Winicjusz Kossakowski – Mazurek i oberek
Naszej zagubionej religii, Joachim Lelewel radzi szukać w „mowie słowiańskiej”, wychodząc ze słusznego założenia, że wszystko musi być nazwane. Problem w tym że rozproszyły się nasze stare słowa po wielu językach, przybierając często inne znaczenie. Trzeba powrócić do gramatyki i słowotwórstwa. Świetnie radzi sobie z tym zagadnieniem autor KSIĘGI POPIOŁÓW. Idąc jego śladami można natrafić na ciekawe ścieżki, zboczyć nieco z drogi i trafić w inny świat.
Autor, którego zwał będę Duchem Księgi szuka, znanych z legend, potomków Obrów. W naszej kulturze natrafia na dwa tańce znane do dzisiaj – mazur i oberek.
„Skoro mamy Mazurów i taniec mazur to musimy mieć i Obrów – ponieważ jest oberek”. Oba tańce są do siebie podobne, z tego faktu wyciąga prosty wniosek: Mazurzy to dawni Obrzy – Olbrzymy.
-Droga słuszna, lecz wniosek przedwczesny.
Wypada zastanowić się nad znaczeniem słowa Obrzy – olbrzymy.
Porównajmy go ze słowami „wielcy” oraz „liczni”.
Naród wielki, olbrzymi, liczny – ma to samo znaczenie. A skoro chodzi o nazwę narodu, poszukajmy jej w słowach wielki i liczny.
Jedno ze słowiańskich plemion mieszkające pomiędzy Renem a Odrą nosiło imię Weleti, niewątpliwie od słowa wielcy – liczni. Jest również znane imię Wenetów. Ich granice na zachodzie Europy odnalazłem na mapce narysowanej przez obcych, a konkretnie w pracy Larissa Bonfante „JĘZYK ETRUSKI”. Praca wydana przez RWT na licencji British Museum Press.
Powołuję się na pracę anglików, których można posądzać o wszystko, tylko nie o słowianofilstwo. Gdyby znali znaczenie słowa Weneci, wątpię czy ta mapka miała by ten kształt. Proszę zwrócić uwagę na północ. Tuż za granicami Italii (VIII – VI w. p. Chr.) rozciąga się państwo Wenetów.
Czy jesteśmy w stanie udowodnić, że to są plemiona słowiańskie?
Jeżeli tak – to w jaki sposób?
Zacznijmy od odszukania przynależności etnicznej Etrusków. Etruskowie to nazwa współczesna nadana przez „naukowców”. Jeszcze sto lat temu w literaturze przedmiotu używano nazwy TUSKI. Słowo tusk jest znane do dzisiaj w polskim języku a konkretnie, na kaszubszczyźnie i oznacza hytruska, lisa, cwanego kundelka. Tuskowie to Hytrusy – marynarze, zajmujący się handlem. Założyciele Rzymu i pierwszego państwa na półwyspie. Zatem pochodzili z narodu państwotwórczego. Ich sąsiedzi na północy mylnie zwani przez obcych Wenetami, w swoim języku nazywali się Welietami, od słowa – wiele, wielki. W alfabecie zachowanym na złotych i brązowych figurkach odnalezionych w Prilwicach występuje zrost runy L z runą I, używany niejednokrotnie . Gdy w słowie występują runy L- I, zawsze są pisane łącznie. Znak podobny do łacińskiej literki N. Stąd mylnie zapisane imię Welietów.
Proszę zapamiętać nazwę miejscowości Pri-lwice. Był to ośrodek państwowy z wieloma kurhanami, które stawiano jedynie królom. Tam odnaleziono schowany przed najazdem skarb świątynny. Był to złoty kocioł wypełniony złotymi przedmiotami kultu, opisanymi polskimi runami, już odczytanymi. Nazwa „przy lwicach” łączy się z bóstwem i imieniem plemienia, parającego się wojną. Wrócimy jeszcze do tematu. Tymczasem dokończmy poszukiwania Obrów – Olbrzymów.
Chyba już każdy zorientował się, że olbrzym i wielki to inna nazwa tego samego. Czy chcemy czy nie, to Obrów musimy zaliczyć do Welietów – Wenetów, których państwo rozciągało się od Uralu do Italii w Europie. Ich inwazja poszła również na wschód w kraje późniejszego Babilonu i Indii. Zaświadcza o tym genotyp słowiański R1a1. Zatem było to państwo olbrzymie.
Aby inwazja była skuteczna, konieczna jest ideologia w większości wypadków zawarta w wierzeniach religijnych. Inwazyjna religia zawsze miała i ma tylko Jednego Boga – Pana świata. Napastnicy zawsze są przedstawicielami Boga.
Co wiemy o religii słowiańskiej?
Nieco materiału na ten temat zostawił nam Prokopios z Cezarei , żył w czasach Justyniana zmarł w 562 r. po Chr.
Oto jego relacja:
„… Albowiem te plemiona Sklawinowie i Antowie, nie podlegają władzy jednego człowieka, lecz od dawna żyją w ludowładztwie i dlatego zawsze wszystkie pomyślne i niepomyślne sprawy załatwiane bywają na ogólnym zgromadzeniu. A także co się tyczy innych szczegółów te same mają, krótko mówiąc, urządzenia i obyczaje jedni i drudzy ci północni barbarzyńcy. Uważają bowiem, że tylko jeden bóg, twórca błyskawicy, jest panem całego świata i składają mu w ofierze woły i wszystkie inne zwierzęta ofiarne.
O przeznaczeniu nic nie wiedzą, ani nie przyznają mu żadnej roli w życiu ludzkim, lecz kiedy im śmierć zajrzy w oczy, czy to w chorobie czy na wojnie, ślubują wówczas że jeśli jej unikną, złożą bogu natychmiast ofiarę w zamian za ocalone życie, a uniknąwszy składają jak przyobiecali i są przekonani, że kupili sobie ocalenie za tę właśnie ofiarę. Oddają ponadto cześć rzekom, nimfom i innym jakimś duchom i składają im wszystkim ofiary, a w czasie tych ofiar czynią wróżby.”
Jak widzimy religia słowiańska miała tylko Jedynego boga, Boga świata i inwazji. Naród, który stworzył taką religię musiał być narodem inwazyjnym, potwierdzają to jego geny rozsypane po świecie.
Znane nam wieści z innych źródeł w większości chrześcijańskich, zaprzeczają Prokopiusowi. Podają cały szereg bóstw o różnych imionach, a „naukowcy” zaliczają religię słowiańską do politeizmu – wielobóstwa, religii przyrody i tym podobne.
Aby cokolwiek zrozumieć, należy do myślenia używać własnej głowy. Zaznaczam własnej głowy a nie własnych uczuć. Myśleniem steruje świadomość, natomiast za uczucia odpowiada niemyśląca podświadomość. Społeczeństwo jest podzielone na ludzi rozumu 15% oraz ludzi uczuć 85%. Na tej zależności zbudowane są wszystkie ideologie i wszystkie religie. Ludzie podświadomości są w zasadzie bezradni i szukają pomocy u ludzi rozumu. Stąd życie gromadne.
