Juliusz Słowacki (1809 – 1849) – Wielki Strażnik Wiary Przyrodzoney Słowian – IV Starosłowiańska Świątynia Światła Świata Wilno

Juliusz Słowacki  (1809 – 1849) – Wielki Strażnik Wiary Przyrodzoney Słowian
Utwory Juliusza Słowackiego zawierają ukryty przekaz. Na podstawie tego przekazu  można prześledzić jego ideę oraz związki ze Słoneczną Kolumną Wiary Przyrodzonej Słowian. Przekaz ów jest jednocześnie dialogiem toczonym (wewnątrz, w ukryciu struktury utworów poetyckich), przez Juliusza Słowackiego z jego największym przeciwnikiem, Adamem Mickiewiczem – czołowym reprezentantem Kolumny Księżycowej Wiary Przyrodzoney Słowian.
 
Kiedy poddajemy ocenie te dwie wielkie postacie polskiej i słowiańskiej sztuki, literatury, ezoteryki i okultyzmu, pogańskiej wiary Słowian, miejmy przez cały czas bacznie na uwadze, że tak jak Kolumna Księżycowa nie może istnieć bez przeciwieństwa w postaci Kolumny Słonecznej tak Kolumna Słoneczna nie może istnieć bez dopełnienia w Kolumnie Księżycowej. One razem dopiero, jak Białoboga i Czarnogłów, tworzą z Wielkiego Działu Jedność – Światło Świata.

Długo nie przedstawiałem życiorysu i twórczości tego poety. Było to po prostu zadanie bardzo trudne, za trudne. To było za trudne, jest za trudne i będzie zawsze za trudne. Więc trzeba zrobić moim zdaniem cokolwiek , by zajął swoje miejsce w panteonie Strażników Wiary Przyrodzoney Słowian – bo na to miejsce zasługuje przecież jak nikt inny. Zajmuje w nim pozycję zupełnie wyjątkową jako Mistrz Duchowy i Wielki Strażnik – to jest tytuł zarezerwowany dla naprawdę największych, najbardziej zasłużonych kazicieli i krzewicieli tradycji i Wiary Przyrody-Wiary Przyrodzoney Słowiańszczyzny Starożytnej w 1000 letnim Okresie Chrześcijańskiej Ciemności, Inkwizycji Rozumu w Europie i  Kalijugi na Ziemi. Będziemy pisać o Juliuszu Słowackim i jego poszczególnych dziełach JESZCZE WIELE RAZY, BO NIE MA MOWY O TYM ABY W JEDNYM TEKŚCIE ZAWRZEĆ CAŁY HOLISTYCZNY OBRAZ JEGO GIGANTYCZNEGO DOKONANIA. On sam Juliusz Słowacki to Król Duch Słowian. Czynimy zatem zadość należnej mu Chwale i Sławie rozpoczynając cykl artykułów poświęconych jego osobie i epokowemu dokonaniu w Kraczun , 20 – 26 grudnia 2014 roku, jeden z Najważniejszych Kraczunów i Najmocniejszych Przesileń w dziejach Świata, w czas Wielkiej Zmiany Matki Ziemi.
 
 


ze strony: slowacki.klp.pl/

Słowacki Juliusz (1809-1849), polski poeta, dramatopisarz. Jeden z najwybitniejszych twórców romantycznych, nazywany – obok A. Mickiewicza i Z. Krasińskiego – „wieszczem”. 
(A ja  twierdzę, że nie obok, lecz NAD. Taka moja prywatna uwaga.)
Życie
1825-1828 studiował prawo na Uniwersytecie Wileńskim. W 1829 wyjechał do Warszawy i podjął pracę jako aplikant w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu. 1831 zatrudniony w Biurze Dyplomatycznym Rządu Narodowego, wyjechał do Drezna, skąd udał się jako kurier dyplomatyczny do Londynu i Paryża, gdzie osiadł po zakończeniu misji.

1832-1836 przebywał w Genewie, co miało wpływ na jego twórczoć, np. poemat miłosny W Szwajcarii (wydany 1839). W 1836 odbył podróż do Włoch, skąd wyruszył do Grecji, Egiptu i Palestyny (Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu, 1836-1839, wydanie pomiertne w całoci 1866). W 1838 powrócił do Paryża. Poeta zmarł na gruźlicę i został pochowany na cmentarzu Montmartre. W 1927 roku jego prochy przewieziono do kraju i złożono obok Mickiewicza w krypcie na Wawelu.Twórczość
Debiutował anonimowo 1830 w Melitele powiecią poetycką Hugo. W 1832 opublikował tomy 1-2 Poezji, gdzie znalazły się powieci poetyckie: Żmija, Jan Bielecki, Hugo, Mnich, Arab, tragedie Mindowe oraz Maria Stuart. Tom 3 (1833) zawierał m.in.: powieć poetycką Lambro, poemat Godzina myli i liryki pisane w czasie powstania listopadowego.Do wielkich dramatów Słowackiego zaliczają się: Kordian (1834), Horsztyński (1835, wydanie pomiertne 1866), Balladyna (1839), Fantazy (wydany 1866), Mazepa i Lilla Weneda (1840), Ksiądz Marek (1843), Sen srebrny Salomei (1844), Zawisza Czarny (1844-1845, wydany 1908), Samuel Zborowski (powstał zapewne 1845, wydanie całoci 1903), parafraza Księcia niezłomnego P. Calderona (1844).Poematy: Anhelli (1838), Poema Piasta Dantyszka herbu Leliwa o piekle (wydane anonimowo 1839), Ojciec zadżumionych i Wacław zostały wydane wraz z poematem W Szwajcarii pt. Trzy poema (1839). Nie ukończony poemat dygresyjny Beniowski (pień 1-5, 1841, pień 6-10 w tomie 2 Pism pomiertnych, 1866).Poglądy filozoficzne, formułowane szczególnie w ostatnich latach życia pod wpływem myli A. Towiańskiego, wyraził Słowacki m.in. w traktacie poetyckim Genezis z Ducha (1844, wydany pomiertnie 1871), we fragmentach pisanych w latach 1845-1846, ułożonych później przez badaczy w tzw. Poemat filozoficzny oraz w eposie historiozoficznym Król-Duch (powstanie 1845-1849, rapsod 1 wydany 1847) i w Odpowiedzi na Psalmy przyszłości (1848).
(Wg mnie, wydania pośmiertne zalatują przeróbką i przejściem przez magiel towiański. Słowacki odciął się szybko od towiańczyków, co bardzo nie spodobało się Mickiewiczowi)

Rozwinął tzw. doktrynę genezyjską, wyjaniającą sens wiata za pomocą argumentów zaczerpniętych z różnych gałęzi nauki. Genezyjski mesjanizm Słowacki tłumaczył klęski i cierpienia Polski jako szczególny rodzaj dowiadczenia skłaniającego naród do wielkiego wysiłku duchowego na drodze ku samodoskonaleniu.

