Adam Mickiewicz, an 1850 portrait by Aleksander Kamiński
Adam Bernard Mickiewicz herbu Poraj (ur. 24 grudnia 1798 w Zaosiu lub Nowogródku, zm. 26 listopada 1855 w Konstantynopolu) – polski poeta, działacz i publicysta polityczny. Obok Juliusza Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego uważany za największego poetę polskiego romantyzmu (grono tzw. Trzech Wieszczów) oraz literatury polskiej w ogóle, a nawet za jednego z największych na skalę europejską. Określany też przez innych, jako poeta przeobrażeń oraz bard słowiański. Członek i założyciel Towarzystwa Filomatycznego, mesjanista związany z Kołem Sprawy Bożej Andrzeja Towiańskiego. Jeden z najwybitniejszych twórców dramatu romantycznego w Polsce, zarówno w ojczyźnie, jak i w zachodniej Europie porównywany do Byrona i Goethego. W okresie pobytu w Paryżu był wykładowcą literatury słowiańskiej w Collège de France. Znany przede wszystkim jako autor ballad, powieści poetyckich, dramatu Dziady oraz epopei narodowej Pan Tadeusz uznawanej za ostatni wielki epos kultury szlacheckiej w Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Do tego standardu oferowanego przez materialistycznych postmarksistowskich naukowców polskich dodamy jeszcze: Przedstawiciel Księżycowej Kolumny w Dialogu Nad/Pod Kulturą, w Masonerii, w Wierze w ogóle, w Wierze Przyrodzony Słowian w szczególności, uczestnik procesu utrwalania i przenoszenia przez Wieki Ciemności – Wiary Przyrodzoney Słowian, związany z Wileńską IV Starosłowiańską Świątynią Światła Świata, czyli z ruchem zwanym też w przeszłości PROMIENISTYMI, albo Złotym Promykiem.
Zaczniemy ten hymn Mickiewiczowski nietypowo. Cytujemy w całości artykuł z Niezalezna.pl na temat Adama Mickiewicza i “Pana Tadeusza” ze względu na bliskie więzy jakie nas łączą z osobą wieszcza i ze względu na jego zasługi dla Słowiańszczyzny.
Przypominamy jednocześnie – czego artykuł już nie zawiera w swojej treści, że Adam Mickiewicz został skrytobójczo zamordowany w Konstantynopolu, kiedy formował Polskie Legiony pod auspicjami Turcji, które miały walczyć przeciw Rosji. Główną siłą sprzeciwiającą się temu zamiarowi byli Jezuici i Watykan – czyli siły, które ogniem i mieczem (również poprzez zakon Krzyżacki) szerzyły wiarę katolicką w Polsce. Te same siły spowodowały upadek Polski poprzez kontrreformację i uniemożliwienie ustanowienia Rzeczypospolitej Trojga Narodów, złożonej z Polski, Litwy i Rusi. Potem doprowadziły do trzech Rozbiorów, a później w dalszym ciągu “troskliwe” zapobiegały powstaniom narodowym i wspierały monarchów Prus, Austro-Węgier i Rosji! Te same siły wspierały też intensywnie wszelkie faszyzmy jakie wydał świat – łącznie z najbardziej zbrodniczym faszyzmem niemieckim – Adolfa Hitlera i Franco oraz współczesnymi faszyzmami, Argentyńskim i Chilijskim.
CB
Dorzynanie kanonu lektur szkolnych. Jak uciszono krzyk polskości
Tagi: PRL, Pan Tadeusz, lektury szkolne, antypolonizm, Aleksandr Puszkin, Adam Mickiewicz
Za PRL „znaleziono” sposób na Mickiewicza – uwypuklono jego rusofilstwo i przyjaźń z Puszkinem. „Przyjaciele Moskale” i wpływ Towiańskiego na wizje życiowe Mickiewicza ułatwiły wykorzystywanie go przez reżimową propagandę. Nikt jednak „Pana Tadeusza” nie skasował.
W gorącym okresie przed wybuchem Powstania Styczniowego, gdy na ulicach wrzało jak w tyglu, a najprostszy znak polskości powodował represje, specjalnego znaczenia nabierała każda polska głoska i litera. Jeśli z balkonu nad Towarzystwem Kredytowym przy ul. Erywańskiej zerwano czarnego orła, by na miejsce dwugłowego ptaszyska powiesić naszego, białego – uwaga była skupiona na tym, co niesie za sobą narodowego ducha, co go wyraża i co jest jego obrazem. Wtedy także polska literatura była spadkobiercą dawnej wielkości i dawała nadzieję na równie wielką przyszłość. Romantyzm polski był wyjątkowy, kiedy patrzy się na historię literatury powszechnej. Wyjątkowy, bo wzmożony opresją i niewolą. Wyjątkowy, bo niesiony przekonaniem o polskiej misji dziejowej. Nasza Ojczyzna jawiła się jako kaganek wolności, który rozświetlać ma tę ideę w całym świecie. Gdy Adam Asnyk spotykał się ze studentami Akademii Medyko-Chirurgicznej i słuchał tego, co mówiono na zebraniach tajnych kółek patriotycznych, to potem piórem wyrażał to, co czuli wszyscy. A już specjalnego znaczenia, miary i wagi były dzieła naszych największych włodarzy literackiej wyobraźni narodu. Wśród nich na pierwszym miejscu był Adam Mickiewicz.
Groźne dla Moskali
„Księgi Narodu Polskiego i Pielgrzymstwa Polskiego” stały się Biblią polskiej ulicy. Przepisywano ich fragmenty na karteluszkach i przekazywano innym, cytowano i uczono się na pamięć. Dzięki tym objawionym wersetom nadawano sens cierpieniu, sens trwaniu i sens ciągłemu przygotowaniu do walki. Polska Mesjaszem współczesnego świata – znaczyło tyle, co już od dawna zdawało się nam przeznaczone. Od czasów, gdyśmy stawiali czoło Krzyżakom i ustami Pawła Włodkowica na soborze w Konstancji mówili, że inaczej winna wyglądać droga ewangelizacji pogan niźli przez miecz. Miłość jest drogą. Sposobem. Wyborem. Polskim wyborem.
Z „Ksiąg Pielgrzymstwa…” czerpano w okresie przedpowstaniowym nie tylko siłę duchową, ale także inspiracje i pomysły do codziennej manifestacji polskości. Chodzenie w staropolskich czamarach czy wysokich szlacheckich butach stawało się najprostszym sposobem pokazywania, żeśmy Polacy. Rosjanie walczyli i z tym, wydając kolejne zakazy dotyczące ubioru. Ulica chodziła na czarno, więc czerń została zabroniona. Wtedy kobiety przerzuciły się na fiolet. Gdy i ten kolor wykluczono, na narodowe rocznice ubrano się nagle we wszystkie możliwie najbardziej pstrokate barwy, aż w oczy raziła ich feeria. Cóż mogli zdziałać żandarmi? Nic.
Inspiracja płynąca z dzieł Mickiewicza nie uszła uwagi zaborcy. M.in. właśnie dlatego dość długo nie pozwalano go drukować. Wiedziano, jak może być niebezpieczny, jak może wzbudzić w narodzie gorące i wielkie uniesienie. Co dla nas piękne – dla Moskali było groźne.
Do 1858 r. nie było pełnego polskiego wydania dzieł Mickiewicza. Dopiero za sprawą oficyny Merzbacha ukazały się one w Królestwie Kongresowym, ale niepełne – cenzura nie pozwoliła na druk III części „Dziadów”.
Ograbiane dusze
Za sprawą artykułu w „Gazecie Krakowskiej”, w którym nauczyciele wyrazili swoje obawy związane z „wyrżnięciem” kilka lat temu z programu nauczania gimnazjów „Pana Tadeusza” i „Trylogii” – w mediach na nowo zagościł temat doboru lektur dla szkół. Ministerstwo Edukacji uspokajało, że zmiany zostały wprowadzone już dawno. Moim zdaniem należy jednak znowu o tym mówić. Bo w zalewie spraw bieżących, politycznych, doraźnych ginąć mogą z oczu te, które dotyczą jakości naszych przyszłych pokoleń. Innymi słowy, tego, jaka będzie Polska za lat 20, 50 i 100. Może więc właśnie kwestia „Pana Tadeusza” w programach szkolnych jest nawet bardziej istotna niż to, ile procent wynosi VAT.
Należy bowiem odpowiedzieć sobie na pytanie: jak chcemy wychować młodych Polaków? Błędem jest patrzenie na literaturę ojczystą jedynie jako na dziedzinę nauki, gdzie tylko wiedza staje się celem dydaktycznych starań. W tym wypadku chodzi o coś więcej. O przeżywanie polskości. O doświadczenie duchowe, które winno się stać udziałem młodzieży, by wrosło w jej dusze i serca. Czy rugując „Pana Tadeusza” i „Trylogię” z programów gimnazjalnych, nie ograbiamy w ten sposób dusz przyszłych pokoleń?
„Powrót Taty”
Gdy mowa o Mickiewiczu i młodzieży, nieodmiennie przychodzi mi na myśl obraz, jaki narysował we wspomnieniach („Kartki z pamiętnika Alkara”, wyd.1913) wspaniały Polak i varsavianista Aleksander Kraushar. Pisał on o swoich latach szkolnych spędzonych w Warszawie. O tym, jak został ukarany za to, że nie zdjął czapki przed osławionym kuratorem Pawłem Muchanowem. Małego Aleksandra zamknięto za karę w szkolnej kozie.
Był rok 1855, rok śmierci Mickiewicza, ale Kraushar nie wiedział nawet, że ktoś taki istnieje. Nie znał jego nazwiska. Siedząc w owej kozie, nudził się śmiertelnie. Między rupieciami znalazł poszarpaną książkę, resztki wymęczonego egzemplarza „Wypisów” Łyszkowskiego. Zaczął przerzucać kartki. Czytał o „szlichtiadach, dożynkach, jaguarach, słoniach, małpach i tygrysach”. Na koniec natrafił na wiersze. A pomiędzy nimi na utwór podpisany literką M., a zatytułowany „Powrót Taty”.
„Pójdźcie (…), pójdźcie wszystkie razem / Za miasto, pod słup, na wzgórek…”. Wspomina Alkar: „Po raz pierwszy w życiu odczytałem w całości owe pełne prostoty strofki wiersza, którego autor był mi podówczas zupełnie nieznany, lecz wrażenie odniosłem ogromne”. Siedząc w szkolnej kozie, Kraushar czytał ten utwór, dopóki nie nauczył się go na pamięć. Dopiero lata później dowiedział się, że autorem wiersza był Adam Mickiewicz.
Śmiesznie byłoby myśleć, że wystarczyłoby dzisiejszego gimnazjalistę zamknąć na 12 godzin w schowku na szczotki i wrzucić mu podarte karty z „Powrotem Taty”, aby zachwycił się Mickiewiczem. Raczej należy popatrzeć, jak wielka przestrzeń dzieli tamtego gimnazjalistę od dzisiejszego. To półtora wieku, w którym każdy mijający rok waży wiele. Jeśli pojawiają się głosy, że młodzież to nudzi, że do niej nie trafia, że dużo zabawniejszy jest Gombrowicz, który ten cały romantyzm polski wykpiwa i z niego rechoce – to może trzeba się zastanowić, JAK o „Panu Tadeuszu” opowiedzieć, by młody człowiek go zapragnął przeczytać. A problem m.in. leży w tym, że polskie nauczycielki i nauczyciele (choć statystycznie w większości wypadków języka polskiego uczą kobiety) nie są na to przygotowani. Sami utonęli już w sztywnym sposobie myślenia, nauczyli się go na kolejnych uniwersyteckich rozprawkach, dysertacjach i seminariach. „Pan Tadeusz” już w nich umarł, więc jak ma ożyć dla ich uczniów? Jak wzniecą ducha, gdy im samym dźwięczy pustym dźwiękiem? Przykro tak mówić i pisać. Wiadomo, że są w Polsce nauczyciele obdarzeni charyzmą, pomysłem, intelektem, świadomi tego, że lekcja języka polskiego to lekcja polskości. Są tacy, to pewne – niestety, stanowią mniejszość.
Obraz społeczeństwa
Wielki, XIX-wieczny literaturoznawca, profesor Stanisław Tarnowski, w „Dziejach Polskiej Literatury” porównał dzieło Mickiewicza do eposów homeryckich. Pisze Tarnowski, że próbowało do greckiego praojca literatury zbliżyć się poziomem wielu – i Wergiliusz, i Tasso, i Ariosto, i Milton, i Camõens. Żadnemu się nie udało. „W cywilizowanym, przecywilizowanym wieku XIX, pośród zestarzałych i przekwitłych społeczeństw europejskich, w epoce, kiedy literatura była zupełnie literacką, a krytyczną i refleksyjną do zbytku, powstał poemat, który jeden na świecie zbliża się do Homera”.
Bardzo to odważne stwierdzenie, biorąc pod uwagę, że teza prezentowana jest przez umysł słynący z trzeźwych sądów, jednego z luminarzy ruchu „Stańczyków”. Trudno domniemywać, by Tarnowski dał się unieść romantycznym wichrom namiętności, gdy był właśnie ostoją nurtu zdroworozsądkowego.
W czym tkwi wyjątkowość „Pana Tadeusza”? W tym właśnie, że jest on wyrazem polskości. Krzykiem polskości. Wyznaniem miłości do Polski spisanym w dwunastu księgach. To dzieło wyjątkowe, specyficzny poemat bohaterski, który jednak w odczuciu profesora Tarnowskiego epopeją w pełnym tego słowa znaczeniu nie jest.
