Święto Boru i Święto Drzew – 1 – 2 maja Kult Drzew
Przypominamy artykuły z roku 2010 i 2011, poprzedzając je krótkim wstępem, opublikowane w związku ze Świętem Boru i Świętem Drzew. Te święta bardzo ładnie się upowszechniają. Także rozwija się rytuał nadawania starym drzewom imion. Rozwija się bardzo aktywnie ruch Obrony Starych Drzew. Niestety powody naszej aktywności to najczęściej dalsze zbrodnicze działania ludzi (urzędasów i złodziei drewna oraz deweloperów mieszkaniowych w miastach). Po niedawnej Warszawskiej Masakrze 505 starych drzew, powołano organizację Zielona Moc, której część stanowi także nasze Towarzystwo.
Dlaczego 1 i 2 maja?!
1 i 2 maja nie jest tradycyjnym świętem w słowiańskiej wierze przyrodzonej. Ale czy na pewno?Do jakiego stopnia data tych świąt wiąże się z innymi tradycjami europejskich religii naturalnych? Nasze prastare, nie waham się powiedzieć – starożytne słowiańskie Święto Drzew obchodzono pomiędzy 20 a 26 kwietnia, czyli kilka dni wcześniej, po poprzedzającej końcówkę kwietnia pełni Księżyca. Są to faktyczne dawne Zielone Święta – czyli Święto Wiosny Ozieleniającej, Święto Pani Zielonej – Przyrody-Rodżany. Następne święta, 20- 26 maja, to już Święta Kwiatów (Rosalia), święto Piękna i Pani Piękna, Rozkoszy i Miłości, Krasatiny i Dziewanny.
Różne manipulacje kleru chrześcijańskiego (katolickiego, protestanckiego i prawosławnego) przez ponad tysiąc lat zmierzały do tego żeby „przejąć” rząd dusz, czyli odebrać wiernych starej Wierze Przyrody w sposób skuteczny i ostateczny. Ponieważ wymordowanie magów Wiary Przyrody okazało się za mało skuteczne, a rolę kapłów i żerców po członkach świątyń pogańskich objęli zwykli chłopi, ojcowie i dziadowie w zadrugach i rodzinach, a rolę wieszczyc, lekarek i wiedun przejęły babki i matki w rodach, które stały się wiedźmami (wiedzącymi, znającymi Wiedę-Wedę), konieczne się stało rozszerzenie tego działania w taki sposób, żeby związać stare święta z nowymi i nakazując obchody tych nowych świąt, odseparować ludek boży od starej wiary.
Pilica w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej (na Wądołach Karoduńsko-Chowańskich) jest bardzo starą miejscowością. Tak się składa, że zachowało się tam bardzo wiele bardzo starych drzew które wciąż żyją. Co prawda kiepsko, ale zawsze. Te wszystkie drzewa w olbrzymiej zaiste liczbie – ponad 200 – są bezimienne. W Pilicy w roku 2009 i 2010 ścięto 10 bardzo starych drzew – przy kościele parafialnym – 2 lipy wąskolistne, przy wikariacie 2 kasztanowce i lipa szerokolistna, na cmentarzu parafialnym klon i 2 jawory. U podnóża zamku w Smoleniu wśród 117 bardzo starych drzew rośnie 18 – BEZIMIENNYCH, BARDZO BARDZO STARYCH DRZEW, które powinny być bezwzględnie chronione i leczone.
Czy to działanie było skuteczne to widać doskonale na przykładzie Wielkanocy. Co prawda poplątały się różne daty i różne plemiona, sioła, wioski, regiony w różnych terminach obchodzą różne obrzędy, ale cały kompletny obrządek – choć może trochę zdeformowany i pokawałkowany przetrwał – i to w całej Europie. Dzisiaj, kiedy po stuleciach chrystianizacji, ksiądz katolicki z trudem tłumaczy swoim wiernym, dlaczego mimo wszystko w tych kilku dniach wolno im spożywać „pisane” jajka wielkanocne i w ogóle obżerać się bez umiaru – choć obżarstwo jest dla chrześcijanina ciężkim grzechem (jednym z Siedmiu Głównych) – możemy z zadowoleniem stwierdzić, że cała ta akcja była zupełnie chybiona. Chrześcijanie zamiast zlikwidować pogański rytuał przyswoili go sobie i najspokojniej w świecie oddają się dzisiaj pogańskim obrzędom i diabelskim praktykom udając, iż tego nie czynią. No cóż, można i tak. Ale pytam się po co?!
Bartłomiej Kowalewski Apel – Nie wycinajcie Starych Drzew
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/apel_nie_wycinajcie_starych_drzew_70305.html
Stare bezimienne drzewo okaleczone przez Kretynów (przez bardzo duże K)
Chrześcijańskie święto Zmartwychwstania Pańskiego musiano w IV wieku n.e. na siłę połączyć z którymkolwiek świętem z dawnego kalendarza Świąt Wiary Przyrody u wszystkich starożytnych ludów Europy. Dotyczy to w równym stopniu ich wszystkich, ponieważ Wiara Przyrody jest oparta na obserwacji P R Z Y R O D Y właśnie, a w związku z tym i u Celtów i u Germanów i u Rzymian i u Greków, a także a jakże u Słowian, Istów i Dawanów, obchodzono je mniej więcej w jednakowym czasie – na końcu marca Nowy Rok i Święto Wiosny, a na końcu kwietnia – Zielonych Świątków i Święto Drzew. Tyle że jedni obchodzili je w terminie związanym z kalendarzem księżycowym (20 – 26 marca, 20-26 kwietnia) a inni w terminie świeższym – z kalendarza słonecznego na równonoc słoneczną – 21 marca i na koniec miesiąca słonecznego – 30 kwietnia. Po wprowadzeniu mieczem i stosem ognistym nowej – jakże humanitarnej religii – zaczęto je więc pod presją kata obchodzić jako Wielkanoc, którą lokowano raz blisko Równonocy – czyli jako faktyczne dawne Święto Nowego Roku (20-26 marca), albo znów (zależnie od Pełni Księżyca – tak jak jest to w tym roku) jako Gaik-Maik, Nowe Latko, Zielone Świątki (czyli Święto Zielonych Bogów – Bogów Boru – Borany-Leszy i Leszego-Borowiła oraz dwugłowych, dwupłciowych Bogów Kiru Wiosny – Jaruny-Jaryły [Jarowita] czyli inaczej Gaji-Gaika, albo Majuny-Maika, około 20- 26 kwietnia).
Bezimienne – Bory Tucholskie
Do tego Kościół w terminie bliskim pogańskich tradycyjnych Zielonych Świątków wymyślił – po to żeby zupełnie „skutecznie przykryć” wszelkie obrzędy Wiary Przyrody w całej Europie (Celtowie i Germanie preferowali obrzędy dosłownie kilka dni później – 30 kwietnia, 1 maja lub 2 maja – więc urządzono im i nam przy okazji święto Świętego Józefa. Nie wiedzieć czemu Dzień Świętego Józefa Kościół Chrześcijan nazwał Świętem Drzew (czy dlatego że on był cieślą i stolarzem, to znaczy ścinał drzewa i używał drzewa na stołki, łyżki i rogalki?!!!].
Ale dzień Świętego Józefa to według Kościoła Chrześcijan nie tylko dzień Święta Drzew, lecz także dzień Święta Miłości [ czyżby miłości z której narodził się Niepokalnie Poczęty – ale przecież jeśli się urodził w grudniu to właśnie na Święto Wiosny powinien być poczętym i to w zwyczajny sposób].
I miał to też być według Kościoła Chrześcijan dzień Święta Bydła [ ale chyba nie dlatego, że Jezus urodził się pośród bydła w stajni, ani dlatego że razem z Józefem uciekał na ośle]???!
Kościół Chrześcijan nawyprawiał się rzeczywiście niezłych łamańców i fikołków, żeby się w te święta „wciąć”.Przez litość nie wspomnę, że musiał w związku z tym przesunąć datę urodzin mitycznego Jezusa (syna nie Józefowego, lecz ponoć Jehowego – poczętego promieniem światła), no i datę jego promiennego poczęcia.
Marcin Wawrzynczak – Według Cezarego Pacyniaka (Najstarsze drzewa w Polsce, Wyd. Kraj, Warszawa 1992) cis w Piechowicach nie ma przypisywanych mu 700 lat, a „jedynie” 519 (wg stanu na 2010 rok), ale i tak daje mu to miejsce w pierwszej dziesiątce najstarszych cisów w Polsce. Ten cis jest bezimienny.
Cały okres obchodów noworoczno-wiosennych od 20 marca d0 połowy maja jest dodatkowo obciążony manewrami związanymi z przejściem od użytkowania kalendarza księżycowego i miar miesięcznych (trzydziewiętnych gdzie miesiąc równa się 3×9 – 27 dni) na kalendarz słoneczny i do miar 30-31 dniowych. Stąd zależnie od regionu Europy obchody te stały się „płynne” i w okresie intensywnej chrystianizacji, od IV do X wieku n.e. [ który to okres dziwnym przypadkiem związany jest z czasami najgłębszego średniowiecza, uważanymi powszechnie za czas najstraszliwszej ludzkiej ciemnoty, upadku kultury i zacofania] przestały obowiązywać jednolite daty obchodów. Cóż – dawnych magów – obsługujących pogańskie kalendarze po prostu wycięto „w pień” w imię Chrystusa i Ordine Nuovo. Dzisiaj w imię tegoż samego wycina się w pień – stare drzewa, czy to w „zacofanej” Ameryce Południowej, czy w „światłej” Europie.
Marcin Wawrzynczak – Maciejowiec , Stare Bezimienne Drzewa
Jeśli nie wiemy czemu jest tak a nie inaczej i nikt nam tego logicznie wyjaśnić nie potrafi – od razu możemy sobie z dużym prawdopodobieństwem odpowiedzieć iż chodzi o to że mamy coś starego w nowej skórze, do której to stare nie pasuje. Nie da się wyjaśnić przy pomocy nowej wiary starych obrzędów i zwyczajów w sposób zadowalający, mimo usilnego naciągania faktów i symboli. Kłamstwo zawsze bowiem wychodzi na jaw, tam gdzie „szwy” są zbyt ordynarne i prostackie, zupełnie nielogiczne.
Datę 1 i 2 maja wiąże się zwykle z celtyckim Beltaine, a także germańskimi Sabatami Czarownic w Noc Walpurgii (na przykład na górze Brocken w Harzu), albo z rzymską Florą Niebieską (czytaj Zielenią Rajską- Władczynią Zaświatowych-Welańskich Borów) i Florą Matką (czyli Matką Zieloną Przyrodą-Rodżaną).
„Inne nazwy Nocy Walpurgi, z jakimi można się spotkać – jak podaje Wikipedia – to Sabat Beltane, Dzień Majowy, Cethsamhain, Vappu (po fińsku).” [zawsze traktujmy takie wieści z lekką nieufnością, a przynajmniej jako dalekie od wyczerpania tematu]
Marcin Wawrzynczak – Maciejowiec , Stare Bezimienne Drzewa – buk
Słowianom odmawia się w ogóle czci jakichkolwiek bóstw i obchodów jakichkolwiek świat. Czyni się tak dlatego iż o Słowianach zwykło się mówić, że albo w ogóle „z Drzewa nie zdążyli zejść i świąt nie znali, ani bogów żadnych”, albo też narodzili się jako nacja razem z Chrztem Świętym, a wcześniej byli tabula rasa – Czystą Kartą – Nemo.
Ale ja powiadam Wam, że w naszym słowiańskim kalendarzu Święto Drzew i Boru przypadało od starożytności i przypada nadal na czas między 20 a 26 kwietnia (pełnia Księżyca w tym roku 2011 jest 18 kwietnia).
Święto Drzew i Żywiołu Boru było dawniej nazywane wśród różnych słowiańskich ludów różnie – wśród Lęgów-Lechitów i późniejszych Polechitów-Polęgów, Ślęgów- Ślązaków i Lugów-Łużyczan – czyli Polaków (Lęchitów), a także wśród Wędów (Wenedów-Wenetów), czyli późniejszych Pomorzanów i Drzewian (Połabian i Draków-Traków, Dawanów-Dagów-Daków), jak i również wśród Serbomazów (Sarmatów) – czyli późniejszych Mazowszan i Serbów, jak też u Białochorwatów-Nurusów, czyli późniejszych Rusów i Małopolan, nazywany był przeważnie: Zielonym Świętem, Młodym Latkiem. Istowie – Litwini, Łotysze, Borusowie-Prusowie, Jaćwięgowie nazywali go Błoweszem – Bocianim Świętem.
Marcin Wawrzynczak – [Buk, obwód. ok. 650 cm, przy drodze z Wolbromowa do Niwnic, powiat Lwówek Śląski, maj 2010 / Beech, circumference ca. 650 cm, on the road from Wolbromów [pre-1945: Klein-Neundorf] to Niwnice [Neuland-Cunzendorf], Lwówek Śląski [Loewenberg] county, May 2010]. To drzewo jest bezimienne.
Jeśli idzie o święta celtyckie to cóż, wyglądają one bardzo podobnie do słowiańskich, jeśli idzie o obrzędy i w ogóle o sens ich obchodzenia. Jest tak z tej prostej przyczyny, że te święta dla wszystkich POGAN – wiernych wiary przyrody – są świętami Wiary Przyrodzonej – Wiary Przyrody.
Marcin Wawrzynczak – Maciejowiec , Stare Bezimienne Drzewa
Oto opis Beltaine:
…Kiedy cały szczyt wzgórza rozjaśniał się ogniem, ludzie dorzucali gałęzie do świeżo rozpalonego ognia i już płonące obracali nad głowami imitując w ten sposób słoneczne promienie. Jeżeli ktokolwiek planował długą podróż, skakał trzy razy w tą i z powrotem przez ogień na szczęście. Kiedy płomienie już przygasły zaczynały przez nie skakać młode kobiety – po to, żeby sprowadzić sobie dobrych mężów. Nawet ciężarne kobiety przechodziły przez popioły aby zapewnić sobie spokojny poród. Także dzieci przyłączały się do wspólnej zabawy. Kiedy ogień w końcu zgasł, żarzące się jeszcze węgle rozrzucane były wśród wzrastających roślin żeby je chronić przed suszą i chorobami. Każda rodzina zabierała też odrobinę żaru do domu aby rozpalić od niego ponownie domowe ognisko. Ponieważ Celtowie byli ludem pasterskim, Beltaine było porą kiedy bydło zostawało wypuszczane na swe letnie pastwiska na wyższych zboczach. Stada, dla oczyszczenia, również były przeprowadzane przez święte ognie Beltaine. W końcu w tym właśnie dniu młodzi Celtyccy wojownicy sprawdzali swe umiejętności bojowe w „igrzyskach” Beltaine.
Młode kobiety zbierały przez całą noc kwiaty robiąc wianki i wplatając je we włosy. Zbierały też głóg i inne rośliny do udekorowania domów. Mężczyźni w tym czasie szukali i przygotowywali tzw. maypole, czyli pozbawiony gałęzi pień drzewa (najczęściej z brzozy lub jesionu) wbity pionowo w ziemię, przyozdabiany następnie wstążkami i zielonymi roślinami. Na koniec ktoś wspinał się na szczyt i umieszczał tam koronę z kwiatów. Ten symbol oznacza środek świata i symbolizuje jeszcze starszy znak Drzewa Życia.
Beltaine było czasem nieposkromionej radości, starzy i młodzi spędzali tę noc w najprzyjemniejszy z możliwych sposobów… Rankiem wszyscy wracali do domów niosąc naręcza gałęzi głogu (majowego drzewa) i różnych wiosennych kwiatów, którymi przyozdabiali siebie, swoje rodziny i domostwa. W drodze powrotnej zatrzymywano się przy każdym domu, zostawiając część kwiatów, otrzymując w zamian najlepsze jadło i napoje jakie dom mógł zaoferować.
Po krótkim odpoczynku tańce i zabawa rozpoczynały się ponownie. Jej uczestnicy prowadzeni byli przez Majową Królową wybieraną spośród młodych, niezamężnych kobiet, ona z kolei dobierała sobie „małżonka”, nazywanego często Zielonym Człowiekiem (od Starego Boga Dzikich Ostępów). Obwożeni byli przez całą wieś na odkrytym powozie usłanym kwiatami i siedząc na tronie symbolizowali boską parę której jedność symbolizowała święty związek ziemi i słońca.
Beltaine jest obchodzone również jako znak Wielkich Zaślubin pomiędzy bogami i boginiami. Beltaine było tradycyjnym czasem zawierania małżeństw. Celtycką specyfiką było zawieranie próbnych małżeństw, na rok i dzień – jeżeli „małżeństwo” nie sprawdziło się przez ten czas, mężczyzna i kobieta mieli prawo odejść swoją drogą. Dzieci urodzone w dniu święta miały ponoć szczególne szczęście w życiu i w dorosłym życiu cieszyły się wielkim uznaniem…”
Oczywiście przypisywanie Celtom jako wyróżnika próbnych związków małżeńskich jest nonsensem – dotyczyło to wszystkich pogańskich ludów i ciągnęło się jeszcze – np. wśród Słowian – w średniowieczu i później.
Marcin Wawrzynczak – Maciejowiec , Martwy stary Świerk bezimienny
W czasach chrześcijańskich łączono wpływy starej wiary z nową religią – na domach rysowano kredą krzyże, na podłodze układano skrzyżowane miotły. Przez miasta przeciągały procesje mieszkańców, starając się robić możliwie dużo hałasu, co miało odstraszać złe duchy.
Marcin Wawrzynczak – Buk purpurowy w Dębowym Gaju – Bezimienny
Obrzędy Równonocy Wiosennej i obrzędy typowe dla Zielonych Świątków w tradycji ludowej całej EUROPY – Białego Lądu, poplątały się i pomieszały.