Słowacki był wielkim nowatorem i znakomitym artystą słowa. Niezupełnie rozumiany przez współczesnych, stawał się nieraz celem ostrych ataków. Także m.in.: Pisma pomiertne (tom 1-2, 1866-1867), Dzieła (tom 1-10, 1909), Dzieła wszystkie (tom 1-17, 1952-1976), Dzieła (tom 1-14, 1959), Korespondencja (tom 1-2, 1962-1963).

Z wikipedii;


Juliusz Słowacki herbu Leliwa (ur. 4 września 1809 w Krzemieńcu, zm. 3 kwietnia 1849 w Paryżu na gruźlicę) – jeden z najwybitniejszych poetów polskich doby romantyzmu, dramaturg i epistolograf. Obok Mickiewicza i Krasińskiego określany jako jeden zWieszczów Narodowych. Twórca filozofii genezyjskiej (pneumatycznej), epizodycznie związany także z mesjanizmem polskim. Był też mistykiem. Obok Mickiewicza uznawany powszechnie za największego przedstawiciela polskiego romantyzmu.
Utwory Słowackiego, zgodnie z duchem epoki i ówczesną sytuacją narodu polskiego, podejmowały istotne problemy związane z walką narodowowyzwoleńczą, z przeszłością narodu i przyczynami niewoli, ale także poruszały uniwersalne tematy egzystencjalne. Jego twórczość wyróżniała się mistycyzmem, wspaniałym bogactwem wyobraźni, poetyckich przenośni i języka. Jako liryk zasłynął pieśniami odwołującymi się do Orientu, źródeł ludowych i słowiańszczyzny. Był poetą nastrojów, mistrzem operowania słowem. Obok Cypriana Kamila Norwida i Tadeusza Micińskiego uważany za największego z mistyków polskiej poezji. Miał zresztą (i opisał je wRaptularzu[potrzebne źródło]) doświadczenia mistyczne.
Wywarł ogromny wpływ na późniejszych poetów Młodej Polski i Dwudziestolecia międzywojennego w Polsce, m.in. Antoniego Langego,Krzysztofa Kamila Baczyńskiego czy Jana Lechonia. 9 stycznia 2009 r. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ogłosił rok 2009 Rokiem Juliusza Słowackiego[1].

Lata młodości

Urodził się w Krzemieńcu w południowo-wschodniej części dawnej Rzeczypospolitej. Jego ojciec, Euzebiusz, był profesorem literatury wLiceum Krzemienieckim i Uniwersytecie Wileńskim. Matka Słowackiego, Salomea z Januszewskich, osoba o dużej kulturze literackiej i osobistej, po śmierci męża zajmowała się wychowywaniem syna. W domu państwa Słowackich panowała atmosfera uwielbienia twórczości klasycystów, co miało decydujący wpływ na późniejsze przemiany światopoglądowe twórcy Króla-Ducha. W 1818, dzięki licznym znajomościom wśród wysoko postawionych elit, Salomea wyszła za mąż po raz drugi, za lekarza Augusta Bécu. Matka przyszłego poety prowadziła coś na kształt salonu literackiego, dzięki czemu Juliusz miał w dzieciństwie i wczesnej młodości szeroki kontakt z ówczesną elitą intelektualną, zwłaszcza z kręgu Uniwersytetu Wileńskiego. Tym sposobem poznał m.in. Adama Mickiewicza przed jego deportacją z Litwy i Ludwikę Śniadecką – pierwszą, nieodwzajemnioną miłość. Po studiach prawniczych (w latach 1825–1828) w Wilniewyjechał do Krzemieńca, gdzie kilka miesięcy przebywał z matką.
W połowie lutego 1829 wyjechał z Krzemieńca do Warszawy. 30 marca objął posadę aplikanta w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu. Na początku 1830 w roczniku Melitele zadebiutował bezimiennie powieścią poetycką Hugo. Po wybuchu powstania listopadowego, 9 stycznia 1831 podjął pracę w powstańczym Biurze Dyplomatycznym księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. 8 marca opuścił Warszawę i przez Wrocław udał się do Drezna. W lipcu, w ramach misji dyplomatycznej zleconej przez powstańczy Rząd Narodowy, przewiózł depeszę do polskich przedstawicieli w Paryżu i Londynie.

Emigracja

Poeta pozostał na emigracji we Francji. W latach 1833–1836 przebywał w Szwajcarii nad Jeziorem Genewskim. W tym czasie wydał trzeci tom Poezji. W lutym 1836 wyjechał do Rzymu. Tam nawiązał przyjaźń z Zygmuntem Krasińskim, który stał się pierwszym wnikliwym krytykiem twórczości Słowackiego[2]. Trzy miesiące później wyjechał do Neapolu, a stamtąd do Sorrento. Od sierpnia 1836 do czerwca 1837 podróżował po Grecji, Egipcie, Palestynie i Syrii. W końcu osiadł na stałe w Paryżu. Kiedy w czerwcu 1842 w Nanterre pod Paryżem powstało Koło Sprawy Bożej założone przez Andrzeja Towiańskiego, przystąpił do niego również Słowacki. Dzięki temu, że działał tu również Mickiewicz, poeci spotykali się wielokrotnie. Niezgoda na zasady panujące wśród towiańczyków (zakaz pisania, wzajemna spowiedź, uległość wobec Rosji) spowodowała odejście Słowackiego z Koła w listopadzie 1843. W 1848, mimo że był poważnie chory, wyruszył do Wielkopolski, by wziąć udział w powstaniu, jednak zamierzeń swych nie zrealizował. Wtedy też ostatni raz spotkał się z matką we Wrocławiu.
Nigdy się nie ożenił. Był typowym rentierem. Przysyłane przez matkę pieniądze umiejętnie pomnażał, inwestując je na paryskiej giełdzie, m.in. w akcje kolei lyońskiej. Pozwoliło mu to zyskać pewną niezależność finansową. Umożliwiło to też Słowackiemu nie tylko wydawanie własnej twórczości, ale przede wszystkim poświęcenie sie tej twórczości.

Pogrzeb

Juliusz Słowacki został pochowany na paryskim Cmentarzu Montmartre. 14 czerwca 1927 ekshumowano szczątki Słowackiego[3], które następnie na polecenie marszałka Józefa Piłsudskiego zostały przewiezione do Polski. Jego trumna płynęła w górę Wisły z Gdańska doKrakowa na pokładzie statku Mickiewicz, który zatrzymywał się w licznych portach rzecznych, gdzie miejscowa ludność składała hołd prochom wieszcza. 28 czerwca na dziedzińcu zamku na Wawelu odbyła się uroczysta ceremonia pogrzebowa. Na jej zakończenie Józef Piłsudski wypowiedział wielokrotnie cytowane słowa: W imieniu Rządu Rzeczypospolitej polecam Panom odnieść trumnę Juliusza Słowackiego do krypty królewskiej, bo królom był równy. Jego prochy zostały złożone obok Adama Mickiewicza w Krypcie Wieszczów Narodowych w Katedrze na Wawelu. Był ulubionym poetą Józefa Piłsudskiego.
Odnowiony, pierwotny grób Juliusza Słowackiego, zaprojektowany przez przyjaciela poety, francuskiego artystę Charles’a Pétiniaud-Dubos, można nadal oglądać na Cmentarzu Montmartre.

Twórczość

Mimo iż Słowacki żył zaledwie 40 lat, jego twórczość literacka była obfita i różnorodna; poeta pozostawił po sobie 13 dramatów, blisko 20 poematów, setki wierszy, listów oraz jedną powieść. Stworzył również spójny system filozoficzny, który nazwał filozofią genezyjską. Jako że spuścizna literacka Słowackiego była bogata tematycznie, jego twórczość podzielić można na cztery okresy[4].
Na przemiany filozoficzno-estetyczne twórczości Słowackiego decydujący wpływ miało uwielbienie literatury klasycystów, jakie panowało w domu poety. Władysław Szturc uważał, że Słowacki zaczynał tworzyć jako pseudoklasyk[5], a patronowali mu nie romantycy tacy jak Lord Byron czy Percy Shelley, ale Wolter. Młody poeta próbował w tym czasie przetłumaczyć Mahometa Woltera. Inspirowany zaś tragediąMendog napisaną przez swojego ojca, rozpoczął pracę nad swoim Mindowem.
Twórczość Słowackiego z tego najwcześniejszego okresu opierała się na oświeceniowym deizmie, religijnym sceptycyzmie i cynizmie. Obficie czerpała również z myśli takich pisarzy jak: Francis Bacon, Kartezjusz, Baruch Spinoza, Niccolò Machiavelli czy Innocent Gentillet. Głównym tematem jego ówczesnych dzieł (m.in. Marii Stuart) były wojny religijne, które uważał za maskę fanatyzmu i pretekst do wojny o władzę. Słowacki zastanawiał się przy tym: jeżeli wiadomo, że Boga nie ma, skąd chęć walki za religię i wiarę? W centrum tych dzieł tkwiła fascynacja złem, która z czasem (kiedy przyjęła cechy fatalistyczne) zadecydowała o zwrocie Słowackiego w stronę romantyzmu.
Pierwsze wiersze Słowackiego były bardziej swobodnymi przekładami z Alphonse de Lamartine’a, Thomasa Moore’a oraz Edmunda Spenseraniż oryginalnymi kompozycjami. Poważniejsze próby literackie tworzył od ok. 1825 roku; debiutował zaś anonimowo powieścią bajroniczną„Hugo” w roku 1830. W 1832 wydał pierwszy i drugi tom „Poezji” (trzeci ukazał się w 1833). Publikacje, zdradzające już romantyczny charakter jego twórczości, zawierały wczesne powieści poetyckie (m.in. ŻmijaJan BieleckiMnich i wspomniana wyżej tragedia Maria Stuart); nie wzbudziły one jednak zainteresowania środowiska emigracji polskiej w Paryżu. W następnych latach twórczość Słowackiego uległa przemianie; w liście do matki z 20 października 1835 pisał: znienawidziłem moje pierwsze utwory (…) rozwinęło się we mnie jakieś nowe piękności uczucie.
Za czynnik, który zadecydował o rozpoczęciu drugiego okresu myśli Słowackiego, nazywanego nieraz etyką chrześcijańską, uważa się lekturę Konrada Wallenroda Mickiewicza. Jego dzieła odrzuciły wówczas wolterowski ład, a często zaczęły czerpać ze wzorców i rekwizytorni tragedii Shakespeare’a. Wkrótce powstał poemat W Szwajcarii (1835–36) i liryki: „Rozłączenie”RzymSumienie. Ogromny wpływ na twórczość Słowackiego miały podróże m.in. do Włoch, Grecji, Egiptu, Palestyny i Libanu (tam powstał Anhelli). Podczas pobytu we Florencji (1837/1838) rozpoczął intensywną pracę nad swoimi utworami. Powstał wtedy m.in.: Ojciec zadżumionych (1839), Wacław. W grudniu roku 1838 wrócił do Paryża.
Z końcem lat 30. Słowacki w liście do Zygmunta Krasińskiego zapowiedział napisanie „wielkiego poematu w rodzaju Ariosta, który ma się uwiązać z sześciu tragedii, czyli kronik dramatycznych”[6]. W zamierzeniu miała to być swoista literacka kronika prezentująca bajeczne początki państwa polskiego, nawiązująca do tradycji, legend i historii pogańskich czasów Słowian[7]. Projekt doczekał się jednak tylko częściowej realizacji; powstały dwie tragedie romantyczne – Balladyna (1839) i Lilla Weneda (1840).
W roku 1844 zaczął pisać prozą poetycką swój niezwykły wykład filozofii: Genezis z Ducha. W twórczości poety rozpoczął się tym samym okres intensywnej pracy nad filozofią genezyjską. Charakter genezyjski mają wszystkie późniejsze dzieła Słowackiego, z których na uwagę zasługują: Samuel Zborowski i Król-Duch. Oba dzieła zapatrują się na oryginalny system filozoficzny autora z dwóch różnych perspektyw: egzystencjalnej, dotyczącej jednostki ludzkiej oraz historiozoficznej.
Juliusz Słowacki od młodego przekonany był o swoim geniuszu poetyckim oraz przeznaczeniu do roli przewodnika narodu, które to przekonania podsycała w nim matka, Salomea. Zdaniem poety istnieją dwie drogi do poznania absolutu. Pierwsza to poznanie naukowe, które jest jednak tylko cząstkowe i wymaga żmudnych, długotrwałych badań; druga natomiast polegała na objawieniu, natychmiastowo zapewniała wiedzę o wszechświecie. Objawienie staje się jednak udziałem jedynie jednostek wybitnych – stąd przekonanie Słowackiego, iż owe wybrane jednostki (natchnieni poeci) powinni przyjmować rolę duchowego przewodnika reszty narodu.
Stworzył oryginalne wielkie dramaty: Kordian 1834, Balladyna 1834 (wyd. 1839), Horsztyński 1835, Lilla Weneda 1840, Mazepa 1839, Sen srebrny Salomei 1843, Ksiądz Marek 1843,Fantazy 1845–46, poematy: Anhelli 1838, Beniowski 1841 i Król-Duch. Uprawiał wyrafinowaną prozę poetycką – to Genezis z Ducha 1844. Szczyt jego poetyckiego geniuszu stanowi cykl tajemniczych liryków genezyjskich, gdzie daje wykładnię swojego systemu filozoficznego – ewolucji świata od materii do czystego ducha (poemat Król-Duch 1845–1849). 

