Strażnik Wiary Przyrodzonej Słowian – Franciszek Walczowski (1902 – 1983)
Franciszek Walczowski i Zofia Walczowska
to jeszcze jeden z zasłużonych Strażników Wiary Przyrodzonej Słowian, który mimo sędziwego wieku mógł żyć znacznie dłużej. Zmarł, na skutek nieszczęśliwego wypadku i komplikacji w leczeniu w roku 1983.Nie raz spotykali się w wąskim gronie ze Stanisławem Pagaczewskim, Jalu Kurkiem, nie raz z Zofią Stryjeńską, a na pewno kilka razy z Duszanem Jurkowiczem i Alfonsem Muchą.
Franciszek Walczowski – Słoneczna Stanica
(ponieważ nie dysponujemy dobrymi fotografiami większości prac ani nie ukazały się one nigdy drukiem musimy się zadowolić kadrami z filmu poświęconego jego osobie i twórczości – film powstał w latach 60-tych XX wieku stąd kolory pozostawiają wiele do życzenia)
Ale bardzo bliscy mu byli ludzie ze Świętego Koła Czcicieli Światowida – profesor Sas-Zubrzycki i Władysław Kołodziej. Wspólnie reprezentowali ten nurt Świętego Koła, który uznawał Jedynego Boga Najwyższego – Światowida, a nie wielu bogów reprezentujących poszczególne Żywioły i Moce Przyrodzone. Jednakże Franciszek Walczowski przyznawał Wierze Przyrodzonej szczególną rolę w ukształtowaniu duchowości słowiańskiej, a też jak wszystkim religiom naturalnym wkład w ukształtowanie antropozofii. Antropozofia kładzie wielki nacisk na duchową stronę Świata przypisując każdemu zjawisku fizycznemu towarzyszącą i kierującą nim siłę duchową.
Franciszek Walczowski – Światowit
Warto wspomnieć także o Zofii Walczowskiej, która również była piewczynią słowiańszczyzny, artystką bogato wykorzystującą w swojej twórczości, zwłaszcza gobelinach, motywy słowiańskie i motywy Wiary Przyrodzonej Słowian. Zofia Walczowska całkowicie podzielała religijne zapatrywania męża.
Franciszek Walczowski – Siemowit
Ich życie w komunistycznej Polsce nie było usłane różami. Franciszkowi Walczowskiemu nigdy nie zapomniano jego przedwojennej działalności i powojennej aktywności w Kole Czcicieli Światowida. Dopóki istniał Teatr Rapsodyczny w Krakowie, Franciszek Walczowski mógł liczyć na różne scenograficzne zamówienia stamtąd, jednakże władze nie ustawały w zabiegach o likwidację tego siedliska „wstecznictwa” gromadzącego twórców i aktorów będących z zasady w opozycji wobec sowieckiego socjalizmu wprowadzonego na bagnetach do Polski.
Franciszek Walczowski – Piast Kołodziej z rodziną
Teatr powstał, jak wiadomo (wiadomo dzięki temu iż występował w nim Karol Wojtyła), w 1941 roku, jako instytucja Państwa Podziemnego i kontynuował swoją działalność także po wojnie, gromadząc różne osoby o nastawieniu anty-PRLowskim (między innymi Franciszek Walczowski). Związany był z tym środowiskiem również Jalu Kurek i Stanisław Pagaczewski, a także Danuta Michałowska, Halina Królikiewicz (później Kwiatkowska) i Tadeusz Kwiatkowski (bliski przyjaciel Stanisława Pagaczewskiego), Tadeusz Ostaszewki (herbu Ostoja, dowódca kompanii batalionu Żelbet AK – gdzie działali także bracia Gorzkowscy, Józef był mężem Marii Pagaczewskiej) i Krystyna Ostaszewska (rodzice Jacka Ostaszewskiego, kompozytora i muzyka grupy Osjan i dziadkowie aktorki Mai Ostaszewskiej).
