II SSŚŚŚ Warszawa: Karol Chobot (1886-1937) i Józef Chobot (1875 – 1942)

 

 Karol Chobot

, który był znawcą teozofii, radża jogi oraz żydowskiej kabały i hebrajskiego tarota. Prowadził liczne kursy kabały i tarota oraz astrologii wschodniej.

Astrologia Prawdziwa i Bractwo Himawanti

Karol Chobot był znaną postacią w świecie prężnie rozwijanego okultyzmu i ezoteryki oraz jogi w okresie II Rzeczpospolitej. Pokazują to zeszyty „Wiadomości Astrologiczno-Literackich” wydanych przez niego w 1927 roku. Autor jawi się w nim jako uduchowiony, gorący pasjonat astrologii. Rafał T. Prinke, w artykule o dziejach astrologii w Polsce, tak pisze:

„(…) Karol stał się jednym z głównych twórców ruchu astrologicznego w okresie międzywojennym. Urodził się 6 sierpnia 1886r. o godzinie 21:29 czasu środkowoeuropejskiego w Łazach, a zmarł 14 czerwca 1937r. o godzinie 9 w Druskiennikach. Był pracownikiem PKO w Warszawie, a poza tym prowadził aktywną działalność wydawniczą, popularyzatorską i organizacyjną na polu okultyzmu, chiromancji i astrologii. Na jego grobie ustawiona została rzeźba Jackowskiego „Apoteoza chiromancji”.(…)”

1919  – jeździ po Polsce z wykładami na temat astrologii, chiromancji i jogi, szczególnie jogi czakramów znanej jako kundalini i laja joga Zakonu Himawanti.

21.03.1921  – wspólnie z bratem Józefem rozpoczynają wydawanie miesięcznika „Odrodzenie” poświęcone okultyzmowi, ezoteryce i duchowości. Są też w nim artykuły astrologiczne. Istniało do 1929r.

1927  – redaktor i wydawca dwumiesięcznika „Wiadomości Astrologiczno-Literackie” (pierwszy numer pojawił się w kwietniu a zakończono wydawanie W.A.L. po roku).

Pisze także do „Polskiego Kalendarza Astrologicznego”, którego wydawcą jest  Franciszek A. Prengel (pierwszy numer ukazał się w 1927r.)

1929  – razem z Alfredem Ulkanem zakłada Towarzystwo Astrologiczne Toruń a ich organem prasowym jest miesięcznik  „Przegląd Astrologiczny” (przestał się ukazywać w 1930r.).

1934  – zasiada w komitecie redakcyjnym miesięcznika „Świat Ducha” poświęconemu rozwojowi duchowemu.

Zygmunt Koehler (autor Elementarnego Kursu Astrologii Urodzeniowej z 1937 roku) podaje Asc w 23,52 Barana

W horoskopie Karola Chobota mamy Światła połączone ścisłą kwadraturą. Słońce znajduje się we Lwie a Księżyc w Skorpionie. Są to znaki stałe i dla mnie taki aspekt symbolizuje walkę, działanie, przezwyciężanie trudności, daje siłę do rozwijania swoich pasji, oraz jak to określał, związany z Bractwem polski astrolog Andrzej Wesołowski – „nadwrażliwość psychiczną”. Słońce we Lwie i piękna koniunkcja Jowisza z Uranem sprzyjają organizowaniu i popularyzowaniu nauk astrologicznych. Mocne Słońce (we Lwie jest władca tego znaku) to przywództwo, silna wola i wiara. Jowisz odpowiada filozofii i publicystyce przekraczającej swoim tematem sprawy zwyczajne a Uran to patron astrologii.Księżyc znajduje się w Skorpionie. Położenie takie, w horoskopie Karola Chobota, może symbolizować głębię myśli, emocjonalne zaangażowanie, pracę nad sobą i budowanie solidnych fundamentów wewnętrznych, a także zainteresowanie sprawami tajemnymi – okultyzmem, magią, mantyką. I działanie na rzecz wspólnot, bractw, stowarzyszeń przejawiających taką samą pasję.

