności w okolicach Wrocławia, na Ślęży. Ta sama bulla stwierdza:
„Anno domini 1090 fundata est ecclesia beatae Virginis in Arena Wratislaviae a Petro comite Corek et consecrata a Petro Wratislaviensi episcopo octavo, praesente Vladislao duce Poloniae et uxore eius Agnete, Henrici quarti imperatoris filia et Maria Wlosconissa Petri comitis uxore et Swentoslao filio eius”
„Roku pańskiego 1090 ufundowany został kościół NMP na Piasku we Wrocławiu przez komesa Piotra Korka i konsekrowany przez Piotra, ósmego biskupa wrocławskiego, w obecności Władysława [II Wygnańca – dop. Ap], księcia Polski i żony jego Agnieszki, córki cesarza Henryka IV i Marii Wloskonissy, żony komesa Piotra, i jego syna Świętosława”
Informację tę powtórzyła dokładnie Kronika o Piotrze, spisana na początku XVI w. w klasztorze św. Wincentego na Ołbinie, przy czym wyraźnie zaznaczono pochodzenie przekazu z archiwaliów opactwa NMP. Falsyfikat klasztoru na Piasku sporządzony w XIV w. względnie na początku XV, wystawiony rzekomo przez Henryka Brodatego i opatrzony datą 1209 r. łączy wiadomość o konsekracji ze sprawą nadania opactwu posiadłości we Wrocławiu, która per Petirkonem Wlast […] et suos fratrem in fundacione ecclesie seu monasterii […] fuerat collata […] et per Petrum pontificem egregium Wratislaviensis ecclesie octavum in consecratione ecclesie supradicte confirmata. Patrząc na te zapisy mam nieodpartą chęć powiedzieć że to nie Piotr Włostowic był fundatorem a jego ojciec Petrikonem Wlast, przecież komes Piotr Włostowic w AD 1090 miał 10 lat. Jednak mogę się mylić. Gdy pisana była bulla, komes już dawno nie żył bo zmarł Roku Pańskiego 1153.
O wiele obszerniejszą relację przyniosła nam Kronika opatów klasztoru NMP:
„ ut colligitur ex actis et productis in causa Vortret nuncupata pro parte monasterii, anno domini MXC. (alibi dicitur MCVIII, et verius videtur) currenti […] dominus Petrus Wlast cum domina Maria conthorali sua, Swentoslao ac Beatrice filiis suis, nec non cum fratribus suis […] ecclesiam et monasterium prope Wratislaviam cum prepositura in Gorka […] fundavit […] Quam ecclesiam cum prepositura […] dominus Petrus, Wratislaviensis episcopus VIII […] in presentia cujusdam L. Ducis Slezie et uxoris sue, filie Henrici quinti imperatoris, et multorum primatum, et nobilium et […] Petri Wlast, fundatoris et suorum consecravit […] anno domini MC et decimo, IX. die Januarii.”
(„Roku pańskiego 1090 […] pan Piotr Włast, komes Śląska, z panią Marią – swoją małżonką, Świętosławem i Beatrycze, swoimi dziećmi […] ufundował kościół i klasztor koło Wrocławia z prepozyturą w Górce pod wezwaniem NMP i fundację dotował […] pan wrocławski biskup VIII […] w obecności L [tj. Ladysława czyli Władysława] – księcia Śląska i jego żony, córki cesarza Henryka IV […] wspomnianego Pana Piotra Własta fundatora i konsekrował i uczynioną donację […] potwierdził w roku pańskim 1110, 9 dnia stycznia”)10
Co do obu tekstów, jest wiele wątpliwości a wręcz powiedziałbym nieprawdziwych informacji w nich zawartych. Jedyne co wydaje się prawdziwe to osoba konsekratora i data dzienna 9 stycznia. W latach tych bowiem powstało wiele sprzecznych ze sobą pism fałszujących historię. Relacja opata Jodoka informuje nas zarówno o fundacji opactwa we Wrocławiu, jak i prepozytury w Górce pod Ślężą, co stanowiło zapewne jakąś reminiscencję danych o wcześniejszym opactwie ślężańskim. Causa Vortret, o której wspominała Kronika, to słynny XIV-wieczny spór o pierwszeństwo między opatami NMP na Piasku i św. Wincentym na Ołbinie, stanowiący inspirację bogatej twórczości obu klasztorów w dziedzinie historiografii i produkcji falsyfikatów. Opat Jodok był zresztą o jego istnieniu dobrze poinformowany, gdyż nieco dalej zapisał: Legitur eciam ibidem, quod ipse Petrus comes primo instituit monasterium canonicorum regularium in ipso monte Silencii in quo eciam nonnulli abbates cum fratribus per aliquot annos commorati sunt. Sed propter nimiam distemperantiam aeris in predicto monte, quam ipsi fratres sufferre non poterunt, per ipsum fundatorem translati sunt ad monasterium beate Marie virginis Wratislaviam in arena11.
Każdy z Was pewnie zada zaraz pytanie – po co? W jakim celu? – bo ja takie musiałem zadać. Po wielu dniach poszukiwań znalazłem ten cel w artykule Beaty Maciejewskiej z 23 grudnia 1999 roku. Celem tym było zajęcie miejsca zaraz po biskupie wrocławskim na wszystkich uroczystościach. Otóż zgodnie z dobrymi obyczajami pierwszeństwo po biskupie wrocławskim na wszystkich uroczystościach powinien zająć Opat najstarszego wrocławskiego zakonu. Pycha opatów dwóch największych zakonów, obydwa fundacji Piotra Włosta – Zakonników Regularnych i Benedyktynów z Ołbina – posunęła ich do kłamstw który to zakon był pierwszy we Wrocławiu, a nawet do przepychanek i bijatyk.
Rok 1117 jest jednym z ważnych dat w życiu Piotra. W tym roku zostaje on mianowany comes palatium.
W Polsce nazwa komes (palatyn) w dokumentach pojawia się w XII wieku wskutek przejmowania zachodnich zwyczajów i tytulatury. Kontakt z Zachodem dotyczył przede wszystkim rodziny książęcej i najbliższych jej współpracowników. Pierwotnie komesami nazywano panów lennych (możnowładców), w okresie feudalnym zarządców okręgów grodowych. Jako urzędnicy królewscy zarządzali grodem, pilnowali poboru podatków, na swoim terenie sprawowali władzę sądowniczą i dowodzili wojskiem. Z racji położenia okręgu komesi nie byli równi sobie – komesi stolicy i obszarów bardziej strategicznych zazwyczaj byli wybierani spośród bardziej zaufanych ludzi i mieli częstszy kontakt z władcą. Częściej też ruszali na wojnę, a z różnych przyczyn nie idąc sami musieli wyznaczać zastępcę do spraw wojennych. Z nich można wywodzić funkcję wojewody. Funkcja komesa często była dziedziczona, a po jej zakończeniu (np. nie było potomka męskiego) tytuł pozostawał i stawał się dziedziczny – w efekcie czego pojawili się komesi tytularni.
Wg Romana Grodeckiego na przełomie XII i XIII w. na całym obszarze władztwa jednego księcia (króla) mógł być tylko jeden komes nadworny. Na tym tle doszło do konfliktu między Goworkiem, a wojewodą Mikołajem. Wtedy komes nadworny zarządzał urzędami, mianował i odwoływał w imieniu króla różnych urzędników, więc stanowisko było znaczne, ale i niepopularne bowiem zyskując przychylność nielicznych mianowanych równocześnie zyskiwało się niepomiernie więcej wrogów wśród tych pominiętych. Znamienny jest tu przykład Sieciecha comesa palacii Władysława Hermana. Wg Galla Anonima rozdawał on urzędy w całym państwie swoim krewnym oraz pochlebcom nawet spoza warstwy możnych. Faktycznie palatyn rządził Księstwem; bił własną monetę; był pierwszym opiekunem Bolesława Krzywoustego. Władysław popadł w zależność od swojego stronnika, któremu być może zawdzięczał wyniesienie na tron. W działalności Sieciecha niemałą rolę odgrywały takie cechy jak – ambicja, żądza władzy i chęć wzbogacenia się. Dla osiągnięcia swych celów palatyn potrafił użyć gwałtownych środków, mających dać mu możliwość długotrwałej władzy w kraju.
W 1090 Sieciech, z pomocą dowodzonego przez siebie rycerstwa opanował i przyłączył Pomorze Gdańskie. Zainspirowana przez niego ekspansja doprowadziła do krótkotrwałego opanowania grodów: Nakło, Czarnków, Wyszogród i Świecie[9]. W ważniejszych grodach umieścił polskie załogi. Pozostałe spalono. W kilka miesięcy później doszło do buntu miejscowych elit, co doprowadziło do przywrócenia suwerenności ziem wschodniopomorskich.
W I poł. lat 90. XI w. nastąpiły represje Sieciecha wobec możnych, tj. sprzedawanie w niewolę, usuwanie z urzędów, wyroki, wygnania. Na skutek działań palatyna nastąpiła masowa emigracja polityczna z ziem polskich do Czech. Śląscy możni (opozycjoniści) porwali i sprowadzili w 1093 Zbigniewa do ojczyzny. Pomocy w sprowadzeniu Zbigniewa do Księstwa udzielił Brzetysław II, książę Czech. Młody książę wraz z emigrantami politycznymi przybył do Wrocławia, gdzie początkowo był pod silnym wpływem opozycyjnej arystokracji. Schronienia pierworodnemu udzielił kasztelan wrocławski Magnus. Herman uznał to za spisek śląskich możnych. Wyruszył na Wrocław wraz z posiłkami węgierskimi. Podczas nieudanej interwencji Hermana i po nielojalnych działaniach Węgrów, którzy uprowadzili Sieciecha i Bolesława Krzywoustego, książę polski został zmuszony do uznania pierworodnego syna za swego prawowitego następcę.
Wydany w 1093 akt legitymizacji przyznawał starszemu synowi prawa pochodzenia i dziedziczenia tronu. Po ucieczce Sieciecha i Bolesława z niewoli, na polecenie palatyna zorganizowano wyprawę na Śląsk i Kujawy celem unieważnienia aktu legitymizacji. Po przegranej bitwie nad Gopłem w 1096 Zbigniew został uwięziony, a następnie – na skutek interwencji biskupów w maju 1097 lub 1099 – uwolniony. Przywrócono mu także utracone prawa.
Po odkryciu rzeczywistych zamiarów Sieciecha i Judyty Marii – Zbigniew nawiązał porozumienie z nastoletnim Bolesławem. Obaj bracia stanowczo zażądali przekazania im rządów. Herman zgodził się na podział swoich domen na dzielnice. Bolesław otrzymał Małopolskę, Śląsk, ziemię lubuską z zachodnim skrawkiem Wielkopolski sięgającym po granicę pomorską. Zbigniew natomiast otrzymał Wielkopolskę (włącznie z Gnieznem), Kujawy, ziemię łęczycką, sieradzką oraz Mazowsze (z Płockiem). Mazowsze wraz z siedzibą w Płocku zostało jednak pod kontrolą Hermana, podobnie jak ważniejsze grody w dzielnicy Bolesława, tj. Wrocław, Kraków i Sandomierz.
Podział państwa i dopuszczenie synów Hermana do współrządów – zaniepokoiło Sieciecha. Palatyn rozpoczął przygotowania do rozprawy z braćmi. Wiedział, że podział kraju na dzielnice może osłabić jego pozycję. Nadal obsadzał stanowiska swoimi ludźmi w dzielnicach juniorów, co przy zarządzaniu centralnej administracji powodowało iluzoryczność podziału Księstwa.
Bolesław i Zbigniew na wieść o zbliżającym się konflikcie postanowili zawiązać opozycyjną koalicję. Doszło do tego na wiecu zorganizowanym we Wrocławiu z inicjatywy możnowładcy polskiego Skarbimira z rodu Adwańców. Postanowiono usunąć dotychczasowego opiekuna Bolesława, Wojsława (powinowatego Sieciecha), oraz zorganizować wyprawę przeciw palatynowi. W 1099 pod Żarnowcem nad Pilicą doszło do starcia zbuntowanej opozycji z wojskami Hermana i Sieciecha. Buntownicy wygrali bitwę, a książę Władysław wyraził zgodę na trwałe usunięcie Sieciecha z zajmowanego stanowiska.
W kilka miesięcy później siły opozycji przeciwko palatynowi zostały skierowane w stronę Sieciechowa, gdzie ukrył się palatyn. Nieoczekiwanie Herman z niewielkimi oddziałami przyszedł z pomocą obleganemu. W tej sytuacji juniorzy postanowili pozbawić Hermana władzy. Do konfliktu doszło w okolicach Płocka. Herman po przegranej bitwie zobowiązał się do wygnania Sieciecha z kraju. Na przełomie 1100/1101 palatyn opuścił Polskę, udając się na ziemie niemieckie. Do kraju wrócił po kilku latach, jednak w Księstwie Polskim nie odegrał już żadnej roli. Prawdopodobnie został oślepiony12.
