Profesor Lechosław Lameński – O nacjonaliźmie Stacha z Warty

Profesor Lechosław Lameński – O nacjonaliźmie Stacha z Warty

Szukalski jest w rzeźbiarstwie tym, kim Dante i Edgar Allan Poe w literaturze – napisał w 1921 roku magazyn Vanity Fair. Artysta, pod koniec życia mieszkający w Kalifornii, współpracował z Salvadorem Dali, przyjaźnił się z rodziną sławnego aktora hollywoodzkiego Leonardo DiCaprio, który wydał w 2000 roku książkę mu poświęconą, a także wykorzystał go, jako pierwowzór do roli szalonego artysty w filmie Titanic.


Leonardo DiCaprio z ojcem i rzeźbą Stanisława Szukalskiego

Szukalski inspiruje rzesze twórców kultury popularnej – od H. R. Gigera i rysowników komiksowych po rockowe zespoły jak Laibach, który poświęcił mu utwór Panslovania. Spadkobiercy, właściciele firmy Szukalski Archives w Sylmar w Kalifornii odlewają w tysiącach egzemplarzy jego dzieła, handlując nimi poprzez internet, ale także zorganizowali wspólnie z Muzeum Polskim w Ameryce ekspozycję poświęconą artyście: Szukalski – The Lost Tune w 1990 roku. Zachował się katalog oraz plakat wydany specjalnie z tej okazji.

Stanisław Szukalski – Remussollini, 1932

Przytaczamy tylko ten krótki fragment rozległej pracy profesora Lechosława Lameńskiego, aby zachęcić wszystkich do nabycia książki o Stachu z Warty, jego autorstwa,  która jest pierwszym w Polsce – PO 80-ciu a nawet 100 LATACH – rzetelnym opracowaniem biograficznym i analitycznym na temat postaci Stanisława Szukalskiego, jego drogi życiowej i twórczości filozoficzno-artystycznej. Każdy powinien tę książkę mieć – jeżeli już nie przeczytać!


Jeśli idzie o opisaną tutaj diagnozę Szukalskiego dotyczącą sztuki polskiej i trendów akademickich oraz krytycznych w naszym kraju to zdaje mi się, że jesteśmy w punkcie wyjścia – to znaczy dominuje tendencja którą  zdiagnozowano w latach 30-stych XX wieku. Za chwilę będziemy mieli lata 30-ste XXI wieku a określenie „sztuka francuska” należałoby zastąpić tylko co najwyżej określeniem „sztuka zachodnia” – poza tym całkowita aktualność.

Tyle, że Szukalski już nie żyje i nie widać takiego, co by wstrząsnął tym grajdołem artystycznym, naukowym, grajdołem intelektualnym, grajdołem prowincjonalnym – który zapada się i zapada jak mówią Rosjanie idzie „na zapad”, czyli na zachód albo na zatracenie „zapaść”, i nic oryginalnego własnego do Świata wnieść nie potrafi od czasów SARMATYZMU.

Lecz oddajmy głos, człowiekowi który swoją pracą wzbudza nadzieję, że może tych kilka czy kilkanaście osób prawdziwie niezależnych światopoglądowo jakie się urodziły w pokoleniu powojennym, a dojrzały duchowo za czasów wczesnego Gierka około 1970 roku, i przeszły przez ferment intelektualny epoki „Dzieci kwiatów”, a potem polityczno-społeczny roku 1980 i 1989, a także zachowały do dzisiaj żywotność i chęć zmieniania publicznej przestrzeni –  przełamie stereotypy i da młodemu pokoleniu IMPULS, a ono może w przyszłej swojej dojrzałości twórczej poczuje się wreszcie dzięki  TEMU IMPULSOWI  samodzielne, niezależne, wolne od czapkowania Zachodowi i Wschodowi.

Stanisław Szukalski – Atelier Kraków 1913

Lechosław Lameński

Nacjonalizm  Stacha z Warty Szukalskiego[1]

Stach z Warty  Szukalski  to pseudonim artystyczny Stanisława  Szukalskiego (1893-1987), rzeźbiarza, projektanta, rysownika, a zwłaszcza teoretyka  sztuki, jednego z najbardziej kontrowersyjnych  artystów polskich okresu dwudziestolecia międzywojennego. Ten charyzmatyczny założyciel i duchowy przywódca grupy Szczep Rogate Serce (zwanej również Szczepem Szukalszczyków herbu Rogate Serce, czynnej w latach 1929-1936), stał się autorem największych skandali w życiu artystycznym  Krakowa i Warszawy. Skandali, które obok poruszania kwestii stricte artystycznych, miały bardzo czytelny podtekst polityczny o zabarwieniu nacjonalistycznym, z elementami faszyzującymi, choć nie brakowało w nich  również  haseł o wydźwięku  antysemickim i  antyklerykalnym.

