Jak upośledza nas nowoczesność/NoWO szczeznąć czyli o po(d)stępie technologicznym i postępującej (nie)mocy umysłu [część 4 – zebrał i opracował Mezamir Snowid]

 Jak zabija się Twoją szyszynkę?

Po co Ci szyszynka?

Oczyszczenie szyszynki jest konieczne dla tych, którzy chcą rozwinąć swoją wielowymiarową percepcję. Szyszynka to nasze naturalne wewnętrzne źródło DMT. Związek ten aktywizuje u człowieka podwyższony stan świadomości. Obudzona szyszynka otwiera możliwość świadomych podróży astralnych, otwiera percepcję na inne wymiary, pozwala przewidywać przyszłości i komunikować się z istotami spoza naszego wymiaru.

DMT mówiąc w skrócie – to molekuła oświecenia, oprócz tego endogennego (naturalnie produkowanego przez szyszynkę) występuje również w ayahuasce – leczniczym zielu z Amazonii, którego używanie przynosi uzdrowienie ciała i serca poprzez fizyczne oczyszczenie oraz podróż po innych wymiarach. Ci, którzy używają tej rośliny przechodzą przez okres „pracy” gdzie zaszłe problemy i programy Ego stają przed naszą świadomością i mogą być uleczone dzięki wglądom w siebie, do których dochodzi pod wpływem rośliny.

Zaletą oczyszczenia szyszynki jest to, że wytwarza swoją własną dawkę DMT i że możemy „pracować” w duchowym sensie tego słowa przez cały czas oraz, że nie musimy przechodzić przez oczyszczające działanie ayahuaski. Nie potrzebujemy substancji z zewnątrz aby rozwijać swojego Ducha. DMT jest substancją całkowicie naturalną, którą ludzkie ciało produkuje kiedy jest zdrowe. Wydawać się może, że ludzie z założenia mieli być istotami wielowymiarowymi łącznie z umiejętnością odczytywania wiedzy z innych wymiarów. Percepcja transcendentalna transformuje Ego oraz szybko leczy cierpienie, konflikty oraz karmę.

Jak zabija się Twoją szyszynkę?

W późnych latach 90-tych, naukowiec o imieniu Jennifer Luke wykonała pierwsze badanie wpływu fluorku sodu na szyszynkę. Stwierdzono, że szyszynka, znajdująca się w środku z mózgu, jest ewidentnym celem fluorku.

Tkanka miękka szyszynki u dorosłego człowieka zawiera więcej fluoru niż jakakolwiek inna tkanka miękka w ciele – jest to poziom fluoru (ok. 300 ppm), który może powodować inhibicję enzymów. Szyszynka zawiera też tkankę twardą (apatyt hydroksylowy), w której zbiera się więcej fluoru (nawet 21 000 ppm) niż w jakiejkolwiek innej tkance twardej w ludzkim ciele (np. kościach czy zębach). Fluorek sodu kalcyfikuje szyszynkę i silnie hamuje jej aktywność, tak, że nie jest już w stanie skutecznie utrzymywać równowagi hormonalnej w ciele. Żebyśmy mieli jasność. Fluorek sodu robi z szyszynką coś na podobieństwo marskości wątroby. To znaczy, że zahamowanie czynności szyszynki wynika z tego, że jej komórki obumierają. Fluorek sodu ZABIJA SZYSZYNKĘ – zamienia ją na przeźroczystą galaretkę.

Fluor odkłada się w szyszynce tworząc widoczne na zdjęciu zwapnienia jest to efekt picia fluorowanej wody.

Należy tu dodać pewne wyjaśnienie: jak to fluorek sodu powoduje zwapnienie. A to wiem akurat dobrze, w końcu mam specjalizację ze stomatologii.

Zachodzi tu zjawisko dokładnie takie same jak w szkliwie zębów. Ta najtwardsza tkanka naszego ciała zbudowana jest z hydroksyapatytów – to jakby krystaliczne związki wapnia – bardzo twarde. Fluor wchodzi z nimi w reakcje i powstają fluoroapatyty.

A precyzując – Fluor odgrywa w tym procesie następujące role:

1) katalizatora  powstawania mineralnej  fazy  w tkance, którą stanowi hydroksyapatyt Ca10(PO4)6(OH)2,

2) zastępuje jony hydroksylowe (OH-) powodując powstanie fluoroapatytu/fluorohydroksyapatytu Ca5(PO4)3OH1-xFx,

poza tym sprzyja kalcyfikacji na kilka innych jeszcze sposobów, ale nie chcę rozdymać bez sensu tego artykułu

Dalsze badania dostarczyły więcej dowodów na to, że fluorek sodu przechodzi do szyszynki. To jedyna rzecz, którą atakuje – najważniejsze centrum neurohormonalnej sekrecji w mózgu.

Fluorek sodu (Sodium Fluoride) jest powszechny w żywności, napojach i piwie też, w wodzie z kranu i w wodzie butelkowanej. Fluorek sodu jest wprowadzony w 90% podaży amerykańskich ujęć wody. (W Polsce jest troszeczkę lepiej, choć przypuszczam, że nie do wszystkiego władze się przed nami przyznają).

Filtry do wody, które można kupić w supermarketach, nie eliminują fluoru. Tylko proces odwrotnej osmozy lub destylacji wody usuwa go skutecznie. Najtańszym sposobem jest kupić destylator wody.

Dużo fluoru znajduje się w herbacie – od 1 do 7 mg/100 g w dodatku fluoru łatwo przyswajalnego!!! Spośród produktów spożywczych najwięcej fluoru zawierają ryby, fasola – 1,65 mg/1000 g, ziemniaki – 0,141 mg, marchew – 0,188 mg, szpinak – 0,435 mg, mleko – 0,227 mg, mąka pszenna 0,56 mg/1000 g oraz mięso, kapusta, sałata, rzeżucha, brokuły.

Ze względu na tak powszechne występowanie jest prawie niemożliwe usunąć go z diety całkowicie .. Tak więc, oto kilka wskazówek, jak go usunąć i odwapnić swoją szyszynkę.

KONOPIE pomagają! Jak już zapewne wiecie, aktywny chemicznie składnik w konopiach, THC, atakuje wszystkie zmutowane komórki w organizmie, przy jednoczesnym wzmacnianiu zdrowych komórek. Udowodniono niezwykłą skuteczność tego działania w terapiach antynowotworowych, pomaga też na wiele innych dolegliwości. .. Cóż okazuje się, że czynny składnik konopi również samoistnie dekalcyfikuje szyszynkę. Im więcej go spożywamy, tym lepiej działa. Pomaga bardzo gotowanie potraw lub spożywanie oleju konopnego, aby wchłonąć jak najwięcej THC.

Jeśli nie chcesz korzystać z konopi lub nie możesz, są inne leki ziołowe. Kolendra jest świetna. Najlepiej jeść ją na surowo, ale jeśli chcesz, możesz gotować z nią lub zrobić z niej herbatę. (Jeśli zrobisz herbatę , proponuję dodanie miodu do słodzenia, lub można ostudzić i wypić bardzo szybko, bo nie smakuje za dobrze)

Podstawy detoksykacji szyszynki :

1. Usuń Rtęć – To kolejna naprawdę zła trucizna dla szyszynki. Nie pozwól, aby to dostała się do Twojego ciała. Plomby amalgamatowe w zębach są toksyczne dla szyszynki – należy je usunąć. Wszystkie wytwarzane obecnie szczepionki medyczne są również skażone rtęcią. Thimerosal (środek konserwujący szczepionki) to inaczej metyl rtęci i jest bardzo trudno usunąć go z mózgu po jego dostaniu się tam. Unikaj jedzenia ryb i owoców morza, takich jak krewetki. Tuńczyk i mięso delfinów jest szczególnie szkodliwe ze względu na zawartość rtęci – większe ryby mają wyższe stężenie rtęci w swoich tkankach.

Eco żarówki – jeśli taka żarówka się rozbije opary rtęci natychmiast są uwalniane do pokoju i wdychane. Natychmiast taką żarówkę wynieś na zewnątrz i wywietrz dobrze pomieszczenie. (A Ujnia wprowadziła nakaz używania tylko takich)

Rtęć może być usuwana z organizmu przez codziennego stosowane Chlorelli, pędów pszenicy i spiruliny. Zioła Cilantro przyjmowane codziennie, również pomagają usunąć rtęć z tkanki mózgowej.

2. Fluor – w pastach do zębów i w wodzie z kranu. Jego należy unikać unikać za wszelką cenę. Zabija szyszynkę, kaclyfikując (zwapniając) jej tkanki

3. Zdrowa żywność – niektóre pestycydy są toksyczne dla szyszynki. Organiczna zdrowa żywność – w dużej mierze surowa – wspiera odtruwanie szyszynki.

4. Alkohol i palenie. Naturalnie one muszą odejść wraz z emocjonalnym przywiązaniem do korzystania z nich (zwykle pod owym przywiązaniem kryje się kwestia własnej wartości lub nierozwiązany uraz).

5. Uzdrawianie Sercem – podnosi nasze wibracje i leczy ze strachu – przydatne kiedy zaczynamy widzieć inne wymiary.

6. Inne toksyny – jeśli coś jest toksyczne nie umieszczaj tego w swoim ciele. Jeśli trudno Ci przeczytać nazwę na opakowaniu, prawie na 99% jest to toksyczne dla Twojego ciała. Toksyny to sztuczne słodziki (aspartam K), rafinowany cukier, fenyloalanina, wszystkie numery konserwantów zaczynające się od E 1, dezodoranty (zwłaszcza antyperspiranty z toksycznym aluminium jako podstawowym składnikiem czynnym), środki chemiczne, dentystyczne płyny do płukania ust oraz odświeżacze powietrza.

7. Prawdziwa czekolada i surowe kakao jest stymulantem gruczołu szyszynki.W wysokich dawkach działa odtruwająco z powodu wysokiej zawartości przeciwutleniaczy.

8. I teraz trkicky ciekawostka z medycznego świata „od kuchni” – prawdziwy sekret mistrza kuchni

Kiedy ilość magnezu w organizmie spada, wówczas aby nadrobić jego braki ciało uwalnia z kości i zębów wapń. Podwyższony poziom wapnia we krwi sprawia, że większa jego ilość odkłada się w narządach miąższowych – nerkach, jajnikach i szyszynce również.

..aby utrzymać wapń w kościach i zębach, a nie w stawach i tkankach miękkich, potrzeba stałych dostaw magnezu.

Magnez jest zdolny do odwrócenia związanego z wiekiem zwyrodnieniowego zwapnienia struktur naszego organizmu i w ten sposób może przyczynić się do jego odmłodzenia.

Magnez odgrywa także bardzo ważną rolę w oczyszczaniu organizmu z toksyn. Jon magnezu jest atomem, któremu brakuje dwóch elektronów, co prowadzi do szukania innych atomów w celu ich przyłączenia. Kiedy toksyczne metale ciężkie takie jak ołów, kadm, aluminium pojawią się w organizmie, magnez wchodzi z nimi w reakcje, powodując obniżenie ich toksyczności i wydalenie wraz z moczem. Ponadto glutation – ważny antyoksydant nie może być syntetyzowany bez udziału magnezu.

Najlepiej przyswajamy magnez w postaci chlorku magnezu, ale nawet w tej formie bywa, że tylko w 50% procentach wchłania się z naszego przewodu pokarmowego, do tego jest niemiłosiernie gorzki. Mogą upłynąć aż trzy miesiące albo i więcej, zanim doustne uzupełnianie magnezu przywróci właściwy poziom magnezu wewnątrzkomórkowego.

I teraz obiecany sekret mistrza kuchni dotyczący magnezu.

Najlepiej stosować chlorek magnezu do kąpieli! Powierzchnia absorpcji przez skórę jest ogromna, o wiele większa niż w przewodzie pokarmowym. Kto ma kłopoty z uwierzeniem, czy to aby skuteczne, niech pójdzie do sauny i poleje wódki na rozgrzane kamienie.

9. Szyszynkę odnowić można również poprzez zioła, np.: pietruszkę, lucernę, bylicę, gotu-kola.

10. Również uszkodzone komórki mózgowe można wzmacniać za pomocą Tiaminy, znanej również jako witamina B1, jest istotnym składnikiem odżywczym, którego potrzebują wszystkie tkanki, nie wyłączając mózgu. Znajduje się ona w takich produktach spożywczych jak pełne ziarna zbóż, orzechy, fasola, groszek i ziarna soi.

11. Wit. K

Dotychczas sądzono, że prawidłowy stan kości zależy głównie od spożycia wystarczających ilości wapnia i witaminy D. Jak wiadomo, wapń osadza się w naczyniach krwionośnych powodując ich zwapnienie, a jednocześnie jego niedobór w kościach prowadzi do osteoporozy. To zjawisko nazwano „paradoksem wapnia”. W zrozumieniu istotnej roli witaminy K w metabolizmie wapnia u człowieka pomogło odkrycie białek MGP (Matrix Gla Protein) i ich roli jako transporterów wapnia. Przy udziale witaminy K osteokalcyna przekształcana jest do karboksyosteokalcyny, która może wiązać jony wapniowe poprzez grupy karboksylowe. Osteokalcyna jest syntezowana w komórkach kościotwórczych, jej rola polega na dostarczaniu jonów wapnia oraz wiązaniu go z matrycą hydroksyapatytu.

„Oliwę magnezową można używać zamiast dezodorantu. Jest bezzapachowa, w porównaniu w wszelkimi wynalazkami podpachowymi

NIE BLOKUJE porów i wydzielania potu, ale sprawia, że pot jest bezzapachowy i dodatkowo magnez wchłania się przez skórę.

Można też moczyć nóżki w soli magnezowej, a także przyjmować magnez w postaci wlewów.

Polecam, informacje pochodzą od lekarza, który zaleca te sposoby swoim pacjentom.

U mnie bardzo poprawił się stan zdrowia a wystarczyło więcej magnezu dostarczyć organizmowi :)”

http://instytutarete.pl/poczytaj/cialo/na-zdrowie/468-jak-zabija-sie-twoja-szyszynke.html

Wszystko co chcesz wiedzieć o szyszynce…

… a czego nie chcieli ci dotąd powiedzieć

 

W 49 dniu życia ludzkiego płodu dopiero co ukształtowana szyszynka wydziela do młodego krwioobiegu substancję o nazwie Dimetylotryptamina, w skrócie DMT, w tym czasie, jak mówią starożytne Wedy – dusza wkracza do ciała. Wnika przez tył serca i wznosi się wzdłuż rdzenia kręgowego, by osiąść w małym gruczole w centrum mózgu – w szyszynce właśnie.

Szyszynka, czyli ciało szyszynkowe (łac. corpus pineale) znajduje się za III komorą mózgu w linii środkowej (między obiema półkulami mózgowymi). Jest odpowiednikiem narządu światłoczułego – „oka ciemieniowego”. Jej nazwa wywodzi się od  kształtu, który jest podobnie jak szyszki (łacina pinea). U dorosłych ludzi ma około 0,8 cm (0,3 cala) długości i waży ok. 0,1 grama (0,004 uncji). Jej średnica jest stosunkowo duża u dzieci, a zaczyna się zmniejszać z początkiem dojrzewania.

Mikroskopowo, gruczoł składa się z pinealocytów (typowe komórki endokrynne) i komórek wspomagających, które są podobne do astrocytów mózgu. U osób dorosłych często wykrywa się małe złogi wapnia widoczne w szyszynce na zdjęciach rentgenowskich.

A teraz prawdziwa fizjologia szyszynki na poziomie biomolekularnym, która jest naprawdę skrzętnie ukrywana, nawet przed studentami medycyny

W ciągu dnia szyszynka (mimo, że Wikipedia twierdzi inaczej) jest głównym źródłem serotoniny – naszego wewnętrznego hormonu szczęścia. Jest to również jeden z neuroprzekaźników. To od serotoniny zależy, czy sygnał układu nerwowego będzie w stanie dotrzeć do wszystkich zakątków ciała. Zbyt niski poziom serotoniny zaobserwowano u osób z depresją, ale także u ludzi nadmiernie agresywnych.

W ciągu nocy serotonina w szyszynce ulega dalszym przemianom w melatoninę – to hormon naszych biologicznych cykli życia. Oprócz tego melatonina wpływa na układ hormonalny, w szczególności na hormony gonadotropowe – najważniejsze hormony cyklu miesięcznego i kształtowania się komórek rozrodczych.  Melatonina zapobiega przedwczesnemu dojrzewaniu płciowemu, a jej wydzielanie jest ściśle związane z bodźcami świetlnymi i przebiega zgodnie z rytmem dobowym. Pozostałe funkcje Melatoniny są białą plamą na mapie medycznej wiedzy.

Ale wiadomo, że koło godziny 3-4 kiedy po kilku godzinach snu melatoniny w szyszynce gromadzi się wystarczająco dużo – rozpoczyna się kolejny etap alchemicznej wewnętrznej przemiany i w głębokich ciemnościach z melatoniny syntetyzowany jest neuropeptyd o nazwie 5-MeO-DMT (aka „akashon”), który następnie ulega szybkiej enzymatycznej przemianie do DMT – dimetylotryptaminy – związku określanego mianem molekuły duszy…

Wtedy w nocy najczęściej możemy doświadczać samoistnych świadomych snów lub projekcji astralnych…ale to zaledwie czubeczek góry lodowej…

Tunele rzeczywistości i DMT

Najpierw zacznę od zjawiska percepcji. Oczywiście zdajesz sobie sprawę z tego, że niektóre rzeczy Twój mózg przeocza w otaczającej Cię rzeczywistości. Ale czy zdajesz sobie sprawę ze skali tego „przoczania”?

Wiesz, że ze wszystkich docierających do Twojego umysłu bodźców Twoja świadomość zdaje sobie sprawę z 0,0097% to cholernie mało.

Taka jest nasza codzienna percepcja – nazywa się ją tunelową, a rzeczywistość w ten sposób postrzeganą – tunelem rzeczywistości.

Reszta niewidzianej przez Ciebie rzeczywistości zawiera rzeczy, w które nie wierzysz, nie uznajesz za prawdopodobne lub po prostu co tu dużo mówić w głowie Ci się nie mieszczą.

Myślisz, że widzisz to co widzą Twoje fizyczne oczy? Obraz odbierany przez nie jest transmitowany do kory wzrokowej, parokrotnie odwracany i na koniec interpretowany, tak by uzyskać pole widzenia pasujące do Twoich wierzeń i przekonań – w psychologii nazywa się to strefą komfortu. Strefa komfortu ma z założenia sprawiać żebyśmy się czuli dobrze i bezpiecznie w znanym dobrze świecie. To co nie znane, nie wytłumaczalne, dziwne, szokujące, nie zgodne z poglądami, z aktualnym stanem emocjonalnym – czyli powyższe 99,9913% wszechświata – jest wycinane już w przedbiegach na synapsach aksonów.

Teoria wielu światów.

Współczesna matematyka opisuje 33 wymiary w modelu wszechświata – przyjrzyj się temu – matematyka zakłada istnienie ok 33 jednocześnie nałożonych na siebie rzeczywistości.

Jak się rzeczywistości mieszczą w jednym miejscu?

Przepuść promień słońca przez pryzmat – zobaczysz, że w jednym strumieniu białego światła zmieściły się na raz wszystkie kolory tęczy. Mieszczą się w jednym miejscu dzięki różnicom w częstotliwościach drgań energii. Tak samo dzieje się z całymi wymiarami.

Co robi DMT?

Dimetylotryptamina syntetyzowana w szyszynce z tryptofanu mówiąc delikatnie rozszerza percepcję. Jej zwiększona sekrecja (wydzielanie) ma miejsce w momentach wcielania się i wychodzenia z ciała.

Na pewno spotkasz się z określeniami, że DMT to halucynogenna substancja – silny psychodelik, i że pobudzona szyszynka wywołuje halucynacje. Dlatego ludzie w stanach około śmierci lub szoku miewają podobne halucynacje….ale

Mówiąc, że DMT „rozszerza percepcję” mam na myśli to, że całkowicie zdejmuje blokady percepcji neuronalnej.

mówiąc szczerze w tych chwilach, gdy endogenny DMT zaczyna działać na układ nerwowy zaczynamy dopiero widzieć te 99,9913% wszechświata

To nie są haluny to jest cała reszta niewidzialnego dotąd wszechświata – i to wszechświata o wielu wymiarach istniejących na raz. Jest w tej koncepcji miejsce na zobaczenie wreszcie innych inteligencji zamieszkujących te równoległe wymiary i nawiązania rozumnej z nimi komunikacji.

Z zawężoną jaźnią (czyli „na trzeźwo”) jesteśmy uwagą przykuci tylko i wyłącznie do tego wymiaru rzeczywistości. Widzimy tylko ten jeden tunel.

Reasumując – szyszynka ze swoim DMT uwalnia percepcję z okowów tego świata, czyli jest naszym międzywymiarowym przełącznikiem widzenia rzeczywistości i uczestniczenia w nich.

Będąc świadomym wielu rzeczywistości możesz nie tylko obserwować je, ale również dosłownie skakać pomiędzy nimi I to nie tylko pomiędzy wymiarami, ale również pomiędzy różnymi wersjami tych samych wymiarów.

To coś o wiele bardziej zaawansowanego niż projekcja astralna. Ale endogennie występujący w naszym mózgu DMT udowadnia, że od początku byliśmy istotami międzywymiarowymi o możliwościach międzywymiarowej percepcji.

Ciemny pokój

Nie nie chodzi mi o klasyczny „dark room” i tę formę, z którą się zazwyczaj kojarzy. Chodzi mi o praktykę ciemnego pokoju – czyli całkowitej izolacji z całkowitą deprymacją sensoryczną. Po polsku – przesiadywanie samemu w całkowitych ciemnościach bez dźwięków.

Ta praktyka występuje w Tybecie, jest jedną z praktyk w Tao, w buddyzmie i jest znana w wielu kulturach plemiennych.

Po kilku dniach spędzonych w totalnych ciemnościach obrazy z wnętrza głowy wychodzą na zewnątrz i są tak samo realne jak „normalna” rzeczywistość.

Praktyka ta dostarcza niesamowitego rozszerzenia percepcji.

Z punktu widzenia biochemii mózgu – tak długie przebywanie w ciemnościach powoduje nagromadzenie melatoniny. Dalej następuje faza pinoliny – szyszynka wydziela endogenny inhibitor (beta karboline) enzymu MAO – enzym, który dotąd rozkładał melatoninę. W fazie pinoliny MAO jest hamowany, a z melatoniny szyszynka zaczyna syntetyzować pinolinę, następnie z niej > 5-MeO-DMT , którego znowu nie rozkłada MAO (bo jest unieczynnione), więc z 5-MeO-DMT (aka „akashon”) szyszynka zaczyna syntetyzować DMT. To wtedy obrazy z głowy zaczynają wykraczać poza granice czaszki w dosłownym tego słowa znaczeniu. To miejsce, w którym spełniają się sny – natychmiast…

A oczy otwierają się na niewidzialną dotąd rzeczywistość.

Jak to wygląda technicznie:

dni 1 – 3 faza melatoninowa

faza sennej jawy

dni 3 – 5 faza pinolinowa

Pierwsze wizje ; podróże astralne

dni 6 – 8 faza 5 – Meo – DMT

Otwiera się powoli wewnętrzne widzenie ; wzmaga telepatia i intuicja

dni 9 – 12 faza DMT

Wizje wzmagają się, otwierasię percepcja alternatywnych światów i równoległych rzeczywistości. Niektórzy mówią o widzeniu podczerwieni i ultrafioletu w tym stanie.

Zmniejsza sie zapotrzebowanie na sen ; łatwo przychodzi joga snu (czyli medytacja z zachowaniem ciągłej świadomości).

2012 i ogólnoplanetarna szyszynkowa inicjacja ludzkości ?

I teraz przechodzimy do kwestii, która tak czy siak nas wszystkich dotyczy i absolutnie nikt nie pominie tego podsypiając na kanapie przed telewizorem.

Majowie całkiem niedawno ujawnili treść autentycznej wiedzy swoich przodków dotyczącej przepowiedni o roku 2012. Są bardzo zagniewani na rozprzestrzenianie się wersji o apokaliptycznej wizji końca świata. Podkreślają, że ich przepowiednia mówi wyraźnie o TRANSFORMACJI, a nie o żadnym końcu.

Ale do meritum. 21 grudnia 2012 (co potwierdza NASA) dojdzie do zrównania osi Ziemi z osią centrum naszej galaktyki. Majowie zapowiadają, że dojdzie wtedy do niezwykle potężnej emisji strumienia naładowanych cząstek, które potężnie zdestabilizują zachowanie naszego Słońca.

Majowie twierdzą, że w efekcie tych zmian może dojść do przebiegunowania Ziemi. Tak apropo’s bieguny magnetyczne już zmieniły miejsce. Przez to zwierzęta, które od zawsze kierowały się zmysłem elektromagnetycznej geolokacji, zaczęły trafiać stadami na linię brzegu – w ich odczuciu tam powinien być ocean – dotyczy to i wielorybów i ptaków – wszystkich zwierząt podróżujących cyklicznie na długie dystanse.

Na podstawie badań lawy wulkanicznej na Hawajach stwierdzono, że ziemskie pole magnetyczne zmienia cały czas swe natężenie, a co kilkadziesiąt tysięcy do milionów lat zmienia swój kierunek (przebiegunowanie Ziemi). Średni czas miedzy przebiegunowaniami wynosi 250 000 lat, ostatnie wystąpiło około 780 000 lat temu.

Nie ma obecnie jasnej teorii opisującej przyczyny przebiegunowania.

Majowie mówią – nasi przodkowie już raz to przeżyli. Twierdzą, że zjawisku przebiegunowania Ziemi towarzyszy zawsze kilka dni ciemności. I jeżeli okaże się prawdą – to czeka nas obowiązkowy ciemny pokój dla całej ludzkości.

To znaczy, że u wszystkich nastąpi coś w rodzaju szyszynkowej inicjacji, bo gdy szyszynka w ciemności zacznie produkować duże ilość DMT – to nic już nie pozostanie takie samo. Po tym jak znowu świat zobaczy słońce – w nas już zmieni się cała percepcja rzeczywistości. Co nas czeka po drugiej stronie szyszynki?

nie wiem, ale życzę nam  – żeby Królik, za ktorym będziemy podążać na drugą stronę rzeczywistości – był wesoły…

Monika Burzyńska

http://instytutarete.pl/poczytaj/cialo/na-zdrowie/470-szyszynka-tunele-rzeczywistosci-i-2012.html

Ciekawostka,okazuje się że nawet kk po cichu zajmuje się okultyzmem mimo że oficjalnie jest on zły i zakazany 🙂

Bioelektroniczna koncepcja abiogenezy wg ks. Prof W. Sedlaka

Fizyczno-filozoficzne uwarunkowania koncepcji genezy życia

Geneza życia jest bez wątpienia jedną z najbardziej frapujących zagadek, które stoją obecnie przed współczesną nauką. Jej rozwiązania szukają specjaliści z bardzo wielu, często niewiele mających ze sobą wspólnego dziedzin, dochodząc do twierdzeń, które do dziś nie doczekały się eksperymentalnego potwierdzenia. Poniżej przedstawione zastaną główne kierunki badań nad abiogenezą, akcentując w szczególny sposób oryginalne spojrzenie na ten problem przez Włodzimierza Sedlaka.

Przewaga tendencji chemicznych nad fizycznymi w programach badawczych

Dominuje dziś przekonanie, iż geneza życia związana jest z syntezą związków organicznych w kosmosie i dalszy ich rozwój w warunkach geologicznych[1]. Życie jest więc wynikiem długotrwałej ewolucji fizycznej i chemicznej[2]. Twierdzenie powyższe w ciągu ostatnich dziesięcioleci zostało w dużej mierze poparte faktami paleontologicznymi[3], badaniem związków organicznych w meteorytach[4], oraz przez laboratoryjne syntezy, to znaczy, przez laboratoryjne otrzymanie aminokwasów jak i innych ważnych związków biologicznych[5].

Główny akcent przy badaniach początków życia na Ziemi, zdaniem Sedlaka, kładzie się na jego biochemicznej stronie, mniej zaś na fizycznej. Należałoby zauważyć, że nawet przy ogromnej różnorodności podejścia biofizykochemicznego i uwzględnieniu warunków fizycznych środowiska, ma się najczęściej na uwadze monoschematyzm biochemiczny samej istoty życia[6]. Wśród chemików i biologów przeważa opinia, że istotną fazą przejściową między ewolucją chemiczną, a biochemiczną były procesy polimeryzacji[7].

Podstawowym zagadnieniem protobiologii jest określenie mechanizmów i charakteru procesów wiodących do pojawienia się systemów ożywionych[8]. Jako nauka o początkach życia głosi, że życie wyłoniło się w wyniku długotrwałej, naturalnej i powolnej ewolucji związków organicznych na drodze abiotycznej[9]. Szczegółami zajęli się przeróżni naukowcy tworząc w ciągu ostatnich czterdziestu lat blisko sto w miarę całościowych modeli abiogenezy[10].

Po mimo istnienia wielu modeli, zagadnienie genezy życia na Ziemi jest ciągle otwarte dla badań przedmiotowych i filozoficznych. Wciąż jeszcze wielu przyrodników i filozofów próbuje wyjaśnić powstanie życia odrzucając ewolucję chemiczną jako niezwykle mało prawdopodobną[11]. Co więc, według nich stanowić może alternatywę? We współczesnej literaturze naukowej spotykamy się z co najmniej pięcioma takimi propozycjami[12]. Po pierwsze, jest to postulat poszukiwania nowych praw przyrody, całkowicie innych niż znane nam dziś prawa fizyki i chemii. Po drugie, klasyczna idea panspermii, stwierdzająca, że zarodki życia mogły przybyć na Ziemię z Kosmosu. Wymienić też trzeba zmodyfikowaną wersję tej idei, zaproponowaną w 1973 roku przez Francisca Cricka i Leslie Orgela, a nazwaną panspermią kierowaną. Autorzy zakładają w niej możliwość powstania życia gdzieś w Kosmosie, gdzie wytworzyła się cywilizacja, która następnie przesłała życie na Ziemię. Czwartą propozycję wysunęli dwaj brytyjscy astronomowie Fred Hoyle i Chandra Wickramasinghe. Hipoteza ta zwana panspermią kometarną głosi, że ziarna pyłu międzygwiezdnego zawierają różne złożone związki organiczne i zespolone mikroorganizmy oraz, że po przedostaniu się do wnętrza komet, mogły następnie być rozsiewane w Kosmosie i w ten sposób zapoczątkować życie na naszej planecie[13]. W wyliczeniu tym nie można pominąć teorii kreacjonistycznych, których myślą przewodnią jest uznanie poglądu, iż życie wywodzi się pośrednio lub bezpośrednio z Boga, że to akt stwórczy dał początek życiu na Ziemi. Propozycje kreacjonistyczne mimo swej popularności, nie mogą być rozpatrywane w ramach metod przyrodniczych, gdyż te nie wychodzą poza to co jest im dostępne to znaczy, poza zjawiska i wiążące je relacje[14]. Pojawia się w tym miejscu pytanie, czy rzeczywiście wymienione wyżej propozycje stanowią alternatywę dla abiogenezy?

Przy obecnym stanie wiedzy i z punktu widzenia przyrodniczego przyjmuje się dziś, jak wyżej stwierdzono, pogląd, iż życie pojawiło się na Ziemi w wyniku spontanicznego ewolucyjnego kształtowania się systemów ożywionych ze związków nieorganicznych i organicznych nieożywionych. Proces organizacji materii dokonywał się stopniowo, w ciągu milionów lat, poprzez kolejne stadia rozwojowe, różnie ujmowane w różnych teoriach[15].

Po mimo wielkiej ilości tych teorii, po przyglądnięciu się im bliżej, można dokonać ich podziału chociażby pod względem sposobu wyjaśniania przejścia od materii nieożywionej do ożywionej[16]. Pierwszą grupę stanowią koncepcje oparte na założeniu przypadkowego i jednorazowego powstania pierwszej żywej cząsteczki, będącej nosicielem podstawowej cechy życia, to jest zdolności do reprodukcji[17]. W roli pierwotnego organizmu umieszcza się kwas nukleinowy[18], czasem cząsteczkę białka[19], są to jednak drugorzędne różnice dotyczące chemicznej natury hipotetycznych protoorganizmów. Do klasycznych propozycji tej grupy zaliczyć trzeba teorie J.B.S.Haldane`a[20], H.J.Mullera[21] i H.Quastlera[22]. W teoriach tych rola ewolucji chemicznej sprowadza się do przygotowania budulca pod pierwszą cząsteczkę, która w wyniku korzystnego przypadku uzyskałaby zdolność reprodukcji. Druga grupa teorii abiogenezy pojawiła się wraz z odkryciem w latach osiemdziesiątych enzymatycznych zdolności RNA. Szereg autorów takich, jak G.F.Joyce[23], A.M.Weiner[24], N.R.Pace[25], niezgodni w szczegółach, zgodni są co do tego, że na początku był RNA mogący pełnić jednocześnie funkcję fenotypu, jak i genotypu[26]. Kolejną grupę stanowią teorie wychodzące z założenia, że proces powstania życia dokonał się pod wpływem oddziaływań fizycznych lub fizykochemicznych. Zdaniem M.Conrada[27] są to interakcje molekularne, O.E.R(o)ssler[28] opowiada się za uogólnioną katalizą, M.Shimizu[29] zwraca natomiast uwagę na stereochemię.

We wszystkich wymienionych wyżej grupach modeli abiogenezy najistotniejszym bodźcem ewolucyjnym jest przepływ energii. Czwarta grupa, w wyjaśnianiu przebiegu ewolucji przedbiologicznej odwołuje się do uniwersalnego prawa rządzącego przebiegiem wszystkich procesów we wszechświecie. Charakterystyczna jest tu zasada socjabilności V.Nowaka[30] przemianowana na później na uniwersalną zasadę integracji[31], czy też quazi-naukowy dobór naturalny działający według G. Walda w skali kosmicznej[32]. Piąta grupa, to teorie przyjmujące odwieczne istnienie informacji biologicznej, bądź to w formie preskrypcji[33], bądź to predystynacji[34]. W przypadku S.C.Portellego[35] jest to ta sama informacja od początku ewolucji. Przekazana nam ona została w postaci kodu genetycznegu z poprzedniego cyklu rozwojowego wszechświata, nadając materii cechy umożliwiające, w odpowiednich warunkach spontaniczne utworzenie układów żywych[36]. Ostatnia i najobszerniejsza grupa, to teorie samoorganizacji materii przedbiologicznej. Należą do nich, teorie jakościowe[37], koncepcje fizykalne[38], jak i propozycje niezależne[39].

Specyfika tych koncepcji polega na tym, że pojęcie samoorganizacji nie jest traktowane jako wszechwyjaśniająca zasada, czy też parowo lecz to właśnie jej próbuje się nadać ściśle fizyczny sens. Tok rozumowania twórców tych teorii skupia się głównie, na teoretycznym przedstawieniu w postaci matematycznej trudności, jakie ewoluujący układ musi napotkać w czasie rozwoju i sposobów przezwyciężania kryzysów tak, by przejść do kolejnych faz rozwoju. Zasadnicze różnice między naukowcami występują tu w warstwie przyrodniczej. I tak dla Rudenki, podstawowym substratem przemian ewolucyjnych są substancje białkowe, dla Eigena zaś współdziałające ze sobą cząsteczki białkowe i kwasy nukleinowe[40].

Po pobieżnym przedstawieniu różnych teorii abiogenezy, jak i tych koncepcji, które w alternatywny sposób chcą rozwiązać zagadkę życia stwierdzić trzeba za W. Ługowskim, że niemal wszystkie współczesne propozycje wyjaśniające powstanie życia oparte są na idei ewolucji chemicznej. Jeśli nawet autorzy niektórych prac ogłoszonych w ostatnich latach z założenia występują przeciw niej, nie znaczy to, że się na niej nie opierają[41]. Szukając zaś odpowiedzi na pytanie w czym przyrodnicy i filozofowie upatrują rozwiązania zagadki życia, stwierdzić trzeba, że w chemii. W większości teorii, na jakimś etapie rozwoju substancja chemiczna nabiera cech właściwych materii ożywionej[42]. Jest to obowiązujący dziś paradygmat, po za który wychodzi niewielu. Są to zazwyczaj naukowcy innych niż chemia dziedzin, szukający rozwiązania na podstawie własnej intuicji, posługując się swoimi metodami i specyficzną dla siebie terminologią.

Fizyka kluczem do zagadki życia

Współczesne badania nad procesem abiogenezy, coraz częściej nabierają interdyscyplinarnego charakteru. Na szczególną uwagę zasługują teoretyczne rozważania Włodzimierza Sedlaka w ramach bioelektroniki[43]. Nie negując paradygmatu biochemicznego, wskazuje na nowe fakty, o które powinien on zostać uzupełniony. Najmocniej akcentuje autor własności związków organicznych[44]. Zaliczyć do nich można najpierw półprzewodnictwo. Półprzewodnikami okazują się być aminokwasy[45], białka[46], kwasy nukleinowe[47], cukrowce, lipidy[48] oraz barwniki, elektrolity i woda[49]. Nie tylko jednak poszczególne związki organiczne, ale w przybliżeniu także całe układy biologiczne traktować można jako połprzewodniki[50]. Organizm w swej zasadniczej masie, zbudowany jest więc z półprzewodników, w których dokonują się reakcje chemiczne[51]. W tym momencie dodać trzeba, że wiele związków organicznych takich jak białka, kwasy nukleinowe czy lipidy, na różnym poziomie – od molekularnego po organizmalny posiadają także elektroniczną charakterystykę półprzewodnikowego dielektryka[52]. Dzięki tej własności wykazują one zdolność kondensacji ładunków ze szczególnym ich zagęszczeniem na powierzchni[53]. Tę zagęszczoną warstwę elektronów nazwał Sedlak elektrostazą, wskazując jednocześnie na jej powszechność w przyrodzie i ogromne znaczenie dla samoregulacji organizmów[54].

W świetle eksperymentalnych danych składniki organizmów okazują się – ze względu na quasi krystaliczną i anizotropową strukturę – półprzewodnikami posiadającymi również cechy piezoelektryków[55]. Oznacza to, że niektóre związki chemiczne, takie jak aminokwasy, białka czy DNA i RNA zmieniają swoją polaryzację elektryczną pod wpływem nacisku mechanicznego, rozciągania czy skręcania[56]. Właściwości takie zaobserwowano u mięśni, ścięgien, kości, a także tkanek roślinnych i zwierzęcych[57]. Fala generowana w piezoelektrykach pod wpływem różnych czynników zwana jest kwantowoakustyczną, a jej cząstka zwana jest fononem[58].

Wiele związków organicznych będąc piezoelektrykami jest jednocześnie ferroelektrykami, czyli półprzewodnikami o wysokim stopniu przewodzenia[59]. Najwięcej jednak, zdaniem Sedlaka, niepokoju w biologii wywołuje nadprzewodnictwo wysokotemperaturowe [60]. Już teoretyczne rozwiązania W. A.Little`a wskazywały na możliwość jego zaistnienia w związkach organicznych[61]. W praktyce wykryto nadprzewodnictwo dla cholesterolu, lizosomów i karotenu[62] oraz DNA[63]. Pojawili się też autorzy, tacy jak na przykład Atherton, którzy zauważyli nadprzewodność w organizmach żywych jako element pamięci komórki nerwowej. Sygnał przechowywany miałby być w nich w postaci oscylującego prądu[64].

Obok elektronicznych własności materiału biologicznego, zdaniem Sedlaka, do pełnego obrazu biologii konieczne jest uwzględnienie tak zwanej bioluminescencji[65] jako faktu stwierdzonego empirycznie, tak dla organizmu jako całości, jak i dla układów komórkowych, tkankowych czy poszczególnych narządów[66]. Każdy układ żywy jest otoczony i jednocześnie wypełniony emitowanym przez siebie polem biologicznym[67]. Ultrasłabe promieniowanie wykryto wszędzie z wyjątkiem dwóch grup najniższych roślin i zwierząt[68]. Dla przykładu, glony zielone z jednego centymetra kwadratowego, w ciągu jednej sekundy, wyemitowały 15 do 50 fotonów, bakterie od 15 do 30 zaś niektóre kultury tkanek od 300 do 600[69].

Oprócz spontanicznego promieniowania, zauważalna jest także fotoluminescencja[70], czyli emisja fotonów wymuszona działaniem światła widzialnego lub ultrafioletu. Aktywne są tutaj białka, kwasy nukleinowe, przy czym najsilniejszą fluorescencję wykazują flawiny, lipofuscyny, tyrozyna i tryptofan[71].

Kolejną fizyczną cechą przysługującą biomolekułom i organizmowi jako całości, której, według Sedlaka, nie można pominąć, są własności magnetyczne. Są one konsekwencją elektronicznej struktury atomów pierwiastków, których protony, a zwłaszcza elektrony, wytwarzają w ruchu nieskompensowane orbitalne i spinowe momenty magnetyczne. Te zaś – różne od zera – powodują, że pierwiastki magnetyczne oraz utworzone z nich związki chemiczne oddziaływają z zewnętrznymi polami magnetycznymi. Zjawisko to stało się podstawą rozróżniania pierwiastków i związków na paramagnetyki i ferromagnetyki posiadające trwałe momenty magnetyczne i związaną z nimi przenikliwość magnetyczną oraz na diamagnetyki pozbawione trwałości tych momentów i przenikliwości magnetycznej[72].

Paramagnetykami w organizmie żywym okazują się być wolne rodniki, erytrocyty, tkanki roślinne i zwierzęce, a zwłaszcza mózg i serce[73]. Cały układ biologiczny, zdaniem Sedlaka, można w ogólności rozumieć jako diamagnetyczny ośrodek, w którym rozmieszczone są paramagnetyczne centra[74].

Wszystkie wyżej wymienione zjawiska, z którymi spotykamy się w materii ożywionej nie pasują do biochemicznego opisu życia. Nawet, jeżeli są one dobrze poznane, nie zbliżają nas do poznania istoty życia, a tym bardziej do wzniecenia procesów życiowych[75]. Sedlak widząc bezradność dotychczasowych zmagań z genezą życia, postawił śmiałą tezę: materia ożywiona jak każda materia musi być rozpatrywana kwantowo. Życie zawiązało się na poziomie kwantowym i to właśnie tam należy go szukać[76]. Na tym poziomie, mamy do czynienia jedynie z elektronami, fotonami i fononami. Cząstki te i to zarówno pochodzenia biochemicznego jak i elektronicznego zbliżając się do siebie na krytyczną odległość oddziaływają ze sobą. Te utrwalone interakcje nazywa Sedlak wprost życiem

Wiecej: http://www.eioba.pl/a/1imb/bioelektroniczna-koncepcja-abiogenezy-wg-ks-prof-w-sedlaka#ixzz2AXAJnqxy

 Życie jest światłem

W koncepcji naukowej Księdza Profesora Sedlaka życie ma cechy elektromagnetyczne, podobnie jak świadomość. Istnieje Homo electronicus, a elementarnym pratworzywem jest dynamiczna bioplazma – piąty stan materii przynależny tylko żywym istotom. Poglądy te zawarł w książce „Bioelektronika” i „Homo electronicus”

Ks. Prof. dr hab. Włodzimierz Sedlak

Włodzimierz Sedlak, twórca polskiej szkoły bioelektroniki i elektromagnetycznej teorii życia.

„Teologia Światła, czyli sięganie Nieskończoności” – jest ostatnią książką, którą prof. Włodzimierz Sedlak przygotował do druku. Uwieńczeniu realizacji planów wydawniczych przeszkodziła choroba i śmierć Autora. W tej książce Autor prowadzi Czytelnika w kierunku Światła przy pomocy bioelektroniki i wiary w Nieskończonego Boga. Wnioski są zaskakujące: bioteologia, nieśmiertelność duszy jest absolutnym pewnikiem i jest wynikiem elektromagnetycznej natury życia, a śmierć to wrota będące wstępem do wielkiej ery nieśmiertelności. Teologia Światła, czyli sięganie Nieskończoności” to próba bioelektronicznego wyjaśnienia śmierci, nieśmiertelności, duszy człowieka. To również zapis naukowych zmagań i odkryć Autora.

„Dziękuję Ci, żeś mnie rzucił w stronę, gdzie nikt nie chodzi – na podbój życia. To światło. Żywe światło. Żeś to ostawił przy rozpalaniu dnia biosfery. Jakie to jest cudowne… Nie ma okrzyków. Jakie to bajeczne… Życie elektromagnetyczne. To samo, co światło biosfery promieniujące wiecznie. Co najwyżej, ulega przemianie energii. I o to tutaj chodzi, energia nie ginie przecież. Energia wszelka jest wiecznie żywa.

Mój program naukowy streszcza się w krótkim aforyzmie – Życie, czym jesteś?. Aby tak dalece sięgać w naturę życia, muszę się wstępnie wyzwolić z akademizmu pojmowania przedmiotu biologii. Muszę być na własnych obrotach intelektualnych. Inaczej do niczego nie dojdę. Nowa wizja życia jest specyficznym stanem w biologii. Znowu rozwój tradycyjnej biologii jest mi utrudnieniem w balaście informacyjnym, jakby wszystko było wykończone, poukładane – z wyjątkiem natury. Biologia jest ‚pełna’ poznania, ale jedynie na peryferiach i tylko wtedy, gdy rozpatruje zagadnienie, czym jest życie w ogóle, nie zaś w istocie swej natury. Na czym polega istota natury życia – pytanie pozostające bez odpowiedzi.

Tyle się o życiu mówi, pisze, głosi, rozpacza, kiedy gaśnie, niepokoi, gdy dolega. Zdaje się, że tak dużo się wie o życiu. Chodzimy w nim, obracamy się, poznajemy świat przez życie, bierzemy udział w życiu. Tak wiele szczegółów doszło do naszej wiadomości. Najważniejsza rzecz – uczestniczymy w życiu do czasu i właściwie tak uczestniczymy jak zegarmistrz, który na podstawie znajomości mechanizmu zegarowego, chciałby zabierać rzeczowy głos na temat natury czasu.

Tak wartko płynie życie, że doprawdy zapomniano przeanalizować, czym ono jest. Niedorzeczność powstaje stąd, że człowiek podtrzymuje to życie, stara się je zachować, widzi jego narodziny u innych i śmierć życia również u innych – bez możności określenia natury tego zdarzenia.

Tymczasem z fizyki wiemy, że istnieje świat materii, który jest niewyobrażalny. Kwantowy. Ponieważ rachunek kwantowomechaniczny jest abstrakcyjny bez odzierania postrzegania z detali zewnętrznych, wobec tego nie możemy sobie świata kwantowego przedstawić. Jest on możliwy tylko do opisania formalnego, czyli matematycznego. Jeśli tak się sprawy przedstawiają, że wszelka materia posiada niewidoczny realizm kwantowy, wobec tego życie w najgłębszych swych rejonach powinno być również skwantowane. Musi więc być na tym poziomie energią.

Pomysł szalony, ale robi wrażenie trafnego uderzenia w sedno sprawy. Mamy spróbować przybliżyć sobie ten niewyobrażalny świat na odległość, która pozwoliłaby jako tako zapoznać się z życiem. Mówiąc prosto – pragniemy poznać kwantowe podstawy stanu ożywienia. Jeśli tutaj się nie przybliżymy do natury życia, to już do niej nie dojdziemy w naszym poznaniu. Trochę zaś gimnastyki mózgu zawsze się przyda”.

Włodzimierz Sedlak

Trudno jest w kilku słowach streścić całe, niezwykle bogate życie księdza profesora. Naukowiec, pedagog, ksiądz, którego teorie, podparte naukowymi dowodami, wywołały niezłe zamieszanie wśród starych, profesorskich wyg. Zajmował się paleontologią, geologią, ewolucjonizmem, by stać się wreszcie twórcą bioelektroniki, nowej dziedziny nauki. Był człowiekiem niezwykłym. Potwierdzą to zapewne wszyscy, którzy mieli okazję poznać Go.

Urodził się w górniczej rodzinie 31 października 1911 roku w Sosnowcu, zmarł w Radomiu 17 lutego 1993 roku. Dzieciństwo spędził w Sosnowcu i Suchedniowie, okres dojrzewania upłynął mu w Skarżysku-Kamiennej. Po maturze wstąpił do Seminarium Duchownego w Sandomierzu w 1930 roku. Po święceniach kapłańskich w 1935 roku został przydzielony do pracy w szkole w Ćmielowie jako prefekt. Pod koniec sierpnia 1939 roku został przeniesiony do Sienna, gdzie mieszkał i pracował jako katecheta do 1948 roku. W Siennie odbudował po wojnie podstawowe szkolnictwo oraz powołał do życia: Szkołę Rzemiosł i Liceum Ogólnokształcące. Liceum istnieje do dzisiaj, a od 1992 roku nosi imię swego założyciela, czyli ks. prof. Włodzimierza Sedlaka.

Mieszkając i pracując w Siennie w roku 1946, W. Sedlak w trzydziestym piątym roku życia podjął studia na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu im. Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Do Lublina przez dwa lata dojeżdżał na zajęcia. Od 1948 do 1952 studiował stacjonarnie, a jednocześnie pracował jako katecheta w średnich szkołach Lublina. Na UMCS uzyskał dwa dyplomy magisterskie: w 1949 roku z antropologu i w 1950 roku z pedagogiki. Doktorat w tejże uczelni uzyskał w 1951 roku na podstawie rozprawy pt. „Zmienność organizmu jako podstawa biologiczna zachowania”.

W latach 1952-1959 ks. Sedlak pracował nadal jako prefekt, ale już w Radomiu. Od 1960 roku został zatrudniony w Lublinie na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Na zajęcia dojeżdżał z Radomia. W roku 1966 uzyskał na KUL-u habilitację z biologii teoretycznej, a następnie objął kierownictwo utworzonej przez siebie Katedry Biologii Teoretycznej, jedynej tego typu w Polsce, na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W roku 1974 został profesorem nadzwyczajnym, a w 1980 roku profesorem zwyczajnym. 22 lata pracował jako nauczyciel akademicki, a po przejściu na emeryturę jeszcze przez dziewięć lat był kuratorem Katedry i prowadził zajęcia zlecone.

Droga naukowa ks. W. Sedlaka była bardzo oryginalna. Mimo późnego startu, doszedł on do wyników dzięki wytężonej pracy, cierpliwości, uporowi w dążeniu do poznawania nieznanego w przyrodzie, całkowicie własnych inwestycji finansowych oraz wysiłkowi włożonemu w kształcenie siebie. Cechowała go olbrzymia zdolność do kojarzenia rzeczy trudnych i nikomu nie znanych. Jego pole działalności było szerokie. Był kapłanem, a w tym prefektem, kaznodzieją, rekolekcjonistą. Był badaczem interdyscyplinarnym o spojrzeniu syntetyka. Ks. prof. objął swym zasięgiem kilka dyscyplin, takich jak: geologia i paleontologia Gór Świętokrzyskich, pochodzenie życia, paleobiochemia, paleobiofizyka i bioelektronika, czyli elektromagnetyczna teoria życia.

Od 1960 roku Włodzimierz Sedlak opublikował ponad 180 artykułów i kilkanaście książek z dziedzin, którymi się zajmował. Do jednego z pierwszych jego zainteresowań należy krzem. Podał teorię o ewolucyjnej roli krzemu w rozwoju protobiologicznych układów, czyli wczesnych form życia. W sformułowaniu jej W. Sedlak oparł się na prastarej ewolucji zaznaczonej antagonistycznym zestawem Si-Ca. Z tej tematyki ukazały się trzy pozycje: „Rola krzemu w ewolucji biochemicznej życia” (1967), „U źródeł nowej nauki. Paleobiochemia” (1973) i „Kierunek – początek życia” (1985). Profesor napisał również scenariusz do filmu pod tytułem „Krzem – pierwiastek młodości”. Dlaczego krzem został określony jako pierwiastek młodości? Ponieważ młode organizmy zawierają więcej krzemu niż starsze, a w miarę upływu lat poziom krzemu spada, a wzrasta poziom wapnia. Pojawiają się wówczas procesy miażdżycowe – skleroza, czyli zaznacza się starzenie organizmu.

Ks. W. Sedlak związał się z Górami Świętokrzyskimi bardzo wcześnie. Jednym z pierwszych odkryć dokonanych w tych górach przez niego był piryt na Łysej Górze (1957). Podał również wyjaśnienie powstania charakterystycznych powierzchni kwarcytowych, spotykanych w Górach Świętokrzyskich, tzw. „powierzchni deszczowych” – takie powierzchnie są wynikiem trawienia glino-krzemianowego podłoża przez pewne gatunki bakterii, glonów i grzybów. W latach pięćdziesiątych prowadził poszukiwania żelaza ze starożytnego wytopu, z tzw. dymarek i w 1959 roku ks. prof. Sedlak znalazł pierwsze kawałki stali. W Łysogórach odkrył fyllit (warstwowa substancja węglista) w mułowcach. Fyllit jest uznanym powszechnie dowodem śladów życia z prekambru. Profesor prowadził również badania narośli rakowatych na drzewach. W warstwach kwarcytowych odkrył faunę meduzowatych oraz przedstawiciela praślimaka.

Jednym z największych odkryć w kwarcytach świętokrzyskich było znalezienie przez Sedlaka w 1969 r. nieznanej dotychczas na świecie fauny liczącej ponad 550 min lat (kambr domy), zaliczonej przez niego do nowego rzędu Corallicyathida (koralicjatydy, archeocjaty – tak popularnie nazywał Sedlak odkrytą faunę). Znaczenie tego odkrycia było bardzo duże, obaliło bowiem dotychczasowe opinie, że warstwy kwarcytowe są pozbawione skamieniałości, czyli że są „martwe”. Również w tych samych warstwach odkrył wiele okazów glonów też z kambru. Ta fauna i rośliny są bardzo dużych wymiarów i bardzo dobrze zachowane. W. Sedlak przebadał gołoborza kwarcytowe i 20 wychodni, wydobył około 10000 skamieniałych dokumentów. W Muzeum Przyrodniczo-Leśnym Świętokrzyskiego Parku Narodowego na Św. Krzyżu znajduje się wiele eksponatów fauny i flory kambryjskiej podarowanej przez ks. Sedlaka. Odkrytą faunę przedstawił na Międzynarodowym Sympozjum Korali Kopalnych w Paryżu w 1975 roku, a w 1979 roku zreferował kopalne glony megaskopowe na Międzynarodowym Sympozjum Korali Kopalnych w Warszawie.

Święty Krzyż dla ks. prof. Sedlaka to nie tylko letni poligon naukowy, ale również odpoczynek. Profesor ukochał swoje góry, nazywał je „Ziemią obiecaną”, „Ziemią Świętą”. Czerpał natchnienie i siłę z nich. One dopingowały go do wytrwałości, do cierpliwości w dążeniu do wyczuwalnych tylko intuicyjnie celów. Te góry tylko jego dopuściły do tak bliskiej zażyłości, tylko on był godny stawić im czoła, a właściwie współpracować z nimi. Znał doskonale nie tylko historię klasztoru i Muzeum Przyrodniczego na Św. Krzyżu, historię kultury materialnej i wojenną przeszłość tego terenu, ale przede wszystkim budowę geologiczną całych Gór Świętokrzyskich, jak i wiele ciekawostek przyrodniczych związanych z puszczą jodłową, gołoborzami, tajnikami ostępów leśnych. Tu znał każdą piędź ziemi.

W. Sedlak znany jest najbardziej z bioelektroniki, nad którą rozpoczął pracę w roku 1967. Do 1993 roku, do chwili śmierci, Profesor rozpracowywał i popularyzował bioelektronikę, napisał na ten temat ponad sto artykułów i kilka książek. Według bioelektroniki reakcje chemiczne i procesy elektroniczne w organicznych półprzewodnikach są związane zależnościami kwantowo-mechanicznymi, co można przedstawić na modelu posiadającym dwie komplementarne, czyli nierozdzielne i jednakowo ważne strony – chemiczną i elektroniczną.

Formułując elektromagnetyczną teorię życia, W. Sedlak zszedł piętro niżej w organizacji życia, czyli minął poziom chemiczny, na którym stała dotychczas biologia, i sięgnął poziomu kwantowego. Stwierdził, że na tym poziomie zachodzą wszystkie procesy życiowe dzięki kwantowo-mechanicznym sprzężeniom reakcji chemicznych z procesami elektronicznymi w półprzewodnikowym środowisku jakim są np. białka. Takie sprzężenie przejawia się emisją światła. Na tym poziomie wymiana informacji staje się zrozumiała tak w samym organizmie, jak i między organizmem a środowiskiem zewnętrznym.

Z chwilą przyjęcia bioelektroniki należy inaczej spojrzeć na biologię, dogłębniej, a tym samym na medycynę, która jest bardzo ważna dla człowieka. „Kwantowe podłoże stwarza możliwości ruszenia natury życia omijanej dotąd przez niewiedzę” (W. Sedlak, „Człowiek i Góry Świętokrzyskie”).

Do publikacji z bioelektroniki należą:

„Bioelektronika” (1979),

„Bioelektronika – środowisko i człowiek” (1980),

„Homo electronicus” (1980),

„Na początku było jednak światło” (1985),

„Postępy fizyki życia” (1984),

„Wykłady o bioelektronice” (1987),

„Wprowadzenie w bioelektronikę” (1988),

„Mała monografia bioelektroniki”.

„Bioelektronika dla wszystkich” (2000).

Do bardzo ważnych publikacji zaliczają się również następujące pozycje ks. W. Sedlaka: „Życie jest światłem” (1985), „Inną drogą” (1988), „Technologia Ewangelii” (1989), „W pogoni za nieznanym” (1990), „Człowiek i Góry Świętokrzyskie” (1993, 2001), „Zagubiony Bóg” (1996), „Teologia Światła, czyli sięganie Nieskończoności” (1997)

http://www.sm.fki.pl/Sedlak/x_sedlak.php?nr=1

Myślę że to wystarczy 🙂 zainteresowani znajdą więcej idąc tym tropem, kogoś kogo to nie interesuje nie ma sensu zanudzać.

Pozdrawiam!

Podziel się!