Za swoją aktywność polityczną Skarbimir został głównym doradcą Bolesława, a po śmierci Władysława Hermana objął urząd palatyna w księstwie małopolsko-śląskim. W 1103 z ramienia Krzywoustego pertraktował z księciem czeskim Borzywojem II, który – występując jako sojusznik Zbigniewa – wraz ze Świętopełkiem najechał Śląsk. Skarbimir popierał antyczeską politykę, zapewne nie bez jego udziału zorganizowano wyprawę przeciw południowemu sąsiadowi w 1105. Miał duże wpływy i bił nawet własną monetę. Według Długosza książę mianował go w roku 1106 wojewodą krakowskim. Pozostał wiernym sługą księcia Bolesława Krzywoustego do roku 1117, kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach wystąpił przeciwko Bolesławowi, za co został ukarany oślepieniem.
Bunt ten historycy wiążą niekiedy z ustawą sukcesyjną Krzywoustego. Problem z zasadą dziedziczenia pojawił się w 1115 roku, kiedy urodził się Leszek, pierwszy syn Krzywoustego z drugiego małżeństwa. Skarbimir miał być przeciwny statutowym regulacjom spraw dziedziczenia i uważać, że o wyborze następcy tronu powinna decydować elita możnowładztwa. Prawdopodobnie odmówił złożenia przysięgi na wierność postanowieniom ustawy, co doprowadziło do usunięcia go z urzędu. Palatyn miał wtedy rozpocząć wojnę z księciem. Nie uzyskał w niej sojuszników i został pokonany. Takie tłumaczenie tła buntu jest jedynie hipotezą ze względu na brak materiałów źródłowych13.
W ten to sposób Włostowicowi dostało się stanowisko Książęcego Palatyna.
Następna ważną datą w życiu komesa był rok 1121 (lub 1122) utrwalony w wielu kronikach polskich i rosyjskich. Najpełniej opisuje tą sytuację Wincenty Kadłubek a potem na tej podstawie opisuje ją Józef Ignacy Kraszewski w swojej powieści o Petrku Właście.
Chodzi o porwanie Wołodara dokonane przez komesa Włostowica
O historii porwania dowiadujemy się z dwóch źródeł Kroniki Wincentego Kadłubka które tu zacytowane zostały obszernie i anegdotycznie o tym również Herbord,
Dialogus de Vita S. Ottonis Babenbergensis II
Piotr Włostowic węzła wahania nie zrywa, nie rozcina, lecz go zbawiennie rozwiązuje!
„Z dobrym rozeznaniem — rzecze — powiedział mędrzec:
Mądrość na ulicach woła. Najłatwiej zaś człowiekowi poznać drogę roztropności, gdy człowiek wpierw pozna samego siebie.
Jeżeli bowiem dwoje jest w człowieku, mianowicie dusza i ciało, na cóż jest dusza? By dała myśl mądrą. Na cóż ciało? By było rydwanem cnót. Zniszcz jedno lub drugie, zabijesz człowieka.
Ktokolwiek wiec polega jedynie na siłach ciała, bądź na przebiegłości, a nie liczy na siły, takiego poczytuję nie tyle za ułomnego, ile w ogóle mam go za nic. Bo nie wystarczy do lotu jedno skrzydło bez drugiego, ani nie przyda się jedno koło u wozu — bez pozostałego. Dopóki pień stoi, nie pora zajmować się gałązkami, bo tyleż to łatwe, ile mało pożyteczne. Raczej do korzenia należy przyłożyć siekierę, od samej głowy buntu zacząć trzeba. Gdy źródło wyschnie, snadniej zamierają strumyki. W samego tedy, w samego Wołodara przede wszystkim uderzyć należy! I aczkolwiek trudność [wykonania] naszego pomysłu wyda się nieprzezwyciężalna, gdy [już] we drzwiach ryk lwów się rozlega — wielu wszak z naszych przekupił on już podarkami — to jednak można żywić nadzieję na zbawienne wyjście nawet z najtrudniejszych [opresji]. Dzielność bowiem znajduje na bezdrożach nie tylko ścieżkę, nie tylko drogę — ba, królewski gościniec ściele się wszędzie przed odwagą. Wolę więc, żeby się nam nie powiodło, niż żebyśmy nie mieli doświadczyć dzielności. Bo szczególną chlubą dzielności jest dobrowolnie wyjść aż na spotkanie śmierci”.
Przeto [Piotr], dobrawszy sobie mały, lecz wyborowy zastęp swoich, wkracza na Ruś. Udaje zbiega. Mówi, że srogość księcia jest dlań nie do zniesienia. Skarży się na ukrzywdzenie. Zapewnia, że dla dzielnego męża milsze są udręki wygnania niż domowe rozkosze. Raduje się Wołodar, że uzyskał silną pomoc tak znacznego męża. Radują się również jego ludzie, iż jak gdyby z boskiego natchnienia przysłano im sprzymierzeńca w osobie tak walecznego towarzysza broni. „Przepadł — mówią — Bolesław, przepadli Lechici!” A ponieważ chwałą władców jest taić sprawę14, Piotr nikomu ze swoich przed czasem nie odkrywa zamiaru; gdy zaś ciągle wypytywali go o przyczynę wygnania, odpowiedział:
„Ani płód będzie żywotny, ani pomysł przydatny, skoro wyjdzie na jaw przed czasem”. Ptak ni bezpiecznie, ni dobrze na młodych wzlatuje skrzydłach; Po cóż Ikara lot ja naśladować bym miał?15 Równocześnie więc i zamiar wyjawia, i do dzieła przystępuje16. Od razu podczas uczty chwyta Wołodara, wywleka za włosy, obala na ziemię, obalonego wiąże, związanego porywa jak orzeł koguta, szerząc wielką rzeź kurcząt, których wiele szukało schronienia pod pokrzywą zamiast pod matczynymi skrzydłami. Przybranego jednak w strój książęcy [więźnia] ofiarowuje Bolesławowi jako znakomity dar i powinność. Tak oto odcina głowę buntu, tak z narażeniem własnego życia zdobywa bezpieczeństwo ojczyzny, tak zapewnia Bolesławowi spokój w całym królestwie. A Bolesław, powstawszy, w obliczu senatu z wdzięczności serdecznie go objął. Ofiarowuje [też] i naprasza się nawet z najwyższymi dostojeństwami, których on nie przyjmuje, raz dlatego, że wielkoduszności nie można zjednać sobie choćby przez coś największego, po wtóre, aby się nie zdawało, że szukał nagrody, nie bohaterstwa.
Pomimo tego co pisze Wincenty Kadłubek za ten czyn z okupu Piotr otrzymał wielki majątek i wielkie połacie ziemskie.
Mapa z 1854, sporządzona przez kartografa Karla von Sprunera/ Pomorze i Prusy do 1125 roku
Operacja ta umożliwiła Bolesławowi Krzywoustemu marsz na Pomorze. W 1121 książęta pomorscy Warcisław I i Świętopełek zostali pokonani przez wojów Bolesława w bitwie pod Niekładzem koło Gryfic. Krzywousty pustoszył ziemie pomorskie, burzył grody, przymusowo przesiedlał tysiące rodzin w głąb swojego kraju. Dalsza ekspansja polskiego księcia została skierowana na Szczecin (1121–1122). Bolesław zdawał sobie sprawę, że gród jest dobrze chroniony (naturalną ochronę nadawała mu Odra i jej rozlewiska). Ponadto Szczecin był silną twierdzą, podobnie jak Kołobrzeg. Jedyną drogą pod wały grodu stały się ścięte lodem mokradła. Niespodziewany atak przyniósł zwycięstwo. Rzeź mieszkańców dokonana przez wojów Bolesława zmusiła pozostałych przy życiu do posłuszeństwa polskiemu księciu.
Dalszy etap walk toczył się prawdopodobnie po zachodniej stronie rzeki Odry, gdzie Bolesław miał zająć tereny aż po Jezioro Morzyce (obecnie niem. Müritz). Obszary te były poza zasięgiem terytorialnym Pomorzan. Równolegle z ekspansją polskiego księcia od strony zachodniej trwał podbój tychże ziem przez ówczesnego księcia saskiego Lotara. Według źródeł sascy wojowie nadciągali znad Łaby w kierunku dzisiejszego Rostoka. Podbili Warnów, Czerespienian, Czyżan i część ziem doleńskich. Ekspansja prowadzona przez obu książąt prawdopodobnie była skutkiem wcześniejszych porozumień bądź bliżej nieznanego układu. Wskazywać na to miała późniejsza chrystianizacja ziem pomorskich.
W 1122 Bolesław zhołdował Pomorze Zachodnie, czyniąc tamtejszego księcia Warcisława I swym lennikiem. Książę pomorski zobowiązywał się do uznania zwierzchnictwa Polski nad Pomorzem, płacenia rocznego trybutu w wysokości 500 grzywien srebra oraz niesienia pomocy wojskowej na żądanie polskiego władcy. W kolejnych latach trybut uległ zmniejszeniu do 300 grzywien. Złamanie zaciętego oporu Pomorzan umożliwiło Bolesławowi dalsze podboje. W 1123 wojowie Krzywoustego dotarli prawdopodobnie do Rugii, lecz nie opanowali tych terenów17.
Jak głoszą podania pomimo wielu pochwał za czyn porwania, na Piotra wpłynęła skarga do Legata Papieskiego w Polsce, którym w tym czasie był Idzi (Gilles) z Tuskulum, [także Idzi z Tusculum oraz Gilles z Paryża] (ur. ok. 1080, zm. ok. 1140) – kardynał – biskup Tusculum najpóźniej od marca 1123 roku. Pochodził z Toucy i został najpierw diakonem w Paryżu (stąd przydomek de Paris), a następnie benedyktynem w Cluny (w 1119). W latach 20. XII wieku działał jako legat papieski w Polsce i na Węgrzech. Dokładny okres jego legacji, z uwagi na brak oryginalnych dokumentów, jest niepewny. Proponuje się lata 1123-24 lub 1125-2718, najprawdopodobniej 112619. W wystawionym przez niego dokumencie datowanym na rok 1105 20zawarł zapis o Tuchowie (Tucov) – posiadłości benedyktynów z Tyńca. Ponadto za zgodą Bolesława Krzywoustego i syna Bolesława oraz biskupa krakowskiego Radosta zatwierdził posiadłości klasztoru opactwa benedyktynów w Tyńcu, m.in. takie jak : Bieździedza, Kratowice, Pilzno, Brzostek (Brestek), Klecie (Clececi), Dęborzyn (Doborin), Szebnie, i wioskę „Vnochovici” ( Januszkowice?).
Wprowadził uchwały soboru laterańskiego i zajmował się sprawami organizacji polskiego Kościoła. Wpłynął utworzenie nowego biskupstwa w Lubuszu i na powstanie tutaj diecezji lubuskiej, której zadaniem miała być chrystianizacja pogranicznych terenów słowiańskich. Z powodu jednak szybkich postępów niemieckich pomysłu tego nie udało się zrealizować. Pomimo tego struktura diecezjalna przetrwała. Reaktywował diecezję kruszwicką, przeniesioną wkrótce do Włocławka. Pojednał się z prawowitym papieżem Innocentym II w dniu 29 maja 1138, jednak w następnym roku Sobór laterański II potępił go jako byłego schizmatyka21 i prawdopodobnie deponował z urzędu. Zmarł najpóźniej na początku 1142 roku.
Jak wieść gminna niesie a legenda rozpowszechnia legat ten za pokutę nadał Piotrowi wybudowanie 77 kościołów. Prawdopodobnie za naciskami Legata Piotr został pozbawiony funkcji Palatyna i mniej więcej w tym samym czasie pojawia się w u kronikarzy Palatyn Wszebor – tak dziwna postać i nieznana ze przez niektórych lokalizowana jako syn Piotra, a przez niektórych jako osobna osoba. W książce Kraszewskiego występujący w zupełnie innej roli, mianowicie jako palatyn sandomierski, sędziwy już wiekiem. Jego związku rodzinnego z Piotrem nie określa wprost żadne źródło. Toteż badacze (i to nie wszyscy) uważali ich co najwyżej za jakichś krewnych. Wśród wnuków Włostowica , reformującego w roku 1193 klasztor św. Wincentego, występuje wszakże Piotr, który nie należał do synów Świętosława. Na podstawie całego szeregu kryteriów trzeba go utożsamić z Piotrem Wszeborzycem, wojewodą kujawskim i fundatorem klasztoru norbertanek w Strzelnie22 ale tu uwaga … – Klasztor w Strzelnie jest przypisywany fundacji Piotra Włosta.
Bolesław Krzywousty nagle stanął przed dylematem. Miał do wyboru ekskomunikę (po raz wtóry) albo ukaranie przyjaciela i powinowatego. Myślę że Książę za taki czyn nie ukarałby swojego przyjaciela i obydwaj uknuli tutaj spisek. Wykorzystali drugie imię Piotra, które oficjalnie nie było znane i ogłosili palatynem. W ten sposób Bolesław obronił się od ekskomuniki i mógł ochronić przyjaciela.
Piotr ze swojego małżeństwa z Marią miał trójkę dzieci. W wielu opracowaniach jest ich znacznie więcej (sic!) ale to tylko dlatego że badacze nie wzięli pod uwagę zwyczaju, który wprowadził stary Włost. Nadawania podwójnych imion. Nie jestem w stanie określić kolejności przyjścia na świat i starszeństwa, ale najstarszym wydaje się być Świętosław – jego rosyjskie imię nadane przez Marię – Konstanty (Obecny na konsekracji kościoła Na Piasku 1149 roku – za Pieśnią Maura : syn zaś Świętosława Włodzimierz pełnił już w 1177 r. najwyższy urząd w państwie (pierwsze miejsce wśród możnych świeckich na gnieźnieńskim dokumencie Mieszka Starego). Następna była Beatrice której rosyjskie imię było Agafia (po polsku Agata) – późniejsza żona Jaksy z Kopanicy. Obecna na konsekracji kościoła Na Piasku w 1149 roku i najmłodszy Idzi o którym najmniej jest wiadomo.
Zatrzymajmy się na chwilę teraz przy dwóch fundacjach Piotrowych. Jedną z nich jest sprowadzenie po roku 1121 Zakonników Regularnych na Ślężę, natomiast drugą, która została darowana Benedyktynom z Tyńca na Ołbinie.
O fundatorze dość dokładnie relacjonują nam dwa wyżej wspomniane źródła: Kronika opatów i Spominki wrocławskie. Pierwsze z nich osobę fundatora przedstawiło następująco: „komes Piotr ustanowił najpierw klasztor kanoników regularnych na samej górze Ślęży, w którym przez kilka lat przebywali nawet niektórzy opaci z braćmi. Lecz z powodu zbytniej wilgotności powietrza na wspomnianej górze, której bracia ci ścierpieć nie mogli, przez samego fundatora zostali przeniesieni do klasztoru NMP na Piasku we Wrocławiu”. Drugie natomiast źródło w takich słowach ujęło kwestię fundatora klasztoru: „niegdyś mieszkali na górze Ślęży lub Sobótce oddalonej od miasta Wrocławia o pięć mil, gdzie komes Piotr na szczycie tejże góry miał swój gród, którego pozostałości istnieją aż dotąd. Następnie owi Arowezyjczycy, z powodu surowości klimatu, który tam panował, przenieśli się pod tę górę, gdzie teraz to miejsce jest nazywane Górką. Potem podążyli do Wrocławia, w miejsce gdzie przebywają obecnie predykanci (tj. dominikanie), mianowicie do [kościoła] św. Wojciecha. Wreszcie (…) przenoszą się poza miasto w miejsce, które nazywane jest Piaskiem” .
W jakim celu Piotr sprowadza Zakonników Regularnych to tak naprawdę nikt nie wie. Przyczyną, którą wielu badaczy podaje jest chrystianizacja tej świętej dla okolicznych mieszkańców góry. Czy jednak parę lat w których zamieszkiwali zakonnicy na górze wystarczyło na wyplenienie starych zabobonnych praktyk i zwyczajów, czy też był w tym jakiś inny cel, ukryty? Symbolika Anagramów Piotra Włosta i Zakonników jest bardzo wymowna.
Gdzie leży Arrovaise skąd komes sprowadził mnichów ?
Mapa z czasów Pierwszej Krucjaty
Jak już wcześniej wspomnieliśmy Arrovaise leżało we Flandrii obecnie północna Francja.
Flandria jest miejscem z którego jest bardzo niedaleko do Angielskiego hrabstwa Canterbury. Już w czasach dzisiejszych Doktor Gordon Strachan z uniwersytetu w Edynburgu ogłosił że zachodzi prawdopodobieństwo tego że Jezus podczas swoich podróży w czasach o których nic nie wiemy bo nie jest o nich wspomniane w żadnej ewangelii, odwiedził Anglię.
– Powszechnie sugeruje się, że Chrystus przybył na Wyspy z Józefem z Arymatei (…) Jezus chciał pogłębić swoją wiedzę na temat starożytnych prawd, dlatego wiele czasu spędzał z druidami. Dzielił się z nimi swoją wiedzą, a także chłonął ich – uważa Strachan.
Wśród miejsc, które miał odwiedzić Chrystus są m.in. Falmouth, Penzance i Glastonbury.
– W jednym ze swoich listów do papieża św. Augustyn donosił, że odnalazł kościół w Glastonbury zbudowany przez wyznawców Jezusa. Jednak w innych dokumentach pojawia się sugestia, że świątynię zbudował sam Jezus. To bardzo, bardzo stary kościół, którego początki sięgają 37 roku naszej ery – przypomina szkocki uczony.
O Jezusie pewnie wszyscy słyszeli ale kim był Józef z Arymatei?
Józef z Arymatei, wg Nowego Testamentu zamożny wyznawca Jezusa, prawdopodobnie członek sanhedrynu. Poprosił Piłata o wydanie mu po ukrzyżowaniu ciała Jezusa. Wg Ewangelii św. Jana wraz z Nikodemem namaścił ciało i przygotował do pochówku. Ciało złożył w nowym grobowcu, leżącym niedaleko miejsca ukrzyżowania. W późnym średniowieczu przypisywano Józefowi wyprawę do Anglii (do Glastonbury), wiązało się to z legendą o św. Graalu, kielichu, w którym Józef z Arymatei miał przechowywać krew z przebitego boku Jezusa (lub kielichu z Ostatniej Wieczerzy).
Poszukiwanie zaginionego Graala stanowi temat wielu opowieści średniowiecznych, zwłaszcza z cyklu arturiańskiego. Legenda Św. Graala jest jedną z najbardziej skomplikowanych legend. Św. Graal to kielich z którego Jezus Chrystus pił podczas ostatniej wieczerzy, ten sam do którego została wlana krew Jezusa, gdy ten wisiał na krzyżu. Uznaje się również, że Piłat w nim „umywał ręce” dając ludowi znać, że nie bierze odpowiedzialności za śmierć Jezusa. Święty Graal został on przywieziony do Wielkiej Brytanii przez wyżej wspomnianego Józefa. Legendy arturiańskie opowiadają, że Św. Graal został odnaleziony przez „rycerza bez skazy” czyli Galahada . Dostąpił on tego zaszczytu wraz z dwoma innymi rycerzami (z Sir Parsirfalem i z Sir Borsem).
Według legend arturiańskich mag Merlin w czasie największej chwały królestwa Artura – nakazał rycerzom Okrągłego Stołu poszukiwanie najcenniejszego przedmiotu w świecie czyli Graala. W legendzie rycerze Galahad, Bors i Parsirfal po wielu niebezpiecznych przygodach odnaleźli kielich. Galahad pełnił obowiązki kapłana św. Graala. Odmówił on modlitwę dziękczynną i podał pozostałym rycerzom kielich aby Ci się z niego napili. Rycerz Galahad umarł chwilę po tej sytuacji. Sir Bors powrócił do zamku Camelot i opowiedział wszystkim o tej przygodzie. Parsirfal zamieszkał wraz z swoją ukochaną w zamku Tintagel.
Istnieje jednak druga legenda – propagowana przez Ericha von Danikena, która jest również powiązana z rycerzem Parsirfal (Perceval). Perceval nie jest postacią zmyśloną w XI wieku naprawdę żył ktoś taki jak Perceval. Podróż naszego rycerza nie obejmowała tylko Wielkiej Brytanii i Francji, odwiedził on min. Niemcy, Hiszpanie, Portugalie i Włochy. W jego przygodach można odnaleźć zapis : „Natrafiłem na strażników Graala , są to wielcy mnisi z mieczem przy pasie zwanymi Templeisen” Templeisen to najprawdopodobniej Templariusze. Parsirfal opisuje Św. Graala: „dwugłowy twór z dwoma przewodami z głowy do penisa”. Dziwnym zbiegiem okoliczności w „KSIĘDZE ZOHAR” Arka Przymierza opisywana jest prawie identycznie czyli jako dwugłowy stwór z przewodami z głowy do penisa …
Kolejnym naszym tropem jest słynny zakon Katarów który uznawał dwóch Bogów: Boga dobrego (duchowego) i Boga złego (materialnego). Otóż wg Katarów Bogiem złym był Bóg w którego dziś wierzą chrześcijanie, ponieważ to podobno właśnie on stworzył świat i wszystko wokół niego – czyli to co powoduje zło na świecie. Jezusa oni uznawali jako proroka, ponieważ miał on niby ukazać że ludzie się mylą co do Boga. Katarzy twierdzili, że kościół jest przejawem Ziemskiego zła, gdyż to właśnie kościół zmienił historie Jezusa na taką jaką dziś znamy. Katarzy nie uznawali dziewictwa Maryi, uznawali ją za kobietę bardzo pobożną, ale nie uznawali jej dziewictwa – uznawali ją za symbol płodności i macierzyństwa. Katarzy byli podobno w posiadaniu Św. Graala – według niektórych miały to być dowody na to, że kościół rozszerza nieprawdę odnośnie Jezusa. Katarzy uznawali pobyt na Ziemi za swego rodzaju pokutę bądź klątwę, mieli oni swym życiem udowodnić, że zasługują na życie w świecie duchowym – za swe ideały byli gotowi zginąć. Katarzy byli atakowani przez krzyżowców min. W twierdzy Montsegur około 1244r. po to by Ci wyparli się swych poglądów. Katarzy w ramach kapitulacji mieli przyznać, że kościół jest jedynym przedstawicielem boga na Ziemi – w przeciwnym wypadku mieli zginąć. Katarzy poprosili o kilka dni do namysłu. Te dni były dla katarów dniami świątecznymi – tzw. dniami Graala. Przekazali oni wówczas Graala templariuszom (bo tylko ten zakon im potajemnie pomagał). Od tego czasu przypisuje się posiadanie św. Graala templariuszom. Niektórzy pisarze jak Peter Berling uznają, że święty Graal to dzieci które mają połączyć i pogodzić świat Islamski i chrześcijański. Katarzy uznając swą religie po świętach Graala – nie poddali się. Ówczesną Święta Inkwizycja nakazała spalić wszystkich Katarów na stosie, dla przykładu aby inni nie kwestionowali praw kościoła.
Naszemu świętemu naczyniu przypisuje się również pewne właściwości jakie przysługuje się tylko Bogom. Miejsce w którym znajduje się święty Graal staje się rajem: ziemie są urodzajne, kwiaty kwitną cały rok, nie ma na tej ziemi żadnych chorób ani wojen. Graalowi przypisuje się również, że daje on osobie która z niego pije – życie wieczne. Właśnie to życie wieczne jest jedną z przyczyn dla których Adlof Hitler chciał za wszelką cenę posiadać ten legendarny artefakt. Dyktatorowi nazistowskiemu przypisuje się, że miał on słabość do legend – szczególnie do tych które miały by mu pomóc w wywyższeniu swej rasy. Święty Graal był artefaktem bardzo atrakcyjnym, gdyż zapewniał nieśmiertelną armię – a co za tym idzie nie pokonaną armię.
Święty Graal jest wspaniałym obiektem poszukiwań, między innymi w celu poszerzania wiedzy na jego temat powstała ta strona. Mam nadzieje, że sami wewnątrz siebie stwierdzicie czym naprawdę jest święty Graal. Niektórzy twierdzą, że to Maria Magdalena dlatego też stworzyłem dla tej teorii osobny dział, niektórzy twierdzą inaczej. Nasz obiekt dyskusji wciąż jest gdzieś ukryty, sądzę że tak być powinno.23
Legenda o tym, że Jezus przybył na tereny dzisiejszej Wielkiej Brytanii stała się bardzo popularna po tym, jak na początku XIX w. umieścił ją w swoim utworze William Blake w swoim utworze „Jerusalem”.
Inna mapa pokaże nam cos jeszcze. Bapa-oma to miejsce skąd zostali sprowadzeni Zakonnicy Regularni przez naszego Piotra. Niedaleko do tej miejscowości są jeszcze dwie inne zaznaczone na brązowo. Boulogne i St.-Omer. Są to miejscowości z których wyruszyli na I Krucjatę Godfryd de Saint-Omer i brat Godfryda de Bouillon – Baldwin de Boulogne – pierwsi królowie Jerozolimy. Czy to jest tylko przypadek? Pewnie tak, ale takich przypadków będzie znacznie więcej w naszej opowieści.
Zakonnicy ci lądują na samym szczycie świętej Góry, w przepięknym aczkolwiek surowym zamku Piotra, który w tym czasie przeprowadza się do swojej rezydencji w Górce. Z pomocą zakonników zostaje wzniesiony na szczycie kościół i klasztor fundacji Piotra. Gdy zakonnicy zaczynają się skarżyć komesowi na ciężkie warunki atmosferyczne, na srogość życia w tym miejscu, Piotr w 1138 zaczyna wznosić kościół NMP Na Piasku wraz z Klasztorem. Zakonnicy przenoszą się ze Ślęży do Wrocławia w roku 1148. Piotr w tym samym też czasie szykuje miejsce dla siebie. Przenosi się do swoich posiadłości w niewielkiej wsi podwrocławskiej której nazwą jest OŁBIN (obecnie dzielnica Wrocławia).