Mimo, że żył bardzo długo (94 lata), niemal całe swoje barwne i pracowite życie spędził w Stanach Zjednoczonych (zwłaszcza w południowej Kalifornii, uznanej przez niego za „Kulturalną Pustynię Ameryki”), podczas gdy w Polsce, którą z  równą siłą kochał co nienawidził (zirytowany lenistwem i arogancją swoich rodaków),  mieszkał – z przerwami –  zaledwie około dwudziestu lat. Najpierw były to czasy szczęśliwego – choć zdecydowanie biednego, pod względem materialnym – dzieciństwa (od urodzin w  Warcie w 1893 roku do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych w 1907 roku), potem burzliwe studia w krakowskiej ASP (1909-1913) oraz trwające nieco ponad cztery lata  – także z przerwami – wędrówki pomiędzy Warszawą, Krakowem i Katowicami, od jesieni 1928 do wiosny 1930, a następnie od stycznia 1936 do września 1939. Mimo to, jego osobliwa sztuka, a zwłaszcza niecodzienne hasła na tematy plastyczne, podane w szokującej i wyjątkowo niewybrednej formie,  wywołały w dekadzie lat trzydziestych niespotykaną konsternację i oburzenie nie tylko w rodzimych kręgach artystycznych (zwłaszcza jednak wśród czołowych krytyków i twórców). Zupełnie innego zdania była natomiast zwykła publiczność, zachwycona jego niekonwencjonalną postawą i poglądami (tak różnymi od oficjalnych), co spowodowało,  że jej liczni,  mimo wszystko dosyć przypadkowi,  przedstawiciele wręcz szturmowali sale wystawowe, w których eksponowano dzieła Szukalskiego i jego uczniów. I chociaż same rzeźby i rysunki artysty – jak się wydaje interesowały  ich znacznie mniej od głoszonych przez niego haseł – żaden z twórców okresu dwudziestolecia międzywojennego nie doczekał się tak ogromnej  frekwencji na wernisażach[2].

Polacy poznali osobowość Stanisława Szukalskiego i jego skomplikowaną  sztukę (przede wszystkim rzeźby oraz rysunkowe projekty architektoniczne) tak naprawdę dopiero w maju 1929 roku. Artysta, o którym wówczas wiedziano raczej niewiele  w ojczyźnie przodków,  przyjechał do Krakowa w aureoli niespodziewanego zwycięscy konkursu na projekt pomnika Adama Mickiewicza do Wilna (1925, nie zrealizowanego ze względu na nadmierną egzotyczność formy), a zarazem niedoszłego projektanta pawilonu polskiego na Międzynarodowej Wystawy Sztuk Dekoracyjnych i Nowoczesnego  Przemysłu  w Paryżu (również w 1925), która przyniosła mu jednak Grand Prix, dyplom honorowy i Medal Zloty za pokazane prace rzeźbiarskie i projekty architektoniczne. Był wreszcie Szukalski zdobywcą trzeciego miejsca w konkursie Mennicy Państwowej na projekt polskiej monety złotej (także w tym samym 1925 roku), a jednocześnie twórcą,  który – jak mało kto ze współczesnych mu artystów polskich – mógł pochwalić się dwoma bogato ilustrowanymi, niezwykle efektownymi pod względem  edytorskim albumami na swój temat: The Work of Szukalski (Chicago 1923) i  Szukalski. Projects in Design (Chicago 1929), wydanymi w dalekich Stanach Zjednoczonych.

Nie zapominajmy również, że Szukalski miał już za sobą bardzo udany udział w życiu artystycznym Chicago (dziesięciolecie 1914-1924), kiedy to jego pracownia przy Wabash Avenue, bardzo szybko stała się ulubionym miejscem spotkań i dyskusji najwybitniejszych przedstawicieli miejscowej bohemy. Ale równocześnie ten działający hipnotyzująco na otoczenie słowiańską urodą, ze wspaniałą grzywą włosów, niecodziennym ubiorem i specyficznym sposobem chodzenia (stawiał bardzo długie kroki) twórca, którego ekspresyjne – gliniane, gipsowe  i znacznie rzadziej odlewane w brązie –  popiersia oraz figury ludzkie,  wzbudzały autentyczną ciekawość i entuzjazm Amerykanów, potrafił wyrzucić ze swego atelier Albrechta Montgelasa, jednego z najbardziej wziętych ówczesnych krytyków sztuki, za to tylko że dotknął laską jednej z jego rzeźb. To on wreszcie potrafił zniszczyć „publicznie przyznane mu wyróżnienie – za prace pokazane na wystawie indywidualnej w Art. Institute w Chicago w 1916 roku – twierdząc, że jurorzy nie są uprawnieni do oceny jego prac[3]. Rok później, podczas kolejnej wystawy indywidualnej w Instytucie, protestując przeciwko próbie ocenzurowania jednego z rysunków o antybrytyjskiej wymowie pt.: Człowiek i jego brat, „Szukalski  zdarł ze ścian i podarł swoje prace oraz zniszczył meble w lobby muzealnym, deklarując >albo wystawia się wszystkie moje rysunki albo żadnego<”[4] Patologiczna wręcz niechęć do krytyków, przekonanie o własnej nieomylności na polu sztuki, stały się – w latach następnych  – źródłem coraz ostrzejszych  konfliktów, pomiędzy artystą, a czołowymi  animatorami życia artystycznego w międzywojennej Polsce, której galerie – mimo to – były jedynym miejscem,  gdzie można było oglądać jego dzieła.  Z kolei w Stanach Zjednoczonych (zarówno przed 1939 rokiem jak i znacznie później), łatwość z jaką  Szukalski zrażał do siebie nielicznych, życzliwych mu ludzi, doprowadziła do powstania niepokojącej pustki wokół niego i  niemal całkowitej izolacji, a tym samym nieobecności na miejscowym rynku sztuki.

Stanisław Szukalski – Krak syn Ludoli (dramat, wydawnictwo)

Pierwsza monograficzna wystawa prac Stanisława Szukalskiego w Polsce miała miejsce w Pałacu Sztuki TPSP w Krakowie w maju 1929 roku. Towarzyszyły jej  wydarzenia (głównie szokujące wypowiedzi  artysty i jego zwolenników, obraźliwe ulotki oraz równie agresywne  artykuły prasowe), których Kraków do tej pory nie znał, a tym bardziej nie akceptował. Były niczym grom z jasnego nieba w spokojnym, przepełnionym szacunkiem  dla tradycji  i  historii miejscowym środowisku artystycznym, w którym po młodopolskim ożywieniu i rewolucji formistycznej, zaczął dominować  wpływ francuskiego koloryzmu. Zarówno artyści, krytycy sztuki oraz  publiczność sal wystawowych, nie byli przygotowani na  przeprowadzane z  rozmachem  – w  iście  amerykańskim stylu –   działania Szukalskiego, których głównym celem było – jak się wydaje –  prowokować,  a zarazem  inspirować do poczynań, wykraczających daleko poza racjonalną, powszechnie obowiązującą  rzeczywistość.

Stanisław Szukalski spragniony kontaktu z niepodległą i tak wyczekiwaną ojczyzną oraz jej wielkim  twórcą Józefem Piłsudskim (podobno w trakcie studiów aktywnie uczestniczył  w ćwiczeniach drużyny strzeleckiej lokalnego  Sokoła), zaatakował z niebywałą pasją i agresywnością krakowskie kręgi kulturalne (zwłaszcza środowisko profesorów miejscowej ASP „tego wylęgacza miernot i rzeźni twórczości polskiej”[5]) za niczym nie uzasadnione uleganie zdegenerowanej i bezwartościowej – jego zdaniem – sztuce francuskiej, preferującej wszelkiego rodzaju przebrzmiałe izmy,  na czele z Paryżem „siedzibą międzynarodowej,  estetycznej i kulturalnej szarlatanerii”[6].

Specjalne pismo korespondencyjne i ozdobne Stanisława Szukalskiego na okładce Kraka

Atak Stanisława Szukalskiego  na powszechnie uznane autorytety, krytyka malarstwa francuskiego, przeprowadzone w sposób wzbudzający niemal totalne oburzenie, w połączeniu ze złożoną własną twórczością, która wywoływała mieszane uczucia, doprowadziły do sytuacji dotąd nie znanej w życiu artystycznym Krakowa. Nie spotykane tłumy oglądały wystawione  prace, podczas gdy równocześnie publicznie komentowano i dyskutowano zawzięcie o poglądach artysty i sposobie ich prezentacji.    Poczytny i popularny „Ilustrowany Kurier Codzienny” ogłosił nawet ankietę pt.: Co Pan myśli o Szukalskim?, w ramach której na temat artysty i jego niekonwencjonalnych pomysłów, wypowiedziało się  kilku czołowych twórców. Artykuły oceniające Szukalskiego pojawiły się również na łamach innych dzienników krakowskich i warszawskich, ku uciesze gawiedzi, która nareszcie miała swoją sensację. Gdy niektóre redakcje zaskoczone poziomem agresywności artysty,  wstrzymały publikację jego  kąśliwych odpowiedzi, ten postanowił je wydać własnym sumptem w postaci druków ulotnych. W ten sposób ukazały się cztery ulotki: Górne Cięcie Rozbohuszowanemu Bawołowi na Wawelu (poświęcone Adolfowi Szyszko-Bohuszowi, naczelnemu konserwatorowi Wawelu) oraz Co Szukalski myśli o nich – odpowiedź Kakistokratom, Biała zaraza w Krakowie i Czas na was krytycy zawodowi rajfurzy Zachodu!, wszystkie trzy rozprawiające się z  krytykami sztuki, „eunuchami” dla których wyspą szczęścia jest – nie wiedzieć dlaczego – zdegenerowany, wyzbyty jakichkolwiek wartości artystycznych i intelektualnych Paryż.

Stanisław Szukalski – grafika

Artysta był zdania, że należy doprowadzić do odrodzenia  sztuki polskiej, która co najmniej od czasów „uśmieszków politowania >Króla Stasia<” jest   w totalnym upadku i uzależnieniu. Jej ogromnym nieszczęściem  było bowiem  ”łamanie francuskim obcasem kiełków chyłkiem się wyślizgujących z podziemi, gdzie duch rasy, jakoby prawieczny korzeń z drzewa ściętego żywcem, wyje za wolnością”[7].

Mimo tak ogromnej niechęci Szukalskiego wobec wszystkiego co miało na polu sztuki rodowód francuski, w jego wczesnych rzeźbach,  krytycy bez trudu wytykali mu  ślady fascynacji impresjonizmem Augusta Rodina, echa dawno przebrzmiałej secesji, nadmierne zauroczenie posągami Michała Anioła i pełnym wyrazu ekspresjonizmem,   zainteresowanie kubizmem i włoskim futuryzmem,  czy wreszcie bardzo czytelne wykorzystywanie zdobyczy sztuki ludów pierwotnych obu Ameryk z ich skłonnością do pokrywania całych powierzchni  ornamentami I chociaż te wszystkie, oczywiste do pewnego stopnia  inspiracje, artysta potrafił  znakomicie zaadoptować  na potrzeby swoich  rozbudowanych (formalnie i treściowo) dzieł  rzeźbiarskich, głównie projektów pomników  [z których na szczególną  uwagę zasługują: Politwarus (1921-1923), na cześć zwycięstwa nad Rosją Sowiecką w 1920 roku, mający symbolizować unię  Polski z Litwą i Rusią. Krak (1924), egzotyczne wspomnienie legendarnego  bohatera walczącego z ogromnym smokiem, do ustawienia na dziedzińcu wawelskim, Adam Mickiewicz dla Wilna (1925), Bolesław Śmiały (Prawy) (1926-1928), przesycony rozbudowaną treścią symbol walki władzy świeckiej z Kościołem, czy też Remussolini, utopijny monument poświęcony przywódcy faszystów włoskich Benito Mussoliniemu (1932-1935 ?), nawiązujący formą do sylwetki legendarnej Wilczycy Kapitolińskiej z  Romulusem i Remusem], krytycy nieustająco atakowali go, nie mogąc mu wybaczyć, że  jednocześnie głosił hasła o odrodzeniu sztuki rodzimej w oparciu o  piastowsko-ludową tradycję.  Stanisław Szukalski  był bowiem głęboko przekonany, że jedynie świeża i autentyczna sztuka ludowa nie uległa niszczycielskiemu wpływowi przeintelektualizowanej kultury francuskiej, podczas gdy piastowska (a więc wczesnośredniowieczna) przeszłość Polski,  dostarczy niezbędnych tematów i wątków historycznych do stworzenia jedynej wartościowej sztuki – sztuki  treściowej.

Aby zyskać jak najszersze  poparcie dla głoszonych haseł, Stanisław Szukalski wydaje broszurę Atak Kraka. Twórcownie czy Akademie? (Kraków 1929), zawierającej główne tezy jego programu. Programu, opracowywanego prawdopodobnie już od połowy lat dwudziestych, na emigracji w Stanach Zjednoczonych Tak wiec  druk broszury dał początek staranie przygotowywanym   działaniom, zmierzającym – najpierw – do  zrewolucjonizowania systemu nauczania artystycznego w Polsce, a następnie zbudowania nowego silnego państwa, istniejącego w całkowicie nowej Europie, państwa zdominowanego przez ludzi młodych, zdolnych do realizacji wielkich wyzwań,  funkcjonujących z powodzeniem w nowym  ładzie społeczno-politycznym.

Dlatego artysta proponuje aby w miejsce zlikwidowanej akademii krakowskiej utworzyć „Twórcownię” czyli pracownię, w której mogliby swobodnie pracować i kształcić się malarze i rzeźbiarze według nowego systemu pedagogicznego, który wprowadza zupełny przewrót w tej dziedzinie i będzie punktem zwrotnym w polskiej sztuce”[8]. Na czele „Twórcowni” miał stanąć jeden jedyny pedagog – oczywiście Szukalski – który dzięki swej mądrości zdziała znacznie więcej niż setki miernych  profesorów  z akademii. Metoda „twórcowniana” nie uznaje talentu, liczy się jedynie pracowitość i mądrość, której warunkiem  jest zdrowy rozsądek i troskliwa szczodrość. Przyjętych do „Twórcowni” uczniów  powinna cechować – zdaniem Szukalskiego – krępa budowa ciała, ponieważ „każdy kwadratowy chłopak o >krótkiej< twarzy może być artystą”, w przeciwieństwie do pozbawionych inwencji „wąskoszczękich” i „długocielskich”[9].

Podczas nauki w „Twórcowni” (która już w ciągu zaledwie jednego roku uczyni z nich prawdziwych artystów), każdy z uczniów zajmuje się tworzeniem kompozycji tematycznej wyłącznie na podstawie pamięci. Metoda „twórcowniana” wyklucza bowiem – tak popularne w akademiach – kopiowanie gipsowych popiersi i figur oraz studiowanie martwych natur i aktów ludzkich, bo te zabijają imaginację, a bez niej nie może kiełkować twórcza fantazja”[10].  Nie można robić szkiców, pracuje się wyłącznie nad jedną kompozycją, a prace raz rozpoczęte należy wykańczać aż do najdrobniejszych szczegółów. Miały to być początkowo tylko rysunki ołówkiem, później akwarele, wykonywane w dużych ilościach, na niewielkich (najlepiej kwadratowych) arkuszach bardzo dobrego papieru, celem  nabycia umiejętności posługiwania się linią i modelunkiem światłocieniowym. Nie ma mowy o malowaniu farbami olejnymi, ponieważ technika ta pozbawia każdego potencjalnego twórcę indywidualności.

Opis obrazu: Fotografia grupowa. Widoczni od lewej: malarz Stanisław Paciorek, malarz Aleksander Jakimczuk, Karol Kramarczyk, malarz Adam Bunsch, malarz i rzeźbiarz Stanisław Szukalski, Kisielewski, malarz Tadeusz Mróz-Łękowski, malarz Mieczysław Serwin-Oracki.
Data wydarzenia: 1938
Miejsce: Kraków
Osoby niewidoczne:
Hasła przedmiotowe: sztuka, malarstwo,
Inne nazwy własne:
Zakład fotograficzny:
Autor:
Zespół: Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny – Archiwum Ilustracji
Sygnatura: 1-K-5408

Jedno z głównych haseł metody „twórcownianej”,  uniezależnienie się od szkodliwych wpływów Zachodu, należało  realizować według Szukalskiego przez tworzenie – obowiązkowo – kompozycji nawiązujących w warstwie tematycznej do piastowskiej przeszłości Polski, która  stanowi najważniejsze źródło inspiracji.. W tym celu uczniowie artysty (nigdy nie on sam) wykonywali rysunki przedstawiające zarówno Bolesława Chrobrego jak i Bolesława Śmiałego, średniowiecznych rycerzy oraz ich giermków, a także Łokietka Wygnańca, któremu poświecono wewnętrzny konkurs na najciekawszą pracę. Aby przybliżyć młodzieży kształcącej się w „Twórcowni” w sposób właściwy atmosferę i charakter wydarzeń mających miejsce przed wiekami, w trakcie wspólnej pracy „lektorki czytać będą książki dotyczące mitologii dziejów i w ogóle bohaterologię własnego narodu jak i innych”[11].

Za metodą „twórcownianą” opowiedziało się-  mimo wysiłków „propagandowych”  ze strony Szukalskiego – zaledwie kilkunastu studentów pierwszego i drugiego roku krakowskiej ASP oraz miejscowej Szkoły Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego, którzy już na jesieni 1929 roku utworzyli – zgodnie z życzeniem Mistrza – Szczep Rogate Serce, podczas gdy kolejni kandydaci (w latach następnych)  mieli rozpoczynać swoją działalność artystyczną od przynależności do tzw. Przedszczepia. Aby lepiej utożsamiać się z ideologią „twórcownianą” i silniej zamanifestować łączność grupy z piastowskimi korzeniami, jej członkowie zmienili imiona chrzestne na imiona brzmiące bardziej swojsko, słowiańsko, które odpowiadały ich indywidualnym charakterom. Twórca tego pomysłu – naturalnie Szukalski – nazwał je „mianami”, żeby odróżnić od imion. W ten sposób m.in. Wacław Boratyński stał się Pracowitem z Ryglic Boratyńskim, Antoni Bryndza – Ziemitrudem z Kalwarii Bryndzą, Franciszek Frączek – Słońcesławem z Żołyni Frączkiem, Stanisław Gliwa – Kurhaninem ze Słociny Gliwą, Marian Konarski – Marzynem z Krzeszowic Konarskim, a Stefan Źechowski – Zieminem z Książa Źechowskim. Oczywiście miano przyjął także sam Szukalski, który odtąd występował jako Stach z Warty Szukalski.

Grupa miała również własny organ prasowy  pismo „Krak”, wydawane nieregularnie (w latach 1930–1934 ukazało się dwanaście numerów), które było – jak głosił podtytuł – narzędziem walki o wyzwolenie i przerodzenie się kultury polskiej. W rzeczywistości, „Krak” (oraz jego późniejsze mutacje) stał się całkowicie oderwaną od rzeczywistości tubą propagandową dla coraz bardziej upolitycznionych haseł i teorii artystycznych  głoszonych przez  Stacha z Warty, autora niemal wszystkich drukowanych na jego łamach artykułów, recenzji i notatek. Artysta atakował swoich rzeczywistych i wyimaginowanych przeciwników z charakterystyczną dla siebie pasją i zacięciem, używając programowo masę udziwnionych neologizmów. Klasycznym przykładem przewrotnej retoryki i słownictwa Szukalskiego są m.in. artykuły: Flegmędrek Treter, czyli Worek Wiatru (skierowany przeciwko Mieczysławowi Treterowi)[12], Gudłajniarz Żydowinkler czyli obrzezanie łapy sieczkarką (atakujący  Konrada Winklera)[13], a także Rdzaspana krakademia czyli kres sklerozabytku, w którym zaatakował deklarację rektora krakowskiej ASP Fryderyka Pautscha, tłumaczącą strukturę uczelni i zasady jej działania[14].

Jakby tego było mało, Szukalski zaproponował Szczepowcom aby każdy z nich, podobnie jak to uczynił on sam już przed wielu  laty,  wypracował nowe (bardziej kaligraficzne) pismo, które stosowane przez nich konsekwentnie, z czasem stanie się –  jak niegdyś alfabet łaciński i cyfry arabskie – obowiązkowym wzorcem dla wielu narodów i przysporzy Polsce powszechne uznanie na tym polu. Członkowie Szczepu Rogate Serce mieli się również wyróżniać z otoczenia fryzurami (z „piastowskimi” grzywami) i elementami stroju: czapą z owczego futra (noszoną podczas zimy), a zwłaszcza świtkami, rodzajem wierzchniej odzieży płóciennej, szytej na wzór sukmany, używanej dawniej przez chłopów i szlachtę.


Zdaniem Szukalskiego – realizacja tych ambitnych planów będzie możliwa jednak dopiero wówczas,  kiedy usunie się z kluczowych stanowisk w państwie, ludzi starych i nietwórczych, którzy jako osobniki wyzbyte wszelkich ideałów, nie dość, że zawładnęli najważniejszymi  dziedzinami życia politycznego, gospodarczego i kulturalnego w kraju, to jeszcze nie dopuszczają do nich ludzi młodych, pełnych nowych  koncepcji i wiary w lepsze jutro. Tak więc przejęcie władzy przez młodych może dopiero zagwarantować nowe państwo polskie, o przebudowanym ustroju społeczno-narodowym. Artysta proponuje nazwać je „Polską-II-ą” dla odróżnienia od „Polski-I-ej” Za jego twórcę, a zarazem duchowego przywódcę uważa marszałka Józefa Piłsudskiego, nazywając go Komendantem lub Oswobodzicielem. „Polska II-a” powinna także posiadać swoje godło państwowe. Tak jak dotychczas był to biały orzeł na czerwonym tle, teraz  funkcję tę miał spełniać „Toporzeł”, będący  kompozycją powstałą z połączenia orła z ciesielsko-wojennym toporem. W nowej Polsce musi się też znajdować – zdaniem artysty – miejsce kultu zaakceptowane przez cały naród. Podczas gdy w „Polsce I-ej” był nim zamek wawelski z katedrą i nekropolią królów, w „Polsce II-ej” miała to być neopogańska Duchtynia (zespół architektoniczno-rzeźbiarski, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach na przełomie 1935 i 1936 roku), zbudowana według jego planów na dnie Smoczej Jamy. Szukalski zakładał, że będzie się składać z trzech zasadniczych części: posągu Oswobodziciela (usytuowanego na zewnątrz, przy wejściu), grobowców wybitnych Polaków – na czele z sarkofagiem marszałka – umieszczonych promieniście pod ścianami jaskini oraz  stojącego pośrodku niej marmurowego słupa z rzeźbą nowej koncepcji Światowida na szczycie. Ten najważniejszy element zespołu, to – zgodnie z wizją Szukalskiego – wielki koń, na którego siodle-tronie zasiedli zwróceni ku czterem stronom świata, czterej najwybitniejsi Polacy: Józef Piłsudski, Kazimierz Wielki, Mikołaj Kopernik i Adam Mickiewicz. Do wnętrza słupa podtrzymującego Światowida  prowadzą z czterech stron schody, zakończone okrągłymi otworami do wsuwania rąk z ramieniem, wiodące do środka. Zaś tam, gdzie się spotkają, stać będzie w wiecznym oświetleniu elektrycznym […]” jeden jedyny „Toporzeł”, który przez swe nadzwyczajne znaczenie będzie się zwał Świętoporłem, bo taki będzie tylko jeden w całej Polsce i Słowiańszczyźnie[15].

Ale nieco zmodyfikowany „Toporzeł” (zamiast stylizowanej głowy orła – krzyż), miał  również pełnić jeszcze jedną, zupełnie inną funkcję. Szukalski wyobrażał sobie,  że jako tzw. „Topokrzyż” z umieszczonymi poniżej literami GOJ, co oznaczać miało: Gospodarczą Organizujmy Jedność, pojawi się jako obowiązkowe logo na witrynach wszystkich  chrześcijańskich  sklepów, w imię wspólnej walki z żydostwem. Mimo to,  stanowisko Szukalskiego wobec religii było  – przynajmniej w latach trzydziestych  – wyraźnie akatolickie. „Mają mnie za heretyka – mówił na jednym ze spotkań z młodymi – choć jestem głęboko religijny, ale religia ta jest moja własna, inna. Religią moja  polskość.”[16]. O duchowieństwie wyrażał się nienawistnie i obelżywie. Chęć przebudowy polskiego charakteru narodowego, zasadniczej przyczyny – jego zdaniem – złego stanu kraju, walka z chrześcijaństwem i Kościołem, zbliżyły go  jesienią 1937 roku do działającej w Warszawie grupy neopogańskiej „Zadrugi” Jana Stachniuka. Bardzo szybko okazało się jednak, że dla dwóch wielkich indywidualności, w tak małej grupie nie ma miejsca i Szukalski zerwał „współpracę” ze Stachniukiem,[17] choć obaj uważali się za buntowników i obu interesowała rzeczywistość narodowa.

Zermatyzm – Stanisław Szukalski – Yetisyn i Człowiek (Nieczłowiek i Człowiek) – Medal –

„Pamiętaj KATYŃ

 


Nic więc dziwnego, że siłą i kręgosłupem społeczeństwa „Polski II-ej” miała być według Szukalskiego – jak już wspomniałem – twórcza młodzież, której  interesów (przed zakusami starego pokolenia)  bronić powinna Unia Młodych – organizacja bezpartyjna, zrzeszająca najlepszych z najlepszych,  z jej „zbrojnym” ramieniem  Armią Odrodzenia,  której przedstawiciele będą pojawiać się na ulicach polskich miast  w koszulach z lnu, w kolorze modrym, z graficznym symbolem „Toporła” na lewej piersi i białymi „czujkami” tj. mającymi ok. 15 cm długości taśmami na rękawach jako symbolami  orlich lotek.

Aby uzmysłowić ogółowi  społeczeństwa  arcytrudną sytuację w jakiej znaleźli się  młodzi i twórczy Polacy, żyjący w kraju rządzonym przez bezpłciowych starców, Szukalski pisze i wydaje w 1938 roku dramat sceniczny Krak syn Ludoli. Dziejawa w 10 odmroczach, którego okładkę zdobił graficzny rysunek „Toporła”. Największe dzieło epistolarne artysty,  z jego „egzotycznymi” bohaterami (tytułowym kowalem Ludolą – dla  którego pierwowzorem był Dionizy Szukalski –  w dziejawie niemowa z wyrwanym językiem, jego żoną Gniewatrą, uczniem i czeladnikiem Bajbajocem, Wielkapłanem Ciułem, pełniącym funkcję namiestnika w Wszechpaństwie Biżymdów, bezgłowym Kapłanem Kosem i obrzydliwym Zdradarem) to nic innego jak gwałtowne wyzwanie rzucone światu ludzi starszych przez młodych. I chociaż demaskują oni przed prostym Ludem oligarchię żądnych władzy  kapłanów, z ich bałwochwalczym  kultem  Smoka, za którym chowa się bezlitosny Bóg Hjeh Weh  (zobrazowany odpustową figurką ortodoksyjnego Żyda, w klasycznym stroju, z pejsami i wielka futrzaną czapą na głowie, kiwającą się na sprężynce), to jednak idea walki z oficjalną sztuką w obronie „cech narodowych i indywidualnych” kończy się niepowodzeniem, a główny bohater, młody i ambitny Krak umiera[18].

Ale na tym nie koniec szalonych pomysłów Stanisława Szukalskiego.  Artysta coraz bardziej przekonany o wiodącej roli Polski i Polaków w życiu artystycznym całej Europy, uważał że ojczyzna jego przodków  powinna stać się krajem,  który „przez Twórcownię da początek nowego typu kultury, jako przeciwstawienie się semicko-moskiewskiemu rozkładowi szkodliwemu dla twórczych narodów”[19].

Ponieważ Anglia, Francja, Włochy i Niemcy to kraje zainteresowane jedynie prowadzeniem wojen, należy im to uniemożliwić przez złamanie ich potęgi ekonomicznej (drogą międzynarodowego bojkotu), a następnie usunąć (wykluczyć ?) z Europy. W ten sposób dojdzie do powstania tzw. „Neuropy”, której symbolem stanie  się podwójna, odwrócona swastyka, nazwana – przez twórcę tego pomysłu Szukalskiego – „Gamadionem”. W „Neuropie”, wolnej od wojen i wszelkich konfliktów międzynarodowych, będzie kwitło życie kulturalne, będą powstawać kolejne, coraz bardziej interesujące, coraz doskonalsze i ciekawsze dzieła sztuki, tworzone naturalnie metodami „twórcownianymi” System pedagogiczny propagowany w „Twórcowni” obejmie z czasem wszystkie kraje starej Europy (oczywiście z pominięciem Anglii, Francji, Włoch i Niemiec), dotrze  do Stanów Zjednoczonych i doprowadzi w końcu do tego, że „Twórcownia” przekształci się w „Instytut Neuropy”, czyli w „Wiedzuczę Neuropy”. Dzięki temu artyści ze Wschodu i Zachodu, Północy i Południa poznają i przyswoją sobie zasady nowej edukacji artystycznej, co zapewni powszechny rozwój jedynie wartościowej sztuce jaką jest – według Szukalskiego – sztuka wyrazowa.

Ale w miarę upływu czasu Stach z Warty Szukalski coraz mniej  myślał i pisał  o czystej sztuce, wprowadzając do swojej rozbudowywanej nieustająco ideologii  radykalne  akcenty o zdecydowanym podtekście politycznym.  Gdy w 1937 roku rozpoczął wydawanie kolejnej edycji pisma „Krak”, nie pozostawił czytelnikom wątpliwości ku czemu zmierza, pisząc: „dla lepszego zrozumienia pobudek Kraka i Unii Młodych, trzeba nie tylko podać to, ku czemu on dąży, lecz i to, przeciw czemu się stroi, a tymi są: Precz z komunizmem – ze świata! Starymi – z życia społecznego! Żydami – z Polski! Klerem – z polityki!”[20]. Stąd już tylko krok do utworzenia fascynującej go coraz bardziej  federacji wszystkich Słowian, zwanej przez niego „Wielką Sławią”. Na początku 1939 roku  apelował: ”nazwy zaś narodowe Polski, Rusi, Jugosławii itd., zachowajmy jako denominacje terytorialne i szczepowe. Teraz zaś twórzmy wewnętrznie narodowo i zewnętrznie Rodosławiańsko jedną Unię Młodych, bez względu na wiek i naszą przynależność”[21].

Mimo że artysta był  przekonany o słuszności głoszonych teorii i haseł, nie udało mu się  zrealizować nawet  niewielkiej ich części. Jego liczni adwersarze odnosili się do nich bez entuzjazmu, a pozostający w zdecydowanej mniejszości zwolennicy, szybko wykruszali się. Zbyt wiele było w wywodach Szukalskiego oczywistych niedorzeczności i naiwności, drażnił absolutny brak poczucia rzeczywistości i realnej oceny sytuacji (być może początki choroby psychicznej – paranoi?), śmieszyła pusta frazeologia, odpychało udziwnione słownictwo. Głosząc potrzebę odrodzenia sztuki narodowej  (głównie w sferze treściowej), Stach z Warty Szukalski  jawił się swoim  licznym przeciwnikom jako skrajny nacjonalista (szowinista), w którego wypowiedziach publicznych zbyt często pojawiały się tezy o wyraźnie antysemickim nastawieniu. Irytowało wreszcie wielu ludzi uporczywe przedstawianie się Szukalskiego jako wybitnego artysty polskiego, przebywającego na przymusowej emigracji, ustawicznie dyskryminowanego i tępionego przez rodaków (głównie krytyków sztuki) z bliżej nie znanych powodów od co najmniej kilkunastu lat.

Chociaż formalnie Szczep Rogate Serce nigdy nie został rozwiązany,  przestał faktycznie istnieć po ostatniej szesnastej wystawie grupy we wrześniu i październiku 1936 roku w salach krakowskiego TPSP, kiedy to drogi życiowe i artystyczne większości jego członków rozeszły się definitywnie. Tymczasem Stach z Warty Szukalski, po przegraniu dwóch procesów o zniesławienie, wyjechał do życzliwych mu Katowic, gdzie pozostał do września 1939 roku.


[1] Niniejszy esej powstał na bazie mojej książki  pt.: Stach z Warty Szukalski i Szczep Rogate Serce, Wydawnictwo KUL, Lublin 2007, ss.510, il. 288, będącej swoistym podsumowaniem  ponad trzydziestoletnich  badań autora nad osobliwymi poglądami i skomplikowaną sztuką tego niezwykłego artysty. Ze względu na ograniczoną objętość tekstu,  przypisami opatrzono przede wszystkim zamieszczone w nim cytaty oraz kilka informacji zaczerpniętych z publikacji innych badaczy. Wszystkich, którym to jednak nie wystarczy, odsyłam do lektury książki, zawierającej pełny wykaz wykorzystanej literatury i źródeł.

[2] Tylko jedną wystawę prac Szukalskiego i Szczepu Rogate Serce, otwartą jesienią 1936 roku w krakowskim Pałacu Sztuki,  obejrzała w ciągu 44 dni, rekordowa liczba osób – 20 tysięcy. Zob.:20  tysięcy osób zwiedziło wystawę St. Szukalskiego w Krak. Pałacu Sztuki, „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1936, nr 293, s. 11, il. 1.

[3] Dorota Chudzicka, Stanisław Szukalski. Europejczyk, Polak, nonkonformista, „Glaukopis” 2003, nr 1, s. 325

[4] Tamże.

[5] St. [Stanisław] Szukalski, Przedmowa do rzeczospisu prac pierwszego wykazu Szczepu „Rogate Serce” Twórcowni Szukalskiego, [w:] Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie. Przewodnik 66, wrzesień 1931, [Warszawa 1931], s. 28.

[6] Szukalski. Projects in Design, [Chicago 1929], s. 47.

[7] Stanisław Szukalski, Atak Kraka. Twórcownie czy Akademie?, Kraków 1929, s. 8.

[8] Szczep „Rogate Serce”, „Krak” 1 (1930), nr 2 (czerwiec), s. 5.

[9] Stanisław Szukalski, Szczep „Rogate Serce”, [w:] Szczep Szukalszczyków herbu „Rogate Serce”. I Wykaz prac Twórcowni Szukalskiego. Katalog, [Warszawa 1930], s. 8.

[10] Tenże,  Bohatorły wyfruną z modłona Polski, „Krak” 2 (1931-1932), nr 9 (marzec-maj 1932), s. 2.

[11] Program w Twórcowni, „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1936, nr 283, s. 6 [notatka zamieszczona pod artykułem Mariana Dienstl-Dąbrowy, Stanisława Szukalskiego na Kraków najazd wtóry].

[12] „Krak” 2(1931-1932), nr 7 (lipiec-grudzień 1931), s. 3-4.  Atak Szukalskiego na Tretera wywołał o dziwo tylko jeden, jedyny artykuł krytyka – z 1931 roku – w którym  pisząc o swoich wrażeniach z wystawy  Szczepu w  Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie, stwierdził na początku, że „W największej sali Zachęty – straszy !. Tak, dosłownie: straszy”. Zob.: Mieczysław Treter, Otwarcie sezony w Zachęcie warszawskiej, „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1931, nr 243, s. 3.

[13] Tamże, s. 8-10. Winkler, sam artysta, członek pierwszej awangardowej grupy artystów polskich –  Formistów (funkcjonującej w latach 1917-1923),   przede wszystkim jednak wzięty krytyk, naraził się Szukalskiemu o wiele bardziej, pisząc na jego temat  sześć krytycznych artykułów. Mistrza zdenerwował, jak się wydaje, zwłaszcza jeden z nich: „Chamskie synki w Zachęcie” (czyli najazd germańskich gustów na sztukę polską), „Kurier Poranny” 1931, nr 263, s. 3.

[14] Tamże, 2(1931-1932), nr 8 (grudzień 1931-marzec 1932), s. 7-8.

[15] St. [Stanisław] Szukalski, Projekt zbudowania Duchtyni, [w:] Wykaz prac Stanisława Szukalskiego i Szczepu Rogate Serce, Instytut Propagandy Sztuki, czerwiec 1936, Warszawa [1936], s. 37.

[16] Irena Szczygielska, Drogi i manowce, „Kultura” 1937, nr 21, s.4.

[17]Przez krótki okres czasu (w 1938 roku) redakcja i administracja zarówno trzeciej serii „Kraka” jak i pierwszych numerów miesięcznika „Zadruga” mieściły się w tym samym lokalu przy ul. Leszczyńskiej 8 m.3 w Warszawie. Zob.:  Jacek Majchrowski, Szkice z historii polskiej prawicy politycznej lat Drugiej Rzeczypospolitej, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego” DCCCXIII, 1986, Prace z nauk politycznych, z. 27, s.118-129.

[18] Stanisław Kaszyński, Stanisława Szukalskiego legenda o Kraku, „Prace Polonistyczne” [Łódzkie Towarzystwo Naukowe], Seria XLIII 1987, s. 209.

[19] St.[Stanisław] Szukalski, Bohatorły wyfruną z modłona Polski, dz. cyt. , s. 2.

[20] Tenże, Dlaczego Krak, „Krak” 1937, nr 1 (grudzień), s. 10.

[21]Tenże, Ku wielkiej Sławji, „Atak Kraka” 1939, nr 1, s. 5-6.

Z Wikipedii

Lechosław Lameński

Lechosław Lameński (ur. 1949 w Bydgoszczy) – polski historyk sztuki, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, gdzie kieruje Katedrą Historii Sztuki Nowoczesnej[1]. Prezes Lubelskiego Oddziału Stowarzyszenia Historyków Sztuki[1].

Biografia

Redaktor (od 1985 r.) działu plastyki i historii sztuki w kwartalniku literackim „Akcent”. Autor ponad 160 artykułów, recenzji, wstępów do katalogów, a także dwóch książek: „Tomasz Oskar Sosnowski, 1810-1886, rzeźbiarz polski w Rzymie” (1997) oraz „Stach z Warty Szukalski i Szczep Rogate Serce” (2007). W pracach zbiorowych, publikacjach na łamach „Akcentu” i w katalogach opracowywał m.in. twórczość Zdzisława Beksińskiego, Jerzego Dudy Gracza, Jerzego Jarnuszkiewicza, Rafała Malczewskiego, Grzegorza Mazurka, Antoniego Michalaka, Stanisława Szukalskiego, Stanisława Bałdygi, Jacka Wojciechowskiego, Tomasza Zawadzkiego. Współpracował ze „Znakiem”, „Biuletynem Historii Sztuki” i „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie publikował m.in. artykuły na temat Magdaleny Abakanowicz, Edwarda Dwurnika, Jana Lebensteina, Aliny Szapocznikow. Od 2009 r. członek Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa (SKOZK).

Wyróżnienia

  • Srebrny Krzyż Zasługi
  • trzykrotne wyróżnienie im. ks. prof. Szczęsnego Dettloffa (1975, 1980, 1983)

Książka profesora Lemańskiego o Stachu

Stach z Warty. Szukalski i Szczep Rogate Serce

Nominacja do nagrody Konkursu im. Jana Długosza 2008

58,00zł 53,94zł
 

 

Lechosław Lameński
ISBN:
978-83-7363-554-8
Stron: 510
Format: B5 (oprawa twarda)
Rok wydania: 2007

Tytułowy bohater książki Lechosława Lameńskiego – Stanisław Szukalski (1893-1987), urodzony w Warcie koło Sieradza jako syn ubogiego kowala, znany później bardziej jako Stach z Warty Szukalski, to jeden z najbardziej kontrowersyjnych artystów polskich, którego niekonwencjonalne zachowanie, udziwnione słownictwo, zwłaszcza jednak szokujące teorie i hasła na temat szkolnictwa artystycznego, były powodem największych skandali w życiu artystycznym Krakowa i Warszawy w okresie dwudziestolecia międzywojennego…

Podziel się!