Wśród znanych astrologów Księżyc w Skorpionie mają: Nostradamus, L.Szuman, R.Hand, R.T.Prinke. Strona internetowa, którą właśnie czytasz – Astrologia Delphinios ma Księżyc z Jowiszem w Skorpionie a Studium Psychotroniczne Doradztwa Życiowego

„Chiron” w Łodzi posiada tutaj Księżyc z Plutonem (wykładał tam L.Weres i J.Gronert).
Chcę przybliżyć poglądy ówcześnie przedstawiane przez Karola Chobota na temat użyteczności astrologii. W sumie niewiele zmieniło się od tamtych czasów, ponieważ nieustannie powraca pytanie „po co nam astrologia?” i „jaki jest jej cel?”. Oto fragment ze wspomnianego wyżej miesięcznika „Wiadomości Astrologiczno-Literackie”. Numer ten nosił tytuł „Co to jest astrologia?”

„(…) Przyjrzyjmy się jeszcze, jaką to korzyść osiągamy poprzez znajomość reguł astrologicznych. Przedewszystkiem wypadnie nam podnieść ich etyczne znaczenie dla każdego człowieka, albowiem horoskop urodzenia jakiejś osoby przedstawia nam, że tak powiem, dokładny jej paszport, który bez upiększania, bez idealizowania wskutek samolubstwa, w sposób nie szczędzący nikogo, podaje wierny obraz wewnętrznej istoty danego osobnika. Tu posiadamy wielki środek do samowychowawstwa, a co przez to zyskuje poszczególne indywiduum, to zarazem wychodzi na dobro rodziny, a w dalszym ciągu społeczeństwa.

I rzeczywiście każdy, kto podjął się badania astrologji, zapoznał się z jej techniką i obliczył sobie swój własny horoskop, począł stawać się powoli innym człowiekiem wskutek wglądnięcia po pierwszy raz w życiu we własną duszę niezmąconym wzrokiem.
Lecz nie tylko charakterystykę naszej duszy może nam podać dobrze obliczony horoskop. On nam może posłużyć jako wierny doradca we wszystkich okolicznościach życia. Każdy człowiek przechodzi pewne okresy szczęścia; wielu jednak wcale tego nie odczuwa albo dlatego, że tych periodów nie zna i nie zwraca w ogóle na nie uwagi albo też nie umieją ich wyużytkować. Horoskop tedy wskaże nam owe okresy najbardziej sprzyjające, w czasie których śmiało możemy podjąć odpowiednich przedsięwzięć, licząc na pomyślny wynik.(…)

(…) Znając zaś horoskop przyszłego małżonka względnie małżonki, czyli zbadawszy najskrytsze ich popędy, przymioty i skłonności, wówczas liczba nieszczęśliwych małżeństw zaiste znacznie by się zmniejszyła. Przez porównanie bowiem dwóch horoskopów łatwo da się określić, czy dane dwie osoby w ogóle sobie odpowiadają.

Nieocenioną wartość przedstawia astrologia urodzeń dla rodziny. Ileż to błędów popełnia się przy wychowywaniu dzieci. O indywidualnem wychowaniu może być tylko wtenczas mowa, gdy się zna dokładnie wewnętrzną stronę dziecka. (…)

Także nauczyciel, znając horoskopy swych wychowanków, mógłby lepsze bezsprzecznie osiągnąć rezultaty wychowawcze.
Również wiele fałszywych kroków chybionych egzystencyj dałoby się uniknąć, gdyby przy wyborze zawodu uwzględniono horoskop, który z niekłamaną pewnością wskazuje, jaki zawód najlepiej odpowiada młodemu człowiekowi nie tylko ze względu na uzdolnienie i skłonności, ale i w kierunku powodzenia finansowego.