Historia słów jest tak fascynująca jak historia świata, w słowach zaklęta jest tajemnicza historia człowieka: albus to biały, alba (szata liturgiczna), ale to, to samo źródło, co łąbędź, (olb – lab), a więc OŁBin to miejsce ŁABĘDZIA.
Łabędź jest symbolem piękna, doskonałości; mądrości, rozeznania doskonałego; czystości; godności, szlachetności; samotności, wierności, wdzięku; muzyki, poezji; zimnej pychy; obupłciowości; zasady żeńskiej; płodności; zazdrości; śmierci, zmartwychwstania, (nie)śmiertelności, wieczności; obłoku, mgły, wiatru, śniegu, lata; związany jest z proroctwem, wieszczbą, czasem, przemijaniem, słońcem; zob. Gęś. Poświęcony był wielu bogom i świętym, jak: Afrodycie (Wenerze), Apollinowi, Zeusowi (Jowiszowi); Ledzie, Orfeuszowi, Erato, Klio; Brahmie, Sarasvati; św. Cuthbertowi (apostołowi Northumbrii). Łabędź — dwupłciowość; potęga uderzeń skrzydłami — męska; postawa i spokój — żeńskie; szyja z główką — kształtu fallicznego; ciało krągłe, obłe, kobiece: związek łabędzia z Afrodytą (którą wyobrażano wzlatującą na łabędziu w powietrze) datuje się z czasów przedgreckich i z gr. okresu archaicznego. Jako jej atrybut symbolizuje całkowite zaspokojenie pożądania, satysfakcję seksualną, a pieśń łabędzia wyobraża tu pożądanie prowadzące przez swój szczyt do swego unicestwienia, do „małej śmierci” seksualnej, kulminacyjnej chwili orgazmu. Wóz Afrodyty ciągnięty przez łabędzie, wiezie piękno i miłość. Zeus w postaci łabędzia zapłodnił Ledę (lub Nemezis), a ze złożonych przez nią jaj wykluli się Dioskurowie, Helena trojańska i Klitajmestra (niektórzy utrzymują, że Ledę na tę okoliczność zmieniono w gęś).
Leda i Zeus w postaci łabędzia – Leonardo Da Vinci
Także w micie skandynawskim łabędź związany jest z boginią płodności i wolnej miłości, Freją, zrodzoną, jak Afrodyta, z białej piany morskiej. Trzy norny, boginie losu, istnienia i konieczności, a również elfy i trolle, przybierały chętnie postać łabędzia, podobnie jak Walkirie odprowadzające do Walhalli dusze bohaterów poległych na polu bitwy. Pieśń łabędzia. Łabędź niemy ma skromne możliwości głosowe: w ciągu całego roku syczy, pochrapuje, a w okresie godowym odtrąbuje fanfarę jak żuraw, ale ciszej. Natomiast łabędź krzykliwy krzyczy melodyjnie i melancholijnie przez cały dzień, nie tylko przed śmiercią, ale jest mniejszy i znacznie mniej urodziwy od łabędzia niemego. Dopiero chór łabędzi krzykliwych daje efekt pieśni. Dzięki tej właśnie legendarnej „łabędziej pieśni” łabędź związany był z muzyką już w mitach ludności przedgreckiej. Wizerunek harfiarza z epoki brązu, znaleziony na Cykladach (na Morzu Egejskim), przedstawia głowę łabędzia wyrzeźbioną na ramie instrumentu. Na tym związku z muzyką oparta jest wieź łabędzia z bogiem muzyki i wieszczby, Apollinem, który co rok wyruszał do krainy Hyperborejów na dalekiej Północy na wozie zaprzężonym w łabędzie i na nim też wracał na Olimp. (Na północnym niebie sąsiadują z sobą gwiazdozbiory Łabędź i Lutnia, instrument Apollina.) Łabędź wg Ezopa śpiewa tylko przed śmiercią, co nadaje jego pieśni charakter tragiczny, melancholijny i liryczny (symbolizuje wieczność, pośmiertne szczęście, męczeństwo). Łabędź staje się przeto ptakiem Apollina jako boga poezji i przewodnika Muz: stąd łabędziami nazywano poetów — łabędź Avonu to Szekspir, który urodził się w Stratford on Avon, łabędź mantuański to Wergiliusz, a łabędź dirkeński (tj. tebański, beocki) to Pindar itd. Grecy uważali, że Apollo udzielił łabędziowi także zdolności wieszczenia (dlatego zapowiada on również własną śmierć i tuż przed nią wydaje przepiękne tony skargi). Ajschylos w Agamemnonie 1445 mówi ustami Klitajmestry o wieszczce Kasandrze: „Ona, niby łabędź biały, ostatnie wyśpiewała przedśmiertne lamenty i legła” (tł. S. Srebrny). W legendach germańskich dziewice zmieniają się w łabędzie umiejące prorokować, jak np. w Pieśni o Nibelungach i w poemacie Gudrun. Przedśmiertna pieśń łabędzia to w przenośni często ostatni występ, ”ostatnie dzieło lub słowa człowieka,’ a niekiedy ostatnie słowa Chrystusa na krzyżu. W Indiach, Persji, Arabii, Skandynawii i krajach słowiańskich góruje żeński aspekt łabędzia jako wyobrażenia dziewiczości i piękna, niekiedy w postaci bajecznej, zaświatowej dziewicyłabędzia (w świecie gr.rz. przeważał aspekt męski); łabędzica zrzuca swe magiczne upierzenie (mgłę) i kąpie się jako piękna naga dziewica (słoneczny dzień); młodzieniec, rolnik, kradnie jej pióra, żeni się z nią, ale po pewnym czasie zadaje jej zakazane pytanie (albo podgląda ją przy toalecie) — wtedy ona przywdziewa pióra i odtruwa: symbol chciwości ludzkiej lub ciekawości, albo wysokich aspiracji człowieka; por. Baśnie z 1001 nocy (Bajka o Hassanie, złotniku z Basry); temat Meluzyny, kobietywęża. Labędziedziewice występują też jako wiatr, nosiciel wieści. W mit. skand, poślubiają trzech braci (wśród nich Volunda, cudownego kowala), a po siedmiu latach porzucają ich. „A potok, dziwną jakąś tajemnicą, nazwań Łabędzim — w myślach był dziewicą” (Król Duch 5,3,95—6 Słowackiego). Coroczne wędrówki łabędzi na lęgowiska dalekiej, nieznanej Północy tłumaczono czasem jako przenoszenie zmarłych do północnej Krainy Błogosławionych. Kyknos, król Ligurów w płn. Italii, krewniak Faetona (zabitego przy próbie kierowania wozem słonecznym swego ojca, Heliosa), z żalu po nim przemienił się w łabędzia (Metamorfozy 2,367 Owidiusza). Mit zna jeszcze kilku innych Kyknosów, synów bogów, przez ojców tuż przed śmiercią zmienianych w łabędzie. Według mitu trackiego np. bóg wojny, Ares, zmienił w łabędzia swego syna Kyknosa, śmiertelnie ranionego przez Heraklesa (gr. kyknos ’łabędź’).
„Ach! ona była jak białe łabędzie, była jeziora błękitnego panią; płynęła lecąc — łódź leciała za nią” (W Szwajcarii 4,75—7 Słowackiego); poeta chce, jak Apollo, lecieć z łabędziami na północ, do ojczyzny: „Skąd pierwsze gwiazdy na niebie zaświecą, tam pójdę (…). Spojrzę w lecące na niebie łabędzie i tam polecę, gdzie one polecą” (W Szwajcarii 21,425—8 Słowackiego). Czerwony łabędź — Słońce. Czarny łabędź — odwrotność białego, podobnie jak czarne Słońce w stosunku do Słońca dziennego. W bajce Andersena Towarzysz podróży, zaczerpniętej z folkloru skandynawskiego, Janekwędrowniczek, który rozwiązał trzy pytania królewnyczarownicy, w noc poślubną zanurzył ją trzykrotnie w wannie. Za pierwszym zanurzeniem zmieniła się w czarnego łabędzia, za drugim — w białego z czarnym naszyjnikiem, a dopiero za trzecim w normalną, kochającą go księżniczkę: Czarny łabędź reprezentował rzadkość, osobliwość, unikat, podobnie jak biały kruk. U Juwenala (Satyry 6,165) rara avis łac. ’rzadki ptak’, czarny łabędź (uczciwa i cnotliwa żona). Biały łabędź — doskonałość, emblemat wdzięku, czystości, światła na wodzie, hymnu śmierci. Łabędź — nieśmiertelność; np. pośmiertna sława poety: „Mego imienia Kloto nie podetnie kosą, bo je w niebie krzykliwi łabęcie uniosą” (Sielanki 1,93—4 Bartłomieja Zimorowica). Łabędź — rozróżnianie między sprawami istotnymi i nieistotnymi; wg mniemań ludowych potrafi mleko rozcieńczone wodą oddzielić od wody. W alchemii podporządkowany Merkuremu i Jego ziemskiemu odpowiednikowi, rtęci, jako pramateria (materia prima} filozoficzna oraz emblemat ducha i łączności ognia i wody (woda i ogień w rtęci, „dwupłciowość” u łabędzi), jak również przez swą ruchliwość i lotność (choć jest to najcięższy z latających ptaków). W marzeniu sennym: (czarny) troski, kłopoty; (pływający) wielkie powodzenie; (biały) szczęście, powodzenie. W heraldyce: uczony; miłośnik harmonii (zgody)24.
My na chwilę zatrzymamy się przy średniowiecznej legendzie o Rycerzu – Łabędziu – Lohendrynie.
Kim była ta postać?
Lohengrin postać z legend arturiańskich, pochodząca z XIII-wiecznego anonimowego poematu francuskiego Rycerz łabędzia (fr. Le Chevalier au cygne). Syn Parsifala (Percevala), rycerz Świętego Graala, wysłany w łodzi ciągniętej przez łabędzie, by ocalić pannę, która nie może zapytac Lohengrina o jego tożsamośc. Historia ta jest wersją legendy o Rycerzu Łabędzia.
Po raz pierwszy Lohengrin pojawia się jako „Loherangrin”, syn Parsifala i Condwiramurs (Blanchefleur), w Parsifalu Wolframa von Eschenbach. Loherangrin i jego brat bliźniak, Kardeiz, przybywają do rodziców w Munsalväsche, kiedy Parsifal zostaje Władcą Graala; Kardeiz dziedziczy ojcowskie ziemie, a Loherangrin pozostaje w Munsalväsche jako Rycerz Graala. Członkowie tego zakonu zostają potajemnie wysłani, by dać władców królestwom, które straciły swych protektorów. Lohenrangrin ma ostatecznie pełnić ten obowiązek w Brabancji, gdzie książę zmarł, nie spłodziwszy potomka płci męskiej.
Lohengrin na pocztówce z ok. 1900, artysta nieznany
Jego córka Elsa obawia się upadku królestwa, ale Loherangrin przybywa w łodzi ciągniętej przez łabędzia i przyrzeka bronić jej, jednak ostrzega, by nigdy nie pytała o jego imię. Poślubia księżną i służy Brabancji przez lata, lecz pewnego dnia Elsa zadaje zakazane pytanie. Loherangrin przedstawia swoje pochodzenie i ponownie wstępuje do swej łabędziej łodzi, by już nigdy nie powrócić.
W 1848, Ryszard Wagner zaadaptował opowieść na popularną operę Lohengrin, prawdopodobnie dzięki której historia Lohengrina jest dzisiaj najlepiej znana. Lohengrin pojawia się tu, by bronić Księżniczki Elsy Brabanckiej przed fałszywymi oskarżeniami o zamordowanie swego młodszego brata (który okazuje się żyć i powraca na końcu opery). Według Wagnera, Graal napełnia Rycerza Łabędzia mistycznymi mocami, które działają tak długo, jak długo udaje się zachować ich sekret; stąd wynika zagrożenie ze strony pytania Elsy. Najbardziej znanym fragmentem Lohengrina jest Marsz Weselny, wciąż często grywany na ślubach (głównie na Zachodzie; zwykle nie na ślubach żydowskich, jako że Wagner był zdeklarowanym antysemitą).
Jak wyżej wspomniałem Lohengrin był synem Parsifala, ten natomiast był jednym z trzech rycerzy okrągłego stołu którzy odnaleźli kielich – święty Graal. Został on wychowany w puszczy czy tez w lesie, a dala od jakiejkolwiek cywilizacji. Rycerz widział w czasach dziecięcym tylko jedną ludzką istotę – swoją matkę. Matka opiekowała się Percevalem najlepiej jak potrafiła.Gdy Perceval trochę podrósł to zaczął jeździć na polowania aby na posiłki było jakieś mięso. Pewnego dnia gdy był na polowaniu strasznie naszego bohatera znużyło i postanowił się zdrzemnąć pod drzewem niedaleko drogi. Spał kilka godzin gdy nagle obudził go jakiś stukot. Perceval zerwał się na równe nogi i ujrzał nadjeżdżających rycerzy. Dla Percevala który po raz pierwszy w życiu ujrzał innych ludzi niż swoja matka to był piękny widok. Nasz rycerz myślał że spotkał anioły ponieważ zbroja rycerska wydawała mu się bardzo piękna. Jeden z rycerzy (Lancelot) rozmawiał z naszym bohaterem i powiedział że służą dla dobrego króla Artura, a ten służy Bogu.