Aby wyrobić sobie własny pogląd radzę zajrzeć do Księgi Welesa, która zaginęła w czasie Rewolucji w Rosji, ale pozostały kopie i odpisy. Autor księgi zabrania pod karą wyrzucenia ze społeczności mówienia, że Słowianie mają wielu bogów. „Bóg jest jeden w wielości”.
Tłumaczy to samo również bóg nieba Kriszna.
Oto fragmenty ze świętej księgi Kriszny – „Bhagavad – gita”.
„Najwyższy Pan zstępuje zawsze, kiedy tylko następuje zanik zasad religijnych.Chociaż istnieje wiele trascedentalnych form Pana, są one jednym i tym samym Najwyższą Osobą Boga”. (Bg. 4,7)
„Najwyższa Osoba Boga, Śri Kriszna, objawił Arjunie Swą prawdziwą formę czteroramienną, a w końcu ukazał mu Swą postać dwuręką”. (Bg. 11.50)
Proszę zwrócić uwagę na pierwsze zdanie z pierwszego cytatu. Przecież to nic innego jak obiecana w chrześcijaństwie Paruzja. Powrót Boga na ziemię w ludzkiej postaci. Obiecuje ją również Zaratustra., który otrzymał religię od Obra – Olbrzyma ze złotymi włosami, którego uznał za boga. Rzecz działa się w czasie pokojowej inwazji na Persję. Lud dostał religię i wiarę w bóstwo Obrów.
Proszę zwrócić uwagę na czteroramienną postać Kriszny. Czteroramienne bóstwo znajduje się na pomniku wyłowionym ze Zbrucza, rozpoznawane przez uczonych, jako WELES.
Nadszedł czas by poznać WELESA.
Imię boga zrodzone ze słowa WIELE, zatem nazwą zrozumiałą jest Wielobóg. Potwierdza to wiedza zawarta w „Księdze Welesa” jak i Kriszna, którego imię pochodzi od słowa krysz- krzyż, zapisane na urnie z Białej, a rozumianej jako niebo i bóstwo nieba. W tym wypadku są one tym samym, Najwyższą Osobą Boga.
Wieloboga – Welesa można śmiało połączyć z imieniem narodu Welieti – Weneti – Wielcy, który zamieszkiwał tereny od Kaukazu po Indie. (Kaukaz nazwa słowiańska. Kau – twardy. Kamień, ruda darniowa).
WELES – WIELOBÓG Bóg Słowian
Sama nazwa wskazuje, że Weles jest bóstwem idei, czyli pomysłu na opanowanie uczuć religijnych a za nimi na powiększanie granic państwa. Idea jest prosta, skuteczna i pokojowa. Skoro nasz Weles jest wielobogiem jedynym i każde bóstwo jest nim to wszyscy bogowie, wszystkich ludów są emanacją naszego Welesa.
Zanikają wszelkie wojny religijne. Naród przyłączony dowiaduje się, że jego bóstwo jest najwyższym bogiem, o czym mógł nie wiedzieć, napełnia to dumą jego ego a naród który go uświadomił staje się jego najbliższym przyjacielem.
Problem w tym, że każdy kij ma dwa końce.
Nasz Bóg – jako idea polityczna, poprzez wierzenia Zaratustry, (które mu ofiarowaliśmy), poprzez wierzenia w Krysznę – (też nasz), stał się cudzym bogiem, czyli narzędziem politycznym w cudzym ręku. Zatoczył ten bóg kółeczko i jako idea, czyli broń polityczna w obcym, zaborczym ręku trafia po tysiącach lat do nas. Bez trudu rozpoznajemy w nim swego Boga. Tylko, że to nie jest już nasz Bóg a oszust obcych, świetnie nadający się do podboju. Zostaliśmy chrześcijanami, czyli niewolnikami obcego – jak wykazała historia – wrogiego nam boga. W ostatnich latach nastąpiła mimikra. Chrześcijański wielobóg zwany Trójcą Świętą przyjął imię Jednego z najkrwawszych bóstw świata, imię żydowskiego diabloboga Jahwe. Jego dzieci urządzili naiwnym Słowianom, raj, czyli Niebo na ziemi, przekształcając słowiańską Rosję w ZSSR. I zabrali się do dzieła nakazanego przez swoje bóstwo. Wymordowano w przeciągu pięćdziesięciu lat ponad sto milionów gojów, czyli nie żydów. Słowiański Weles – Wielobóg poniósł klęskę. Jego idea nie rozpoznawała wrogów. Okazało się że dualizm, czyli bóstwo dobra i bóstwo zła – zwyciężył. Obecne bóstwo zła, przybrane w szaty bóstwa dobra pod nazwą Judeo – chrześcijaństwa zawładnęło naszymi duszami i prowadzi ich prosto do żydowskiego raju, który narody słowiańskie już praktykowały.
Wracamy do Welesa i jego materialnego świadka dziejów, czyli idola wyłowionego ze Zbrucza.
Idol ten to słowiańska Oś Świata, słowiańskie mityczne drzewo życia.
Początek daję czwororęki Weles- wielobóg. Stworzył on świat ludzi, którym się opiekuje. Świat ludzki na pomniku, wyrażony jest czterema figurami ludzkimi, trzymającymi się za ręce. Rozpoznajemy cztery rasy: białą, żółtą, czarną i mieszaną.
Z ras ludzkich wyrasta świat bogów, przykryty jedną kopułą nieba.
W bóstwie trzymającym w ręku koło rozpoznajemy bóstwo prawa, czuwającego nad słońcem i prawem całej przyrody. Jego imię to PERKUN, PIERKUN, PERKUNAS. Imię różnie wymawiane przez różne plemiona.
Bóstwo z Rogiem Obfitości czuwa nad łańcuchem pokarmowym. Poczynając od trawki a kończąc na człowieku. Słowiańscy kapłani z Rogu Obfitości przepowiadali urodzaj w następnym roku w dniu święta Dożynek. Aby magicznie spowodować urodzaj, uczestnicy święta musieli porządnie napełnić swoje brzuchy. Święta słowiańskie zawsze były połączone z ucztą, weselem i tańcami. Zwyczaj ten był kontynuowany jeszcze przez moich rodziców, chociaż w zmienionej formie. Bóstwem wesela i obżarstwa był dzień patrona parafii, zwany odpustem. Krewni z sąsiednich parafii zawsze zapraszali na obżarstwo zwane gościną. Z kolei rodzice gościli ich u siebie w dniu święta św. Rocha. Po poczęstunku goście szli na potańcówkę, która w tym dniu musiała być zorganizowana przez młodzież wioski. Wszystkie „odpusty” były ustawione tuż po zakończeniu żniw. Kapłani nowego boga podobnie jak kapłani Welesa – wieloboga, modlili się o urodzaj w przyszłym roku a parafianie napełniali żołądki, aby osiągnąć urodzaj w następnym. Za urodzaj musiały być wzniesione kielichy z wypowiedzeniem odpowiednich życzeń. „Odpusty” to kontynuowanie starych – słowiańskich obrządków religijnych.
