Od razu zaznaczmy, że jest to festiwal „Kultury Średniowiecznej Słowian” czego nie odzwierciedla jego nazwa. Jest to niestety rozpowszechniony zwyczaj nazewniczy, który kompletnie wypacza pojęcie Kultury Słowian, wiążąc ją wyłącznie z średniowieczem i polską katolicką oraz przeważnie współorganizującymi takie przedsięwzięcia kościelnymi instytucjami. Festiwal w Lądzie pełen jest zresztą katolickiej pogardy dla Wiary Przyrodzoney Słowian. Pamiętamy doskonale filmy z demonstrowanymi tam bezwstydnie pogromami pogan, czyli polskich Rodzimowierców, odtwarzanymi tryumfalnie w widowiskach „pseudohistorycznych” (tutaj: Festiwal „kultury” cysterskiej w Lądzie, czyli palenie Peruna i inne cudeńka ).
Taka sobie starosłowiańska zabawka sprzed 30 wieków
Używając takiej terminologii jak powyżej, sugeruje się tym samym, nie tylko brak jakiejkolwiek „godnej uwagi” kultury i religijności starożytnej, przedchrześcijańskiej Słowian. Według tej wersji dziejów Słowianie „narodzili się” jako nacja w prymitywnych ziemiankach nad Prypecią, nosili się w lnianych giezłach a ziemię uprawiali motyką. Sugeruje się też używając takiego słownictwa w stosunku do tej przedstawiającej Średniowiecze imprezy, że Renesans, czy Oświecenie nie należą już do kultury Słowian tylko jakiejś innej nacji.
Fajka naszych dziadów – przodków i pradziadów Polaków
W tej wersji dziejów kultura Słowian równa się wyłącznie średniowiecznemu „prymitywizmowi”. Tymczasem mamy udokumentowane 5000 lat kultury Słowian nad Wisłą w Starożytności: od kultury Vincza, Pucharów Lejkowatych, przez kulturę Ceramiki Sznurowej, poprzez kulturę Łużycką i czasy rzymskie do średniowiecza. Mamy też tysiące wspaniałych zabytków sprzed 3000 lat – jak na przykład ten, wytworzony przez Scytów Królewskich ludność o identycznej mutacji genetycznej jak my (Y-DNA haplogrupa R1a), ich wnukowie, Polacy, a więc biżuterię wytworzoną przez naszych pra-dziadków dla naszych pięknych Scyto-Słowiańskich pra-babć.
W przyszłym roku – 2016 – mamy 100 lecie urodzin Stanisława Pagaczewskiego. Jezuickie Kolegium Ignatianum z Krakowa zaproponowało naszej rodzinie uroczyste obchody tejże rocznicy, sesję „naukową” na tejże uczelni, gry i zabawy z Deszczowcami w Liceum plastycznym w Wiśniczu oraz na ulicach Krakowa i Nowej Huty oraz uczynienie dorocznej Nagrody imienia Stanisława Pagaczewskiego przyznawanej pod auspicjami jezuickiego kolegium dla polskiego bajkopisarza.
Trafiła Kosa na Kamień. Zapytałem w jaki sposób Jezuici mają zamiar w sesji naukowej uwypuklić elementy tradycji pogańskiej Słowian i elementy magiczne obecne w twórczości literackiej Stanisława Pagaczewskiego dla dzieci oraz jego bałwochwalczą miłość Przyrody. Nie można było trafić gorzej. Nie otrzymałem już żadnej odpowiedzi. A było tak pięknie! Już miał być Pagaczewski ikoną polskiej kultury katolickiej, której przeczył całym swoim życiem. Tak właśnie zawłaszcza się słowiańską kulturę w Polsce i wykorzystuje ją na własny użytek krzewienia jezuityzmu i niesłowiańskiego kultu. Widać to wyraźnie także w Lądzie, gdzie centralną postacią obchodów Słowiańskiego Święta powinna być Łada – Bogini Uładzenia Świata – czyli Harmonii, mówiąc z greko-łacińska. Ale nie powinna to być oczywiście Łada palona na stosie, lecz Łada-Łagoda ozdobiona kwiatami, Łada Pani Mądrości z dumnie zatkniętą za swoim złotym tronem własną boską stanicą, Łada Pani Ładu Świata, czyli związków między ludźmi i ludami Matki otoczona boskimi Bajorkami i Węsiorami, Łada Opiekunka Małżeństwa otoczona Wiernymi, którzy pochylają przed nią głowy z czcią i przyginają ku ziemi dumne, barwne pogańskie stanice z wizerunkami pozostałych bogów. Tak wyglądałoby prawdziwie słowiańskie święto tradycji i kultury, którego w żadnym wypadku nie nazywalibyśmy „festiwalem”, ale „wiecem o-kult-tur-RA-lnym”, „słowiańskim plonem”, „słowiańskimi siędziejami” albo „słowiańskimi igrami”, czy „słowiańską twarnicą”, lub po prostu słowiańską biesiadą.
CB
Odtworzenie wczesnośredniowiecznej świątyni pogańskiej Słowian w Lądzie
Działanie te oczywiście są chwalebne, mimo że prowadzą do wypaczenia wizji Dziejów Słowiańszczyzny, bo chwalebne jest w III RP uprawianie jakiejkolwiek formy kultury. Państwo robi wszystko żeby nas zniechęcić do kultury polskiej i pamięci o naszych korzeniach. Nie mogę sobie jednak na koniec odmówić puenty fotograficznej dla tej opowieści prezentowanej powyżej: