Za zamach w Smoleńsku odpowiada FSB Rosji! ⊗31% Polaków wierzy w rosyjski zamach, a tylko 27% zdecydowanie w zamach nie wierzy! ⊗Wybuchy w TU 154 potwierdzają naukowcy! – podaje niemiecki Onet.pl za Agencją PAP

niezalezna.pl - strefa wolnego słowa
02. 04 2015 ⊗
Gazeta Polska Codziennie
f2
31 03 2015

​Zobacz notatkę niemieckiego wywiadu: Zamach w Smoleńsku przeprowadziła FSB

Dodano: 31.03.2015 [19:02]
​Zobacz notatkę niemieckiego wywiadu: Zamach w Smoleńsku przeprowadziła FSB - niezalezna.pl

foto: TV Republika/niezalezna.pl

Na antenie Telewizji Republika pokazano fragment notatki BND, czyli Federalnej Służby Wywiadowczej (Bundesnachrichtendienst), którą ujawnił niemiecki dziennikarz śledczy Jürgen Roth. Jej treść jest jednoznaczna – 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku doszło do zamachu, który przeprowadziła Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji.

W czasie odbywającej się na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie konferencji „Społeczeństwo polskie pięć lat po katastrofie smoleńskiej” pokazano wywiad z Rothem. Dziennikarz oświadczył w nim, że FSB odgrywało istotną rolę w zamachu. Zgodnie z jego wiedzą, to właśnie rosyjskie służby były odpowiedzialne za przebieg wydarzeń 10 kwietnia 2010 roku.

Telewizja Republika dotarła do fragmentu dokumentu niemieckiego wywiadu, którym dysponuje Roth. Jeden z fragmentów brzmi: „(…) przyczyna katastrofy TU-154 10.04.2010 w Smoleńsku (…) zamach przy użyciu materiałów wybuchowych przeprowadzony przez oddział FSB”.

W dokumencie pojawia się również tajemnicze nazwisko. Niemiecki dziennikarz twierdzi, że jest to nazwisko osoby odpowiedzialnej za zamach. – Nie mogę i nie podam go, bo byłoby to z mojej strony czyste samobójstwo – mówi Jürgen Roth.


fot. TV Republika/niezalezna.pl

26/03/2015

Redaktor wydania: Piotr Łuczuk

Jürgen Roth: niemieckie służby uważają, że w Smoleńsku nie było wypadku – miała miejsce eksplozja

Dodano: 26.03.2015 [19:07]

Jürgen Roth: niemieckie służby uważają, że w Smoleńsku nie było wypadku – miała miejsce eksplozja - niezalezna.pl

foto: kadr z filmu „Jak zginął prezydent RP”

W rosyjskiej wersji wydarzeń występuje tak wiele błędów, manipulacji i dezinformacji, że nie sposób odsunąć fakty na bok – tłumaczy na antenie Telewizji Republika Jürgen Roth – niemiecki dziennikarz, autor książki o katastrofie smoleńskiej. Jednocześnie informuje on, iż dysponuje raportami niemieckiego wywiadu, które wskazują, że tamtejsze służby nie mają wątpliwości, co do przyczyn katastrofy smoleńskiej. – Gdyby teraz wojskowy samolot z dowódcą NATO i innymi dowódcami został zestrzelony – doszłoby do wojny, nie tylko zimnej wojny, jaką mamy teraz, ale realnej, gorącej wojny. Być może dlatego nikt nie chce wyjaśnić przyczyn katastrofy smoleńskiej – dodaje Jürgen Roth.

– Po raz pierwszy nabrałem wątpliwości, kiedy Rosjanie opublikowali swój raport, mówiąc że był to wypadek. Miałem wątpliwości odnoście do wiarygodności ludzi odpowiedzialnych za dochodzenie i zacząłem się tym interesować, ponieważ śledzę rosyjską politykę kłamstw i manipulacji i starałem się dowiedzieć, co kryje się za tym tzw. wypadkiem – tłumaczy Jürgen Roth pytany o to, dlaczego w ogóle postanowił napisać książkę na temat katastrofy smoleńskiej.

Dziennikarz ujawnia, iż dysponuje dwoma raportami niemieckiego wywiadu, z których wynika, że niemieckie służby specjalne nie miały wątpliwości co do okoliczności wydarzeń w smoleńsku.

– Choć z punktu widzenia wywiadu zawsze trzeba być ostrożnym – oni uważają, że nie był to wypadek i zastosowane były tam prawdziwe materiały wybuchowe. Poszedłem dalej, starałem się dowiedzieć czegoś więcej. To było dociekanie faktów, tego co się wydarzyło. Było tyle wskazówek tyle dowodów wskazujących na to, że nie był to wypadek… że musiało być to coś więcej – podkreśla niemiecki dziennikarz.

Jürgen Roth tłumaczy, że swoją książkę napisał przede wszystkim dla Niemców, którzy nie wiedzą, nic na temat tego, co naprawdę wydarzyło się w Smoleńsku. Jedyną wiedzę, którą mają na ten temat posiadają z mediów i jest ona oparta wyłącznie na rosyjskiej narracji i ustaleniach raportu MAK. Jednocześnie niemiecki dziennikarz podkreśla, że w 2010 roku prezydent Lech Kaczyński był jedynym politykiem, który otwarcie krytykował politykę Putina.

– Z punktu widzenia rządu niemieckiego Lech Kaczyński był politycznym pariasem. W kwestiach oficjalnej polityki, głos ma CDU, a z nimi związany blisko był Donald Tusk i to on odpowiada w pewien sposób za to (…) Raporty służby wywiadu były czytane również przez osoby zajmujące wysokie stanowiska w rządzie niemieckim. Dlaczego te osoby nie zareagowały – nie wiem – wyjaśnia Jürgen Roth.

W swojej książce niemiecki dziennikarz szczegółowo opisuje linię polityki Władimira Putina. Rozpoczyna od analizy ataków bombowych w Moskwie, za którymi kryło się FSB i podkreśla, że osoby próbujące prowadzić własne śledztwo w tej sprawie ginęły. Następnie Roth zwraca uwagę na wojnę w Gruzji, Smoleńsk i i agresywną politykę Kremla wobec Ukrainy i omawia kwestię zestrzelenia samolotu malezyjskich linii lotniczych.

– To jest jedna linia polityki Putina i nie tylko Putina – przede wszystkim FSB, GRU, która działa nie tylko w Rosji, ale również w Polsce i na Ukrainie. To jest częścią tej polityki. Jeśli patrzymy na to zestrzelenie malezyjskiego samolotu, Donald Tusk mówił, że potrzebne jest dochodzenie międzynarodowe, natomiast jeśli chodzi o takie śledztwo ws. Smoleńska, to nie widzi potrzeby takiego dochodzenia (…) W 2010 roku Tusk był bliskim przyjacielem Putina, teraz zmienił w tej sprawie zdanie – zwraca uwagę niemiecki dziennikarz.

Kluczowe jest jednak spostrzeżenie Jürgen Rotha, od którego postanowił on zacząć swoją książkę. Wyjaśnia on również kwestię „zmowy milczenia” wokół tematu Smoleńska na arenie międzynarodowej. Jego analiza jest szokująca.

– Rozpocząłem książkę od pytania „Co się stało?”. Gdyby teraz wojskowy samolot z generalnym dowódcą NATO i innymi oficerami został zestrzelony, doszłoby do wojny, nie tylko zimnej wojny, jaką mamy teraz, lecz do gorącej. Być może właśnie dlatego nikt nie chce wyjaśnić prawdziwych przyczyn zestrzelenia malezyjskiego samolotu i katastrofy smoleńskiej. (…) Myślę, że niektóre rządy wiedzą, co się stało, ale z przyczyn politycznych nie chcą na ten temat mówić. Nie chcą dolewać oliwy do ognia wobec trudnej sytuacji między Rosją i państwami Zachodu – podsumowuje Jürgen Roth.

Aktualizacja 28 03 2015

Nowa książka Jürgena Rotha: wg niemieckich służb 10 kwietnia to zamach?

Znany nie­miec­ki dzien­ni­karz śled­czy Jürgen Roth co roku pisze gło­śną książ­kę – głów­nie o prze­stęp­czo­ści i po­li­ty­ce. Teraz wy­da­je książ­kę o Smo­leń­sku. A w niej – jak twier­dzi w za­po­wie­dzi opa­trzo­nej zna­kiem za­py­ta­nia – także do­wo­dy na to, że nie­miec­kie służ­by mają wie­dzę, czy 10 kwiet­nia do­szło do za­ma­chu na Tu-154M. – Danke schön! – Po­la­cy wy­sy­ła­ją mu po­dzię­ko­wa­nia.

– Czasami zarzucano Rothowi przesadę albo oskarżycielski gniew, niekiedy też mieszanie poszlak z jasnymi dowodami, ale przeważało uznanie dla jego pracy i odwagi – mówi Onetowi Gerhard Gnauck, korespondent dziennika „Die Welt” w Warszawie, pytany o wiarygodność Rotha.

Mec. Stefan Hambura złożył już wniosek o to, aby twierdzenia Rotha zostały przeanalizowane i dołączone do materiału dowodowego zgromadzonego przez Naczelną Prokuraturę Wojskową, która prowadzi śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej. Podobnego zdania jest poseł PiS Antoni Macierewicz, który jednak ma wątpliwości, czy śledczy wykorzystają doniesienia niemieckiego dziennikarza. Do akt miałaby zapewne trafić również sama książka, która czeka na premierę. Jednak decyzję o ew. włączeniu wypowiedzi i książki Rotha do dowodów ma podjąć prokurator referent. – Jeżeli pełnomocnik (Hambura – red.) jest w dyspozycji materiałów innych niż prokuratura, to myślę, że bezwzględnie powinien przesłać je do prokuratury i na pewno wniosek ten z pełną powagą zostanie rozpoznany – stwierdził prokurator Ireneusz Szeląg z NPW.

Polacy dziękują. Książki jeszcze nie ma

– Danke! – Danke schön – piszą na profilu Rotha internauci o polskich nazwiskach. A za co dziękują? Książki przecież jeszcze nie ma na rynku, więc treści można się domyślać, ale na podstawie krótkiej zapowiedzi, którą opublikował sam Roth. I może jeszcze w oparciu o jego polemikę z reakcjami polskich mediów na tę zapowiedź.

Otóż według Rotha nawet niemiecka BND, czyli Federalna Służba Wywiadowcza (Bundesnachrichtendienst), może mieć informacje, że w Smoleńsku doszło do zamachu na Tu-154M. Słowem: sensacja (jeśli to oczywiście byłaby prawda). Co więcej – jak przynajmniej twierdzi sam Roth – „po raz pierwszy prezentuje prawdziwe tło katastrofy polskiej maszyny z prezydentem na pokładzie”.

– Grubo. Roth utrzymuje, że źródła w BND twierdzą, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Co na to reżimowe media? – komentował Cezary Gmyz z „Do Rzeczy”, autor tekstu „Trotyl na wraku tupolewa”.

„Już przed pięcioma laty…”

Sam Roth niedawno wkleił na swoją stronę krótki tekst zapowiadający książkę: „Wojna Putina na Ukrainie trzyma świat w napięciu. Jednak już przed pięcioma laty pojawiły się zwiastuny rosyjskiej polityki agresji. 10 kwietnia 2010 r. spadł w rosyjskim mieście Smoleńsk samolot wojskowy, zabijając 96 osób znajdujących się na pokładzie. I dalej: »Czy to był tragiczny wypadek, czy też zamach – jak utrzymują nie tylko źródła w BND? Jürgen Roth po raz pierwszy prezentuje prawdziwe tło katastrofy polskiej maszyny z prezydentem na pokładzie, a jednocześnie bada bardzo aktualną kwestię, co łączy katastrofę w Smoleńsku, zestrzelenie samolotu MH-17 z konfliktem na Ukrainie«”.

09 04 2015

Roth: to, co się stało w Smoleńsku, jest elementem polityki Putina

Nie­miec­ki dzien­ni­karz śled­czy Jürgen Roth, który w swo­jej książ­ce („Za­mknię­te akta S”) na­pi­sał, że to ofi­cer FSB pod­ło­żył ła­dun­ki wy­bu­cho­we w Tu-154M, sko­men­to­wał nowe od­czy­ty roz­mów z sa­mo­lo­tu. „Je­stem za­sko­czo­ny. Py­ta­nie, na ile serio trak­to­wać to, co nagle zo­sta­ło po­ka­za­ne teraz, po pię­ciu la­tach” – przy­znał w roz­mo­wie z re­por­te­rem RMF FM Ada­mem Gór­czew­skim. „To, co się stało w Smo­leń­sku, jest ele­men­tem po­li­ty­ki kłam­stwa Wła­di­mi­ra Pu­ti­na, którą ten upra­wia od po­cząt­ku swo­je­go urzę­do­wa­nia” – oznaj­mił re­por­te­ro­wi.

 

Roth: To, co się stało w Smoleńsku, jest elementem polityki Putina

Foto: PAP Roth: To, co się stało w Smoleńsku, jest elementem polityki Putina
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/roth-to-co-sie-stalo-w-smolensku-jest-elementem-polityki-putina/rh1fv6

Oni zginęli w katastrofie smoleńskiej

10 kwietnia 2010 roku o godz. 8.41 pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M, którym polska delegacja udawała się do Katynia na uroczystości związane z 70. rocznicą zamordowania tam polskich oficerów przez radzieckie NKWD.

„Ta książ­ka nie jest tylko o Smo­leń­sku. Pod­ty­tuł brzmi „Smo­leńsk, MH17 i wojna Pu­ti­na na Ukra­inie”. To, co się stało w Smo­leń­sku, jest ele­men­tem po­li­ty­ki kłam­stwa Wła­di­mi­ra Pu­ti­na, którą ten upra­wia od po­cząt­ku swo­je­go urzę­do­wa­nia. To wła­śnie w książ­ce wy­ka­zu­ję. To za­czę­ło się już w 1999 roku. Naj­pierw wojna w Gru­zji, potem Smo­leńsk, na­stęp­nie prze­ję­cie Krymu, wojna na Ukra­inie i pro­pa­gan­da, którą za Za­cho­dzie upra­wia­ją przy­ja­cie­le Pu­ti­na. To jest taki sze­ro­ki łuk, który spina FSB, Ro­syj­ska Służ­ba Bez­pie­czeń­stwa. To ona od­gry­wa de­cy­du­ją­cą rolę” – czy­ta­my na stro­nie RMF FM.

Roth przy­znał w roz­mo­wie z re­por­te­rem RMF FM, że chciał­by, by czy­tel­nik wy­obra­ził sobie, że cała sy­tu­acja ma miej­sce dziś, w sy­tu­acji da­le­ce bar­dziej na­pię­tej niż pięć lat temu.

„Gdyby było tyle ta­jem­nic wokół przy­czy­ny tej ka­ta­stro­fy mo­gło­by to do­pro­wa­dzić do wy­bu­chu go­rą­cej wojny. Gdyby to się stało teraz! W kwiet­niu 2010 roku pa­no­wa­ły jesz­cze re­la­tyw­nie bar­dzo dobre, pełne za­ufa­nia sto­sun­ki mię­dzy Wła­di­mi­rem Pu­ti­nem, czy ro­syj­skim rzą­dem a świa­tem za­chod­nim” – dodał.

Roth oznaj­mił też, że ka­ta­stro­fę w Smo­leń­sku można zro­zu­mieć tylko, gdy zro­zu­mie się spo­sób pro­wa­dze­nia po­li­ty­ki Pu­ti­na. Do­da­je, że tak samo jest teraz z wojną na wscho­dzie Ukra­iny.

„Mam do­stęp do ma­te­ria­łów nie­miec­kie­go wy­wia­du BND. Współ­pra­cow­nik BND miał do­stęp do dwóch źró­deł in­for­ma­cji – w Pol­sce i w ro­syj­skich służ­bach. Wi­dzia­łem te do­ku­men­ty, są bar­dzo szcze­gó­ło­we. Za­wie­ra­ją też dane per­so­nal­ne i in­for­ma­cje o tym, że mogło dojść do za­ma­chu” – oświad­czył nie­miec­ki dzien­ni­karz.

Roth przy­znał rów­nież, że w całej spra­wie, a także w śledz­twie jest wiele sprzecz­no­ści. „Są ba­da­nia na­ukow­ców o błę­dach po­peł­nio­nych w cza­sie ca­łe­go śledz­twa i one też mogą i po­win­ny być wy­ja­śnio­ne, ale nie sądzę by stało się to pod egidą pol­skie­go rządu, który nie ma in­te­re­su, by to wszyst­ko wy­ja­śnić i woli de­pre­cjo­no­wać pracę i au­to­ry­tet na­ukow­ców” – za­zna­czył.

Dzien­ni­karz śled­czy pod­kre­ślił, że zna na­zwi­sko osoby, która zle­ci­ła za­in­sta­lo­wa­nie w tu­po­le­wie ła­dun­ków wy­bu­cho­wych. „Nie po­da­ję tego na­zwi­ska, nie je­stem sa­mo­bój­cą, mógł­bym stać się celem, nawet tu w Niem­czech” – tłu­ma­czy.

Roth to po­stać znana w Niem­czech. Od lat 70., nie­mal co rok pisze ko­lej­ną książ­kę. Jego te­ma­ty to prze­stęp­czość i po­li­ty­ka, po­wią­za­nia po­li­ty­ki z biz­ne­sem – zwłasz­cza w Niem­czech i Eu­ro­pie. Jed­nak po nie­któ­rych swo­ich pu­bli­ka­cjach mu­siał się bro­nić w są­dach i pła­cić za nie od­szko­do­wa­nia. Pisał m.​in. o in­te­re­sach Gaz­pro­mu, Ger­har­dzie Schröderze (byłym kanc­le­rzy Nie­miec) i fi­nan­so­wa­niu par­tii po­li­tycz­nych.

BND zde­men­to­wał w ze­szłym ty­go­dniu in­for­ma­cje Rotha. Rzecz­nik nie­miec­kie­go wy­wia­du oświad­czył, że nie­miec­kie służ­by nigdy nie re­pre­zen­to­wa­ły sta­no­wi­ska, że w Smo­leń­sku do­szło do za­ma­chu, a tym bar­dziej nigdy nie in­for­mo­wa­ły w tym duchu rządu Nie­miec.

Sa­mo­lot Tu-154 z de­le­ga­cją na ob­cho­dy 70-le­cia zbrod­ni ka­tyń­skiej roz­bił się pod Smo­leń­skiem 10 kwiet­nia 2010 r. o godz. 8.41. Zgi­nę­li wszy­scy na po­kła­dzie, w tym pre­zy­dent Lech Ka­czyń­ski, jego żona i wielu wy­so­kich rangą urzęd­ni­ków pań­stwo­wych i do­wód­ców woj­sko­wych – łącz­nie 96 osób.

09 04 2015

Sondaż CBOS w sprawie zamachu lub katastrofy

( CBOS ośrodek rządowy, który zwykle prezentuje fałszywe prognozy wyborcze. Mimo tego więcej Polaków według jego sondażu wierzy w rosyjski zamach – 31%, niż ich zdecydowanie nie wierzy – 27%). Tylko 20% uważa, że sprawę w pełni wyjaśniono!

Tylko co piąty Polak (20 proc.) uważa, że przyczyny katastrofy smoleńskiej zostały w pełni wyjaśnione. Dwie piąte respondentów (40 proc.) oceniając obecną wiedzę o przyczynach tragedii uznaje, iż wymagają one dodatkowych wyjaśnień, a blisko jedna trzecia (32 proc.) jest zdania, że w zasadzie nic nie zostało jeszcze wyjaśnione. Natomiast 8 proc. ankietowanych nie potrafiło zająć stanowiska w tej sprawie.

Według CBOS, od 2012 roku odsetek Polaków biorących pod uwagę hipotezę zamachu jest dość stabilny, dotyczy to zwłaszcza osób zdecydowanie twierdzących, że prezydent Lech Kaczyński mógł ponieść śmierć w wyniku zamachu (obecnie 8 proc.). Łączny odsetek respondentów, do których choć w najmniejszym stopniu trafia argumentacja zwolenników teorii zamachu, wynosi obecnie 31 proc. Możliwość zamachu odrzuca nieco ponad połowa dorosłych Polaków (51 proc.), w tym 27 proc. – zdecydowanie. Niemal co piąty badany (18 proc.) nie umiał zająć stanowiska w tej sprawie.

Sondaż dotyczył również kwestii budowy pomnika smoleńskiego w Warszawie. Za budową w stolicy pomnika smoleńskiego jest większość (61 proc.) dorosłych Polaków. Przeciwnego zdania było 30 proc. badanych, a 9 proc. nie potrafiło wyrazić opinii w tej kwestii.

Sondaż został przeprowadzony w dniach 5-11 marca tego roku na liczącej 1062 osoby reprezentatywnej próbie dorosłych mieszkańców Polski.

10 04 2015

PAP

26 minut temu

Zespół parlamentarny Macierewicza: przyczyną katastrofy wybuchy podczas lotu

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zespol-parlamentarny-macierewicza-przyczyna-katastrofy-wybuchy-podczas-lotu/23wsyk

Praw­do­po­dob­ną przy­czy­ną ka­ta­stro­fy Tu-154M była seria wy­bu­chów – to teza naj­now­sze­go ra­por­tu ze­spo­łu par­la­men­tar­ne­go ds. wy­ja­śnie­nia ka­ta­stro­fy smo­leń­skiej, któ­re­mu prze­wod­ni­czy An­to­ni Ma­cie­re­wicz (PiS). W ra­por­cie jest mowa o eks­plo­zjach na lewym skrzy­dle, w ka­dłu­bie i pre­zy­denc­kiej sa­lon­ce.

 

Ra­port – do któ­re­go do­tar­ła PAP – zo­stał opra­co­wa­ny w opar­ciu o wy­ni­ki badań eks­per­tów i na­ukow­ców, któ­rzy w ciągu ostat­nich pię­ciu lat współ­pra­co­wa­li z ze­spo­łem par­la­men­tar­nym. Ra­port ma być za­pre­zen­to­wa­ny o godz. 12, pod­czas po­sie­dze­nia ze­spo­łu.

Oni zginęli w katastrofie smoleńskiej

10 kwietnia 2010 roku o godz. 8.41 pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M, którym polska delegacja udawała się do Katynia na uroczystości związane z 70. rocznicą zamordowania tam polskich oficerów przez radzieckie NKWD. W katastrofie, do której doszło w pobliżu lotniska Smoleńsk-Północny, zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.

We­dług ze­spo­łu par­la­men­tar­ne­go pod­czas odej­ścia Tu-154M na drugi krąg, 900-1000 me­trów od po­cząt­ku pasa star­to­we­go, w wy­ni­ku eks­plo­zji znisz­czo­na zo­sta­ła koń­ców­ka le­we­go skrzy­dła. Na dy­stan­sie ko­lej­nych 200-300 me­trów miała – we­dług au­to­rów ra­por­tu – „miej­sce dal­sza de­struk­cja skrzy­dła wraz z urwa­niem jego koń­ców­ki”. Miało to skut­ko­wać gwał­tow­ny­mi wstrzą­sa­mi, zmia­ną kursu ma­gne­tycz­ne­go i utra­tą wy­so­ko­ści.

„Jesz­cze przed pierw­szym ude­rze­niem w zie­mię na­stą­pi­ła po­tęż­na eks­plo­zja w ka­dłu­bie sa­mo­lo­tu, która znisz­czy­ła jego struk­tu­rę (ode­rwa­ła tylną część ka­dłu­ba wraz z sil­ni­ka­mi, wy­wi­nę­ła burty) oraz za­bi­ła więk­szość pa­sa­że­rów. Koń­co­wym eta­pem ka­ta­stro­fy był wy­buch w pre­zy­denc­kiej sa­lon­ce już po ude­rze­niu sa­mo­lo­tu w zie­mię” – tak brzmi jeden z wnio­sków ra­por­tu.

Zgod­nie z do­ku­men­tem eks­plo­zja roz­rzu­ci­ła czę­ści sa­lon­ki „z wy­raź­ny­mi śla­da­mi dzia­ła­nia wy­so­kiej tem­pe­ra­tu­ry i ci­śnie­nia” w pro­mie­niu 30 me­trów, pro­sto­pa­dle do kie­run­ku ude­rze­nia.

We­dług ze­spo­łu hi­po­te­zę znisz­cze­nia sa­mo­lo­tu przez serię eks­plo­zji po­twier­dza­ją: roz­pad sa­mo­lo­tu na ogrom­ną licz­bę szcząt­ków zna­le­zio­nych na wra­ko­wi­sku jak rów­nież przed nim, zapis w FMS o cał­ko­wi­tym za­ni­ku za­si­la­nia elek­trycz­ne­go w po­wie­trzu na wy­so­ko­ści 15 me­trów, za­re­je­stro­wa­ne w czar­nych skrzyn­kach gwał­tow­ne zmia­ny przy­spie­sze­nia pio­no­we­go i prze­chy­le­nia, obec­ność na szcząt­kach śla­dów ma­te­ria­łów wy­bu­cho­wych.