Bez błędu obliczony horoskop uwiadomia nas o całym przebiegu życia, od kolebki do grobowej deski. (…)

(…) Wszystko co nas boli i raduje w naszem zmiennem życiu znajduje wierne odzwierciedlenie w horoskopie; jest to jakby wierna fotografia wewnętrznego i zewnętrznego człowieka z całym jego losem. (…)

(…) Cóż bardziej ma Ludzkość uszczęśliwić, czy wysilanie mózgów nad wyszukiwaniem nowych coraz to doskonalszych broni morderczych, jużto w postaci pocisków armatnich, jużto w formie straszliwych gazów trujących, ziejących spustoszeniem wszelkiego jestestwa na ziemi – matce naszej, czy też skierowanie wszelkich wysiłków w tym kierunku, by człowiek jako korona wszego stworzenia mógł rzeczywiście stać się panem sił żywiołowych i kosmicznych – a przedewszystkiem, by sam się oczyścił z miazmatów, przywar i skłonności zwierzęcych, drzemiących jeszcze w głębi jego duszy, bo dopomożenie mu do wzniesienia się na możliwie najwyższy szczebel wiedzy uduchowienia – to jest istotny i ostateczny cel astrologii prawdziwej. Ona jemu – pochodnią, rozświetlającą drogi odwieczne we wszechświecie. (…)”

Bibliografia:

Wiadomości Astrologiczno-Literackie Nr.2 (1927r.)Rafał T. Prinke – „Krótki zarys dziejów astrologii w Polsce” w: Problemy Astrologii, 1980, Zygmunt Koehler – „Karol Chobot. Wspomniene pośmiertne” w: Niebo Gwiaździste 1937

Józef Chobot

11.09.1875 ur. Józef Chobot, nauczyciel, okultysta, zbieracz pieśni ludowych z terenu Śląska
Cieszyńskiego, założyciel i wydawca pism teozoficznych „Odrodzenie” i
„Hejnał” (zm. 15.12.1942)

Dopiero w dwa lata po wyjściu pierwszego numeru „Wyzwolenia” zaczęły w Polsce wychodzić inne pisma o pokrewnym charakterze, jak na przykład: „Odrodzenie”, „Przegląd Teozoficzny” a potem szereg innych. Ogółem w okresie dwudziestolecia Polski niepodległej pism o charakterze okultystycznym wychodziło przeszło 25. Niektóre z nich wychodziły bardzo krótko a inne dłużej, jak „Odrodzenie”, „Hejnał” i „Lotos”. Przykładem obojętności a chyba i niechęci może być fakt, że redaktor „Odrodzenia” Józef Chobot – zasłużony na polu wydawnictw okultystycznych, w książce swojej p.t. „Nowoczesny ruch spirytualistyczny ze szczególnym uwzględnieniem Polski”, ani słowem nie wspomniał o „Wyzwoleniu”, przypisując sobie zasługę wydawania pierwszego pisma ezoterycznego w Polsce niepodległej, chociaż sam dwa lata przed „Odrodzeniem” – umieszczał swe artykuły w „Wyzwoleniu”. Zaś wieloletni trud wydawcy „Teozofii” zbył 15 słowami, w których nazwisko Andrzeja Kajfosza w ogóle nie zostało wymienione.

