Święto Boru i Święto Drzew – Dlaczego 1 i 2 maja?

QuantcastŚwięto Boru i Święto Drzew – Dlaczego 1 i 2 maja?

[ostatnia aktualizacja: 12 kwietnia 2011, patrz na samym końcu artykułu]

Dlaczego 1 i 2 maja?!

1 i 2 maja nie jest tradycyjnym świętem w słowiańskiej wierze przyrodzonej. Ale czy na pewno?Do jakiego stopnia data tych świąt wiąże się z innymi tradycjami europejskich religii naturalnych? Nasze prastare, nie waham się powiedzieć – starożytne słowiańskie Święto Drzew obchodzono pomiędzy 20 a 26 kwietnia, czyli kilka dni wcześniej, po poprzedzającej końcówkę kwietnia pełni Księżyca. Dlaczego katolicy właśnie teraz, 26 kwietnia, będą obchodzić Wielkanoc – czyli Święto Wiosny?!!!!

Stare drzewo w Jarzwałdzie – (woj. warmińsko-mazurskie) – Bezimienne i w kiepskim stanie, za chwilę je wytną, czyli zabiją, zamiast leczyć i ratować.

 

 

Różne manipulacje kleru chrześcijańskiego (katolickiego, protestanckiego i prawosławnego) przez ponad tysiąc lat zmierzały do tego żeby „przejąć” rząd dusz, czyli odebrać wiernych starej Wierze Przyrody w sposób skuteczny i ostateczny. Ponieważ wymordowanie magów Wiary Przyrody okazało się za mało skuteczne, a rolę kapłów i żerców po członkach świątyń pogańskich objęli zwykli chłopi, ojcowie i dziadowie w zadrugach i rodzinach, a rolę wieszczyc, lekarek i wiedun przejęły babki i matki w rodach, które stały się wiedźmami (wiedzącymi, znającymi Wiedę-Wedę),  konieczne się stało rozszerzenie tego działania w taki sposób, żeby związać stare święta z nowymi i nakazując obchody tych nowych świąt, odseparować ludek boży od starej wiary.

Pilica w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej (na Wądołach Karoduńsko-Chowańskich) jest bardzo starą miejscowością. Tak się składa, że zachowało się tam bardzo wiele bardzo starych drzew które wciąż żyją. Co prawda kiepsko, ale zawsze. Te wszystkie drzewa w olbrzymiej zaiste liczbie – ponad 200 – są bezimienne.  W Pilicy w roku 2009 i 2010 ścięto 10 bardzo starych drzew –  przy kościele parafialnym – 2 lipy wąskolistne, przy wikariacie 2 kasztanowce i lipa szerokolistna, na cmentarzu parafialnym klon i 2 jawory.  U podnóża zamku w Smoleniu wśród 117 bardzo starych drzew rośnie 18 – BEZIMIENNYCH, BARDZO BARDZO STARYCH DRZEW, które powinny być bezwzględnie chronione i leczone.

Czy to działanie było skuteczne to widać doskonale na przykładzie Wielkanocy. Co prawda poplątały się różne daty i różne plemiona, sioła, wioski, regiony w różnych terminach obchodzą różne obrzędy, ale cały kompletny obrządek – choć może trochę zdeformowany i pokawałkowany przetrwał – i to w całej Europie. Dzisiaj, kiedy po stuleciach chrystianizacji,  ksiądz katolicki z trudem tłumaczy swoim wiernym, dlaczego mimo wszystko w tych kilku dniach wolno im spożywać „pisane” jajka wielkanocne i w ogóle obżerać się bez umiaru  – choć obżarstwo jest  dla chrześcijanina ciężkim grzechem (jednym z Siedmiu Głównych) – możemy z zadowoleniem stwierdzić, że cała ta akcja była zupełnie chybiona. Chrześcijanie zamiast zlikwidować pogański rytuał przyswoili go sobie i najspokojniej w świecie oddają się dzisiaj pogańskim obrzędom i diabelskim praktykom udając, iż tego nie czynią. No cóż, można i tak. Ale pytam się po co?!

Bartłomiej Kowalewski Apel – Nie wycinajcie Starych Drzew

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/apel_nie_wycinajcie_starych_drzew_70305.html

Stare bezimienne drzewo okaleczone przez Kretynów (przez bardzo duże K)

Chrześcijańskie święto Zmartwychwstania Pańskiego musiano w IV wieku n.e. na siłę połączyć z którymkolwiek świętem z dawnego kalendarza Świąt Wiary Przyrody u wszystkich starożytnych ludów Europy. Dotyczy to w równym stopniu ich wszystkich ponieważ Wiara Przyrody jest oparta na obserwacji P R Z  Y R O D Y  właśnie a w związku z tym i u Celtów i u Germanów i u Rzymian i u Greków, a także a jakże u  Słowian, Istów i Dawanów obchodzono je mniej więcej w jednakowym czasie – na końcu marca Nowy Rok i Święto Wiosny, a na końcu kwietnia – Zielonych Świątków i Święto Drzew. Tyle że jedni obchodzili je w terminie związanym z kalendarzem księżycowym (20 – 26 marca, 20-26 kwietnia) a inni w terminie świeższym – z kalendarza słonecznego na równonoc słoneczną – 21 marca i na koniec miesiąca słonecznego – 30 kwietnia. Po wprowadzeniu mieczem i stosem ognistym nowej – jakże humanitarnej religii –  zaczęto je więc pod presją kata obchodzić jako Wielkanoc, którą lokowano raz blisko Równonocy – czyli jako faktyczne dawne Święto Nowego Roku (20-26 marca), albo znów (zależnie od Pełni Księżyca – tak jak jest to w tym roku) jako Gaik-Maik, Nowe Latko, Zielone Świątki (czyli Święto Zielonych Bogów – Bogów Boru – Borany-Leszy i Leszego-Borowiła oraz dwugłowych, dwupłciowych Bogów Kiru Wiosny – Jaruny-Jaryły [Jarowita] czyli inaczej Gaji-Gaika, albo Majuny-Maika, około 20- 26 kwietnia).

Bezimienne – Bory Tucholskie

Do tego  Kościół w terminie bliskim pogańskich tradycyjnych Zielonych Świątków wymyślił – po to żeby zupełnie „skutecznie przykryć” wszelkie obrzędy Wiary Przyrody w całej Europie (Celtowie i Germanie preferowali obrzędy dosłownie kilka dni później  – 30 kwietnia, 1 maja lub 2 maja – więc urządzono im i nam przy okazji święto Świętego Józefa. Nie wiedzieć czemu Dzień Świętego Józefa Kościół Chrześcijan nazwał Świętem Drzew (czy dlatego że on był cieślą i stolarzem, to znaczy ścinał drzewa i używał drzewa na stołki, łyżki i rogalki?!!!].

Ale dzień Świętego Józefa to według Kościoła Chrześcijan nie tylko dzień Święta Drzew, lecz także dzień Święta Miłości [ czyżby miłości z której narodził się Niepokalnie Poczęty – ale przecież jeśli się urodził w grudniu to właśnie na Święto Wiosny powinien być poczętym i to w zwyczajny sposób].

I miał to też być według Kościoła Chrześcijan dzień  Święta Bydła [ ale chyba nie dlatego, że Jezus urodził się pośród bydła w stajni, ani dlatego że razem z Józefem uciekał na ośle]???!

Kościół Chrześcijan nawyprawiał się rzeczywiście niezłych łamańców i fikołków, żeby się w te święta „wciąć”.Przez litość nie wspomnę, że musiał w związku z tym przesunąć datę urodzin mitycznego Jezusa (syna nie Józefowego, lecz ponoć Jehowego – poczętego promieniem światła), no i datę jego promiennego poczęcia.

Marcin Wawrzynczak – Według Cezarego Pacyniaka (Najstarsze drzewa w Polsce, Wyd. Kraj, Warszawa 1992) cis w Piechowicach nie ma przypisywanych mu 700 lat, a „jedynie” 519 (wg stanu na 2010 rok), ale i tak daje mu to miejsce w pierwszej dziesiątce najstarszych cisów w Polsce. Ten cis jest bezimienny.

Cały okres obchodów noworoczno-wiosennych od 20 marca d0 połowy maja jest dodatkowo obciążony manewrami związanymi z przejściem od użytkowania kalendarza księżycowego i miar miesięcznych (trzydziewiętnych gdzie miesiąc równa się 3×9 – 27 dni) na kalendarz słoneczny i do miar 30-31 dniowych. Stąd zależnie od regionu Europy obchody te stały się „płynne” i w okresie intensywnej chrystianizacji, od IV do X wieku n.e. [ który to okres dziwnym przypadkiem związany jest  z czasami najgłębszego średniowiecza, uważanymi powszechnie za czas najstraszliwszej ludzkiej ciemnoty, upadku kultury i zacofania] przestały obowiązywać jednolite daty obchodów.  Cóż – dawnych magów – obsługujących pogańskie kalendarze po prostu wycięto „w pień” w imię Chrystusa i Ordine Nuovo. Dzisiaj w imię tegoż samego wycina się w pień – stare drzewa, czy to w „zacofanej” Ameryce Południowej, czy w „światłej” Europie.

Marcin Wawrzynczak – Maciejowiec , Stare Bezimienne Drzewa

Jeśli nie wiemy czemu jest tak a nie inaczej i nikt nam tego logicznie wyjaśnić nie potrafi  – od razu możemy sobie z dużym prawdopodobieństwem odpowiedzieć iż chodzi o to że mamy coś starego w nowej skórze, do której to stare nie pasuje. Nie da się wyjaśnić przy pomocy nowej wiary starych obrzędów i zwyczajów w sposób zadowalający, mimo usilnego naciągania faktów i symboli. Kłamstwo zawsze bowiem wychodzi na jaw, tam gdzie „szwy” są zbyt ordynarne i prostackie, zupełnie nielogiczne.

Datę 1 i 2 maja wiąże się zwykle z  celtyckim Beltaine, a także germańskimi Sabatami Czarownic w Noc Walpurgii (na przykład na górze Brocken w Harzu), albo z rzymską Florą Niebieską (czytaj Zielenią Rajską- Władczynią Zaświatowych-Welańskich Borów) i Florą Matką (czyli Matką Zieloną Przyrodą-Rodżaną).

„Inne nazwy Nocy Walpurgi, z jakimi można się spotkać – jak podaje Wikipedia –  to Sabat Beltane, Dzień Majowy, CethsamhainVappu (po fińsku).” [zawsze traktujmy takie wieści z lekką nieufnością, a przynajmniej jako dalekie od wyczerpania tematu]

Marcin Wawrzynczak – Maciejowiec , Stare Bezimienne Drzewa – buk

Słowianom odmawia się w ogóle czci jakichkolwiek bóstw i obchodów jakichkolwiek świat. Czyni się tak dlatego iż o Słowianach zwykło się mówić, że albo w ogóle „z Drzewa nie zdążyli zejść i świąt nie znali, ani bogów żadnych”, albo też narodzili się jako nacja razem z Chrztem Świętym, a wcześniej byli tabula rasa – Czystą Kartą – Nemo.

Ale ja powiadam Wam, że w naszym słowiańskim kalendarzu Święto Drzew i Boru przypadało od starożytności i przypada nadal na czas między 20 a 26 kwietnia (pełnia Księżyca w tym roku 2011 jest  18 kwietnia).

Święto Drzew i Żywiołu Boru było dawniej nazywane wśród różnych słowiańskich ludów różnie – wśród Lęgów-Lechitów i późniejszych Polechitów-Polęgów, Ślęgów- Ślązaków i Lugów-Łużyczan – czyli Polaków (Lęchitów), a także wśród Wędów (Wenedów-Wenetów), czyli późniejszych Pomorzanów i Drzewian (Połabian i Draków-Traków, Dawanów-Dagów-Daków), jak i również wśród Serbomazów (Sarmatów) – czyli późniejszych Mazowszan i Serbów, jak też u Białochorwatów-Nurusów, czyli późniejszych Rusów i Małopolan, nazywany był przeważnie: Zielonym Świętem, Młodym Latkiem. Istowie – Litwini, Łotysze, Borusowie-Prusowie, Jaćwięgowie nazywali go Błoweszem – Bocianim Świętem.

Marcin Wawrzynczak – [Buk, obwód. ok. 650 cm, przy drodze z Wolbromowa do Niwnic, powiat Lwówek Śląski, maj 2010 / Beech, circumference ca. 650 cm, on the road from Wolbromów [pre-1945: Klein-Neundorf] to Niwnice [Neuland-Cunzendorf], Lwówek Śląski [Loewenberg] county, May 2010]. To drzewo jest bezimienne.

Jeśli idzie o święta celtyckie i germańskie – to cóż, wyglądają one bardzo podobnie do słowiańskich,  jeśli idzie o obrzędy i w ogóle o sens ich obchodzenia. Jest tak z tej prostej przyczyny, że te święta dla wszystkich POGAN – wiernych wiary przyrody – są świętami Wiary Przyrodzonej – Wiary Przyrody.

 

Marcin Wawrzynczak – Maciejowiec , Stare Bezimienne Drzewa

Oto opis Beltaine:

…Kiedy cały szczyt wzgórza rozjaśniał się ogniem, ludzie dorzucali gałęzie do świeżo rozpalonego ognia i już płonące obracali nad głowami imitując w ten sposób słoneczne promienie. Jeżeli ktokolwiek planował długą podróż, skakał trzy razy w tą i z powrotem przez ogień na szczęście. Kiedy płomienie już przygasły zaczynały przez nie skakać młode kobiety – po to, żeby sprowadzić sobie dobrych mężów. Nawet ciężarne kobiety przechodziły przez popioły aby zapewnić sobie spokojny poród. Także dzieci przyłączały się do wspólnej zabawy. Kiedy ogień w końcu zgasł, żarzące się jeszcze węgle rozrzucane były wśród wzrastających roślin żeby je chronić przed suszą i chorobami. Każda rodzina zabierała też odrobinę żaru do domu aby rozpalić od niego ponownie domowe ognisko. Ponieważ Celtowie byli ludem pasterskim, Beltaine było porą kiedy bydło zostawało wypuszczane na swe letnie pastwiska na wyższych zboczach. Stada, dla oczyszczenia, również były przeprowadzane przez święte ognie Beltaine. W końcu w tym właśnie dniu młodzi Celtyccy wojownicy sprawdzali swe umiejętności bojowe w „igrzyskach” Beltaine.

Młode kobiety zbierały przez całą noc kwiaty robiąc wianki i wplatając je we włosy. Zbierały też głóg i inne rośliny do udekorowania domów. Mężczyźni w tym czasie szukali i przygotowywali tzw. maypole, czyli pozbawiony gałęzi pień drzewa (najczęściej z brzozy lub jesionu) wbity pionowo w ziemię, przyozdabiany następnie wstążkami i zielonymi roślinami. Na koniec ktoś wspinał się na szczyt i umieszczał tam koronę z kwiatów. Ten symbol oznacza środek świata i symbolizuje jeszcze starszy znak Drzewa Życia.

Beltaine było czasem nieposkromionej radości, starzy i młodzi spędzali tę noc w najprzyjemniejszy z możliwych sposobów… Rankiem wszyscy wracali do domów niosąc naręcza gałęzi głogu (majowego drzewa) i różnych wiosennych kwiatów, którymi przyozdabiali siebie, swoje rodziny i domostwa. W drodze powrotnej zatrzymywano się przy każdym domu, zostawiając część kwiatów, otrzymując w zamian najlepsze jadło i napoje jakie dom mógł zaoferować.

Po krótkim odpoczynku tańce i zabawa rozpoczynały się ponownie. Jej uczestnicy prowadzeni byli przez Majową Królową wybieraną spośród młodych, niezamężnych kobiet, ona z kolei dobierała sobie „małżonka”, nazywanego często Zielonym Człowiekiem (od Starego Boga Dzikich Ostępów). Obwożeni byli przez całą wieś na odkrytym powozie usłanym kwiatami i siedząc na tronie symbolizowali boską parę której jedność symbolizowała święty związek ziemi i słońca.

Beltaine jest obchodzone również jako znak Wielkich Zaślubin pomiędzy bogami i boginiami. Beltaine było tradycyjnym czasem zawierania małżeństw. Celtycką specyfiką było zawieranie próbnych małżeństw, na rok i dzień – jeżeli „małżeństwo” nie sprawdziło się przez ten czas, mężczyzna i kobieta mieli prawo odejść swoją drogą. Dzieci urodzone w dniu święta miały ponoć szczególne szczęście w życiu i w dorosłym życiu cieszyły się wielkim uznaniem…”

Oczywiście przypisywanie Celtom jako wyróżnika próbnych związków małżeńskich jest nonsensem – dotyczyło to wszystkich pogańskich ludów i ciągnęło się jeszcze – np. wśród Słowian – w średniowieczu i później.

Marcin Wawrzynczak – Maciejowiec , Martwy stary Świerk bezimienny

Oto zaś opis Nocy Walpurgii:

Tradycja nakazywała zatem rozpalanie wielkich ognisk, zwłaszcza na wierzchołkach wzniesień, by odstraszać czarownice i duchy. Takie obrządki miały miejsce w wielu miejscach Europy, między innymi w Szkocji, Irlandii, Walii, Szwecji, Czechach, na Morawach, w Saksonii, Tyrolu, a także na Śląsku.

Na festynach nago – najprawdopodobniej dla bezpieczeństwa – skakano przez ognie (najczęściej z drewna dębowego), prowadzono bydło między dwoma ogniskami (to miało uchronić je przed chorobami). Symbolem święta był słup majowy (kształt falliczny symbolizował boga, zaś wianek na górze – boginię), przystrojony wstążkami – białe i czerwone barwy oznaczały przejście ze stanu dziewictwa w kobiecość (Bogini-Matka). Innym obyczajem była „naprawa granic” – czyli obchodzenie gospodarstw połączone z naprawą ogrodzeń, oraz czyszczenie kominków i palenisk w przeddzień święta, aby móc w porządku przyjąć ogień rozpalany następnego dnia. Wierzono, że w tę jedyną noc, poza upiorami, można było też spotkać skrzaty, chochliki, gnomy i rusałki, a jeśli ktoś spotkał takie stworzenie, to miał szansę otrzymać od niego dar nadzwyczajnej mądrości albo odwagi.

Rodzaje obrzędów i wierzeń zależały od miejsca, w którym obchodzono Święto – np tradycja wyboru najpiękniejszej dziewczyny na Majową Królową nie występowała w każdym regionie.

W czasach chrześcijańskich łączono wpływy starej wiary z nową religią – na domach rysowano kredą krzyże, na podłodze układano skrzyżowane miotły. Przez miasta przeciągały procesje mieszkańców, starając się robić możliwie dużo hałasu, co miało odstraszać złe duchy.

Marcin Wawrzynczak – Buk purpurowy w Dębowym Gaju – Bezimienny

Z tego to wyłożonego powyżej powodu obrzędy Równonocy Wiosennej i obrzędy typowe dla Zielonych Świątków w tradycji ludowej całej EUROPY – Białego Lądu, poplątały się i pomieszały.

Marcin Wawrzynczak – Maciejowiec , Stare Bezimienne Drzewa

Dzisiaj nadszedł  czas (także i w Polsce) żeby te wspaniałe obrzędy Święta Drzew i Bogów Dzikich Ostępów – po prostu przywrócić.   Ponieważ w naszym kraju 1, 2 i 3 maja to tradycyjnie już fragment Wielkiego Majowego Urlopu, więc ten termin będzie wygodny dla wszystkich i jest najbliższy terminu starożytnego słowiańskiego święta

Marcin Wawrzynczak – Chromiec- Kopaniec , Stare Bezimienne Drzewa

Starców wśród Drzewnej Braci trzeba ratować, trzeba dbać o ich bezcenne życie, tak samo jak trzeba ratować życie starych ludzi. Życie tych starych  drzew nie jest bowiem wcale mniej bezcenne niż życie każdego z nas.Te drzewa są rzeczywiście ZAPISAMI dziejów. Już to powinno spowodować należytą opiekę nad nimi – ale tak nie jest. Nie jest tak w Polsce ani nie jest tak na świecie, bo i w najbogatszych krajach świadomość społeczeństwa na temat Boru i Drzew daleka jest od tego co konieczne, żeby uratować lasy i zagrożone gatunki roślin i zwierząt.

Jawor kłopotnicki – Marcin Wawrzynczak – Nie nazwany, świętą wodą ze świętych źródeł nie polany

Czy wiecie, że większość Najstarszych i Bardzo Starych Drzew w Polsce nie posiada imion?!

 

Nie ma żadnego przemyślanego systemu nazywania drzew, nie ma też jednolitego zorganizowanego w całej Polsce systemu Ochrony Drzew Pomników, nie ma też zasad które precyzyjnie pozwalają określić co czyni jakieś drzewo takim Pomnikiem Przyrody – czy obwód pnia, czy wiek w swojej klasie czy rzadkość występowania + wiek?! Ochrona drzew pomników przyrody jest taka, że najstarsze dęby w Polsce można bezkarnie podpalać, wycinać na parkiety, a całe leczenie starych drzew ogranicza się do obcinania odpadających konarów i gałęzi oraz klamrowania obejmami i cementowania pni.

Jawor kłopotnicki – Marcin Wawrzynczak

STOP zbrodniom masowym na zwierzętach, bezkarnemu sadyzmowi, „zwierzobójstwu” „laso-” i „drzewo-bójstwu”.

Musimy odwrócić ten trend niszczycielski, ten efekt uboczny wyrosły z katolickiego tępienia kultu roślin, drzew świętych, świętych gajów, świętych zwierząt, świętych potoków, rzek, źródeł. Etyka która to przyniosła to etyka w ogóle nielitościwa dla wszystkiego co zdrowe, normalne i naturalne. Wykluczyła ona zwierzęta i rośliny ze sfery istot posiadających DUSZĘ, a także ze sfery istot CZUJĄCYCH, posiadających rozum i inteligencję oraz życie uczuciowe.

Marcin Wawrzynczak – Chromiec – Kopaniec , Stare Bezimienne Drzewa

Oto prosty sposób nadawania drzewom Imion jaki proponujemy

– od tego zaczniemy:

Każde drzewo powinno zostać nazwane zależnie od rodzaju – męskiego (świerk, dąb, wiąz) lub żeńskiego (sosna, jodła, limba. lipa, brzoza) starosłowiańskim imieniem – nie koniecznie polskim lecz słowiańskim –

A więc imię męskie lub żeńskie, słowiańskie – to pierwszy człon nazwy

Drugi nadajmy zgodnie ze staropolską nomenklaturą szlachecką od miejscowości w której rośnie.

A więc przykładowo: dąb Boromir z Parczewa, dąb  Sławko z Parczewa, wiąz Przemysław z Parczewa , lipa Sawa z Parczewa, lipa Stoigniewa z Lipin, lipa Dobromira z Wałbrzycha, wierzba Sławoja z Tucholi itp.

Marcin Wawrzynczak – Dębowy Gaj , bezimienne dęby

Wszystkich którzy chcieliby poznać naprawdę piękne  NAJSTARSZE DRZEWA w Polsce zapraszamy na stronę Najstarsze Drzewa .

Zdziwicie się ile jest niesamowicie pięknych starych drzew, gdzieś całkiem niedaleko was. Prawie wszystkie z nich są bezimienne. Nie zostawimy Starych Polskich Drzew w dotychczasowej sytuacji.

 

Marcin Wawrzynczak – Dębowy Gaj , bezimienne dęby

Starosłowiańska Świątynia Światła Świata, NajstarszeDrzewa.blogspot.com – blog Macieja Warzynczaka oraz Związek Wyznaniowy Słowiańska Wiara

rozpoczynają niniejszym wspólną akcję poświęconą ochronie i ratowaniu, opiece i przywróceniu czci  Najstarszym Mieszkańcom Polski – Najstarszym Drzewom w Polsce.

Marcin Wawrzynczak – Dębowy Gaj , bezimienne dęby

Wejdźcie na tę stronę [Najstarsze Drzewa]. Tam przeczytacie o wielu cudownych bardzo starych drzewach żyjących w naszym kraju. Jeśli każdemu z nich nadamy imię przestaną być anonimowe. Drzewo które ma imię możemy czcić nie tylko w Święto Boru, czy w Święto Drzew – ale także w każdą rocznicę w dniu jego słowiańskich imienin.

DZIEŃ IMIENIN DRZEWA – waszego drzewa tego, któremu wy i wasza rodzina nadaliście imię, to dzień w którym możecie też dla tego drzewa coś zrobić. Zrobić cokolwiek według swoich osobistych możliwości – na przykład oczyścić jego otoczenie ze śmieci, na przykład choćby wykonać tablicę z jego imieniem i postawić ją przy nim z informacją, jak drzewo ma na imię, ile może mieć mniej więcej lat, co to za gatunek oraz, że to imię nadało Towarzystwo Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce.

Drzewo zaliczone do Najstarszych Drzew w Polsce , posiadające IMIĘ zostanie wpisane do Rejestru Towarzystwa Najstarszych Drzew w Polsce. Takie drzewo może stanowić atrakcję turystyczną szlaków wycieczkowych w waszej okolicy, może się stać wizytówką samej miejscowości. Przeczytajcie kończący ten artykuł pomysł Marcina Wawrzyńczaka – może uda się zainteresować jakąś firmę, jakiegoś biznesmena z waszej okolicy i przekonać do patronatu nad waszym Najstarszym Drzewem. Jeżeli zechciałby finansować opiekę nad Drzewem – otrzymałby od Towarzystwa Ochrony tytuł firmy sprzyjającej Najstarszym Drzewom, Opiekuna Najstarszych Drzew – wtedy moglibyśmy naprawdę się nim zaopiekować, leczyć je i chronić.

Prawie 1300 letni Cis z Henrykowa Lubańskiego – bezimienny [ze strony www.najstarszedrzewa.blogspot.com]

Ten cis urodził się w roku 734 naszej ery, tak !!! To nie pomyłka. Nie w 1734 ale w 734. Jego słoje pamiętają każdy rok jaki upłynął od tamtego czasu. W jego słojach jest Zapisane co się każdego roku dookoła niego działo. Są to bardzo subtelne ZAPISY. Nie potrafilibyśmy ich mimo całej naszej dzisiejszej technologii odczytać, ale ten zapis istnieje. Najprostsze odczytane przez człowieka z zapisu pni drzew informacje to te o tym czy dany rok był ciepły i dobry, udany,. deszczowy, czy może za bardzo deszczowy i niezbyt udany, czy może był rokiem suszy, kłopotów, wysokich temperatur – to najprostsze zdanie odczytuje się na podstawie szerokości słoja z danego roku. Ale żeby to zrobić musielibyśmy to drzewo ściąć.

Cis bystrzycki – Marcin Wawrzynczak – BEZIMIENNY

[ze strony www.najstarszedrzewa.blogspot.com]

W ZAPISIE miąższu pnia są jednak dużo subtelniejsze informacje pisane językiem  związków chemicznych, rozpadem promieniotwórczym komórek, są zapisane proporcje składników czerpanych danego roku z gleby, skład substancji które  drzewo pobrało – to wszystko można by odczytać rozczytując subatomową strukturę owych słojów.

Do tego jednak bardzo nam daleko.

Ludzie jednak w głębokiej starożytności doceniali Stare Drzewa i czcili je. Słowiańska Wiara Przyrodzona – Wiara Przyrody szczególnie potężne drzewa uważała za święte. Tak jest i dzisiaj . To właśnie są Nasi Święci. Cudem jakiego dokonali aby dowieść swojej świętości jest to że WCIĄŻ JESZCZE ŻYJĄ mimo wrogiego im od 966 roku n.e. otoczenia, które na wszelkie możliwe sposoby niszczyło drzewa. To otoczenie stworzyli im ludzie, którzy przestali czcić drzewa i gaje, przestali je uznawać za święte – zaczęli je bezlitośnie wykorzystywać i karczować – niszczyć – to znaczy zabijać.

Jeżeli komuś się wydaje, że określenie „zabić drzewo” jest śmieszne to tylko świadczy o tym jak daleko taki człowiek odszedł od KORZENI – od WIARY Przyrodzonej swoich Dziadów, od Przyrody, od Matki Ziemi.

Nie wystarczy pomodlić się do Matki Boskiej – Marii lub, jak to wolą fanatycy, Maryji – żeby ocalić Matkę Ziemię. MATKĘ ZIEMIĘ – JEDYNĄ NASZĄ PRAWDZIWĄ MATKĘ – Wcale nie dziewicę, której istnienia nie trzeba nikomu udowadniać i której praw rodzicielskich nikt nie musi dowodzić, która zrodziła wraz z innymi Żywiołami i Mocami Przyrodzonymi Światu – Wszemu Światu  – Człowieka.

Wszech-Świat (Bóg Bogów, Ojciec Ojców, Światło Świata – Świętowit) poprzez Matkę Ziemię i  JEJ Ciało wcale nie niepokalane – pokalane jak najbardziej, wydał z jej Siostry PRZYRODY-RODŻANY Człowieka na Świat. Od niego Człowiek pochodzi. Człowiek przez duże C i przez małe c. Tak mówi Wiara Przyrodzona – wiara która nie stoi w sprzeczności z nauką i nie każe nam wierzyć w krwawe baśnie, ale w prawdziwą Baję -Opowieść i Materię Wszego Świata.

Wyznawcy Wiary Przyrodzonej – Wiary Przyrody Słowiańskiej czczą dzisiaj i czcić będą ZAWSZE – PO WSZE CZASY – Drzewa – nie tylko najstarsze, nie tylko drzewa, także inne rośliny, które „głupi” ludzie w przeszłości wiązali z czarami i czarownicami (poniekąd słusznie bo czarownice były kapłankami Wiary Przyrody). Są to najpożyteczniejsze rośliny Ziemi o potężnych właściwościach, o wielkiej mocy zabijania i uzdrawiania. Wyznawcy Wiary Przyrodzonej Słowian czcić będą i czczą Zwierzęta KTÓRE – zapewniam was – MAJĄ DUSZĘ – i będą zbawione jak i my wszyscy – Jeśli nie Rajem to przynajmniej Cichym Ostatecznym i Spokojnym Snem – bez koszmarów z chrześcijańskiego horroru jaki przechodzą w ciągu ziemskiego swojego życia na przykład na kurzych fermach, lub w koszach na śmieci, lub żywcem palone, lub włóczone na sznurze za wypasioną pijacką „furą” na polskiej wsi.

W dawnej Słowiańszczyźnie istnieli Drzewidzi – Byli nie tylko Opiekunami Świętych Drzew, ale także opiekunami ZAPISÓW – biegłymi w czytaniu Mowy Drzew, byli przekazicielami Wiedy Starowieku i tworzyli oni Radę Starowieku (Radę Drzewidów), która zbierała się pod Świętym Drzewem albo Drzewem Zapisu i radziła i sądziła na całą okolicę i rozstrzygała spory według Praw Starowieku – Pisze o tym pięknie Stanisław Vincenz (możecie o nim przeczytać na naszych stronach).

Marcin Wawrzyńczak – Dębowy Gaj , bezimienne stare drzewa w parku

[ze strony www.najstarszedrzewa.blogspot.com]

Chcemy i Będziemy bronić Starych Drzew i chronić Stare Drzewa i będziemy to czynić ze wszystkich sił – w miarę możliwości – mam nadzieję, że coraz większych z godziny na godzinę i z miesiąca na MIESIĄC – W MIARĘ ROZWOJU NASZEJ AKCJI. Czynimy tak bo stawiamy PRAWA PRZYRODY wyżej niż PRAWA CZŁOWIEKA, a Prawa CZŁOWIEKA – każdego bez wyjątku – zwłaszcza prawa do życia w niezniszczonym i niezanieczyszczonym środowisku  – stawiamy wyżej od zwykłego kodeksowego Prawa, które nie służy wszystkim na równi, lecz wybranym grupom posiadającym zasoby finansowe i władzę.

Zaczynamy zatem naszą akcję JUŻ DZISIAJ od powołania Towarzystwa Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce. Przyjmujemy do do tego towarzystwa i rejestrujemy jako członka KAŻDEGO kto zgłosi swój akces – zgodnie z duchem czasu, WIRTUALNIE -może to być akces indywidualny albo zbiorowy.

Zaczynamy od tego że jesteśmy MY

Starosłowiańska Świątynia Światła Świata, NajstarszeDrzewa .blogspot.com oraz Słowiańska Wiara
Obejmujemy swoim działaniem Całą Polskę – Do końca tygodnia podamy wam dalsze szczegóły.
Jedno możemy ogłosić jednak już dzisiaj
OGŁASZAMY  1 i 2 MAJA – nie żadnym tam świętem robotniczym , nie żadnym tam dniem flagi  – OGŁASZAMY te dni 1 maja – Świętem BORU oraz 2 maja – Świętem DRZEW – wszystkich, ale szczególnie seniorów – Najstarszych Drzew.
Jak uczcimy drzewa – jedno jest pewne, że towarzysko i rodzinnie – jak to dawniej bywało pod Drzewem Zapisu, które stało w każdym słowiańskim opolu, w każdej wsi.

Inna lipa w Siedlęcinie, która wrasta w zamek [ze strony www.najstarszedrzewa.blogspot.com] – bezimienna

O Zapisie z Księgi Tura:

Święte Drzewo Zapisu – i kult drzew

W Serbii i wielu innych okolicach Słowiańszczyzny znane były drzewa zwane „zapisami” albo drzewami „grumadnymi”a. Każda wieś, gród i sioło, każda zadruga i każdy ród posiadały własne drzewo, które było ziemskim odbiciem Drzewa Drzew rosnącego na Wierchu Weli. Takie samo drzewo posiadało całe plemię, książęcy ród oraz cała ziemica. Drzewo to znajdowało się pod opieką całej społeczności, a w jego rozwoju odbijały się losy grupy ludzkiej, którą sobą reprezentowało. Gdy słabło i schło, było to złą wróżbą, uwiąd konara zwiastował śmierć grupy osób, niepowodzenie wyprawy, mór, suszę itp.

Pod „zapisem” często składano ofiary, pod nim też zanoszono prośby do bogów, przewiązując jego gałęzie proszalnymi wstążkami. Dbano, by drzewo było wolne od szkodników, by nie cierpiało braku wody (zwłaszcza w czasie suszy) i by w jego pobliżu zachowane były spokój oraz powaga. Drzewo owo często znajdowało się w samym środku wsi, a cała zabudowa rozchodziła się koliście od owego głównego miejsca. Znane są typowo słowiańskie plany zabudowy przestrzennej, które mają właśnie kształt kolisty. Na Połabiu po tym kształcie, zwanym okółem, opolem albo pagiem-pągiem (Pąk – kula), odróżnia się budownictwo słowiańskie od germańskiego. Obok „zapisu” często znajdowała się świątynia będąca jednocześnie domem gromadnym, przeznaczonym dla starszyznyb. We wszystkie święta właśnie tutaj obradowano, składano ofiary, urządzano uczty. Jeśli świątynia lub święty gaj znajdowały się w innym miejscu (np. na wzgórzu obok wioski), to po spełnieniu ofiar przenoszono się pod centralne drzewo zapisowe i tutaj odbywała się gromadna ucztac.

Istniał także zwyczaj, zachowany na Rusi nawet jeszcze w XVIII wieku, pisania przy pomocy tajemnych znaków próśb na zwitkach brzozowej kory (zwanej bieriostem)d i przyczepiania owych zwitków do gałęzi albo przybijania ich do pnia. W gałęziach drzewa przebywali bogunowie zwani Wilcami lub Sjenami. Sjen siedzący w drzewie zapisowym (rodowym albo świętym) zanosił prośby Bogom i od nich przynosił wierg, byt i dolę dla wszystkich, którzy znajdowali się w zasięgu jego władzy i pod jego piecząe. Okolice świątyń otaczały święte gaje, w których wszystkie drzewa były nietykalne. Na ziemicy pojedynczego małego plemienia znajdował się zwykle jeden święty gaj, a drzewa w nim przedstawiały „wszystkich ludzi” (członków owego plemienia), ścięcie któregoś z drzew w świętym gaju byłoby potrójną zbrodnią: zabiciem samego drzewa będącego symbolem bóstwa, zabiciem Sjena siedzącego w drzewie i zabiciem któregoś z ludzi plemienia.

W świętych gajach centralne miejsce zajmowały: drzewo księcia, drzewo boga miejscowego, drzewo całego plemienia i drzewo ziemicy. Te cztery drzewa zwykle otaczały świątynię o nich, jako o drzewach specjalnych, piszą kronikarze. Oczywiście istniały święte gaje bez świątyń, kapiszt czy kącin, jak również bugryszcza czy trebiszcza, na których szczycie rosło tylko jedno drzewo poświęcone jednemu bogu, Było też na poszczególnych terenach i ziemicach sporo innych drzew świętych poza świętymi gajami, drzew, które wykazywały się własnościami leczącymi, miały niesamowite kształty, wyróżniały się wiekiem albo często trafiał w nie swoją Błyskawicą Perun, Drzewa święte zwano też drzewami sjenowitymi lub sjenami.

b opowieści zapisane w Zapisach, czyli uznanych i powszechnie podawanych do wierzenia dziejach danej społeczności. Dzieje te zapisywano na drewnianych deszczułkach i prawie żaden z takich zapisów nie przetrwał do współczesności. Zupełnie wyjątkowym znaleziskiem tego typu zapisu była Księga Welesowa, która zaginęła w czasie II Wojny Światowej. Jedynym dowodem jej istnienia są dzisiaj fotografie wykonane w okresie międzywojennym XX wieku. Sama treść zapisów Księgi Welesowej budzi podejrzenia o falsyfikację, ale fałszerstwo to nie jest udowodnione ponad wszelką wątpliwość.

Zapisami nazywano także wielkie, wiekowe drzewa rosnące w samym centrum okołu, czyli wsi słowiańskiej, posadowionej zwykle na planie koła. Wierzono, że w takim świętym drzewie zapisuje się każdy rok dziejów osady i wszystkich jej mieszkańców. Pod tym drzewem, ewentualnie w chacie gospodzina – włodarza społeczności, albo w tzw. Gościńcu – domu rady starszych, w samym środku wsi zbierano się na rady i starodrzewiańskie sądy (sądy starowieku). We wsiach polskich echa tego ułożenia  pozostały do dziś. W środku wsi znajduje się zwykle rynek z dużym drzewem, w koło niego są  rozmieszczone: świątynia, rada gminy, albo siedziba wójta i gospoda (a dawniej była także bania – łaźnia). W dzień święta po wyjściu ze świątyni mężczyźni udają się do gospody na pogwarki i libację. Święte Drzewa rzeczywiście zapisują dzieje rok po roku, o czym dzisiaj już doskonale wiemy, ale odczytywać dokładnie tych zapisów wciąż nie potrafimy.

Marcin Wawrzyńczak – platany klonolistne, Lwówek Śląski –  bezimienne

[ze strony www.najstarszedrzewa.blogspot.com]

Księga Ruty – Taja 23

Jakże zatem wiedza o tych czasach odległych, o pierwszych chwilach Nowej Koliby, przetrwała do naszych dni?

Dzięki drzewym zapisom. Jako, że każde plemię Krainy Sis posiada swoje Drzewo Zapis.

Każda zadruga ma takie drzewo, każda wioska i każdy gród jest wyposażony w zapis, który kapłani sadzą w dniu zakładzin sioła. Jest onoż drzewo, lub święty słup, posadowione w samej ośródzie dziedziny, w samym środku dziejów, jest otoczone świętością i czcią powszechną.

To nietykalne drzewo zapisuje każdą chwilę w swoim pniu i w gałęziach, w swoich korzeniach i w listowiu. A kiedy znać, że żywot onego Zapisu ma się ku końcowi sadzą blisko przy nim kolejne drzewo, które rosnąc obok przejmuje wiedzę poprzednika. Tak zapisy biorą po sobie wiedzę o najdalszej przeszłości. Kiedy zaś pierwszy z zapisów dojdzie swego kresu, ścina się go u podstawy i kładzie do świętej ziemi, gdzie trwa po wsze czasy i nigdy się nie rozkłada. Owa ziemia to glina i gruda połączone topielą. Kto by sięgnął w głąb topieli odczytałby, z leżących tam jeden na drugim pni, całe dzieje Koliby – Starej i Nowej, a także Zerywanów Starych i Nowokolibańskich. Mędrcy jednak nie muszą tego czynić. Wystarczy, że osiągną stan wysokiego skupienia poprzez ofiary i modły, poprzez zaklęcia i tany.

Mędrcy siadają przy zapisie i modlą się, aby się połączyć z bogami i duchami przodków, a kiedy to uczynią słuchają pieśni drzewa zapisu i ono wszystko im opowiada. Od samego początku aż po dziś dzień. Święci mężowie rozumieją szum liści, szelest gałęzi i mowę drzewnych nerwów, którymi prą soki w drewym cielsku prawiekowych liściastych olbrzymów. Rozumieją mowę splątanych korzeni i mowę świecącego nocą próchna, mowę liściastych drgnień i drzewych poruszeń, mowę starowiekowych zapisów.

Święci mężowie wielu kapiszty twierdzą, że skupiwszy całą swą moc, mogą wprost wznieść się do Nieba, aby wysłuchać szumu Drzewa Drzew – Wierszby Welańskiej, a ona prawi dzieje Świata od samych jego początków.

Marcin Wawrzyńczak – platany klonolistne, Lwówek Śląski –  bezimienne

[ze strony www.najstarszedrzewa.blogspot.com]

O Bajorkach i Węsiorkach z Księgi Ruty:

Węsiory, węsiorki, Bajory, bajorki – wieszane na gałęziach drzew

A te święte miejsca nazwali drzewidzi, kapłani i wicikowici: Odry i Węsiory. Odry dlatego, że ludzie Widnura dokonywali tym aktem odebrania owej ziemi bogom i przyjmowali ją w ludzkie władanie niejako odzierając bogów z ich własności. Węsiory zaś dlatego, że kornie chyląc głowy prosili tu za każdym razem bogów o wybaczenie tego bezczelnego czynu, wieszając owe węsiory, wisiory, wężorki, wisiorki, bajory i bajorki na gałęziach świętych drzew, z wypisanymi prośbami, lub bez zapisów, jeno ze znakiem barwnym – mastnym.

Węsiorami nazywano wysokie, wąskie, stanice boskie – chorągwie z wizerunkami i zapisami, węsiorkami zwano małe staniczni boskie z zapisami. Stanicą lub chorągwią zwano proporce i flagi bojowe, gromadne, kącinne, plemienne. Bajorami mieniono duże barwne proporce poświęcone bogom, lecz bez wizerunków i zapisów, w barwach przeznaczonych danemu bogu lub tynowi świętemu, bajorkami określano barwne wstążki w bożych maściach, zaś wisiorami i wisiorkami – metalowe, brązowe i żelazne, albo srebrne czy złote wota, znaki i wizerunki kute – poświęcone bogom.

Marcin Wawrzyńczak – platany klonolistne, Lwówek Śląski –  bezimienne

[ze strony www.najstarszedrzewa.blogspot.com]


 

Na te Święta Przygotujemy i opublikujemy w Internecie w obszernym fragmencie – piękny Apokryf do Mitologii Słowiańskiej – monograficzny wypis z obydwu Ksiąg – Tura i Ruty – „O Żywiole Boru”.

Tutaj tylko na przystawkę zajawka w artystycznym ujęciu Filipa Kuźniarza (forma robocza w trakcie prac), o którym jeszcze usłyszycie i poczytacie

**

Oto artykuł z portalu Góry Izerskie z listopada 2010:

Magdalena Sobczyk o inicjatywie Marcina Wawrzynczaka

Towarzystwo Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce

Jedzenie na zdrowie… drzew

O zaletach dań z ekologicznej żywności większość z nas słyszała. Niektórzy dali się do niej przekonać. Ale czy ktoś słyszał o dobroczynnym działaniu ekojedzenia na drzewa?

 

Pomnikowy żywotnik zachodni (Thuja occidentalis) na cmentarzu w Szklarskiej Porębie Dolnej (fot. Marcin Wawrzynczak)

Spożywanie wegetariańskich posiłków, w odpowiednim miejscu i czasie, może pomóc starym drzewostanom. Jak to możliwe? Dzięki akcji organizowanej przez Fundację Eko-rozwoju FER. W dniach 6-18 listopada, codziennie w godz. 10-18, w nowej jadłodajni Bio Bar ZIELONY JESZ, przy pl. Piastowskim 24 w Jeleniej Górze–Cieplicach wegetariańskie posiłki z produktów ekologicznych, produkty bio, bezcukrowe desery i napoje będą wydawane za cegiełki. Zgromadzone fundusze sfinansują pierwszy projekt fundacji: rewitalizację parku pałacowego w Maciejowcu. Partnerem akcji jest Towarzystwo Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce – organizacja zajmująca się szeroko pojętą ochroną starych drzew żyjących na terenie Polski.

Dlaczego Maciejowiec? Ponieważ, jak mówią organizatorzy, ten najcenniejszy i największy park pałacowy w Kotlinie Jeleniogórskiej (Staffa, „SGTS. Kotlina Jeleniogórska”), w którym rośnie wiele pomnikowych i rzadkich okazów, od lat zarasta dziką roślinnością, zabytkowe drzewa są zagłuszane przez samosiejki, zaś stare okazy chore i bezbronne, jedne po drugim umierają. Dzięki uzyskanym z cegiełek środkom, fundacja chce otoczyć opieką rosnącego tam zabytkowego tulipanowca. Poddać go pielęgnacji, oczyścić otoczenie oraz stosownie oznakować to piękne drzewo. To będzie pierwszy krok w ochronie parku. Warto więc połączyć przyjemność spożywania posiłku ze słusznym celem i przyłączyć się do akcji.

Towarzystwo Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce to bardzo niecodzienna inicjatywa. W swych założeniach zajmować się ma przede wszystkim ochroną starych drzew poprzez edukację, promocję i konkretne działania, takie jak w Maciejowcu.

Jak mówi założyciel Towarzystwa, Marcin Wawrzynczak: – Stare drzewa warto chronić, bo są symbolem czegoś większego – żyły za czasów naszych prapradziadów.
Jego zdaniem urzędowa ochrona nie jest wystarczająca. Zapewnia tylko tyle, że drzewa nie można wyciąć. – Nikt pomników przyrody nie pielęgnuje. – dodaje Wawrzynczak – Rosną sobie, coraz bardziej zapomniane. Wszystkie stare drzewa warte są rewitalizacji – pielęgnacji, dopieszczenia, docenienia.
Ochrona taka jest jednak kosztowna. Akcje takie jak eko-baru ZIELONY JESZ nie przyniosą tylu pieniędzy by sfinansować troskliwą opiekę nad starymi drzewostanami, choćby tylko w Sudetach, a co dopiero w całej Polsce.
Towarzystwo Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce ma jednak pomysł jak przekonać tych, którzy pieniądze mają i mogą je przekazać na szczytny cel. Ochrona starych drzew to doskonała szansa dla samorządów. Zwłaszcza gmin, w których nie ma innych atrakcji turystycznych. Hasła „Tutaj chronimy stare drzewa” czy „Firma przyjazna starym drzewom” promujące przedsiębiorstwa (zwłaszcza związanych z drewnem) mogą przynieść długoterminowe zyski. Pozytywny wizerunek płynący z ochrony starych drzew wielokrotnie przekracza krótkoterminową korzyść w postaci ekonomicznego zarobku na kilku kubikach opału.

Tulipanowiec amerykański (Liriodendron tulipifera) w maciejowskim parku (fot. Marcin Wawrzynczak)

Akcja ratowania parku w Maciejowcu to nie jedyny sposób na ratowanie najstarszych drzew w Polsce. Towarzystwo w planach ma opracowanie turystycznego szlaku starych drzew, a także zainicjowanie lokalnych wydarzeń i imprez. „Urodziny drzewa” – skierowane głównie do młodych miłośników przyrody, by wybrali imię dla drzewa i w dzień jego patrona „czcili” solenizanta i opiekowali się nim. Wyszukiwanie i znakowanie najstarszego drzewa we wsi, gminie czy powiecie. W podobnych działaniach pomocna będzie baza danych starych drzew, którą Towarzystwo chciałoby stworzyć.

Główną ideą i celem Towarzystwa Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce jest zaprojektowanie i wdrożenie systemu, w którym stare drzewa przestają być zawadą i źródłem zysku, a zaczynają być źródłem dumy dla lokalnej społeczności i atrakcją turystyczną. – Kiedy staną się ważnym punktem na symbolicznej mapie małej ojczyznyczym się opiekujemy, o co dbamy, co nas pozytywnie wyróżniastare drzewa staną się źródłem dochodów dla miejscowej ludności. Ma to zdaniem założyciela Towarzystwa zapewnić związany z potężnym drzewem ruch turystyczny, dotacje i marketing lokalny.

Stary buk w Szklarskiej Porębie, przy ul. Armii Krajowej (fot. Marcin Wawrzynczak)

Określenie „najstarsze drzewa w Polsce” traktujemy rozszerzająco, to znaczy, że w zakresie naszego zainteresowania są również drzewa bardzo stare, drzewa wyjątkowe z różnych powodów (przyrodniczych, historycznych, krajobrazowych itd.), zabytkowe parki, aleje itp. – mówi Marcin Wawrzynczak. Jego zdaniem, taka codzienna ochrona przyrody sprawdza się o wiele lepiej niż spektakularne i jednorazowe akcje, często źle postrzegane przez lokalną ludność. Ochrona starych drzew nie jest niczym nowym za granicą. – Zwłaszcza w Anglii, gdzie cała rzecz ma długą tradycję i jest wielce rozwinięta. Chcielibyśmy współpracować również z Niemcami, Holandią, Skandynawią.

Wszelkie te działania powinny być wsparte edukacją lokalnych społeczności. Aby drzewa pielęgnować zamiast wycinać. Wówczas każdy, jak głosi myśl przewodnia Towarzystwa, będzie miał szansę przyczynić się do zachowania nie tylko przyrodniczego ale także kulturowego dziedzictwa. Można podarować grosik na tulipanowca w Maciejowcu, albo przyjść podczas organizowanych lokalnie akcji oczyszczania starego drzewa i pomóc w pracach porządkowych.

Magdalena Sobczyk

[Ważne wsparcie naszej akcji od pana Jana Banackiego, ze środowiska Polskich Leśników i przyłączenie się do niej a także sprostowanie do zdjęć w artykule „Najstarsze sosny są bezimienne”

Spalony dąb Napoleon z Milska w Nadleśnictwie Przytok


Dąb Napoleon przed spaleniem. Jak się okazuje to jest dąb o tej samej nazwie, ale inny niż ten spalony – Napoleon z Borkowa koło Starogardu, jednak też już od 2009 roku nie istnieje.

 

Dzień Dobry!
Gratuluję pomysłu ustanowienia Święta Drzewa i Boru w dn. 1,2 maja przez Towarzystwo Ochrony Najstarszych Drzew w Polsce. Jako leśnik z całego serca przyłączam się do tej inicjatywy. Mam jednak jedną uwagę. W artykule pomylono drzewa – dęby o nazwie Dąb Napoleona. Na pierwszym zdjęciu przedstawiono resztki po spalonym w dniu 14.11.2010 r. najgrubszym dębie w Polsce, który miał 1052 cm obwodu na wys. 1,3 m nad ziemią. To drzewo było już podpalane raz przed II- gą wojną światową i drugi raz w 2004 r. Mimo, że Lasy Państwowe ufundowały nagrodę nie udało się ustalić sprawców tego wandalizmu. To piękne drzewo rosło w Dolinie Odry w pobliżu Milska Nadleśnictwo Przytok. Natomiast następne zdjęcie opatrzone podpisem „Dąb Napoleona przed spaleniem” dotyczy innego drzewa o tej samej nazwie – Dąb Napoleona, który rósł na terenie Nadleśnictwa Starogard koło Leśniczówki Borkowo. Na tym zdjęciu widać właściwie 1/3 tego jak wyglądało kilkadziesiąt lat temu. Po prostu dwa potężne konary obłamały się już dużo wcześniej. Niestety i to zdjęcie jest tylko wspomnieniem tego pięknego drzewa, którego miałem przyjemność znać wcześniej. Dnia 23.06.2009 r. o godz. 22.00 silny wiatr powalił  to co jeszcze z niego zostało. Pozostałości drzewa leżą do dnia dzisiejszego świadcząc o przemijaniu tego co uosabiamy z trwaniem i długowiecznością
pozdrawiam Jan Banacki]

 

Podziel się!