Nie tylko stare drzewa zasługują na imiona. Nadaliśmy już imię młodemu dębowi w Parku Zaczarowanej Dorożki w Krakowie – nazywa się Jan Kaczara z Prądnika Czerwonego (na cześć Zaczarowanego Dorożkarza). Także Mezamir postanowił nadać imię swojemu ulubionemu drzewu, Sośnie, którą tutaj widzimy – Jej imię to Milena, a poniżej Mezamir, jako szaman ptasi, wcielony w Raraszka (a może Raraszek wcielony w szamana), dokonuje obrzędu.
Nadszedł czas (także i w Polsce) żeby te wspaniałe obrzędy Święta Drzew i Bogów Dzikich Ostępów – po prostu przywrócić. Ponieważ w naszym kraju 1, 2 i 3 maja to tradycyjnie już fragment Wielkiego Majowego Urlopu, więc ten termin będzie wygodny dla wszystkich i jest najbliższy terminu starożytnego słowiańskiego święta
Starców wśród Drzewnej Braci trzeba ratować, trzeba dbać o ich bezcenne życie, tak samo jak trzeba ratować życie starych ludzi. Życie tych starych drzew nie jest bowiem wcale mniej bezcenne niż życie każdego z nas.Te drzewa są rzeczywiście ZAPISAMI dziejów. Już to powinno spowodować należytą opiekę nad nimi – ale tak nie jest. Nie jest tak w Polsce ani nie jest tak na świecie, bo i w najbogatszych krajach świadomość społeczeństwa na temat Boru i Drzew daleka jest od tego co konieczne, żeby uratować lasy i zagrożone gatunki roślin i zwierząt.
Jawor kłopotnicki – Marcin Wawrzynczak – Nie nazwany, świętą wodą ze świętych źródeł nie polany
Czy wiecie, że większość Najstarszych i Bardzo Starych Drzew w Polsce nie posiada imion?!
Nie ma żadnego przemyślanego systemu nazywania drzew, nie ma też jednolitego zorganizowanego w całej Polsce systemu Ochrony Drzew Pomników, nie ma też zasad które precyzyjnie pozwalają określić co czyni jakieś drzewo takim Pomnikiem Przyrody – czy obwód pnia, czy wiek w swojej klasie czy rzadkość występowania + wiek?! Ochrona drzew pomników przyrody jest taka, że najstarsze dęby w Polsce można bezkarnie podpalać, wycinać na parkiety, a całe leczenie starych drzew ogranicza się do obcinania odpadających konarów i gałęzi oraz klamrowania obejmami i cementowania pni.
Jawor kłopotnicki – Marcin Wawrzynczak
STOP zbrodniom masowym na zwierzętach, bezkarnemu sadyzmowi, „zwierzobójstwu” „laso-” i „drzewo-bójstwu”. STOP KOSZERNYM UBOJNIOM!!!
Musimy odwrócić ten trend niszczycielski, ten efekt uboczny wyrosły z katolickiego tępienia kultu roślin, drzew świętych, świętych gajów, świętych zwierząt, świętych potoków, rzek, źródeł. Etyka która to przyniosła to etyka w ogóle nielitościwa dla wszystkiego co zdrowe, normalne i naturalne. Wykluczyła ona zwierzęta i rośliny ze sfery istot posiadających DUSZĘ, a także ze sfery istot CZUJĄCYCH, posiadających rozum i inteligencję oraz życie uczuciowe.
Marcin Wawrzynczak – Chromiec – Kopaniec , Stare Bezimienne Drzewa
Oto prosty sposób nadawania drzewom Imion jaki proponujemy:
Każde drzewo powinno zostać nazwane zależnie od rodzaju – męskiego (świerk, dąb, wiąz) lub żeńskiego (sosna, jodła, limba. lipa, brzoza) starosłowiańskim imieniem – nie koniecznie polskim lecz słowiańskim –
A więc imię męskie lub żeńskie, słowiańskie – to pierwszy człon nazwy
Drugi nadajmy zgodnie ze staropolską nomenklaturą szlachecką od miejscowości w której rośnie.
A więc przykładowo: dąb Boromir z Parczewa, dąb Sławko z Parczewa, wiąz Przemysław z Parczewa , lipa Sawa z Parczewa, lipa Stoigniewa z Lipin, lipa Dobromira z Wałbrzycha, wierzba Sławoja z Tucholi itp.
Marcin Wawrzynczak – Dębowy Gaj , bezimienne dęby
Wszystkich którzy chcieliby poznać naprawdę piękne NAJSTARSZE DRZEWA w Polsce zapraszamy na stronę Najstarsze Drzewa .
Zdziwicie się ile jest niesamowicie pięknych starych drzew, gdzieś całkiem niedaleko was. Prawie wszystkie z nich są bezimienne. Nie zostawimy Starych Polskich Drzew w dotychczasowej sytuacji.
Marcin Wawrzynczak – Dębowy Gaj , bezimienne dęby
Wejdźcie na tę stronę [Najstarsze Drzewa]. Tam przeczytacie o wielu cudownych bardzo starych drzewach żyjących w naszym kraju. Jeśli każdemu z nich nadamy imię przestaną być anonimowe. Drzewo które ma imię możemy czcić nie tylko w Święto Boru, czy w Święto Drzew – ale także w każdą rocznicę w dniu jego słowiańskich imienin.
DZIEŃ IMIENIN DRZEWA – waszego drzewa tego, któremu wy i wasza rodzina nadaliście imię, to dzień w którym możecie też dla tego drzewa coś zrobić. Zrobić cokolwiek według swoich osobistych możliwości – na przykład oczyścić jego otoczenie ze śmieci, na przykład choćby wykonać tablicę z jego imieniem i postawić ją przy nim z informacją, jak drzewo ma na imię, ile może mieć mniej więcej lat, co to za gatunek oraz, że to imię nadało Towarzystwo Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce.
Drzewo zaliczone do Najstarszych Drzew w Polsce , posiadające IMIĘ zostanie wpisane do Rejestru Towarzystwa Najstarszych Drzew w Polsce. Takie drzewo może stanowić atrakcję turystyczną szlaków wycieczkowych w waszej okolicy, może się stać wizytówką samej miejscowości. Przeczytajcie kończący ten artykuł pomysł Marcina Wawrzyńczaka – może uda się zainteresować jakąś firmę, jakiegoś biznesmena z waszej okolicy i przekonać do patronatu nad waszym Najstarszym Drzewem. Jeżeli zechciałby finansować opiekę nad Drzewem – otrzymałby od Towarzystwa Ochrony tytuł firmy sprzyjającej Najstarszym Drzewom, Opiekuna Najstarszych Drzew – wtedy moglibyśmy naprawdę się nim zaopiekować, leczyć je i chronić.
Prawie 1300 letni Cis z Henrykowa Lubańskiego – bezimienny [ze strony http://www.najstarszedrzewa.blogspot.com
Ten cis urodził się w roku 734 naszej ery, tak !!! To nie pomyłka. Nie w 1734 ale w 734. Jego słoje pamiętają każdy rok jaki upłynął od tamtego czasu. W jego słojach jest Zapisane co się każdego roku dookoła niego działo. Są to bardzo subtelne ZAPISY. Nie potrafilibyśmy ich mimo całej naszej dzisiejszej technologii odczytać, ale ten zapis istnieje. Najprostsze odczytane przez człowieka z zapisu pni drzew informacje to te o tym czy dany rok był ciepły i dobry, udany,. deszczowy, czy może za bardzo deszczowy i niezbyt udany, czy może był rokiem suszy, kłopotów, wysokich temperatur – to najprostsze zdanie odczytuje się na podstawie szerokości słoja z danego roku. Ale żeby to zrobić musielibyśmy to drzewo ściąć.
Cis bystrzycki – Marcin Wawrzynczak – BEZIMIENNY
[ze strony http://www.najstarszedrzewa.blogspot.com
W ZAPISIE miąższu pnia są jednak dużo subtelniejsze informacje pisane językiem związków chemicznych, rozpadem promieniotwórczym komórek, są zapisane proporcje składników czerpanych danego roku z gleby, skład substancji które drzewo pobrało – to wszystko można by odczytać rozczytując subatomową strukturę owych słojów.
Do tego jednak bardzo nam daleko.
Ludzie jednak w głębokiej starożytności doceniali Stare Drzewa i czcili je. Słowiańska Wiara Przyrodzona – Wiara Przyrody szczególnie potężne drzewa uważała za święte. Tak jest i dzisiaj . To właśnie są Nasi Święci. Cudem jakiego dokonali aby dowieść swojej świętości jest to że WCIĄŻ JESZCZE ŻYJĄ mimo wrogiego im od 966 roku n.e. otoczenia, które na wszelkie możliwe sposoby niszczyło drzewa. To otoczenie stworzyli im ludzie, którzy przestali czcić drzewa i gaje, przestali je uznawać za święte – zaczęli je bezlitośnie wykorzystywać i karczować – niszczyć – to znaczy zabijać.
Jeżeli komuś się wydaje, że określenie „zabić drzewo” jest śmieszne to tylko świadczy o tym jak daleko taki człowiek odszedł od KORZENI – od WIARY Przyrodzonej swoich Dziadów, od Przyrody, od Matki Ziemi.
Nie wystarczy pomodlić się do Matki Boskiej – Marii lub, jak to wolą fanatycy, Maryji – żeby ocalić Matkę Ziemię. MATKĘ ZIEMIĘ – JEDYNĄ NASZĄ PRAWDZIWĄ MATKĘ – Wcale nie dziewicę, której istnienia nie trzeba nikomu udowadniać i której praw rodzicielskich nikt nie musi dowodzić, która zrodziła wraz z innymi Żywiołami i Mocami Przyrodzonymi Światu – Wszemu Światu – Człowieka.
Wszech-Świat (Bóg Bogów, Ojciec Ojców, Światło Świata – Świętowit) poprzez Matkę Ziemię i JEJ Ciało wcale nie niepokalane – pokalane jak najbardziej, wydał z jej Siostry PRZYRODY-RODŻANY Człowieka na Świat. Od niego Człowiek pochodzi. Człowiek przez duże C i przez małe c. Tak mówi Wiara Przyrodzona – wiara która nie stoi w sprzeczności z nauką i nie każe nam wierzyć w krwawe baśnie, ale w prawdziwą Baję -Opowieść i Materię Wszego Świata.
Wyznawcy Wiary Przyrodzonej – Wiary Przyrody Słowiańskiej czczą dzisiaj i czcić będą ZAWSZE – PO WSZE CZASY – Drzewa – nie tylko najstarsze, nie tylko drzewa, także inne rośliny, które „głupi” ludzie w przeszłości wiązali z czarami i czarownicami (poniekąd słusznie bo czarownice były kapłankami Wiary Przyrody). Są to najpożyteczniejsze rośliny Ziemi o potężnych właściwościach, o wielkiej mocy zabijania i uzdrawiania. Wyznawcy Wiary Przyrodzonej Słowian czcić będą i czczą Zwierzęta KTÓRE – zapewniam was – MAJĄ DUSZĘ – i będą zbawione jak i my wszyscy – Jeśli nie Rajem to przynajmniej Cichym Ostatecznym i Spokojnym Snem – bez koszmarów z chrześcijańskiego horroru jaki przechodzą w ciągu ziemskiego swojego życia na przykład na kurzych fermach, lub w koszach na śmieci, lub żywcem palone, lub włóczone na sznurze za wypasioną pijacką „furą” na polskiej wsi.
W dawnej Słowiańszczyźnie istnieli Drzewidzi – Byli nie tylko Opiekunami Świętych Drzew, ale także opiekunami ZAPISÓW – biegłymi w czytaniu Mowy Drzew, byli przekazicielami Wiedy Starowieku i tworzyli oni Radę Starowieku (Radę Drzewidów), która zbierała się pod Świętym Drzewem albo Drzewem Zapisu i radziła i sądziła na całą okolicę i rozstrzygała spory według Praw Starowieku – Pisze o tym pięknie Stanisław Vincenz (możecie o nim przeczytać na naszych stronach).
Marcin Wawrzyńczak – Dębowy Gaj , bezimienne stare drzewa w parku
[ze strony http://www.najstarszedrzewa.blogspot.com
Chcemy i Będziemy bronić Starych Drzew i chronić Stare Drzewa i będziemy to czynić ze wszystkich sił – w miarę możliwości – mam nadzieję, że coraz większych z godziny na godzinę i z miesiąca na MIESIĄC – W MIARĘ ROZWOJU NASZEJ AKCJI. Czynimy tak bo stawiamy PRAWA PRZYRODY wyżej niż PRAWA CZŁOWIEKA, a Prawa CZŁOWIEKA – każdego bez wyjątku – zwłaszcza prawa do życia w niezniszczonym i niezanieczyszczonym środowisku – stawiamy wyżej od zwykłego kodeksowego Prawa, które nie służy wszystkim na równi, lecz wybranym grupom posiadającym zasoby finansowe i władzę.
Starosłowiańska Świątynia Światła Świata, NajstarszeDrzewa .blogspot.com oraz Słowiańska Wiara
Obejmujemy swoim działaniem Całą Polskę – Do końca tygodnia podamy wam dalsze szczegóły.
Jedno możemy ogłosić jednak już dzisiaj
OGŁASZAMY 1 i 2 MAJA – nie żadnym tam świętem robotniczym , nie żadnym tam dniem flagi – OGŁASZAMY te dni 1 maja – Świętem BORU oraz 2 maja – Świętem DRZEW – wszystkich, ale szczególnie seniorów – Najstarszych Drzew.
Jak uczcimy drzewa – jedno jest pewne, że towarzysko i rodzinnie – jak to dawniej bywało pod Drzewem Zapisu, które stało w każdym słowiańskim opolu, w każdej wsi.
Inna lipa w Siedlęcinie, która wrasta w zamek [ze strony http://www.najstarszedrzewa.blogspot.com – bezimienna
O Zapisie z Księgi Tura:
Święte Drzewo Zapisu – i kult drzew
W Serbii i wielu innych okolicach Słowiańszczyzny znane były drzewa zwane „zapisami” albo drzewami „grumadnymi”a. Każda wieś, gród i sioło, każda zadruga i każdy ród posiadały własne drzewo, które było ziemskim odbiciem Drzewa Drzew rosnącego na Wierchu Weli. Takie samo drzewo posiadało całe plemię, książęcy ród oraz cała ziemica. Drzewo to znajdowało się pod opieką całej społeczności, a w jego rozwoju odbijały się losy grupy ludzkiej, którą sobą reprezentowało. Gdy słabło i schło, było to złą wróżbą, uwiąd konara zwiastował śmierć grupy osób, niepowodzenie wyprawy, mór, suszę itp.
Pod „zapisem” często składano ofiary, pod nim też zanoszono prośby do bogów, przewiązując jego gałęzie proszalnymi wstążkami. Dbano, by drzewo było wolne od szkodników, by nie cierpiało braku wody (zwłaszcza w czasie suszy) i by w jego pobliżu zachowane były spokój oraz powaga. Drzewo owo często znajdowało się w samym środku wsi, a cała zabudowa rozchodziła się koliście od owego głównego miejsca. Znane są typowo słowiańskie plany zabudowy przestrzennej, które mają właśnie kształt kolisty. Na Połabiu po tym kształcie, zwanym okółem, opolem albo pagiem-pągiem (Pąk – kula), odróżnia się budownictwo słowiańskie od germańskiego. Obok „zapisu” często znajdowała się świątynia będąca jednocześnie domem gromadnym, przeznaczonym dla starszyznyb. We wszystkie święta właśnie tutaj obradowano, składano ofiary, urządzano uczty. Jeśli świątynia lub święty gaj znajdowały się w innym miejscu (np. na wzgórzu obok wioski), to po spełnieniu ofiar przenoszono się pod centralne drzewo zapisowe i tutaj odbywała się gromadna ucztac.
Istniał także zwyczaj, zachowany na Rusi nawet jeszcze w XVIII wieku, pisania przy pomocy tajemnych znaków próśb na zwitkach brzozowej kory (zwanej bieriostem)d i przyczepiania owych zwitków do gałęzi albo przybijania ich do pnia. W gałęziach drzewa przebywali bogunowie zwani Wilcami lub Sjenami. Sjen siedzący w drzewie zapisowym (rodowym albo świętym) zanosił prośby Bogom i od nich przynosił wierg, byt i dolę dla wszystkich, którzy znajdowali się w zasięgu jego władzy i pod jego piecząe. Okolice świątyń otaczały święte gaje, w których wszystkie drzewa były nietykalne. Na ziemicy pojedynczego małego plemienia znajdował się zwykle jeden święty gaj, a drzewa w nim przedstawiały „wszystkich ludzi” (członków owego plemienia), ścięcie któregoś z drzew w świętym gaju byłoby potrójną zbrodnią: zabiciem samego drzewa będącego symbolem bóstwa, zabiciem Sjena siedzącego w drzewie i zabiciem któregoś z ludzi plemienia.
W świętych gajach centralne miejsce zajmowały: drzewo księcia, drzewo boga miejscowego, drzewo całego plemienia i drzewo ziemicy. Te cztery drzewa zwykle otaczały świątynię – o nich, jako o drzewach specjalnych, piszą kronikarze. Oczywiście istniały święte gaje bez świątyń, kapiszt czy kącin, jak również bugryszcza czy trebiszcza, na których szczycie rosło tylko jedno drzewo poświęcone jednemu bogu, Było też na poszczególnych terenach i ziemicach sporo innych drzew świętych poza świętymi gajami, drzew, które wykazywały się własnościami leczącymi, miały niesamowite kształty, wyróżniały się wiekiem albo często trafiał w nie swoją Błyskawicą Perun, Drzewa święte zwano też drzewami sjenowitymi lub sjenami.
b opowieści zapisane w Zapisach, czyli uznanych i powszechnie podawanych do wierzenia dziejach danej społeczności. Dzieje te zapisywano na drewnianych deszczułkach i prawie żaden z takich zapisów nie przetrwał do współczesności. Zupełnie wyjątkowym znaleziskiem tego typu zapisu była Księga Welesowa, która zaginęła w czasie II Wojny Światowej. Jedynym dowodem jej istnienia są dzisiaj fotografie wykonane w okresie międzywojennym XX wieku. Sama treść zapisów Księgi Welesowej budzi podejrzenia o falsyfikację, ale fałszerstwo to nie jest udowodnione ponad wszelką wątpliwość.