Franciszek Walczowski – Piast Kołodziej i rodzina
Teatr Rapsodyczny wznowił działalność 16 listopada 1957 r. programową inscenizacją Króla Ducha pt. Legendy złote i błękitne jako Miejski Teatr Rapsodyczny. Obok M. Kotlarczyka reżyserowali: D. Michałowska, T. Malak, R. Machowski, D. Jodłowska i Ł. Karelus-Malska. Kotlarczyk współpracował z wybitnymi scenografami (M. Kołodziejem, M. Garlickim, Z. Strzeleckim) i kompozytorami (L. Kaszyckim, A. Kurylewiczem, Z. Koniecznym).
Franciszek Walczowski – Martwa Wanda na falach Wisły (w otoczeniu Wodnic|)
Władze nie ustawały w dążeniu do likwidacji tego teatru i rozproszeniu środowiska. Udało się to w 1967 roku pod pretekstem, iż środowisko to wsparło manifestacyjnie Apel Biskupów Polskich do Kościoła Niemieckiego.
Franciszek Walczowski – posąg Łady
Franciszek Walczowski – Bogini Łada
Już w 1970 roku zostałem po raz pierwszy zatrzymany i aresztowany przez Służbę Bezpieczeństwa, za próbę organizacji podziemnej drukarni. Zwolniono mnie ponieważ „ołowiany” skład nie został jeszcze użyty – brakowało kilku czcionek „ę”, „ą”
Franciszek Walczowski – Dziewczęta niosące posąg Łady
Oto wyimek z artykułu rocznicowego na 60-lecie Teatru Rapsodycznego
…
Teatr Rapsodyczny stanowił w komunistycznej Polsce odrębne zjawisko pod względem duchowym, artystycznym, ideowym i politycznym. Przez władze postrzegany był jako opozycja wobec lansowanej polityki kulturalnej. Wiosną 1953 roku, w okresie zaostrzenia polityki przeciw Kościołowi, nastąpiła jego likwidacja.
Teatr reaktywował swoją działalność cztery lata później. Wtedy to narodziła się formuła teatru jednego aktora, zapoczątkowana przedstawieniem Danuty Michałowskiej zrealizowanym na podstawie „Bram raju” Andrzejewskiego.
Franciszek Walczowski – Przebudzenie z Bożycą
W okresie całej swojej działalności Teatr Rapsodyczny poddawany był krytyce władz państwa. Gdy Mieczysław Kotlarczyk wziął udział w obchodach tysiąclecia chrztu Polski w Częstochowie i Krakowie, władze uznały to za przejaw „klerykalizmu i nielojalności wobec państwa ludowego” i doprowadziły do likwidacji teatru…” Ostateczna likwidacja to 1967 rok.
C.B.
Franciszek Walczowski – Marzenia (1943)
|
Pragnę tutaj bardzo wyraźnie podkreślić istotny związek Franciszka Walczowskiego z Akropolis-Wawelskim Stanisława Wyspiańskiego i Władysława Ekielskiego, a także jego głęboką, powiedziałbym tajemną i zakulisową wiedzę na temat twórczości teatralnej Stanisława Wyspiańskiego (też przecież, nie przypadkiem, zasłużonego Strażnika Wiary Przyrodzonej Słowian). C.B.
POMIĘDZY NIEBEM, A ZIEMIĄ
— duchowość i kultura słowiańska w twórczości Franciszka Walczowskiego
http://www.antropozofia.webpark.pl/077_walczowski.htm
artykuł Tomasza Kozery – odsyłam na jego ciekawą stronę poświęconą antropozofii. Franciszek Walczowski był bowiem antropozofem, ale do końca swoich dni uważał że korzeniem polskiej i słowiańskiej antropozofii jest Wiara Przyrodzona Słowiańska. Dlatego był także jednym z ważnych członków Świętego Koła Czcicieli Światowida – przed II Wojną Światową i po niej. C. B.