Od 1919 roku, dzięki pomocy Prospera Szmurły, Grużewski pracował jako medium tworzące w głębokim transie prace symboliczne, malując w stylach barokowym, renesansowym, klasycystycznym i impresjonistycznym. O swej pracy mawiał: „Rękę prowadzi jakby niewidzialna siła – nieraz dająca do zrozumienia w sposób myślowy, kim jest i w jakiej epoce żyła na ziemi. Moje ciało już nie jest moje, nie mogę już myśleć. Nagle doznaję potężnego wstrząsu i tracę świadomość. Po zbudzeniu, czasami zdarza mi się przypomnieć sobie tę lub ową wizję, ale obraz nie jest jasny i zanika, tak jak zanikają wspomnienia niektórych snów.” Posługiwał się pastelami i farbami olejnymi. W liście do doktora Osty’ego Szmurło pisał, że w obecności Grużewskiego stwierdził liczne przypadki telekinezji, pisma bezpośredniego i zjawisk świetlnych, zachodzących w stopniu wyższym niż w przypadku Guzika. Najważniejsze było jednak medialne malastwo, o którego początkach opiekun naukowy medium pisał tak: „W 1919 roku (gdy Grużewski był już cenionym medium, produkującym podczas seansów ciekawe zjawiska w transie, w który wprawiał sam siebie przy pomocy pewnej koncentracji i specjalnego rytmicznego oddychania) poradziłem mu raz, aby przygotował papier i ołówki i wzbudził w sobie przed zapadnięciem w trans silną chęć narysowania czegoś(…). Już pierwsza próba tego rodzaju dała wynik dodatni, następne zaś powiodły się jeszcze lepiej(…). Rysując, oczy ma zamknięte lub może przymknięte. Nie podnosząc opuszczonych powiek, medium ujmuje ołówek i, pozornie bezwładnie, nie kreśląc żadnego konturu, szybko i chaotycznie rzuca na papier to tu, to tam jakieś linie, kreski, plamy, które dopiero przy końcu łączą się ze sobą w harmonijną całość(…). Ma się wrażenie jakby medium od razu widziało na czystym jeszcze papierze cały – dla innych niewidzialny – obraz, który tylko utrwala ołówkiem lub kredką. Niektóre rysunki wykonane były w absolutnej ciemności(…). Potem p. Grużewski zaczął malować pastelami i olejno duże wielobarwne obrazy o wysokim poziomie artystycznym, w dzień, przy świetle, ale już w głębokim trwającym niekiedy nawet godzinę transie, podczas którego oczy miewał otwarte. Niektóre obrazy wymagały paru seansów. Czasem w transie wyjaśniał znaczenie i symbolikę obrazów(…). Przy przebudzeniu się z transu p. Grużewski nie pamiętał nigdy, co się działo podczas jego trwania, czy i co wtedy malował i mówił.

W tym samym czasie wpadające w trans medium zaczęło też improwizować wierszem na zadany temat. Jego zdolności poddawane były badaniom między innymi w paryskim Międzynarodowym Instytucie Metapsychicznym przez doktora Osty’ego. Pierwsza wystawa prac plastycznych Mariana Grużewskiego odbyła się w Warszawie w 1921 roku. Był on chyba jedynym polskim medium, którego prace wystawiane były wielokrotnie za granicą (m.in. w Paryżu – 1927 r., Atenach – 1929 r. i Rzymie – 1930 r.). Jego przedwojenne malarstwo transowe odnosiło się głównie do przejawów życia poza materią. Po drugiej wojnie światowej zaczęła w nim dominować tematyka związana z pradawnymi lądami i kulturami (m.in. cykl poświęcony Atlantydzie). Po wojnie Marian Grużewski mieszkał w Toruniu i Łodzi. Pod koniec życia nie malował już w transie, utrzymywał się z wykonywania portretów na zamówienie. Zmarł samotnie w biedzie, całkowicie zapomniany.

Znakomitym malarzem medialnym był także Jan Radwan Radziszewski z Warszawy, którego prace, podobnie jak Grużewskiego, powstawały w głębokim transie. Jego prace nie zyskały takiego rozgłosu jak Grużewskiego, lecz były bardzo popularne w środowisku warszawskich artystów i okultystów.

Oprócz wspomnianych, w międzywojennej Polsce działały liczne media jasnowidzące, których zdolności niczym nie odbiegały od ich kolegów z zagranicy. Wymienić tu należy Marię Białobrzeską, Sabinę Churamowicz, Zofię Kattową, Antoninę Primę, Marię Przybylską (wiceprzewodniczącą Towarzystwa Badań Psychicznych), Elżbietę Schmal-Widkowską, Gizelę Winiarską i Władysława Prażmowskiego, z którym doktor Sokołowski przeprowadził w roku 1934 ciekawy eksperyment jasnowidzenia na odległość.

Spośród publikacji na temat zjawisk mediumicznych i osób z nimi związanych na uwagę zasługują przede wszystkim cztery tomy „Encyklopedii okultyzmu współczesnego”, autorstwa Ludwika Szczepańskiego (1872-1954). W tym pierwszym tego rodzaju dziele w Polsce zawarto zarys fenomenologii sławnych mediów do roku 1936, krytyczną charakterystykę środowisk podejmujących badania oraz relację stanu nauk w tej dziedzinie. Szczepański był wybitnym literatem, dziennikarzem, prezesem Towarzystwa Metapsychicznego w Krakowie i redaktorem „Kuriera Metapsychicznego”, ukazującego się jako tygodniowy dodatek do „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”. Pismo to redagowane było w dużej części dzięki listom od czytelników.

Szczególnie aktywne grupy spirytystów działały w okresie międzywojennym na Śląsku. W latach 1921-1929 ukazywał się tam miesięcznik „Odrodzenie” wydawany pod kierunkiem Józefa Chobota (1875-?) – nauczyciela i urzędnika, jednego z czołowych popularyzatorów spirytualizmu w Polsce. „Odrodzenie” wydawane było początkowo w Cieszynie, później w Katowicach. Zawierało liczne materiały z dziedziny duchowości, w tym także spirytyzmu. Chobot założył w Wiśle Książnicę Wiedzy Duchowej – wydawnictwo popularyzujące literaturę spirytualistyczną – był też autorem interesujących prac z zakresu historii tej dziedziny.

Na Śląsku ukazywał się Miesięcznik Wiedzy Duchowej „Hejnał”, wydawany początkowo przez sekretarza Towarzystwa Metapsychicznego w Krakowie Jana Hadynę (1899-1971). Hadyna zajmował się popularyzacją parapsychologii od 1929 roku. Cztery lata później założył wydawnictwo – Bibliotekę Wiedzy Duchowej i redagował miesięcznik „Wiedza Duchowa”, przemianowany później na „Lotos”. Obowiązki Hadyny w redakcji „Hejnału” przejął w 1934 roku Jan Pilch, mąż słynnej wizjonerki Agnieszki Pilchowej. Oficyna Wydawnicza „Hejnał” przygotowywała także polskie wydania dzieł Allana Kardeca i innych znanych spirytystów (fragmenty zamieszczane były także na łamach miesięcznika). Publikacje te nie zawsze jednak były opracowane fachowo, zawierały liczne niedociągnięcia redaktorskie, a w wydaniu całej serii prac Kardeca przeszkodziła zawierucha wojenna. Agnieszka Pilchowa (1886 lub 1888-1944), znana też jako Agni P. – z wykształcenia nauczycielka – już od najmłodszych lat przejawiała zdolności medialne. Jej późniejsza działalność miała miejsce w okolicach Ostrawy: w Radwanicach, Jaworznie i Mariańskich Górach. W roku 1919 w Pradze została poddana szczegółowym badaniom zespołu uniwersyteckiego, który zainteresowany był jej zdolnościami jasnowidzenia i leczenia. Cieszyła się tam sympatią prezydenta Tomaša Garrigue’a Masaryka (1850-1937), który zaproponował jej nawet willę na Hradczanach. Medium odmówiło jednak i przeniosło się do Polski, gdzie spotkało swego drugiego męża – Jana Pilcha. Oboje aresztowani przez hitlerowców trafili do Ravensbrück, gdzie Agnieszka zginęła. Jan powrócił do Wisły, by uporządkować w formie niewielkiej książeczki spuściznę po żonie i redakcji „Hejnału”. Prace spirytystów cieszyńskich zawierają wiele aluzji do modnego w okresie międzywojennym mesjanizmu narodowego i dlatego są często lekceważone jako nieaktualne, choć dla badaczy zjawisk mediumicznych stanowią bardzo ciekawy materiał.