Ale tak pisze o tym utworze: „Przez to, że powstał pośród społeczeństwa polskiego naprzód, po wtóre przez wybór przedmiotu, czasu i społeczeństwa, którego jest obrazem. Znajdowało się i znajduje dotąd nasze społeczeństwo w stanie przejścia umysłowego i moralnego, w stanie zwrotu i przetworzenia, w położeniu wyjątkowem i anormalnem, a to wszystko wyostrzyło niezmiernie nasze uczucie, naszą wyobraźnię utrzymywało w ustawicznym ruchu, usposobiło i uczucie, i wyobraźnię do bardzo silnej i bardzo żywej perecpcyi wrażeń, a wszystkie wrażenia, jakie na nas działały, obudzały przed innemi dwa uczucia, tęsknoty i nadziei, które są dominującym tonem w naszym uczuciu miłości do ojczyzny. W tych uczuciach właśnie poczęty był »Pan Tadeusz«”.
Oto dlaczego dzieło Mickiewicza jest dla Polaków wyjątkowe. Wyrasta z naszych marzeń i z naszej zbiorowej pamięci. Wyrasta i jednocześnie ją pogłębia.
Śmierć w zagranicznej oberży
Zapewne trudność w ocenie tego, czy i w jaki sposób przedstawiać uczniom „Pana Tadeusza”, bierze się z tego, że mamy dzisiaj w Polsce dwie różne oceny rzeczywistości. Jedna część społeczeństwa trwa w złudnym przekonaniu o osiągnięciu „kresu polskiej historii”, kiedy to stanęliśmy już w europejskim raju i wystarczy wyzbyć się dawnych grzesznych, narodowych uniesień, by w nim pozostać. Druga ma coraz głębsze poczucie, że nadal jesteśmy w „stanie przejścia umysłowego i moralnego, w stanie zwrotu i przetworzenia, w położeniu wyjątkowem i anormalnem”. Jedynie patrząc wnikliwie na kondycję Rzeczypospolitej – moralną, prawną, gospodarczą etc. – można dostrzec potrzebę usilnej i głębokiej pracy nad kształtowaniem tożsamości przyszłych pokoleń. Tyle że niegdyś było w pewnym sensie łatwiej, gdyż walka o polskość stawała się jednym z przejawów młodzieńczego buntu. Teraz czasy zachęcają do łatwego i złudnego osiadania na fałszywych laurach.
Gdy Aleksander Kraushar dorastał, ze wszystkim, co polskie, walczył otwarcie najeźdźca – „wśród owego rozkwitu pozornego sztuki i literatury, tępienie ducha narodowego we wszystkich jego żywotniejszych objawach odbijało się w czujnem i bezwględnem ze strony cenzury pilnowaniu, by między wiersze drukowanego słowa nie przenikały najlżejsze nawet echa twórczości wielkich wodzów literatury emigracyjnej, aby nazwisk ich i tytułów ich dzieł nie drukowano, aby w pismach peryodycznych i książkach nie mieściły się najodleglejsze nawet aluzje do politycznego stanu kraju i nadziei na przyszłość”.
Za PRL „znaleziono” sposób na Mickiewicza – uwypuklono jego rusofilstwo i przyjaźń z Puszkinem. „Przyjaciele Moskale” oraz wpływ Towiańskiego i jego sekty na wizje życiowe Mickiewicza ułatwiły wykorzystywanie go przez reżimową propagandę.
Jak blisko przecież – zdaje się – od „Trybuny Ludów” do „Trybuny Ludu”. To prawie jedno i to samo, choć w rzeczywistości dwie różne rzeczy, w innym wymiarze, czasie, kontekście i znaczeniu. Jednak nawet PRL-owskim specom od manipulowania polskimi umysłami nie przychodziło do głowy, żeby „Pana Tadeusza” po prostu skasować.
Tymczasem – co warto powtórzyć – nie chodzi jedynie o zastrzyk wiedzy dotyczącej dzieła. Ważniejsze jest zaszczepianie ducha. Zostawianie śladów na całe życie. To, kim jesteśmy, stanowi przecież składową wszystkich doświadczeń. Wielki literaturoznawca i specjalista od Mickiewicza, Piotr Chmielowski, w swojej fundamentalnej XIX-wiecznej biografii poety, wspomina jego drogę z Rzymu do Paryża. W pewnej oberży przy trakcie wieszcz napotkał umierającego na cholerę polskiego oficera, który walczył wcześniej w Powstaniu Listopadowym. Dzień później żołnierz nie żył. Mickiewicz był wstrząśnięty. Jechał potem milczący całą drogę. To było jego doświadczenie i także opowieść o Polsce – powstanie upadło, a dzielny żołnierz skończył życie w nędznych warunkach, gdzieś za granicą. Dusza poety stała się bogatsza o miriady kolejnych wzruszeń.
Dzisiaj uznano, że „Pan Tadeusz” już nikogo nie poruszy. Wypalił się. Wyblakł. Nudny, niech umiera w zagranicznej oberży…
Zapomniano, że – jak pisał Tarnowski – „Tadeusz jest niezawodnie płodem społeczeństwa całego, nosiliśmy go w łonie wszyscy, choć o tym nie wiemy”.
A może znowu dla kogoś jest… niebezpieczny? Bo pokazuje, że są Polacy, którzy nadal mają w sobie tęsknotę i nadzieję. I gdzieś pod skórą, w najdalszych zakamarkach duszy, noszą obraz dawnej, pięknej Polski. A może, co gorsza, wzbudzi się ta tęsknota i wśród ludzi młodych?
„Dziś piękność twą w całej ozdobie / Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie…” – mogą powtórzyć za poetą z całą wiarą, siłą i przekonaniem. Bo nadal tęsknią. Bo Ona jest już tak blisko. A jednocześnie tak daleko.
Polecamy też anglojęzyczna stronę: http://info-poland.buffalo.edu/classroom/mickiewicz/grol.html
|
To a Pole, the name Adam Mickiewicz is emblematic of Polishness and greatness. What Homer is to the Greeks, or Shakespeare to the British, Mickiewicz is to the Poles. He is a cultural icon, a name inextricably connected with Polish literature and history, and one mentioned with pride. Mickiewicz stands out in the consciousness of Poles both as a man of letters and a political leader.
Despite his unquestionable status and fame, however, much of Mickiewicz’s biography is shrouded in mystery. Even the generally accepted date of his birth, December 24. 1798, is uncertain, since it hasn’t been determined whether it refers to the Gregorian or the Julian calendar. Nor has it been established conclusively whether Mickiewicz was born in Nowogrodek or at Zaosie, a mile or so apart. Many biographical facts, particularly those pertaining to his relationships with women, were deliberately obscured to preserve a flawless public image of the poet. Likewise, his interest in mysticism and involvement in mystical cults tended to be minimized, especially during the years of Communist rule in Poland when the official line was to shun spirituality of any kind, not to expose the poet to ridicule.
Mickiewicz’s son. Władysław, can be held partially responsible for this state of affairs, but he is not the only one. Having gained control of his father’s papers after the poet’s death, Władysław Mickiewicz destroyed various documents which might have potentially tarnished his father’s public image. Likewise, many critics and scholars tended to overlook significant facts in the poet’s biography, as well as significant themes and issues in his writing, to sustain the idealized view of Mickiewicz as a Polish national bard. This tendency to carefully “whitewash” Mickiewicz is hardly surprising. Born three years after the final partition of Poland, Mickiewicz became a spiritual leader of the Polish nation. An ardent patriot, he animated the Polish national spirit through his poetic, dramatic and political writings, providing hope and spiritual sustenance to Poles under the Russian, Prussian and Austrian rule, as well as to the many exiles, particularly the emigré circles in Paris, where he settled in 1832. Given the history of Poland and the long streak of political oppression and subjugation, the need for heroes and the idealization of Mickiewicz as a leader are perfectly understandable.
Yet already in the 1930s, there were critical voices against the bowdlerization of Mickiewicz’s work (since some editions of his works eliminated the more racy passages) and objections were raised against the cover-up in renditions of his biography. The prominent critic, Tadeusz Boy-Źieleński, for instance, in his work “Brązownicy” objected to the distortions of facts and the “sins of omission” in critical writings on Mickiewicz. In recent years, a much more vast and thorough re-examination of Mickiewicz’ life and oeuvre has occurred. This is partially due to the overall re-examination of Polish history and Polish literary tradition after the collapse of Communism and, generally. a much greater openness in discussions of various issues previously relegated to the sphere of national taboos. Thus, much has been written lately about the white spots in Mickiewicz’s biography. particularly about his mystical leanings and the Jewish origin of his mother. The evidence of Mickiewicz’s fascination with mysticism is overwhelming, and there is some basis for the allegation of his mother’s Jewishness.
Mickiewicz’s mother, Barbara Majewska. is reputed to have been a descendant of a Frankist family. The Frankists were members of a Jewish religious sect founded by J.L. Frank in 1755. Ostracized by both rabbinical and secular authorities, the Frankists found a patron in the bishop of the Lwów-Kamieniec region, bishop M. Dembowski, who offered them protection in exchange for conversion to Christianity. Thus, Jews from the Frankist sect massively converted to Christianity, yet many secretly continued to practice their religion. Records have been found indicating that among the converts was a Majewski family. As Mickiewicz himself used the phrase “z matki obcej” ([born] from a foreign mother) in title autobiographical section of his drama Dziady (The Forefathers Eve) the Jewish origin of his mother is quite plausible. Such critics as Janina Maurer of the University of Kansas and Samuel Scheps of France find further corroboration of this theory in the fact that Mickiewicz married a woman who was also from a Frankist family, that he represented Jewish characters in a very positive light ( e.g.. Jankiel, the patriotic Jew, in Mickiewicz’s masterpiece Pan Tadeusz), and that toward the end of his life Mickiewicz was actively involved in raising funds for and organizing the Jewish legion. In his political writings, moreover, Mickiewicz repeatedly referred to the Bible (a rather rare tendency among Catholic writers) and compared Poland’s martyrdom and the dispersion of Poles after the November 1830 uprising to the suffering of the Jews and the Jewish diaspora.
Activism, imprisonment, Banishment
While the Jewishness of Adam Mickiewicz’s mother remains a somewhat controversial issue, since many would rather retain time image of Mickiewicz as a “pure” Pole, other facts in Mickiewicz’s biography are not disputed and these bear brief reminding. He was the son of Mikołaj (Nicholas) Mickiewicz, a lawyer, who died when Adam was thirteen. In 1815 Mickiewicz enrolled at the University of Wilno on a government scholarship.
|
He received an excellent education in classical philology, Polish literature and history. His friendships with fellow students, some of them members of the secret youth organizations Filomats and Filarets, lasted him a lifetime. (He referred to them in Dziady Part III). In 1819 Mickiewicz taught high school in Kowno as a payback for his government scholarship. When the Tsarist authorities discovered the secret student organizations, senator N. N. Novosiltsov instigated a trial of the Wilno youth. This resulted in Mickiewicz being imprisoned for six months in a Wilno monastery and subsequently being banished to central Russia for 5 years. He spent those years traveling extensively (to St. Petersburg, Moscow, Odessa, and Crimea) and met some of the most distinguished Russian poets, including Pushkin. The poet also came in contact with members of the subversive Russian group, the Decembrists (Dekabrists).
When his banishment to Russia ended, Mickiewicz exposed himself to the West. He spent the summer of 1829 in Germany: attended Hegel’s lectures in Berlin and met Goethe in Weimar. In the Fall of that year, he visited Rome, declaring it the most appealing of all the capitals he had visited. And it was in Rome that the news of the November 1830 uprising reached him. In April of 1831, in a rather roundabout way – via Geneva and Paris – Mickiewicz set out to the Wielkopolska region (then under Prussian rule), where he arrived in August 1831. He meant to cross the border into the Russian occupied part of Poland but did not succeed, and soon he joined the wave of emigrants going to France via Germany. In March of 1832 Mickiewicz left Wielkopolska, traveled to Dresden and then to Paris, where he ultimately settled. He never again set foot on Polish soil, and thus Nowogrodek and Wielkopolska became the only regions of Poland the poet ever knew. He never made it to Warsaw or Kraków or any other of the Polish cities.
więcej: http://info-poland.buffalo.edu/classroom/mickiewicz/grol.html
Wyjaśniam, że my w rodzinie mamy zupełnie inne dane o rodzinie Majewskich z Ukrainy. To nie ci sami frankistowscy Majewscy, których się Mickiewiczowi przypisuje w ramach kampanii oczerniania polskości wieszcza, ale nawet jeśli owo przypisanie okazałoby się prawdziwe – nic to nie zmienia w jego dziele i wielkości tego co zrobił dla Wiary Przyrodzoney Słowian, dla Polski i Słowiańszczyzny. Sami na tych stronach podkreślamy, że dla nas nie jest ważne czy ktoś jest genetycznym Polakiem czy Żydem – ważne by identyfikował się aktywnie, czynnie, z dziejami Polski i interesem Nadwiślańskiego Ośrodka Słowiańszczyzny, to czyni z niego prawdziwego Polaka, jakim był także Juliusz Lilienfeld – wynalazca tranzystora, który uważał siebie za Polaka, a dzisiaj przedstawia się go jako Żyda i jakiegoś Austro-Węgra ze Lwowa.Nie istniał żaden naród austro-węgierski, jak to przedstawia polskojęzyczna, acz wcale nie polska, Wikipedia.
My na naszych stronach w przeciwieństwie do manipulowanych polskojęzycznych mediów pop-propagandowych Systemu, które cenzurują także czyjeś życiorysy (np. obecnego papieża, Kwaśniewskiego, Jaruzelskiego, Wałęsy czy rodziny Tusków), tak by pasowały do ich koncepcji i polityki, nie cenzurujemy niczego. Nie mamy powodów ukrywać ani ewentualnych korzeni żydowskich matki Mickiewicza ani watykańskiego zamachu i spisku w wyniku którego Adam Mickiewicz został otruty, co ujawnił i wskazywał Tadeusz Boy-Żeleński i inni już w klatach 30-tych XX wieku. Nie zawieramy też ślubów kościelnych po to żeby się przypodobać wyborcom, lub by ich oszukać co do naszych prawdziwych korzeni i poglądów. Nasze poglądy i korzenie pokazujemy wprost.