Perceval był zdumiony spotkaniem i zapragnął być rycerzem. Matka go puściła na przygodę, aby został rycerzem, wiedząc że go od tego nie odwiedzie. Udaje się na dwór Króla Artura, na którym młoda dziewczyna przewiduje mu wielką przyszłość. Jednakże, Perceval daje się poznać jako rycerz pozbawiony dobrych manier. Wychodzi zwycięsko ze swojej pierwszej potyczki oraz zagarnia zbroję przeciwnika.
Gornemant, pewien stary, ale doświadczony rycerz bierze Percewala pod swoją opiekę i uczy rycerskiego obycia, które polegało zwłaszcza na oszczędzaniu pokonanego przeciwnika, pokazywaniu skromności w rozmowie, chronieniu dam oraz chodzeniu do kościoła. Dzięki swojemu szlacheckiemu pochodzeniu oraz zapałowi, Perceval robi szybkie postępy i może już niedługo samodzielnie wyruszyć na poszukiwanie przygód.
Wyrusza, aby następnie za pomocą swojej odwagi oraz urody, zdobyć Blanchefleur, kobietę, która zostaje jego kochanką. (Blanchefleur – Biały Kwiat – była jedną z kapłanek Graala czy też inaczej dziewic graalowych.)
Perceval postanawia wrócić i sprawdzić czy jego matka jest zdrowa, jednakże obiecuje powrócić a następnie ożenić się z Blanchefleur. Po wielu perypetiach, pewnego wieczoru Perceval szukając noclegu, zostaje przyjęty przez Króla Rybaka (le Roi Pêcheur). Służący ubierają go w szkarłatne materiały i prowadzą do rozległej kwadratowej sali, na środku której nocował pewien mężczyzna ubrany w soból. Podczas rozmowy z nieznajomym, Perceval był świadkiem niezwykłego spektaklu: pojawił się sługa trzymający promieniującą włócznię. A co najważniejsze, z końca żelaza włóczni ciekły do ręki sługi krople krwi. Dwaj pozostali słudzy towarzyszyli mu ze złotymi świecznikami. Następnie przybyła młoda bogato ozdobiona dziewczyna. Niosła ona Graala z czystego złota zdobionego cennymi kamieniami. Inna młoda dziewczyna niosła stolnice oraz tacę ze srebra.
Osobliwy orszak przemieszczał się z jednego pomieszczenia do drugiego, podczas gdy przygotowywano wspaniałą wieczerzę. Przy każdym daniu, orszak ponownie pojawiał się z Graalem. Wydawało się, że pomocnicy w ogóle tego nie dostrzegają. Natomiast zaintrygowany Perceval zastanawiał się nad tym dlaczego wszyscy się tak zachowywali. Jednakże, postępując wedle otrzymanych rad, nie odważył się zapytać. Pamiętał dobrze o wskazówkach Gornement’a, który radził młodemu rycerzowi, aby dobrze zastanowił się przed rozpoczęciem rozmowy, jak również nie zadawał niedyskretnych pytań. Dlatego też, milczał. Po posiłku, kasztelan, został skierowany do swojego pokoju przez czterech służących. Następnie Perceval udał się na odpoczynek. O świcie, budząc się, zastał pusty zamek. Na dodatek, poruszany przez niewidzialne ręce, zwodzony most obniżył się przed nim. Percewal ponownie wyrusza w drogę, ale z zamiarem wyjaśnienia tajemnicy, a zwłaszcza odnalezienia Graala. Wkrótce potem, kobieta o odrażającym wyglądzie, taka jaką można zauważyć w celtyckich legendach, przybyła na dwór i oskarżyła Percevala o to, że nie zapytał swojego gospodarza o Graala. Uważała, że pytanie to miało magiczną moc potrafiącą uleczyć chorego króla, a tym samym zdjąć klątwę, która ciążyła na jego ziemiach.
W dalszej części opowieści, o Percevalu wspomina się krótko tuż przed końcem. Po pięciu latach bezowocnych poszukiwań, rycerz spotyka pustelnika, który okazuje się być jego wujem. Naucza on go i wyjawia, że Graal jest kielichem (świętym przedmiotem zawierającym hostię). Przynoszona dla króla każdego dnia w uroczystej procesji, hostia ta pozwala mu od 15 lat utrzymywać się przy życiu.
Z Percevalem czy też z Parsirfalem jest wiele legend i przekazów. Perceval jest w pełni oddany temu co robi, jest w pełni oddany swej jednej jedynej pani, oraz nie wchodzi w niepotrzebne bójki. Prawdziwy rycerz godny odnalezienia prawdziwego Graala25.
A może wuj się mylił? Może święty Graal to nie jeden przedmiot a trzy? Trzy części Królewskiej Krwi? Trzech rycerzy o czystych sercach – Perceval, Galahad i Bors, i każdy z nich został strażnikiem jednej części?
Jeżeli przyjrzymy się opisowi pochodu zobaczymy tam trzy atrybuty świętego Graala. Włócznię – zwaną Włócznią Przeznaczenia – którą Longinus, rzymski legionista, przeszył bok Jezusa wiszącego na krzyżu, po której spływa krew. Kielich w który została zebrana krew Jezusa i srebrna taca na której spoczęła głowa Jana Chrzciciela. Dwie kobiety, jedna sprawca życia druga sprawca śmierci, obydwie czyste i niewinne. Kapłanki świętego Graala. Którą z nich była BlancheFleur? Blanchefleur niosła srebrną tacę na której złożono głowę Jana Chrzciciela, a niosącą kielich – naczynie [lub sama będąca naczyniem(?)] z krwią Jezusa był nie kto inny jak umiłowany uczeń Jezusa, Maria Magdalena26.
Perceval został rycerzem Graala, strażnikiem tajemnicy Srebrnej Tacy, którą to tajemnicę przekazał swojemu synowi, pierwszemu Rycerzowi Łabędzia – Lohengrinowi. Tajemnica Królewskiej Krwi to tajemnica żeńskiej strony życia.
Tajemnica Srebrnej Tacy
Gdzie można najlepiej ukryć tajemnicę? Na oczach wszystkich. Tajemnica Srebrnej Tacy jest ukryta we Wrocławiu, którego dawna wieś Ołbin jest w czasach dzisiejszych jego dzielnicą.
Srebrną Tacę wraz z głową Jana Chrzciciela znajdujemy w centralnym miejscu herbu tego miasta. Razem z głową świętego Jana Chrzciciela, który jest patronem Wrocławia, na tarczy w czterech polach znajdują się cztery stworzenia ciągnące Rydwan Boga – z kościoła Imienia Pana Jezusa, po prawej stronie Lew, a pod nim W, symbolizujące Wołu, po lewej Orzeł i pod nim jak wielu twierdzi święty Jan Ewangelista – człowiek. Te same symbole można znaleźć w kartach tarota.
Karta XXI, która nazywa się Świat jest jedną z kart Arkan Wielkich. Jest kartą ostatnią która jest uważana za symbolizującą szczęście, powodzenie i radość. Oznacza także spełnienie marzeń i wiele sukcesów we wszystkich dziedzinach życia.
Postaci Anioła (człowieka), Orła, Wołu i Lwa to atrybuty czterech Ewangelistów. Anioła przypisuje się Mateuszowi, Marek to Lew, Łukasz – Wół a Orzeł to Jan. W takiej kolejności ustawione są ewangelie w Nowym Testamencie.
Jest jeszcze jeden sposób spojrzenia na te symbole. Spojrzenia w sposób astrologiczny. Czy to możliwe że astrologia której tak zabrania Kościół Katolicki jest ukryta w Biblii? Wielu powie że to nie możliwe a jednak to co bywało w dawnych czasach niemożliwe dzisiaj jest codziennością.
Tarot Cyganów – Gerard Encausse / wydana przez Alfa-Wero 1994 wyd. I
Został tu ukryty Tetragram i Kolory z kart Tarota – Kielichy, Buławy, Miecze i Pentagramy.
Jeżeli przyjrzymy się dobrze to zauważymy analogię
Człowiek (anioł) – to astronomiczny Wodnik
Lew – to astronomiczny Lew
Wół – to astronomiczny Byk
Orzeł – to astronomiczny Skorpion.
Są to cztery znaki które rządzą w poszczególnych porach roku … ale przyszłej ery. Ery Wodnika.
Poszczególne pola tarczy rozdziela równoramienny krzyż z umieszczonym w centrum okręgiem srebrnej tacy.
To co jest ukryte na tarczy herbu jest ogólnie znane. To co jest pokazane to jest przyszłość.
Zodiak w herbie Wrocławia
Obserwacje ruchu Słońca wzdłuż ekliptyki (czyli jego pozornej drogi po sferze względem gwiazd stałych) mogły doprowadzić w czasach starożytnych do zidentyfikowania 4 wyróżnionych grup gwiazd, odpowiadających punktom kardynalnym (równonocy i przesileń). Precesja powoduje jednak przesuwania się tych punktów wzdłuż ekliptyki o 30 stopni w ciągu ok. 2140 lat. Okresy te nie są równe z powodu różnych rozmiarów gwiazdozbiorów. Linie krzyża przeprowadzone przez herb-zodiak oznaczają przesilenia i równonoce w obecnej Erze Ryb.
Era | Wiosna
Równonoc |
Lato
Przesilenie |
Jesień
Równonoc |
Zima
Przesilenie |
Bliźniąt | Bliźnięta | Panna | Strzelec | Ryby |
Byka | Byk | Lew | Skorpion | Wodnik |
Barana | Baran | Rak | Waga | Koziorożec |
Ryb | Ryby | Bliźnięta | Panna | Strzelec |
Wodnika | Wodnik | Byk | Lew | Skorpion |
Czerwony krzyż wskazuje miejsca przesileń i równonocy w następnej Nowej Erze. Erze Wodnika.
W poszukiwaniu Wodnika
„Kiedy Ryba ustąpi miejsca Wodnikowi i Wodnik obejmie władzę, ludzie znajdą klucz do bramy i brama zostanie otwarta”, tak twierdził Nostradamus. Tyle się o tym nasłuchałem od Zwolenników ruchu New Edge, że postanowiłem sprawdzić kiedy to tak naprawdę nastąpi, a może już nastąpiło?
Pani Lucyna Łoboś z Projektu Cheops nawiązywała w jednej ze swoich sesji. Jak twierdzi, obecnie nastała Era Wodnika, czyli „Ryba przekazała władzę Wodnikowi”. „Kluczem do bramy” jest bez wątpienia mumia faraona Cheopsa, natomiast „bramą” jest Wielka Piramida, która wielokrotnie określana była w sesjach Lucyna jako „Brama do innych wymiarów”. Patryk Geryl natomiast, w swojej książce pt. „Proroctwo Oriona na rok 2012” twierdzi że Era Ryb skończy się w roku 2016. A jak jest z tym naprawdę?
W tym, nieceniony jak zwykle, okazał się dr. Marek Szyjewski, do którego zawsze się zwracam jak mam jakiś matematyczny problem.
A oto nasza korespondencja
A.P.
tematem w którym do ciebie piszę jest obliczenie precesji i mniej więcej dat poszczególnych znaków zodiaków. Geryl twierdzi że cała precesja trwa 25920 lat.
M.S
Precesja, czyli przesunięcie punktu równonocy wiosennej wynosi OKOŁO 50 sekund kątowych na rok. Jeśli tę przybliżoną wartość uznać za dokładną, to wychodzi 25920 lat na jeden obieg.
A.P
Ja natomiast znalazłem wyliczenia matematyczne uśredniające precesję, które mówią o 27000 lat. Obliczenia są tutaj http://farside.ph.utexas.edu/teaching/336k/lectures/node126.html (w
języku angielskim). Tak naprawdę nie wiem na ile mogę zaufać tym obliczeniom, pewnie przy założeniu ze znaki zodiaku są równej wielkości, w 100% ale co się dzieje jak nie są równej wielkości?
M.S
W podsumowaniu autor obliczeń pisze tam:
„Według powyższej analizy, łączne oddziaływanie grawitacyjne Słońca i Księżyca z polem kwadrupolowym generowanym przez spłaszczenie Ziemi powoduje jednostajny obrót osi Ziemi wokół osi ekliptyki z okresem 27000 lat. To zjawisko znane jest jako precesja punktów równonocy. Zmierzony okres precesji punktów równonocy w rzeczywistości jest równy 26000 lat.
Nasze oszacowanie jest z nadmiarem, bo zaniedbaliśmy małą ekscentrycznosć orbit Ziemi wokół Słońca i Księżyca wokół Ziemi. Pominęliśmy również, orbita Księżyca jest nachylona pod kątem około 5 stopni do orbity Ziemi.”
Sądzę, że autor zaniedbał również precesję planetarną – wpływ planet, przesuwający płaszczyznę ekliptyki o 0,47 sekundy rocznie.
A.P.
Słońce tyle dni przebywa w różnych gwiazdozbiorach na ekliptyce.