Z „Hejnałem” przez pewien czas związana była także Halina Bronikowska-Smolarska (1899-1964), medium piszące i jasnowidzące. Przekazywane przez nią wiersze, publikowane na łamach wydawanego przez Pilchów miesięcznika, doczekały się także wydania książkowego nakładem Wydawnictwa „Ludziom Dobrej Woli” w Stanach Zjednoczonych. Zdolności jasnowidzenia wykorzystywała Smolarska zwłaszcza po drugiej wojnie światowej, pomagając wielu osobom w odszukiwaniu zaginionych i przekazując rady udzielane przez zmarłych krewnych. Medium to posiadało też zdolność wysyłania swego ciała duchowego, co potwierdziło wielu świadków w Piotrkowie, Warszawie i Łodzi. Po śmierci Halina Bronikowska-Smolarska komunikowała się poprzez medium Józefę Jasiewicz (1912-1984), żonę słynnego ezoteryka Eugeniusza Jasiewicza. Przekazała w ten sposób ponad tysiąc utworów. Józefa Jasiewicz miewała też symboliczne wizje i sny, a w latach 1956-1960 przekazywała interesujące komunikaty sygnowane m.in. przez Duchy zbrodniarzy. Badaniem zjawisk mediumicznych w tym okresie zajmował się również profesor Stefan Manczarski (1899-1979) – radioelektronik, geo- i biofizyk, dyrektor Zakładu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk. Jego badania wykazały, że jednym z nośników informacji przekazywanych telepatycznie jest promieniowanie elektromagnetyczne mózgu. Interesował się również zjawiskami pre- i retrokognicji, wykorzystując w czasie eksperymentów wzory kart sporządzone przez Friedricha Zöllnera.

W okresie międzywojennym istniało w Polsce kilka organizacji parapsychologicznych. W 1920 roku w Warszawie powstało Polskie Towarzystwo Badań Psychicznych założone przez Piotra Lebiedzińskiego i Tadeusza Sokołowskiego. Równolegle działało założone rok później przez Prospera Szmurłę Warszawskie Towarzystwo Psychiczno-Fizyczne i utworzone pod patronatem Ksawerego Watraszewskiego Towarzystwo Metapsychiczne, z którego wyłoniło się w roku 1927 Polskie Stowarzyszenie Metapsychiczne im. Juliana Ochorowicza. Stanisław Breyer i następnie Ludwik Szczepański pełnili funkcję prezesów Towarzystwa Metapsychicznego w Krakowie, natomiast Józef Świtkowski szefował Towarzystwu Parapsychologicznemu im. Juliana Ochorowicza we Lwowie. W marcu 1938 roku ukonstytuowało się w Warszawie Polskie Towarzystwo Parapsychologiczne, łącząc wszystkie istniejące poprzednio na tym terenie organizacje. Prezesem został Alfons Gravier, wiceprezesami Tadeusz Sokołowski i Stanisław Krzemieniewski, a Stefan Ossowiecki ogłoszony został członkiem honorowym.

W 1923 roku odbył się w Warszawie II Międzynarodowy Kongres Badań Psychicznych, wzbudzając duże zainteresowanie zarówno oficjalnych kół naukowych, jak i wielu miłośników spirytyzmu i parapsychologii. W skład komitetu organizacyjnego, którego siedziba znajdowała się na Uniwersytecie Warszawskim, weszli przedstawiciele władz państwowych i miejskich oraz znani naukowcy – m.in.: Artur Chojecki, Janina Garczyńska, Alfons Gravier, Leon Karwacki, Piotr Lebiedziński i Władysław Wytwicki. Wśród zaproszonych z zagranicy byli Gustave Geley, Fritz Grunewald, Gardner Murphy, Wilhelm Neumann, Adalbert Schrenck-Notzig i René Sudre. Wszyscy oni uczestniczyli w wielu odczytach i eksperymentach, badając zdolności medialne Jana Guzika, Stefana Ossowieckiego, Stanisławy Popielskiej, Marii Przybylskiej i innych.