Zapisami nazywano także wielkie, wiekowe drzewa rosnące w samym centrum okołu, czyli wsi słowiańskiej, posadowionej zwykle na planie koła. Wierzono, że w takim świętym drzewie zapisuje się każdy rok dziejów osady i wszystkich jej mieszkańców. Pod tym drzewem, ewentualnie w chacie gospodzina – włodarza społeczności, albo w tzw. Gościńcu – domu rady starszych, w samym środku wsi zbierano się na rady i starodrzewiańskie sądy (sądy starowieku). We wsiach polskich echa tego ułożenia pozostały do dziś. W środku wsi znajduje się zwykle rynek z dużym drzewem, w koło niego są rozmieszczone: świątynia, rada gminy, albo siedziba wójta i gospoda (a dawniej była także bania – łaźnia). W dzień święta po wyjściu ze świątyni mężczyźni udają się do gospody na pogwarki i libację. Święte Drzewa rzeczywiście zapisują dzieje rok po roku, o czym dzisiaj już doskonale wiemy, ale odczytywać dokładnie tych zapisów wciąż nie potrafimy.
…
Marcin Wawrzyńczak – platany klonolistne, Lwówek Śląski – bezimienne
[ze strony http://www.najstarszedrzewa.blogspot.com
Księga Ruty – Taja 23
Jakże zatem wiedza o tych czasach odległych, o pierwszych chwilach Nowej Koliby, przetrwała do naszych dni?
Dzięki drzewym zapisom. Jako, że każde plemię Krainy Sis posiada swoje Drzewo Zapis.
Każda zadruga ma takie drzewo, każda wioska i każdy gród jest wyposażony w zapis, który kapłani sadzą w dniu zakładzin sioła. Jest onoż drzewo, lub święty słup, posadowione w samej ośródzie dziedziny, w samym środku dziejów, jest otoczone świętością i czcią powszechną.
To nietykalne drzewo zapisuje każdą chwilę w swoim pniu i w gałęziach, w swoich korzeniach i w listowiu. A kiedy znać, że żywot onego Zapisu ma się ku końcowi sadzą blisko przy nim kolejne drzewo, które rosnąc obok przejmuje wiedzę poprzednika. Tak zapisy biorą po sobie wiedzę o najdalszej przeszłości. Kiedy zaś pierwszy z zapisów dojdzie swego kresu, ścina się go u podstawy i kładzie do świętej ziemi, gdzie trwa po wsze czasy i nigdy się nie rozkłada. Owa ziemia to glina i gruda połączone topielą. Kto by sięgnął w głąb topieli odczytałby, z leżących tam jeden na drugim pni, całe dzieje Koliby – Starej i Nowej, a także Zerywanów Starych i Nowokolibańskich. Mędrcy jednak nie muszą tego czynić. Wystarczy, że osiągną stan wysokiego skupienia poprzez ofiary i modły, poprzez zaklęcia i tany.
Mędrcy siadają przy zapisie i modlą się, aby się połączyć z bogami i duchami przodków, a kiedy to uczynią słuchają pieśni drzewa zapisu i ono wszystko im opowiada. Od samego początku aż po dziś dzień. Święci mężowie rozumieją szum liści, szelest gałęzi i mowę drzewnych nerwów, którymi prą soki w drewym cielsku prawiekowych liściastych olbrzymów. Rozumieją mowę splątanych korzeni i mowę świecącego nocą próchna, mowę liściastych drgnień i drzewych poruszeń, mowę starowiekowych zapisów.
Święci mężowie wielu kapiszty twierdzą, że skupiwszy całą swą moc, mogą wprost wznieść się do Nieba, aby wysłuchać szumu Drzewa Drzew – Wierszby Welańskiej, a ona prawi dzieje Świata od samych jego początków.
Marcin Wawrzyńczak – platany klonolistne, Lwówek Śląski – bezimienne
[ze strony http://www.najstarszedrzewa.blogspot.com
O Bajorkach i Węsiorkach z Księgi Ruty:
Węsiory, węsiorki, Bajory, bajorki – wieszane na gałęziach drzew
A te święte miejsca nazwali drzewidzi, kapłani i wicikowici: Odry i Węsiory. Odry dlatego, że ludzie Widnura dokonywali tym aktem odebrania owej ziemi bogom i przyjmowali ją w ludzkie władanie niejako odzierając bogów z ich własności. Węsiory zaś dlatego, że kornie chyląc głowy prosili tu za każdym razem bogów o wybaczenie tego bezczelnego czynu, wieszając owe węsiory, wisiory, wężorki, wisiorki, bajory i bajorki na gałęziach świętych drzew, z wypisanymi prośbami, lub bez zapisów, jeno ze znakiem barwnym – mastnym.
Węsiorami nazywano wysokie, wąskie, stanice boskie – chorągwie z wizerunkami i zapisami, węsiorkami zwano małe staniczni boskie z zapisami. Stanicą lub chorągwią zwano proporce i flagi bojowe, gromadne, kącinne, plemienne. Bajorami mieniono duże barwne proporce poświęcone bogom, lecz bez wizerunków i zapisów, w barwach przeznaczonych danemu bogu lub tynowi świętemu, bajorkami określano barwne wstążki w bożych maściach, zaś wisiorami i wisiorkami – metalowe, brązowe i żelazne, albo srebrne czy złote wota, znaki i wizerunki kute – poświęcone bogom.
Marcin Wawrzyńczak – platany klonolistne, Lwówek Śląski – bezimienne
[ze strony http://www.najstarszedrzewa.blogspot.com
Oto artykuł z portalu Góry Izerskie z listopada 2010:
Magdalena Sobczyk o inicjatywie Marcina Wawrzyńczaka
Towarzystwo Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce
Jedzenie na zdrowie… drzew
O zaletach dań z ekologicznej żywności większość z nas słyszała. Niektórzy dali się do niej przekonać. Ale czy ktoś słyszał o dobroczynnym działaniu ekojedzenia na drzewa?
Pomnikowy żywotnik zachodni (Thuja occidentalis) na cmentarzu w Szklarskiej Porębie Dolnej (fot. Marcin Wawrzyńczak)
Spożywanie wegetariańskich posiłków, w odpowiednim miejscu i czasie, może pomóc starym drzewostanom. Jak to możliwe? Dzięki akcji organizowanej przez Fundację Eko-rozwoju FER. W dniach 6-18 listopada, codziennie w godz. 10-18, w nowej jadłodajni Bio Bar ZIELONY JESZ, przy pl. Piastowskim 24 w Jeleniej Górze–Cieplicach wegetariańskie posiłki z produktów ekologicznych, produkty bio, bezcukrowe desery i napoje będą wydawane za cegiełki. Zgromadzone fundusze sfinansują pierwszy projekt fundacji: rewitalizację parku pałacowego w Maciejowcu. Partnerem akcji jest Towarzystwo Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce – organizacja zajmująca się szeroko pojętą ochroną starych drzew żyjących na terenie Polski.
Dlaczego Maciejowiec? Ponieważ, jak mówią organizatorzy, ten najcenniejszy i największy park pałacowy w Kotlinie Jeleniogórskiej (Staffa, „SGTS. Kotlina Jeleniogórska”), w którym rośnie wiele pomnikowych i rzadkich okazów, od lat zarasta dziką roślinnością, zabytkowe drzewa są zagłuszane przez samosiejki, zaś stare okazy chore i bezbronne, jedne po drugim umierają. Dzięki uzyskanym z cegiełek środkom, fundacja chce otoczyć opieką rosnącego tam zabytkowego tulipanowca. Poddać go pielęgnacji, oczyścić otoczenie oraz stosownie oznakować to piękne drzewo. To będzie pierwszy krok w ochronie parku. Warto więc połączyć przyjemność spożywania posiłku ze słusznym celem i przyłączyć się do akcji.
Towarzystwo Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce to bardzo niecodzienna inicjatywa. W swych założeniach zajmować się ma przede wszystkim ochroną starych drzew poprzez edukację, promocję i konkretne działania, takie jak w Maciejowcu.
Jak mówi założyciel Towarzystwa, Marcin Wawrzynczak: – Stare drzewa warto chronić, bo są symbolem czegoś większego – żyły za czasów naszych prapradziadów.
Jego zdaniem urzędowa ochrona nie jest wystarczająca. Zapewnia tylko tyle, że drzewa nie można wyciąć. – Nikt pomników przyrody nie pielęgnuje. – dodaje Wawrzynczak – Rosną sobie, coraz bardziej zapomniane. Wszystkie stare drzewa warte są rewitalizacji – pielęgnacji, dopieszczenia, docenienia.
Ochrona taka jest jednak kosztowna. Akcje takie jak eko-baru ZIELONY JESZ nie przyniosą tylu pieniędzy by sfinansować troskliwą opiekę nad starymi drzewostanami, choćby tylko w Sudetach, a co dopiero w całej Polsce.
Towarzystwo Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce ma jednak pomysł jak przekonać tych, którzy pieniądze mają i mogą je przekazać na szczytny cel. Ochrona starych drzew to doskonała szansa dla samorządów. Zwłaszcza gmin, w których nie ma innych atrakcji turystycznych. Hasła „Tutaj chronimy stare drzewa” czy „Firma przyjazna starym drzewom” promujące przedsiębiorstwa (zwłaszcza związanych z drewnem) mogą przynieść długoterminowe zyski. Pozytywny wizerunek płynący z ochrony starych drzew wielokrotnie przekracza krótkoterminową korzyść w postaci ekonomicznego zarobku na kilku kubikach opału.
Akcja ratowania parku w Maciejowcu to nie jedyny sposób na ratowanie najstarszych drzew w Polsce. Towarzystwo w planach ma opracowanie turystycznego szlaku starych drzew, a także zainicjowanie lokalnych wydarzeń i imprez. „Urodziny drzewa” – skierowane głównie do młodych miłośników przyrody, by wybrali imię dla drzewa i w dzień jego patrona „czcili” solenizanta i opiekowali się nim. Wyszukiwanie i znakowanie najstarszego drzewa we wsi, gminie czy powiecie. W podobnych działaniach pomocna będzie baza danych starych drzew, którą Towarzystwo chciałoby stworzyć.
Główną ideą i celem Towarzystwa Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce jest zaprojektowanie i wdrożenie systemu, w którym stare drzewa przestają być zawadą i źródłem zysku, a zaczynają być źródłem dumy dla lokalnej społeczności i atrakcją turystyczną. – Kiedy staną się ważnym punktem na symbolicznej mapie małej ojczyzny – czym się opiekujemy, o co dbamy, co nas pozytywnie wyróżnia – stare drzewa staną się źródłem dochodów dla miejscowej ludności. Ma to zdaniem założyciela Towarzystwa zapewnić związany z potężnym drzewem ruch turystyczny, dotacje i marketing lokalny.
– Określenie „najstarsze drzewa w Polsce” traktujemy rozszerzająco, to znaczy, że w zakresie naszego zainteresowania są również drzewa bardzo stare, drzewa wyjątkowe z różnych powodów (przyrodniczych, historycznych, krajobrazowych itd.), zabytkowe parki, aleje itp. – mówi Marcin Wawrzynczak. Jego zdaniem, taka codzienna ochrona przyrody sprawdza się o wiele lepiej niż spektakularne i jednorazowe akcje, często źle postrzegane przez lokalną ludność. Ochrona starych drzew nie jest niczym nowym za granicą. – Zwłaszcza w Anglii, gdzie cała rzecz ma długą tradycję i jest wielce rozwinięta. Chcielibyśmy współpracować również z Niemcami, Holandią, Skandynawią.
Wszelkie te działania powinny być wsparte edukacją lokalnych społeczności. Aby drzewa pielęgnować zamiast wycinać. Wówczas każdy, jak głosi myśl przewodnia Towarzystwa, będzie miał szansę przyczynić się do zachowania nie tylko przyrodniczego ale także kulturowego dziedzictwa. Można podarować grosik na tulipanowca w Maciejowcu, albo przyjść podczas organizowanych lokalnie akcji oczyszczania starego drzewa i pomóc w pracach porządkowych.
Magdalena Sobczyk
Kult Drzew – możliwe rytuały Święta Boru oraz Święta Drzew
[ostatnia aktualizacja (zawsze na końcu artykułu): 18 kwietnia 2011]
Uwaga:Towarzystwo Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce ogłasza powszechną akcję NADAWANIA IMION NAJSTARSZYM DRZEWOM.Pierwsze obrzędy nadania imion odbędą się 1 maja w czasie Święta Boru oraz 2 maja w czasie Święta Drzew. Każdy kto włączy się do akcji może nadać imię wybranemu przez siebie w okolicy WIEKOWEMU, BARDZO STAREMU DRZEWU . Jak to zrobić dowiecie się TUTAJ!!!
Procedura nadawania imion i dokumentacji jest zamieszczona pod wizerunkami drzew w tym artykule. Jest ona opisana krok po kroku łącznie w formułkami, które należy wypowiedzieć w trakcie obrzędu nadania imienia. Także wykaz słowiańskich imion.Oraz: Jak rozpoznać naprawdę stare drzewo – najlepiej z wykazu Pomników Przyrody województwa, miasta lub gminy, albo ze stron nadleśnictwa, towarzystwa ochrony przyrody, organizacji Zielonych, lub po prostu pójść z centymetrem.(Czytajcie o tym w artykułach poniżej).
Dodatkowo zamieszczamy fragmenty pracy Kazimierza Moszyńskiego o kulcie drzew wśród Słowian – bo oczywiście wiele się z polskiego Internetu na ten temat nie dowiecie, a z Wikipedii to już prawie ZERO. Są to istotne informacje o różnych elementach obrzędów drzewnych, które pozwolą wam wybrać sobie do święta nadania imienia drzewu odpowiadające wam fragmenty z Kultu Drzew.
Rytuały Kultu Drzew mogą mieć charakter religijny, ale nie muszą. Kto chce może im nadać charakter zupełnie świecki – po prostu w Duchu Ekologicznym. Czy przeżywamy ceremoniał nadania imienia drzewom TEISTYCZNIE czy ATEISTYCZNIE to nie ma żadnego znaczenia – ważne żebyśmy uczynili krok naprzód w Ochronie Najstarszych Drzew w Polsce i zapobiegli ich dalszemu niszczeniu, dewastacji zabijaniu.
Dąb – Pomnik Przyrody w Krakowie Prokocimiu w Parku Jerzmanowskich – BEZIMIENNY – do nazwania 1 lub 2 maja 2011. Może to dziwne a może nie – w polskim internecie znalazłem listę najstarszych drzew na świecie, ale nie ma listy najstarszych drzew w Polsce. STWÓRZMY TAKĄ LISTĘ (niech ma nawet 33.000 pozycji, bo tyle jest drzew pomników przyrody w Polsce jak piszą w Wiki, albo i 100.000) i monitorujmy co się dzieje z drzewami z tej listy rosnącymi w naszej okolicy. Kiedy lista już powstanie każdą niepokojącą rzecz można będzie zgłosić do nas na mail: ssss.staredrzewa@gmail.com.
♦
Poniższy tekst pokazuje , że w Polsce – we wszelkich artykułach, opracowaniach (popularnych, naukowych) i definicjach pojęć i zjawisk społecznych, religijnych, naukowych – nie bierze się w ogóle pod uwagę istnienia Rodzimowierców, czyli polskich pogan WSPÓŁCZESNYCH, ani istnienia współczesnej WIARY PRZYRODY. W dalszej części tego artykułu, jak zwykle, będę wtrącał swoje uwagi. Wszelkie teksty pochodzące ode mnie (lub od nas jako całości SSŚŚŚ) będą mieć kolor zielony.
Trudno mi podawać, we wszelkich artykułach jakie piszę, na każdym kroku, prawidłowe definicje niemal wszystkiego co nas otacza. Prawdę mówiąc – z naszego punktu widzenia, ludzi wyznających Wiarę Przyrody – tak wiele różnych wykoślawionych w Polsce pojęć należałoby prostować, że musielibyśmy poświecić temu – bez żadnej przesady – całe swoje życie, a może jeszcze życie kolejnego pokolenia. By nie być gołosłownym – tylko w kontekście interesującego nas dzisiaj tematu Kultu Drzew i Święta Boru – 1 maja oraz Święta Drzew – 2 maja, wprowadzamy trochę pojęć i wiedzy z tego zakresu – pochodzącej z popularnych opracowań, które przydałyby się nam do obchodów świąt i będą dla nas pożyteczne , ale niestety dopiero po opatrzeniu komentarzem, uwagami i sprostowaniami.
Encyklopedia Wiedzy:
Drzew kult, otaczanie czcią religijną drzew, związane m.in. z traktowaniem ich jako symboli życia i płodności, dopatrywaniem się w nich osi świata, łączącej niebo, ziemię i podziemia, uznawaniem ich za epifanię mocy istot nadprzyrodzonych, za miejsce objawiania się, wcielenie bądź siedzibę bóstw. Jest odmianą kultu przyrody. Kult drzew rozpowszechniony w dawnych czasach szeroko zarówno wśród ludów pierwotnych, jak i wyżej cywilizowanych, praktykowany współcześnie przez plemiona na wczesnym etapie rozwoju cywilizacyjnego, przetrwał w folklorze różnych stron świata. Obiektem czci były najczęściej wybrane gatunki drzew, np. dęby, jesiony, lipy w Europie, baobaby w Afryce, figowce na Wschodzie. Z wielu religii i mitologii znana jest idea drzewa kosmicznego, przedstawianego niekiedy, jak choćby w tradycji indyjskiej, w formie odwróconej – korzeniami do góry, symbolizującego żywy, nieustannie odradzający się wszechświat, którego elementy, jak pień, konary i gałęzie, wyrastają jedne z drugich i powiązane są ze sobą przynależnością do jednej całości.