Franciszek Walczowski (1902 – 1983), krakowski malarz, pisarz i antropozof, w wielu swoich pismach ezoterycznych nawiązywał do duchowości Słowian, uwzględniając przy tym również czasy kultur pogańskich na ziemiach polskich. Spoglądając na polską historię z perspektywy antropozoficznej Walczowski widział ciągłość między tradycjami pogańskimi, a tym, co wniosło do polskiej kultury chrześcijaństwo. W jego interpretacji czasy pogańskie były przygotowaniem do przyjęcia Chrystusa przez ludy i plemiona zamieszkujące przed tysiącem lat tereny dawnej Polski. W swoich rozważaniach o polskiej duchowości i przeznaczeniu polskiego narodu, Walczowski łączy Polskę chrześcijańską i pogańską w jedną całość, duchową i historyczną. Ta całość ma, w interpretacji Walczowskiego, do wypełnienia szczególną misję w Europie i w świecie. Jest to zadanie o charakterze duchowym.
Franciszek Walczowski – Świątynia Dębika (boguna Dębowego)
Polska jest krajem słowiańskim. Zgodnie z poglądami antropozoficznymi Słowianie, czyli ludy Słowa, przygotowują się do wypełnienia wielkich zadań duchowych, ogólnoludzkich, w dalekiej przyszłości. Epoka Słowian, określana przez twórcę antropozofii R. Steinera jako Epoka Wodnika, rozpocznie się w IV tysiącleciu n. e. Wówczas też skończy się era germańsko-anglosaska, czyli Epoka Ryb. Kultura słowiańska, która dzisiaj istnieje dopiero w formie zalążkowej, wówczas dojdzie do pełnego rozkwitu. Powstanie wówczas kultura Słowa.
Zadaniem Polski jest bycie pośrednikiem pomiędzy dzisiejszymi czasami, a tym, co ma nadejść w przyszłości. Polska, jako najdalej wysunięty na Zachód kraj słowiański, już dzisiaj pośredniczy pomiędzy Zachodem Europy, a Słowiańszczyzną. Według Walczowskiego, to pośrednictwo nakłada szczególną odpowiedzialność na Polaków jako Strażników Słowa w dzisiejszych czasach. Ta odpowiedzialność przejawia się szczególnie w ciężkich doświadczeniach historycznych Polski, w walce Polaków o wolność i ochronę kultury narodu, a zwłaszcza języka polskiego, który w przyszłości ma stać się wyrazem duchowego Słowa (tak jak też inne języki słowiańskie). Szczególnie wyraźnie ta walka o język uwidoczniła się u polskich wieszczów: Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Norwida, a także Wyspiańskiego i innych. W ich twórczości polszczyzna rozwinęła się do niespotykanego wcześniej poziomu artystycznego i duchowego. Dzięki nim została ona przygotowana na przyjęcie Słowa.
Franciszek Walczowski – Siły ciemności
Czym jest duchowe Słowo i jak przejawia się ono w polskiej tradycji? Walczowski utożsamia je z greckim Logosem, Stwórczym Słowem. Można je również nazwać Słowem Życia lub Słowem Żywym. W szczególny sposób wyraża to Legenda Lechicka. Mówi ona o Gnieźnie-Gnieździe jako symbolu życia i sił rozrodczych. Symbol Gniazda jako BIOSU łączy się z symbolem Orła — LOGOSU. Zasada Biosu-Życia jest siłą ziemską działającą w przyrodzie. Natomiast Logos to siła kosmiczna, niebiańska i jest wyrazem kosmicznej duchowości. Dlatego Walczowski postrzega polską duchowość jako zawieszoną pomiędzy tymi dwiema siłami — przyrodą, będącą wyrazem życia, a kosmicznym Słowem, które inspiruje kulturę. Polska jest niejako zawieszona pomiędzy niebem, a ziemią.