Pokazujemy więc Adama Mickiewicza Strażnikiem Wiary Przyrodzoney Słowian – bo nim był. A że tworzył swoje dzieło w formie Mesjanizmu Narodu Polskiego, i w organizacyjnej postaci wyklętego przez Watykan Zakonu Towiańczyków, usuniętych z Paryża, z Sorbony i z tzw. Obozu Patriotycznego, także za aprobatą władz Francji i tamtejszego establishmentu, że jego działania miały charakter masoński, to wynikało z ówczesnych możliwości zorganizowanego działania. Takie formy działania były możliwe i zostały adekwatnie zastosowane przeciw Jezuitom w Polsce i przeciw Watykanowi, a w interesie Polski i Narodu Polskiego, po to by podjąć próbę wyzwolenia kraju z Niewoli Trzech Zaborców, z pomocą Turcji.
Polecam artykuł poświęcony w części roli Adama Mickiewicza i jego myśli w wyzwoleniu Słowian z więzów katolicyzmu i chrześcijaństwa (tutaj):
oto fragment:
Taka sobie Bajka
Jak wiadomo wyznawcom Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej, BAJKA jest Małą Świętą Wicią-Wawilionem, wątkiem-wątpiem, czyli częścią Wielkiej Baji – Materii Wszego Świata.
A więc bajka to nie są żadne banialuki, jak się powszechnie znaczenie tego słowa rozumie, a poniższa bajda to wręcz super-sensacyjny thriller rozgrywający się w realu, a nie żadna wirtualna bujda.
Kiedy rozumne, gromowładne czoło
Zgiąłem przed Panem jak chmurę przed słońcem:
Pan je wzniósł w niebo, jako tęczy koło,
I umalował promieni tysiącem.
I będzie błyszczyć na świadectwo wierze,
Gdy luną klęski z niebieskiego stropu:
I gdy mój naród zlęknie się potopu,
Spojrzy na tęczę i wspomni przymierze.
Panie! mą pychę duch pokory wzniecił;
Choć górnie błyszczę na niebios błękicie,
Panie! jam blaskiem nie swoim zaświecił,
Mój blask jest słabe twych ogniów odbicie!
Przejrzałem niskie ludzkości obszary
Z różnych jej mniemań i barwą, i szumem:
Wielkie i mętne, gdym patrzył rozumem,
Małe i jasne przed oczyma wiary.
I was dostrzegłem, o dumni badacze,
Gdy wami burza jak śmieciem pomiata,
Zamknięci w sobie, jak w konchy ślimacze,
Chcieliście, mali, obejrzeć krąg świata.
Konieczność – rzekli – wedle ślepej woli
Panuje światu, jako księżyc morzu.
A drudzy rzekli: Przypadek swawoli
W ludziach, jak wiatry w nadziemskim przestworzu.
Jest Pan, co objął oceanu fale
I ziemię wiecznia kazał mu zamącać;
Ale granicę wykował na skale,
O którą wiecznie będzie się roztrącać.
Darmo chce powstać z ziemnego pogrzebu;
Ruchomy wiecznie, ruchem swym nie władnie:
Im wyżej buchnął, tym głębiej upadnie,
Wznosząc się wiecznie, nie wzniesie ku niebu.
A promień światła, który słońce rzuci,
Na szumnej morza igrając topieli
Nie tonie, tylko w tęczę się rozdzieli
I znowu w niebo, skąd wyszedł, powróci.
Rozumie ludzki! tyś mały przed Panem,
Tyś kroplą w Jego wszechmogącej dłoni;
Świat cię niezmiernym zowie oceanem
I chce ku niebu na twej wzlecieć toni.
Zdajesz się tykać brzegów widnokręga;
Daremnie z żaglem nawa leci chyża:
Opływa ziemię, niebios nie dosięga;
Twa fala nigdy ku niebu nie zbliża.
Wzdymasz się, płaszczysz, czernisz się i błyskasz,
Otchłanie ryjesz i w górę się ciskasz,
Powietrze ciemnisz chmurami mokremi
I spadasz z gradem – tyś zawsze na ziemi!
A promień Wiary, którą Niebo wznieca,
Topi twe krople, zapala twe gromy
I twe pogodne zwierciadła oświeca;
Ach! ty bez Wiary byłbyś niewidomy.
Rozum i wiara – Adam Mickiewicz
“Kto zgłębi Wiarę Słowiańską z podań ludu wysnutą, ten dotknie Istoty Światła i Boga”
Te obrazy boga i wiary zawarte w wykładach i utworach Adama Mickiewicza nie mają wiele wspólnego z kościelnym wykładem na temat Jezusa i tradycyjnym obrazem chrześcijańskiego boga, ani pobożnością maluczkich. Nie mają one tym bardziej nic wspólnego z wizją kościoła na temat miejsca człowieka w świecie i jego postawy względem/wobec boga.
Weźmy pierwsze dwa akapity:
“Kiedy rozumne, gromowładne czoło
Zgiąłem przed Panem jak chmurę przed słońcem…”
1. Autor – podmiot liryczny wiersza uważa swe czoło – wypełnione rozumem za gromowładne.
2. Czy zgiął owo czoło rzeczywiście przed Panem?
Skoro czoło i tak jest, jak by nie patrzeć, w pionie czy w poziomie, po prostu naturalnie zgięte, to chyba jednak nie. Zgiąć mógłby kark, wtedy pochyliłby głowę. Czyli nie oddaje bogu czci. Do tego ma się za równego bogu – jest rozumem gromowładny, a gromowładne czoło gnie jak chmurę przed słońcem. Chmura jednakże przed Słońcem się nie ugina – jest mu równa – Chmura to Perperuna – żona/siostra Peruna Gromowładnego – Ten Żywioł jest w stanie całkowicie zaćmić Słońce! Odciąć je od Ziemi aż ta nie zamarznie a życie na niej nie wyginie. Tak oto Adam Mickiewicz zaćmił katolicką cenzurę kontrreformacką i przemycił nam, okrzyknięty przez kato-naród wieszczem, treść właściwą – tę którą myślał i tę którą chciał. Zainteresowanych szerzej i szczegółowiej ogółem treści przekazywanych przez naszego wieszcza, który był reprezentantem Księżycowego Nurtu (Księżycowej Kolumny) w Świątyni Słowiańskiej Wiary Przyrod(zone)y i jednym z twórców Promienistych, odsyłam do analiz Joanny Salamon np. w “Lusterku Gombrowicza”, tam setki dowodów na takie właśnie, a nie inne umocowanie religijne Wielkiego Mistrza Lóż i Towiańczyków i wybitnego polskiego poety.
Tyle interpretacja dosłowna – każda inna to naciąganie, naginanie tych wieszczych słów do “katolickości”, do “chrześcijaństwa” albo “laickości” czy gdziekolwiek – po prostu do strawności narodowej, strawności katolickiej lub lewackiej. Bo mamy tutaj ponad wszelką wątpliwość udokumentowaną, z dwóch tylko wersów jego twórczości, osobistą deklarację ideową Adama Mickiewicza jako Rodzimowiercy, Czciciela Boga Niechrześcijańskiego, POGANINA który widzi siebie jako cząstkę boga – jako kogoś pierwiastkowo równego bogu.
Ten wiersz to wyraźnie część Przyrodzonej Słowiańskiej Baji, a nie watykański wykład religii. Te słowa to słowa obrazoburcze, wizja boga rodzimowiercy – człowieka “równego” bogu. Pierwiastkowo równego, to znaczy co do “materii pochodzenia”, choć nie co do zasobu świadomości, co wieszcz wyraźnie podkreśla w dalszej części wiersza (“jam tylko twoje słabe odbicie” – odbicie a nie uległy Niewolnik, sługa). Autor pokazuje siebie, jako niepodległego i wyzwolonego poprzez wiarę, ponad zwyczajną miarę człowieczeństwa. Widzi siebie, jako człowieka wolnego, nie poddanego władzy jakiegokolwiek innego człowieka – papieża czy kościoła. Adam Mickiewicz stawia się, jako podmiot liryczny tego utworu, ponad zwyczajnymi ludźmi, pomiędzy bogiem a nimi – jako jego wybraniec i pośrednik – który zawarł przymierze i został przez Boga pomazany – oznaczony, jako Tęcza Narodu. Cała reszta “ludzi zwyczajnych” jest skazana, jak ocean, na wieczne trwanie w wyznaczonych ramach, bo rozum uczonych czy zwykłych ludzi nigdy nie wyrwie się ponad ziemski horyzont, poza ramy wyznaczone przez prawa naturalne. Uczynić to może tylko rozum naznaczony przez boga i natchniony wiarą, ROZUM, KTÓRY NIE MYŚLI LECZ CZUJE. (Zen? Oświecenie?)
Pamiętajmy cały czas, iż mówimy tutaj o WIERZE indywidualnej, a nie o jakiejś zdoktrynowanej, “małpiej” religii (sfałszowanej re-lęgii, re-lekcji), mówimy o Wiedzie Przyrod(zone)y Słowian, a nie “wierze” w sensie bezrozumnego powtarzania religijnych dogmatów jakiegokolwiek tak zwanego “wyznania”.
Cokolwiek pesymistyczna dla “zwykłych ludzi” jest ta prognoza – a czucie Adama Mickiewicza oraz jego natchnienie były przecież MISTRZOWSKIE, bezbłędne, podłączone ponad wszelką wątpliwość do Świadomości Nieskończonej – do Macierzy/Macicy (Rdzenia Nieskończonej Świadomości – Mającej-RAd [MA-ROD, zarad, zaród]). Czy rzeczywiście jest to prognoza trafna? Na szczęście nie, bo odnosi się ona do czasu w jakim Adam Mickiewicz żył i czuł i zapisywał swoje czucia. Tak, to było 200 lat temu, niech będzie 150. Wtedy miał prawo czuć się samotną wyspą Wizji i Wierzenia, Kontaktu i Nowej Wiary. Tak, był wtedy samotną wyspą, a ocean wciąż nieodmiennie krążył pomiędzy skałami NIEWOLI, w Ciemności, w reptiliańskim/yetisyńskim skrzywieniu. Dzisiaj Ocean ten sięga Gwiazd, sięga wprost Nieskończonej Świadomości, a sięgnął JEJ przez Ciernie (Per aspera ad astra – taki napis nosiłem na swoich hippisowskich kurtkach).
W tym miejscu poproszę Wierzących Katolików/Chrześcijan Patriotów, a także wyznawców Judaizmu, o to, aby się nie nadymali i nie obrażali, bo to nie jest atak na wyłącznie ich religię i “wierzenia”, to w ogóle nie jest atak, a próba przedstawienia RzeczyIstności Takiej Jaka Ona Jest – bez Zasłony Mayi-Ułudy. Ten opis dotyczy w gruncie rzeczy – Pamiętajmy o Tym WSZYSCY – wszystkich religii objawionych i wszystkich tych, w których istnieje Instytucja Pośrednika między Osobą a Bogiem – czyli kasta kapłanów – okłamywaczy i zakłamywaczy – działających w intencji utrzymania własnej pozycji i władzy nad tak zwanymi WIERNYMI, którzy nie Uprawiają WIARY i WIERZENIA, lecz wmawiany im od wieków zabobonny proceder niewolniczego posłuchu dla Ksiąg. Zajmujemy się tutaj chrześcijaństwem a nie buddyzmem tylko dlatego, że to ono jako religia dominuje w naszym świecie Zachodniej (Północnej) Cywilizacji.
Zestawmy te słowa wieszcza ze słowami znanej powszechnie z nazwy, ale jak sądzę znacznie rzadziej z treści, jednej z ostatnich encyklik papieża Jana Pawła II “Fides et ratio” (“Wiara i rozum”). Już pierwsze słowa rysują nie tylko pokrewieństwo Mistrza i Ucznia, ale i wymowny obraz:
“Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”. Oba skrzydła muszą zatem działać, aby duch wzniósł się ku wyżynom, które Papież nazywa “kontemplacją prawdy”. Zaraz też tłumaczy: “Sam Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania prawdy, którego ostatecznym celem jest poznanie samego Boga”. Istotne jest przy tym, aby człowiek, poznając prawdę o Bogu, “mógł dotrzeć także do pełnej prawdy o sobie”. |
A ja myślałem, że Bóg za pragnienie poznania prawdy przez Człowieka – Adama pogniewał się śmiertelnie na niego i na wszystkie jego dzieci? I wygnał go z Raju?! – tak mnie uczono do I komunii w 1960 roku. To się nazywało Grzech Pierworodny, albo Grzech Pychy!
Czy Jan Paweł II nie posuwa się dalej niż Adam Mickiewicz?
Powiada Jan Paweł II: “Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania prawdy, którego ostatecznym celem jest poznanie samego Boga”. W dalszej części wywodu papież nie zaleca ludziom żadnego rodzaju pokory, ani nie doradza powstrzymania się przed dalszym zrywaniem owoców z Drzewa Wiadomości/Poznania (zwanego dawniej Drzewem Dobrego i Złego).
Papież godzi się z ludzkim pragnieniem poznania!
Po 2 tysiącleciach, przez które chrześcijaństwo głosiło prymat Ślepej Wiary nad wszelkimi innymi przymiotami człowieczeństwa – w tym nad rozumem, nagle kapituluje i przyzwala Rozumowi, a więc pragnieniu poznania, na równoprawność z wiarą, czyniąc z rozumu drugie skrzydło “kontemplacji prawdy”. Gdybym był złośliwy powiedziałbym w tym miejscu: “lepiej późno niż wcale”, ale czy ta kapitulacja nie ma implikacji tak daleko idących, że jest w istocie w ogóle kapitulacją chrześcijaństwa wobec światopoglądu naukowego? Czyż to nie ta sama buńczuczna herezja wygnała Adama i Ewę z Raju?