„Praktykowany współcześnie przez plemiona na wczesnym etapie rozwoju” – a więc my tutaj w Polsce jesteśmy plemieniem na wczesnym etapie rozwoju – Brawo!!! No, ale chwała przynajmniej za bark kompleksów neokolonialnych i odwagę zaliczenia samych siebie (Polaków) do plemion prymitywnych.
No i cóż zaczynamy w takim razie sprostowania. Ta powyżej przedstawiona prymitywna definicja kultu drzew rzeczywiście odnosi się tylko i wyłącznie do prehistorycznych plemion okresu wczesnego neolitu, bo w fazie nieco późniejszego neolitu takie pojmowanie świętości drzewa (jak to powyżej przedstawiono – na podstawie chrześcijańskich koncepcji naukowych XIX i XX wieku), musiałoby wśród ludzi neolitu wzbudzić pusty śmiech. Tym bardziej wśród współczesnych pogan (rodzimowierców) w Polsce czy Europie – ale jak z tego tekstu wynika współcześnie kult drzew podobno w ogóle nie występuje wśród cywilizowanych społeczeństw.
Wciąż w internecie rozpowszechnia się podobne bzdury, powtarzając je za chrześcijańską nauką z lat 1800-1900 (wcześniej w ogóle nie było nauki tylko magia). Trzeba wiedzieć, że ta „nauka” jest nieaktualna w wieku XXI i że to tylko „nauka naukawa”.
Przeczytajcie poniżej jak rozbudowany jest kult drzew i roślin w Indiach – gdzie wciąż żywa jest najstarsza religia WEDA – znana niegdyś zarówno Hindusom aryjskim, Irańczykom, Scytom, Sarmatom jak i Słowianom. Także w dzisiejszej Polsce Rodzimowiercy – ludzie wyznający Wiarę Przyrody – oddają drzewom cześć i opiekują się nimi na co dzień, próbując je ratować przed „bezmyślnym” niszczycielstwem innych ludzi i starając się przywrócić, należną im z natury rzeczy, cześć – odebraną przez chrześcijaństwo.
Współczesny Kult Drzew w Wierze Przyrody traktuje drzewa jako święte twory PRZYRODY, na Ziemi są to wytwory Przyrody i Matki Ziemi oraz Bogów Boru. Ci bogowie – to oczywiście jak wiemy nie żadne nadprzyrodzone olbrzymy o ludzkich kształtach, lecz po prostu Siły Kosmosu – Aspekty i Emanacje Światła Świata – czyli Wszego Świata (przedstawiane obrazowo w postaci ludzkiej, albo innej – także jako zwierzęta, drzewa, kwiaty, owady). Poszczególne „gatunki-rodziny” drzew – tak jak wszelkie byty przyrodnicze z poszczególnych rodzajów występujących na Ziemi (krzewy, rośliny-krzewiny, grzyby, plankton roślinny, płazy, gady, ryby, bezkręgowce, owady, a wreszcie ptaki i ssaki) są szczególną emanacją innych Sił Wszechświata objawiającą się na Ziemi (widzialną) poprzez aspekt jej Przyrody.
W tym sensie są one obrazem poszczególnych boskich rodów i reprezentacją tynów (tyn – dom, zagroda),jak i indywidualnie bogów danego tynu czy rodu, w osobnym bycie-sile, Przyrody,czyli w Mocy PRZYRODY. I odwrotnie – są one jednocześnie obrazem obecności bytu Przyrody (tynu,rodu Rodów) czyli ducha roślinnego i zwierzęcego i duchów pomocniczych Rodów (Roda i Przyrody) w owych innych siłach splecionych z ich duchem.
Przykładowo: Lipa jest obrazem Bogów Nieba (siły kosmosu opisanej jako Żywioł Nieba) w Przyrodzie Ziemi – jest obrazem w Przyrodzie wszystkich pięciu sił składających się na Żywioł Nieba: Siły Światła – Pana Światła – czyli Dadźboga, Siły Nieba-Kosmosu – Pani Niebieskiej -czyli Dażbogi-Da(wa)ny, Siły Nocy-Ciemności – Pana Nocy – czyli Bodnyjaka, Siły Gwiazd – Pana Gwiazd – czyli Płona-Płanetnika-Gwiezdnika i Siły Zarania – Pani Jutrzni – czyli Zorzy-Jutrybogi. Może być obrazem całego tego rodu jak i tynu na raz ( do tynu wchodzą jeszcze siły pokrewne związane rodzajowo z danym rodem), albo emanacją pojedynczej siły z tego tynu – czyli jednego z bóstw. Może też być siedliskiem jednego z małych pomocników bogów Żywiołu Nieba – któregoś z bogunów niebiańskich (patrz tabela poniżej). Lipa jest też – na odwrót obrazem, odbiciem, emanacją Przyrody ziemskiej w tynie, w rodzie Sił Żywiołu Nieba.
Poniżej zamieszczamy tabelkę, z której wynika jakie drzewa i rośliny są według Wiary Przyrodzonej Słowian emanacjami jakich sił kosmicznych (bogów Mocy i Żywiołów, Kirów i Działów oraz Najwyższego) objawionymi (wcielonymi) w daną roślinę czy drzewo. Możliwe są też nieco inne przyporządkowania, oraz bogatszy zestaw ziół i drzew, zwłaszcza że Słowianie znali przecież drzewa i rośliny z Mazji (Azji) Południowej, które my dzisiaj uważamy za egzotyczne. Z tego powodu zamieszczamy także kawałeczek dalej zestaw drzew i roślin czczonych dzisiaj przez Hindusów znających Wedę,
W Polsce z definicji w ogóle nie bierze się pod uwagę istnienia Rodzimowierców i Wiary Rodzimej Przyrody.Jeśli każdy z nas 1 lub 2 maja tego roku nada imię 1 drzewu możemy pokazać, że istniejemy. Jeśli przez 5 lat od dzisiaj nadamy imiona 100.000 starych drzew w Polsce to pokażemy , że trzeba poważnie brać pod uwagę nasze zdanie we wszystkim co się w tym kraju robi. Imiona można nadawać nie tylko przy okazji Święta Boru i Święta Drzew – Możecie to czynić przez cały rok gdziekolwiek jesteście. Konieczna jest jednak dokumentacja TEGO CO SIĘ ROBI – A WIĘC OPIS MIEJSCA, DRZEWA, JEGO IMIĘ, DATA NADANIA IMIENIA, ZDJĘCIE DRZEWA (wystarczy aparatem komórkowym). Należy to wysłać mailem na adres:
ssss.staredrzewa@gmail.com
AKCES (zgłoszenie chęci udziału) do akcji także wystarczy wysłać mailem na powyższy adres. Wtedy będziecie wymieniani jako oficjalni członkowie Towarzystwa Ochrony Najstarszych Drzew, we wszystkich materiałach związanych z naszym działaniem. Żeby zostać członkiem Towarzystwa Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce trzeba wziąć udział w akcji nadawania Starym Drzewom Imion. Ten udział jest wirtualny – nie pociąga żadnych kosztów a jedynym zobowiązaniem jest opieka nad Starym Drzewem któremu się nadało imię. Opieka w miarę możliwości własnych – to znaczy, że kiedy piorun odłamie konar nie musimy osobiście ruszać tam z piłą, ale powinniśmy dopilnować by właściwe, odpowiedzialne służby zajęły się tym rannym drzewem. Dlaczego? Bo taki mają obowiązek wynikający z tego, że wszyscy płacimy podatki na ten cel.
W ramach przygotowań do odbycia obrzędu nadania imienia drzewu musimy wykonać następujące czynności: 1. Znajdujemy naprawdę stare drzewo –
a) SAMODZIELNIE w terenie – Tabela z obwodami pnia które świadczą iż drzewo naprawdę ma swoje lata znajduje się poniżej w tym artykule. Oczywiście może to być także drzewo specjalne – jak na przykład to na szczycie Trzech Koron (jeśli ktoś aż tam zawędruje w tym celu), albo inne cenne i dziwne drzewo – w naszej okolicy.
b) Na listach wojewódzkich pomników przyrody lub miejskich lub gminnych listach – powinny być w Internecie jako uchwały lokalnych samorządów z 2004 i wcześniejszych lat. Jeśli nie ma szukamy w Internecie takiego drzewa lub rozglądamy się w terenie. w Krakowie na przykład na listach Urzędu Miasta jest ponad 240 drzew pomników i wszystkie są bezimienne.
2. Potrzebny nam będzie do świętowania typowy zestaw piknikowy – jeśli z drugą osobą lub z całą rodziną (dzieci) to odpowiednia ilość kanapek i napojów, kocyk aby się rozłożyć pod drzewem itp.
3. Potrzebny będzie sprzęt specjalny: a) sznurek konopny lub inny który pozwoli nam opasać i przewiązać drzewo – na tym sznurku zawiązujemy potem kolorowe wstążki, b) kolorowe wstążki z domowego lamusa, lub kupione w hurtowni – najtańsze są „zwykłe” wstążki szerokości 2,5 i 3 cm – które sprzedają w motkach po 50 m – cena 11 PLN netto za 50 m (ceny są podawane przeważnie za 100 m wstążki). Tniemy wstążki na odcinki długości 0,5 – 1 m. Dobrze by było mieć ze dwa trzy kolory. c) Karteczka z zapisaną formułką nadania imienia. d) butelka czystej wody i kropidełko (możemy też pokropić drzewo ręką). e) jakikolwiek instrument muzyczny (dwie deseczki do uderzania o siebie, harmonijka, trąba, dzwoneczki, bębenek, tamburyn, piszczałka, flet). f) telefon komórkowy z aparatem fotograficznym lub aparat fotograficzny (jeśli mamy, jeśli nie to trudno)
g) imię wybieramy wspólnie z rodziną z zestawu imion do których podajemy tutaj linki, lub jeśli koniecznie chcemy uczcić naszego przodka w owym drzewie nadajemy mu jego imię (to wyjątek dla imion chrześcijańskich – tylko z takiej okazji je nadajemy drzewom, gdy czcimy swojego przodka o chrześcijańskim imieniu.
Kult Drzew i roślin w Słowiańskiej Wierze Przyrodzonej
na początek Wikipedia:
Źródłem wiedzy o miejscach świętych przedchrześcijańskich Słowian są obrzędy ludowe oraz teksty średniowieczne. Miejsca kultowe były zróżnicowane w zależności od potrzeb religijnych. Duchom domowym cześć oddawano w obrębie domu i zagrody, pozostałym demonom i bóstwom na łonie przyrody.
[Moje zastrzeżenie do czasu przeszłego. Miejsca Święte Pogańskich Słowian są TU i TERAZ – tam gdzie były tych POGAN przedchrześcijańskich i tam gdzie są tych POGAN, którzy je TU i TERAZ ustanowili – jako praktykujący wyznawcy Wiary Przyrody. Druga sprawa – kategoria demonów to jakiś chrześcijański wymysł i pojęcie przeszczepione z chrześcijaństwa. My demonów nie czcimy, bo demony to są twory powstałe z „ułomnych” dusz zmarłych ludzi – czyli Z-DUSZE wcielone w „ułomne” (czasami trupie, czasami inożne) ciała. Zdusze błąkają się po Zaświatach i po Ziemi, aż nie osiągną stanu który pozwala im ponownie wcielić się w normalną istotę lub inny byt będący całością. C.B.]
Ważną rolę w kulcie odgrywały zbiorniki wodne. Thietmar przytacza informację o plemieniu Głomaczy, których obrzędy religijne związane były ze źródłem Głomacz. W późniejszych kronikach często powtarza się potępienie odprawianego nad rzekami kultu. Kosmas z Pragi informuje o składaniu nad rzeką ofiar ze zwierząt, mąki i soli. Również w ruskim piśmiennictwie kościelnym znajduje się potępienie składanych nad wodą ofiar z kurcząt, a także zwyczaju przyprowadzania nad rzekę panny młodej, gdzie pito wspólnie z pucharu i wrzucano pierścienie do wody.
[Doprawdy nie wiem co ma wspólnego kult wód z kultem drzew. Oczywiście miejsce święte powinno mieć kamień, gołą ziemię, trawę, drzewo, krzewy, zioła, źródło lub strumień, widok na okolicę, na niebo i słońce i najlepiej na wszystkie 4 strony świata. Każde miejsce święte słowiańskiej wiary może mieć te wszystkie elementy albo niektóre z nich – im więcej – tym jest doskonalsze. Kult Drzew uprawia się w obecności drzew a nie wody, bez drzewa woda na nic się nam nie przyda. Wyobraźcie sobie, co piszą ludzie gdzie indziej, skoro to jest tekst z Wikipedii. C.B.]
Dużą rolę w kulcie słowiańskim odgrywały elementy przyrody nieożywionej – drzewa i kamienie. Olbrzymie głazy służyły jako ołtarze, czego przykładem jest np. głaz pod Kołbielą nad Świdrem, w którego zagłębienia w pierwszy dzień Wielkanocy składano resztki święconki i pieniądze[1]. Głazom o charakterystycznym kształcie przypisywano właściwości lecznicze.
[Widać, że ktoś tutaj nieudolnie próbuje zrobić jakiś skrót z epokowego dzieła Kazimierza Moszyńskiego – Kultury duchowej Słowian (zacytujemy ją tutaj poniżej obszernie) i po prostu kaleczy ten świetny tekst zamiast dawać jakąś jego syntezę. Akurat Joście nie miało nic wspólnego z kultem Drzew i Moszyński wyraźnie o tym pisze, a my to poświadczamy, bo nad Świdrem w Kołbieli ofiary Jościa wykonywał osobiście wpierw Marian Wawrzeniecki (przed II Wojną Światową), a następnie Stanisław Wocjan (dopóki żył, zmarł 1974) – obaj jako przewodnicy duchowi II Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata z Warszawy. C.B.]
Spośród drzew szczególnym kultem otaczano dąb, lipę, klon, wiąz i jesion. Poszczególne drzewa i ich skupiska uznawano za siedliska bogów lub demonów i otaczano ochroną. Thietmar wspomina o wycięciu w 1009 gaju zwanego Świętym Borem w Schkeitbar pod Lützen, któremu miejscowi Słowianie mieli oddawać wręcz boską cześć. Podczas chrystianizacji Szczecina mieszkańcy miasta uprosili biskupa Ottona z Bambergu by nie wycinał świętego orzecha, aby mogli odpoczywać w jego cieniu.
[Absurd totalny. Przykre – Słowianie oddawali cześć wszystkim drzewom jak leci – nie było drzew nie lubianych, nie świętych, drzew które wolno – skopać, zbeszcześcić, zniszczyć, drzew które nie są boskiego pochodzenia – wszystkie były przypisane i reprezentowały tyny i rody boskie w aspekcie Przyrody i świata roślinnego. Ponieważ jakiś niemiecki klecha napisał coś o jesionie i dębie, to zaraz szczególnie go czczono!!! A może tak pomyśleć chwilkę samodzielnie własnym mózgiem i zastosować logiczne rozumowanie zamiast powtarzać bzdury. Czy ktokolwiek słyszał, albo czytał jakiś tekst na temat drzewa, które Wiara Przyrody każe wytępić, zniszczyć, zbeszcześcić?
To chrześcijanie uważają np. Osikę za wredne drzewo, na którym się Judasz powiesił i z tego powodu mają wystarczającą motywację, żeby to drzewo niszczyć, albo uważać za gorsze. Równie wredna jest według nich Wierzba – bo podobno diabeł w niej siedzi, niejaki Rokita – tak Rokita w niej może siedzieć jak i w każdym innym drzewie, bo to nie diabeł tylko bóg, jest jednym z Bogów Boru, a Wierzba jest symbolem Drzewa Świata , Drzewa Drzew – Świerzby-Wierchy (stąd wiecha na budowlach). I oto mamy jak na dłoni źródło chrześcijańskiej nienawiści do kolejnego gatunku drzew, które można bezkarnie, jako wredne, wyniszczać. Nie będę kontynuował tej listy, bo nie chcę nikogo obrażać, bo jak pociągnę dalej to przejdziemy wszystkie gatunki drzew i dotrzemy wkrótce także do dębów piorunowych, i jeszcze dalej do tak zwanych diabelskich, czarowniczych ziół godnych wytępienia. Czy naprawdę wciąż tkwimy w średniowiecznej ciemnocie chrześcijańskiej?!
Jeszcze głupsze jest stwierdzenie powtarzane – za pożal się Boże naukowcami chrześcijańskimi z XIX wieku, iż Słowianie oddawali boską cześć borom. Nie borom, lecz Bogom oddawali cześć – a Bór jest jednym z boskich Żywiołów. Napletli ci katoliccy księża takich bzdur, że ludzie mają teraz zupełną sieczkę w głowie.
Nie wiem czy warto to prostować, tutaj chcieliśmy tylko zacytować jakiś artykuł o kulcie drzew wśród Słowian – ale trafiamy za każdym razem na coś co w USA nazwano by – naigrywaniem się z czyjejś wiary i obrazą czyjejś religii, albo uczuć religijnych. Nie wiem kto to w Wikipedii pisze, ale jakiś zagorzały wróg Wiary Przyrody. Według tego co tu napisano należałoby powiedzieć analogicznie o katolikach, że oddają boską cześć drewnianemu krzyżowi (to odmiana kultu drzew, na miarę Świętego Józefa – stolarza). Ciekaw jestem jak by się czuli czytając o sobie coś takiego – może poczuliby się wreszcie, jak jakieś prymitywne plemię przedchrześcijańskie? Byłoby to na pewno zdrowsze niż mania wielkości i gloria z bycia katolikiem.