Nazwa Nazwa łacińska Daty Słońce w gwiazdozbiorze
> Baran Aries 20 IV – 14 V 25 dni
> Byk Taurus 14 V – 21 VI 38 dni
> Bliźnięta Gemini 21 VI – 21 VII 30 dni
> Rak Cancer 21 VII – 11 VIII 21 dni
> Lew Leo 11 VIII – 17 IX 37 dni
> Panna Virgo 17 IX – 31 X 44 dni
> Waga Libra 31 X – 23 XI 23 dni
> Skorpion Scorpio 23 XI – 30 XI 7 dni
> Wężownik Ophiuchus 30 XI – 18 XII 18 dni
> Strzelec Sagittarius 18 XII – 19 I 32 dni
> Koziorożec Capricornus 19 I – 16 II 28 dni
> Wodnik Aquarius 16 II – 12 III 24 dni
> Ryby Pisces 12 III – 19 IV 38 dni
M.S.
Gwiazdozbiory to – dokładnie rzecz biorąc – umowne „wielokątne” obszary na sferze niebieskiej, ograniczone łukami kół godzinnych i równoleżników.
Mają różne rozmiary, więc czasy są różne.
A.P.
Natomiast w znakach zodiaku
> Nazwa Daty
> Baran 21 III – 20 IV = 31
> Byk 21 IV – 20 V = 30
> Bliźnięta 21 V – 21 VI = 32
> Rak 22 VI – 22 VII = 31
> Lew 23 VII – 23 VIII = 32
> Panna 24 VIII – 22 IX = 30
> Waga 23 IX – 23 X = 31
> Skorpion 24 X – 22 XI = 30
> Strzelec 23 XI – 21 XII = 29
> Koziorożec 22 XII – 20 I = 30
> Wodnik 21 I – 18 II = 30
> Ryby 19 II – 20 III = 29
________________
365
M.S.
Znaki Zodiaku to umowne obszary o długości ekliptycznej 30 stopni każdy (początek odliczania to punkt równonocy wiosennej, czyli punkt Barana) i szerokościach ekliptycznych od -8 stopni do 8 stopni. Ich nazwy związane są z nazwami gwiazdozbiorów, na które zachodziły 2000 lat temu, kiedy Hipparch stworzył ten system. Różnice w czasie przebywania w poszczególnych znakach biorą się przede wszystkim ze zmian prędkości kątowej Ziemi, wywołanych przez zmiany odległości od Słońca (drugie prawo Keplera).
A.P.
Wiem że nie jesteś astronomem ale czy jest możliwe ustalenie, jakichkolwiek dat (lat) w przybliżeniu??
M.S.
Przesunięcie wzdłuż równika punktu równonocy w zależności od roku t określa wzór
p=50”,2910 + 0”,000222(t-2000)
który znalazłem w „Astronomii Ogólnej” Eugeniusza Rybki (” oznacza sekundy kątowe). O tyle przesuwa się początek obliczania rektascesji, więc współrzędna równikowa gwiazd zmienia się w przeciwną stronę.
Nachylenie ekliptyki do równika zmienia się zgodnie ze wzorem
e=23°26’21”,45 – 0”,4584(t-2000).
A.P.
Wiesz, wszyscy mówią w wodniku ale tak naprawdę nikt nie mówi kiedy to może nastąpić. Gdzieś tam czytałem ze zaczęło już nasępować w 1938 roku, ale …….. z moich obliczeń wychodziłoby gdzieś tam na 2080, chociaż w tym artykule mówią o 2600 (jeszcze gdzieś indziej, chyba u Geryla, widziałem koniec Ryb 2016 (str 16) a na stronie 41 twierdzi:
Około 100 roku p.n.e. wiosenne zrównanie dnia z nocą przesunęło się powoli do znaku Ryb i dopiero teraz zaczyna przechodzić przez układ gwiazd tworzący „drugą rybę” tego znaku. Dopiero w roku 2813 osiągnie ten sam stopień długości, co gwiazda Beta Piscium na wysokości „głowy ryby”; nawet jeśli obliczenia nie są zbyt precyzyjne, nie dotrzemy do granicy znaku Wodnika przed rokiem 2300.)
M.S.
Obecnie punkt Barana (początek odliczania znaków Zodiaku) znajduje się w gwiazdozbiorze Ryb – przesunął się o jakieś 30 stopni z gwiazdozbioru Barana od czasów Hipparcha (II w. pne.).
Z mapy nieba oczytuję, że w 1950 punkt Barana miał współrzędne równikowe 0h0m0s i 0 stopni (ma zawsze), a punkt przecięcia ekliptyki z granicą Ryby-Wodnik miał współrzędne 23h26’19” i -3°39’54” (granica przebiega na równoleżniku -3°39’54”, ale ten odcinek równoleżnika kończy się w 23h53’41”).
Roczna precesja w deklinacji dla obszaru ok. 24h jest równa +0′,33, więc na przebycie 3 stopni 40 minut = 220 minut potrzeba 660 lat, z których 58,5 już minęło. Roczna precesja w rektascencji dla obszaru 24h i 0° – -10° wynosi 3,1 min., więc w czasie 660 lat będzie to przesunięcie o 11*3,1=34,1 min., akurat za punkt Barana (23h26′,3+34′,1 = 0h z sekundami). W 2610 roku punkt Barana będzie w gwiazdozbiorze Wodnika, ciut na południe od jego granicy z gwiazdozbiorem Ryb.
Natomiast znaki Zodiaku odlicza się od punktu Barana, więc będzie on stale rozdzielał znaki Ryb i Barana.
I współrzędne, i dane o rocznej precesji wziąłem z: Jerzy Dobrzycki „Atlas nieba gwiaździstego”, PWN Poznań 1956.
Oczywiście wszelkie prehistoryczne, starożytne, antyczne, średniowieczne, Renesansowe, barokowe, Oświeceniowe, romantyczne itd. proroctwa czy datowania mają mało wspólnego z tym obliczeniem, bo szczegółowe wytyczenie granic między gwiazdozbiorami nastąpiło w 1928 roku, uchwałą Międzynarodowej Unii Astroomicznej.
A.P.
Tak grzebiąc przez przypadek wpadła mi do Glowy cyfra 26640 jako ilość
lat cyklu. Cyfra o tyle ciekawa ze dzielona na 12 daje 2220 dzielona
na 4 6660
M.S.
Dla mnie LICZBA 26640 ma pięć cyfr: dwójkę, dwie szóstki, czwórkę i zero.
Tron Boga
Biblia 1000-lecia Apokalipsa św. Jana, 4:
6 Przed tronem – niby szklane morze27 podobne do kryształu,
a w środku tronu i dokoła tronu
cztery Zwierzęta* pełne oczu z przodu i z tyłu:
7 Zwierzę pierwsze podobne do lwa,
Zwierzę drugie podobne do wołu,
Zwierzę trzecie mające twarz jak gdyby ludzką
i Zwierzę czwarte podobne do orła w locie.
8 Cztery Zwierzęta – a każde z nich ma po sześć skrzydeł – dokoła i wewnątrz są pełne oczu,
i nie mają spoczynku, mówiąc dniem i nocą:
Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący28,
Który był i Który jest, i Który przychodzi.
Rydwan Boga – Wspaniały Finał Objawienia Bliski – Watch Tower Bible
Słowo „Merkaba”, zależnie od przyjmowanej tradycji, oznacza „rydwan lub tron Boga” względnie „rydwan wznoszący człowieka do Bożego tronu/przed Boże oblicze” (tradycja hebrajska) lub „Mer-Ka-Ba” to Ciało-Umysł-Duch.
Mer – Ka – Ba słowa te pochodzą z języka starożytnego Egiptu i w dokładnym tłumaczeniu znaczą: Ciało – Umysł – Duch
Istnieje wiele odmian słowa Merkaba na całym świecie, wśród wielu kultur: Merkabah… Merkava … Merkavah…
MER odnosi się to specyficznego rodzaju Światła, tak jak było ono rozumiane w Egipcie w czasie panowania XV III Dynastii zanim reorientacja religii nie wprowadziła wojny pomiędzy Bogiem a całe Stworzeniem. MER było widzian e jako dwa pola Światła wirujące w przeciwnych kierunkach, ale w tej samej przestrzeni (koło w kole). Te pole jest generowane kiedy osoba wykonuje rodzaj specjalnego oddechu.
KA nawiązuje do indywidualnej Duszy/Ducha osoby
BA oznacza sposób interpretacji rzeczywistości przez ducha. W naszej Rzeczywistości Ba jest zwykle definiowane jako ciało lub rzeczywistość fizyczna. W innych wymiarach, gdzie dusze nie posiadają ciała, Ba odnosi się do niesionych przez nie percepcji lub interpretacji rzeczywistości.
Prawidłowo działające pole Merkaby ma średnicę około 18 metrów, proporcjonalnie do wzrostu człowieka. Wirująca Merkaba może być wyświetlona na monitorze komputera przy zastosowaniu odpowiednich urządzeń. Wygląda identycznie jak powłoka termiczna Ziemi na zdjęciu w podczerwieni – posiada ten sam podstawowy kształt tradycyjnego latającego spodka.
Inna forma Merkaby
Merkaba zapewnia osobie, która ją uaktywniła, całkowitą ochronę tworzoną przez Miłość Wszechświata, a także uruchamia proces wewnętrznego uzdrawiania i odmłodzenia miała fizycznego, emocjonalnego i duchowego. Mer-Ka-Ba to ten sam rydwan Światła, o którym wspominał Ezechiel w Biblii. 29.
Wierność kosztuje
Piotr w swoim życiu, aż do swojej śmierci, dochowywał wierności Bolesławowi Krzywoustemu. Wielka nić łączyła tych dwóch mężów. To uczucie jednak było sprawcą nieszczęść, które ogarnęły ostatnie lata życia tego wielkiego człowieka, za sprawą syna jego przyjaciela i kobiety, która ogarnięta nienawiścią, rządzą zemsty i strachem chciała doprowadzić do jego śmierci.
Wróćmy w naszej opowieści do roku 1110, kiedy to przyrodni brat Bolesława, Zbigniew przybył do kraju w otoczeniu orszaku, przed nim niesiono miecz. Mogło to zostać odebrane przez panującego w kraju Bolesława jako obraza majestatu i naruszenie warunków umowy między braćmi, na mocy której Zbigniew miał poddać się w zależność wasalną od Bolesława. W średniowieczu obnażony miecz symbolizował władzę monarchy nad życiem i śmiercią poddanych. Prawdopodobnie te czynniki zaważyły na decyzji Krzywoustego o oślepieniu Zbigniewa30.
Zbrodnia popełniona na Zbigniewie zapoczątkowała kryzys monarchii piastowskiej. Czyn Bolesława spotkał się z potępieniem ze strony społeczeństwa. Źródła nie przekazują jednoznacznej informacji, czy Krzywousty został wykluczony ze wspólnoty kościelnej. W literaturze istnieje pogląd, że arcybiskup gnieźnieński Marcin, stronnik Zbigniewa, nałożył nań ekskomunikę. Klątwa miała zwalniać wszystkich poddanych księcia z obowiązku posłuszeństwa. W celu jej zdjęcia Bolesław pościł przez 40 dni i rozdawał jałmużnę ubogim i dary możnym.
(…) leżał w popiele i włosiennicy, wśród strumieni łez i łkań, jak wyrzekł się obcowania i rozmowy z ludźmi.(…)
– Gall Anonim, przekł. Roman Grodecki31
Niewykluczone, że Bolesław podjął decyzję o odprawieniu publicznej pokuty na skutek negatywnej reakcji społeczeństwa na oślepienie przezeń Zbigniewa. Celem jej była odbudowa nadwątlonego autorytetu panującego i zyskanie przychylności zwolenników Zbigniewa. Karę oślepienia stosowano w średniowiecznej Europie wobec buntowniczych możnowładców. Czyn Bolesława popełniony na przyrodnim bracie mógł zostać odebrany przez społeczeństwo piastowskiej monarchii patrymonialnej jako złamanie zasady solidarności z członkami panującej dynastii, godząc w fundament porządku publicznego.
Według przekazu Galla Anonima Bolesław otrzymał od brata Zbigniewa przebaczenie. W dalszej części swojej pokuty, polski książę udał się z pielgrzymką na Węgry, do klasztoru św. Idziego w Somogyvárze i św. Stefana w Székesfehérvárze (pol. Białogród Królewski). Podjęta pielgrzymka do opactwa św. Idziego miała również cel polityczny – Bolesław zacieśnił więzi przyjaźni i sojusz z dynastią węgierską. Po powrocie do Gniezna podążył jeszcze do grobu św. Wojciecha, oddając się dalszej pokucie. Ubogich mieszkańców oraz duchownych obdarował licznymi darami i kosztownościami. Klątwa została zdjęta. Po odbytej pokucie książę polski poczynił bliżej nieokreślone zobowiązania wobec Kościoła.
O śmierci Zbigniewa nie zachowały się żadne informacje. W nekrologu klasztoru benedyktyńskiego w Lubiniu z dnia 8 lipca 1113 odnotowano śmierć mnicha tynieckiego, brata Zbigniewa. Informacja ta posłużyła historykom do wysnucia hipotezy, że chodzi o brata Krzywoustego. W informacji tej zaznaczono jednocześnie miejsce pochówku, wskazując na klasztor benedyktynów w Tyńcu32.
