Marzec 1968 – Iskra w Kamieniu!

W rocznicę wydarzeń marcowych, które są dyskredytowane systematycznie przez nadal czynną Ubecję i jej pogrobowców polecam film, który warto obejrzeć. Tak zwane Rozruchy Marcowe rozpoczęły się de facto 30 stycznia 1968 ROKU A ZAKOŃCZYŁY W KWIETNIU 1968 I OBJĘŁY WSZYSTKIE WIĘKSZE MIASTA Polski. We wszelkich opisach historycznych jakie znajdziecie wydarzenia te są minimalizowane, lub pokazywane w krzywym zwierciadle, jako preludium do czystki Etnicznej Żydów w PZPR, SB i LWP. Miała to być rozgrywka Moczarowców z Koczownikami. W rzeczywistości było to desperackie powstanie ludowe wymierzone w Moskwę.


 iskra w kamieniuTelewizja Polska usuwa ten film natychmiast ze swoich stron internetowych, jednak trzeba jej oddać sprawiedliwość – pokazała go w Telewizji Regionalnej Kraków 24 marca 2015, w południe kiedy wszyscy normalni ludzie pracują.

30 stycznia 1968 studenci przeprowadzili pod pomnikiem Adama Mickiewicza w Warszawie demonstrację przeciwko zdjęciu przez cenzurę spektaklu „Dziady” w reżyserii Kazimierza Dejmka.

Spektakl, wystawiany w Teatrze Narodowym od 25 listopada 1967, miał uświetnić obchody 50. rocznicy rewolucji październikowej. Władze Polski Ludowej uznały, że spektakl ma charakter „antyradziecki” i „antyrosyjski”.

Mimo, że nie było to zamierzeniem reżysera, religijna aura przedstawienia wystawionego w okresie ostrej walki z Kościołem i wątek moskiewskiej przemocy wobec Polski, wzbudzały żywe reakcje publiczności podczas każdego przedstawienia.

?????????????????????????????

Ostatnie przedstawienie odbyło się 30 stycznia 1968. Bezpośrednio po zakończeniu spektaklu grupa młodzieży ruszyła pod pomnik Adama Mickiewicza na Krakowskim Przedmieściu z hasłem przywrócenia spektaklu. Jednocześnie skierowano kilkutysięczną petycję do Sejmu w tej sprawie.

Reżyser „Dziadów” Kazimierz Dejmek został usunięty z PZPR, a następnie zwolniony ze stanowiska dyrektora Teatru Narodowego. W latach 1969-1973 reżyserował za granicą, między innymi w Oslo, Dusseldorfie, Wiedniu i Mediolanie. Do kraju powrócił w 1972 roku.

1127e383-5e68-4e87-b5d5-7b8c16f609a4

„Dziady”, wiec 8 i 11 marca 1968, brutalna pacyfikacja
29 lutego 1968 przeciwko zdjęciu spektaklu zaprotestowali pisarze skupienie w warszawskim oddziale Związku Literatów Polskich. Władze odpowiedziały potępieniem działań pisarzy przez Komitet Warszawski PZPR oraz relegowaniem Adama Michnika i Henryka Szlajfera z Uniwersytetu Warszawskiego. Te posunięcia władz stanowiły genezę zwołania wiecu studentów 8 marca 1968 na Uniwersytecie Warszawskim.
Pokojowy wiec został brutalnie spacyfikowany przez oddziały Milicji Obywatelskiej, ORMO i tzw. „aktyw robotniczy”, co dało początek studenckim protestom w całym kraju. Studenckie demonstracje i strajki ogarnęły wszystkie ośrodki akademickie. W kolejnych dniach dochodziło do starć z milicją. 11 marca potężna demonstracja studencka przemaszerowała aż pod „biały dom” – gmach KC PZPR. Władze rozbiły wiec studentów, a walki z użyciem armatek wodnych i gazu łzawiącego trwały w centrum Warszawy aż do późnego wieczora.

 

45 lat temu w Gdańsku doszło do największej w kraju manifestacji. Na ulicach, w pobliżu Opery Bałtyckiej, wzdłuż ul. Grunwaldzkiej zebrał się 20-tysięczny tłum. Wśród demonstrantów byli zarówno studenci, robotnicy jak i inni mieszkańcy Trójmiasta. Walki z oddziałami milicji i wojska trwały do późnych godzin wieczornych.
Dzień wcześniej, 14 marca 1968 r. I sekretarz KW PZPR w Katowicach Edward Gierek wzywał towarzyszy partyjnych do rozprawienia się z organizatorami zajść: – Nasza wojewódzka organizacja partyjna, cała klasa robotnicza Śląska i Zagłębia domagać się będzie od władz centralnych wyciągnięcia surowych konsekwencji w stosunku do organizatorów zajść. Domagać się będziemy zabezpieczenia raz na zawsze ładu i porządku, tak potrzebnego w naszej pokojowej pracy.
Jego słowa nie powstrzymały fali buntu przelewającej się przez kraj.
O protestach studenckich w różnych miastach Polski mówił prof. Wojciech Roszkowski w audycji z cyklu ”Dźwiękowy przewodnik po historii najnowszej Polski”.
– 15 i 16 marca doszło w Katowicach doszło do bardzo ostrych zajść ulicznych z udziałem nie tylko młodzieży studenckiej, ale też robotników – komentował historyk. Milicja użyła pałek i gazów łzawiących, jak również psów. Dalsze manifestacje miały miejsce w Krakowie i Wrocławiu. W stolicy Dolnego Śląska także do protestu studentów przyłączyli się robotnicy i odbył się 48 godzinny strajk m.in. w Zakładach Pafawag. Władze rozwiązały dwa wydziały Politechniki Wrocławskiej i groziły dalszymi, poważnymi konsekwencjami.
Strajkowali również studenci Łodzi. Największa manifestacja w kraju odbyła się w Gdańsku. Zatrzymano wówczas ok. 300 osób, większość stanowili robotnicy.

 

Marzec 1968 w Krakowie

http://dzieje.pl/aktualnosci/krakowski-marzec-68

Wydarzenia, do których doszło w Krakowie były bezpośrednią reakcją na to, co działo się w stolicy. Zaczęło się już na przełomie stycznia i lutego 1968 roku, kiedy to grupa studentów próbowała zorganizować wiec przeciwko zawieszeniu „Dziadów” w warszawskim teatrze.

Do masowych wystąpień doszło jednak w marcu, kiedy to w 3 dni po wiecu w Warszawie krakowscy studenci zorganizowali podobny na Rynku Głównym. 11 marca o godzinie 12:00 pod pomnik Adama Mickiewicza przybyło ok. 300-400 młodych ludzi. W trakcie spotkania, którego przebieg był bardzo burzliwy, głos zabierali m.in. Franciszek Nowak, Janusz Gajewski, Adam Gwiazda, Andrzej Kornas a także Ryszard Terlecki. Ten ostatni zupełnie przypadkowo stał się bezpośrednim świadkiem manifestacji w Warszawie. Jego obecność na krakowskim Rynku dała możliwość uwiarygodnienia informacji, które różnymi, pozaoficjalnymi kanałami docierały do krakowskich studentów.

Prof. Ryszard Terlecki: „Dla wielu studentów, to było bardzo pouczające doświadczenie, że na własne skórze odczuli czym jest dyktatura, czym jest komunizm. Dotąd to było w sferze takiego wyobrażenia, że coś jest złe, a tu doświadczyli na sobie. Doświadczyli tego kłamstwa. Wszyscy widzieli co się dzieje, a zupełnie co innego pisały gazety.”

„Przypadkowo zupełnie pojechałem 8  marca do Warszawy. Widziałem się z  przyjacielem, który już pierwszego dnia poturbowany mocno na uniwersytecie. Potem widziałem szarżę ZOMO pod Politechniką następnego dnia. Byłem biernym świadkiem tego, co się w Warszawie działo. Przyjechałem do Krakowa i przyszedłem na zajęcia w poniedziałek i zastałem w Collegium Witkowskiego ulotkę przyklejoną na tablicy ogłoszeń, że o 12:00 jest wiec pod Mickiewiczem na Rynku. Więc z kolegą wyszliśmy z wykładu i poszliśmy na ten wiec (…). Z Jaszczurów nadeszła taka grupa mężczyzn, działaczy studenckich, którzy weszli w tłum i zaczęli przekrzykiwać tego mówiącego ze stopni pomnika chłopaka, mówiąc że zmyśla, bo nic takiego nie było w Warszawie, że to prowokacja i żeby nie dać się sprowokować. Ja się zdziwiłem, wyszedłem tam i mówię, że ja właśnie byłem w Warszawie, widziałem na własne oczy” – wspomina prof. Ryszard Terlecki.

Po tym przemówieniu, mówcy wezwali krakowską brać studencką do solidarności ze środowiskiem warszawskim. Następnie postanowiono przenieść wiec do auli Uniwersytetu Jagiellońskiego. Śpiewając „Marsz, marsz Polonia”, przemarszowali do Collegium Novum, gdzie kontynuowano dyskusje i przemówienia. „Wróciliśmy na Uniwersytet pochodem, wtargnęliśmy do Collegium Novum, do auli. Tam zaczęła się dyskusja co dalej. Jedni mówili, że trzeba zabarykadować i okupować; inni, ja do nich należałem, że w 200 osób niewiele zrobimy, że trzeba inne uczelnie zawiadomić. I to zdanie przeważyło. Występowali też przedstawiciele Uniwersytetu, którzy starali się oczywiście uspokoić nastroje.” – wspomina dalej prof. Terlecki.

W efekcie burzliwej debaty opracowano rezolucję, w której wyrażając solidarność ze studentami warszawskimi, domagano się: przestrzegania konstytucji PRL, uwolnienia aresztowanych pracowników nauki i studentów oraz przywrócenia im praw studenckich; otwartego poinformowania o wszystkich sprawach publicznych; powołania specjalnej komisji, w celu zbadania faktów i podania ich do publicznej wiadomości; zagwarantowania autonomii wyższych uczelni w Polsce a także podania opublikowania niniejszej rezolucji przez prasę, radio i telewizję.

Do momentu opublikowania rezolucji, studenci zobowiązali się nie organizować żadnych manifestacji. Jednak w przypadku, gdyby żądanie jej publikacji nie zostałoby spełnione, ogłoszono wiec 13 marca o godzinie 12:00 pod domem studenckim „Żaczek”.

Wiec na Rynku oraz przyjęcie rezolucji spowodowały, że rewolucyjne nastroje rozprzestrzeniły się wśród uczniów krakowskich szkół wyższych. Mimo wcześniejszej umowy tego samego dnia doszło do jeszcze jednego protestu pod pomnikiem Mickiewicza w godzinach wieczornych, w którym uczestniczyło kilka tysięcy osób. Po tych wydarzeniach temperatura nastrojów wzrosła jeszcze bardziej i wieczorem duża część studentów, przede wszystkim UJ i AGH,  żyła wydarzeniami z dnia –  akademiki zalały ulotki, plakaty i rezolucje a wśród studentów trwały gorączkowe dyskusje o zaistniałej sytuacji. Rozpoczął się, trwający kilkanaście dni festiwal spontanicznej twórczości studentów, którzy tworzyli wierszyki, karykatury, odezwy, redagowali pisemka i oświadczenia, skierowane do innych studentów i społeczeństwa Krakowa.

W dwa dni po pierwszym masowym wystąpieniu doszło do kolejnej demonstracji. Gazety nie odniosły się w żaden sposób do studenckiej rezolucji z 11 marca. Zgodnie więc z zapowiedzią, studenci zgromadzili się na wiecu, który rozpoczął się już w godzinach rannych pod akademikiem UJ „Żaczek”. Na wiec przybył także rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego – Mieczysław Klimaszewski, próbujący łagodzić nastroje rozemocjonowanej młodzieży. Podekscytowanie zgromadzonych żaków było jednak na tyle wielkie, że wszelkie próby ich opanowania były skazane na niepowodzenie.  W krótkim czasie do wiecujących pod Żaczkiem dołączyła kilkusetosobowa grupa studentów z AGH.

Uformowawszy jeden pochód, protestujący ruszyli w kierunku Rynku Głównego skandując antypartyjne hasła. Po drodze, w okolicach Collegium Novum drogę manifestującym zastąpiły formacje ZOMO, które użyły armatek wodnych i petard z gazem łzawiącym do pacyfikacji  demonstrujących. Zaatakowani studenci schronili się w murach uczelni. Wtedy też doszło do precedensu niemającego miejsca od czasów Sonderaktion Krakau, kiedy to wbrew dawanym rektorowi Klimaszewskiemu przez władze gwarancjom, Zomowcy wtargnęli na teren Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wielu studentów brutalnie pobito, a ofiarą padło nawet kilka postronnych osób, w tym dwóch profesorów , którzy przypadkowo znaleźli się w centrum zamieszek. Zdarzenie to zrobiło ogromne wrażenie na społeczności Krakowa. Wieczorem Senat UJ potępił akcję „służb porządkowych”, natomiast studenci proklamowali strajk absencyjny polegający na bojkocie zajęć i okupacji akademików.

15 marca pod „Żaczkiem” odbył się największy i ostatni już w marcu 1968 roku w Krakowie wiec. Uczestniczyło w nim ok. 7-8 tysięcy osób, w tym głównie studenci, ale także uczniowie szkół średnich i młodzi inteligenci. Nie udało się jednak podjąć żadnych konkretnych decyzji. Brak było bowiem wyraźnego przywództwa oraz jasnych celów i koncepcji działania. Postanowiono jedynie kontynuować strajk absencyjny.

Mimo, że po 16 marca, przez kilka dni,  strajkiem próbował kierować tajny komitet, to ruch wyraźnie zaczął tracić impet. Oprócz życzliwych reakcji i gestów społeczności Krakowa, zabrakło także zdecydowanego wsparcia z zewnątrz. Ani robotnicy, ani Kościół krakowski nie poparł protestującej młodzieży. Pomimo prób dotarcia do pracowników Huty im. Lenina, nie udało się w sposób znaczący poruszyć tego środowiska. Do działań przyłączyła się tylko pewna grupa młodych robotników. Natomiast odnotowane przez służby bezpieczeństwa próby wywołania strajku w Hucie oraz wiecu pod nowohuckim kinem „Świt” całkowicie się nie powiodły.

Ogółem do połowy kwietnia zatrzymano ok 200 osób, z tego 130 studentów. Przed sądem stanęło 20 z nich, z czego część otrzymała kary pozbawienia wolności a część kary więzienia w zawieszeniu. Kilkudziesięciu studentów zostało skreślonych z listy studentów bądź zawieszonych w prawach studenta. Karano także w kolejnych tygodniach i miesiącach, dlatego ostateczna liczba osób represjonowanych za udział w tych wydarzeniach, jest trudna do ustalenia.

Także środowisko kościelne nie było skłonne wspomóc osamotnionych studentów. Biskupi krakowscy  obawiali się wykorzystania zamieszek w frakcyjnej walce politycznej, dlatego też dążyli do uspokojenia i wyciszenia młodzieży. Mimo to, z kardynałem Wojtyłą na czele, wyraźnie stanęli w obronie represjonowanych studentów, kiedy to po 15 marca władze zaczęły przejmować inicjatywę i zabrały się do  rozprawienia się z opozycją.

Ogółem do połowy kwietnia zatrzymano ok 200 osób, z tego 130 studentów. Przed sądem stanęło 20 z nich, z czego część otrzymała kary pozbawienia wolności a część kary więzienia w zawieszeniu. Kilkudziesięciu studentów zostało skreślonych z listy studentów bądź zawieszonych w prawach studenta. Karano także w kolejnych tygodniach i miesiącach, dlatego ostateczna liczba osób represjonowanych za udział w tych wydarzeniach, jest trudna do ustalenia.

Ruch krakowskiego marca trwał zaledwie kilkanaście dni, zdecydowanie krócej niż w Warszawie, czy Gdańsku. 20 marca zakończył się bojkot zajęć a inicjatywę stopniowo zaczęły przejmować uczelniane organizacje studenckie. Nie udało się wywalczyć żadnych z przedkładanych postulatów ani osiągnąć innych wymiernych efektów. Studenci zostali spacyfikowani i władza odzyskała kontrolę nad sytuacją. Mimo to krakowski marzec był jednym z największych i najważniejszych buntów w skali kraju. Intensywność  tych zdarzeń spowodowała, że dla uczestników marca było to znaczące przeżycie, które odcisnęło na nich silne piętno.

Bezpośrednie spotkanie z bezwzględnością systemu, zakosztowanie choć krótkiego uczucia wolności, nie pozostało bez wpływu na postawy i poglądy ówcześnie protestujących. Jak zauważa prof. Ryszard Terlecki: „Dla wielu studentów, to było bardzo pouczające doświadczenie, że na własne skórze odczuli czym jest dyktatura, czym jest komunizm. Dotąd to było w sferze takiego wyobrażenia, że coś jest złe, a tu doświadczyli na sobie. Doświadczyli tego kłamstwa. Wszyscy widzieli co się dzieje, a zupełnie co innego pisały gazety. Więc to takie doświadczenie pokoleniowe. Zresztą przez lata całe spotykałem różnych ludzi, którzy byli bądź na studiach wtedy, bądź w szkole średniej, którzy mówili, jakie to było dla nich ważne doświadczenie.”

 

Potwierdzam. Zapamiętałem te wydarzenia na całe życie i stały się one punktem przełomowym, który mnie ukształtował. Miałem 16 lat, byłem w III klasie Technikum Geodezyjnego. 13 marca byliśmy całą klasą na spektaklu w Teatrze Starym. Kiedy spektakl się skończył okazało się, ze nie chcą nas wypuścić całym tłumem na ulicę – był to spektakl wykupiony w całości przez szkoły średnie, więc Teatr Stary był pełen młodzieży szkolnej. Kiedy w końcu nas jednak wypuszczono po jakimś czasie, Rynek Główny był już odcięty od reszty miasta kordonami uzbrojonych milicjantów. Nie było mowy żeby się przedostać do środka. Tam toczyła się demonstracja studencka. Poszliśmy Plantami do Kolegium Novum, badając w każdej przecznicy możliwość przebicia się przez kordony. Tu było już po wszystkim. Szkło na schodach. Łzy leciały nieustannie z oczu. Trzymano nas w teatrze Starym podczas pacyfikacji UJ. Wszędzie unosił się zapach gazu łzawiącego. Jeden z naszych kolegów mieszkał w Kolegium Novum bo jego ojciec był pedlem na UJ, więc nie zatrzymano nas pod Novum.  To był dzień w którym powiedziałem sobie, że tak dalej żył nie będę, że ten kraj musi się zmienić na taki w jakim chcę żyć, że Polacy muszą być Wolnymi Ludźmi. Może moi „starzy’ są za starzy żeby to zmieniać bo przeszli już swoje, zwłaszcza okupację niemiecką, ale mnie jest wszystko jedno – wolę nie żyć niż żyć w taki sposób.

Ryszard ma rację ten czas marcowy ukształtował niejednego młodego człowieka raz na zawsze. Wcześniej pałek na własnych grzbietach zakosztowali tylko hippisi, teraz były to już setki, tysiące studentów i robotników. Brałem udział w Marcu 1968, próbując forsować kordony Milicji i i ORMO. Udało mi się przebić do Rynku Głównego. Mogę powiedzieć, że wtedy moja świadomość dostała potężnego KOPA od Rzeczywistości. Tego kopa wymierzyła mi Partia Robotniczo-Chłopska i towarzysz Gomułka. Zrozumiałem że żyję w obcym kraju, który tylko z pozoru jest Polską. Rok później działał już w Krakowie Ruch Wolnej Polski i Ruch Wolnej Młodzieży.

 

ISKRA W KAMIENIU

  • Film dokumentalny
  • Produkcja:
    Polska
  • Rok produkcji:
    2007
  • Barwny, 52 min

Próba pokazania Marca 68 w inny sposób niż to dotychczas bywało. Autorzy budują opowieść nie tylko na relacjach osób, które były w centrum wydarzeń, ale opierają się także na wspomnieniach tych, którzy stali się uczestnikami tamtego protestu niejako po drodze.
Film nie koncentruje się na wydarzeniach w Warszawie, ale pokazuje także Marzec z perspektywy innych miast.
Wśród bohaterów m. in.: Andrzej Górski, który był w 1968 roku zwykłym warszawskim rozrabiaką, a później stał się opozycjonistą, a także komandosi z ekipy związanej z Adamem Michnikiem: Seweryn Blumsztajn i Jan Lityński, jak również outsiderzy tamtego środowiska – Henryk Szlajfer i Józef Dajczgewand.
Swoje odmienne widzenie Marca przekazuje także członek komitetu strajkowego Uniwersytetu Warszawskiego, dziś zupełnie poróżniony z resztą środowiska, Antoni Macierewicz.
Mamy też głos przeciętnego studenta, który uczestniczył w warszawskim wiecu 8 marca (Michał Tarkowski) oraz osoby, która obserwowała wiec i późniejsze pałowanie z perspektywy okien mieszkania przy Krakowskim Przedmieściu (Marian Wróblewski). [TVP]

Ekipa

pełna | skrócona | schowaj
  • Reżyseria
    Maciej Muzyczuk
    Aneta Chwalba
    Leszek Ptaszyński
    sceny inscenizowane
  • Scenariusz
    Maciej Muzyczuk
    Aneta Chwalba
  • Współpraca reporterska
    Tomasz Jaworski
  • Zdjęcia
    Sławomir Chudowski

 

 

Film niestety można pobrać tylko z Chomika, gdzie znajduje się też zajawka 10 minut. TYLKO i WYŁĄCZNIE Tutaj; http://chomikuj.pl/zwirek51/*e2*98*85Filmy+dokumentalne*e2*98*85/*e2*96*baIskra+w+kamieniu/Iskra+w+kamieniu+%28dok.2007%29TV,517270193.avi%28video%29
Poza tym nie znajdziecie nawet jednego kadru z tego filmu w całej sieci , a powstał on w 2007 roku!!! W niektórych telewizjach regionalnych będzie można go zobaczyć jeszcze jutro.
Jestem usatysfakcjonowany tym filmem. W jego zapisie reprezentował nas Hippisów którzy brali udział w tych wydarzeniach „Pies” – Ryszard Terlecki. To wystarczy. To dobra, obiektywna robota filmowców dokumentalistów. 
 
Podziel się!