Au­to­rzy ra­por­tu stwier­dza­ją też, że od sa­me­go po­cząt­ku po­dej­ścia do lą­do­wa­nia, kon­tro­la lotów po­da­wa­ła za­ło­dze sa­mo­lo­tu nie­pra­wi­dło­we in­for­ma­cje. W ich opi­nii za­ło­ga wieży kon­tro­l­nej Sie­wier­nyj w Smo­leń­sku, wbrew ro­syj­skim za­sa­dom ruchu po­wietrz­ne­go, do­sta­wa­ła roz­ka­zy z Mo­skwy. „Po­mi­mo otrzy­ma­nia fał­szy­wych da­nych za­ło­ga Tu-154M nie pró­bo­wa­ła lą­do­wać, lecz roz­po­czę­ła pro­ce­du­rę odej­ścia na drugi krąg. W mo­men­cie ka­ta­stro­fy sa­mo­lot już wzbi­jał się w po­wie­trze i z pew­no­ścią prze­le­ciał ponad brzo­zą, którą ra­port MAK (Mię­dzy­pań­stwo­wy Ko­mi­tet Lot­ni­czy) uważa za przy­czy­nę ka­ta­stro­fy” – brzmi frag­ment ra­por­tu.

REKLAMA

Pod­kre­ślo­no, że nie jest to ra­port koń­co­wy i dla­te­go wciąż jest mowa o hi­po­te­zach. „W na­szym jed­nak prze­ko­na­niu sta­no­wią one lo­gicz­ny łań­cuch prze­sła­nek wska­zu­ją­cych kto, dla­cze­go i jak zabił pre­zy­den­ta Ka­czyń­skie­go i pol­ską elitę pań­stwo­wą w ka­ta­stro­fie smo­leń­skiej” – za­zna­cza­ją au­to­rzy ra­por­tu.

Szef ze­spo­łu par­la­men­tar­ne­go An­to­ni Ma­cie­re­wicz na­pi­sał we wstę­pie do ra­por­tu, że „ma­te­riał do­wo­do­wy jest jed­no­znacz­ny: nikt bar­dziej niż wład­cy Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej nie sko­rzy­stał na śmier­ci pre­zy­den­ta Rzecz­po­spo­li­tej i na eli­mi­na­cji elity sta­no­wią­cej fun­da­ment nie­pod­le­gło­ścio­wej po­li­ty­ki Pol­ski”. „Nie ulega prze­cież wąt­pli­wo­ści, że obec­na eks­pan­sja Rosji na Za­chód nie by­ła­by moż­li­wa, gdyby żył Pre­zy­dent Ka­czyń­ski i gdyby kon­ty­nu­owa­na była jego linia po­li­tycz­na” – stwier­dził Ma­cie­re­wicz.

Pod­su­mo­wu­jąc dzia­ła­nia pol­skiej pro­ku­ra­tu­ry i in­nych in­sty­tu­cji pań­stwa, szef ze­spo­łu par­la­men­tar­ne­go stwier­dził, że „ich sys­te­ma­tycz­ne kłam­stwa i fał­szo­wa­nie ma­te­ria­łu do­wo­do­we­go, a także jawne i bez­par­do­no­we wspar­cie dla naj­bar­dziej bru­tal­nych za­cho­wań ro­syj­skich nie daje żad­nych gwa­ran­cji do­cho­dze­nia do praw­dy”. Ma­cie­re­wicz wy­su­nął po­stu­lat mię­dzy­na­ro­do­we­go śledz­twa.

W ra­por­cie wy­mie­nio­ne są też – jak to okre­ślo­no – „naj­waż­niej­sze fał­szer­stwa do­ty­czą­ce ma­te­ria­łów do­wo­do­wych oraz kwe­stie otwar­te do­ty­czą­ce śledz­twa”.

Je­że­li cho­dzi o kwe­stię na­wi­ga­cji Tu-154M au­to­rzy stwier­dza­ją, że ro­syj­ski ra­port koń­co­wy spo­rzą­dzo­ny przez MAK za­wie­ra sfał­szo­wa­ne dane ory­gi­nal­nych ście­żek scho­dze­nia za­pi­sa­nych w CVR (re­je­stra­tor roz­mów w kok­pi­cie) przed ka­ta­stro­fą.

„Ory­gi­nal­ne dane wska­zu­ją, że sa­mo­lot zo­stał in­ten­cjo­nal­nie skie­ro­wa­ny poza pra­wi­dło­wą stre­fę lą­do­wa­nia, ko­lej­ne »po­twier­dze­nia« błęd­ne­go kursu oraz ścież­ki scho­dze­nia sa­mo­lo­tu przed ka­ta­stro­fą, do­star­cza­ne przez ro­syj­ską kon­tro­lę ruchu lot­ni­cze­go Sie­wier­nyj, zo­sta­ły ukry­te po­przez zmia­nę za­pi­su trans­kryp­cji z CVR” – na­pi­sa­no w ra­por­cie.

We­dług ze­spo­łu ro­syj­ski ra­port koń­co­wy MAK za­wie­ra też trans­kryp­cje z re­je­stra­to­ra roz­mów w kok­pi­cie, nie­zgod­ne z za­pi­sem do­star­czo­nym pol­skie­mu rzą­do­wi. „Po­wszech­nie zna­nych jest pięć róż­nych kopii za­pi­sów CVR (do­star­czo­nych przez Ro­sjan) z róż­nym cza­sem trwa­nia na­grań. Z pię­ciu re­je­stra­to­rów po­kła­do­wych za­in­sta­lo­wa­nych w sa­mo­lo­cie jed­ne­go nie od­na­le­zio­no, a dane z dwóch in­nych (po­łą­czo­nych rów­no­le­gle) są nie­zgod­ne; ory­gi­nal­ne urzą­dze­nia po­zo­sta­ją w dys­po­zy­cji ro­syj­skich śled­czych. Kopie na­grań do­star­czo­ne stro­nie pol­skiej były nie­peł­ne lub tak złej ja­ko­ści, że to czy­ni­ło je bez­u­ży­tecz­ny­mi dla do­cho­dze­nia” – czy­ta­my w ra­por­cie.

Au­to­rzy wska­zu­ją też, że ana­li­za za­ko­do­wa­nych da­nych przy­go­to­wa­na przez Uni­ver­sal Avio­nics, pro­du­cen­ta sys­te­mu TAWS (Ter­ra­in Awa­re­ness War­ning Sys­tem – PAP), zo­sta­ła w ra­por­cie koń­co­wym MAK po­mi­nię­ta w ca­ło­ści.

„Do­ty­czy to w szcze­gól­no­ści ostat­niej se­kwen­cji da­nych (TAWS #38), skła­da­ją­cej się z od­czy­tu ostat­nie­go, za­re­je­stro­wa­ne­go przez ten sys­tem, po­ło­że­nia sa­mo­lo­tu, wy­so­ko­ści i in­nych klu­czo­wych pa­ra­me­trów. Za­pi­sy ra­por­tu koń­co­we­go MAK są nie­spój­ne w sto­sun­ku do przy­to­czo­ne­go od­czy­tu za­pi­su TAWS #38. Ukry­ty zo­stał nie tylko TAWS #38, ale w jego po­bli­żu usu­nię­to około 1 se­kun­dy da­nych za­pi­sa­nych przez wszyst­kie re­je­stra­to­ry lotu. Ro­syj­ski Ra­port Koń­co­wy nie ana­li­zu­je istot­nych da­nych przy­spie­sze­nia pio­no­we­go i prze­chy­le­nia, za­pi­sa­nych przez re­je­stra­to­ry lotu i uwi­dacz­nia­ją­cych gwał­tow­ne wstrzą­sy przed ka­ta­stro­fą sa­mo­lo­tu” – pod­kre­śla­ją.

Ra­port za­wie­ra też opis miej­sca ka­ta­stro­fy. „Lo­ka­li­za­cja głów­nych szcząt­ków ka­ta­stro­fy ule­gła zmia­nie w nocy z 11 na 12 kwiet­nia. Koń­co­wy ra­port ro­syj­ski od­no­to­wu­je zmie­nio­ną lo­ka­li­za­cję szcząt­ków, aby uza­sad­nić twier­dze­nie, że sa­mo­lot był w za­sa­dzie nie­na­ru­szo­ny przed zde­rze­niem z zie­mią. Do­wo­dy wska­zu­ją na inną praw­do­po­dob­ną przy­czy­nę ka­ta­stro­fy – wy­buch pod­czas lotu” – czy­ta­my w do­ku­men­cie.

Ra­port wraz z za­łącz­ni­ka­mi liczy tro­chę ponad 50 stron. Jest po­dzie­lo­ny na sie­dem roz­dzia­łów: „Tło wy­da­rzeń”, „Na­wi­ga­cja w po­bli­żu lot­ni­ska w Sie­wier­nyj”, „Dzia­ła­nia ra­tun­ko­we i me­dycz­ne”, „Ro­syj­skie do­cho­dze­nie”, „Ro­syj­ski ra­port MAK”, „Nie­za­leż­ne śledz­two” i „Wnio­ski”.

Podziel się!