Franciszek Walczowski – Czciciel Dębika
Logos, łącząc się z Życiem, staje się w odczuciu Polaków siłą stwórczą i życiodajną. W okresie chrześcijańskim został utożsamiony z Chrystusem, natomiast u dawnych Słowian był zwany Ładem, albo Ładonem. Matkę Ładona Słowianie nazywali Dziewą-Macią, którą z kolei Walczowski nazywa Duszą Świata. W epoce chrześcijańskiej Duszę Świata utożsamiono z Bogurodzicą Dziewicą jako Matką Bożą. Obrazowi Dziewy-Maci z Ładonem odpowiada w dzisiejszych czasach obraz Madonny z Dziecięciem jako Królowej Polski.
Franciszek Walczowski – Modrzewiowa kącina Dziewy
Kosmiczny obraz Dziewy-Maci z Ładonem wiązał się z ziemskim obrazem Matki Ziemi i związanymi z nią siłami przyrody — życia i płodności. Stąd silne przywiązanie polskiego chłopa do ziemi, którą uprawia. Z tego też względu bardzo ważną rolę w polskiej kulturze ludowej odgrywały zawsze obrzędy związane z życiem przyrody, ale również z życiem ludzkim, jednostkowym i społecznym, rodzinnym, plemiennym itp. Obrzędy towarzyszyły (i towarzyszą do dzisiaj) przełomowym punktom w obiegu rocznym. Z czasów pogańskich pozostała Sobótka jako święto przesilenia letniego, czas górowania słonecznego. Również dzisiejsze Boże Narodzenie i Wielkanoc, przypadające mniej więcej w czasie przesilenia zimowego (dołowania słonecznego) i równonocy wiosennej, miały swoje odpowiedniki w czasach pogańskich. W ludzkim życiu ważne, przełomowe momenty były święcone obrządkami w cyklu siedmioletnim. Świętowano urodzenie jako przyjęcie do rodu ludzkiego. Siedmioletnie dzieci poddawano obrzędowi postrzyżyn — u chłopców i zaplecenia warkocza — u dziewcząt. Wówczas też dziecko otrzymywało miano (imię). Pokwitanie, zamykające drugi okres siedmioletni w wieku około czternastu lat, to był czas wprowadzenia w życie obrzędowe i obyczajowe.
Franciszek Walczowski – Słowiańska sielanka (zwracam uwagę na stylistyczne podobieństwa z Zofią Stryjeńską. C.B.)
Pełna dojrzałość społeczna zamyka trzeci okres siedmioletni. Wiek 20-25 lat to czas obrzędu wesela „uświęcającego miłosną złąkę”. Dawniej wesele było nie tylko ważnym społecznym wydarzeniem prowadzącym do powstania rodziny, ale przede wszystkim było wielkim Misterium Życia. Było ono związane z potężnymi kosmicznymi siłami duchowymi. Uczestnicy wesela mieli wówczas świadomość, że biorą udział w wydarzeniu o charakterze misteryjnym. Każdy obrządek weselny miał swoje wielkie duchowe znaczenie. Według Walczowskiego wesele jest związane z „istotą utajonego życia Narodu, którego komórka każda jest skojarzoną Obrzędem Wesela rodziną, z którą współdziała Archanioł-Duch Narodu. To On dołącza do przyjętego przez łono żony nasienia męża swoje eteryczne, życiem darzące treści, błogosławiące łono.”*
Franciszek Walczowski – Mieszko I
Walczowski postrzega echo tego dawnego misterium w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego. Niestety, dramat Wyspiańskiego pokazuje przede wszystkim, że w dzisiejszych czasach wesele zostało zbanalizowane i stało się karykaturą dawnego obrzędu. Dzisiaj ludzie nie mają już świadomości jego wielkiego znaczenia. Jak pisze Walczowski: „Święty dawniej Obrzęd Wesela ciał, darzący małżonków łaską poznania, obecnie zbanalizowany, streszczony do zewnętrznej malowanki, wieńców, wstążek, pawich piór przy rogatywkach, drużbów, jest bliski Chochołowi i jego duchowej czczości duszy.” Goście weselni, oszołomieni alkoholem, pobudzeni tańcem, muzyką, banalnymi rozmowami i „flirtem towarzyskim” wpadają we władzę upiornych wizji i imaginacji. Zostaje całkowicie stępiona wrażliwość i zdolność odczuwania duchowych inspiracji, co w „Weselu „jest symbolizowane postacią Chochoła, słomianej, martwej kukły, która magicznie przemienia gości weselnych w marionetki, pozbawione świadomości i zdolności odczuwania, poruszające się w automatycznym, bezmyślnym tańcu.