Po drugiej wojnie światowej działalność spirytystów w Polsce znacznie osłabła, przestała się też ukazywać literatura przedmiotu. Niektórzy działacze zginęli w czasie działań wojennych lub zostali zamordowani w obozach koncentracyjnych – inni wyemigrowali, nie utrzymując ściślejszych kontaktów z krajem. Spowodowało to obecny katastrofalny wręcz stan wiedzy na temat spirytyzmu. Dowodem tego może być fakt, że przez wiele lat za najgłośniejszego polskiego spirytystę jeszcze do niedawna uchodził niesłusznie astrolog Leszek Szuman (1903-1984), autor niezwykle popularnej w Polsce książki „Życie po śmierci”. Niestety praca ta, stanowiąca zbiór artykułów i ciekawostek na temat zjawisk mediumicznych i własnych teorii autora, aż roi się od błędów i nigdy nie uzyskała pozytywnych ocen za granicą. Na podkreślenie zasługuje fakt, że Szuman nigdy spirytystą nie był, a jego wiedza na temat charakteru zjawisk mediumicznych wykazana w publikacjach nie wykroczyła poza krąg popularnych, lecz nie zawsze prawdziwych opinii. Ze współczesnych mediów polskich najsłynniejszy był niewątpliwie Czesław Andrzej Klimuszko (1905-1980) – ksiądz, franciszkanin, którego zdolności w dziedzinie jasnowidzenia rozwinęły się w czasie drugiej wojny światowej, między innymi pod wpływem zmian w organizmie wywołanych pobiciem przez hitlerowców w roku 1940. Gdy po wojnie objął probostwo w Prabutach, zasłynął jako specjalista w odnajdywaniu osób zaginionych lub ich grobów. W swych pracach posługiwał się przeważnie fotografiami, z których wkrótce potrafił też odczytywać choroby przedstawionych osób. Medialność Klimuszki nigdy nie była badana, choć potwierdziło ją wielu świadków. W prasie pojawiały się ataki na jego osobę, co przyczyniło się do stworzenia wokół medium atmosfery niezdrowej sensacji. Księdza zapraszano też na kongresy parapsychologiczne do Szwajcarii, Niemiec i Monako.

Z mediów leczących na wspomnienie zasługuje też Stanisław Nardelli (1928-1985) – ekonomista, który od roku 1978 pracował nad własną metodą leczenia energią, uzyskując wiele klinicznych potwierdzeń swej skuteczności. Dokonywał także magnetyzacji wody, która w wyniku tego powodowała szybszy wzrost roślin oraz gojenie się ran i owrzodzeń. Najsłynniejszym dokonaniem Nardellego był odbyty w 1981 roku grupowy seans na stadionie w Tarnowie, gdy w ciągu jednego dnia oddziaływał na sto tysięcy osób.

Ze współczesnych mediów jasnowidzących szczególnie prasa wspomina Mariana Węcławka i Władysława Biernackiego. Pierwszy (bazujący na snach o charakterze prekognicyjnym) zasłynął głównie dzięki współpracy z policją, choć przypisuje mu się również liczne przepowiednie dla osób prywatnych. Biernacki został skompromitowany opublikowaniem przez katolickie wydawnictwo w Holandii (a nawet w Belgii, w języku esperanto!) zbioru jego fałszywych przepowiedni, dotyczących trzeciej wojny światowej i śmierci wielu głów państw.

Renesans polskiego spirytyzmu rozpoczął się w początkach lat dziewięćdziesiątych. Wtedy to powstała pierwsza powojenna (nieformalna) grupa spirytystyczna w Bydgoszczy, wspierana przez ośrodki we Francji i Brazylii. Ruchowi spirytystycznemu w naszym kraju potrzeba dziś przede wszystkim literatury fachowej i funduszy na rozwinięcie szerokiej działalności charytatywnej.

źródło: P.Grzybowski „Opowieści spirytystyczne”

..

Podziel się!