Wielcy Polacy: Wacław Niżyński (1889 – 1950)

Nijinsky_(1890-1950)_photographed_at_Krasnoe_Selo,_summer_1907Głównym tematem „Dziennika” jest relacja autora z Bogiem. Niżyński ciągle o Nim pisze, ale nie są to żadne odkrycia, konkrety świadczące o prawdziwej bliskości. Raczej ciągle powtarzane te same zdania, koncentracja na jednej myśli.

Początkowo „Dziennik” może się wydać drastyczny. Niżyński bez zahamowań opisuje swoje intymne przeżycia. Prezentuje siebie jako kogoś szczególnego, obdarzonego wyjątkową misją. Wielokrotnie nazywa siebie Bogiem. Rzeczywiście tak uważa. Można próbować to zrozumieć składając tę hardość na karb choroby.
Z drugiej strony autor ciągle pisze o swojej miłości do wszystkich ludzi. Podkreśla, że nie jest żadnym wielkim myślicielem. Uważa uczucia za o wiele ważniejsze niż myśli i na wszystko patrzy przez pryzmat „czucia”. W pewnych momentach jego postawa jest naprawdę chrześcijańska.

Wielki schizofrenik! Czy to brzmi dziwnie czy dumnie? Mamy problem z oceną wielkości zamkniętej na pograniczu choroby oraz choroby która wywiera wpływ na uruchomienie prawdziwej wielkości w człowieku. Zaliczam Niżyńskiego do Wielkich Polaków – do geniuszy, których ich geniusz stawia na granicy „normy” akceptowalnej społecznie, których dokonania twórcze każą w nich widzieć właśnie geniuszy i których choroba umysłu, świadomości, dotyka w sposób niezaprzeczalny.CB

O swoim ostatnim występie Niżyński napisał w dzienniku: „Wszystko, co przeżyłem, było okropne. (…) Boję się ludzi, gdyż chcą, bym żył takim życiem, jakie oni prowadzą. Chcą, żebym tańczył rzeczy wesołe. Ja nie kocham wesołości. Kocham życie”. Zapiski artysty są świadectwem życia człowieka wybitnego, który – jako jeden z artystów awangardowych pierwszej ćwierci XX wieku – wyprzedzał swoją epokę własną postawą, myślą i twórczością. W Dzienniku, na który składają się dwie księgi zatytułowane Życie i Śmierć, Niżyński opisuje swoje życie po ostatnim występie, dzieli się przemyśleniami o sztuce tanecznej i ówczesnej publiczności, pisze o nadziei na wyzdrowienie oraz związku z żoną, Romolą de Pulszky i swym impresario Siergiejem Diagilewem. W zapiskach artysta wiele miejsca poświęcił rozważaniom na temat dobra, zła i Boga.

w13

Szalony Tancerz

Tancerz i choreograf polskiego pochodzenia. Zrewolucjonizował sztukę baletu. Jego taniec był pełen emocji, siły wyrazu i szaleństwa. Artysta, stając się granymi postaciami, porywał i oszałamiał publiczność.

Wacław Niżyński (ur. 12 marca [28 lutego s.s.] 1889 w Kijowie[1], zm. 8 kwietnia 1950 w Londynie) –  jeden z najwybitniejszych tancerzy baletu XX w. W bibliografii międzynarodowej znany głównie pod nazwiskiem w formie francuskojęzycznej, jako Vaslav Nijinsky

Dzieciństwo i młodość

Urodził się w 1889 w Kijowie w rodzinie polskich tancerzy występujących w teatrze wędrownym. Rodzice – Tomasz Niżyński i Eleonora (Bereda) Niżyńska byli absolwentami Warszawskiej Szkoły Baletowej, a w młodości występowali w Operze Warszawskiej, jednak zdecydowali się na występy w wędrownej trupie tanecznej. Rodzice ochrzcili Wacława w Warszawie w kościele Świętego Krzyża[2].

Jak wynika z listów Niżyńskiego, uważał się za Polaka (mimo średniej znajomości języka polskiego). W listach do śpiewaka Jerzego Reszke napisał „Moja matka mnie dała mleko i polski język, a dla tego jestem polakiem. (…) Ja nie umię dobrze muwić bo mnie nie wolno było muwić po polsku”[3].