Franciszek Walczowski – Legenda o Piaście Kołodzieju
Zanik misteryjnego charakteru obrzędu weselnego łączy się z ogólnym upadkiem tradycji misteriów w polskiej kulturze. To z kolei związane jest z degeneracją jednostki i całego społeczeństwa w dzisiejszych czasach. Dawne misteria, często wywodzące się jeszcze nawet z czasów pogańskich, które po przyjściu chrześcijaństwa na polskie ziemie zostały przeniknięte treścią chrześcijańską, zostały w czasach nowożytnych zniszczone lub zepchnięte na margines społeczeństwa. Np. według Walczowskiego Dziad w „Weselu” to człowiek należący do tajnych kręgów misteryjnych, które przetrwały do XIX wieku.
Franciszek Walczowski – Legenda o Siemowicie
Jeszcze w średniowieczu kręgi („zespoły”) obrzędowo-misteryjne były szeroko rozpowszechnione i współistniały z oficjalną organizacją kościelną, inspirując i pobudzając społeczeństwo w ważnych momentach dziejowych. Jednak od XVII wieku zaczęły być zwalczane przez Kontrreformację, a zwłaszcza przez zakon Jezuitów, który z fanatyczną zaciekłością tępił „zabobony ludowe”. Wskutek tego w dzisiejszych czasach brakuje już takich społeczności misteryjnych i takich tajnych przybytków obrzędowych, które istniały jeszcze w czasach Łokietka i pobudzały społeczeństwo do zjednoczenia się po wiekach rozbicia dzielnicowego. Według Walczowskiego jednym ze źródeł dzisiejszego kryzysu społecznego jest właśnie upadek i zniszczenie kultury dawnych misteriów na ziemiach polskich.
Franciszek Walczowski – Krak na wzgórzu wawelskim
Jednakże ta dawna kultura nie zginęła bezpowrotnie: „Treści misteryjne, wygasłe w kręgach zamkniętych kół i pozornie nieobecne w naszej kulturze duchowej Ryb [astrologiczny znak zodiaku inspirujący nasze czasy — TK] znajdującej się pod naporem materializmu, egoizmu i oszalałej mechanizacji Chochoła, znajdują przystań w duszach prawdziwych Sług Słowa. Widzimy to na przykładzie Juliusza Słowackiego i Stanisława Wyspiańskiego. Tam żyją w duszach i promieniują w dzieła. Dzisiaj już tylko w duszach prawdziwych artystów twórczych mogą żyć treści misteriów. Z dusz Sług Słowa dają znać o sobie treściami dzieł, gdyż taką jest prawidłowość rozwoju ludzkości. Umierać musi, co ma żyć, mówi Wyspiański Chrystus Misterium: Śmierci, Grobu i Zmartwychwstania, zapoczątkował Misterium Boga-Człowieka. Dlatego świta już czas, kiedy współdziałający z Aniołami człowiek rozszerzy horyzonty swego uwrażliwienia wewnętrznego.”
Franciszek Walczowski – Legenda o Kraku
Nadzieję na odrodzenie misteriów daje również fakt, że, jak utrzymuje Walczowski, niektóre społeczności misteryjne przetrwały Kontrreformację, a nawet czasy topornego XIX-wiecznego materializmu i istniały jeszcze nawet w XX wieku: „Według osobiście słyszanych relacji żołnierzy A.K. spotykano w 1944 roku głęboką nocą w Puszczy Jodłowej Gór Świętokrzyskich, tajemnicze, nieuchwytne grupki mężczyzn uprawiających nieznane praktyki obrzędowe.”