W bóstwie obfitości uczeni rozpoznają boginie ziemi i urodzaju – Mokszę.
Bóstwo odpowiedzialne za obronę z krzywym, słowiańskim mieczem i koniem, nosi imię Świętowit, od słowa święty – silny, niepokonany. Drugie jego imię, niestety już zapomniane, wiąże się z armią nocy i bóstwem nocy o imieniu AN. Od niego armia zorganizowana w obóz wojenny nosiła nazwę Antowie. Prokopios z Cezareii mylnie ich rozpoznał i zaliczył do plemienia. Chociaż – obiektywnie mówiąc – mógł mieć rację. Obozy wojenne, były osadzane na granicach mocarstwa. Mogły być zorganizowane w rody z rodzinami.
Bóg nocy i wojny AN zostawił nam swoje oblicze wraz z opisem runami na złotym idolu odnalezionym w Prilwicach. Figurka po jednej stronie przedstawia brodatego mężczyznę o poważnym i pogodnym obliczu trzymającego coś w postaci księgi. Jego głowy opromienia osiem złotych promieni. Na długiej sukni napis: PIERQ DN MA DDAĆI NAM DLIŹI DNIĆŹ ON We współczesnym języku czytamy Pierku dni ma oddawać nam. Zachowuje dnienie(wschód słońca) on.
Pierku, Perkun jest bóstwem prawa i słońca. Po drugiej stronie swojej osoby ma bóstwo nocy i przymusu. Prawo bez przymusu przecież nie może funkcjonować.
Bóstwo po przeciwnej stronie ma postać lwicy a napis umieszczony na hełmie głosi: PIERQ DNI DLIT – Pierku dni zachowuje. Na piersi napis AN REŹOD – An zarzyna.
Wyznawcy ANA zorganizowani w armię zarzynają. Z innych źródeł wiemy, że Słowiańska armia działała nocą. Główna bronią była zasada wywołania przerażenia u przeciwnika. Dysponowali destylowaną ropą, czyli naftą. Przeciwnik nią oblany i podpalony stanowił żywą pochodnię. Budził strach i przerażenie, powodował panikę. Nafta nabrana w usta i rozpylona nad płonącą żagwią dawała wrażenie „Ziania ogniem”. Ten numer płoszył konie a koń spanikowany nie pozwoli sobą kierować. Ucieka. Słowiańscy wojowie przed ostrzem mieczy i strzał, byli zabezpieczeni stalową zbroją płytkową. Przez przeciwników, którzy nocą nie byli w stanie rozpoznać z kim walczą, to ogniste wojsko postrzegano jako nadprzyrodzone stwory, węże, smoki, których zwykły człowiek nie był w stanie pokonać. Opis naszych wojsk zachował się w legendach ludów z nami walczących.
Miejscowość Przylwice, obecnie pod Niemcami, nosi nazwę niewiele zmienioną – Prilwitz. Nazwa od bóstwa nocy Ana mającego postać lwicy, położona jest w naturalnym terenie obronnym. Dokładny opis można odnaleźć w pracy hr. Jana Potockiego „Podróże”.
Wyznawców Ana – Antów postrzegam jako kastę wśród wielkiego narodu Obrów – Welietów- Wenetów.
Po lewej PIERQ bóstwo prawa i dnia. Po prawej AN bóstwo nocy i patron Antów – siły militarnej Welietów – Obrów – Sklawenów.
SCYCI
Do kasty najwyższej zaliczyłbym Scytów czyli tych, którzy stali na najwyższych szczytach władzy. To Scytów stać było na wystawne pochówki wraz z końmi i złotymi skarbami. Człowiek należący do niższych warstw społecznych mógł sobie zafundować co najwyżej urnę i Kamień Pamięci. Napotykamy jeszcze do dzisiaj miejsca zwane smętnikami, z równo ułożonymi Kamieniami. Nie wszyscy rozpoznają pradawne cmentarze. Kamienie są wykorzystywane do budowy. Niszczy się w ten sposób naszą pamięć i naszą historię.
Na czwartej stronie idola ze Zbrucza mamy postać bez atrybutów. Postrzegam ją jako Perruna, boga stworzyciela. Mówi o tym jego imię. Per Run Pierwszy Stworzyciel. Słowo zachowało się w podobnym znaczeniu i określa roślinki samostwarzające się, czyli runo leśne. Runo owcze to żywe włosy na owcy. Z chwilą ich obcięcia przestają rosnąć, stwarzać się i dostają nazwę – wełna od wałowania na filc lub wałowania w nici.
Idol ze Zbrucza to legendarna słowiańska Oś Świata, Drzewo Życia. Weles- Welobog. Konarami Welesa to bogi, Orzechami – rody, liśćmi ludzie.
Ludzie jak liście, gdy nadejdzie ich czas – opadają. Ale z wiosną dzięki swym bogom odrastają, już w innym ciele.
Dokładniej wyjaśnia to, napis ideograficzny zostawiony nam na urnie odkrytej w miejscowości Biała pod Łodzią. Przy odczytaniu skorzystałem z chińskiej idei tworzenia i czytania pisma ideograficznego. Poniżej zamieszczam cały artykuł.
Artykuł był wstawiony w pracę POLSKIE RUNY PRZEMÓWIŁY stąd jego tytuł i kierunek. W tej chwili interesuje nas wędrówka dusz – reinkarnacja, o której opowiada urna.
Miejsce przebywania duszy po śmierci. Rodzaj transportu w zaświaty. Co duszyczka w tych zaświatach ma do roboty? Kto jest twórcą duszy i jej relacja z bóstwem?
Przy okazji wstawiłem zabytki opisane runami tyczące zwyczajów pogrzebowych z okolic Poznania oraz z Przylwic. Są one odpowiedzią na stawiane pytania.
Pozostają do korekcji i usystematyzowania zapisy imion bóstw i ich obowiązków wobec ludzi, tyczące narodzin, śmierci, życia po życiu.
CZY POLACY ZNALI PISMO IDEOGRAFICZNE ?
Zachowały się do dzisiaj tylko dwa rodzaje pisma. Fonograficzne i ideograficzne. Europa używa pisma alfabetycznego w którym obowiązuje tylko jedna zasada – „Jedna głoska – jeden znak”. Stworzono wiele alfabetów, ale tej zasady nikt nie może ominąć.
Jakie zasady obowiązują w piśmie ideograficznym?
Zawiłości pisma chińskiego przybliża nieco praca Chuangliang Al Hunga.
„Istnieją dwa główne rodzaje znaków – piktogramy i ideogramy. Gdy patrzycie na piktogram możecie dostrzec szkic czy obraz tego, co on przedstawia. Dla pojęć bardziej abstrakcyjnych trzeba tworzyć ideogramy, które przedstawiają daną myśl”.
Na podstawie ideogramu dla słowa „śmiecie”, autor wskazuje jakie obowiązują zasady przy tworzeniu i rozczytywaniu znaków.
Jak widzimy w jego skład wchodzi wiele rysunków, rozpoznawalnych nawet dla czytelnika polskiego.
1) Jest to rysunek drzewa, podobne można spotkać na polskich mapach terenowych, oznaczają one las iglasty. W wypadku ideogramu rysunek jednego drzewa oznacza liczbę pojedynczą. Aby zapisać liczbę mnogą musimy znak powtórzyć. Rysunkiem trzech drzew zapisuje się słowo las. W rozpatrywanym ideogramie w lewym górnym rogu mamy rysunek trzech drzew, czyli słowo – las.
2) Rysunek nr 2 przedstawia sylwetkę człowieka w rozkroku z rozkrzyżowanymi ramionami, ale bez głowy. Podobny zapis w Polsce sprzed kilku tysięcy lat zachował się w kopalni krzemienia, oraz na urnie glinianej odnalezionej w miejscowości Biała pod Łodzią. Nasze ludziki mają głowy a nawet palce. Znakiem tym zapisano słowo – człowiek.
3) Rysunkiem ludzika z ramionami ułożonymi jak przy trzymaniu dziecka, zapisano słowo kobieta, matka.
4) Ludzikiem – mężczyzny z dodatkowym znakiem szachownicy pola ryżowego na dole znaku, zapisano słowo rolnik, chłop. Jak widzimy dodatkowy znak zmienia znaczenie poprzedniego i stanowi nowy ideogram.
5) Po prawej stronie znaku – śmiecie, widzimy rysunek trzech ptaków w locie. Według chińskiej mitologii dusza człowieka odlatuje ptakiem. Rysunki tych ptaków określają stan ludzików leżących pod lasem.
Dokładne znaczenie znaku – „Pod lasem leży dużo trupów”.
No dobrze. Znak w tym wykonaniu jest czytelny, ale gdzie tutaj słowo – śmiecie?
W ideogramach obowiązuje zasada: Trzeba stawiać nasuwające się pytania i szukać na nie odpowiedzi.
Jeżeli pod lasem leży dużo trupów, to co trzeba z nimi zrobić?
– Oczywiście pochować a teren posprzątać.
Jeżeli sprzątamy, to co wynosimy po sprzątaniu?
Śmiecie.
W ten sposób znak został zapisany i odczytany, a przy tej okazji poznaliśmy wiele innych ideogramów którymi możemy się już posługiwać i tworzyć nowe pojęcia.
Pan Chuangliang twierdzi, że tym samym znakiem można zapisać np. pole bitwy, czy inny kataklizm. Znaczenie całego ideogramu określają inne znaki w zdaniu.
To nie wszystko.
Odczyt ideograficzny nie jest ostateczny i zmienia się w zależności od kondycji psychicznej i fizycznej czytającego.
Jak wynika z tego przykładu obowiązują zasady:
1) Poszczególne rysuneczki muszą być rozpoznawalne.
2) Dodatkowe znaki określają już napisane i zmieniają znaczenie ideogramu. Powstaje nowy ideogram traktowany jako całość.
3) Aby zrozumieć napisany ideogram należy zadawać sobie pytania wynikające z rozczytanego znaku i tworzyć odpowiedzi. Czyli: Musimy przy czytaniu myśleć. Jeżeli wyłączymy myślenie niczego nie będziemy w stanie zrozumieć.
***
Zaopatrzeni w chińską wiedzę spróbujemy odczytać napis na urnie sprzed wieków, odnalezionej w Białej pod Łodzią. Zakładam, że jest on wykonany pismem ideograficznym.
W pierwszej kolejności spróbuję rozczytać budowę ideogramu słońca zwanego swastyką, oraz zrozumieć drugi ideogram podobny do swastyki. Następnie cały znak uznany przez uczonych za „ Ręce Boga”. Ten znak, na dole wazy, pomaga zrozumieć górny zapis.
Pod Nr 1, mamy zapis stron świata, a tak naprawdę – Stron Nieba, ponieważ wyznaczają je gwiazda polarna i słońce w czasie południa i równonocy.
Pod Nr 2, znakiem czterech stron nieba, czyli krzyżem równoramiennym, zapisujemy słowo – Niebo i od tego momentu jest to ideogram Nieba.
Pod Nr 3, zapisujemy pierwsze i najważniejsze światło na Niebie. Na ideogramie nieba zapisujemy tą wiadomość przez narysowanie jednej kreseczki na krańcach krzyża, co czyta się – Pierwszy na niebie. Sądzę, że zapis jest logiczny.
Mamy ideogram słońca.
Korzystając z chińskich technik budowy i czytania ideogramów, tym znakiem możemy zapisać również inne słowa. Gdy świeci słońce jest dzień i jest światło, zatem możemy tego ideogramu użyć do zapisu tych słów. Jeżeli zestawimy go z sylwetką człowieka, zapiszemy słowa – „człowiek oświecony, uczony”. Przejdźmy do odczytu następnego znaku.
Pod Nr 4, zapisujemy drugie, pod względem ważności, ciało niebieskie, czyli księżyc. Na planie nieba, czyli krzyża równoramiennego, rysujemy po dwie kreski na końcach ramion. Stworzyliśmy w ten sposób ideogram księżyca. Proszę zwrócić uwagę na budowę tych znaków. Mamy zapis nieba a na nim ponumerowane pod względem ważności ciała niebieskie.
Przez analogie do poprzedniego ideogramu tym możemy zapisać słowo Noc, Ciemno.
Gdy zestawimy ideogram słońca i księżyca, czytamy 1) Słońce i księżyc. 2) Dzień i Noc.
Ponieważ dzień i noc jest dobą, mamy ideogram dla doby oraz dla czasu. Aby zapisać współczesną godzinę korzystamy z zasad matematyki i ideogram doby dzielimy na dwadzieścia cztery.
Aby zapisać miesiąc do ideogramu księżyca dodajemy cyfrę, ta z przodu ideogramu wskazuje ile to miesięcy zapisaliśmy a cyfra za ideogramem księżyca wskazuje kolejny miesiąc np. maj. Wydaje mi się, że zapis jest czytelny. Teraz rozczytajmy jakie treści niesie z sobą zapis „Ręce Boga”.
Ustaliliśmy wcześniej, że krzyż równoramienny jest ideogramem nieba, a dorysowywane kreseczki stanowią zapis ciał niebieskich, zatem mnóstwo kresek na ideogramie nieba może być ideogramem mnóstwa gwiazd. Ideogramem rozgwieżdżonego nieba. Ideogramem kosmosu.
Jak rozczytać wyżej skreślony znak?
W ideogram kosmosu wpisano, na przemian ideogramy słońca i księżyca. Czytamy: słońce, księżyc, słońce, księżyc, słońce księżyc itd. Znaki czyta się bez końca.
Co to może znaczyć?
1) Prawo kosmosu i prawo świata, czyli cykliczny ruch po kole, który trwa bez końca. W ruch ten zaklęte jest również prawo ciążenia. Ruch ten obowiązuje nie tylko kosmos, ale i atomy z których zbudowana jest materia.
2) Nie zdziwiłbym się, żeby to był również ideogram Boga. Takie pojęcie Boga jest głęboko przemyślane. To nie jest, niezbyt rozgarnięty Jahwe z długą i siwą brodą, którego mądrzy rabini uczą rozumu.
Spodziewam się, że moje wątpliwości rozwieje zapis na górnej powierzchni naczynia.
Spróbujmy napis rozczytać tak jak jest narysowany a dopiero później sięgniemy do chińskich zasad zrozumienia znaku.
***
Z ideogramu księżyca wypada młodzieniec na koniu. Przebywa swoją drogę w czasie i zamienia się w ducha, który również ma swego konia i swoją drogę do przebycia. Z ducha rodzi się następny młodzieniec i po pewnym czasie znowu duch. Cała ta procesja zmierza w kierunku ideogramu kosmosu. Znak, który omawiałem poprzednio sugeruję, że to towarzystwo ma być wpisane w wolne pola krzyża, tak samo jak znaki słońca i księżyca na powyższym ideogramie.
Nie mam żadnych wątpliwości, że to jest już zapis wierzeń religijnych.
1) Człowiek na koniu, to człowiek w podróży, który ma do przebycia pewien odcinek drogi życia. Można tym znakiem zapisać podróż i drogę. W tym wypadku mamy zapis: Człowiek od momentu narodzenia aż do śmierci ma do przebycia swoją drogę. Następuje śmierć, jego dusza nie umiera, ale również ma do spełnienia swoje zadanie. Dusza człowieka jak ziarno, ma zaklęte w sobie życie. Gdy ziarno trafia w ciemność ziemi, puszcza korzenie i z niego rodzi się nowe życie.
Jak widzimy na rysunku – Dusza spełniła swoje zadanie i wyszła z ideogramu księżyca, czyli z ciemności, jako odrodzony człowiek. Po śmierci człowieka znowu wraca na księżyc, by dać życie następnemu pokoleniu.
Jest to zapis słowiańskiej wiary w reinkarnację, ale bez podtekstów politycznych jak w wierzeniach Hindusów.
Te obrazki wpisane w ideogram kosmosu są zapisem cykliczności życia nie tylko człowieka, ale i życia całego kosmosu a zatem i życia niepojętego Ziarna Kosmosu, Ducha Kosmosu, Boga.
Tekst ten wyjaśnił więcej niż się spodziewałem i potwierdza spostrzeżenia niektórych polskich naukowców.
Pan królestwa Dusz Nyja wywodzi swoje imię od słowa NYĆ – chudnąć, tak jak to czyni księżyc. Dolna postać ze „słupa” wyłowionego ze Zbrucza posiada trzy twarze. Jedna kwadra jest niewidoczna, sugeruje to, że Tryglaw jest bóstwem księżyca – może Nyjem, z którego wychodzą dusze dając życie ludziom i bogom. To On wykonuje najcięższą pracę i cały świat jest na jego głowie a spełnia zadanie boskie podobne do zadań ludu, który bierze na siebie najcięższą pracę i żywi cały naród. To z ludu wyrośli ci co są na górze.
Staje się zrozumiała nazwa bóstwa z Prilwitz – Rżatro – Potrójne Żyto związane z życiem.
***
Pragnę zwrócić uwagę na symbolikę.
Symbolem nieba jest krzyż równoramienny. Symbolem kosmosu rozbudowany krzyż, zwany „Rękami boga”. Symbol ten, to nazwa nieosobowego bóstwa Słowian. Z chwilą nadania mu cech osobowych, musiał przyjąć imię.
Jakie?
Może odpowiedzi należy szukać w Wedach?
Krzyż, dawniej Krysz a uosobiony – Kryszna.
Proszę zwrócić uwagę w nazwie bóstwa mamy słowo słowiańskie i gramatykę słowiańską. Wyraz Kryszna, według polskiej gramatyki, to rodzaj żeński.
W języku Słowian Słońce i Ziemia i to co związane z rodzeniem, dawaniem życia, jest rodzaju żeńskiego. Zatem Kriszna powinna być boginią a nie bogiem. Niebieski kolor skóry Kriszny świadczy o tym, że jest uosobionym Niebem.
Pewnym jest, że wśród Słowian bóstwo żeńskie, do dzisiaj cieszy się czcią i poszanowaniem.
Nie ulega wątpliwości, że religia wedyjska jest najstarszą i najdokładniej zachowaną religią grupy R1a1. Zoroastryzm i buddyzm jest, w pewnym sensie, reakcją na stosunki społeczne ukształtowane przez Wedy, jednak z nich wyrasta, tak samo jak anglikanizm czy luteranizm z katolicyzmu. Oderwanie się od obcych i ukształtowanie się religii narodowych, jest reakcją bardziej polityczną niż religijną.
Na urnie mamy zanotowany system wierzeń.
Wiara w posiadanie duszy. Która po wyjściu z ciała udaje się na księżyc, by ponownie wrócić i wcielić się w noworodka. Ten system precyzują zabytki archeologiczne opisane runami słowiańskimi, jak i zachowane w tradycji byłe wierzenia, traktowane obecnie z przymrużeniem oka, jako bajdy dla małych dzieci. Jednak te bajdy skądś się wzięły.
Płaskorzeźba wykonana ze złota a odnaleziona razem z wieloma innymi w miejscowości Przylwice, nad rzeką Renem. Był to skarb świątynny ukryty w ziemi i w ten sposób chroniony przed zagrożeniem. Czas ukrycia możemy ustalić dosyć dokładnie. Jest to najazd frankońskiego Karola Wielkiego, któremu udało się po raz pierwszy w historii, pokonać Słowian i przesunąć granice imperium, aż po Łabę. Karol Wielki , zbrojne ramię chrześcijaństwa, wyruszył z misją chrystianizacji. Przed nim wyruszyli misjonarze, którym udało się przekonać – ochrzcić, niektóre plemiona słowiańskie. Wykorzystano ich zdradę.
Sasi zawarli rozejm, dając nieostrożnie, jako gwarancję pokoju, dziesięć tysięcy młodzieży w ręce Frankom. Tego samego dnia Karol Wielki nakazał wszystkich wyrżnąć. Starszyznę przesiedlił w głąb imperium. Pozostała młodzież wcielona do armii Franków, odpłacała się rodakom, wcześniej ochrzczonym, za rozłam i zdradę.
Mamy tu klasyczny przykład wykorzystania religii chrześcijańskiej do ekspansji terytorialnej. Najpierw oferowana przyjaźń i głaskanie by ostatecznie, wymordować całe plemiona i narody.
Wracając do tematu.
Czas ukrycia skarbów świątynnych opisanych runami, należy umieścić w latach 790 – 800 roku naszej ery. Początkowe datowanie nauki niemieckiej na „zamierzchłą przeszłość”, znalezisko miało świadczyć o odwiecznych mieszkańcach tych ziem. Z chwilą, gdy się okazało, że napisy mogą być w języku Słowian, oskarżono miejscowego złotnika Sponholtza o produkcję falsyfikatów i zaskarżono do sądu. Proces się odbył. Śledztwo udowodniło, że złotnik skupował figurki wykonane z brązu od tuziemców. Pisząc o tym naukowcy polscy cytują naukowców niemieckich, którzy zapominają wspomnieć o wynikach procesu. Umieszczając zabytki pisma wśród falsyfikatów. W 2000 roku udało mi się odczytać polskie runy. Napisy na figurkach są w języku słowiańskim, przeczy to twierdzeniom nauki niemieckiej..
W tej chwili interesuje nas rycina płaskorzeźby pod numerem 72 z pracy hr. Jana Potockiego pt. VOYAGE – podróże. Przedstawia ona proces kremacji zwłok.
Figura nr 72 z pracy hr. Jana Potockiego pt. „Voyage dans quelques parties de la basse Saxe”(Podróże), wydanej w roku 1795 w Hambourgu.
Pozwolę sobie opisać ten zabytek, odczytać i dać swój komentarz.
Jest to odlew wykonany z brązu, opisany dwustronnie. Mnie interesuje płaskorzeźba umieszczona powyżej, na której widzimy proces kremacji zwłok.
Piec do kremacji zbudowano prawdopodobnie z ciosanego kamienia. Na jednej stronie płyty pali się ogień, po drugiej stronie szczątki ludzkie. Obok pieca kłębki dymu.
Przy piecu człowiek obsługujący kremację.
Daje się zauważyć, że ważnym było, by tylko popioły z ciała trafiły do urny, stąd konieczność budowy specjalnego pieca.
Skąd taka dbałość o skremowane szczątki ludzkie?
Czy nie wiąże się to przypadkiem z wierzeniami?
Jeżeli tak – to jakimi?
Popiół nie psuje się, jest trwały i zdolny przetrwać w popielnicach przez tysiące lat.
Czy spopielone ludzkie ciało miało za zadanie przetrwać do czasu odrodzenia się z popiołów?
Nie zmartwychwstania, a odrodzenia z popiołów jak Feniks.
Idea zmartwychwstania znana jest z mitologii egipskiej, stąd konieczność konserwacji zwłok i zabiegi związane z ich przechowaniem.
Jak widzimy na rysunku, proces kremacji odbywa się pod kopułą nieba. Aby nie było wątpliwości, artysta umieszcza na nieboskłonie słońce i księżyc.
Dym unoszący się z kremowanych zwłok w postaci run idzie do nieba, a tam czeka na duszę jedyny Bóg Słowian – zapisany runami – o imieniu RODzIWOLIT – [stwarzający siłą własnej woli]. Imię to jest tożsame z imieniem STWARÓG – stworzyciel czy PERRUN– Pierwszy Run -Pierwszy Stworzyciel.
Runy, powstałe z dymu, układają się w napis: ŹIEŹUL I –
Zieźula dorobiła się u Słowian kilku imion, między innymi – gżegżółka i kukułka.
W tym wypadku, można się domyślać, zieźula pomaga duszy dotrzeć przed oblicze Boga. To jej rysunek unosi się nad ołtarzem ciałopalnym.
Do czasów współczesnych przetrwał zwyczaj wykorzystania kukułki do wróżenia.
Przykład: „Kukułeczko miła, ile latek będę żyła?”.
– Skąd kukułka to wie?
Czy wróżba nie sięga do czasów pogańskich i ich wierzeń?
Nie wszystkie dusze używały kukułczego „środka transportu”. Duszyczki przodków Poznaniaków używały w tym celu świętego konika.
Wypada teraz zajrzeć do zabytków z Mikorzyna, opisanych runami.
„Kamienie Mikorzyńskie” są falsyfikatami czy nie?
Już się na ten temat wypowiadałem.
W tej chwili muszę cofnąć swoją poprzednią wypowiedź.
Jest mnóstwo przesłanek, by wyrobić sobie opinie o mistyfikacji, ale tylko przesłanek, nie dowodów.
1) W roku 1846 Joachim Lelewel publikuje swój alfabet, w którym jedna runa jest dla wielu głosek i jedna głoska zapisywana jest wieloma różnymi runami.
2) W roku 1855 Piotr Droszewski u swego stryja odnajduje kamień, służący za poidło dla źrebaków z rysunkiem i nieznanym pismem.
3) W roku 1856 publikuje rycinę znaleziska w gazecie poznańskiej nr 158.
4) Korzystając z alfabetu Lelewela, tekst odczytuje pan Józef Przyborowski i w kilka dni po pierwszej publikacji podaje do publicznej wiadomości odczyt: PROWE – SBIR – K – BEL
5) W sierpniu 1856 roku Droszewski powiadamia Przyborowskiego o drugim kamieniu „w ręku Wężyka z Mroczenia pod Kępnem”. W miejsce postaci ludzkiej kamień ma wyobrażenie konika i opis runami. Odczyt: ZBIR – WOIN- BOGDAN – S – LNOWOI.
6) Dziennik Poznański nr 104 dnia 23 kwietnia podaje: „Jeden z takich kamieni znaleziono w Kamieńcu pod Grodziskiem, drugi w Zakrzewie pod Kłeckiem, trzy inne w Pawłówku w powiecie pleszewskiem, jeszcze jeden ma się znajdować w Kotwiecku u obywatela Józefa Morawskiego – wszystkie znalezione w miejscu gdzie i urny się znajdują wszystkie podobnie żłobione i z granitu”.
7) 26 marca profesor archeologii przy Uniwersytecie Praskim z cesarstwa Austrii Jan Erazm Wolc podaje swój odczyt: SVIR BOG ODIN VOIN LUTUOI.
Alfabet J. Lelewela jest mocno „naciągany” i odczyty przy jego użyciu są wątpliwe.
Odczytów moich z „Kamieni Mikorzyńskich” nie zrozumiałem, stąd przekonanie o fałszywce.
Po wróceniu do tematu, pod wpływem notatki pana Białczyńskiego i dokładniejszym badaniu, muszę zmienić zdanie.
Runy zabytku z „figurką ludzką” czytają się: * -LIŹIRZ KŹĆO * a z boku imię słowiańskiego bóstwa z zaświatów * -MRZĆDA*.
Na podobnej figurce nr 12 (J. Potocki) z Prilwitz jest napis: MRZĆDA ŁŚLAIEW – Mrzćda łaskawa.
Napis informuje, że bóstwo łaskawie wybiera duszyczki do swego królestwa.
Jak Słowianin wyobrażał sobie życie w tym królestwie i gdzie się ono znajdowało?
Na to pytanie odpowiada kamień grobowy z Mikorzyna – ten z konikiem.
Słowo „łaskawa” pojawia się przy imionach innych bóstw w Prilwicach i co ciekawe na „Medalu Krakowskim” opisanym runami – – BDĄ ŁŚLIIEW.
Słowo „łśliew” jest różnie pisane, pismo zniekształcane.
Przypuszczam,że ci Słowianie, którzy nie potrafili pisać a napisy uważali za magiczne, aby pomóc krewnym w zaświatach, przepisywali je niezbyt dokładnie. Stąd zniekształcanie słów, podobnie jak to uczynił profesor Strzelczyk, kopiując napis runiczny do swej pracy.
Słowo LIŹIRZ kojarzę ze słowem LEZIESZ – idziesz, a słowo KŹĆO – kojarzę ze słowem KSIĄŻĘ (ten, który każe, nakazuje) A może to imię w rodzaju Kazimierz?
Napis na tej płycie jest zgodny z jej przeznaczeniem, wierzeniami i miejscem znaleziska.
Napis na płycie z konikiem: *
LIŹIRZ DSZIN * ĆSZ SĄM LN * LN LA DSZI* – na dole runa G.
Liźisz – idziesz powoli
Dszin – duszo
ćsz – cisza
sąm – jest
ln – lń -leń – leniuchowanie – odpoczynek
Cały napis: *IDZIESZ – ODCHODZISZ DUSZO * CISZA JEST ODPOCZYNKIEM*
*ODPOCZYNEK DLA DUSZY*
W tym wypadku również treść napisu zgadza się z przeznaczeniem płyty i miejscem znaleziska.
Muszę swą opinię zweryfikować i przyznać, że KAMIENIE MIKORZYŃSKIE NIE MOGĄ BYĆ FALSYFIKATAMI.
Warto zadać sobie pytanie: Czemu inne, znalezione w tym czasie podobne kamienie nie posiadają napisów i rysunków?
Może nie każdy z budowniczych grobów komorowych znał pismo?
Może na pisaną pomoc duszom zmarłych mogli pozwolić sobie ludzie o wyższym statusie społecznym, znającym sztukę pisania?.
Pytanie następne.
Co miał oznaczać rysunek konika na płycie grobowej?
Nasuwa mi się skojarzenie z innym znaleziskiem z tego samego okręgu kulturowego.
W miejscowości Wapno pod Poznaniem odnaleziono złoty medal z napisem runami: GABARZ(słowiański urzędnik sądowy – S.E.J.P. Bruckner) i scenką: Na rumaku galopuje przez niebo ideogram słońca, nad nim unosi się głowa bóstwa słońca i prawa (Perkuna?). Dołem, po drugiej stronie ziemi, lwica(An?) odnosi słoneczko na wschód.
Podobne wierzenia zdradzają nam dwie rzeźby z Prilwitz opisane runami, a mianowicie – figura 6, str. 110 z pracy Mascha, i figura nr 7 z pracy Jana Potockiego.
Dowodzi to wspólnej kultury, a może i wspólnego organizmu państwowego. Kamień grobowy z wizerunkiem Mrzćdy powyższe spostrzeżenie tylko potwierdza i nie może być „dowodem” fałszerstwa.
Był okres w zwyczajach pogrzebowych Słowian, w którym urnę z prochami stawiano na słupie, na rozstajach dróg, by duszyczka łatwiej trafiła w zaświaty.
Czy przypadkiem wizerunek konika, którym podróżowało słoneczko, nie miał za zadanie dostarczenie duszyczki do Bozi w Niebie, podobnie jak „źieźula” z Prilwitz?
Do czego służyły kamienie podobne do Kamieni Mikorzyńskich ?
Stara się odpowiedzieć na to pytanie dr W. Cybulski, którego tekst podaje poniżej.
„Co się zaś w szczególności wyżłobionych kamieni dotycze, miały one nadto, mojem zdaniem, przede wszystkiem i to przeznaczenie, że w wklęsłość ich zbierano popiół spalonych ciał; popiół z cząstkami kości zsypywano potem do właściwych popielnic, i takowe w rzadszych, ważniejszych przypadkach kamieniami temi przykrywano, kładąc na nich niekiedy napisy i wizerunki. Prawdopodobnie kamienie tego kształtu, pokrywane innemi, służyły czasem za popielnice. Poświadcza to Hartknoch, który rozkopując między innemi starożytny kurhan pod wsią Plewiszkami ośm mil od Królewca nad Preglem, sam znalazł popielnicę tego kształtu, drugim kamieniem pokrytą, nie dodając czy i ten był wydrążony lub nie.”
Inną podobną popielnicę znalazł Narbut i opisał .
W podsumowaniu warto zauważyć;
Wierzenia pogańskich Słowian tyczące życia pozagrobowego i modlitwy za zmarłych do naszych czasów przetrwały i niewiele się zmieniły.
No, może o dodanie hebrajskiego „amen” i greckiego Hadesu z czarną a rogatą obsługą, oraz dodatkową poczekalnią do Nieba.
Wracam do przeznaczenia identycznych, płaskich kamieni z wydrążoną misą odnajdywanych w grobach na terenie słowiańszczyzny.
Wydaje mi się, że polemika nie jest konieczna, wystarczy przyjrzeć się rysunkowi pieca do kremacji.
Ten płaski kamień z wyżłobieniem to nic innego jak blat. Stawiano go na kamieniach, pod spodem palono ogień i kawałeczkami spopielano ciało. Kamienie użyte do budowy pieca, czy jak kto woli – ołtarza, zużywano potem do budowy kamiennego grobu komorowego.
Starano się zebrać wszystkie spopielone szczątki, bez zanieczyszczeń, stąd konieczność kucia i polerowania wyżłobienia w głównej płycie.
Uzasadnione jest przypuszczenie, że Słowianie wierzyli w odrodzenie z popiołów, stąd ich wielka dbałość i trud związany z ostatnią posługą. Temat ten rozszerza napis na kobiecym sarkofagu etruskim.
W tym miejscu ukłon w stronę nauki polskiej. Proszę sprawdzić, czy na płytach z Mikorzyna nie zachowały się ślady ognia. Są magazynowane w piwnicach Muzeum Archeologicznego w Krakowie.
Gdzie przebywa Weles – Welobog?
Ze względu na nazwę i funkcję ten ideogram przypisałbym Welesowi.
Odpowiedź na to pytanie odnajdujemy nie tylko w zapiskach z wykopalisk. Nieco zmodyfikowaną formę przechowało nam chrześcijaństwo.
Weles mieszka w niebie na ziemi i w każdym miejscu, które jego jest, ze szczególnym uwzględnieniem księżyca. To z księżyca, na skrzydłach bocianów, wracają na ziemię duszyczki, by wcielić się w nowo narodzone dziecko. Po śmierci ciała wracają tam skąd przyszli.
Jakie mają zadania w zaświatach możemy się tylko domyślać obserwując przyrodę. Chmury, życiodajny deszcz, płatki śniegu rzeźbione misternie w gwiazdki. Wiosną pojawiają się na niebie groźne ryki, błyskawice i pioruny ciskane na ziemię. Wszystko po to by przepędzić Mroza, Zimę i wezwać Krzyżnę – Swaroga do powrotu. Bez niego drzewa nie puszczą soków, nie pojawią się liście i kwiaty. Śpiąca, przykryta kołderką śniegową Moksza – Matka Ziemia – Karmicielka, będzie spać nadal. Lecz Perkuna, bóstwo prawa i słońca – czuwa. Czasami Wiosna się opóźni, ale musi nadrobić straty. Welobog dwoi się i troi, rozrasta w tysiące dusz i bogów by sprostać zadaniu – i cudowi życia.
Bóstwo rży-żyta Rżatro, spokojnie mieszkający w oraczu budzi swego sługę. Przypomina o orce i innych pracach polowych. Pilnuje zasiewów, walczy z chwastami. Ma do pomocy wężopsa i inne stwory przeganiające ptaki i dzikiego zwierza. Musi dogadać się z Chmurnikiem, by podesłał życiodajne deszcze a przegonił chmury gradowe.
AN budzi swych Antów, bo widzi jak hordy zgłodniałych stepowców wyruszyli na mord i rabunek. Trzeba dać im odprawę i nie dopuścić do zniszczenia gospodarki Obrów – Welietów.
Radowolit – zilirz bóg chorujących, przywraca zdrowie. Pogania wykształcone w leczeniu i bogate w wiedzę Wiedźmy by nie ociągały się w swych obowiązkach. Moksza nie może czekać, trzeba wyrobić się na czas.
Mamuna pilnuje szczęśliwych porodów. Matki nie mogą umierać a bociany z nowymi duszyczkami śpieszą się. Nie może być dzieci bez duszy, chociaż się zdarzają i takie wypadki.
Lesza – Boruta bóstwo borów i lasów, budzi niedźwiedzie. Wyrosły już pierwiosnki, ruszyły trawy i zioła. Czas nakarmić śpiące żołądki. W stawach i bajorach rechot żab. Cieszą się na czas godów.
Klępy łosia, jelenia i sarny – poczuły wolę bożą. Jelenie przygotowują się do walki o prawo do założenia rodziny. Słychać porykiwanie i starcia na rykowisku.
Wraz z powrotem Swaroga i ciepła, powróciły ptaki z zaświatów. W lasach słychać ich śpiew godowy i krzątanie przy budowie gniazd. Lasy i bory ożyły. Budzi się nowe życie. Boruta zadowolony.
Na łąki i pastwiska wyszło zgłodniałe bydło. Zajadają się świeżą, zdrową i pożywną trawą.
Będzie dobry udój.
Z odtajałej wierzby pastuszki strugają fujarki. Wpierw trzeba dobrze odbić korę by popuściła a potem zdjąć płaszcz. Można też sporządzić trąbkę. Idzie na nią większa gałąź. Korę nacina się wężowo i skręca w trąbkę. Co prawda na takiej trąbce nie pograsz, ale za to ma głos donośny i w razie biedy, można wezwać rodziców czy sąsiadów na pomoc – a nawet wilka odstraszyć.
W wypróchniałych dziuplach wierzb można napotkać Rokitę – Kusego. Nie straszne to bóstwo, przeważnie przeziębiony i zasmarkany. Leczy się gryząc korę wierzby i zapijając miodem. Z tego powodu opiekuje się pszczołami i barciami. Pszczelarze muszą z nim żyć w zgodzie, by odstraszał niedźwiedzie i pilnował, aby pszczoły szczęśliwie przezimowały.
Czasami nad brzegami jezior i stawów można spotkać Wodnika. Jest to karzeł z długą zieloną brodą z wodorostów. Gdy siedzi w tataraku lub łozach, przejdziesz obok i nie zauważysz. Ma on poważne zadanie. Musi doglądać swego gospodarstwa. Patrzeć by ikry nie pożarły inne ryby, by wody było dosyć a jeziora nie zamuliło. Powiadają, że przepycha stare studnie lub wierci nowe, aby dokopać się do źródła. Powiadają, że czasami ugania się za Syrenką. Muszą to być bajdy. Nasze Syrenki to przecie wojowniczki.
Za ludźmi nie przepada. Wybierają my ryby i raki. A kąpiąc się w czystej wodzie, czasami zanieczyszczają.
Borowy również patrzy na ludzi krzywym okiem. Drzewa mu wycinają. Polują na zwierzęta. Zaśmiecają las. Straszą zwierzęta. Ale gdy ludziom zagraża niebezpieczeństwo, przychodzi z pomocą. W lesie ukryje. Swoich rozpozna. Powiadali, że wiewiórkom i srokom podpowiada jak zbudować ciepły domek. Gdy mróz i zawieje, przychodzi do nich w gości. Sroki widzą w nim postać ludzką i aby godnie ugościć kradną ludziom srebrne łyżki i widelce.
Domowy, Gumienny i Polowy ponoć z duszy dziadów pochodzą. Każdy pilnuje swego, od ognia i złego ducha. Dużo nie zje, Wystarczy mu to co zostało na talerzu. Wypić lubi. Wiadomo – nasz. Należy strząchnąć kieliszkiem po wypiciu, spadnie kilka kropel na podłogę. To mu wystarczy.
Gumienny ma więcej roboty. Przywołuje koty, gdy się myszy pojawią. Przepędza Zmorę, gdy zechce nocą pohasać na koniu. Gdy się obcy, czy tchórz pojawi a pies zaśpi, to tak mu da w ucho, że budzi się od razu i szczeka, czasami nie wiedząc dlaczego.
Polowy ma inną robotę. Pilnuje zasiewu, Pomaga bóstwom roślin. Gdy susza – wzywa Chmurnika, by nieco pokropił. A gdy nadejdzie grad i burza, zwołuje Wiły, by rozgoniły chmury. Dobry gospodarz zawsze sadził dziką gruszę, na polnej drodze. Dzięcioły dłubały dziuple i przygotowywały Polowemu mieszkanie. Z wysokości gruszy, miał lepszy widok na pola. Dobre duszki pokazywały się zwierzętom i umiały się z nimi dogadać.
Wiły. Inspiracja do płaskorzeźby z zachowanych kolczyków.