No i jeszcze te demony siedzące w drzewach – Jeszcze raz: demony to są dusze zmarłych wcielone w nieziemskie stwory – czyli z-dusze, twory z dusz zmarłych powstałe, a nie boginki i bogunowie – tylko ci ostatni emanują z drzew, a nie jakieś demony. Brednia na bredni i brednią pogania. [ C.B.]
Szczególną rolę w kulcie słowiańskim odgrywał dąb, uważany za święte drzewo Peruna. Jeszcze w XIX wieku w pobliżu Woroneża młoda para udawała się do starego dębu i trzykrotnie go obchodziła. Jałowiec był drzewem kojarzonym z kultem zmarłych, zaś lipa z kultem kobiecym, przez co zaadaptowano ją później do kultu Matki Boskiej. Drzewo stanowiło symboliczne wyobrażenie axis mundi, w miejscach kultowych pozbawionych drzew składano ofiary u stóp słupa.
[Kolejne życzeniowe myślenie jakiegoś zdeklarowanego ateisty, czy może ortodoksyjnego katolika. W tym roku w kwietniu widziałem młodą parę, która specjalnie przyjechała pod odnowiony zameczek w Korzkwi pod Krakowem. Na drodze do zameczku rosną dwa naprawdę bardzo stare jesiony. Zatrzymali się przy jednym z nich, obejmowali go w ciszy, z zamkniętymi oczami,a potem robiono im zdjęcia. To był żywy, pogański Kult Drzew wśród katolików, którzy go zasymilowali nie wiedząc nawet jaki ciężki grzech popełniają w dniu ślubu- sakramentu świętego, w ślubnych ciuchach uprawiając ten wredny zabobon. Nie uważam się za szczególnego szczęściarza bo miliona w TOTKA nie udało mi się na razie wygrać, a identyczny obrazek widziałem w zeszłym roku na zamku w Wiśniczu i przy kościółku w Tropiu, zaraz po wyjściu z kościoła młodej pary. Zabawne. C.B.]
Wraz z rozwojem wspólnoty politycznej i centralizacją kultu zaczęto ograniczać przestrzeń sakralną. Pierwotnie ogradzano święte drzewa i gaje (stąd nazwa „gaj” od gajiti ogradzać). Helmold z Bozowa opisuje gaj pod Stargardem Wagryjskim, otoczony płotem z dwiema bramami i dziedzińcem pośrodku. Prawo wejścia do środka miał jedynie kapłan z ofiarnikami lub osoby którym groziła śmierć, gdyż teren świętego gaju zapewniał im azyl. Zorganizowane terytoria kultowe urządzano także na wzniesieniach. Kompleks na Ślęży został przejęty przez Słowian po Celtach, którym pierwotnie służył. Ślady otoczonych wałami kamiennymi miejsc kultowych odkryto w wielu miejscach na obszarze całej Słowiańszczyzny, dużym ośrodkiem tego typu była np. Łysa Góra.
[Nie będę prostował pojęcia gaju, bo gaić się – wcale nie pochodzi od grodzić, Gaik nie jest zerwanym Świętym Krzewem – kto by to uczynił temu by normalnie ręka uschła – gaić to rosnąć, ozieleniać się, okrywać liśćmi, odbywać sąd pod świętym drzewem…. No dosyć już, nie myślałem że będzie tak kiepsko, to miał być artykuł z Wikipedii o kulcie drzew wśród Słowian – ani o kulcie, ani o drzewach , ani wśród Słowian – ŻENADA!!!
I jeszcze do tego brednia o Celtach na Ślęży – Ślęża i Śląsk były tak samo „celtyckie” jak i „niemieckie” – TO ZNACZY po prostu nigdy, nigdy i przenigdy nie były ani jednych ani drugich!!!
Od 3500 roku p.n.e., kiedy na Ślęży jeszcze nie stały żadne figury, tę ziemię dookoła zamieszkiwali Słowianie (haplogrupa R1a1a1) i nieprzerwanie aż do dzisiaj dalej tu mieszkają.
Ci ludzie, którzy mówią, że Śląsk nie jest częścią Polski są albo głupcami – dokładnie tak – nie waham się użyć tego słowa – głupcami i nieukami – albo są osobami o wyjątkowo złej woli, które żyją z uprawiania proniemieckiej, postgoebelsowskiej propagandy i powtarzają niemieckie brednie, żeby nam wszystkim – Polakom – szkodzić.
Otóż nie ma i nigdy nie było bardziej polskiej części Polski niż Śląsk – Bo Polska została ustanowiona przez Lugiów. Lug znaczy – , lauk, lęg, łęk, ląka, łąka, łęg, łuk, luka, lęga – stąd Lęgia – Lęchia – Lechia i jej następczyni Polęgia-Polęchia- Polska, Wielka Polska. Z tych samych Lugiów pochodzą Ślęgowie – Ślugowie – Ślęchici – czyli dzisiejsi Ślązacy. Z tych samych Lugiów-Lechitów pochodzą Łużyczanie – bo ług- łuż – łęg – lauk – łąka podmokła. Łużyczanie, Lechici i Ślęchowie to samo krwiste Serce Polski.To że Ślężanie (Ślyngowie – nazywani przez Niemców Silingami) pozwolili zamieszkać Niemym między sobą, a tamci im potem zabrali Śląsk i wcielili go do Niemiec, znaczy tylko tyle co zrobili dzisiaj Albańczycy w Kosowie. Dlatego Niemcy nigdy nie mogli spać spokojnie z takim grzechem na swoim protestanckim sumieniu, a także w każdej chwili musieli się liczyć z tym, iż Kaganat SIS w „osobie” Polęchji odbierze co kiedyś było jego, no i stało się. Albańczycy z Kosowa też nigdy spokojnie nie zasną – Przenigdy.
Ja sam jako Małopolanin mniej jestem Polakiem niż wszyscy ci Ślązacy. Bo Małopolanie – Mali Polanie czyli Czarni Polanie znani z Kijowa, to nie Polęchowie ale Polędzicy, Lendowie i Polendowie, Nurusowie inaczej Biali Horwaci -, Biali czyli -Wielcy Harowie (Wołynowie, Wołynianie), Kharowie-Kharpianie (Karpianie, Horole-Górale, Haropanowie, Karopanowie) – a więc Ponurusowie, czyli Rusowie. Ukraińcy mają rację Małopolanie są Porusami – a ich Biała Chorwacja ciągnęła się wzdłuż Karpat – Lasem Harskim, od Krakowa aż do Kijowa …Dobra – tylko co to ma wspólnego z kultem drzew, naprawdę nie wiem. Więc lepiej skończmy już z Wikipedią. C.B.]
Kiedy już to wszystko mamy udajemy się z myślą o święcie, obrzędzie i pikniku pod Stare Drzewo które wybraliśmy. Tam rozkładamy obóz i w wybranym momencie przystępujemy do przygotowań.
4. Sprzątamy śmieci z okolicy drzewa. Opasujemy drzewo sznurkiem na wysokości ok. 1,5 metra.
5. Na sznurku zawiązujemy pionowo ku ziemi wstążki w różnych kolorach dookoła całego drzewa.
6. Przywołujemy wszystkich uczestników i rozpoczynamy obrzęd prosząc zebranych o uwagę i ciszę.
7. Rozpoczynamy od użycia instrumentu (np dzwonimy dzwonkami, lub bijemy kilka razy w bębenek)
Bogowie Słowiańscy i ich drzewa
BOGOWIE ŻYWIOŁÓW [Bogunowie i Boginki] | |
DAŻBÓG -DAŻBOGA——Płon-Płanetnik, -Badnjak-Bodnyjak,-Zorza | Lipa Szerokolistna, Lipa Wąskolistna |
LESZA -BOROWIŁ——-Boruta,–Rokita,–Belbuk-Wilec | Jodła, Sosna |
WEŁM -WĄDA–Wodnik,–Śląkwa-Dżdża, Wodyca | Webło-Drzewo Morskie(Tasiem.)Sokora(Czarna Topola) |
SPOR -ŚRECZA——Wołos, Rada-Zboża,Rosza | Grusza-Jabłoń |
SIM -ZIEMIA——Skalnik,——Ziemiennik,–Obiła | Wierzba-Witwa, Wierzba-Iwa (Jiwa) |
PERUN -PERPERUNA——Perunic,—Ciosno-Turupit,Łysk-Porenut | Dąb Szypułkowy, Dąb Bezszypułkowy |
SWARÓG -SWARA——Swarożyc,—Watra,–Denga | Jawor, Świerk |
STRZYBÓG -STRYJA——Dyj-Poświściel,-Poświst,–Pogwizd | Osika, Trzcina |
BOGOWIE MOCY [Bogunowie i Boginki] | |
MAKOSZ -MOKOSZA——-Wid-Wij,—-Dodola | Wiąz-Białodrzew,(BiałaTopola) |
PEREPUŁT -PLĄTWA—–Licho,—–Mąd | Hebd (Bez Czarny), –Czeremcha |
KUPAŁA -DZIEWANNA——–Krasa——Dzieldzielija | Brzęk(Jarząb-Brekinia), –Jarzębina,-Miłorząb |
PROWE-CZSTNOTA——Prawic-Usud,—Sądza-Kriwda | Brzost,Brzoza Biała |
BOŻEBÓG (Radogost) -UBOŻA (Domacha),—-Bida-Boda,–Warza-Cica | Leszczyna, Dzikie Wino |
RGIEŁ -REŻA——-Rgiełc,——-Żywia | Trześnia, Wiśnia, [Orzech] |
ŁADO – ŁAGODA—-Ładziw-Dziwień,—Gogoła(da) | Jesion–Cis |
CHORS -CHORSINA——Księżyc—-Chorsawa | Olcha-Dereń(Świdwa)-[Olsza] |
ROD -RODŻANA——-Rada-Rodzica–Zaródź-Ruda | Buk-Grab |
PODAG -POGODA——Podagżyk-Posłaniec,—–Ostoja-Osada(Osidła-Siuda) | Wrzos–Brzyn-(Modrzew) |
MOR -MARZANNA–Zmora———–Groźnica | Śliwa–Tarnina-Morwa |
WELES -NYJA-Lelij-Lel——Sowica-Polel | Głóg-(Bojarysznik)-Jałowiec |
KIROWIE [Światłogońce (Zar Ptaki) ]] | |
KOSTROMA–KOSTRUB(Owsień-Tausień) | Jodła |
JARUNA–JARYŁO | Jiwa–[Jarząb] |
RUJA–RAJEK | Jarząb-[Jawor] |
JESZ–YESSA | Jesion-[Jawor] |
KAUKOWIE-DZIAŁOWIE-DZIĘGLE -[Ażdahy ] | |
TRZYGŁAW -BIAŁOBOGA | lipa |
TRZYGŁAW -CZARNOGŁÓW | dąb |
Czterogłów – JEDNIA – [GŁĘZOWIE] | |
BÓG BOGÓW -SWĄT- SWANTEWIT | drzewo drzew,Wierżba(dąb) |
8. Obchodzimy drzewo gęsiego i tworzymy wokół niego koło – lub jeśli jesteśmy sami albo we dwoje stajemy frontem do drzewa.
Przyjmijmy że tym drzewem jest bardzo stara lipa:
9. Oracja nadania imienia (przykładowa – mamy tu pełną dowolność, tak by przebiegło to zgodnie z naszym charakterem i temperamentem) – ” Witamy cię Stara Lipo. Przyszliśmy dziś do ciebie w Dniu Święta (Drzew, Boru), po to aby nadać ci na nowo twoje zapomniane przez wieki imię. Chcemy aby to imię nigdy nie zaginęło, i żebyś ty miała w nas ludziach opiekunów po wsze czasy. Dlatego my ludzie uznając twoją wiekowość i świętość nadajemy ci imię.
10. Nadajemy ci dzisiaj w to wielkie Zielone Święto imię …. np. Bożena z Tyńca, Kira ze Stargardu, Świętosława ze Szczecina…
11. Po wypowiedzeniu formułki używamy instrumentu (dzwonków, bębna) – po to żeby oznajmić światu, że akt się dokonał
12. Osoba prowadząca obrzęd podchodzi do drzewa i skrapia je wodą, a resztę wody leje w jej korzenie przy pniu.
13. Bierzemy się za ręce i oplatamy drzewo lub jeśli jest nas więcej obchodzimy kołem drzewo. Jeśli znamy jakąś piosenkę możemy ją z dziećmi zaśpiewać. Na koniec obejmujemy drzewo i w milczeniu przez chwilę jesteśmy razem z nim
14. Dzwonkami lub bębnem (trombitą, rogiem myśliwskim lub czymkolwiek innym – zwykłym uroczystym gwizdaniem) obwieszczamy koniec obrzędu
15. Odbywamy blisko drzewa piknik, jemy kanapki – możemy poświęcić drzewu pierwszy kęs jadła i pierwszy łyk napoju. Jeśli w tym czasie na drzewie zjawią się patki, albo będą wokół niego krążyły – to dobry znak. Ceremonia się udała. Jeśli żadnych ptaków nie będzie – ceremonia też się udała, Ptaki przybędą jak się uspokoi.
16. Bawimy się wesoło dokąd mamy ochotę. Przed odejściem wykonujemy zdjęcie drzewa aparatem lub komórką- jeżeli mamy .
17. Sprzątamy starannie po sobie otoczenie drzewa.
18. W domu robimy opis i przesyłamy mailem na adres ssss.staredrzewa@gmail.com
Kult Drzew – wypis z Kazimierza Moszyńskiego – Kultura duchowa Słowian
ROZDZIAŁ 7. KULT |
str 249
…albo leży sam tylko kamień, nakryty kamienną płytą. Na tę płytę ofiarnik, zarzynający poświęcone zwierzę, składa skrwawiony nóż, aby kamień okrwawić. Jest to więc może, o ile sądzić wolno według zbyt skąpych informacyj, rodzaj ołtarza. Ciekawe, że i w innych stronach Słowiańszczyzny dochowało się używanie przez lud głazów w charakterze jak gdyby ołtarzy; zwłaszcza dotyczy to słynnych w archeologji kamieni z miskowatemi wgłębieniami; tak m. i. u nas w Polsce pod osadą Kołbielą nad rzeką Świdrem (na siedleckiem Mazowszu) znajdował się do niedawna wielki głaz, liczący około 15 kroków obwodu i zaopatrzony w kilka miskowatych eliptycznych zagłębień, który odgrywał znaczna rolę co roku w pierwszym dniu Świat Wielkanocnych. Tego mianowicie dnia lud okoliczny udawał się do kamienia i w jego zagłębienia składał resztki od spożywanego wówczas święconego oraz pieniądze. Obrzęd ten — podobnież jak i pole z kamieniem zwał się joście1.
192. Opierając się z jednej strony na bezpośrednich świadectwach dawnych źródeł, a zaś z drugiej na żywych pomnikach, przechowanych do ostatnich czasów, oraz na niedwuznacznych i bardzo wartościowych wskazówkach porównawczej etnografji, możemy stwierdzić, że dawni Słowianie posiadali liczne gaje i kępy drzew (w rodzaju naszych kęp lip, jesionów i t. p., otaczających krzyże przydrożne) poświęcone bóstwom. Więcej nawet, nie jest bynajmniej wyłączone, owszem jest prawdopodobne, że ogólno-słowiański wyraz gaj był pierwotnie właśnie nazwą zadrzewionej i ogrodzonej lub ochranianej przestrzeni, na której odprawiano nabożeństwa.
[Tak – wyraz gaj oznacza kępę zielonych drzew, a może i kępę poświęconą bogom, przez co nietykalną, świętą. Grodzić nauczono się na pewno później niż odprawiać modły i składać ofiary. C.B.]
Gdybyśmy zapragnęli dokładniej wyobrazić sobie, jak mogły wyglądać owe dawne gaje Słowian, nie pozostalibyśmy i tu bez oparcia. Pogańskie ludy bowiem, o jakich wyżej była już mowa, a które zamieszkują w najbliższem, bezpośredniem sąsiedztwie Słowian w dorzeczu Wołgi, m. i. właśnie w gajach czczą swe bóstwa. Cały poziom kultury owych ludów, niewątpliwie znacznie zbliżony do poziomu kulturalnego dawnych Słowian, dalej warunki fizjograficzne, w jakich one żyją, mn. w. identyczne z temi, w których żyła ongiś przeważna część naszych przodków, wreszcie wspomniane wyżej bezpośrednie świadectwa o dawnych świętych gajach Słowian (poniekąd zaś i o dawnych gajach Bałtów, Germanów oraz innych ludów europejskich), wszystko to razem pozwala nam w pewnej mierze za-
1 Co do jego nazwy możnaby tu myśleć o pokrewieństwie ze st.-pers. * y as t a ‘ofiarowanie’5, stind. i s t a ‘ts.’, y a s t a r, y a s t ś ‘ofiarnik’ i t. d.: byłyby to jednak pomysły zgoła fantastyczne, wobec tego, że joście a raczej jasće — bo takie było według wszelkiego prawdopodobieństwa właściwe brzmienie obchodzącej nas nazwy — objaśnia się całkiem gładko jako kontynuacja wyrazu *jaśće ‘strawa, jedzenie’, — w danym wypadku zapewne ‘świecone’ (porówn. urk.-rus. jastije ‘strawa’, bułg. jastije, jestije, st,-serb.-chorw. jestje i t. d.; pol. -gwar. jeśće ‘jedzenie3).
[I co wy na to. Kazimierz Moszyński nie wiedział, że jeden z rodzajów ofiary u Słowian nazywa się strawa. Zgoła fantastyczne mu sie wydawało, że Słowianie składali ofiary i że wspólne może być źródło słowiano-irano-indyjskie owego słowa joście- ofiara, jostnik – ofiarnik. My to już dzisiaj wiemy, więc nasz ogląd zachowanych przerz lud obrzędów powinien się wreszcie wyrazić głębokim szacunkiem za przechowanie tak praprastarego powiązania i świadectwa odbywania obrzędów przez Słowian najprawdopodobniej dalej niż 3500 lat temu. C.B.]
250 |
K. MOSZYŃSKI KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
stąpić niemożliwy już dziś do zrealizowania, szczegółowy opis pogańskich gajów Słowian z nad Wisły, Dniepru czy Oki i górnej Wołgi, przez opis takichże gajów z nad Środkowej Wołgi i dolnej Karny.
Według M. Bucha święte gaje wotjackie znajdowały się dawniej w głębi lasów, otaczających wsie. Gdy z tych lub innych powodów (np. przy tworzeniu nowej osady) zachodziła potrzeba obrania któregoś z uroczysk na gaj, wtedy szaman -wróżbita dosiadał młodego konia, pozbawionego uzdy, i pozwalał się nieść w lasy, nie kierując wierzchowcem. Gdzie koń stanął, to miejsce przeznaczano na gaj. Dzisiaj, gdy nawet w głuchych krajach W ot jako w i Czeremisów lasy na ogół wyniszczono, pozostały z nich często same tylko święte gaje. Są to jak gdyby drobne, ale troskliwie przechowywane resztki puszcz, zawierające w sobie wielowieczne dęby, lipy i inne drzewa. „Najwspanialszy taki gaj… — powiada S. K. Kuznecov odnośnie do Wotjaków — znajduje się na gruntach wsi Starej Jurnji*. Do tej świętości, otoczonej sześciokątnem ogrodzeniem, prowadzi olbrzymia aleja z odwiecznych sosen, dębów i lip, a w sąsiadującym z nią wąwozie rosną dzikie jabłonie znacznej grubości. Nic podobnie wspaniałego nie widziałem śród świętych gajów wotjackich”.
TJ Czeremisów (— a prawdopodobnie i u Wotjaków —) gaje dość często wieńczą miejsca wyższe: wzniesienia, pagórki czy też znaczniejsze wzgórza. Wyjąwszy dnie uroczyste, kiedy odprawiane są nabożeństwa, panuje tam cisza, dosłownie zakłócana tylko przez głosy ptactwa, szum wiatru i szmer strumienia lub rzeki, które to ostatnie winny być w pobliżu ze względu na wodę, potrzebną przy gotowaniu ofiarnego mięsiwa a poniekąd także do oczyszczającej kąpieli, branej przed nabożeństwem przez kapłanów, oraz do rytualnego prania odzieży. Ludziom nic wolno jest chodzić do świętych gajów bez potrzeby; tem bardziej zaś nie wolno nawoływać się, czy też wogóle odzywać zbyt głośno, jeśli już jakaś okoliczność skłoniła ich do odwiedzenia leśnej samotni. Zwierzynie i ptactwu nie grożą tam sidła, ani wogóle żadne niebezpieczeństwo ze strony łowców; zioła przekwitają i wysiewają się bez przeszkody, gdyż nikt ich nie kosi; jagody — zwłaszcza w gajach, poświęconych groźnym duchom podziemnym — osypują się bezużytecznie dla człowieka w trawy i mchy, bowiem nikt nie waży się ich zerwać; suchy nawet chróst nie bywa zbierany przez wieśniaków, lecz czeka dnia, kiedy pomocnicy ofiarników ułożą zeń stosy przed świętemi drzewami i rozpalą ofiarne ogniska.
O ile gaj jest niezbyt wielki, natenczas dość często bywa ogradzany płotem, w którym pozostawia się parę lub kilka wrót, sytuowanych nie dowolnie, lecz skierowanych w określone strony świata (np. na południe, wschód i zachód). Zdarzają się jednak gaje, mierzące ok. 3 km w obwodzie; takie obywają się bez płotów. — Jeśli gaj nie jest poświęcony duchom podziemnym (przyjmującym ofiary składane przed drzewami iglastemi), tedy musi być liściasty albo mieszany, niepozbawiony brzóz, dębów i lip, które to drzewa uważane są za jedynie godne bogów i tylko przed niemi a przede wszystkiem przed lipą — odprawia się modły, połączone z ofiarami. Każde z bóstw ma przy tem inne, sobie tylko poświęcone drzewo.
[konieczna uwaga bo Moszyński w późniejszych materiałach będzie dowodził iż Słowianie czczą tylko dąb, lipę i jeszcze kilka drzew, a nie zauważa co sam pisze chwilę wcześniej, a mianowicie że „każde z bóstw ma przy tem inne, sobie tylko poświęcone drzewo”. Co znaczy inny gatunek a nie inną kolejną lipę, czy dąb. Jak wynika z opisu poniżej, poza gajami własnymi osad i siół poszczególnych, istniały wciąż jeszcze szczątki organizacji hierarchicznej kultu w grupach okręgów. C.B. ]
Oprócz gajów, należących do poszczególnych wsi, są też i takie, w których całe okręgi kultowe, złożone z kilkunastu lub większej ilości siół, odprawiają wspólne nabożeństwa. Odwrotnie tu i owdzie spotykamy małe gaiki, należące do poszczególnych rodów czy nawet rodzin; gdzie indziej jednak rodziny włościańskie mają na własne, prywatne potrzeby kultowe tylko po jednem lub po kilka drzew w obrębie wioskowego gaju. W wielkich gajach Czeremisów, gdzie odbywają się nabożeństwa całych kultowych okręgów, często spotkać można budowlę, zaopatrzoną wewnątrz w ławy i stół. Nie jest to jednak świątynia, lecz schronisko dla ofiarników, niezbędne zwłaszcza w czasie niepogody, gdyż zwyczaj zabrania im nawet nocą
* W pow. mamadyskim byłej gubernji kazańskiej.
251
opuszczać święty gaj w ciągu szeregu dni, kiedy trwa uroczystość i odprawia się nabożeństwa.
Oprócz obszarów, zamieszkanych przez pogańskich Wotjaków i Czeremisów, są w Europie jeszcze inne kraje, gdzie do ostatnich czasów w związku z licznemi resztkami pogańskich religij dochowały się też typowe gaje święte. Mam tu na myśli pewne głuche okolice Kaukazu, l tam w stosunku do owych gajów obowiązywał szereg zakazów; w szczególności nie wolno było przez nie przechodzić, w nich polować, łamać gałęzi, zbierać owoców, a nawet podobno zrywać liści, gdyż świętokradcom groziła ślepota czy też choroba (zaś w razie zrąbania drzewa — śmierć). Podróżnicy wspominają o gajach do tego stopnia nietykalnych, że roiły się poprostu od dzikich pszczół i zwierzyny. Jednak nie wszystkie te zakazy były powszechne ; w niektórych stronach zwyczaj pozwalał np. żywić się płodami leśnemi, zebranemi w gaju świętym, a nawet zabijać tam zwierzynę; ale w takim wypadku
(3. (Gaj święty Czeremisów podczas czynności kultowych. (Chłop-kapłan odmawia modlitwę: obok stoi gęślarz, przy grywający do wtóru). Pow Urżum, b. gub. wjacka, Europa wschodnia (Z. S. S. R.). — Wg.oryginalnego zdjęcia U.Holm berga1 (porówn. też: Holmberg „Die Religion der Tscheremissen”, r. 1926, str. 150). |
dziki miód, owoc czy zwierze musiały być spożyte, na miejscu, w obrębie gaju. Jak u Ugrofinów, tak też i u tubylców Kaukazu cześć, okazywana świętym gajom i drzewom, nie była wywołana przez same te gaje wzgl. drzewa jako takie, lecz tylko i wyłącznie przez bóstwa i.t. p., którym gaje oraz drzewa służyły za czasowy czy stały przybytek. Juk u północno-zachodnich Ugrofinów (Karelów etc.), tak i u tubylców Kaukazu można znakomicie prześledzić, co staje się z pogańskiemi gajami, gdy ludność przyjmuje chrzęścijanizm. Los ich jest zasadniczo wszędzie jednaki: niektóre trwają przez czas pewien nadal już tylko jako miejsca, dokąd dostęp jest ograniczony a użytkowanie w mniejszym lub większym stopniu wzbronione ze względu na obawę nieszczęścia, wciąż jeszcze grożącego nieproszonym gościom; inne przyjmują w swój obręb chrześcijańskie świątynie, zachowując nadal nietykalność i grożąc nieustannie surowemi karami śmiałkom, którzy by się odważyli ją naruszyć.
193. W świetle wszystkiego, z czem zapoznaliśmy się przed chwilą, będziemy w stanie gruntownie zrozumieć liczne resztki rzeczy
1Za łaskawe nadesłanie tego zdjęcia składam p. U. Holmbergowi serdeczne podziękowanie.
252
K. MOSZYNSKi: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
podobnych, napotykane na terytorjach Słowiańszczyzny. Najlepiej zachowały się te resztki w Bułgarji z jednej, a zaś na Wielkorusi z drugiej strony. Tak więc ofiary, składane przez bułgarskich wieśniaków pod otwartem niebem, oraz związane z niemi modły nie były, jak już wiemy, odprawiane gdzie bądź, na pierwszem lepszem miejscu. Przeciwnie musiało to być miejsce, odpowiadające szczególnym warunkom (ob. § 191); zwykle znajdowało się bądź w lesie, bądź też ocienione było pewną ilością drzew, nieodzownie zaś — co najmniej jednem znaczniejszem drzewem. Według Marinova z drzew uznawano wyłącznie: dąb, wiąz, klon (jawor) i jesion. Miejsce uważane było za święte, i nikt nie ośmielał się go skalać; drzewa otaczane były czcią, pomieszaną z obawą; zwyczaj surowo zabraniał rąbać je, choćby jak wynika z danych A. Iljeva przeżywszy swój wiek, padły na ziemię i miały bezużytecznie rozsypać się w proch, lub choćby z nich zostały same tylko pnie; przestępcy lub jego rodzinie groziła nieuleczalna choroba albo niemota czy też inne kalectwo. Chorzy zawieszali tam na gałęziach kawałki tkanin i części odzieży na ofiarę, albo też składali pieniądze. Na takich to świętych miejscach często wznoszono cerkwie i klasztory; drzewa, otaczające te budowle, w dalszym ciągu uchodziły w oczach ludu za święte; podobnież — znajdujące się u ich stóp źródła. Zarówno owym gajom, jak i źródłom po staremu przypisywano własności lecznicze.
Pomijając mniej wyraziste przykłady, stwierdzające przetrwanie tradycji, nakazującej okazywać kult bóstwom i t. p. w gajach czy pod drzewami, a spotykane wcale często w innych krajach bałkańskich czy też u Słowian zachodnich oraz u Mało- i Białorusinów, przejdźmy od razu na terytorjum północno-wielkoruskie; tam bowiem zobaczymy obrazy, które pod względem świeżości, z jaką przechowały pogańską tradycję, śmiało mogą współzawodniczyć z poznanemi tylko co w Bułgarji. W 4. zeszycie czasopisma „Etnograficzeskoje Obozrenije” z r. 1895 znajduje się krótki, ale wartościowy przyczynek etnograficzny, dotyczący czerepowskiego powiatu nowogorodzkiej gubernji, t. zn. okolicy, położonej na zachód od Wołogdy i od tysiąca czy od blisko tysiąca lat zamieszkanej przez ludność wielkoruską. W południowej części tego powiatu zwracają na siebie uwagę liczne gaje przy wsiach, złożone głównie z sosen-„odwiecznych olbrzymów, w porównaniu z któremi prawdziwe bory wydają się być młode„. Gaje te czy borki są nietykalne; jak głosi tradycja, ktokolwiek zrąbał tam choćby jedno drzewo, ten wkrótce padał ofiarą nieszczęścia: tracił wzrok lub chorował i marł. Nawet młodzież, urządzając wiosną igrzyska i korowody, omija te miejsca; natomiast chętnie i często wznosi tam lud kapliczki. Także dalej na północ, już w gubernji ołonieckiej, na terytorjum dziś wielkoruskiem nad jeziorem
253
ROZDZIAŁ 7. KULT |
Kupieckiem „widać wiele-gajów świętych. Rosną one koło kaplic lub cerkwi i cieszą się szczególniejszem poważaniem. Byłoby świętokradztwem rąbać je… Podczas świąt kościelnych… służą za miejsca zebrań i zabaw ludowych. Jeśli obok gaju istnieje woda, to w święta kościelne odbywa się jej poświęcenie, poczem lud się kąpie, Kąpiele odbywają się nietylko w lecie, lecz i w zimie, najczęściej wskutek uprzednich ślubów”. Ślady podobnych świętych gajów pozostały i w innych stronach Wielkorusi czyto w postaci rzeczywiście czczonych borków lub grup drzewnych, czy też w nadzwyczaj charakterystycznych nazwach b o że lesje, m o łon y j l e s, oznaczających gaj, którego użytkowanie jest wzbronione.
Między wszystkiemi czczonemi gajami i grupami drzew, wy stępującemi na ziemiach Słowian, należy ( przynajmniej w teorji, bo w praktyce jest to bardzo trudne —) rozróżnić trzy rodzaje: do pierwszego będą należały te, które rosną na miejscach czczonych i zalesionych od czasów pogańskich, a więc rzeczywiście kontynuują pogańskie święte gaje; do drugiego otoczone czcią dopiero w czasach chrześcijańskich, skutkiem tego, że pradawnym zwyczajem zostały użyte na rodzaj świątyni pod otwartem niebem, w której składano ofiary Bogu i świętym; do trzeciego wreszcie — drzewa i gaje czczone dlatego, ponieważ tam ukazał się któremuś z włościan (dzięki halucynacji lub nawet iluzji) krzyż, postać jakiegoś świętego, Matki Bożej, Chrystusa i t. p. Trzeci rodzaj, mieszający się poczęści (np. na terenie Bułgarji) z drugim, jest, zdaje się, najliczniejszy; w gruncie rzeczy nie należy on do omawianego przez nas zespołu, w danym bowiem wypadku nie chodzi zupełnie o gaj czy o drzewa, lecz tylko i wyłącznie o miejsce, uświęcone przez „zjawienie się” świętego symbolu lub nadludzkiej czczonej istoty.
194. Najprostszy rytuał ofiarowania spotykamy przy dorocznych ofiarach, składanych na pewnych obszarach Słowiańszczyzny duchom zmarłych. Funkcję ofiarnika pełni tu gospodarz domu: jego pomocnikami są inni członkowie rodziny, zwłaszcza żona. Ofiarowanie polega zwykle na składaniu pierwszych cząstek wszystkich dań do osobnego naczynia (pozostawianego później na noc na stole) oraz na uprzedniem wezwaniu dusz, aby wzięły udział w wieczerzy. …
…
Geneza kapliczek nadrzewnych
Zapoznając się bliżej z tem ważnem dla etnologów zagadnieniem, rozpatrzmy naprzód stosunki u wschodnich sąsiadów Słowian. Szczególnie zaś cenne będą tu dla nas wyniki badań K. Karjalainena nad religją Ostjaków. Według nich główne znaczenie „świętych” czy „świętych-dobrych” drzew polega u Ostjaków na tem, 1) że dźwigają one na sobie ofiary,, przeznaczone dla czczonych duchów (genetycznie nie mających nic wspólnego z drzewami) i 2) że przechowują w sobie lub na sobie wyobrażenia tych duchów w postaci posągów, wyrżniętych z drzewa, lub podobnych posążków, okrytych w odzież (posągi te czy posążki bądź stoją u stóp drzewa, bądź przechowywane są w króbkach czyli koszałkach z kory, zawieszonych na drzewie, bądź wreszcie – znajdują się w małych śpichlerzykach, stawianych na gałęziach drzewa niby nasze nadrzewne kapliczki).
[powyższy fragment tekstu pokazuje że również wywodów Kazimierza Moszyńskiego nie możemy przyjmować wprost i brać za „prawdę”, ponieważ i on ulega chrześcijańskiej presji własnego wychowania w interpretacji zjawisk. Kult Drzew nie oznaczał nigdy – od neolitu – kultu „przedmiotu” lecz kult ducha (boginki i bogunowie zasiedlający miejsce, byt), albo kult bytu jako żywego stworzenia – posiadającego duszę i czującego. Pierwsze zdanie poniżej jasno pokazuje błędną interpretację obserwacji dokonaną przez K. M. – C. B.]
Jako schronienie posągów duchów posiada „święte” drzewo już duże znaczenie; wzrasta ono, gdy pod drzewem odprawia się kultowe czynności na cześć ducha, zwłaszcza zaś wtedy, gdy odprawia się je, pomimo że posąg istoty czczonej uległ zniszczeniu; w takich wypadkach drzewo staje się miejscem pobytu ducha w czasie dokonywania ofiary; mówią więc o niem: „przez ducha odwiedzane, promieniujące drzewo” lub „drzewo, na którem duch siedzi”. Dlatego to podczas ofiarowania stają Ostjacy twarzą ku drzewu; dlatego również musi na nie płynąć krew ofiarowanego zwierzęcia, a pień jego musi być przez nią zbryzgany. Wobec powyższych okoliczności nie byłoby wcale dziwne, gdyby drzewo samo stało się widomym zastępcą i przedstawicielem ducha i w ten sposób zostało przedmiotem kultu. Dla takiego obrotu rzeczy nie udało się jednak Karjalainenowa znaleźć poświadczenia. Coprawda, zewnętrznie biorąc, składanie ofiar często tak wygląda, jakgdyby samo „święte drzewo” było przedmiotem kultu; ale to jest tylko pozór, nie rzeczywistość. To samo zaś widzimy u Wogułów. Drzewa i święte drzewka w rodzaju naszych maików, gaików i t. p. są tam również wyłącznie ołtarzami, czy raczej przybytkami w rodzaju najpierwotniejszej świątyni albo, mówiąc poprostu, miejscami spoczynku dla bóstwa. Gdy więc np. nad środkową Lozwą zetnie lud przed nabożeństwem do najwyższego boga (Tar9m’a t. j. boga nieba; cf. § 349) jodełkę, a gałęzie okrzesze, zostawiając zielone igliwie korony tylko u wierzchołka, i w korze wytnie wyobrażenie bóstwa, wtedy z pokłonami prosi boga, by przybył na uroczystość. I, jak chcą wierzenia, przylata bóg, sadowiąc się na wierzchołku jodły. — Z równą jaskrawością występuje drzewo jako miejsce spoczynku bogów u Finów nadwołżańskich. Przypisują mu te ludy duszę, okazują niewątpliwie pewien kult, ale jakże on jest blady w porównaniu z kultem, świadczonym pod drseivami przeróżnym bogom i duchom, genetycznie nie mającym nic z drzewami wspólnego. Podczas wielkich uroczystości składa się coprawda ofiary i świętym drzewom, ale jakże nikłe! Po uroczystych modłach do bóstw i duchów, po prawdziwych nieraz hekatombach ofiar im poświęconych zakopuje się na zakończenie nieco pieniędzy pod drzewami z charakterystycznemi słowy: „Drzewo do ofiar, nie mów1, żeśmy ciebie bez ofiary zostawili”. Zupełna znikomość tego kultu, jego dodatkowość i pod-rzędność uwidocznia się tu w całej pełni.
424. Jeśli zważymy, że przy powierzchownem zapoznawaniu się z religją obcojęzycznego ludu kult bóstw, odprawiany pod drzewami, może być bardzo łatwo wzięty za kult drzew, — jeśli uwzględnimy dalej, że dawniejsze źródła zawierają mnóstwo materjałów, opartych właśnie na bardzo powierzchownych obserwacjach, i jeżeli weźmiemy wreszcie pod uwagę, że religje starożytnych Greków i Rzymian, które zbadano bardzo szczegółowo i gruntownie, nie znały, o ile wiem, kultu drzew jako takich (drzewa były u nich z reguły poświęcone bogom), oraz że dokładne, bardzo ścisłe nowsze poszukiwania etnograficzne na obszarach ugrofińskich, gdziekolwiek nie zaginęła tam jeszcze religją pogańska, wykazały zupełną nikłość kultu drzew — a identycznie przedstawia się rzecz i u tubylców Kaukazu, — tedy z największą nieufnością odniesiemy się do wywodów Mannhardta, Frazera i ich naśladowców ‘, oraz zmuszeni będziemy
1 M. i. zupełnie nie rozumiał kultu drzew E. Anickov (ob. np. jego pracę „Yesennjaja obrjadovaja pesnja na zapade i u Słavjan”, t. l, r. 190o, str. 160 i n.).
sami udać się ku źródłom, dotyczącym ludów poza-europejskich, aby poglądy tych badaczy sprawdzić. Oczywiście nie miejsce tu by wchodzić w szczegółowe roztrząsania nasuwających się zagadnień; ze względu jednak na ich doniosłość przy interpretacji obrzędów słowiańskich o jakich będzie mowa w cz. III, kilka przykładów podać musimy. Tak więc Ph. Paulitschke, mówiąc o ludzie Galia w płn.-wschodniej Afryce, pisze dosłownie: „Zasługuje na uwagę cześć okazywana pewnym drzewom, które jednakowoż pojmowane są li tylko jako mieszkania Ajanów1, przebywających w ich wierzchołkach*… „Wspaniała roślinność kraju Galia ułatwiła ze względu na obecność majestatycznych drzew wybór mieszkań dla ajanów, a zatem i miejsc kultu czy też świątyń w szerszeni znaczeniu wyrazu”2. Podobnież w Arabji3 etc. drzewa są mieszkaniem duchów czy demonów. W Armenji uchodzą one za miejsce wypoczynku dla duchów świętych4; u Chewzurów na Kaukazie za mieszkanie aniołów i t.d.5, 6,7. Do tegoż wierzeniowego zespołu całkowicie należą z jednej strony wszystkie europejskie tradycje o ukazywaniu się pobożnemu ludowi na lipach, dębach i innych drzewach Matki Bożej, świętych i t. p., a z drugiej tu częściowo zaliczyć trzeba wierzenia w przebywaniu na drzewach i w drzewach rozmaitych demonów. Od strony kultowej tu również włączyć wypadnie pospolity zwyczaj otaczania drzewami kapliczek, figur świętych i kościołów, co się tłumaczy odwiecznym, głęboko wrośniętym w tradycję nawykiem wznoszenia modłów i skla dania ofiar pod drzewami (cf. § 193). Jak zobaczymy niżej, drzewo żywe i ścięte służy też w Europie jako miejsce, na którem przebywają czy wypoczywają dusze zmarłych, a drzewo mityczne na pewnych obszarach Ziemi uchodzi za mieszkanie (ptakokształtnych) dusz w*. gole. Zarazem przekonamy się, czem się tłumaczy ta dziwna napozór. ogromna rola drzew jako sui generis liturgicznych przedmiotów czy raczej świątyń: pradawne, zupełnie pospolite, ogólno-ludzkie wierzenie, dopatrujące się w (stałych, rzeczywistych mieszkańcach drzew) …
1 Ajana jest to nazwa ogólna dla dobrych duchów (przeciwstawiających -i-złym, zwanym j inni). Są one niewidzialne i prawie dokładnie odpowiadają chrześcijańskim aniołom. (Ph. Paulitschke, Ethnographie Nordost-Afrikas, t. 2, r. l *!<••• str. 19 i 22).
2 L. c., str. 34 i 36.
3 A. Musil, Arabia Petraea, t. 3, r. 1908, str. 324 i i
4 M. Abeghian, Der armenische Yolksglaube, r. 1899, str. 59.
5 Zapiski Kavkazskago otdeła Imp. Russ. Geograf. Obścestwa, t. 11, zesz : r. 1881, str. 90.
6 Ob. też np. J. Henry, Les Bambara, r. 1910, str. 86; i t. p.
7 Wszystkie takie drzewa przedstawiają dokładną analogję do drzew tzw. sjenowitych na Bałkanach (ob. niżej § 427). Podobne przykłady z krajów egzotycznych (kiedy mianowicie drzewo nie jest pomyślane jako ciało przebywającej w niem duszy, lecz jako schronienie odwiedzającego je czy też przemieszkującego na niem lub w niem ducha albo bóstwa) należy bezwarunkowo uważać za błędnie interpretowane np. przez Frazera i jego naśladowców. Wychodząc bowiem od koncepcji „duszy drzewnej” jako pierwotnej, stawiają oni niczem w gruncie rzeczy nieumotywowane przypuszczenie, że pojęcie drzewa jako mieszkania czy siedliska istot mitycznych, luźno poza tem bytujących, jest pochodzenia późnego i niepierwotnego.
[ To nie K. M. ma rację co do pierwotności duszy drzew a nie duchów zamieszkujących drzewa tylko Frazer] C.B.
ptaszkach — dusz ludzkich, demonów i bóstw, nie wyłączając najwyższych bogów nieba, w pełni odsłoni przed nami główną stronę tajemnicy wielkiego kultowego powodzenia drzew. Poniekąd mogła tu jednak także oddziałać wyniosłość tych roślin (porówn. analogiczne obieranie wierzchołków wzgórz i gór na miejsca kultu bóstw). Nie bez pewnego, całkiem zresztą podrzędnego i pomocniczego znaczenia były również może owe niepokojące nieraz — zwłaszcza nocą — szmery i szelesty, rozbudzane przez wiatr w listowiu koron, stale, u wszystkich bodaj ludów, przyjmowane za manifestowanie svej obecności przez jakieś niewidzialne istoty. Wreszcie niektóre tradycje ludowe zdają się świadczyć, że i ze zjawiskami w rodzaju ogni św. Elma należałoby się tu może nieco liczyć l.
Geneza t. zw. kultu drzew byłaby więc dla nas w znacznym stopniu wyjaśniona. Ale uznać należy, że w religijnem życiu ludzkości, w szczególności zaś w wierzeniach pojęcie drzewa, jako przybytku ducha lub bóstwa, zdawna mieszać się mogło z pojęciem -całkiem mitycznego „drzewa niebieskiego” (ob. dział IV) oraz z pojęciem drzewa jako sprawcy chorób (§§ 133 i 429). W niektórych wypadkach — tym razem już w praktykach obrzędowych — mieszało się też z koncepcją zielonego drzewka — nosiciela wiosny czy odnowionego życia. W czasach późniejszych i na terenach bardziej ograniczonych rzecz komplikowała się przez domieszkę jeszcze innych pojęć. Niewątpliwie też oddawna animizowanie drzew i traktowanie ich w niektórych wypadkach, jakgdyby były istotami podobnemi do ludzi, przyczyniało się do zagmatwania ich roli w kulcie.
425. Tak jednak czy inaczej objaśnimy genezę czci, okazywanej drzewom przez dzisiejszych europejskich wieśniaków, jedno w każdym razie uderzyć nas musi przy bliższych studjach nad znaczeniem tych wspaniałych roślin w religijnem życiu Słowian oraz ludów, sąsiadujących z nimi od zachodu i wschodu. U ostatnich mianowicie, t. j. u Germanów z jednej a u Finów z drugiej strony, istniał podobno bądź co bądź pewien ogólny szacunek dla wszelkiego rodzaju drzew, którego u Słowian niema ani śladu. O wielkiej czci drzew u germańskich ludów oraz o okrutnych karach, jakie u nich w niektórych krajach wymierzano za obłupianie drzew z kory i t. p., pisano już niejednokrotnie. Ciekawiej, a w każdym razie przejrzyściej przedstawiają się obchodzące nas strony kultury u nadwołżańskich Finów i Czuwaszów. „Lubią te plemiona — powiada P. Melnikoy o Mordwinach, Czeremisach i Czuwaszach — głuche lasy i ciemne gaje; ani jeden z nich bez potrzeby drzewa nie ruszy; siec bezcelowo
1 Zestaw np. Sbornik materiałoy dla opisani] a mestn. i plemen Kavkaza, t. 17, r. 1893, dz. 2, str. 118 z tem, co mówi M. Abeghian, 1. c., str. 59, w. l od góry i porówn. zupełnie pospolite pojmowanie świateł jako dusz czy duchów (§ 402).
las — to, ich zdaniem, grzech wielki: według ich starodawnego z wy-czaju las jest mieszkaniem bogów. Las niszczyć, — to znaczy boga obrażać, jego domostwo rujnować, karę na siebie sprowadzać”. Choćbyśmy nawet przyjęli ten sąd krytycznie i osłabili jego jaskrawość przez dopatrzenie się w nim przesady, bądź co bądź jednak pewien życzliwy i na jakowymś szacunku oparty stosunek tubylców środkowego Powołża do drzew czy — jeśli kto woli — do gajów i lasów nie może, zdaje się, podlegać wątpliwości. Jakże krańcowo przeciwstawnie przedstawia się ta rzecz u Słowian! Już tenże Melnikov, porównywając Wielkorusa z Finem lub Czuwaszem, nazywa go ni mniej ni więcej tylko „przyrodzonym wrogiem lasuu. „Dla niego — powiada — nie znaczy nic zrąbać wiekowe drzewo poto tylko, by wyciosać z gałęzi oś czy hołoblę, złamać bez potrzeby drzewko, obłupić lipkę, spowodować uschnięcie brzózki przez wypuszczenie oskoły lub złupienie brzosty na opał. ‘Nawet stuletnie dęby rąbie jedynie dlatego, aby obrać z nich żołądź na karm dla świń”. Czyż nie to samo mówią nam inni autorzy o Rusi zachodniej? „Ponad drogami — pisze np. J. Kraszewski o zachodniem Polesiu — smutny jest pozór lasów, gdyż bliżej ludzi są wyniszczone i niegodziwie popsute, większa część sosen żywcem poobcinana, inne powalono przez podpalenie, pokaleczone niemiłosiernie”. — A teraz chłop polski, Wł. Orkan, sam wieśniak rodem, takie mu wystawia świadectwo: „By prawdę rzec: nie ma on miłości do lasu. Już od dziecka, pasący bydło przy lesie, nożem wycina płaty kory świeżej z bujnego świerka na „kozubki”, młode drzewka z pasją kaleczy, smołą płaczące najradniej podpala, we wnętrzu jodeł starych wypala kadłuby — i naturalnie w rosnącym ten złośliwy, zbrodniczy stosunek do drzew, do lasu ostaje… Wiele dałoby się jeszcze sprawek podobnych na wieść. W r zocz y to niby nic — a świadczy o stosunku nielitośnie niszczycielskim chłopa do lasu”. To szczególne ustosunkowanie się, ta pasja niszczenia wyraża się u nas jednak nietylko względem drzew dziko rosnących, lecz i sadzonych, a nawet owocowych, o ile naprzykład wyrastają przy drogach. — Wystarczy dokonać podróży po Bułgarji, aby się przekonać, że i tam lasów lud nie szanuje zupełnie. Co się zaś tyczy mieszkańca Serbochorwacji, to dość jest powołać się na sąd Fr. Kraussa, który nazywa go wprost „drzewołupcą, złośliwym tępicielem lasów i dodaje, że „obcy mu jest kult drzew, jaki znają ludy północno-euro-pejskie a mianowicie germańskie”. W ten sposób dwa niezależne źródła — pisma Melnikova i pisma Kraussa — powtarzają prawi*-zupełnie to samo, jedno o płn.-wschodnich a drugie o najdalszych płd.-zachodnich krańcach Słowiańszczyzny. Tak tedy w świetle ustosunkowania się do drzew Słowianie zgoła inaczej wyglądają, aniżeli sąsiadujące z nimi ludy fińskie i germańskie, choć wszystkie trzy grupy etniczne prowadzą od wieków jednaką rolniczo-hodowlanąl gospodarkę, więc nie w przesłankach natury gospodarczej zdają się leżeć przyczyny obchodzącej nas różnicy. Coprawda wydaje mi się, że przy dokładniejszych badaniach jaskrawość tej różnicy znacznie przyblednie. Bądź co bądź jednak, o ile się orjentuję w świadectwach, nie zatrze się ona doszczętnie. Próby jej objaśnienia byłyby niewątpliwie bardzo zajmujące; ponieważ jednak zawiodłyby nas stanowczo za daleko i miałyby charakter zupełnie hipotetyczny, więc musimy z nich tu zrezygnować, odkładając je do zamknięcia, które będzie podane na końcu całego dzieła.
[Tu uwaga zasadnicza – taki to wpływ miało na chłopów uchrześcijanienie ich i pozbawienie stosunku religijnego do drzew. Mamy jak na dłoni ten obraz z końca XIX i początku XX wieku – po 1000 latach oświecania chłopstwa przez Kościół. Wniosek w kolejnym zdaniu prawdziwy ale dla opisu stanu z początku XX wieku a nie DAWNYCH pogańskich Słowian. C.B.]
426. Jak widać z poprzedniego, o jakowymś ogólnym religijnym szacunku wszelkich drzew mowy być u Słowian nie może. Jakoż nie znajdujemy co do niego żadnych pewnych, niedwuznacznych świadectw w etnograficznych materjałach. Szacunkiem czy pewnego rodzaju religijną czcią cieszą się u Słowian jedynie: 1) drzewa, otaczające świątynie, ocieniające groby, kaplice i kapliczki, figury i obrazy świętych, krzyże, święte źródła i wogóle mie*jsca święte (ob. §§ 191—193), 2) drzewa, na których ukazać się miała ludowi lub gdzie ma zamieszkiwać Matka Boża, jaki święty, lub istoty demoniczne (w rodzaju wił etc.), 3) w zachodniej Serbochorwacji t. z w. sjeno-vite drveta (ob. § 427), 4) wyjątkowo w niektórych okolicach czy krajach całe gatunki pewnych drzew (co jakoby miały np. powstać z zaklętych ludzi etc.), 5) drzewa o kształtach niezwykłych, np. posiadające konary skręcone w kształcie obręczy, szczególne jakieś naroślą i t. p., 6) drzewa pojedyncze, którym z tych lub innych powodów przypisano właściwości lecznicze, i wreszcie zrzadka 7) stare drzewa lub gaje, o których ludowa tradycja (czy też źródło etnograficzne) nic powiedzieć nie umie, poza tem jednem, że je należy szanować i nie wolno ich ścinać (są to zapewne z reguły wypadki podpadające pod punkty l, 2 lub 6, przyczem uzasadnienie czci zostało przez lud zapomniane lub przez etnograficzne źródło pominięte; tu cf. § 193).
Gdy chodzi o drzewa wymienione wyżej pod punktami l i 2, to cześć, żywiona dla nich, tłumaczy się sama przez się, i zresztą dość już o niej mówiliśmy w poprzednich ustępach (wyżej oraz §§ 191—193). Baczniejszą natomiast uwagę musimy tu poświęcić drzewom „sjeno-witym” oraz tym, o których się wierzy, że powstały z zaklętych ludzi.
Wierzeń ludowych, któreby drzewa czy wogóle rośliny wyraźnie obdarzały duszą, podobnie jak się nią obdarza zwierzęta czy owady, nie znam dotychczas z terytorjów słowiańskich prawie zupełnie. Wyraźnie zaznaczają się one u niesłowiańskich tubylców środkowego Powołża. Tacy naprzykład Czeremisi wierzą, że dopóki órt (‘dusza’) przebywa w drzewie, dopóty jest ono zielone i „wesołe”; gdy zaś je opuści, wtedy ginie. Do pu-ort
1 Nie dotyczy to Finów płn.-wschodnich, a w szczególności Zyrjan i Permja-ków, o których tu wcale nie mówimy.
K. MOSZYŃSKi: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
(‘dusza drzewa*; p u ‘drzewo5) modlą się niekiedy bartnicy, prosząc o spór dla pszczół; składają jej nawet drobne ofiary (sztukę drobiu). Wotjacy przyznają też duszę zbożom; widywać zaś ją mają (jak i duszę człowieczą) w postaci białego motyla; jeśli porzuci zboże, wtedy więdnie ono i usycha. I t. d. Podobne poglądy czy zwyczaje opisywano również z krajów egzotycznych. Co do Słowian, to znam dotychczas tylko dwa odnośne świadectwa: jedno z Piń-czowskiego w Małopolsce, gdzie według ks. Wł. Siarkowskiego chłopi sądzą, że „drzewa w lesie mają duszę”, i drugie z Podhala (ob. § 484).
Niektórzy etnolodzy dawniejsi za dowód obdarzania drzew duszą uważali m. i. pewien zabieg, przedsiębrany zwykle raz na rok, a zmierzający do zwiększenia urodzaju owoców przez groźbę zrąbania, skierowaną do skąpo rodzących czy płonych drzew owocowych. Dokonywa się tego zabiegu w sposób następujący: jedna z osób przystępuje z siekierą do drzewa i głośno zapowiada ścięcie; druga natomiast broni niedoszłej ofiary, zapewniając niejako w jej imieniu, że w roku przyszłym obrodzi obficie. Powtarza się ta praktyka w mn. w. identycznej postaci u Polaków, Małorusinów, rdzennych Bułgarów, Macedończyków, Serbochorwatów i t. d.; poświadczona jest dalej dla wysp śródziemnomorskich, dla północnej Afryki (Maroko), dla pogranicza Europy i Azji płd.-zachodniej (Mingrelowie w Transkaukazji), dla Azji płd.-wschodniej (Malajowie) i wschodniej (Japonja). Wobec tego. że występuje w tak wielkim zasięgu, należy ją badać na szerokiem porównawczem tle. Do Słowian napewno przyszła z zewnątrz wraz z uprawą drzew owocowych. Z pozoru całkiem wygląda na jeden z przykładów naiwnego traktowania wszelkich przedmiotów w ten sposób, jakgdyby były istotami podobnemi do ludzi (ob. § 336); w każdym razie o wyraźnej animizacji mowy być tu — gdy chodzi o Słowian — nie może.
[Kazimierz Moszyński uprawiając naukę XX wieku czerpał jak widać powyżej niekiedy wiedzę od księży katolickich zamiast ze źródeł , więc jak zwykle mamy tutaj widoczną katolicką interpretację faktów, do tego wyniesione ze szkoły wpojone głęboko przekonania (uprzedzenia) antysłowiańskie narzucone przez zaborców Polski. Na przykład to iż do Słowian uprawa drzew owocowych przyszła z zewnątrz. Pomijam fakt, iż nie mógł wiedzieć, że to między innymi Słowianie uczyli Europę uprawy roślin i rolnictwa – w tym także uprawy drzew owocowych. Działo sie to o tysiąclecia wcześniej niż sobie wyobrażał KM w ogóle zaistnienie Słowiańszczyzny wyrugowanej skutecznie w XIX wieku przez „naukę” germańską poza nawias historii i cywilizacji. Zupełnie nie zgadzamy się z autorem co do dalszego wywodu – wszelkie fakty absolutnie pewnie wskazują iż Słowianie uważali drzewa i wiele roślin – a zatem należy uważać iż wszystkie rośliny za posiadające „duszę” i będące siedliskiem wcieleń bóst, boginek i bogunów. C. B.]
427, Wszelkie inne fakty z zakresu ludowych przesądów czy praktyk, podawane przez etnologów jako dowód, że Słowianie wierzą w istnienie „duszy drzewnej”, są — o ile je znam dotychczas — równie zawodne, jak tylko co omówiony. Zawodne i niepewne jest także prawie wszystko, co się pisze w pracach etnologicznych o „duszy” czy „duchu zbóż”, jakoby uznawanych przez włościan słowiańskich. Nie przeczę bynajmniej, że Słowianie posiadają mgliste wyczucie jakiejś „duszy”, sprawiającej, że rośliny żyją (ob. § 484); ani przeczę również, że w niektórych obrzędach owa nieuchwytna istnośc może się dla nich przejściowo ucieleśniać w taki lub inny sposób; twierdzę tylko, że pospolicie nie znają oni jasnej koncepcji „duszy roślinnej” w rodzaju czeremiskiej. Wbrew rozpowszechnionemu mniemaniu nie zdradza się też taka koncepcja w wierzeniu o „sjenowitych” drzewach. Zaznaczmy naprzód, że wszystko, co o niem wiemy, zawdzięczamy V. Karadżicowi1; inni autorzy powtarzają jego opis, dodając tylko
1 Czy Karadźić nie czerpie z drugiej ręki, tego stwierdzić nie mogłem.
od siebie komentarze. Karadżić ogłosił obchodzącą nas wiadomość w swym „Rjecniku” (wyd. z r. 1852), a następnie powtórzył w znanej książce „Żivot i obicaji naroda srpskoga” (r. 1867, str. 236). Dotyczy ta wiadomość okolicy zwanej Grbalj, położonej w południowej Dalmacji na samem pograniczu Czarnogórza, i brzmi jak następuje: „W Grblu opowiadają, że pomiędzy wielkiemi drzewami (bukami, dębami i in.) niektóre są s jen o vi t e, co mają w sobie taką siłę, iż ten, kto je zrąbie, natychmiast umiera, albo choruje przez długie lata aż do śmierci. Gdy się kto obawia, czy drzewo, które zrąbał, nie jest czasem s jen o vi t e, trzeba, aby na jego pniu odciął łeb żywej kurze tą samą siekierą, jaką zrąbał drzewo; wtedy nic mu nie będzie, choćby nawet drzewo było s jeno vi t e”. Nie potrzebujemy się wdawać w głębokie dociekania, aby stwierdzić, że niema w tem wszystkiem nic, coby stwierdzało wiarę w duszę drzewa. Przedewszyst-kiem gdybyśmy nawet przyjęli tłumaczenie takiego np. Fr. Kraussa i jego naśladowców, natychmiast uderzyłby nas dziwny fakt, że tylko niektóre drzewa z pośród wielkich mają posiadać duszę, -podczas gdy wszelkie inne mogą być jej pozbawione (Krauss zupełnie bezpodstawnie rozumie wyraz s jen 6 vi t jako ‘posiadający duszę’). Ale ważniejsze jest, co mówi o „sjenach” (s j e n) i „sjenowitych miejscach” (s jen o vi to mjesto) Rowiński odnośnie do Czarnogórza: „Djin — powiada ten autor — jest to duch, ochraniający pewną oddzielną miejscowość, górę, las, jezioro i t. p.; jest to zresztą nazwa turecka… po czarnogórsku wspomniana istota zwie się s jen i s jeno v i k. Taki to s jen znajduje się na Reckim Komie, który też dlatego zwie się sjenowitem miejscem; człowiek, znalazłszy się tam, doświadcza wiele strachu z powodu dokonywujących się dziwów. Do czasu ostatniej wojny uważano, że nie wolno jest stamtąd zabrać ani pręta, ni trawki, ni owocu granatu, których tam jest wiele; ale na samem tem miejscu używaj, ile zapragniesz” (porówn. nawiasowo str. 251 § 192)… „I każdy dom także ma swego s jen a, genjusza-obroń-cę…”. Po przeczytaniu tych ważnych danych grbalskie wierzenie o sje-nowitych drzewach staje się odrazu docna jasne: wielkie te drzewa uchodziły niegdyś niewątpliwie za siedziby (niewidzialnych) genju-szów, zwanych s jenami. Zczasem w Grblu pamięć o owych demonach może zaginęła, ale tuż obok w Czarnogórzu przetrwała. Tym sposobem kult, okazywany w Grblu sjenowitym drzewom, jest w istocie swej kultem demonów i w zupełności należy do zespołu wierzeń oraz praktyk, omówionych w §§ 423 i n. Analogij dla niego dostarcza — gdy chodzi o Słowian — przedewszystkiem Bułgarja, gdzie w niektórych stronach czci lud stare, wypróchniałe wewnątrz drzewa jako przybytek duchów-opiekunów siół.
Bardziej zajmujące jest składanie przez Serbów i Bułgarów ofiar na pniach drzew, zrąbanych na badnjak wigilijny (ob. cz. III) oraz — niekiedy — na drzewce chorągwi weselnej (ob. tamże). Ale nawet gdyby bliższe badania dowiodły — co wydaje mi się niewykluczone, że te ofiary są i od dawna były przeznaczone dla drzew, a nie dla demonów, które ewentualnie na nich lub w nich mogły zamieszkiwać, i których zemsty chciano uniknąć, nie będą one same przez się stwierdzały istnienia wiary w „duszę drzewną” (porówn. tu różnicę między animizacją a animatyzacją przedmiotów martwych czy też roślin §§ 334-336).
428. Opowiadania Słowian o drzewach, mających być przemienionymi ludźmi, należą bardziej do mitów i klechd niż do wierzeń. Wspominam o nich jednak w tym związku, ponieważ na wschodzie i południu Słowiańszczyzny ciemniejsze osobniki z pośród ludu faktycznie wierzą w możliwość takiej przemiany, a na środkowem Polesiu istniejący tam zakaz rąbania jarzębin jest nawet umotywowany przez lud względem na ich człowiecze pochodzenie; mielibyśmy więc tu przykład pewnej „czci” całego gatunku drzew, uzasadnionej (oczywiście wtórnie) owym względem. Metamorfoza w drzewo zachodzi według podań, pieśni i wierzeń słowiańskich najczęściej w ten sposób, że gdy człowiek ginie, ciało jego zostaje pogrzebane, a z grobu wyrasta brzoza, dąb, jawor i t. p. Gdy ciąć siekierą czy nożem takie drzewo, płynie zeń krew1 i dobywa się niekiedy głos ludzki (porówn. dalej dział IV. gdzie mowa o balladach). Rzecz charakterystyczna: wszystkie znane mi ballady słowiańskie, zawierające motyw metamorfozy w drzewo, dotyczą ludzi młodych. Oczywiście można to wytłumaczyć całkiem prosto tem, że w podaniach czy pieśniach, wyzyskujących tragiczny wątek śmierci lub klątwy, ofiarami padają w ogóle najczęściej młodzi kochankowie, nowożeńcy i t. p. Warto też jednak może zwrócić w tym właśnie związku uwagę na bardzo zajmujące wierzenie, zanotowane przez W. Bugiela od Małorusinki z Pokucia. Jak mu owa włościanka opowiadała, ciało starca gnije w grobie, nic z siebie nie wydając, nań miast ciało młodej dziewczyny gnije co prawda również, „ale dusza jej wciąż kwitnie”; stąd, gdy na grobie dziewczyny kwiat wyrośnie, może to być jej dusza względnie ona sama w innej postaci2. Wolnoby poniekąd sądzić, że lud wyobraża sobie niejasno, jakoby owo niedokończone, przedwcześnie przerwane życie, zawarte w grobie, usiłowało się z niego pomimo wszystko wydobyć, pod jakąkolwiek postacią żyjącego istnienia. Kto poznał dobrze wieś, ten wie, iż właśnie podobne mgliste pojęcia (czy raczej poczucia!) można uważać za typowe dla umysłowości ludu. Wiarogodność świadectwa Bugiela (dającego siłując w słowa, że według ludu „młode życie kwiatem z grobu wyra-
1 Ten wątek miesza się też niekiedy do motywacyj zakazów ścinania niektórych czczonych drzew. Tak w Polsce, na Białorusi etc. spotykamy tu i ówdzie pojedyncze dęby, sosny i t. p., których lud nie pozwala rąbać „bo krew by z nich pociekła-.
2 Cf. też O. Kolberg, Chełmskie, t. 2, r. 1891, str. 99.
sta”) znajduje potwierdzenie w zewnętrznie odmiennym, ale co do istoty całkiem analogicznym przesądzie białoruskim, głoszącym, iż grzechy ciężkiego grzesznika ostem wyrastają z grobu; jeśli więc na czyjejś mogile oset wyrósł, to są to właśnie jego grzechy.
429. Pozostawałoby nam jeszcze powiedzieć słów parę o kulcie i wierzeniach, dotyczących drzew niezwykłego kształtu oraz mających posiadać właściwości lecznicze. Wszystko jednak, co dotyczy pierwszych, nie stosuje się w gruncie rzeczy do nich jako do drzew, lecz należy do obszernego zespołu wierzeń i praktyk, otaczających przedmioty niezwykłe, potworne i t. p. Drzewa zresztą kształtów niezwykłych chętnie bywają uważane z jednej strony za siedzibę demonów, a z drugiej za obdarzone właściwościami leczniczemi. Jako ciekawy przykład czczonego drzewa, którego kult wywołała (pośrednio) najwidoczniej li tylko jego niezwykła postać, podam sosnę we wsi Wieżyce (NEN od Sarnic na południowem Polesiu; ma ona kształt całkiem osobliwy, jest bowiem dziwnie krępa (przy średniej wysokości pień ma mieć tak gruby, że go dwu ludzi nie obejmie), igliwie posiada ciemniejsze niż inne sosny i rośnie „jak bukiet”. Drzewo to do tego stopnia pobudzało uwagę i wyobraźnię wieżyczan, iż śniło się niektórym z nich, co miało już bezpośrednio spowodować jego kult (niestety osoba, która mię o tem we wsi Starem Siole informowała, nie umiała dokładnie określić, na czem ów szacunek dla drzewa polegał).
Geneza wierzenia, przypisującego drzewom moc zsyłania chorób — szczególnie rozpowszechnionego u ludów germańskich i za-chodnio-fińskich, ale nieobcego bynajmniej także Słowianom — wskazuje na wiele punktów wyjścia. Pomijając nader trudne nieraz do wyanalizowania wypadki, kiedy sprawcami chorób są właściwie nie drzewa, lecz mieszkające na nich demony, możnaby przedewszyst-kiem przypomnieć, iż powodowanie chorób przypisuje się wszak na-ogół wszystkim niemal przedmiotom i zjawiskom przyrody, otaczającym człowieka (ob. §§ 132 i n.), nic więc dziwnego, że przypisuje się je m. i. także drzewom; po wtóre niektóre drzewa posiadają cechy, wywołujące kojarzenie się ich z ludźmi cierpiącymi na określone choroby (dlatego to np. wiecznie drżąca osina uchodzi za źródło zimnicy; także przerozmaite liszaje, guzy i narośle, tak często pokrywające korę drzew, nie mogły dla prymitywnych umysłów nie wiązać się silnie z analogicznemi chorobliwemi utworami, pokrywającemi niekiedy ciało człowieka); po trzecie nader częste widywanie robaczywej kory i drewna powinnoby, jak to się niekiedy przypuszcza, nasuwać myśl o „robakach”, co według pojęć wieśniaków powodują tyle chorób ludzkich (§ 134). Słyszeliśmy dalej, że drzew czczonych rąbać nie wolno; otóż karą za przestąpienie zakazu jest, jak zwykle w podobnych wypadkach, choroba, kalectwo lub śmierć, a ten przesąd
może bardzo łatwo prowadzić do upatrywania bezpośredniego sprawcy choroby w obrażonem drzewie. Wieśniak białoruski, cierpiący na ból zębów, udaje się do jarzębiny, klęka przed nią, obejmuje rękoma i błaga: „Pryśahaju taftę puóki żyć b u d u, to nigdy ani ś e f* ć e b e, ni łamać ńe b udu, annó zrąb i to j e, k a b minę z u b y ń e b ale li” („Przysięgam ci, że póki żyć będę, nigdy nie będę cię rąbał, ani łamał, spraw tylko, aby mnie zęby nie bolały”)- Gdy chodzi zresztą o choroby zębów i wogóle jamy ustnej, nie od rzeczy byłoby przypuścić, że szczególnie łatwo mogła powstać koncepcja, dopatrująca się w tych cierpieniach kary, zesłanej przez drzewo za zbytnie pozbawianie go jego płodów. Należałoby w związku z tem sprawdzić, do jakich to drzew i krzewów udaje się lud np. z prośbą o uwolnienie od bólu zębów. O ile wiem, Słowianie zachodni i zachodni Małorusini modlą się w takich wypadkach — przynajmniej w niektórych okolicach — do bzu czarnego J, do dębu…; zachodni Białorusini — do jarzębiny i kaliny; wszystko to — drzewa o owocach, dawniej lub dziś jeszcze jadanych.
430. Praktyki ludowe, zamierzające spowodować uleczenie jakiej choroby przez drzewo, są niekiedy, zwłaszcza na terytorjum zachodnio-słowiańskiem, do tego stopnia wypaczone przez rozkład formy i treści, albo przez nadmierny rozrost skutkiem domieszania się dodatkowych składników pochodzenia chrześcijańskiego etc., że ich sens istotny ulega zaciemnieniu. Tak np. pod wsią Beisce w Kieleckiem (w Polsce) rósł doniedawna w lesie, czy może jeszcze rośnie, ogromny dąb, mający jakoby władzę leczenia cierpień zębów, dziąsła i gardła. Otóż chorzy udawali się doń przed wschodem słońca, nie odzywając się wcale do napotkanych osób; znalazłszy się na miejscu, odmawiali naprzód trzy razy „Ojcze nasz”, później również trzy razy „Zdrowaś Marja”, zaczem obchodzili trzykrotnie drzewo, mówiąc do niego: „Powiedz że mi, powiedz, mój kochany dębie, jakim sposobem l e c y ć zęby (wzgl. gardło etc.) w mojej gębi e”.
Okoliczność, że przy magicznem zdejmowaniu choroby z człowieka szczególnie często przekazuje się ją (u Słowian i innych ludów) na drzewo, tłumaczy się łatwo wierzeniem, wedle którego drzewa, jak widzieliśmy, uchodzą za szczególnie pospolite źródło chorób. Niekiedy takie przekazywanie ma dość zajmujące nazwy; więc, dajmy na to, u Słowian bałkańskich magiczne wydalanie zimnicy z człowieka na drzewo określa się jako „żenienie” pierwszej z ostatniem. — Tu i ówdzie u Słowian można się jeszcze spotkać z zawieszaniem na drzewach leczniczych szmatek, kawałków odzieży, a nawet całych koszul, zapasek, chustek i t. p.; widuje się też gdzie niegdzie skła-
Krzew ten zresztą uchodzi za ulubione miejsce pobytu demonów
Więcej o Kulcie Drzew: