Globalne ocieplenie – Kraków 12 października 7524 (2015)!
Odkąd żyję, a żyję już 63 lata, nie pamiętam żeby w Krakowie śnieg spadł 12 października. Najwcześniej zdarzało się to 1 listopada.
Pamiętam „zimy stulecia” kiedy szkoły były nieczynne po dwa tygodnie z powodu mrozu po 25 stopni, pamiętam „zwykłe zimy” kiedy autobus po feriach nie mógł wyjechać z Lanckorony przez tydzień z powodu opadów śniegu, ale 12 października w Krakowie śnieg nie padał do tej pory nigdy – to się zdarzało najwcześniej z początkiem listopada. Ważne byśmy pamiętali, że „tak się to kręci od zarania dziejów”. To nie jest żaden efekt cieplarniany, o którym mówią „naukowcy” usługowi, nakręcający przemysł i politykę odnawialnych źródeł energii.
W sumie nie wchodząc w wielką publicystykę, chodzi mi o to, że odnawialne źródła są OK. Ale dla ich promocji nie jest potrzebne „naukowe” kłamstwo o efekcie cieplarnianym. Wystarczy zwykła argumentacja o ich czystości, są zdrowsze, mniej trują.
Tymczasem my słyszymy w około, że lato jest takie gorące bo efekt cieplarniany, że zima jest ciepła i krótka bo efekt cieplarniany, a jeśli zima jest sroga i długa to dlatego bo to też efekt cieplarniany. A jeżeli są powodzie to także efekt cieplarniany. Wieje wiatr – efekt cieplarniany. Gradobicie – efekt cieplarniany, susza też efekt cieplarniany. Wzrost zachorowań na raka – efekt cieplarniany.
Ziemia zmienia się w takich cyklach, że pewnych zjawisk nie widzieliśmy jeszcze od początku cywilizacji człowieka. Bo na przykład czy widzieliśmy wielkie wymieranie mamutów, a tym bardziej gadów? Nasza wspaniała technologiczna, komfortowa, przyszłościowa, niepokonana CYWILIZACJA temperaturę w różnych punktach świata (bynajmniej nie tak wielu) mierzy i prowadzi statystyki dopiero od 100 lat.
Mówienie o efekcie cieplarnianym, jako o fakcie naukowym i zjawisku wywołanym przez działalność człowieka jest w tym kontekście, zwłaszcza kiedy zjawiska na ziemi mają skalę tysiącleci, zwykłym nadużyciem. Stwierdzenie to możemy przyjąć jedynie do „wierzenia”.
Jest to unaukowione „wierzenie”, czyli jak mawiają naukowcy z lubością o wszelakich wiarach i religiach – jest to stwierdzenie o cechach zabobonu. Jest zwykłym „wierzeniem” „naukowym” z jednej strony, a dogmatem Nowego Kościoła – „NAUKI” z drugiej.
Uzmysłówmy sobie, że wraz ze Słońcem i całym Układem jesteśmy w regionie Galaktyki w którym jako „cywilizacja” nigdy jeszcze nie byliśmy. Kto wie czy to nie jest ten region, który spowodował podniesienie się temperatury w Euroazji o 4,5 stopnia i wyginięcie mamutów.
A może będzie jeszcze gorzej, może to jest to miejsce w Przestrzeni, które wywołało wymieranie gadów i wszystkiego co żywe, które spowodowało „pożar Ziemi”. Te wszystkie filmiki pokazujące efektowne uderzenie komety i wielkie wymieranie gadów to nic innego jak czcze spekulacje oparte na domniemaniach pseudonaukowych.
Międzynarodowy zespół pod kierownictwem naukowców z Uniwersytetu w Adelajdzie i Uniwersytetu Nowej Południowej Walii (obydwa w Australii) podczas badania próbek DNA i zapisów geologicznych dowiódł, że przyczyną największych wymierań w czasie ostatniego zlodowacenia były nagłe ocieplenia klimatu zwane interstadiałami.
W opublikowanej w Science pracy naukowcy udowodnili, że o wiele mniejszy wpływ na wymieranie gatunków miały okresy maksymalnego ochłodzenia.
– Nagłe ocieplenia wywierały największy wpływ na klimat, powodując znaczne zmiany opadów o charakterze globalnym, a przez to wywierając bezpośredni wpływ na wegetację roślin – powiedział prof. Alan Cooper z Uniwersytetu w Adelajdzie.
Wnioski wyciągane zwykle z takich opracowań sprowadzają się do stwierdzenia, że mamy obowiązek powstrzymać ocieplenie się klimatu! To są kuriozalne pobożne życzenia, które nie mają nic wspólnego z realnymi możliwościami człowieka na Ziemi. Mówią to ludzie, którzy mają siebie za inteligentnych i wykształconych, a nawet za intelektualistów. Mówią co mówią i nie zauważają jak ma się to co mówią w jednym miejscu do tego co prawią autorytatywnie w innym. Przecież w czasach Neandertalczyków i mamutów nie było cywilizacji przemysłowej! Nie mówią oni za to, i udają że nie ma problemu na przykład z tym, że Układ Słoneczny i Ziemia od jakiegoś czasu już hamuje w swoim pędzie przez Wszechświat.