Millenaryzm Słowackiego

Romantyzm, a zwłaszcza romantyzm polski obfitował w zainteresowania romantyków tajemno-spirytualnymi aspektami rzeczywistości i historii. Była to niejako programowa wręcz reakcja na filozofię racjonalności doby oświecenia. Obok mistycyzmu, popularne było też zwracanie się w kierunku zapomnianych, starych koncepcji filozoficzno-religijnych. Jedną z tych koncepcji była wczesnochrześcijańska idea millenaryzmu we wczesnych wiekach średnich odrzucona przez Kościół rzymski. Dzieła Słowackiego prawdziwy renesans przeżyły w okresie Młodej Polski. Nawiązywał do niej m.in. Antoni Lange (powieść Miranda, esej Rzuty), który w oparciu o wiedzę z dziedzin okultyzmu, spirytyzmu i buddyzmu poddał krytyce i rozwinięciu filozofię genezyjską. Lange twierdził wręcz, że wyzwolenie narodu polskiego zapewnia nie twórczość Mickiewicza, ale wnikliwa lektura Króla Ducha[8]. Podobny pogląd na tę sprawę mieli również inni poeci tego okresu, np. Wacław Rolicz-Lieder czy Bogusław Adamowicz. Tadeusz Boy-Żeleński w zbiorze felietonów Znasz li ten kraj? ubolewał nad zaniedbaniem Słowackiego w polskim szkolnictwie, ówczesnej kulturze i świadomości czytelniczej względem wciąż wysokiej pozycji Adama Mickiewicza[9].



Król Duch


Krol-duch-autograf-juliusz-slowacki

 

Aby omówić z sensem wątki  i odniesienia związane z Królem Duchem trzeba by napisać kilka tomów.

 

 

Król-Duch – poemat historiozoficzny napisany przez Juliusza Słowackiego w latach 1845-1849. Stanowi jedno z najważniejszych dzieł poety. Jest podsumowaniem jego poglądów. Dzieło to Słowacki pisał do końca życia; pozostało nie ukończone.

Jego pierwsza część została wydana w 1847 roku w Paryżu jako Król-Duch Rapsod I. Nie stanowi spójnej całości, gdyż powstawało w wielu wersjach rękopiśmiennych i z tego powodu jego całościowe wydanie, wierne zamiarom poety, okazywało się bardzo utrudnione.

Wielokrotnie nazywa się to dzieło eposem wszechsłowiańskim. Utrudnienia związane z pewnymi odejściami od formy eposu – między innymi metafizyczna i paraboliczna tematyka dzieła – nie pozwalają nazwać Króla-Ducha poematem heroicznym – epopeją. Podobne wątpliwości wysnuwa się współcześnie w stosunku do Pana Tadeusza Mickiewicza, który nazywa się poematem metafizycznym.

Poemat zawiera parafrazy staroruskich kronik.

 

 

Juliusz Słowacki „Król-Duch”- opracowanie

 

„Król-Duch” został napisany przez Juliusza Słowackiego w latach 1845-1849. Ten poemat historiozoficzny (próbujący odnaleźć istotę historii) miał dać odpowiedź na pytania o jej nadrzędne wartości i o siłę nią kierującą. Już same dzieje powstania tego utworu są bardzo ciekawe. Poeta pracował nad nim w różnych miejscach, przez długi okres czasu. W 1847 została wydana pierwsza część-„Król-Duch. Rapsod I”. Później pracę Słowackiego nad tym poematem przerwała śmierć, co zaowocowało zachowaniem się dzieła na wielu brulionach i rękopisach. Ostateczna wersja autorska została więc zabrana przez twórcę na Tamten Świat.

„Król-Duch” stanowi rozszerzenie spirytualistycznej koncepcji zawartej w „Genezis z ducha”. Tym razem tytułowy duch, istota nad wyraz potężna, porusza się po historycznej przestrzeni Polski i Rusi. Wciela się we władców, a wszystko, co dzieje się w państwie, jest skutkiem jego ingerencji.  To on po wspaniałych okresach zsyła wojny, zarazy, cierpienia. Celem takiego postępowania jest zapobieganie rozleniwieniu, brakowi chęci do działania. Tytułowy duch przybiera następujące postaci: Popiela, Mieszka I, Bolesława Chrobrego, Bolesława Śmiałego. W utworze zawarta jest także „Księga legend”, w której pojawiają się podania o Wandzie, Piaście i Ziemowicie.