WSZAK ROZUM OBALA TEZY I ZAPRZECZA TWIERDZENIOM OŚWIECONEJ KSIĘGI ZWANEJ BIBLIĄ I TESTAMENTEM NOWYM. RELIGIA OBJAWIONA OPIERA SIĘ NA OBJAWIONYM PIŚMIE. CÓŻ TO ZATEM JEST? AKT SAMOROZWIĄZANIA CHRZEŚCIJAŃSTWA I JUDAIZMU? Akt ogłoszony ustami nieomylnego namiestnika pana Boga na Ziemi?
Czy papież Jan Paweł II ogłosił jakąś Nową Wiarę Chrześcijan? Czy niepostrzeżenie nie ogłosił jakiejś antyreligii – satanizmu? Wszak Luci-Sferus – Światło Świata – to Oświecająca Wszystko Świadomość.
Rozum obalił już wszystkie podstawowe “fakty” biblijne: o centralnym miejscu Ziemi we Wszechświecie, o ruchu Słońca, o pochodzeniu Człowieka, o początkach życia na Ziemi, o związku Człowieka z PRZYRODĄ, o pochodzeniu zaziemskim Jezusa, o dzieworództwie wśród kobiet ziemskich (w tym Maryi), o długości trwania cywilizacji na Ziemi i jej pochodzeniu, o micie bożonarodzeniowym, itp itd.
Udział ROZUMU w poszukiwaniu Boga idzie teraz dalej – Idzie ku Wierze Przyrody – otwiera WROTA do SŁOWA (Wrati Slawia), otwiera ponownie Wiarę Przyrodzoną Słowian – ją “wybiera” i czyni narzędziem porozumiewania się z Bogiem/Bogami/Energiami/Świadomością Nieskończoną. Rozum opiera te poszukiwania obecne na podstawie naukowej, wspierając się jej – nauki – odkryciami i twierdzeniami. Gdzie ona (nauka, rozum) nie sięga tam sięga Wiara Przyrodzona – i tak Dwa SKRZYDŁA MA TEN SKRZYSTY/SKRZYDLATY ORZEŁ/LWICA/KROWA/BEDROŃ – WIARĘ I ROZUM – MA JE OD TYSIĄCLECI. ONE oba – Wiara i Rozum – współtworzą jedność zwaną Wiedą Przyrodzoną Słowian lub Wiarą Przyrodzoną Słowiańską.
Cztery Skrzydlate Zwierzęta symbole Czterokrotnej Przemiany Światła Świata (Przepoczwórzenia) to najdawniejsza podstawa Zodiaku – Cztery Podstawowe Znaki odpowiadające Czterem Żywiołom i Czterem Kirom – gdzie:
Lwica/Kocica/Łasica=Lew (Północ, Niebo/Wiatr),
Krowa=Byk (Wschód, Bór/Woda),
Orzeł/Orz = Wodnik (Południe, Zaczyn-Spor/Ziemia)
Biedronka-Bedrik/Skarabeusz/Żuk = Skorpion (Zachód, Ogień/Błyskawica),
Odwrócone rozmieszczenie czterech Gwiazdozbiorów oraz Żywiołów w Słowiańskim Kole Bogów dla Wielkiej Zmiany:
Bedrik/Skorpion/Skarabeusz – Bór/Woda, Wschód
Lew/Kot – Spor-Bagno/Ziemia, Południe
Byk/Krowa/Wół – Ogień/Błyskawica, Zachód
Wodnik/Orzeł – Wiatr/Niebo, Północ.
Odzwierciedla jednocześnie cykl przemian Światła Świata Schodzący od Szczytu czyli od pozycji Wielkiego Byka/ Krowy Białej/Czarnej na Zachodzie, przez Białego/Czarnego/Czerwonego Orła-Wodnika na Północy do Bedrika Małej Białej/Czarnej Bożej Krówki na Wschodzie i po odwróconego do “góry nogami” Lwa – na Południu, oznaczającego nie Słońce Dnia, lecz Słońce Nocy – Noc (przenoszenie Światła przez Nawie – “dołem, spodem”) – Zamknięcie Cyklu, które jest początkiem Kolejnego Nowego Cyklu Przemiany.
Herbowe Zwierzęta Wrocławia – Masoński Anioł-Skrzydlaty Dziad z Nawi/Zachodu w zastępstwie Bedrika/Skarabeusza, a Litera W w zastępstwie Byka/Krowy/Woła (jednocześnie symbol Wrota Słowa: Wrotu Słowa Wiary Słowian i Wrotu Słowian na swoje Włości (Włastów-Włostowiców herbu Łabędź)- Nawiańskiej Bramy Bram – odwrócone “M”)
– Czy w 1998 roku, kiedy te słowa padły nie dotarliśmy do “odwróconej” wersji chrześcijaństwa, które gryzie własne dogmaty po ogonie?
Adam Mickiewicz – duchowy “bliski przyjaciel” Jana Pawła II, nie odważył się jednak w swoich XIX wiecznych heretyckich deklaracjach, zakorzenionych głęboko w filozofii przyrody i Przyrodzonej Wierze Słowiańskiej, iść aż tak daleko w koncepcji poszukiwania owoców Prawdy z Drzewa Dobrego i Złego. Uważał, że tylko jednostka wybrana i naznaczona przez boga może z nim prowadzić dialog i może go osobistym doświadczeniem poznać – reszta ludzkości nie ma takiej możliwości. TU MICKIEWICZ SIĘ MYLIŁ – KAŻDY CZŁOWIEK MOŻE WIARĄ SIĘGNĄĆ PO KONTAKT BEZPOŚREDNI Z BOGIEM/BOGAMI/ENERGIAMI RZECZYISTNOŚCI.
Inna odmiana masońska Herbu Wrot-Sławia z Gralem – Ściętą Głową na tacy – symbolicznych Pięć Zmysłów i Ludzki Rozum (Graal)
Te twierdzenia Adama Mickiewicza były tak niesłychaną herezją w XIX wieku, że wszystkich Towiańczyków uznano za heretyków. Mickiewicz w sprawie poznania przy pomocy ROZUMU nie był aż takim optymistą, jak Jan Paweł II. Nie był też optymistą jeśli chodzi o wiarę ludzi. Zdawało mu się, że nie są oni w stanie dokonać rewolucji Świadomościowej. Nie mylił się – wtedy rewolucja Świadomościowa była niemożliwa, a kontakt był dla Wybranych. Mylił się myśląc, że tak będzie już zawsze. Dzisiaj dzięki odkryciom nauki i rewolucji naukowo-technologicznej obalono mechanistyczny model Wszechświata i kontakt jest możliwy dla wszystkich, którzy ten przewrót świadomościowy przeszli, ale jest możliwy wyłącznie bez dogmatów, bez doktryny i bez kościelnych pośredników, a więc po odrzuceniu Pisma Świętego i wszelkich innych Objawień. Z nimi jest zupełnie niemożliwy, bo to proces indywidualny, a nie proces sztywno zapakowany w ramy wyznaczone przez Nawiedzonych, czy Wszystkowiedzących.
To tylko jeden z dziesiątków przykładów Zmiany, które pokazują jak rozpaczliwie próbuje się dziś dostosować doktrynę do zmieniających się warunków świata i świadomości społecznej. Dzisiaj, słowa dalej idące niż 150 lat temu padały z ust heretyka, wygłasza sam namiestnik Boga na Ziemi i nakazuje wiernym ich przestrzegać – to znaczy nakazuje im “samorozwiazać się”, zlekceważyć Słowo z Księgi.
HIPERHEREZJA?! Przeoczenie?!
Upadek dotyczy nie tylko jednej doktryny religijnej i jednego kościoła – chrześcijańskiego, dotyczy wszystkich religii doktrynalnych, także wszystkich w których obecne jest kapłańskie pośrednictwo między wyznawcą a Bogiem/Bogami . W mniejszym stopniu doktryn opartych na przyrodzonym systemie wiary – taoizmu i hinduizmu czy buddyzmu, ale ich także – bo i tam powstały księgi uniformizujące i rytuały bezwzględnie konieczne i pośrednicy – mnisi, którzy czerpią korzyści z tego “kim” są w systemie społecznym Pan – Niewolnik.
Upadek nie dotyczy tylko tej wiary, która posługuje się na równi Nauką oraz Intuicyjnym Doświadczeniem (ROZUMEM i WIARĄ), nie jest ograniczona żadną barierą w postaci doktryny czy dogmatów i nie uznaje żadnego pośrednictwa między Człowiekiem a Bogiem. Nie dotyczy zatem Wiary/Wiedy Przyrod(zone)y Słowian.
Czy po tych słowach myśliciela i filozofa katolickiego – Jana Pawła II, Nieomylnego Ojca Kościoła ten kościół katolicki, a także kościoły pochodne (judaizm, islam, protestantyzm, prawosławie, anglikanizm) oparte na Księdze – mają jakikolwiek sens istnienia? Te inne wyznania mogą oczywiście postąpić odrębnie i ogłosić, iż Rozum w dalszym ciągu jest “nieważny” w procesie poznania Prawdy, a liczy się nadal tylko Ślepa Wiara. Tylko czy to zmieni rzeczywiście ich położenie, czy też stanie się tylko kolejną Zasłoną Dymną i próbą wmówienia ludziom nieprawdy służącej utrzymaniu władzy kasty kapłanów.
Jak to się dzieje, że te słowa obraca się i miele na jęzorach w kręgach kościelnych i w ustach świeckich katolików i nie rozumie się ich treści i nie zauważa się ich prawdziwego znaczenia?Jak to się dzieje, że inni chrześcijanie nie komentują tej encykliki w duchu zrozumienia i “kontemplacji PRAWDY”? Nie chcą wracać do sytuacji prymatu Wiary nad Rozumem, a więc do epoki Inkwizycji Rozumu, w której żyli dziesiątki wieków?!
Zachęcam też do lektury artykułu: Wielka Droga Smoka a Linia Arkona-Piramida Cheopsa oraz o otrutym Adamie Mickiewiczu i Watykanie, czyli Zbiorowa Świadomość i Matka Ziemia
Tutaj tylko fragment tego artykułu:
Wielka Droga Smoka
Jak widać podobne obserwacje pochodzą z wielu źródeł i wiążą przesunięcia i powstanie nowych miejsc świętych wzdłuż charakterystycznych linii, z “wędrówką gwiazdozbiorów”. Źródłem tej wędrówki nie musi być przesuwanie się plemion i ludów, ale właśnie zjawisko opisane.
Zatem opisywane tutaj linie można by zinterpretować w sposób głęboki, jako zapis/ odwzorowanie ruchu precesyjnego gwiazd i konstelacji względem Drogi Ziemi i Układu Słonecznego przez Galaktykę i Wszechświat, w realnym okresie powstania kręgów świętych czy budowli.
Ujmując tę kwestię w ten sposób możemy uznać jednak za fakt istnienie rzeczywiste Wielkiej Drogi Smoka, która była zapisywana nieświadomie od starożytności przez władców i kapłanów na powierzchni naszej planety. Nie mamy pewności co do jej przebiegu i przed nami do wykonania praca, która pozwoli te punkty i linie precyzyjnie wyznaczyć. Nie mniej możemy zjawisko uznać za potwierdzone. Mogło ono mieć praktyczne zastosowanie do precyzyjnego pomiaru czasu i wyznaczenia dat dla różnych czynności (religijnych, agrarnych, wojennych, budowlanych, kulturowych, itp).
Oto opis do zaznaczonych przeze mnie linii i punktów:
1-3-4 = Arkona-Ślęża -Cheops, 2 – 4 = Wawel -Synaj, 10 – 11 – L’Ark Hill – Ślęża – Kamczatka
Inna mapa ze strony pana Mateli poświęconej geomantyce i energetycznej siatce punktów Ziemi oraz Czakramowi Wawelskiemu z naniesioną przeze mnie numeracją ważnych linii:
Mapa 6 [powiększ ze stron pana Mateli]
Linia 4 – 5 Arkona/Koszalin – [Ślęża-Wawel] – Piramida Cheopsa/Synaj. Ta linia sięga na północy Arktyki.
Linia 1 – 2 może być poprowadzona przez punkty z Linii 3 – 2 w środkowej fazie i wtedy przejdzie inaczej niż na tym rysunku przez ważne góry polskie Ślężę , Jasną Górę i Święty Krzyż.
Linia 10 – 11 – to Linia Stonehenge (L’ Ark Hill) -Ślęża – Jasna Góra, Święty Krzyż – Góra Kijowska – Kamczatka – Nowa Fundlandia (osada Wikingów).
Tę samą linię oznaczoną tymi samymi cyframi mamy na mapie powyżej jak również na mapie poniżej.
Mapa 7 [powiększ]
Jest tutaj wyraźnie uwidoczniona linia 10-11 Weneląd – L’ARK Hill – Ślęża – Kijów – Kamczatka
Mapa 8: Linia 10-11, Weneląd – Kamczatka przez L’Ark Hill i Ślężę [powiększ]
Mapa 9: Linia Galdhoppigen – Wawel – Synaj i równoległa Góra Nyse – Arkona – Ślęża – Piramida Cheopsa
Występujące w tych różnych niezależnie opracowanych materiałach zbieżności nakazują zastanowić się mimo wszystko nad cała sprawą w sposób racjonalny i zbadać ją przy pomocy narzędzi nauki, dostępnych nam dzisiaj. Powinno się to odbyć w sposób konstruktywny, gdyż rezultat tych prac może być zaskakujący.
Na przykład gdybyśmy dokładnie ustalili rytm i powiązania świątyń z czasem wschodów Słońca na ich ołtarzach centralnych w Wiosenne Zrównanie Dnia i Nocy w konkretnej konstelacji (skorelowane z centralnymi gwiazdami tychże konstelacji), i umieli skorelować te fakty z datami budowy świątyń to moglibyśmy otrzymać wiele konkretnych odpowiedzi na pytania które sobie dzisiaj stawiamy. Moglibyśmy zapewne otrzymać precyzyjną co do 10-ciu lat odpowiedź na pytania o owe wedrówki “ludów” i plemion, o czas trwania danych “cywilizacji” o moment powstania danej budowli, wreszcie o najważniejsze Cztery Filary czyli Wielki Kwadrat – Krzyż Ziemi (Starożytny Pierwotny Zodiak) z przypisaniem do jego “wędrówki” konkretnych kultur i budowli, kóre “wędrowały” po Ziemi wraz z “przesunięciami” wynikajacymi z precesji.
Weda
Istnieje też opis Czterowiecza w którym wspomina się panowanie Ramaćandry w Królestwie Sprawiedliwości przez ponad 10 tysięcy lat. Okres ten nazwany jest Złotym Wiekiem Pokoju i Miłości. Skąd bierze się jeszcze jeden system Czterowieczy? Także z Dhruwajugi (roku platońskiego). Aktualnie pełny obrót precesyjny trwa około 25.800 lat. Długość poszczególnych wieków wyznacza się wiedząc, że krowa pierwszego Wieku stoi na czterech nogach, krowa drugiego Wieku stoi na trzech nogach, krowa trzeciego na dwóch, zaś krowa Ciemnego Wieku stoi na jednej nodze. W ten sposób mamy dziesięć nóg czterech Świętych Krów patronek poszczególnych Jug. Dzielimy Dhruwę na 10 części i wychodzi nam 2580 lat jednej nogi krowy, co daje szczególny Wiek Ciemny.
Znaki, symbole, słowo, przekaz – zodiak, herby, barwy
Kiedy rozmyślam na temat znaczenia różnych symboli i totemów, herbów, znaków , alfabetu, głosek, fonemów i morfemów, epoki formowania się praindoeuropejskiego czy też praaryjskiego języka, prędzej czy później docieram w tych rozważaniach do trzech ważnych osób: Mojego Teścia, zmarłego w 1984 roku Stanisława Pagaczewskiego, jego dosyć bliskiego znajomego ze studiów polonistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim Karola Wojtyły nazywanego później papieżem Polakiem i Janem Pawłem II (JP II -Jasny Pan 2) oraz do Adama Mickiewicza i jego rodziny blisko spokrewnionej w linii ukraińskiej z Klemensiewiczami ze Lwowa, protoplastami Tillów i Pagaczewskich.
Przed rokiem 1984 i w tymże roku, kiedy mój teść umarł, kilkakrotnie rozmawialiśmy na temat Masonerii i Jana Pawła II. Nie przywiązywałem wtedy do tej tematyki bardzo wielkiej wagi, czego dzisiaj bardzo żałuję, bo mogłem się od teścia dowiedzieć bardzo wielu rzeczy otoczonych głęboką tajemnicą, a zaniechałem tego. Cóż, byłem wtedy stosunkowo młodym człowiekiem, znajdowałem się wciąż w fazie rozwoju, którą nazywam okresem materializmu i ateizmu, dojrzewałem, byłem pochłonięty świeżo narodzoną córką, Kirą i przyziemnymi kłopotami z Cenzurą PRLu. Cenzura nieformalna (bo taka była powszechniejsza niż ta formalna – dokładnie tak jak dzisiaj) uprawiała ze mną wówczas dziwaczną grę, polegającą na wykupywaniu moich scenariuszy i książek, i pakowaniu ich do szuflad wydawnictw (Czytelnik, KAW, Łódzkie, Dolnośląskie, WL) oraz TVP – w oczekiwaniu na nigdy nie następującą publikację i realizację. Mieliśmy w związku z tym poważne kłopoty finansowe, bo zamiast pełnych honorariów żyliśmy z zaliczek, co prawda licznych (leżało wtedy w wydawnictwach 5 moich nie wydanych książek, a w TVP 4 scenariusze zablokowane w prawach autorskich również przez “zaliczki i umowy”. Nic dziwnego, że nie przywiązywałem wielkiej wagi do rozmów o polskiej masonerii. Nie wiedziałem też, że są to nasze ostatnie rozmowy, bo choroba ojca mojej żony przyszła nagle i doprowadziła go w kilka tygodni do tak ciężkiego stanu, że nie w głowie mu były żadne rozmowy. Mieszkaliśmy z dala od niego i dziecko pochłaniało nasze wszystkie siły w pierwszym roku po urodzeniu.
Kiedy jednak wracam myślą do tamtych czasów, zawsze wracają też słowa teścia o działalności Masońskiej Karola Wojtyły, i o jego nieprzypadkowym imieniu papieskim. Jak dziś pamiętam scenę, przy rozświetlonej żywej choince, 24 grudnia 1983 roku, kiedy siedząc z Kirą na kolanach teść wyjawił mi, że JP 2 (Jan Paweł II) to nie żadne przypadkowe imię, tylko kontynuacja JP1 (Józef Piłsudski), ale też przede wszystkim nawiązanie do głęboko ukrytego, ezoterycznego, gnostycznego JP 3 (Jasny Pan – Pan Jessa-Issus). Mówił mi wtedy o roli jaką JP 2 odegra na scenie świata i kościoła katolickiego, mówił o Słonecznym i Księżycowym Filarze Masonerii, mówił o Czterech Filarach Zodiaku i Wielkim Kwadracie Świata. Mówił także o tradycji rodzinnej, która przekazuje wiadomości o masońskiej przeszłości Adama Mickiewicza, którego obydwaj, i mój teść i Karol Wojtyła, byli wielkimi miłośnikami. Teść jednak mimo wszystko preferował postać równie masońskiego Juliusza Słowackiego, reprezentanta Słonecznego Filara i tę preferencję zdecydowanie przekazał mojej przyszłej żonie Annie Pagaczewskiej, która się na “Królu Duchu” i “Dziełach Wszystkich” Słowackiego, Norwida i Kochanowskiego wychowała.
Mówił mi wtedy o szyfrach i znakach zapisanych w Katedrze Wawelskiej, w kościele Franciszkanów przez Wyspiańskiego, o genezie usypania Kopca JP1, o Wiciowcach i Kopcu Niepołomickim, o bocznych nawach kościoła Piotra i Pawła i symbolach masońskich, o wielu rzeczach , których niestety niedokładnie słuchałem, a które wróciły do mnie w latach 2010 – 2012 wraz z odkryciami Barbary Walczak na temat Piotra Włosta i Jana Matejko oraz masonów, templariuszy i żerców Wiary Przyrodzonej Słowian ze Ślęży i Raduni.
To był rok 1983 i 1984, Stan Wojenny był czymś świeżym, był bezpośrednią przyczyną śmierci matki Anny, Janiny Olszowskiej-Pagaczewskiej w grudniu 1981 roku, a także przyczyną śmierci ojca w 1984. Oboje byli kompletnie załamani wydarzeniami, jakie miały miejsce w Polsce. Umarli młodo – mając zaledwie po sześćdziesiąt parę lat. Tak więc i my oboje byliśmy skupieni na czym innym i czym innym pochłonięci. Toczyła się walka o przetrwanie i podziemna wojna z PRLem Jaruzelskiego. W pokoiku mojej malutkiej córeczki , obok jej łóżeczka spoczęły stosy papieru w ryzach do drukowania bibuły. Rzeczywistość bieżąca jak to często w kraju “frontowym” wypchnęła na peryferie kwestie upowszechniania posiadanej wiedzy i powiązania drugoplanowych faktów.
Nie interesowałem się wtedy zupełnie kościołem katolickim, masonerią (chociaż posiadłem i przestudiowałem dokładnie książkę Ludwika Hassa o wolnomularstwie środkowoeuropejskim “Ambicje , rachuby, rzeczywistość” 1984) a i później wcale mnie on nie zajmował. Byłem na początku odkrywania nowych materiałów i pogłębiania wiedzy o prawdziwej mitologii Słowian i słowiańskim systemie wierzeń. Dostałem wtedy w spuściźnie wielką bibliotekę z Glogerem, całym Łowmiańskim, Henselem, Sławskim, Eliadem, Mifami Narodow Mira, Brucknerem, Moszyńskim, Słownikiem Starożytności Słowiańskich i powiązanie tego wszystkiego to była moja główna praca i pasja, i główne zadanie. Zajęty pracą, pochłonięty koniecznością utrzymania rodziny i pierwszego wydania Księgi Tura, nie zauważyłem nawet “Fides et ratio” JP 2 w 1998 (w przygotowaniu czego uczestniczył oczywiście późniejszy Benedykt XVI – Ratzinger). Nieco aktywniej do tych spraw wróciłem dopiero w latach 1999 – 2000, kiedy Masoni Krakowscy pomogli mi wydać Księgę Tura (Wydawnictwo Baran& Suszczyński 2000).
Na wszystko przychodzi odpowiedni moment, właściwy czas, kiedy jesteśmy GOTOWI. Na odkrycie i prawdziwe zrozumienie aktu z 1998 roku byłem dojrzały dopiero w latach 2010-2012, za sprawą spotkań z Barbarą Walczak i pasjonatami Ślęży, a głębia tego aktu objawia się tak naprawdę dopiero po abdykacji Benedykta XVI.
Hipokryzja i dwulicowość, to bezpośrednia konsekwencja istnienia wewnętrznego ukrytego nurtu (stowarzyszeń) i “tajemnicy istnienia” tego Wewnętrznego Nurtu. Dotyka ona wielu dziedzin życia i cywilizacji, a między innymi polskiej kultury całego 1000 lecia chrześcijańskiego oraz religii i kościoła. Ta tajemność dotyka Kościoła szczególnie mocno i bezwzględnie, bo kościół posługujący się fałszem, kłamstwem, terrorem nie zasługuje na dalsze trwanie. Kościół obłudny, głoszący zaprzeczenie nauk, z których się zrodził dotarł do kresu. Doktryna chrześcijańska, judaistyczna, islamska dotarła do swego kresu, wyczerpała się. Prawda o jej ustanowieniu wypływa jak lawa z mroków przeszłości i oświetla tę przeszłość w połączeniu z innymi dziedzinami nowej wiedzy. Światło to ukazuje niepiękną prawdę oraz prawdziwą funkcję jaką spełniła ta religia w dziejach cywilizacji Zachodu. Pamiętajmy jednak zawsze przy bezkompromisowej krytyce tego co” złe” w kk także o wszystkich jego pozytywnych cywilizacyjnych oddziaływaniach.
Temat Watykanu, pozornie niezwiązany z pokazywanymi tutaj odkryciami linii, geomantyką, siatką krystaliczną Ziemi, jest ściśle związany z ukrywaną przez Watykan podwójną własną strukturą (jawną para-chrzescijańską i podziemną okultystyczno-masońską) i ukrywanymi w ramach tej struktury tajemnicami wiedzy. Watykan jest jednym z większych destruktorów w dziejach, który wiekami powstrzymywał dochodzenie przez ludzkość do prawd o konstrukcji Wszechświata,do wiedzy o symbolicznych podstawach chrześcijaństwa i jego faktycznych źródłach, do prawdy o ezoterycznym i gnostyckim nurcie w kulturze duchowej i organizacji cywilizacji Zachodu. Watykan i jego papieże są głównymi aktorami tej ponurej sceny samozagłady kk, bo to oni sami posiadając wiedzę taili ją. Zwłaszcza taili wiedzę jak bardzo głęboko sam kościół jest uwikłany w ów podziemny nurt organizacji cywilizacji i kultury. Nurt podziemny cywilizacji będący także nurtem wewnętrznym w kk, z ukrywaną w jego ramach wiedzą, znalazł się na powierzchni oświetlony światłem dopiero pod koniec XX i na początku XXI wieku.
Na naszych oczach trwa gra pozorów, która jest obrazem faktycznej walki wewnętrznej, tzw. wewnętrznej polityki kościoła. Tę grę obłudną nazywaną „wyborem papieża” Watykan uprawia od ponad tysiąclecia. Nazywać ją należy po imieniu: “walką o władzę”. Ta walka o władzę nad Kościołem, jest walką Kościoła o władzę świecką nad światem, o być albo nie być, o utrzymanie rządu dusz, od którego zależy dalsza egzystencja tego molocha. Inne kościoły mało nas tutaj interesują, ponieważ w obecnej Polsce okrojonej do rozmiarów Czerwonej Moherowej Czapeczki istnieje tylko jeden kościół, który miał i ma wpływ na życie Polaków. Ten kościół poprzez tzw. Ojca Świętego w Watykanie grał także w tę samą grę o władzę świecką z Adamem Mickiewiczem. Z jednej strony łudził go perspektywą współudziału w obaleniu Caratu w Polsce, z drugiej wykorzystywał do prowadzenia swojej zewnętrznej i wewnętrznej polityki przy pomocy Towiańskiego, a z trzeciej strony zrobił wszystko by jego działania pokrzyżować, a wyzwolenie Polski uniemożliwić.
Kiedy misterna jezuicka intryga wymykała się z rąk a Mickiewicz znalazł się już w Konstantynopolu ostatecznie wyzbywszy się złudzeń co do Watykanu, sięgnięto po znane jezuitom i stosowane już “rozwiązanie ostateczne”, otruto Adama Mickiewicza. Otruto go w przeddzień kolejnego powstania, jakie miało wybuchnąć w Polsce w konsekwencji Wiosny Ludów. Powstanie miało przebiegać pod hasłami rewolucji ludowej. Miało też mieć ono tym razem wsparcie Turcji. Przy okazji rozprawiono się wtedy po raz kolejny z Wewnętrznym Nurtem w kościele – tym templariańskim, nawiedzonym ideą jezusową, mesjanistycznym.