[należałoby tutaj w Wikipedii nadmienić, iż w wyniku rusyfikacji dzieciom polskim nie wolno było mówić po polsku w szkołach ani podczas publicznych występów i obrywały za to rózgi – barbarzyństwo! CB]

Tomasz Niżyński dość wcześnie opuścił swoją rodzinę. Dla zapewnienia dzieciom lepszych warunków rozwoju, Eleonora Niżyńska zadecydowała o przeprowadzce do Petersburga. Tam w 1900, Wacław wstąpił do Teatralnej Szkoły Imperatorskiej w Petersburgu, gdzie uczył się u Legata, Obuchowa i Cecchettiego.

Talent Niżyńskiego został szybko odkryty w carskiej szkole tańca w Sankt Petersburgu. W wieku 19 lat Wacław był już znanym i podziwianym tancerzem. Jego losy zostały powiązane z mecenasem sztuki Siergiejem Diagilewem. Wraz z jego zespołem Niżyński dawał występy w wielu krajach, nie tylko Europy. Krytycy byli zachwyceni jego umiejętnościami. Nadali mu miano boga tańca.

Zadebiutował na scenie Teatru Maryjskiego w Petersburgu jako osiemnastolatek w Don Giovannim Mozarta. Był partnerem Matyldy Krzesińskiej, Olgi Przeobrajskiej, Anny Pawłowej i Tamary Karsawiny. W tym okresie wielką pomocą w karierze zawodowej, jak i wsparciem finansowym dla matki Wacława był jego kochanek, książę Paweł Lwow[4]. W tym samym czasie zaczął pierwszy raz występować w balecie ze swoją siostrą, Bronisławą Niżyńską. Bronisława stała się jego powiernicą i bardzo bliską osobą, która towarzyszyła mu przez resztę życia.

Balety rosyjskie

Niedługo po swoim debiucie spotkał Siergieja Diagilewa i wstąpił do jego zespołu Baletów Rosyjskich, w którym zatańczył w pierwszym paryskim sezonie w 1909. Tańczył wówczas w takich baletach jak: Le Pavillon d’Aryrmid, Sylfidy (do muzyki Chopina), Cléopâtre, a w sezonie następnym w baletach: Szeherezada i Karnawał. Stał się ulubionym artystą – pupilem, a także kochankiem Diagilewa.

Między jednym a drugim tournée Niżyński wracał tańczyć do Teatru Maryjskiego, jednak w 1911 Niżyński został zwolniony. Stało się tak na skutek „intrygi kostiumowej” – podczas przedstawienia baletu „Giselle” Niżyński miał na sobie tylko trykot, bez krótkich spodenek obowiązujących wówczas tancerzy. Wywołało to ogólne oburzenie (w incydent wmanewrowano także wielką księżnę, która wiele lat później twierdziła, ze z loży cesarskiej nie była w stanie niczego zobaczyć). Kostium ten był kostiumem, w którym Niżyński wcześniej występował w „Giselle” w Paryżu (gdzie nie wzbudzał sensacji). Od 1911 tańczył już tylko u Diagilewa (w 1911 w Duchu róży do muzyki Karola Marii Webera i w Pietruszce Strawinskiego).

W 1912 zadebiutował w roli choreografa, opracowując choreografię do preludium do Popołudnia fauna Debussyego, który był sukcesem, ale i skandalem. W 1913 powstały układy choreograficzne do Święta wiosny Strawinskiego i Jeux (Gier) Debussy’ego. W obu tych układach choreograficznych widoczna jest fascynacja Metodą Jacques’a-Dalcroza. Układy taneczne w „Święcie wiosny” oburzały paryską publiczność swoją pierwotną żywiołowością i brutalnym dynamizmem. Również sama muzyka Strawinskiego była oskarżana o bolszewizm. „Gry” powstały jako balet przyszłości. Diagilew zamówił utwór u Debussy`ego z myślą o Niżyńskim, który przedstawił kiedyś swoją wizję baletu przyszłości – pochwałę sportu, naturalności, z rezygnacją z niektórych technik baletu klasycznego, gdzie ciało ludzkie nie ma żadnych ograniczeń. Tancerze występowali w strojach do tenisa autorstwa paryskiego projektanta mody, a nie kostiumografa, z rakietami tenisowymi jako rekwizytami (akcja toczy się na korcie tenisowym). W ‚okresie paryskim’ Niżyńskiego do grona jego admiratorów należeli m.in. Jean Cocteau i Marcel Proust.