Warto zwrócić uwagę na bardzo kunsztowną budowę „Króla-ducha”. Utwór składa się z czterech części zwanych rapsodami (pieśniami). One z kolei podzielone są na różne ilości mniejszych zwrotek (ok. 70). Każda z tych podstawowych części ma formę niewielkiego wiersza. Strofy te nazywane są oktawami izometrycznymi, a ich pełną realizację możemy dostrzec w dziele Słowackiego. Pisane są jedenastozgłoskowcem i rymują się w sposób charakterystyczny dla tej jednostki-abababcc.

Tytułowy „Król-Duch”, jak już wspomnieliśmy, jest istotą egzystującą ponad czasem i światem realnym. By realizować dzieło doskonalenia świata przybiera kolejne postaci i sprawuje władzę nad ludem. Ten sposób przedstawienia historii ukazuje ją jako proces trwały, rządzący się określonymi prawami, pozwalający na interpretację. Warto wspomnieć w tym momencie koncepcję Hegla (filozofa, który inspirował Słowackiego) dotyczącą „ducha narodu”. Jest to zbiór określonych i indywidualnych cech wykształconych przez daną gromadę podczas trwania w historii. Duch ten staje się nierozłączną cechą określonego narodu, przechodzi w sferze mentalności z pokolenia na pokolenie. Pomysł ten okazał się fascynujący nie tylko dla Słowackiego, stanął także u podłoża wielkich nacjonalizmów.

Dzieło Słowackiego jest w swojej wymowie zdecydowanie optymistyczne. Przecież duchy wyłoniły się z Bytu Najwyższego – Boga. Dlatego historię uosabianą przez jeden z takich tworów możemy interpretować jako boski plan. Skoro Stwórca czuwa nad narodem, to mało kto jest w stanie wyrządzić mu krzywdę. Utwór stanowił wielką pociechę dla umęczonego narodu. Pozwalał dalej tlić się nadziei na odwrócenie się sytuacji.

 

 

 

Przeczytajcie: Król-Duch

SŁOWACKI. DRAMATY WSZYSTKIE:
„Król-Duch”

http://www.dwutygodnik.com/artykul/840-slowacki-dramaty-wszystkie-krol-duch.html

Teatr Agata Diduszko-Zyglewska

W swoim „Królu-Duchu” Korczakowska zdaje się pytać: co by było, gdyby znalazł się w Polsce kompozytor podobnej rangi co Wagner i wziął na warsztat naszą mitologię, posługując się dziełem Słowackiego?

Słowacki pisał „Króla-Ducha” w stanie kompletnego szaleństwa. Mówiąc inaczej, jest to wariackie dzieło wariata. Wszelkie próby zrekonstruowania całości czy fabuły dzieła, czy jego ciągłości […] nie mogą się powieść nie tylko dlatego, że taka całość czy fabuła, czy ciągłość nie istnieje i nigdy nie istniała, ale przede wszystkim dlatego, że nie jesteśmy w stanie pojąć, co wariat uważa za całość oraz co dla wariata może być fabułą.
J.M. Rymkiewicz „Słowacki. Encyklopedia”

W świetle powyższego cytatu i własnych doświadczeń szkolnych możemy śmiało stwierdzić, że Natalia Korczakowska dostała do oswojenia dzieło w najwyższym stopniu nieokiełznane i dzikie. Zapewne dlatego na scenicznego narratora i interpretatora „Króla-Ducha” wybrała wykreowaną przez Marcina Cecko postać szalonego naukowca Roberta Mema, z wyglądu do złudzenia przypominającego późnego Jerzego Grotowskiego, a jej spektakl-wykład to prawdziwa nawałnica kontekstów.

[zobaczcie fragmenty spektaklu na oryginalnej stronie internetowe Dwutygodnika.]

Najważniejszym punktem odniesienia i fikcyjnym partnerem intelektualnym jest w tej inscenizacji Ryszard Wagner. Fragmenty arii Wodana z jego „Walkirii” często powracają na ekranie, a Mem/Grotowski rozpoczyna swój wykład od odczytania kilku „listów” napisanych przez kompozytora, przeplatając je z korespondencją Ciorana, a także Piłsudskiego. Z owych listów i narracji tworzy się taka oto historia: w Pałacu Vendramin w Wenecji, gdzie zmarł Wagner, odnaleziono egzemplarz poematu Słowackiego opatrzony komentarzami niemieckiego kompozytora, który uznał to dzieło za doskonały materiał do stworzenia dramatu scenicznego. W ten sposób, „podsuwając” twórcy apoteozy mitologii germańskiej „Króla-Ducha”, Korczakowska nawiązujedo podjętego przez Marię Janion w „Niesamowitej Słowiańszczyźnie” tematu naszej własnej, nieco zapomnianej, stłamszonej przez chrześcijaństwo i obarczonej kompleksem mitologii słowiańskiej.

Reżyserka zdaje się pytać: co by było, gdyby znalazł się w Polsce kompozytor podobnej rangi co Wagner i wziął na warsztat naszą mitologię, posługując się dziełem Słowackiego?

„Król-Duch” ujęty w karby „libretta Wagnera” zaczyna się w czasach mitycznych (dokładnie tam, gdzie kończy się „Lilla Weneda” – kiedy czarownica Rosa Weneda zapłodniona popiołami swego starożytnego rodu wydaje na świat Popiela-Mściciela), a urywa na chrzcie Polski, kiedy to kolejne wcielenie Króla-Ducha, Mieczysław, staje się Mieszkiem I. Ten akt chrztu łączy się z tragiczną sprzecznością: narodziny państwa muszą oznaczać śmierć starej słowiańskiej wspólnoty opartej na pogaństwie i mądrości odchodzących bogów. W inscenizacji Korczakowskiej pieśń pogrzebową nad ostatnim odchodzącym pogańskim wcieleniem Ducha wyśpiewuje Agata Hartz, śpiewaczka ludowa – i można tę archaiczną pieśń odczytać jako lament nad utraconym mitem słowiańskim.

Korczakowska przywołuje także dwa inne, nie metaforyczne, historyczne pogrzeby: Piłsudskiego (który zresztą znany był ze swojej miłości do Słowackiego i do „Króla-Ducha”, którego znał na pamięć) i Jana Pawła II. Są to więc postacie „przebóstwione” przez polski naród w XX wieku. Obrazy dwóch masowych uroczystości wyświetlone na wielkim ekranie ożywić mają archaiczną i zapomnianą wspólnotowość – ukazują jej chwilową, ale potężną erupcję z popiołów.