Adam Mickiewicz (1798 – 1855) – jeden z protoplastów Klemensiewiczów, Tillów i Pagaczewskich – Strażnik Wiary Przyrodzonej Słowian
Śmierć Adama Mickiewicza, a zamachy i groźby śmierci wobec JP 2 i Benedykta XVI
Śmierć Adama Mickiewicza, której 160. rocznica przypada 26 listopada 2015 roku, wciąż jest otoczona tajemnicą. Wielu badaczy nie wierzy, że poeta zmarł na cholerę. Jak przypominają, na śmierci Mickiewicza mogło zależeć zarówno Rosjanom, jak przeciwnikom jego koncepcji politycznych,których nie brakowało wśród polskich emigrantów. Okoliczności zgonu wskazują na otrucie. |
Jesienią 1855 roku Mickiewicz przebywał w tureckim Istambule. Tworzył tam polski oddział, który miał walczyć w wojnie krymskiej przeciwko Rosji, po stronie Turcji. Poeta ciężko pracował, niedojadał, ale nie uskarżał się na zdrowie. 26 listopada niespodziewanie zachorował i wieczorem tego samego dnia zmarł. Jarosław Marek Rymkiewicz na październikowej sesji, zorganizowanej przez Instytut Badań Literackich (IBL) w rocznicę śmierci poety, pokusił się o zrekonstruowanie ostatniego dnia Mickiewicza. CO SIĘ ZDARZYŁO 26 LISTOPADA?26 listopada 1855 roku Mickiewicz obudził się w nocy. Kazał sobie podać herbatę i usnął. Kiedy około godz. 10 przyszedł do niego płk Emil Bednarczyk, zobaczył świeżo startą podłogę, znak, że rano poeta “womitował”. Inni odwiedzający nie zauważyli umytej podłogi, może dlatego, że została zadeptana przez gości. Około południa, według towarzysza Mickiewicza, Henryka Służalskiego, poeta wypił kawę ze śmietanką i zjadł kawałek chleba, potem się zdrzemnął. Około godz. 13 poczuł się źle. Bednarczyk zastał go stojącego w drzwiach w samej koszuli, obiema rękami trzymającego się futryny drzwi. Nie chciał wrócić do łóżka.Po południu sprowadzono lekarza, który zastosował plastry z gorczycy. Ale stan chorego gwałtownie się pogarszał, pojawiły się konwulsje. Około 19.00 przyszedł ksiądz, ale konający tracił już świadomość. Ostatnie słowa, jakie wypowiedział do Bednarczyka, brzmiały: “Powiedz tylko dzieciom, niech się kochają. Zawsze”.Świadectwo zgonu, wystawione przez miejscowego lekarza Jana Gembickiego, podaje jako przyczynę śmierci wylew krwi do mózgu. Zawsze uważano to za wybieg. Ggdyby lekarz napisał, że poetę zabiła cholera, niemożliwe byłoby wywiezienie zwłok do Francji. Informację, że Mickiewicza zabiła cholera, rozpowszechniał Henryk Służalski, a potem syn poety, Władysław, który w ten sposób chciał ukrócić pogłoski o otruciu ojca. CHOLERY W KONSTANTYNOPOLU NIE BYŁOJesienią 1855 roku w Konstantynopolu nie było jednak cholery. Wprawdzie pojawiała się ona tam w XIX wieku często, ale tylko w lecie i raczej wśród biedoty. W dodatku objawy cholery, zdaniem lekarzy, mogą być podobne do objawów zatrucia arszenikiem. O otruciu poety szeptano od pierwszych dni po jego śmierci. Na pożegnalnej mszy w paryskim kościele św. Magdaleny doszło do skandalu: jeden z towarzyszy Mickiewicza w Konstantynopolu, kpt. Franciszek Jaźwiński, na schodach kościoła pobił laską gen. Władysława Zamoyskiego z Hotelu Lambert, znanego z niechęci do Mickiewicza. Oskarżenia o trucicielstwo nie wypowiedziano, ale wisiało ono w powietrzu.OBAWIAŁ SIĘ O SWOJE ŻYCIE |
Wiadomo, że Mickiewicz przed śmiercią obawiał się o swoje życie. Dawał temu wyraz w listach do przyjaciół. Cyprian Norwid, po mszy pożegnalnej, napisał wiersz “Coś ty Atenom zrobił Sokratesie?”. Prof. Alina Witkowska z IBL odnajduje w nim sugestię, że Mickiewicz zginął od trucizny, tak jak Sokrates. Dyskusję na temat niejasnych okoliczności śmierci Mickiewicza podjęto jednak dopiero w 1932 roku, z inicjatywy Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Jako pierwszy wyraził on głośno swoje wątpliwości – nie tylko jako badacz literatury, ale także jako lekarz.
Nie można też wykluczyć, że rację miała Wisława Knapowska, która w trzy lata po artykule Boya postawiła tezę, że Mickiewicza zabiło wycieńczenie organizmu spowodowane wyczerpującym trybem życia w Turcji. Ludwika Śniadecka wypominała poecie w listach, że nie dba o siebie – próbuje jeździć konno jak młodzik, sypia byle gdzie i jada byle co.
25 listopada, w przeddzień rocznicy śmierci poety, minister kultury Kazimierz Ujazdowski otworzył w Stambule wystawę o Mickiewiczu, przygotowaną przez warszawskie Muzeum Literatury.
PAP – Nauka w Polsce, Agata Szwedowicz
Ω
Nawiązanie do postaci Sokratesa o jakim wspomina autorka tekstu powyżej, to nie tylko sprawa jego otrucia, ale także nawiązanie do masonerii i nurtu ukrytego w łonie kościoła katolickiego, nurtu mesjańsko-templariuszowskiego (Pitagorejczyków i Akademii Platona).
[Dowód na tę podwójność cywilizacji i kultury wiąże sie z postacią Sokratesa, Akademią Platońską i z Arystotelesem oraz jego szkołą. Kto zna tylko jawny nurt cywilizacji uważa i cytuje to co podają oficjalne encyklopedie i słowniki: „
Ateński Likejon (czyli po łacinie Lyceum) był starożytnym zespołem częściowo krytych budowli, przeznaczonych do ćwiczeń fizycznych i jednym z miejsc dyskusji obywateli i wystąpień filozofów. Młodzieńcy pobierali tam od nich nauki. Zbudowany w V w. p.n.e. przez Peryklesa w czasach świetności Aten, dał nazwę szkole filozoficzno-naukowej (335–269 p.n.e.) założonej i kierowanej przez jednego z największych i najsłynniejszych filozofów starożytności – Arystotelesa, a następnie przez jego uczniów. W ogrodach Likejonu – nazywanego tak od imienia świątyni Apollina Likejosa (Apollina Wilczego), do której przylegał – przechadzali się filozofowie wraz z uczniami.
Wewnętrzna wieda powiada, i każdy Wiedzący (Wiedun) to potwierdzi, że nazwa Lykejon posiada dwa źródła, ale żadne nie jest związane z pojęciem wilka – co najwyżej „młode wilki” to młodzież, młodzi wojownicy, adepci szkół walki. Natomiast Apollo jest aspektem Dionizosa:
Apollo (gr. Ἀπόλλων Apóllōn, zwany też Φοῖβος Phoibos „Jaśniejący”, łac. Apollo) – w mitologii greckiej syn Zeusa i Leto. Urodził się na wyspie Delos. Był bliźniaczym bratem Artemidy. Uważany za boga piękna, światła, życia, śmierci, muzyki, wróżb, prawdy, prawa, porządku, patrona sztuki i poezji, przewodnika muz (Ἀπόλλων Μουσηγέτης Apóllōn Mousēgétēs). Przebywał na Parnasie, skąd zsyłał natchnienie. Apollo był najmłodszym i najpiękniejszym bogiem spośród mężczyzn. W rzeczywistości bóstwo o szerokich, często sprzecznych, kompetencjach. Pierwotnie, androgyniczny (śladem tego bliźniacza para Apollo-Artemida), bóg gwałtownej śmierci – Grecy wywodzili jego imię od ἀπόλλυμι (apóllymi) „niszczę, zabijam”, ale por. też IE. *abol (<*obol-) „jabłko” (symbol – źródło wiedzy). Bóg jednocześnie solarny i chtoniczny. Zabijając węża-smoka Pytona (lub Delfyne, będącego hipostazą pierwotnej Magna Mater), strzegącego bramy do tajemnej wiedzy ukrytej pod/w ziemią/i, przejął władzę nad wyrocznią w Delfach (gr. delfys „macica”). Zabójstwo Pytona, podobnie jak zabójstwo Wrytry przez Indrę, było wielkim, bohaterskim czynem, ale i przekleństwem, z którego należało się oczyścić. Ustanowił więc igrzyska pytyjskie, zszedł też do podziemia. Stał się przekaźnikiem boskich (Zeusowych) wyroków, szczególnie w sprawie obrzędów oczyszczenia po zbrodni zabójstwa. Oddalał (apotropaios) i oczyszczał (katharsios) od zła (zbrodni mordu), które sam wywołał (por.: Dionizos).
Łuk i lira, którymi posługuje się Apollo, mogą być interpretowane jako narzędzia przeciwstawne (mordu i oczyszczenia). Może być to również w rzeczywistości jedno, najbardziej pierwotne, instrumentum – symbol władzy nad życiem i śmiercią oraz wiedzy (zarówno jako instrument muzyczny – przygrywający podczas szamańskiego obrzędu, jak i łuk miotający strzały, na których szaman podróżuje w zaświaty).
Jaśniejący – Jasny Pan – Syn Dzeusa-Dyjonizosa-Dyjaus Patera-Dzenizosa-Dażboga – Pana Światła Niebieskiego i Jasnego Dnia oraz Lato-Ruji – Bogini Kiru, urodzony na wyspie Dzielii (Działów). W pewnym sensie prototyp Jesusa Syna Bożego i Lucyfera.
Lykejon – to Łukojąt oraz Łąkojąt-Lukająt, a także Licyjąt. Potrójne (a w zasadzie poczwórne – Łupijąt-Lupus = wilk) miano szkoły świętej szamanów/wojowników/żerców/lekarów sprowadza się tutaj do następujących znaczeń i funkcji:
a ) Łukojąt – łączenie = łuczenie = oświecanie wiedą i sztuką władania łukiem boskim (refleksyjnym łukiem błyskawicy = wiedzy), skąd imię Luciferus – Łączysfera, Łukozwora – Perun Dzeus. A więc Ujęcie – objęcie Łuku Niebios we władanie i rękojeści symbolicznego Łuku Wojownika (stąd łuk i lira to ich symbole szkolne). Wiedza o świecie bogów, o Pan-teonie, czyli Panów Dejonie – delonie, dzełonie, dziełaniu i dziejonie, Działaniu, Działach i Dziejach Panów.
b) Łąkojąt-Lukająt – czyli łąkowy, posiadający wiedę o łękach, k-łączach, łekach-lekach, ziołach, lukający – wypatrujący kłączy, obejmujący wiedę lekara – o lekach – ziołach. Stąd symbol węża związany z tą wiedą i szkołą (pokonanie Pytona przez Apolla, nabycie mocy nad energią wężą błyskawicy, kunadili). Tu nabywano tytułów mog-istra (moc-i-stera), czyli mającego ist/jestestwo/byt we władaniu, mogącego kierować-sterować istem ludzkim i boskim – wiedza o życiu i śmierci.
c) Licyjąt – ujmowanie lica, oblicza świata, czyli kształcenie władców, tj. władających mocą i głosem i bronią. Licujących Świat. Tu symbolem jest lira wydająca harmonijny głos, lub fletnia Pana – rezonans harmoniczny.
d) Łupijąt – pojmiciel wilków, łupich, łupicieli. Łupi – Lokis to wilkołak, lub niedźwiedziołak – demon, zdusz, wcielony w zwierzęcą postać przebywający na ziemi błądzący duch ludzki, a jednocześnie krwiożerczy dziki wojownik, łupiciel i Łowca Łupich-Lokisów.
Jak na tym przykładzie widać istnieją dwie wiedze – pierwsza potoczna słownikowa, druga głęboka, ukryta, ezoteryczna, masońska, wiedza Wiary Przyrodzoney. Ta druga wywodzi znaczenie słów nie z greki i łaciny lecz ze słowiańsko-skołocko-persko-sanskryckiego.
Pragnę tutaj mocno podkreślić i zwrócić waszą uwagę, że sprytne pociągnięcia i matactwa związane z zamordowaniem Adama Mickiewicza w przededniu Rewolucji Polskiej (bo tak byśmy nazywali to wydarzenie gdyby do niego doszło) spowodowały, że udało się skutecznie ukryć prawdziwe motywy tego zabójstwa i przyczynę śmierci wieszcza, przywódcy formowanych Legionów Polskich i Żydowskich popieranych i finansowanych przez Turcję. Były one zwalczane nie tylko przez Rosję, ale także bardzo ostro i zdecydowanie przez Watykan , który wyklął Towiańczyków i przyczynił się do emigracji Adama Mickiewicza z Paryża oraz poszukiwania ratunku u boku islamskiej Turcji.Także dzisiaj Watykan jest głównym motorem powstrzymującym integrację Europy z Turcją.
Pragnę też tutaj mocno zaznaczyć, że sprawa tego zabójstwa wypłynęła na światło ponownie dopiero w 1932 roku za sprawą Tadeusza Boya-Żeleńskiego, mocno związanego ze Strażnikami Wiary Przyrodzonej Słowian, I Starosłowiańską Świątynią Światła Świata w Krakowie (przez związki ze Stanisławem Wyspiańskim, Stanisławem Przybyszewskim, Dagny Przybyszewską, Zofią Pareńską i Kazimierzem Tetmajerem, czy socjalizującą Grupą z Krakowskiego Łobzowa) oraz Szczepem Rogate Serce ( patrz także Czarny Pasek – artykuł “Stefan Żechowski i Marian Ruzamski” w rozdziale Szczep Rogate Serce). Gdyby nie Boy-Żeleński ta sprawa nie zostałaby ujawniona przez międzywojennych Masonów Polskich i nie miałaby dzisiaj swojego dalszego biegu.
Podobnie dzisiaj kiedy mówię, że naszymi naturalnymi sojusznikami są kraje islamskie i kraje wiary przyrodzonej (kraje naszych braci po krwi Y-DNA R1a1): Indie, Pakistan, Iran, Irak, Turcja, Syria, a także Rosja, słyszę ten sam głos obecny wśród patriotów polskich od 1855 roku, głos Watykanu. “Czujemy się judeo-chrześcijanami”, krzyczą polscy katoliccy patrioci! Mówią to poważnie ludzie szczerze oddani narodowi, ludzie którzy zapominają jednak o historycznych lekcjach z jakich powinni wyciągać wnioski na przyszłość. Jest to głos Watykanu masońskiego, sefardyjskiego, który będąc dzisiaj masońską tubą sefardyjczyków kieruje tychże patriotów ku błędnemu mniemaniu, iż sojusznikiem naturalnym Polski są odległe i zawsze wrogie idei wolności Polski, Stany Zjednoczone Ameryki oraz Postrzymska Zachodnia Europa.
Kochani Polscy Patrioci Katolicy, których wysoce cenię za wasz patriotyzm, przypomnijcie sobie ile razy Sprawa Polska została przez Watykan zdradzona i wyciągnijcie wreszcie wnioski. Przestańcie pluć na Rosję i czerpcie z niej wzór, ale też tak jak do tej pory domagajcie się od Rosji, TAK JAK I MY TO NIEUSTANNIE TUTAJ CZYNIMY, szacunku i równego traktowania, podmiotowego traktowania, jedynego traktowania, jakie zagwarantuje realną unię i pokój słowiański.
Pamiętajcie Kochani Moi Patrioci Katoliccy Polscy, że instytucja kościoła watykańskiego nie jest wam potrzebna byście mogli wyznawać wiarę w boga, ale póki jesteście od niej zależni zawsze przyjdzie dzień, kiedy każe wam ona wybierać – tak jak w przeszłości – między interesem własnym Watykanu i interesem waszej Ojczyzny Polski. Do praktykowania Wiary Jezusowej kościół nie jest nikomu potrzebny, on jest potrzebny jedynie kaście kapłańskiej do sprawowania władzy w Systemie Pan-Niewolnik, według zaleceń Konstantyna Wielkiego i kolejnych spadkobierców Starożytnego Niewolniczo-Feudalnego Rzymu.
Hasła Mesjanistyczne, które wcieliła w życie Solidarność1980 roku, hasła za które nas tak chwaliła Europa, które pozwoliły się wyzwolić Niemcom w 1989 roku i zjednoczyć, a które tak chętnie teraz w dobie kryzysu Europa zapomina, te hasła Adama Mickiewicza i Andrzeja Towiańskiego, hasła z którym miała się rozpocząć w 1855 roku Rewolucja Polska były i będą zawsze solą w oku kościoła, bo jest on strategicznym odwiecznym sojusznikiem porządku Pan – Niewolnik, spadkobiercą bezpośrednim doktryny Post-Rzymu a nie Jezusa Chrystusa, jest faktycznym mordercą idei mesjanistycznych.
Powstanie i rewolucja rozpoczęły się w Polsce w styczniu 1863 roku, ale hasła nie były już tak rewolucyjne, jak te które miał wcielić w życie Adam Mickiewicz. Sprawa nie miała już ani oparcia w Turcji ani w Polskich Legionach Adama Mickiewicza pod auspicjami Turcji. Ani moment nie był tak dobry ani przywództwo nie było już takie.
Są tacy, którzy twierdzą, że to powstanie było bez sensu. Nie zgadzam się z tym sądem mimo, że potoczyło się bezsensownie i miało siłę niewypału w porównaniu do planów Adama Mickiewicza. Nie zgadzam się z powodu oczywistego pożytku płynącego z ofiary najwyższej, ofiary krwi narodu. Stało się tak nie z powodu knowania Żydów w 1863, lecz knowań Watykanu, i jezuickiego zabójstwa Adama Mickiewicza w roku 1855. Zwróćcie uwagę na datę śmierci to jeszcze jedna wskazówka (26 = 8). Było to wspólne działanie Obrońców Systemu Pan-Niewolnik, wszystkich wstecznych europejskich ukrytych sił, w tym Watykanu i Rosji, wymierzone w prawdziwą rewolucję europejską, z którą nic wspólnego nie miała późniejsza rewolucja Październikowa w Rosji.
Być może długo przyjdzie nam czekać na pojednanie z Wolną Rosją którą stworzą Wolni Rosjanie. Z Rosją kremlowską, sprzężoną z prawosławnym Watykanem kremlowskim Polska nigdy się nie pojedna na drodze do Postępu Ludzkości, bo to są te same wsteczne ciemne siły, które zabijały polskie powstania i zabiły Adama Mickiewicza.
Fragmenty istotne o Adamie Mickiewiczu z Wiki
Adam Bernard Mickiewicz herbu Poraj (ur. 24 grudnia 1798 w Zaosiu albo Nowogródku[1][2][3], zm. 26 listopada 1855 w Konstantynopolu) – polski poeta, działacz i publicysta polityczny. Obok Juliusza Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego uważany za największego poetę polskiego romantyzmu (grono tzw. Trzech Wieszczów) oraz literatury polskiej w ogóle[4][5], a nawet za jednego z największych na skalę europejską[6]. Określany też przez innych, jako poeta przeobrażeń[7] oraz bard słowiański[8]. Członek i założyciel Towarzystwa Filomatycznego, mesjanista związany z Kołem Sprawy Bożej Andrzeja Towiańskiego. Jeden z najwybitniejszych twórców dramatu romantycznego w Polsce[9], zarówno w ojczyźnie, jak i w zachodniej Europie porównywany do Byrona i Goethego[10][11]. W okresie pobytu w Paryżu był wykładowcą literatury słowiańskiej w Collège de France. Znany przede wszystkim jako autor ballad, powieści poetyckich, dramatu Dziady oraz epopei narodowej Pan Tadeusz uznawanej za ostatni wielki epos kultury szlacheckiej w Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Mickiewicz jako prekursor fantastyki naukowej
Antoni Smuszkiewicz w jednej z pierwszych polskich monografii dotyczącej literatury fantastyczno-naukowej wykazuje pośredni wpływ nieopublikowanej Historii przyszłości Mickiewicza na powstanie tego gatunku. Dzieło nie zostało nigdy opublikowane, a rękopis zaginął; sporo informacji dostarczają o nim jednak liczne pozostawione zapiski i listy do przyjaciół poety. Antoni Edward Odyniec w liście do Juliana Korsaka nazwał Historię przyszłości Don Kichotem swojego czasu[41].
Badacze literatury uznają, że nieopublikowane dzieło Mickiewicza mogło zrewolucjonizować literaturę światową[42][43][44]; najprawdopodobniej wyprzedzało ono wizje Juliusza Verne’a, Herberta George’a Wellsa i Jerzego Żuławskiego[42][44], a nawet prześcigało je w naukowo-technicznych i społecznych spekulacjach[42].
Mickiewicz w pisaniu Historii przyszłości (niektóre fragmenty powstały w języku francuskim) inspirował się twórczością dwóch rosyjskich prozaików: Jana Tadeusza Bułharyna i Władimira Odojewskiego.
Mesjanizm polski
Obok czysto literackiej spuścizny i testamentu Adama Mickiewicza, jednym z ważniejszych i wyjątkowo trwałym zapisem poety było stworzenie przez niego zrębów prądu filozoficzno-historycznego znanego, jako mesjanizm polski. Jakkolwiek za twórcę historiozoficznego prądu mesjanistycznego, a w szczególności mesjanizmu polskiego uznaje się Józefa Hoene-Wrońskiego, to właśnie Mickiewicz spopularyzował ten pogląd i połączył go z pierwiastkami narodowej historii, mistyki religijnej. To mickiewiczowskie sformułowania zasad mesjanizmu w Księgach narodu Polskiego pozwoliły czytelnikom w Niemczech, Włoszech, Irlandii, na Ukrainie i Węgrzech wyraźnie postrzec i odczytać rewolucyjne hasła wolnościowo-wyzwoleńcze[46]. Tenże program, bardziej niż jakikolwiek ściśle rozumiany prąd literacki dał podstawy nie tylko wizji Polski męczęńsko-odkupicielskiej, która miała być jutrzenką wolności narodów, ale dał podstawy do utrwalenia się i ważności postaci wieszcza narodowego. Tak widziany wieszcz to nie zwykły poeta czy pisarz – to autentyczny prorok religii mesjanistycznej. Dawało to wyraz w wielu określeniach mesjanizmu polskiego używanych przez samego Mickiewicza, jak np. „Polska – Chrystusem Narodów” itp.
Spuścizna i pamięć o wieszczu w sferze publicznej
Już w pierwszych latach po śmierci Mickiewicza jego sława i wpływ, jaki wywarł nie tylko na społeczeństwo polskie, ale również na artystów i myślicieli w Europie zaowocowały publicznym okazywaniem jego zasług i symbolicznym hołdom poecie. Jednym z wcześniejszych i z najbardziej znanych jest dzieło głośnego francuskiego rzeźbiarza Emila Bourdelle’a: pomnik Adama Mickiewicza przedstawiający go w formie Pielgrzyma[47]. W 1898 wzniesiono w Krakowie pomnik autorstwa Teodora Rygiera, co stało się okazją do wielkiej manifestacji patriotycznej. Symboliczny grób poety znajduje się w powstałym w 1955 Muzeum Adama Mickiewicza w Stambule. Syn poety Władysław Mickiewicz ufundował w 1903 w Paryżu Muzeum, gromadzące pamiątki po ojcu i niektóre rękopisy jego utworów. Znajduje się ono w gmachu Biblioteki Polskiej na Wyspie Świętego Ludwika. Wiele miast w Polsce oraz niektóre miasta europejskie związane z życiem Adama Mickiewicza ma ulice, parki, place i budynki publiczne nazwane jego imieniem.
Kiedy myślę o całej tej przeszłości dalekiej i bardzo bliskiej oraz o mojej obecności w owych wydarzeniach, kiedy ocierałem się o żywe osoby biorące w nich czynny udział, a także miałem okazję ich słuchać – choć czasami nie dość uważnie – wraca mi też zawsze wtedy w pamięci cytat z wykładów Adama Mickiewicza prowadzonych przez niego 150 lat temu w Paryżu w jego okresie mocno “towiańskim” na temat Wiary Słowian:
“Kto zgłębi podania słowiańskiego ludu ten dotknie istoty Boga”.
Jest to wielka i ważna prawda na temat odgrzebywania Starej Wiary Przyrodzonej Słowian, która jest Wielką Pierwotną, Wiarą Polaków, wiarą i wiedą Naturalną, wypływającą ze źródła.
Wielka Zmiana w Rosji – wychowanie w duchu patriotyzmu i szacunku dla dziejów? – 1 luty 2013 c.d. Wielkiej Zmiany i przykład dla Polski
Rosja: Powrót panslawizmu?
2013-02-15 20:44
1 lutego 2013 roku miało miejsce spotkanie Prezydenta Federacji Rosyjskiej W.W. Putina z Jego Świątobliwością patriarchą Cyrylem i uczestnikami Archijerejskiego Soboru Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.
I wyżej przytoczone słowa wypowiedział prezydent Putin do uczestników Soboru.
Odszedł też od wąskiego pojmowania świeckości państwa:
„Zachowując świecki charakter naszego państwa, nie dopuszczając do upaństwowienia życia cerkwi, powinniśmy uciec od wulgarnego, prymitywnego rozumienia świeckości”- oświadczył Putin. Przyszedł też czas dopuścić cerkiew do polityki: „Pora dać możliwość Cerkwi pełnowartościowego służenia państwu w takich najważniejszych sferach, jak pomoc rodzinie i macierzyństwu, wychowanie i wykształcenie dzieci, polityka wychowania młodzieży, rozwiązywania problemów społecznych, których jest bardzo i bardzo wiele, umocnienie patriotycznego ducha sił zbrojnych”.
Putin dostrzega, że „siła prawdziwej, historycznej Rosji — Rosji Minina i Pożarskiego, Dymitra Dońskiego i Aleksandr Newskiego, świętego Sergieja Radoneżskiego oraz św. Serafima Sarowskiego – złamała nazizm i uratowała świat.”
Ciekawe jest przywołanie przez prezydenta Putina postaci św. Serafima Sarowskiego.
Wszak priepodobny Serafim Sarowski kanonizowany w 1903 roku, już na początku XIX wieku przepowiedział rozstrzelanie carskiej rodziny, rewolucję i wojny, miliony ofiar. Mówił jednak też, że Rosję czeka wspaniała przyszłość. Przepowiedział, że od 2003 roku nastąpi odrodzenie Rosji. A „Słowianie będą ukochani przez Boga za to, że do końca zachowają prawdziwą wiarę w Pana. I otrzymają wielkie dobrodziejstwa od Boga: zapanuje wszechpotężny język na ziemi, i innego królestwa potężniejszego niż rosyjsko – słowiańskie nie będzie na ziemi… Rosja zleje się w jedno morze wielkie z innymi ziemiami i plemionami słowiańskimi, stworzy olbrzymi wszechświatowy ocean narodów, o którym Pan Bóg głosił ustami wszystkich świętych: „groźny i niezwyciężone królestwo ogólno-rosyjskie – wszechsłowiańskie.
Czyżby prezydent Putin pod wpływem proroctwa świętego mnicha Serafima Sarowskiego odnalazł po latach poszukiwań ideologiczne spoiwo dla upadłego imperium? Nowy “russkij mir” być może stanie się dziwaczną mieszanką spuścizny Rusi Kijowskiej i nowej odsłony panslawizmu.
Powstaje jednak pytanie. Czyżby prezydent Putin w swojej polityce budżetowej przeznaczał ogromne środki na zbrojenia Rosji pod wpływem proroctwa świętego mnicha Serafima Sarowskiego?
Kto wie?