Pisze się: „…Populacja około 3 tys. gatunków ryb, ptaków, ssaków, płazów i gadów spadła w ciągu 40 lat o ponad połowę – alarmuje Światowy Fundusz na rzecz Przyrody (WWF)….”.
Jeżeli to zjawisko ma miejsce, to jest to to samo zjawisko, które nadeszło, kiedy po Ziemi pałętało się kilkaset tysięcy ludzi z dzidami i nie było żadnej cywilizacji przemysłowej. Efekt jego nadejścia był taki sam – wymieranie gatunków, setek gatunków, bo przecież nie tylko mamutów. Zaiste powiadam wam, żyjemy w dziwnych czasach kiedy umysły ludzkie są jeszcze bardzo, bardzo „zaciemnione”, a „myślenie” jest novelty (nowością rozumiana po Mac Kenowsku) .
Skala niewiedzy człowieka jest przerażająca. Spróbujcie sobie ją wyobrazić. Moja matka ma 88 lat a temperaturę w najbardziej cywilizowanych krajach świata meteorologowie zaczęli mierzyć systematycznie 12 lat przed jej urodzeniem. W 1960 roku wprowadzono w Polsce masową telewizję, w 1980 zaczęto w USA używać komputerów osobistych (12 sierpnia 1981 roku wprowadzono w USA na rynek pierwszy PeCet). Moje córki są rówieśnicami PCta! Internet jest dostępny w Polsce od 1992 roku, czyli od 23 lat! Miałem wtedy czterdziestkę i musiałem się go bardzo szybko nauczyć, tak jak dziesięć lat wcześniej przesiadłem się z maszyny do pisania na klawiaturę komputerową. Czy ktoś z was widział miękką dyskietkę – choćby w muzeum??? Ja takich używałem!
W 1945 roku, po 1000 latach cywilizowania Polaków przez kościół katolicki było w Polsce 70% analfabetów. Czy w tym kontekście może dziwić, że przybywają do Europy setki tysięcy ludzi z Pustyni, którzy wcale nie są cywilizowani, nie umieją czytać i pisać, są fanatycznymi wyznawcami Allacha, a jedyną karą za kradzież, która do nich przemawia jest obcięcie ręki? Mnie to nie dziwi.
Mówienie, że tych ludzi się zasymiluje jest zwykłym zaklinaniem deszczu i śniegu, jest zaklinaniem zimy w lato, jest tym samym co gadanie, że poradzimy sobie z ociepleniem klimatu lub jego oziębieniem. Poradzimy sobie tak samo jak ZSRR poradziło sobie z wysychaniem Jeziora Aralskiego czy z Czarnobylem, a Japonia poradziła sobie z Fukushimą.
Trochę pokory dla Matki Ziemi przydałoby się naprawdę wszystkim tym rozbuchanym wielbicielom technologii którym się wydaje, ze „nauka” poradzi sobie ze wszystkim, że wszystko już wiadomo, że telewizja jest najmądrzejsza na świecie, a Gazeta Wyborcza naprawdę najlepiej wie jak wprowadzić wszelką szczęśliwość pod strzechy nasze.
Trochę pokory przydałoby się Niemcom, którzy wiedzą najlepiej jak się rozwiązuje problemy bankowe, jak wykupić za bezdurno Grecję i Polskę, jak przyjąć u siebie kilka milionów Afro-Arabów i nie stać się Afro-Arabami. Oto na naszych oczach Niemcy znowu „chwytają pana boga za nogi” i wydaje im się, że będą rządzić światem, że po raz III spełnia się ich sen o potędze. Spełnia się on tak samo jak już dwa razy się spełnił.
Przyjmując ulubioną narrację niemiecką o dziejach Europy na koniec chciałbym nam wszystkim, a także samym Niemcom oraz Niemcolubom Polskim przypomnieć jak to Rzymianom udało się „przyjąć” w Cesarstwie Rzymskim hordy niepiśmiennych Germanów i co z tego wynikło dla Europy – na Dziewięć Ciemnych Stuleci Średniowiecza. Sądzę, że kiedy oni sobie to uzmysłowią, to chętnie przystaną jednak na teorię, że to Słowianie są autochtonami Europy i że to oni złupili Rzym i doprowadzili go do upadku.
Mieć na garbie doprowadzenie do ruiny Cesarstwa Rzymskiego w V wieku, wszystkie holokausty II Wojny Światowej w XX wieku i Islamizację Europy w XXI wieku to naprawdę za wiele jak na jeden, nawet najdumniejszy i najsilniejszy naród Świata. Zatem my Słowianie idziemy wam bracia Niemcy z odsieczą i bierzemy już ten „wandalizm Rzymu” na swoje barki i sumienie.
To wszystko to tylko takie przedwyborcze dygresje na pograniczu Zimy i Lata, na pograniczu Wielkiej Zmiany w klimacie i Wielkiej Zmiany w Polsce. Wierzę że dokonamy w niedzielę – 25 października 7524 roku czasu Słowian (2015) naprawdę Wielkiej Zmiany na lepsze, zmiany która spowoduje, że my Polacy nie wymrzemy jak te mamuty mimo, że już nam „zaprogramowano” podobny los.