Tego wszystkiego Bolesław Krzywousty chciał oszczędzić swoim dzieciom, w swoim testamencie napisanym, jak się przypuszcza w roku 1115 lub 1116 po narodzinach swojego syna Leszka33. Doświadczenia wyniesione z własnego domu doprowadziły do ustanowienia przez Bolesława Krzywoustego sukcesji i podziału sfer wpływów pomiędzy synów. Na powiernika i wykonawcę swych postanowień Krzywousty wyznaczył Piotra Włostowica. W swoim testamencie, zwanym również statutem lub aktem, książę wprowadził w Polsce zasadę pryncypatu-senioratu, chcąc w ten sposób zachować jedność państwa i zapobiec walkom o władzę między synami. Postanowienia ustawy zostały ujęte w bulli Innocentego III w 1210.
Zasada sukcesji polegała na tym, że kolejnym władcą księstwa, czyli princepsem rezydującym w dzielnicy pryncypacko-senioralnej, zostawał najstarszy w momencie śmierci dotychczasowego princepsa przedstawiciel dynastii piastowskiej. W źródłach istnieje rozbieżność w kwestii sprawowanej ówcześnie władzy. Papież Innocenty III w swojej bulli mówił o pryncypacie, zaś kronikarz średniowieczny Wincenty Kadłubek o starszeństwie i primogeniturze. Kadłubek połączył w jednym zdaniu dwa systemy, tj. sposób dziedziczenia władzy zwierzchniej ze sposobem dziedziczenia władzy w poszczególnych dzielnicach, gdzie miała obowiązywać primogenitura. Wśród historyków istnieje pogląd, że Bolesław Krzywousty nie ustanowił senioratu, lecz primogeniturę przynależną wyłącznie pierworodnemu, Władysławowi II, i jego następcom. Przyczynkiem do takiej hipotezy miały być: objęcie władzy przez Bolesława Kędzierzawego w 1146 i charakter jej sprawowania.
Bolesław podzielił państwo na następujące dzielnice:
* Dzielnica senioralna ze stolicą w Krakowie miała być niedziedziczna i niepodzielna. Składały się na nią ziemie: małopolska, sieradzka i łęczycka, zachodnia część Kujaw z Kruszwicą, wschodnia część Wielkopolski z Kaliszem i Gnieznem oraz Pomorze Gdańskie.
* Władysław II otrzymał Śląsk ze stolicą we Wrocławiu oraz ziemię lubuską zapewne już w latach 1124–1125 po ślubie z Agnieszką Babenberg (która potem odegrała wielka rolę w życiu Piotra). Jako najstarszy wśród synów Krzywoustego został pierwszym seniorem (princepsem)
* Bolesław Kędzierzawy – Mazowsze ze stolicą w Płocku ze wschodnią częścią Kujaw,
* Mieszko Stary otrzymał zachodnią Wielkopolskę ze stolicą w Poznaniu,
* Henryk Sandomierski natomiast ziemię sandomierską ze stolicą w Sandomierzu z Lubelskiem aż po Bug ku północy i wschodowi.
Salomea, wdowa po Bolesławie, otrzymała jako tzw. oprawę wdowią część terytorium (ziemię łęczycką lub sieradzko-łęczycką). Po jej śmierci ziemie te miały być włączone do dzielnicy senioralnej. Kazimierz II, najmłodszy syn Bolesława, nie został uwzględniony w ordynacji, gdyż urodził się po śmierci ojca bądź na krótko przed nią. Pomorze Zachodnie jako lenno miało pozostawać pod kontrolą princepsa.
Statut Krzywoustego nie przewidywał dziedziczenia ziem przez potomków jego synów. Po ich śmierci dzielnice te miały zostać włączone do domen seniora. Ich władza nad poszczególnymi ziemiami miała charakter namiestniczy. Późniejsze walki jednak sprawiły, że zarządzane przez nich prowincje przekształciły się w dziedziczne dzielnice. W założeniu Bolesława Krzywoustego podział ten miał utrzymać jedność kraju oraz ugruntować pokój i zgodę między braćmi. Ustawa ustalająca zasady dziedziczenia ograniczała wpływ możnych na obsadę tronu po śmierci władcy i utrwalała rządy dynastii piastowskiej w Polsce. Jednakże statut przyczynił się do rozbicia dzielnicowego Polski (zjawisko występujące w wielu europejskich krajach w średniowieczu) i upadku władzy centralnej.34
Po śmierci Bolesława Krzywoustego 28 października A.D. 1138, Piotr Włostowic został zgodnie z ostatnia wolą władcy, doradcą jego najstarszego syna Władysława, którego siedzibą stał się Wrocław. Jednak tutaj na scenę wchodzi żona Władysława II Agnieszka, która nienawidziła Piotra. Jak opisał ją Józef Ignacy Kraszewski w swojej powieści „Historia Prawdziwa o Petrku Właście, Palatynie, którego zwano Duninem” w słowach Biskupa Janika:
– Władysław, pan nasz, nie winie go, do zbytku pono dobry i miękki człek jest, a Agnieszka niewiasta chytra i dumna. Na złe go ona prowadzi, grożą nam niepokoje.
… Biada państwu, gdzie zła niewiasta ster pochwyci! …
Kraszewski ukazuje ją jako osobę rządzącą wszelkimi poczynaniami dworu Władysława, bez jej wiedzy nie dzieje się nic. Autor sugeruje zdradę małżeńską, Agnieszki z jej powiernikiem i sługą – Dobkiem.
A co o niej pisał Kronikarz Jan Długosz?
„… Jeszcze bardziej podsyciła gniew niechętnego skądinąd księcia polskiego Władysława, Krystyna35 (której książę Władysław zwykł był we wszystkim się radzić, ponieważ sama była na komesa Piotra ciężko zagniewana. Pewnego Razu ksiażę Władysław był na polowaniu razem z Piotrem Komesem. Gdy w pościgu za zwierzyną w puszczy obaj oddalili się znacznie od miejsca postoju, zapełniali z trudem burczący z głodu żołądek lada jaką strawą z mięsa upolowanej zwierzyny, a pragnienie gasili lodem i śniegiem. Kiedy potem zamierzali obaj dla odpoczynku przespać się na gołej ziemi i w przyjacielskiej rozmowie wspominali „rozkosze” swego posiłku i niezbyt miękkiego posłania rzekł ksiażę Władysław: „Sądzę że twoja żona, Piotrze, spędzi dzisiejszą noc wygodniej od nas, z opatem ze Strzelna”. Komes Piotr, chcąc odparować podobnym żartem dowcipne odezwanie księcia Władysława, które miało im poprawić humor w ich niezbyt wygodnych warunkach, odrzekł dość swobodnie: „Kto ci wie, czy nie tylko moja z opatem, ale i twoja słodkiego zażywa snu z Dobieszem”? Był zaś rycerz Dobiesz kochankiem księżnej Krystyny.”
W Księdze Piątej pod datą rok 1141 (wprawdzie pod imieniem Krystyna) wg. Kronikarza Agnieszka tak podjudzała męża:
„Mnie, córkę jednego cesarza a siostrę drugiego – mówiła – zaręczono w młodym wieku z Tobą nie dla okrojonego i małego działu który Ci pozostawiono, ale w nadziei [zdobycia] całego Królestwa Polskiego. [Widać] byłeś [wtedy] potężniejszy i bogatszy,- chyba że mego ojca, cesarza, zawiodła nadzieja. Oto do jakiej nędzy doprowadziło mnie małżeństwo z tobą. A widzę to wyraźnie, że popadnę w jeszcze gorszą nędzę wraz z twoimi dziećmi, jeżeli tymczasem nie poweźmiesz jakiś kroków. Z tego bowiem królestwa, w którym wola umierającego ojca, starszeństwo i znakomite małżeństwo zawarte ze mną, zostałeś zepchnięty jedynie do czwartej części. Po uszczupleniu twego księstwa i rozdzieleniu go miedzy trzech pozostałych braci, którzy raczej powinni ci służyć i podlegać twojej władzy, niż być na równi książętami, zasługujesz jedynie na miano półksięcia. Trzem synom zamiast spodziewanego całego Królestwa Polskiego pozostawisz skromny dział, niższe urzędy i tytuły. Lepiej bym umarła, niż zawierała tak nędzne małżeństwo, które miało zaćmić świetność mojego rodu. Ocknij się zatem i wyrwij z tego haniebnego położenia, które zostawi trwałe Pietno na tobie i twoim potomstwie. Zażądaj wszystkich księstw zajetych przez braci i jeżeli uważasz sięga mężczyznę, nie za kobietę, zapobiegnij, dopóki można, zarówno twojej jak i mojej, obecnej i przyszłej hańbie. Jeśli cię nie skłania do tego nasz wspólny los, to niech cię wzruszy wzgląd na nasze dzieci, które czeka nędzny los, jeżeli o nich nie pomyślisz”
Któryż z mężczyzn, na takie dictum swojej połowy nie zrobiłby tego co ona chce? Książę Władysław postanowił zjednoczyć wszystkie dzielnice pod swoim panowaniem i wydał wojnę braciom.
Piotr w sporze o sukcesję miedzy Władysławem a młodszymi braćmi, ze względu na interesy państwa jako powiernik ostatniej woli i testamentu Bolesława Krzywoustego, opowiedział się za tymi drugimi. Pogorszyło to znacznie stosunki pomiędzy Władysławem a Piotrem. Jeszcze w roku 1145 kiedy to Włostowic sprowadza i na święta Bożego Narodzenia darowuje opactwu benedyktynów na Ołbinie relikwie świętego Wincentego i zaprasza Władysława na ślub swojej córki Agafii z Jaksą z Kopanicy (lub Miechowa jak wielu go nazywało)36, wydawało się być dobrze, ale tylko się wydawało.
Czyn ten w niczym jednak nie zmienia postanowień Władysława, który pod presją swojej żony i strachu wywołanego nieugiętą postawą Piotra w sprawach kraju postanawia porwać komesa. Sytuację tę w takich oto słowach opisał Jan Długosz w swoich kronikach:
„… Zdaniem kobiety istniała po temu jedyna, dogodna sposobność, gdyby napadł Piotra zupełnie nieprzygotowanego w cudzym domu. Wydawał bowiem komes Piotr ze Skrzynna swoją córkę za księcia Serbii, Jaksę i wyznaczył na uroczystości weselne miasto Wrocław, by było miejsce na przyjęcie gości. Zapowiedział też turnieje z wyznaczoną nagrodą dla zwycięzców. Dobiesz przybywszy tam z licznym orszakiem, więzi komesa ze Skrzynna, Piotra, który przebywał tam jako gość bez zabezpieczenia. Związanego uprowadza z Wrocławia i dostawia księciu Władysławowi. Przeraziwszy uczestników uczty, psuje uroczystość weselną. Długo ociągał się Władysław z przedsięwzięciem jakichś surowszych kroków przeciw niemu. Wstrzymywały go niewinność męża i pamięć o jego zasługach wobec niego, ojca i ojczyzny. Księzna Krystyna bojąc się, by z litości nie uwolnił uwięzionego Piotra, nie tylko prośbami i radami, ale groźbami i przysięgami, że go opuści, gdyby pozwolił, żeby zhańbienie jej czci przez Potra uszło bezkarnie, nakłoniła męża do wydania na męki najlepszego, dobrze zasłużonego rycerza. Posłano oprawców, którzy obcinają Piotrowi język i oślepiają go na obydwa oczy. Tak więc przez złość kobiecą ukarano za rzekomą zdradę męża znanego z wybitnych czynów i zasług. Pozbawiono go mowy i wzroku i w niegodziwy sposób wywarto na nim zemstę. Pisarze polscy przypisują jedynie jemu tę zasługę, że zostały upamiętnione jego niezwykła uczciwość i cnota. Za miłosierdziem Boga, dla Którego dokonał tylu zbożnych czynów w cudowny sposób odzyskał pełna władzę wzroku [oraz] zdolność swobodnego mówienia dzięki przywróceniu języka. 37 ”
Po wykonaniu wyroku w kraju zaczęło wrzeć. Wojna domowa była nieunikniona. Wielu stronników Włostowica przeszło na stronę młodszych braci. Dodatkowym problemem było udanie się wygnanego Piotra Włostowica na Ruś, gdzie palatyn skutecznie zniechęcił miejscowych książąt do polityki swojego byłego władcy (przy czym nie musiał się starać zbyt intensywnie, gdyż Kijów w tym czasie również przeżywał przesilenie polityczne).Na początku 1146 Władysław ostatecznie zerwał wszelkie układy z juniorami decydując się bez posiłków ze wschodu na rozprawę z braćmi. Początkowo wydawało się, że zwycięstwo Władysława to tylko kwestia czasu, gdyż seniorowi udało się bez przeszkód zająć Mazowsze i zmusić Bolesława i Mieszka do wycofania się do obronnego Poznania. Tam niespodziewanie doszło do klęski najstarszego syna Krzywoustego. Przyczyn tego stanu rzeczy należy upatrywać w nie najlepszym zabezpieczeniu pozostałych dzielnic, gdzie wybuchł bunt możnych nie zgadzających się na politykę Władysława. Po stronie rebeliantów szybko rosnących w siłę opowiedział się również kościół z metropolitą gnieźnieńskim Jakubem ze Żnina, który wobec odmowy seniora zakończenia konfliktu nałożył na Władysława ekskomunikę, co dodatkowo spowodowało powiększenie szeregów niezadowolonych. Klęskę w końcu przypieczętował wypad książąt oblężonych w Poznaniu skoordynowany z podobną akcją zaczajonych wokół grodu oddziałów wiernych juniorom, co tym bardziej wystawia niepochlebną opinię ludziom skupionym wokół Władysława, że dali się zaskoczyć. Senior musiał ratować się ucieczką za granicę, wkrótce zresztą dołączyła do niego żona Agnieszka z synami, bezskutecznie próbująca obronić Kraków. W ten sposób sukces juniorów był pełny, a Władysław znalazł się na łasce sąsiadów.Ostatecznie Władysław został pokonany i musiał uchodzić z Polski, stąd jego przydomek „Wygnaniec”. Jego synowie dopiero 4 lata po jego śmierci uzyskali możliwość powrotu do Polski i odzyskania dziedzictwa ojca.Czując dalej nienawiść do rodu Włostowiców doprowadzili do migracji Łabędziów do Małopolski i jeszcze dalej w głąb Rzeczypospolitej.Piotr czując intencje młodych Władysławowiczów,dobra dziedziczne swego rodu w rejonie Ślęży,przekazał we władanie augustianów z Wyspy Piaskowej we Wrocławiu.To oni prawie przez 700 lat zarządzali miasteczkami i wioskami wokół świętej góry Słowian.Do dzisiajich symbol AR – ARENA – Piasek,można spotkać na wielu budowlach w Sobótce i okolicach.W roku 1810,po sekularyzacji zakonu,majątek jego został własnością zarządu dóbr królewskich i częściowo własnością prywatną.