Może i III RP powinna wyciągnąć właściwe wnioski biorąc przykład z polityki Władimira Putina i przywrócić tradycyjne wartościowanie i znaczenie patriotyzmu w życiu narodu oraz dumę z własnej historii?
materiał z Nasze blogi Niezalezna.pl: http://naszeblogi.pl/36381-rosja-powrot-panslawizmu?utm_source=niezalezna&utm_medium=glowna&utm_campaign=blogi
Nas w tej historii, poza proroctwem Sarowskiego bardziej interesuje postać Sergieja Radoneżskiego, który w Sergiejew Posadzie “posadził ” klasztor, gdzie ma się znajdować dzisiaj według przedstawianej powyżej mapy Czakram Ziemi. Widzimy że te linie na mapie są poprowadzone w wielkim przybliżeniu i że punkty czakr są wybrane arbitralnie. Wygląda na to że Vismaja i Rose Sharon – Różokrzyżowy podąża tutaj jakimś szlakiem KGB i Władimira Putina, ale mogę się mylić, może to jest szlak Patriarchatu Prawosławnego i kościoła Jezusowego ukrytego wciąż w katakumbach Watykanu i tajemnych Lożach Masońskich.
My oczywiście widzimy inaczej sens Wiary i Wiedy Przyrodzonej Słowian, sens wiary w Boga i wiedzy o Bogach/Bogu/Energii. Pojmujemy jednak sensowność rozmowy i intencje Kremla, wartości jakie widzi on w powrocie do duchowości i rycerskości, który to powrót jest sygnałem Wielkiej Zmiany w Rosji i w ogóle na świecie. Rozumiemy, że Putin odwołuje się tu do organizacji, która może się włączyć w służbę społeczeństwu Rosji. Dostrzega on problemy społeczne Rosji i niedolę Rosjan oraz upadek wartości moralnych. Wyciągamy jednak zupełnie inne wnioski z działań Kremla niż publicyści katoliccy.
Rozumiemy, że w Rosji będzie szanowana i traktowana równoprawnie każda Duchowość, co jest tradycyjną rosyjską wartością, obcą polskiemu kontrreformatorskiemu katolicyzmowi.
Tak oto potwierdzają się po raz kolejny w tym artykule wieszcze słowa Adama Mickiewicza:”Kto zgłębi podania słowiańskiego ludu ten dotknie istoty Boga “.
Gdy tylko dotykamy tematyki starych słowiańskich bogów, gdy zaczynamy rozbierać ich imiona na fonemy i morfemy, dochodzimy do wspólnych korzeni Słowiańszczyzny i innych krajów Aryjskich, do tajemnic znaków i symboli i ukrytej dotychczas przez chrześcijańską doktrynę dawnej Wiedy Słowian.
Dochodzimy do sprawy bliskiego pokrewieństwa, archetypów wspólnych, do braterstwa po krwi, po języku, po wspólnej starożytnej (a nie średniowiecznej) kulturze i tradycji.
Dochodzimy niezmiennie nie tylko do czarów, geomancji, siatek krystalicznych Ziemi, tajemniczych linii, szlaku Scytów na Zachód i na Wschód, odwieczności Słowiańszczyzny i jej kulturotwórczej roli w procesie cywilizacyjnym.
Dochodzimy do Idei Wielkiej Wspólnoty Słowian, do idei Świata ułożonego według ich słowiańskich wartości, Świata Plemiennego, Zdecentralizowanego, prawdziwie wolnego i demokratycznego.
PLEMIENNEGO – bez hegemona i tyrana w Waszyngtonie, Rzymie, Pekinie, Moskwie, Brukseli, Berlinie czy gdziekolwiek indziej
Historia Florencka Legionów Włoskich i Francuskich Mickiewicza, których wsparcia odmówiło jezuickie papiestwo Watykańskie
fragment ze strony: http://www.florencja.it/polacy-we-florencji/
We Florencji w 1793 roku, a więc po II rozbiorze Polski, a przed jej ostatecznym upadkiem w 1795 roku, spotkali się dla przedyskutowania możliwości ratowania kraju generał Tadeusz Kościuszko, Julian Ursyn Niemcewicz i Stanisław Małachowski, marszałek Sejmu Czteroletniego (1788-92). Zapadła tu decyzja o zorganizowaniu powstania ogólnonarodowego: Powstanie Kościuszkowskie 1794.
Upadek Powstania Kościuszkowskiego w 1794 roku i ostateczny rozbiór Polski przez Rosję, Prusy i Austrię w następnym roku zmusił tysiące Polaków do opuszczenia kraju. Niektórzy z nich znaleźli się we Włoszech lub sąsiednich krajach. Wkrótce potem, wiosną 1796 roku, doszło do wojny francusko-austriackiej w północnych Włoszech, które Francja postanowiła wyzwolić z niewoli austriackiej. W armii austriackiej służyło wielu rekrutów polskich z okupowanej przez Austrię od 1772 roku południowej Polski (Galicji). Wielu z nich znalazło się w niewoli francuskiej i było gotowych walczyć u boku Francuzów przeciwko zaborcy austriackiemu. Tak zrodziła się myśl powstania Legionów Polskich we Włoszech. Urzeczywistnił ją gen. Henryk Dąbrowski w pertraktacjach z głównodowodzącym wojskami francuskimi w Italii, gen. Napoleonem Bonaparte. Zezwolił on na formowanie Legionów Polskich na żołdzie powstałej z wyzwolonych ziem włoskich Republiki Lombardzkiej, z którą gen. Dąbrowski zawarł konwencję w tej sprawie 9 stycznia 1797 roku. Kilka tygodni później dwie Legie polskie liczyły ponad 5000 osób. I Legia dowodzona przez przez gen. Dąbrowskiego, po zwycięskiej bitwie nad aretyńskimi sanfedystami w San Giovanni Valdarno, w połowie maja 1799 roku stacjonowała we Florencji. Tutaj otrzymał gen. Henryk Dąbrowski dowództwo kombinowanej dywizji polsko-francuskiej z zadaniem opanowania przejść przez Apeniny Toskańskie, aby wojska francuskie mogły przejść na teren północnych Włoch.
Nie było to jedyne militarne powiązanie Florencji z Polakami, w polską historią wojskowości.
Kiedy podczas europejskiej Wiosny Ludów w 1848 roku naród włoski przystąpił do walki o zjednoczenie Włoch, w tej walce nie zabrakło Polaków. Do Włoch udał się wielki poeta polski i rzecznik wolności ludów Adam Mickiewicz, gdzie 29 marca 1848 roku utworzył z przebywających już w Rzymie Polaków formację wojskową – Legion Polski (zwany również Legionem Mickiewicza albo legionem włoskim, a na koniec legionem toskańskim), w czym pomagali mu m.in. Ludwik Nabielak (1804-1883), działacz polityczny, poeta, krytyk literacki, historyk, inżynier górnictwa, który 29 listopada 1830 roku wraz z Sewerynem Goszczyńskim poprowadził atak na Belweder w Warszawie, rozpoczynający Powstanie Listopadowe 1830-31; oraz Józef Bohdan Dziekoński (1816- 1855), powieściopisarz z okresu romantyzmu, nowelista, tłumacz, grafik.
Rzym należał wówczas do Państwa Kościelnego. Dlatego kiedy papież Pius IX odmówił 25 marca 1848 roku zgody na utworzenie legionu polskiego, Mickiewicz w kwietniu przeniósł siedzibę legionu do Florencji, gdzie był entuzjastycznie przyjęty przez mieszkańców miasta. Jednak wkrótce Mickiewicz przeniósł ją do Mediolanu, stolicy Lombardii, która graniczyła z Austrią. W Mediolanie zaofiarował pomoc legionu tymczasowemu rządowi lombardzkiemu w walce z Austriakami (co było celem instnienia Legionu) i przedstawił projekt przeciągnięcia na stronę rewolucji Polaków i innych Słowian służących w armii austriackiej. Układ zawarto i do Legiomu werbowano jeńców – Polaków z armii austriackiej, ochotników polskich z Francji (o których miał się starać Mickiewicz) i okupowanej przez zaborców Polski. Przy armii piemonckiej zorganizowano dwie kompanie. Pierwsza, liczący 120 żołnierzy i dowodzona przez płk. Mikołaja Kamieńskiego, w końcu czerwca 1848 roku została wysłana na front i 6 sierpnia pod Lonato stoczyła walkę z Austriakami. Legion ten składał się ostatecznie z dwóch kompanii piechoty i szwadronu jazdy; w okresie 15 miesięcy istnienia Legionu Mickiewicza przez jego szeregi przeszło ok. 500 ochotników. Część żołnierzy Legionu Mickiewicza zostało skierowanych do polskiego legionu lombardzko-piemonckiego płk. Feliksa Breańskiego, pozostającego pod politycznymi wpławami księcia Adama Czartoryskiego w Paryżu (Hotel Lambert). W sierpniu nastąpiło zawieszenie broni na froncie lombardzko-austriackim. Wówczas legioniści przeszli do Piemontu.
W stolicy Piemontu Turynie doszło do podziału Legionu Mickiewicza na dwie grupy: jedną, która pozostała wierna ideałom politycznym głoszonym przez jego twórcę – Adama Mickiewicza (45 ludzi, dca J.N. Siodołkiewicz) i większą grupę (dca płk. F. Breański), która podporządkowała się polskiemu ośrodkowi politycznemu Hotel Lambert w Paryżu (książę A. Czartoryski). Legion dowodzony przez płk. Breańskiego został rozwiązany po przegranej przez Włochów bitwie pod Novarą w marcu 1849 roku; część legionistów wzięła udział w rewolucyjnym ruchu Genui w kwietniu 1849 roku. Natomiast oddział wierny ideałom A. Mickiewicza postanowił ponownie udać się do Florencji – stolicy Toskanii. Po drodze, we wrześniu 1848 roku, wziął udział w rewolucyjnych ruchach w Livorno. 8 września 6 oficerów i 61 żołnierzy dowodzonych przez Michała Chodźkę wkroczyło do Florencji. W styczniu 1849 roku Legion został zasilony przez kilkudziesięciu ludzi pułkownika Jana Nepomucena Siodołkowicza z Piemontu oraz, dzięki akcji werbunkowej Mickiewicza wśród Polaków w Paryżu, o dalszych kilkudziesięciu ochotników polskich z Francji i urósł do 165 ludzi. Nowym dowódcą Legionu, na życzenie dowództwa wojsk toskańskich, został por. Aleksander Fijałkowski.
Mickiewicz i tutaj postarał się o polityczne i ekonomiczne wsparcie dla Legionu przez władcę Toskanii Leopolda II (panował 1824-59), w czym dużą pomoc okazał znany miejscowy lekarz Emanuele Basevi. Umowa z Leopoldem II przewidywała utworzenie batalionu polskiego złożonego z dwu kompanii o liczbie 120 legionistów każda. Poeta zaapelował również do miejscowej Polonii o pomoc; udzielił jej m.in. książę Karol Poniatowski oraz uczestnik Powstanie Listopadowego 1830-31, malarz i osoba zamożna Karol Emil Jurkiewicz-Boratyński (1810-1876), który sfinansował umundurowanie i uzbrojenie w szable legionistów, a mieszkający od prawie 25 lat we Florencji historyk Bernard Zaydler zgłosił się do Legionu na ochotnika. W listopadzie t.r. toskański oddział polskich legionistów – Legion Mickiewicza został zakwaterowany w Marradi, na pograniczu Wielkiego Księstwa Toskanii. W lutym 1849 roku uszedł z Florencji wielki książę Leopold i nastąpiło utworzenie rewolucyjnego rządu. Legion polski został wówczas skierowany do walk w Pracie, a w marcu do Abetone, dla kontrolowania ruchów oddziałów wiernych Leopoldowi, jak również wojsk austriackich. Legion (dwie kompanie) nie chcąc być narzędziem w rękach przeciwników rewolucji, pod koniec marca 1849 roku opuścił teren Toskanii, udając się do republikańskiego Rzymu (Republiki Rzymskiej), aby go bronić przed zagrażającym mu wojskom austriackim, króla Neapolu i francuskiego korpusu ekspedycyjnego. – To m.in. przez działania Legionu Mickiewicza okrzyk „Niech żyje Polska!” był wówczas synonimem wiary florentczyków i wszystkich Włochów w zjednoczenie i niepodległość kraju.
Syn naturalny władcy Francji Napoleona I i Marii Walewskiej, urodzony w 1810 roku w Walewicach koło Łowicza Aleksander Colonna Walewski, który mieszkał we Francji i za Ludwika Napoleona pełnił funkcje dypolmatyczne (w latach 1855-60 był nawet francuskim ministrem spraw zagranicznych), w 1849 roku był francuskim pełnomocnikiem i posłem nadzwyczajnym we Florencji.
Polski działacz polityczny i od 1870 roku poseł na Sejm Galicyjski we Lwowie (poza tym między innymi znany publicysta) Julian Klaczko po wybuchu w 1870 roku wojny francusko-pruskiej został wysłany przez rząd austriacki do Paryża i Florencji z tajną misją skłonienia rządu francuskiego do wspólnego z Wiedniem podniesienia sprawy polskiej i przekształcenia wojny w konflikt ogólnoeuropejski; szybka klęska Francji udaremniła ten plan.
W roku 2015 będziemy obchodzić 160 rocznicę śmierci Adama Mickiewicza, rocznicę skrytobójczego mordu dokonanego na naszym wieszczu, który w 1855 roku chciał poprowadzić skuteczne Powstanie Narodowe przeciw Rosji, z pomocą Turcji. Ta idea nie zyskała poklasku Watykanu, a wieszcz został otruty. Zapamiętajmy to i wyciągnijmy raz na zawsze LEKCJĘ z tego ostatniego i najważniejszego PRZESŁANIA WIESZCZA – WIEDUNA Polaków, jakie nam po sobie zostawił poza wezwaniem do nieustającego oporu przeciw najeźdźcom i kolonizatorom, aż do zwycięstwa.
Że wokół sprawy śmierci Adama Mickiewicza trwa dziwaczna gra pozorów niech zaświadczy strona internetowa ufundowana oficjalnie na 150 rocznicę jego śmierci, znajdujemy na niej mnóstwo sprzecznych materiałów i dowody zaciemniania tej sprawy do dzisiaj przez środowiska KATOLICKIE: http://www.am.ibl.waw.pl/flash.html
CB