Tego rodzaju kontekstów jest u Korczakowskiej o wiele więcej – na ekranie pojawiają się m.in.: „Nadobnisie i koczkodany” Kantora, „Gabinet doktora Caligari” i tancerz bhuto. Nieco przytłoczony widz może więc zarzucić tej inscenizacji intelektualną klęskę urodzaju. Ale być może takie ujęcie najlepiej oddaje ducha tego poematu. Bo jak pisze Rymkiewicz, w wypadku „Króla-Ducha” „nie ma powodu [we wszystko] wnikać – chyba, że ktoś chce zwariować i spieszno mu do czubków…”.

Agata Diduszko-Zyglewska, członkini Inicjatywy Warszawa 2020, prezeska Stowarzyszenia Pasaż Antropologiczny, współautorka dokumentu „Miasto kultury i obywateli. Program rozwoju kultury w Warszawie do roku 2020”.


Dzieła Juliusza Słowackiego:

Wiersze

  • Anioł ognisty – mój anioł lewy
  • Do matki (Zadrży ci nie raz serce…)
  • Do Michała Rola Skibickiego
  • Duma o Wacławie Rzewuckim (1832)
  • Grób Agamemnona (1839)
  • Hymn (Bogarodzico, Dziewico!) (1830)
  • Hymn (Smutno mi, Boże!) (1836)
  • Na sprowadzenie prochów Napoleona (1840)
  • Nie wiadomo co czyli romantyczność
  • Oda do wolności (1830)
  • Odpowiedź na „Psalmy przyszłości” (również pt. Do autora „Trzech psalmów”) (1845–1846)
  • Pogrzeb kapitana Mayznera (1841)
  • Pośród niesnasków Pan Bóg uderza… (1848)
  • Rozłączenie (1835)
  • Rozmowa z piramidami
  • Sowiński w okopach Woli (1844)
  • Tak mi, Boże, dopomóż (1842)
  • Testament mój (1839–1840)
  • Uspokojenie (1848)
  • W Pamiętniku Zofii Bobrówny (1844)

Powieści poetyckie

  • Jan Bielecki (1830)
  • Król Ladawy (fragm.)
  • Lambro (1832)
  • Żmija (1831)

 

Poematy

    • Anhelli (1838)

 

  • Arab (1830)
  • Beniowski. Poema (1841–1846)
  • Genezis z Ducha (1844)
  • Godzina myśli (1832–1833)
  • Hugo. Powieść krzyżacka (1830)
  • Król-Duch (1845–1849)
  • Ojciec zadżumionych (1838)
  • Pan Tadeusz (fragm.)
  • Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu (1836–1839)
  • Szanfary. Poemat arabski
  • W Szwajcarii (1835–1838)
  • Wacław (1838)

 

Dramaty

    • Agezylausz (fragm.) (1844)

 

  • Balladyna (1834)
  • Beatrix Cenci (w jęz. franc., fragm.) (1832)
  • Fantazy (1844?)
  • Horsztyński (1835)
  • Jan Kazimierz (fragm.) (1841)
  • Kordian. Część pierwsza trylogii. Spisek koronacyjny (1833)
  • Ksiądz Marek (1843)
  • Książę niezłomny (1843)
  • Lilla Weneda (1839)
  • Maria Stuart (1830)
  • Mazepa (1839)
  • Samuel Zborowski (fragm.) (1845)
  • Sen srebrny Salomei (1843)
  • Zawisza Czarny (fragm.) (1844–45)
  • Złota czaszka (fragm.) (1842)

 

Juliusz Słowacki

ze strony http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,825/q,Juliusz.Slowacki

Czy wiecie, że Słowacki był księdzem? Nie? Na razie wie o tym tylko Watykan, ale już za 20 lat wiedzieć będą wszyscy.
18 sierpnia 1999 r., u siebie na Watykanie, J. P. II poświęcił przywieziony mu z Polski kamień węgielny i podpisał akt erekcyjny pod budowę pomnika Juliusza Słowackiego. Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, „Ojciec Święty wspomniał, że doskonale zna twórczość poety z czasów, gdy w młodości grał w Teatrze Rapsodycznym w Krakowie”. Albo z tą znajomością skłamał, albo kler robi sobie z nas i wieszcza jaja.
Słowacki był bowiem przez całe rycie zaciekłym antypapistą. Po papieżu akt erekcyjny podpisze jeszcze prezydent A. Kwaśniewski, a na końcu parafkę złoży prymas. Pomnik poety stanie na miejscu pomnika innego znanego Polaka — Feliksa Dzierżyńskiego. Gdyby Słowacki ze swoimi poglądami na Kościół i papiestwo żył w dzisiejszych czasach, zapewne pisałby w „NIE” (musiałby tylko popracować trochę nad stylem). Przez całe życie jak mógł przestrzegał przed złem, które płynie z Watykanu. Gdy w II Rzeczypospolitej jego prochy sprowadzono do kraju i próbowano złożyć w katedrze na Wawelu, Kościół stanowczo się temu sprzeciwił. Spoczął tam na wyraźny rozkaz ewangelika Józefa Piłsudskiego. „…W imieniu rządu Rzeczypospolitej polecam Panom odnieść trumnę do krypty królewskiej, by królom był równy” — kończył Piłsudski swoje przemówienie nad prochami poety 28 czerwca 1927 r. Początkowo stosunek Słowackiego do Kościoła rzymskokatolickiego był obojętny. Tyle że dostrzegał w nim „ostoję wstecznictwa”, z uznaniem patrzył na ruchy reformatorskie, czemu dobitnie dał wyraz w „Odzie do wolności”. Prawdziwą nienawiścią do Watykanu zapałał po ogłoszeniu bulli Grzegorza XVI, potępiającej powstanie listopadowe. Dał temu wyraz w „Kordianie”, gdzie jawi się papież nakazujący Polakom uległość wobec caratu:

Niech się Polaki modlą, czczą cara i wierzą, (…)
Niech wasz naród wygubi w sobie ogniów jakobińskich zaród albo
Na pobitych Polaków pierwszy klątwę rzucę.

O obłudzie i „podstępnym Włochu” pisał w „Beniowskim”. O historii papiestwa w „Poemacie Piasta Dantyszka”.

Niedawno jeszcze — kiedym spoczywał uśpiony,
A sen mój się zarzęśnił strzałem pełnym dymu,
I w dymie stanął anioł, jak ogień czerwony,
I szepnął mi do ucha: „Ja mord — lecę z Rzymu”,

Jam uciekał i tęczę tak za sobą snował
Jak Irys, a po tęczach gnał mię ów przeklęty
Tak, żem spytać go musiał: „A któż tam mordował?”
A on mi znów szepnął z cicha: „Ojciec Święty”.

Zrozumiałe, że nienawiść Słowackiego z instytucji papiestwa musiała się przenieść na jezuitów:

Ten polip odrósł i lud wyssał blady.
Wygnać go była kiedyś wielka praca,
Ma nas za trupa ten szakal i wraca.

Słowacki naprawdę imponuje wnikliwością obserwacji, jakiej pozazdrościć mu może każdy współczesny reporter.

Ślimak, który kwiaty ślini,
Tak ich nie brzydzi, jako ta zuchwała
Fałszywa, dawna po cezarach wdowa,
Kościół, — bez ducha bożego i słowa.

Tak pisał w „Podróży na Wschód”. Kilka epitetów więcej zamiana ślimaka na członka, i już pod tekstem można podpisać red. Gadzinowskiego. Albo taki opis:

Przy kościółku, Mój aniołku,
Koronka, Żonka, Pieczonka.
Przy klasztorku, Mój kaczorku,
Świętość, Wziętość, Nadętość.
Wystarczy wyciąć rymy i już mamy ciepły klimat twórczości red. Bożeny Dunat. Swoje chłopisko z tego Słowackiego! Pytanie tylko, czemu teraz chcą mu zrobić krzywdy tym pomnikiem święconym przez papieża? Lada chwila wyświęcą nam samego Słowackiego. W 1927 r. ks. Waldemar Galster pisał w książce pt. „Czy Słowacki był rzymskim katolikiem” (PTE, Bydgoszcz): „Gdybyśmy mieli w Słowackim dopatrzyć się prawowiernego katolika, tedy musielibyśmy to samo zdanie rozciągnąć i na twórców reformacji”. A jednak się dało! Opuszczając po ostatniej pielgrzymce Polskę, papież dostał od premiera Buzka oprawiony w skórę wybór dzieł J. Słowackiego. Przyjął bez obrzydzenia. Gdyby papież J. P. II święcił wrogowi Watykanu pomnik, bo uznał jego krytykę za trafną, no, to ja cię mogę. Nic na kościelny samokrytycyzm nie wskazuje jednak. Kościół zawłaszcza pana wieszcza jak wszystko, bo Julek S., będąc trupem, nie może się bronić.
DARIUSZ CYCHOL
NIE (wrzesień 1999)

Autor tekstu: Juliusz Słowacki

Poemat Piasta Dantyszka

fragment

Niedawno jeszcze — kiedym spoczywał uśpiony,
A sen mój się zarzęśnił strzałem pełnym dymu,
I w dymie stanął anioł, jak ogień czerwony,
I szepnął mi do ucha: „Ja mord — lecę z Rzymu”,

Jam uciekał i tęczę tak za sobą snował
Jak Irys, a po tęczach gnał mię ów przeklęty
Tak, żem spytać go musiał: „A któż tam mordował?”
A on mi znów szepnął z cicha: „Ojciec Święty”.

***

Podróż na Wschód

fragment

Ślimak, który kwiaty ślini,
Tak ich nie brzydzi, jako ta zuchwała
Fałszywa, dawna po cezarach wdowa,
Kościół, — bez ducha bożego i słowa.

***

RZYM

Nagle mię trącił płacz na pustym błoniu:

„Rzymie! nie jesteś ty już dawnym Rzymem”.

Tak śpiewał pasterz trzód siedząc na koniu.

Przede mną mroczne błękitnawym dymem

Sznury pałaców pod Apeninami,

Nad nimi kościół ten, co jest olbrzymem.

Za mną był morski brzeg i nad falami

Okrętów tłum jako łabędzie stado,

Które ogarnął sen pod ruinami.

I zdjął mię wielki płacz, gdy tą gromadą

Poranny zachwiał wiatr i pędził dalej

Jakby girlandę dusz w błękitność bladą.

I zdjął mię wielki strach, gdy poznikali

Ci aniołowie fal — a ja zostałem

W pustyni sam — z Rzymem, co już się wali.

I nigdy w życiu takich łez nie lałem,

Jak wtenczas — gdy mię spytało w pustyni

Słońce, szydzący bóg — czy Rzym widziałem?…

***

[PRZY KOŚCIOŁKU…]

Przy kościołku,
Mój aniołku,

Koronka,
Żonka,
Pieczonka.

Przy organku,
Mój B…gdanku,

Szumka
I dumka…

Przy klasztorku,
Mój kaczorku,

Świętość,
Wziętość,
Nadętość.

Przy krzyżyku
Na stoliku

Fakta,
Dwa akta…

Beniowski

fragmenty

Pieśń pierwsza
(…)

… Ojciec srogi,
Do tego wielki oryginał, splennik;
Diabeł wie, jakiej wiary: w rzymskie bogi
Wierzył i wierzył w proroctwa i w sennik,
Chrystusa także krwią oblane nogi
Całował; zwał się cesarzów plemiennik…
Słowem, była to dziwna meskolancja
Świętości, złota, folgi — jak monstrancja.

(…)

[o jezuitach i papieżu]

Prześliczna strofa! mógłbym zacząć od niej
Nowy poemat, jak Sąd ostateczny;
I przy eumenid pokazać pochodni,
Jak jest grzech każdy dziwnie niebezpieczny;
Jak w jasnym niebie daleko jest chłodniej
Niż w piekle, kędy płonie ogień wieczny;
Lecz wolę dzieło to rzucić na później,
Bo do porządku mnie wołają woźni…

Ci woźni są to krytycy. — Kolego,
Byłżeś w Arkadii tej, gdzie jezuici
Są barankami?… Pasą się — i strzegą
Psów; i tym żyją, co ząb ich uchwyci
Na pięcie wieszcza. Kraina niczego!
Pełna wężowych ślin, pajęczych nici
I krwi zepsutej — niebieska kraina,
Co za pieniądze bab — truć nas zaczyna.

O Polsko! jeśli ty masz zostać młodą
I taką jak ta być, co dzisiaj żyje,
I być ochrzczona tą przeklętą wodą,
Której pies nie chce, wąż nawet nie pije;
Jeśli masz z twoją rycerską urodą
Iść między ludy jak wąż, co się wije;
Jeśli masz zrównać się z podstępnym Włochem:
Zostań, czym jesteś — ludzi wielkich prochem!

Ale to próżna dla ciebie przestroga!
Ciebie anieli niebiescy ostrzegą
O każdej czarze — czy to w niej przez wroga,
Czyli przez węża i pająka swego
Wlane są jady. — Jesteś córką Boga
I siostrą jesteś Ukrzyżowanego.
Ciebie się żadna trucizna nie imie;
Krzyż twym papieżem jest — twa zguba w Rzymie!

Tam są legiony zjadliwe robactwa:
Czy będziesz czekać, aż twój łańcuch zjedzą?
Czy ty rozwiniesz twoje mściwe bractwa,
Czekając na tych, co pod tronem siedzą
I krwią handlują, i duszą biedactwa,
I sami tylko o swym kłamstwie wiedzą,
I swym bezkrewnym wyszydzają palcem
Człeka, co nie jest trupem — lub padalcem.

Lecz pokój z nimi!… Nie, ten brud ruchomy
Nie zna pokoju — więc życzenie próżne!
Niechaj więc włażą w zakrwawione domy,
Niech plwają na miecz — stworzenia ostróżne,
Aby zardzewiał, nim będzie łakomy
Ich zgiętych karków, niech mają usłużne,
W jadzie maczane pióra — dusze w bagnie,
Niech żyją: takiej krwi — nikt nie zapragnie.

Czołem bijący w marmur Chrystusowy,
Kiedym się skarżył na klątwy i zdrady,
Tom się i o ten kielich krwi octowy
Upomniał — i Grób zaparł się: że gady
Z niego nie wyszły — lecz z urwanej głowy
Ten polip odrósł i lud wyssał blady.
Wygnać go była kiedyś wielka praca…
Ma nas za trupa ten szakal — i wraca.

Precz z nim, lub jeśli przyczołgnie się żmija,
Pod Boga skrzydło kryjmy się i gromy.

(…)

Pieśń druga

[ksiądz Marek]

Gadając ręce pokornie złożone
Na stół położył obie i wytrzeszczał
Na pana zamku oczy zaiskrzone –
Albowiem uśmiech mu senny obwieszczał,
Że po pijanemu zdobył sobie żonę –
Wtem nagle jak wąż wzdął się i zawrzeszczał,
Wstał… lecz na stole miał obiedwie dłonie,
A na nich papier i orła w koronie…

Orzeł na karcie był — a karta była
Nożem tureckim do rąk mu przybita…
Boleść go nad nią w arkadę skrzywiła,
Oczy w niej toną — myślałbyś, że czyta,
Że karta trupie kolory odbiła
Na jego żółtą twarz. Ksiądz karmelita
Za stołem cicho stał i patrzał z góry
Na czytelnika bladego tortury.

Ocknięty zamku pan — to raz na księdza,
To znów na ściany patrzał wstając z wolna,
Ręka na szabli, w oczach gniewu jędza
Ledwo się w sobie pohamować zdolna…
Lecz myślał, że mu sen mary napędza,
Tak dziwną była ta cisza okolna,
Ten papier nagle do stołu przybity,
Dzieduszyckiego jęk — wzrok karmelity.

Już dawno by się był skokiem lamparta
Rzucił do szabli — ale mówiąc szczerze…
Myślał, że sen mu grał sztukę Mozarta,
Że Donżuana widział na operze,
Gdy trupa ziemia puściła otwarta
Na muzykalny wieczór i wieczerzę.
Tak trudno było pomiarkować zrazu,
Czy ksiądz był z ciała ludzkiego, czy z głazu.

Godzina była nocna i bez przerwy
Piał kogut, świece miały długie knoty,
Na wieżach zamku śpiewał ptak Minerwy,
A w jednym oknie miesiąc stanął złoty –
Znacie działanie tej gwiazdy na nerwy –
Miesiąc więc w oknie stał, dziwne łoskoty
Na dachu, jakby jęczenia grobowe;
Wreszcie Ladawy pan — odzyskał mowę.

„Ktoś ty?” — Ksiądz milczał. — „Co tu robisz, mnichu?
Co znaczy papier ten? na Lucyfera!”
Tu Dzieduszycki zajęczał po cichu,
Ale tak jęknął jak człek, co umiera.
Spojrzał — chciał spojrzeć, lecz w powiek kielichu
Nie było oczu, tylko białość szczera
Jak w zwierciadlanym łysnęła odruzgu;
Szkło tylko — gałki uciekły do mózgu.

Starosta spojrzał i cofnął się biały
Jak wosk, jak oczy, którymi go szukał
Pan Dzieduszycki; ale okazały
W cofnieniu się swym, na ludzi nie hukał,
Zwłaszcza że ksiądz był wielki — a on mały.
Nieraz zaś przedtem pan Starosta fukał
Na równych sobie, niższym dawał szlagę
Licząc na swoją małość i powagę.

Więc co miał w oczach skier, wszystkie zapalił,
Co miał na czole zmarszczków, zebrał razem.
Sam by się Jowisz oburzony chwalił
Tak olimpijskim na twarzy wyrazem.
Spiorunowany ksiądz się w proch nie walił,
Lecz w jedną szybę okien rzucił głazem.
Na ten brzęk wszystkie ganki i komnaty
Przewiał ogromny wrzask: „Konfederaty!”

Starosta spuścił łeb — ksiądz się przybliżył
I wyjął szablę mu złoconą z ręki:
„Przebacz, wielmożny pan, jeślim ubliżył,
Lecz zamek był nam potrzebny, a jęki
Tego człowieka słuszne. Bóg go zniżył.
Ten, co na krzyżu poniósł krwawe męki,
Ten go nam daje; a wyrok nie minie:
Kto mieczem grzeszył, ten od miecza zginie”. –

Podczas tej mowy twarze się wąsate
Pokazywały w podwojach, kołpaki,
Konfederatki czapki i rogate,
I krągłe, i kapuzy, i pakłaki,
I owe jeszcze uszami skrzydlate,
Co ekonomów są laurem. Gdy taki
Rój czapek i rój północnych latarek
Zjawił się, rzekł ksiądz: „Ja jestem ksiądz Marek!”

Podziel się!