Tereny ziemi lubawskiej poza piękną fauną i florą mogą poszczycić się wieloma walorami historycznymi takimi jak np.: pozostałości po licznych wczesnośredniowiecznych grodziskach i ruiny kilku zamków, z których do najbardziej znanych zalicza się zamek biskupi w Lubawie, zamek Rodu Działyńskich (starostów Bratiańskach) w Bratianie oraz zbudowany na przełomie XIII i XIV wieku zamek kapituły chełmińskiej w Kurzętniku. Poza tym według legendy to właśnie na tych terenach w pierwszej połowie XIII wieku w miejscowości zwanej Łąki Bratiańskie doszło do objawień Matki Boskiej
Łąki Bratiańskie
Wieś w Polsce, położona w województwie warmińsko-mazurskim, w powiecie nowomiejskim, w gminie Nowe Miasto Lubawskie, znana głównie z istniejącego tu od XVII do XIX wieku klasztoru franciszkanów reformatów i sanktuarium maryjnego. Obecnie osada składa się z terenów poklasztornych, administracyjnie podległych miastu Nowe Miasto Lubawskie, pozostała część osady podlega administracyjnie gminie Nowe Miasto Lubawskie.
Dziś znajduje się tu kilka domków i tajemnicze ruiny. Krążą też stare podania, które wiążą to miejsce z pogańskimi bogami. Co ciekawe niewielu mieszkańców ziemi lubawskiej wie, że przez 200 lat Łąki były jedną ze słynniejszych wsi w Polsce, a znajdujący się tam klasztor odwiedzały dziesiątki tysięcy pielgrzymów.
Skarlin Wieczorki – łąki w okolicy Łąk [foto by krzysiek_kl z Panoramio]
(kliknij)
Historia
Zdaniem abp Edmunda Piszcza (zajmującego się historią Łąk), we wczesnym średniowieczu istniał tu święty gaj pogańskiej bogini wiosny Majumy. Jeszcze na początku XIII w. poganie na Ziemi Lubawskiej składali w dwóch miejscach swoje ofiary: w Lobnic (dzisiejsze Łąki) oraz w Lipach Lubawskich. Ofiary składano dwa razy w roku: wiosną i w czasie żniwnym.
Około 1257 r. wzniósł tu drewniany kościółek Gerhard von Hirzberg. Około 1400 r. w Łąkach powstała kaplica murowana, którą polecił zbudować wójt bratiański Filip von Cleeberg. Po zniszczeniu klasztoru franciszkanów reformatów w Nowym Mieście Lubawskim (istniejącego tam od 1624 r.) Paweł Działyński z żoną funduje najpierw drewniany (1631), a później murowany klasztor (1639), do którego zostali przeniesieni franciszkanie-reformaci z miasta.
Szybko rozwijający się kult tego miejsca sprawił, że nazwano je „pruską Częstochową”.
Na przełomie XVIII i XIX wieku, z uwagi na sławę i oddziaływanie patriotyczne, Łąki Bratiańskie zwano „pruską Częstochową” lub „Częstochową Północy”. Pielgrzymki z odległych miejscowości przybywały w sposób zorganizowany – kompaniami. Odnotowano ruch z trzech kierunków:
1) z Kaszub – spod Bytowa, Lęborka, po drodze łączyli się z wiernymi z Borów Tucholskich i przez Pelplin dochodzili do Gniewu – punktu zbornego, dalej podążając przez Prabuty;
2) z Prus Książęcych (Warmia) – łączyła się z kaszubską w Prabutach;
3) z Królestwa Kongresowego.
Legendy
Początki W pobliżu Nowego Miasta we wsi Łąki stoją resztki murów z ogrodzenia nie istniejącego już starego klasztoru. Obok dziś jeszcze sterczy usypany ludzką ręką pagórek w kształcie stożka. W jego wierzchołku widać spore zagłębienie. Tam składano ofiary pogańskim bóstwom. Wzgórze to znane jest miejscowej ludności pod nazwą Lelum-Polelum. Prawdopodobnie wokoło niego zbierali się niegdyś okoliczni poganie i odprawiali swoje obrzędy. Wieść głosi, że po zburzeniu pogańskiego bóstwa na owym pagórku zagościły złe duchy, które pod osłoną nocy wyprawiały piekielne harce. Złe duchy stały się postrachem okolicznych mieszkańców. Aby się ich pozbyć, na szczycie pagórka wybudowano kapliczkę. Od tego czasu złe duchy opuściły wzgórze.
Widzenie dzieci Wieki trwająca legenda głosi, że dzieci, pasące bydło na łąkach bratjańskich, nagle bardzo się przelękły, bo piękny jakiś obraz ukazał się im na Drwęcy. Cały opływał w aureoli niebiańskiej jasności i poruszał się jak żywy. Dzieci wnet opuściło przerażenie, a ogarnęło je zdziwienie,bo wydawało się im, jakoby obraz płynął pod wodę. Nagle stanął na środku rzeki, to znów płynął, stawał drugi raz i trzeci i znowu płynął, aż wreszcie stanął naprzeciwko tego miejsca, gdzie dziś są ruiny klasztoru łąkowskiego i tam już pozostał. W Łąkach prawdopodobnie nie było wówczas żadnej osady, dopiero o jakie ćwierć mili drogi stało świeżo zbudowane Nowemiasto. Tam najwcześniej dobiegła wieść o cudownem objawieniu się Matki Boskiej.
Franciszkański Rejestr Cudów z XVII wieku
Zakon Franciszkanów, których sprowadził do Łąk w pierwszej połowie XVII wieku Paweł Działyński (starosta Bratiański rezydujący na zamku w Bratianie) zanotował liczne cudowne uzdrowienia. Oto niektóre z opisów zachowanych w kościelnej kronice:
– w 1631 roku cudowna figura uzdrowiła Pawła Działyńskiego, fundatora klasztoru, który został dotknięty „hirargą podagrą”. Według opisów przewieziono go do Łąk, gdzie ofiarował się Matce bożej. W rezultacie powrócił pieszo do zamku bratiańskiego.
– w 1644 roku dwaj ślepi odzyskali w Łąkach wzrok, a dwaj chromi sprawność chodzenia.
– w 1644 roku notuje kronika Dorotę Wołowską, która zachorowała śmiertelnie, Syn jej – kanonik kapituły chełmińskiej przyjechał do Łąk, by prosić gwardiana o ofiarowanie matko Madonnie Łąkowskiej. Uzdrowiona matka przyjechała później na to miejsce zostawiając w podzięce srebrną tabliczkę.
– w 1666 roku został cudownie uzdrowiony Mikołaj Narzymski z choroby nogi i serca, ofiarował potem wota w kształcie nogi i serca.
– 25 czerwca 1669 roku przywieziono do Łąk Mariannę Ziółkowską z Prus Książęcych po całorocznej chorobie. Po spowiedzi i Komunii św. przed wizerunkiem Maryi „zdrowo wyszłą z kościoła bez niczyjej pomocy”.
– We wsi Jafty, milę przed Prabutami uzdrowiony został od ciężkiej choroby pewien heretyk o nazwisku Gościnny, którego matka – katoliczka pielgrzymowała w tej intencji do Łąk.
– W 1675 roku odnotowano uzdrowienie z ciężkiej ślepoty Katarzyny z Dobrzejewic z ziemi dobrzyńskiej.
– Paweł Dreszler chorował przez prawie cały rok. Uczyniwszy ślub, że nawiedzi to cudowne miejsce, wyzdrowiał.
– W 1685 roku doznał cudownego uzdrowienia z choroby (puchlina) Jan Kazimierz, a Urszula z Dłotowa (koło Mławy) chodząca o kulach została uzdrowiona – kule zostawiła jako wotum w kościele.
To tylko kilka z wybranych przeze mnie cudów dokonanych przez Madonnę z Łąk. Więcej w książce Andrzeja Koreckiego, Sanktuarium Maryjne w Łąkach Bratiańskich.
Procesja wodna z figurą Matki Boskiej Łąkowskiej pod prąd rzeki Drwęcy jest najbardziej oryginalnym elementem uroczystości odpustowych w Nowym Mieście Lubawskim. Na pokładzie strażackiej łodzi, w towarzystwie kajakarzy, kopia figury od prawie 10 lat płynie na miejsce, gdzie przed wiekami istniał klasztor braci Reformatów.
Pożary
Z dawnego klasztoru w Łąkach Bratiańskich prawie nic już nie pozostało, lecz stąd wywodzi się kult maryjny, znany nie tylko w Nowym Mieście Lubawskim, ale również na całym Pomorzu oraz Warmii i Mazurach.
Święte gaje były i są materialnym wyrazem kultu Wiary Przyrodzonej Słowian. Gaje były ogradzane płotem z ozdobnymi bramami i wejściem, a słowo gaić pierwotnie oznaczało – zamykać ogrodzeniem.
Na ziemi lubawskiej znajdowały się prawdopodobnie trzy tzw. święte gaje: w Łąkach, Lipach i Kurzętniku, gdzie w XIII wieku poganie składali ofiary bożkom i drzewom.
Po pożarze 5/6 maja 1882 r. spłonął klasztor i kościół, figura Matki Boskiej Łąkowskiej została przeniesiona do kościoła parafialnego w Nowym Mieście Lubawskim.
Ruiny klasztoru łąkowskiego leżą przy trasie Toruń – Olsztyn.
To miejsce ma tendencje do powrotu ku starym bogom [foto Stanisław Ulatowski]
Chrześcijanie objęli to miejsce zaledwie 300 lat temu, a jeszcze w XIII wieku składano pogańskie ofiary w trzech miejscach kultu – masowo. Kult domowy starych bogów trwał tutaj w wielu miejscowościach po II Wojnie, a dzisiaj trwa nadal dzięki wyznawcom zrzeszonym w pogańskich kościołach, a także tym którzy z dziada pradziada wyznają Wiarę Przyrody i nigdzie i nigdy nie byli zrzeszeni. Czy zatem została przerwana ciągłość Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej, jak nam się to wmawia? Panował tutaj podobno kult Lelija i Polela-Sowiego (Lelum i Polelum), a także Kurke-Żywii zapisanej przez kronikarzy na Połabiu, jako Siwa-Żywia. Ale przede wszystkim miał tutaj miejsce kult Pani Nieba – Władczyni Niebieskiej, matki Boża-Bożyca (Bodnyjaka). Boginię tę nazywano Dawczynią Wszystkiego Dobrego – a więc także Daweną, Dawaną, Daną, Dobrą, Dabą, Dabogą i wreszcie Dażbogą albo Dagobą (to ostatnie od płonięcia – światła dnia, bo to Pani Nieba Jasnego). Jej mąż-brat Dażbóg, Daćbóg, Dadźbog – to Pan Światła, Władca Jasności, Pan Niebiosów, także Bóg Dawca. To jej i jemu poświęcone są w Słowiańszczyźnie lipy.
Ten kult Bogini Dawczyni – dawczyni nie czegoś konkretnego lecz „wszystkiego dobrego”, albo „wszystkiego”, matki Boża-Bożyca-Bodnyjaka, jak to zwykle, chrześcijaństwo przerobiło na kult swojej Pani Niebieskiej – Matki Bożej (oni nigdy nie mówią Matki Chrystusa czy Matki Jezusa – zwracam uwagę – zawsze mówią Matka Boża).
Łąki – resztka muru klasztornego (foto by Tomek)
Łąki Bratiańskie – Świątynia Światła Świata poświęcona nie Lelowi i Polelowi, ale Majumie czyli Maji – bóstwu Kiru Świata zwanego Latem. Owo dwugłowe bóstwo, które czczono pochodami złożonymi z króla lata i królewny lata (zawsze dwie płci) nazywano też podwójnymi nazwami męsko-żeńskimi: Gają-Gaikiem, Mają-Maikiem (Majuną-Majem) czy Rują-Rujewitem (Roją-Rugiewitem). Podanie o Lelu i Polelu, jest raczej echem podwójności tego wysokiego dwupostaciowego bóstwa, które należało do rodu Stronporów albo inaczej Kirów Świata i władało porą lata oraz kierunkiem południowym i dojrzewaniem. Łąki – to rzeczywiście odpowiednie miejsce dla tego rodzaju kultu boga kwiecistego i rozródczego, boga owocowania.
W stroju figur Matki Boskiej, do dzisiaj obowiązuje znany słowiański kanon kolorystyczny: biały, czerwony, niebieski i złoty. To wszystko kolory związane z władcami Niebios: tynem Swaroga i Swary, czyli Ognia – czerwony, tynem Perunów (Peruna-Perkuna i Perperuny-Peruniki oraz ich synów, w tym Perkunasa-Perunica), czyli tynem Błysku-Runu – niebieski, tynem Dawców (Dażbogi i Daćboga), czyli Światła – złoty oraz tynem Strzybożym (Strzbóg i Stryja), czyli tynem Wiatru – biały. [foto Stanisław Ulatowski]
Lipy Lubawskie – Świątynia Pani Niebieskiej, Matki Boża-Bożyca-Bodnyjaka
Kurzętnik – Świątynia Kurche-Kurki-Siwej, znanej Długoszowi jako Żywye, czyli Żywii.
C.B.
Ta ziemia ma wiele tajemnic – to tzw wczesnośredniowieczne grodzisko w Nielbarku (kliknij)
Kult pogański i maryjny w Lipach za Lubawą
Marcin Michalski
[całość artykułu na HistoriaMi.pl]
Lipy to mała wieś sąsiadująca z Lubawą, natrafimy na nią jadąc z miasta w stronę Złotowa. W miejscowości znajduje się filialny kościół (podlegający lubawskiej farze) pw Nawiedzenia NMP. Zbudowany w XIX wieku w stylu neogotyckim. Świątynię wzniesiono na miejscu dawnego Świętego Gaju Prusów, w którym rosło bardzo dużo lip. Większość historyków zgadza się, że etymologia (pochodzenie) nazwy miejscowości jest związana z tym pogańskim miejscem kultu. Historia wsi oraz kościółka, zbudowanego na miejscu stojącego tu od XIII wieku kościółka drewnianego jest niezwykle ciekawa.
Lipy Lubawskie (foto by Tomek)
W starym, spisanym w latach 1880 – 1902 „Słowniku Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” czytamy: „O najdawniejszych czasach, jako i o zjawieniu Matki Najświętszej w Lipach taką mamy wiadomość. Miejsce gdzie są teraz nasze polskie Lipy już za pogańskich czasów słynęło jako święte. Stare akta kościelne zapisują, że tu istniał gaj święty i że starzy Prusacy, wracając po ofiarowaniu w Lobnic (t. j. z Łąk naszych sławnych) w tym tu gaju koło miasta Lubawy przystawali, nowe ofiary na cześć bogini Majumy składając i biesiady swoje religijne wyprawiając (…)”[1]. Zastanawiający jest fakt, że w miejscu tym podobnie jak w Łąkach Bratiańskich w XIII wieku rozwinął się silny kult maryjny, który swoim zasięgiem objął tereny położone setki km od Lubawy i Nowego Miasta Lubawskiego[2].
Aby zrozumieć proces przejścia okolicznej ludności z kultu pogańskiej bogini Majumy, czczonej w Świętych Gajach od setek lat na chrześcijański kult maryjny trzeba przytoczyć fakty oraz legendy, które rzucają nieco światła na to fascynujące zagadnienie. Wiemy, że w pierwszej połowie XIII wieku pojawił się na tych terenach biskup Chrystian (cysters), który od 1209 roku prowadził misję chrystianizacyjną w Prusach. Dnia 18 lutego 1216 roku udało mu się nawrócić Wielkiego Wodza Sasinów mieszkającego w grodzie Lubawa. Ten pruski władca nazywał się Surwabuno i był panem ziemi lubawskiej, która w tamtych czasach obejmowała zaledwie kilkanaście km dookoła Lubawy, rzeka Drwęca stanowiła naturalną zachodnią granicę jego księstwa. Surwabuno przyjął chrzest z rąk biskupa Chrystiana i za jego namową w 1216 roku udał się do Rzymu, gdzie oddał swoje włości pod opiekę Stolicy Apostolskiej. Ówczesny papież Innocenty III nadał mu chrześcijańskie imię Paweł. Tyle jeśli chodzi o fakty historyczne[3].
Nawrócenie władcy i jego otoczenia miało niewątpliwie kluczowe znaczenie ale co ze zwykłą ludnością, która od pokoleń wyznawała bardzo barwną rodzimą, pruską religię, czciła wielu bożków i była przywiązana do kultu natury. W Lipach koło Lubawy podobnie jak w przypadku Łąk Bratiańskich nieco światła na nawrócenie zwykłej pogańskiej ludności rzucają legendy, w których znajdują się przysłowiowe (mniejsze lub większe) ziarenka prawdy. W każdym Świętym Gaju znajdowało się święte drzewo, najważniejsze ze wszystkich rosnących na terenie gaju. Zgodnie za starymi podaniami: „Matka Boska cudownie się objawiła w Lipach, tuż przy owem pogańskim drzewie świętem. Wierni przejęci do głębi tem zjawiskiem postanowili dla cudownego obrazu tu kościół pobudować. Ale biskup Chrystjan rzekł do nich: „Nie godzi się, aby obok przybytku Matki Najśw. Owe pogańskie drzewo zostawało. Pójdźmy i powalmy je.” A było jeszcze takie zabobonne przekonanie u ludu, że drzewo to jest nietykalne i że żadna ręka ludzka nie może mu zaszkodzić. Poszła tedy z Lubawy uroczysta procesja na to miejsce. Biskup Chrystjan pierwsze zrobił cięcie w drzewie, potem rzucił się lud i porąbał je w kawały i spalił je”[4].
Próba rekonstrukcji gaju Majuny wokół kościoła w Lipach – lipowa alejka (foto by Tomek)
Przytoczona legenda częściowo tłumaczy jak doszło do wyparcia kultu pogańskiego przez kult chrześcijański. Kolejne podanie z kolei przybliża nam wydarzenia związane z samym objawieniem cudownej figury Matki Boskiej Lipskiej, a oto jego treść: „(…) w prześlicznym gaju lipowym nad lipą, rosnącą niegdyś opodal strumyka Sandeli, ukazała się pewnego dnia wielka jasność. Lotem błyskawice rozeszła się wieść o tem zjawisku w pobliskiej Lubawie. Za kilka chwil niemal wszyscy ludzie z miasta przybyli na to miejsce. Niestety, jasności już nie było. Natomiast znaleziono cudowną figurkę N. M. P. z Boskiem Dzieciątkiem na ręku, całą rzeźbioną z drzewa. Niebawem zeszli się chrześcijanie i naradziwszy się między sobą, zabrali ją stamtąd i z uszanowaniem zanieśli do kościoła w Lubawie. Lecz niedługo cieszyli się widokiem i obecnością cudownej figury, bo wnet takowa niewidomą siłą na swoje pierwotne miejsce przeniesioną została. To samo trzykrotnie się powtórzyło. Trzy razy przynosili mieszczanie figurę św. do Lubawy i tyleż razy ona znikała. Dopiero za czwartym razem figura nie ruszyła się z miejsca i po dziś dzień za czcią przechowywaną bywa w kaplicy Mortęskich, skąd tylko raz w roku, mianowicie w czasie w czasie słynnego odpustu lipskiego (2 lipca), w uroczystej procesji przenoszoną bywa do Lip”[5]. Kościółek w Lipach wkrótce zyskał miano sanktuarium maryjnego. Niestety poza legendą nie dysponujemy żadnymi informacjami o pochodzeniu drewnianej figurki oraz o budowie drewnianej świątyni[6].
Jak dla mnie przytoczona legenda raczej niczego nie tłumaczy – zwłaszcza trudno uwierzyć w ten niesłychany przełom psychologiczny, który pozwolił się ludności rzucić za księdzem i obalić to drzewo. Raczej, jak to zwykle, majestat pana i jego wojów strzegących mieczem terenu w trakcie wyrębu drzewa, dokonanego na żądanie mnicha przez „nawróconego” księcia, powstrzymał lud przed kolejnym mordem na „świętym” chrześcijańskim.
C.B.
Kurzętnik
O Kurzętniku już pisaliśmy przy okazji innych świątyń światła świata, więc tam też czytajcie.