Pod koniec roku zespół Diagilewa wyjechał do Ameryki Południowej, lecz bez samego Diagilewa. Tam Niżyński ożenił się z węgierską tancerką Romolą de Pulszky, co stało się bezpośrednim powodem usunięcia go z zespołu przez Diagilewa zaraz po powrocie do Europy. Wyjechali do Budapesztu, gdzie w 1914 urodziła im się córka Kira, przyszła tancerka.

Później Niżyński występował z własnym zespołem w Londynie, nie odniósł jednak sukcesu, głównie z powodu braku doświadczenia w administracyjnym zarządzaniu zespołem baletowym. Przeniósł się do Budapesztu, gdzie zamieszkał u rodziców żony (zubożałych arystokratów). Niżyński, będąc poddanym cara Rosji, a więc przeciwnika Austro-Węgier, w związku z toczącą się wojną został internowany. W 1916 wrócił do współpracy z Diagilewem, przygotowując kolejną choreografię do baletu Till Eulenspiegel.

Choroba

Po tournée w Ameryce Południowej wyjechał do Szwajcarii, gdzie powoli zapadał na schizofrenię i wycofał się z występów, poświęcając się opracowywaniu nowych choreografii i pisaniu. Leczył go w Zurychu Eugen Bleuler. Po raz pierwszy po przerwie wystąpił publicznie 19 stycznia 1919, był to również jego ostatni występ, dający świadectwo o jego chorobie psychicznej. Rozpoczął również pisanie dzienników w dwóch częściach zatytułowanych „O życiu” i „O śmierci”. Po raz pierwszy opublikowane zostały w okrojonej przez żonę wersji w 1936, pełną wersję opublikowano dopiero w 1995. Przez 30 lat swojej choroby pozostawał pod opieką żony. W latach 30. został poddany nowatorskiej terapii insulinowej, która odniosła skutek pozytywny, lecz krótkotrwały. Zmarł na zapalenie nerek w Londynie 8 kwietnia 1950. Został pochowany w Paryżu na cmentarzu Montmartre (w 1953).

Niżyński był największym tancerzem swojej epoki, o doskonałej technice i niespotykanej ekspresyjności. Pozostał po nim mit tancerza baletowego, któremu udało się osiągnąć doskonałość i całkowitą identyfikację z wykonywaną rolą. Do dziś pozostaje wzorem dla wielu tancerzy baletowych.

W 2001 australijski reżyser Paul Cox nakręcił film „Nijinsky” oparty na jego pamiętnikach.

11 czerwca 2011 roku, w przerwie premierowego przedstawienia Święta wiosny, w foyer Teatru Wielkiego została odsłonięta pierwsza w Polsce rzeźba legendarnych polskich tancerzy-choreografów: Wacława Niżyńskiego i jego siostry Bronisławy w rolach Fauna i Nimfy z baletu Popołudnie fauna. Na zamówienie Polskiego Baletu Narodowego wykonał ją w brązie znany ukraiński rzeźbiarz Gennadij Jerszow .[5]

Upamiętnienie

  • W Supraślu teatr Wierszalin wystawia od 2006 roku przedstawienie pt. „Bóg Niżyński” w reżyserii Piotra Tomaszuka[6].

  1. ↑ Według aktu chrztu, ur. 29 grudnia 1889 (Akta Stanu Cywilnego par. Św. Krzyża w Warszawie, rok 1891, nr 669)
  2. ↑ Piotr Sarzyński, Popołudnie Fauna, [w:] „Polityka” nr 19, 2000.
  3. ↑ Pisownia oryginalna z listu do Jerzego Reszke w art. Hanna Milewska, „Wacław Niżyński – Długi zmierzch fauna”, Magazyn „HiFiM” nr. 7-8/2011.
  4. ↑ Vaslav Nijinsky, Peter Ostwald, Londyn, 1991, ISBN 1-86105-250-2; na str.19
  5. ↑ http://www.teatrwielki.pl/wydarzenia/szczegoly/article/rzezba_waclawa_i_bronislawy_nizynskich_ozdobila_foyer_teatru_wielkiego.html
  6. ↑ opis spektaklu „Bóg Niżyński” na stronach internetowych Teatru „Wierszalin”
Wacław Niżyński
  • Niżyński – film biograficzny z 1980 roku w reżyserii Herberta Rossa
  • Michaił Barysznikow
  • Rudolf Nuriejew

Piotr Sarzyński. Popołudnie fauna. „Polityka”. 6 maja 2000. 19 (2244). s. 62.

w7

http://www.nizynski-projekt.com/waclawnizynski_dziennik.php

Ojciec Wacława, który przez pierwsze lata był wzorem do naśladowania dla młodego tancerza, szybko porzucił rodzinę. Natomiast matka, przez swoją opiekuńczość jeszcze w dorosłym życiu Wacława zajmowała szczególne miejsce w jego sercu.

Niżyński tańczył mając już trzy lata. Jego talent został szybko odkryty w carskiej szkole tańca w Sankt Petersburgu. W wieku 19 lat Wacław był już znanym i podziwianym tancerzem, tańczył partie solowe w najważniejszym rosyjskim zespole baletowym. W tym wieku zainteresował się nim Siergiejem Diagilewem. Rosyjski impresario kompletował wybitnych rosyjskich twórców, malarzy, kompozytorów, choreografów, tancerzy i z ich udziałem nadawał kształt swoim wizjom artystycznym, efektami zachwycając zachód Europy. Diagilew dla zamkniętego w sobie, małokomunikatywnego i młodego mężczyzny zastąpował ojca, był dla niego autorytetem i drogą do wielkiego świata sławy. Wraz z jego zespołem Niżyński podbijał serca widowni w krajach Europy, Ameryki Północnej i Południowej. Publicznośc była zachwycona jego umiejętnościami, a krytycy nazwali go “bogiem tańca”.

Wacław Niżyński ożenił się w 1913r. z węgierską tancerką Romolą de Pulszky. To ona, z pomocą tłumacza, w końcu oświadczyła się tancerzowi, po tym jak wcześniej zrobiła wszystko, żeby dołączyć do zespołu. Wkrótce po ślubie na świat przyszła ich pierwsza córka Kira.

Ich małżeństwo doprowadziło do zerwania najpierw intymnej, potem zawodowej relacji Wacława z Diagilewem i wyjście z orbity jego wpływów. Przez pięć lat Wacław był kochankiem swojego menedżera, który roztaczał nad nim swoją opiekę i kontrolę. Charakter tej relacji nie był z nim w zgodzie, z perspektywy czasu czuł on do siebie odrazę i wyrzuty sumienia. Podobnie było w przypadku jego doświadczeń z prostytutkami. Małżeństwo z Romolą było próbą odwrócenia życia.

Od dzieciństwa uwidaczniały się cechy charakteru wrażliwego artysty. Niżyński był małomówny, zamknięty w sobie, wręcz ponury. Jego bogaty świat wewnętrzny budował się na konflikcie postaw i wartości, dopóki znajdował on realizację w życiu twórczym tancerza, unikał on samotnej konfrontacji ze swoją chorobą. Z biegiem wydarzeń, które przerosły artystę, wyrzucenie z zespołu przez Diagilewa, nieudane premiery w Londynie, obcość w relacjach z żoną, jego skłonność do melancholii i depresji nasiliła się i Wacław odciął się od świata, zamykając się w swoim umyśle.

Niżyński umarł w 1950r. w Londynie. Ostatnie lata życia spędził w sanatoriach, zamknięty w swoim wewnętrznym świecie.

Czuję dobrze, gdyż rozumiem wszystko, co pisze. Jestem człowiekiem od Boga a nie od małpy. Jestem małpą, jeśli nie czuję; jestem Bogiem, jeśli czuję. Wiem, że wielu będzie zachwycać się moim rozumem, i zaczną się cieszyć, gdyż mój cel zostanie potwierdzony. Będę tańczyć po to, żeby zarobić pieniądze. Chcę dać mojej żonie dom z wyposażeniem. Ona chce mieć ze mną synka, gdyż boi się, że wkrótce umrę. Myśli, że jestem obłąkany, gdyż myśli bardzo dużo. Ja myślę mało i dlatego rozumiem wszystko, co czuję. Jestem uczuciem w ciele, a nie umysłem w ciele. Jestem ciałem. Jestem uczuciem. Jestem Bogiem w ciele i uczuciu. Jestem człowiekiem, a nie Bogiem. Jestem prosty. Mnie nie trzeba myśleć. Mnie trzeba czuć, a poprzez uczucie pojmować[…].

Dziennik, W. Niżyński

DZIENNIK
19 stycznia 1919r. ikona światowego tańca, Wacław Niżyński w małej szwajcarskiej wiosce Saint Moritz wykonał swój ostatni występ. Przez trzydzieści minut stał nieruchomo, jego ciało było spięte, kiedy zaniepokojana żona podeszła do niego, odpowiedział tylko „To są moje zaślubiny z Bogiem”. Tego dnia Niżyński zaczął pisać swoje “Dzienniki” i nigdy później już nie wystąpił. Pisanie zaproponował mu jego psychiatry, który chciał w ten sposób dotrzeć do jego wewnętrznego świata.

Z jednej strony jest to oryginalne wyznanie kontrowersyjnego artysty, pełne dziwnego języka i świadectwo stanów odmiennej świadomości. Dla osób znających wydarzenia z życia artysty z pewnością jego osobiste wyznania są zaskakującym, niekiedy szokującym dopełnieniem wielu sytuacji z jego życia. Poznać myśli tego nie potrafiącego odnaleźć się w społeczeństwie demonicznego rewolucjonisty baletu – to coś pociągającego. „Dziennika” nie da się jednak czytać pomijając świadomości, że świat tam opisywany widziany jest oczami osoby chorej psychicznie. Już wtedy na sympozjach naukowych psychiatrzy analizowali tę książkę, przyglądając się w ten sposób chorobie psychicznej.

Niżyński rozpoczyna opis codziennej sytuacji, ale wymyka mu się sens i z komunikatu zostaje tylko ciąg skojarzań, opis osoby, która budzi jego żywe, obsesyjne emocje. Lawiruje on między tu i teraz, a ogólnymi refleksjami dotyczącymi życia i świata. Jego uwaga koncentruje się na filozoficznych wywodach, a prowokuje ją do tego, coś tak przypadkowego jak “atrament”. Głównym tematem „Dziennika” jest relacja autora z Bogiem. Temat ten obsesyjnie powraca jak refren, kopiowany z formułek religijnych przez nierozumiejące niczego, zalęknione dziecko.

„Dzienniki” miejscami są szokujące, język wulgarny, prymitywny, tematy naiwne. Autor bez zahamowań opisuje swoje intymne przeżycia. Zdania przez chwilę tworzą sens, może bardziej zdrowa logika nam go podpowiada. Chcialibyśmy go widzieć i czytając dopisujemy go za autora. Wacław prezentuje siebie jako wybrańca, obdarzonego szczególną misją. Nazywa siebie Bogiem. Można to nazwać chorobą, mistycyzmem czy też potrzebą wyrównania krzywd swojej przeszłości. Za chwilę, przerzucony na drugą stronę polaryzacji, wstępuje w role bluźniercy i niszczyciela. Robi to tak, jakby nie trzymał się żadnego kręgosłupa.

Czytanie „Dziennika” jest uciążliwym wyzwaniem, ponieważ zdania są krótkie i proste, a myśl zakręca zaskakująco często. Tam, gdzie rwie się logika pojawiają się uczucia, którym Wacław jak zapewnia, przypisuje rolę nadrzędną. Kolejne fragmenty zaprzeczają sobie. Sensu „Dziennikom” nadaje osoba ich autora. Pryzmat wydarzeń jego życia stawia niezrozumiałe fragmenty w niekiedy tragicznym, niekiedy groteskowym świetle.

Mimo wszystko są pewne tematy i punkty widzenia, do których Niżyński uparcie i jednoznacznie powraca. Są to na przykład: osoba Diagilewa (dawny impresario i kochanek), Romola ( jego żona), dziwki, zepsucie, lęk, giełda, sytuacja polityczna w Anglii, Kira – córka. Chcąc te ślady złożyć w pasjonujący obraz, nie wystarczy zwykłe zainteresowanie, ważny jest kontekst życia i twórczości tego wybitnego artysty.

„Dziennik” Wacława Niżyńskiego w wersji pełnej, nieocenzurowanej przez Romolę, jego żonę zostały wydane dopiero w 1997 roku.

NIJINSKY-PORTRAIT-HEADSHOTWacław Niżyński był Polakiem a nie Rosjaninem polskiego pochodzenia – co za brednie!

Kim właściwie był Wacław Niżyński?

http://kultura.wp.pl/gid,15260143,galeria.html?T[page]=1

„… JESTEM JEDNOCZEŚNIE CZŁOWIEKIEM I BOGIEM…”

„Jestem jednocześnie człowiekiem i Bogiem, jeśli mój kształt jest cielesny, to dlatego, że powstałem z ciała. Bóg uczynił mnie z ciała. Jestem Bogiem.” – tak mówił o sobie Wacław Niżyński. Kim tak naprawdę był ten genialny choreograf i największy tancerz swojej epoki? Polakiem, biseksualistą, geniuszem, schizofrenikiem…

Rosyjski tancerz i choreograf polskiego pochodzenia, przeszedł do historii jako ten, który zrewolucjonizował sztukę baletu. Jego taniec był pełen emocji, siły wyrazu i szaleństwa, co porywało spragnioną wrażeń publiczność. Jego życie prywatne było naznaczone tragizmem. Niezwykle uzdolniony i wrażliwy, przez całe życie był rozdarty pomiędzy zaborczą żoną, a zazdrosnym kochankiem. U szczytu popularności Niżyński przerwał karierę z powodu postępującej choroby psychicznej.

Urodził się w 1889 w Kijowie w rodzinie polskich tancerzy występujących w teatrze wędrownym. Rodzice – Tomasz Niżyński i Eleonora (Bereda) Niżyńska byli absolwentami Warszawskiej Szkoły Baletowej, a w młodości występowali w Operze Warszawskiej, jednak zdecydowali się na występy w wędrownej trupie tanecznej.

Jak wynika z listów Niżyńskiego, uważał się za Polaka (mimo średniej znajomości języka polskiego).

Tomasz Niżyński dość wcześnie opuścił swoją rodzinę – Wacław miał wtedy 6 lat. Dla zapewnienia dzieciom lepszych warunków rozwoju, Eleonora Niżyńska zadecydowała o przeprowadzce do Sankt Petersburga. Tam w 1900, chłopiec wstąpił do Teatralnej Szkoły Imperatorskiej w Petersburgu, gdzie uczył się u Legata, Obuchowa i Cecchettiego. Matka zawsze zajmowała szczególne miejsce w jego sercu.

Zadebiutował na scenie Teatru Maryjskiego w Petersburgu jako osiemnastolatek w Don Giovannim Mozarta. Był partnerem Matyldy Krzesińskiej, Olgi Przeobrajskiej, Anny Pawłowej i Tamary Karsawiny. W tym okresie wielką pomocą w karierze zawodowej, jak i wsparciem finansowym dla matki Wacława był jego kochanek, książę Paweł Lwow. W tym samym czasie zaczął pierwszy raz występować w balecie ze swoją siostrą, Bronisławą Niżyńską. Bronisława stała się jego powiernicą i bardzo bliską osobą, która towarzyszyła mu przez resztę życia.

Między jednym a drugim tournee Niżyński wracał tańczyć do Teatru Maryjskiego, jednak w 1911 r. został zwolniony. Stało się tak na skutek „intrygi kostiumowej” – podczas przedstawienia baletu „Giselle” Niżyński miał na sobie tylko trykot, bez krótkich spodenek obowiązujących wówczas tancerzy. Wywołało to ogólne oburzenie (w incydent wmanewrowano także wielką księżnę, która wiele lat później twierdziła, że z loży cesarskiej nie była w stanie niczego zobaczyć). Kostium ten był kostiumem, w którym Niżyński wcześniej występował w „Giselle” w Paryżu (gdzie nie wzbudzał sensacji). Od 1911 tańczył już tylko u Diagilewa (w 1911 w Duchu róży do muzyki Karola Marii Webera i w Pietruszce Strawinskiego).

Niedługo po swoich pierwszych sukcesach spotkał Sergiusza Diagilewa i wstąpił do jego zespołu Baletów Rosyjskich. Stał się pupilem i kochankiem impresaria, choć sam pisał: „Diagilew jest człowiekiem zepsutym; kocha chłopców. Powinno się zrobić wszystko, by ludzie nie praktykowali podobnych obyczajów, ale nie należy ich za to więzić, ani sprawiać im cierpienia” („Dziennik”). Relacja między mężczyznami była świadomą kalkulacją, która dopiero później przemieniła się w miłość.

Między jednym a drugim tournee Niżyński wracał tańczyć do Teatru Maryjskiego, jednak w 1911 r. został zwolniony. Stało się tak na skutek „intrygi kostiumowej” – podczas przedstawienia baletu „Giselle” Niżyński miał na sobie tylko trykot, bez krótkich spodenek obowiązujących wówczas tancerzy. Wywołało to ogólne oburzenie (w incydent wmanewrowano także wielką księżnę, która wiele lat później twierdziła, że z loży cesarskiej nie była w stanie niczego zobaczyć). Kostium ten był kostiumem, w którym Niżyński wcześniej występował w „Giselle” w Paryżu (gdzie nie wzbudzał sensacji). Od 1911 tańczył już tylko u Diagilewa (w 1911 w Duchu róży do muzyki Karola Marii Webera i w Pietruszce Strawinskiego).

W 1912 zadebiutował w roli choreografa, opracowując choreografię do preludium do „Popołudnia fauna” Debussy’ego, który był sukcesem, ale i skandalem. W 1913 r. powstały układy choreograficzne do Święta wiosny Strawińskiego i Jeux (Gier) Debussy’ego. W obu tych układach choreograficznych widoczna jest fascynacja Metodą Jacques’a-Dalcroza. Układy taneczne w „Święcie wiosny” oburzały paryską publiczność swoją pierwotną żywiołowością i brutalnym dynamizmem. Również sama muzyka Strawińskiego była oskarżana o bolszewizm. „Gry” powstały jako balet przyszłości.

Diagilew zamówił utwór u Debussy`ego z myślą o Niżyńskim, który przedstawił kiedyś swoją wizję baletu przyszłości – pochwałę sportu, naturalności, z rezygnacją z niektórych technik baletu klasycznego, gdzie ciało ludzkie nie ma żadnych ograniczeń. Tancerze występowali w strojach do tenisa autorstwa paryskiego projektanta mody, a nie kostiumografa, z rakietami tenisowymi jako rekwizytami (akcja toczy się na korcie tenisowym). W okresie paryskim Niżyńskiego do grona jego admiratorów należeli m.in. Jean Cocteau i Marcel Proust.

Pod koniec roku zespół Diagilewa wyjechał do Ameryki Południowej, lecz bez samego Diagilewa. Tam Niżyński ożenił się z zakochaną w nim węgierską tancerką Romolą de Pulszky, co stało się bezpośrednim powodem usunięcia go z zespołu przez zdradzonego kochanka, zaraz po powrocie do Europy. Para wyjechała do Budapesztu, gdzie w 1914 r. urodziła im się córka Kira, przyszła tancerka. Żona Wacława była kobietą zaborczą i wywierała na niego duży wpływ.

Później Niżyński występował z własnym zespołem w Londynie, nie odniósł jednak sukcesu, głównie z powodu braku doświadczenia w administracyjnym zarządzaniu. Przeniósł się do Budapesztu, gdzie zamieszkał u rodziców żony (zubożałych arystokratów). Będąc poddanym cara Rosji, a więc przeciwnika Austro-Węgier, w związku z toczącą się wojną został internowany. W 1916 wrócił do współpracy z Diagilewem, przygotowując kolejną choreografię do baletu Till Eulenspiegel.

Artysta stawał się milczący, drażliwy, cierpiał na manię prześladowczą. Wówczas zaczęto podejrzewać u niego chorobę umysłową. Wyjechał do Szwajcarii i ze względu na pogarszający się stan zdrowia wycofał się z występów. Nawroty schizofrenii były coraz częstsze i uniemożliwiały dalsze występy. Niżyński zatańczył jeszcze w wieku 29 lat – 19 stycznia 1919 roku. Był to jego pierwszy po przerwie i zarazem ostatni występ publiczny.

w11Z córką Kirą, później utalentowaną tancerką

Wacław Niżyński – Boży klaun

„…jestem jednocześnie człowiekiem i Bogiem, jeśli mój kształt jest cielesny, to dlatego, że powstałem z ciała. Bóg uczynił mnie z ciała. Jestem Bogiem…” (Dzienniki). Kim właściwie był Wacław Niżyński?
Największym tancerzem swojej epoki – Bogiem tańca,  genialnym choreografem, zgwałconym efebem, chorym na schizofrenie biseksualistą?
Niżyński urodził się w 1889 roku w Kijowie, w rodzinie polskich tancerzy. Ojciec opuścił rodzinę, gdy Wacław miał osiem lat. Wówczas matka zadecydowała o przeprowadzce do Sankt Petersburga, gdzie Wacław wstąpił do Teatralnej Szkoły Imperatorskiej.
Niżyński zadebiutował na scenie Teatru Maryjskiego jako siedemnastolatek w „Don Giovannim” Mozarta. Wsparcie finansowe i pomoc w karierze zapewniał mu w tym czasie związek z księciem Pawłem Lwow.
Niedługo po swoich pierwszych sukcesach spotkał Sergiusza Diagilewa i wstąpił do jego zespołu Baletów Rosyjskich. Stał się pupilem i… kochankiem impresaria, choć sam pisał: „Diagilew jest człowiekiem zepsutym; kocha chłopców. Powinno się zrobić wszystko, by ludzie nie praktykowali podobnych obyczajów, ale nie należy ich za to więzić, ani sprawiać im cierpienia” (tamże). Relacja między mężczyznami była świadomą kalkulacją, która dopiero  później przemieniła się w miłość.
W 1912 roku Niżyński złożył dymisję i zadebiutował w roli choreografa. Jego układy taneczne miały zarówno zwolenników, jak i zagorzałych krytyków. Z jednej strony były pochwałą naturalności, z drugiej oburzały pierwotną żywiołowością i brutalnym dynamizmem. Tancerz w swym geniuszu znacznie wyprzedzał czasy, w których żył.
Do dziś nie wiadomo, co kierowało Niżyńskim, gdy na statku Avon postanowił się oświadczyć węgierskiej tancerce Ramoli Pulszky. Czy męcząca, egoistyczna miłość Diagilewa? Czy może wpływ nauk Tołstoja propagującego wzorzec szczęścia bazujący na płodzeniu potomstwa?
Za namową żony Niżyński postanowił utworzyć własny zespół, jednakże z uwagi na brak organizacyjnych umiejętności, próby okazały się fiaskiem. Artysta stawał się milczący, drażliwy, cierpiał na manię prześladowczą. Wówczas zaczęto podejrzewać u niego chorobę umysłową. Wyjechał do Szwajcarii  i ze względu na pogarszający się stan zdrowia  wycofał się z występów – nawroty schizofrenii były coraz częstrze, poświęcając się opracowywaniu nowych choreografii i pisaniu. Niżyński wystąpił jeszcze w wieku 29 lat – 19 stycznia 1919 roku. Był to jego pierwszy po przerwie i zarazem ostatni występ publiczny, dający świadectwo o jego chorobie psychicznej. Przez 30 lat swojej choroby pozostawał pod opieką żony, był to czas pobytów w pensjonatach dla obłąkanych, jedynie na krótko przerywany powrotami świadomości. W latach 30. został poddany nowatorskiej terapii insulinowej, która odniosła skutek pozytywny, lecz krótkotrwały.
Niżyński zmarł na zapalenie nerek w Londynie 8 kwietnia 1950. W roku 1953 pochowany został w Paryżu na cmentarzu Montmartre.

Patrycja Reglińska
NIJINSKY
Podziel się!