Ślady polskości tych ziem uległy zapomnieniu.
Rysunek płyty nagrobnej Piotra i Marii
Po wygnaniu seniora, Piotr został przywrócony do łask i odzyskał majątek, ale wiek i kalectwo nie pozwalały mu na działalność polityczną. Powrócił do Wrocławia gdzie po śmierci swojej ukochanej żony Marii w roku 1150 ukrył się w opactwie benedyktynów. Piotr zmarł 16 lub 17 kwietnia 1153 roku i został pochowany obok swojej żony w opactwie benedyktynów na Ołbinie, w kościele świętego Wincentego . Nekrolog lubiński zwie go tylko komesem wrocławskim; mógł więc wojewoda krótko przed zgonem zamienić swój urząd, co pozwoliło mu uniknąć uciążliwych podróży. Następnym wojewodą był Jaksa, wymieniany zawsze na pierwszym miejscu wśród polskich wielmożów w dokumentach. On też kontynuował dzieło rozpoczęte przez Piotra w strzeżeniu i pogłębianiu tajemnicy. „ Rocznik kapitulny krakowski” (za nim powtarza „Rocznik miechowski”) zapisuje pod rokiem 1162, i tę datę należy przyjąć za bezsporną, wyprawę Jaksy do Ziemi Świętej. Zresztą wyprawa ta podkreślała więzi łączące tego księcia z chrześcijaństwem i miała miejsce w okresie względnego bezpieczeństwa Kopnika. Stąd dłuższa nieobecność władcy w Kopniku nie była już większym problemem.
Wyprawa do Jerozolimy była niezwykle trudna i bardzo niebezpieczna. Stan dróg lądowych pozostawał wiele do życzenia, podróż statkiem była bardzo uciążliwa. Droga wiodła przez Wenecję, Adriatyk, Morze Śródziemne, Kretę do Akki. Uczestnikom wyprawy dokuczał głód i pragnienie, zagrażali korsarze i rabusie.
Jaksa przybył do Ziemi Świętej, gdy zapewne żył jeszcze król jerozolimski Baldwin III (zmarł 10 marca 1163 roku), a opuszczał ją, gdy na stolcu monarszym zasiadał Amalryk I, ukoronowany osiem dni po śmierci poprzednika. Patriarchą jerozolimskim był Amalryk z Nesle (1157–1180).
Nic nie wiemy o jego czynach rycerskich, których dokonał w Ziemi Świętej. Można przyjąć, że uczestniczył ze swym pocztem zbrojnym w odsieczy dla zamku Krak des Chevalieres w Syrii. Być może uczestniczył w pogrzebie zmarłego w trzydziestym trzecim roku życia króla i koronacji jego 27–letniego brata, hrabiego Jaffy i Askalonu. Należy przypuszczać, że Królestwo Jerozolimskie swoją organizacją, zarządzaniem i gospodarką, miastami, opactwami i rezydencjami imponowało księciu z północy.
W Jerozolimie rozmawiał z patriarchą, kapitułą jerozolimską oraz, być może, z przedstawicielami bractwa „Ubodzy rycerze Chrystusa” (Templariusze) i braćmi Szpitala Świętego Jana Chrzciciela (Joannici). Jaksa powracając przez Italię z krucjaty miał zapewne popas w opactwie Benedyktynów za Monte Cassino, z czym niewątpliwie wiąże się jego nadanie na rzecz Benedyktynów w Sieciechowie. Klasztor w Sieciechowie otrzymał od Jaksy kompleks włości, które w połowie XIII w., o czym informuje dokument Bolesława Wstydliwego z 1252 roku, rozwinęły się do 15 osad, spośród których aż 9 było położonych w Lubelskiem, pozostałe zaś znajdowały się w innych dzielnicach Polski. Widząc pobożność Kanoników Stróżów Świętego Grobu (nazwa łacińska Canonici Sancti Sepulchri), ich gorliwe zabiegi o chwałę Bożą i skrzętne starania około pątników – zapragnął sprowadzić ten zakon na ziemie polskie.
Trwałym efektem pobytu księcia była zgoda patriarchy Amalryka na fundację klasztoru kanoników w Polsce. Zapewne w Jerozolimie Jaksa wystawił dokument dla Bożogrobców w Miechowie, o którym wspomina w swym akcie z 1198 roku patriarcha Aimar (1194-1202) zwany Monachusem. Z Ziemi Świętej przywiózł Jaksa do Polski ułomek Drzewa Krzyża Świętego, cztery worki tej ziemi, jak chce Samuel Nakielski, czy może kasetkę relikwiarzową z ziemią, po której stąpał Chrystus, oraz mnicha Marcina Gallusa, o przydomku Wielbłąd, pobożnego kapłana.Jaksa przekazał nowemu klasztorowi należące do posagu Agapii wsie Miechów, Zagorzyce i Komorów, które stanowią pierwotne uposażenie Bożogrobców.
Badaczy dziejów Jaksy zdumiewa jego rozmach fundacyjny. Wiadomo, że miechowski klasztor Bożogrobców dostał trzy wsie, dom Norbertanek zwierzynieckich trzy wsie (Zwierzyniec, Bibice, Rogoźnik [Zabierzów]), prepozytura krzyżanowicka św. Michała – trzy wsie (oprócz samych Krzyżanowic były to Kobylniki, Kowala, Suchorowice), komandoria Templariuszy koło Brenny (obecnie Tempelhof) – trzy wsie (w tym przypadku istnieją pewne wątpliwości co do osoby fundatora, gdyż literatura jest skłonna widzieć tutaj księcia śląskiego Henryka Brodatego, którego potężne państwo sięgało na obszarach nadodrzańskich na północ od Warty, obejmowało Lubusz i zapewne – przynajmniej przez pewien czas – sprawowało władzę zwierzchnią nad ziemiami barnimską i teltowską), natomiast benedyktyni w Sieciechowie aż piętnaście wsi. Uposażył również fundację premonstrateńską w Pardwinie przy Brennie. Przyczynił się w sposób niezwykle hojny do rozwoju opactwa Benedyktynów na wrocławskim Ołbinie, wznosząc tam z żoną Agafią kościół pw. św. Michała.
Fundacje nad Nidą, pod Krakowem i w Miechowie stanowiły posag Agafii.
Jaksa zmarł, według Rocznika Kapituły krakowskiej, 27 lutego 1176 roku, i został złożony do grobu w Miechowie. Jego zniszczony nagrobek oglądał jeszcze w XVII wieku historyk zakonu Bożogrobców, Andrzej (Samuel) Niekielski. Obecny, klasycystyczny pomnik przyścienny w północnej nawie bazyliki z barokowym portretem księcia na miedzianej blasze pochodzi z 1802 roku.
Zachowany w Muzeum Architektury we Wrocławiu słynny ołbiński tympanon z kościoła św. Michała, przedstawiający postacie Jaksy i Agafii, mógł być – jak przypuszczają niektórzy historycy – przeznaczony dla Miechowa na miejsce złożenia ciała księcia.38
Znacznie później, 15 czerwca Anno Domini 1410, jego potomek Mszczuj ze Skrzynna herbu Łabędź, w bitwie pod Grunwaldem zabija Urlicha von Jungingena, Wielkiego Mistrza zakonu Szpitalników Najświętszej Maryi Panny popularnie zwanymi Krzyżakami ze względu na czarne krzyże noszone na białych płaszczach, a w swoich łupach wojennych znajduje jego pektorał z relikwiami i przekazuje go polskiemu królowi Władysławowi Jagielle. Fakt ten jednak Jan Matejko uwiecznił na swoim obrazie zupełnie inaczej. Urlicha von Jungingena zabija półnagi Żmudzin następną częścią Świętego Graala – Włócznią Przeznaczenia.
Czy Matejko znał tajemnicę Świętego Graala?
Pod pretekstem najazdu Turków, 14 października 1529 rozpoczęła się pospieszna rozbiórka opactwa benedyktynów na Ołbinie, w którym został pochowany Piotr Włost. Obawiano się, że zabudowania klasztorne mogą stać się punktem oparcia dla najeźdźców. Zakonnikom przekazano klasztor pofranciszkański przy kościele św. Jakuba we Wrocławiu. Prace wyburzeniowe trwały 4 tygodnie. Materiał uzyskany z rozbiórki posłużył m.in. do wybrukowania Nowego Targu we Wrocławiu i budowy domu Heinricha Rybischa. Fragmenty rzeźbiarskie w 1529 wmurowano w fasadę szpitala Wszystkich Świętych i wieżę Bramy Mikołajskiej. W 1546 portal z opactwa umieszczono w południowej elewacji kościoła św. Marii Magdaleny we Wrocławiu, gdzie znajduje się do dziś. Tylko jego piękno, wyrazistość przekazu może nam dziś uświadomić wielkość i piękno opactwa. W tym też roku lub na początku następnego powstał nowy projekt herbu Wrocławia.
Pretekstem do rozwiązania zakonu Templariuszy był fakt że są heretykami. Patrząc pod wpływem historii ówczesnemu królowi Francji pasowało odwołać templariuszy, ponieważ skarb państwa był pusty a z templariuszami wiązane są wielkie majątki ziemskie. Oskarżenie o herezje bardzo pasowało królowi, tym bardziej, że oskarżenia te wcale nie były tak bezpodstawne – ponoć templariusze oddawali hołd przeróżnym głowom – wg niektórych te głowy symbolizowały głowę Jana Chrzciciela.
W posiadaniu wrocławskiego biskupstwa są święte relikwie. W 1997 w katedrze wystawione zostały relikwie św. Stanisława, który we Wrocławiu czczony jest jako ten chroniący ludzi przed katastrofami. Wtedy to kardynał Gulbinowicz rozpoczął tradycję corocznych procesji w tej intencji. Dzisiaj pragnę za to podziękować kardynałowi, ponieważ dzięki tym modlitwom Wrocław w 2010 obronił się przed wielką wodą – mówił prezydent Dutkiewicz, ale wypadałoby zadać pytanie:
Czy we Wrocławiu, dzięki Piotrowi Włostowi, później zwanym Duninem, oraz jego Matki, żony i córki – Rodu Łabędzia – nie została ukryta tajemnica Świętego Graala?
VratiSlavia – znaczy wróci słowo.
„Oto jesteśmy. Spójrz, na tympanonie
w romańskim łuku nad czeluścią wejścia trwa Świętosława, żona Włosta z synem.
Kamienne usta milczą, ale gdyby
przemówić mogły, tylko polskie słowo
zastąpiłoby kamienny gest dłoni, którym podaje przez osiem stuleci
kościół – romańskiej wdzięcznej Pannie Marii”
Andrzej Puchalski i Janusz Kuliński
czytaj także:
Matejko nieznany – Piotr Włast sprowadza cystersów do Polski – Jan Matejko 1888.
© Opracowane przez Andrzeja Krzysztofa Puchalskiego i Janusza Kulińskiego
Specjalne podziękowania dla Bożeny Lech-Jabłońskiej, kierownika działu Bibliografii Lubelszczyzny i wiedzy o regionie w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. Hieromina Łopacińskiego w Lublinie, za pomoc w poszukiwaniu materiałów.