Franciszek Walczowski – Bogini Wiślana
Można więc mieć nadzieję, że duchowa spuścizna dawnych Słowian nie wygasła całkowicie i w harmonijnym połączeniu z kulturą dzisiejszą nadal jest w stanie inspirować polskie społeczeństwo. To daje szansę na przezwyciężenie rozpadu więzi społecznych i odbudowę kultury w nowej formie. Tę właśnie szansę ukazują pisma Walczowskiego, których bogatą i różnorodną tematykę zaledwie poruszyłem w tym artykule i które w olbrzymiej większości ciągle jeszcze czekają na opracowanie i publikację.
Tomasz Kozera
*Wszystkie cytaty w powyższym tekście pochodzą z dwóch esejów F. Walczowskiego: „Pomiędzy niebem a ziemią — rozważania karmiczne narodu polskiego” oraz „Korona Polska — misteryjny znak Baltazara.” Teksty te nie zostały nigdzie opublikowane, przechowały się w formie maszynopisów.
http://www.antropozofia.webpark.pl/077_walczowski.htm
Franciszek Walczowski
O duszy narodu polskiego
Franciszek Walczowski
Wybór prac antropozofa i artysty malarza prof. Franciszka Walczewskiego. Dzieło prowadzi przez archipelagi symboli historycznych, religijnych, mitologicznych, artystycznych i literackich do poznania duchowego charakteru narodu polskiego.
O duszy Narodu polskiego jest pierwszym wydanym oficjalnie wyborem prac F.Walczowskiego, niezmiernie ważnym na progu III Tysiąclecia, który w sposób naukowy i artystyczny ukazuje nam perspektywy rozwojowe wyznaczone w Polsce przez ej Archanioła – Opiekuna. – „Sztuka ma moc budzenia. Swoim czarem, jak w baśni wrota zamków, otwiera ona wrota duszy. Gdy odczujemy jej głębię, wówczas znajdziemy w sobie głębszy sens życia”
Ze spisu treści:
O duszy narodu polskiego; Ziemie polskie w praczasach; Epoki ziemi; Wiedza duchowa a mowa polska; Krzysztof – święty olbrzym – herb Wilna; Tajemnica Złotego Rogu; Rodowód polskiej legendy historycznej – lechickiej i krakowskiej.
Książkę wstępem opatrzył Jerzy Prokopiuk.Wydawnictwo V.I.D.I.
Ilość stron: 200
Wymiary: 145×205
Oprawa: miękka
ISBN 83-909628-4-5
Dwie pogańskie płaskorzeźby Franciszka Walczowskiego
O Świętym (Lechickim) Kole Czcicieli Światowida – Remigiusz Okraska
(kliknij – powiększ: żeby przeczytać całość)
okładka Gniazda z elementami obrazu Franciszka Walczowskiego
Gniazdo
Pismo ukazuje się od 2006 r. Początkowo wydano cztery numery i je zawieszono. Ponownie pojawiło się ono w połowie 2008 r. Do dziś ukazało się 7 wydań.
Początkowo magazyn ukazywał się w formacie zeszytowym i objętości 30 stron. Po przerwie, zmienił się format i szata graficzna. Dziś jest to gazeta drukowana w formacie A4, z grubą kolorową okładką i sześćdziesięcioma stronami tekstów. „Gniazdo” to forum wymiany myśli i wiedzy dla ludzi zaintereswanych tematyką rodzimowierstwa, czy wręcz wyznających rodzimowierczą wiarę. Tematyka obraca się głównie wokół spraw wierzeń i wiary mieszkańców terenów Polski i pozostałych krain słowiańskich sprzed chrystianizacji, ich historii ale także dnia współczesnego. Artykuły opisują obrzędy, legendy i tradycje, zawierają polemiki różnych grup rodzimowierczych, opisują działalność ruchu, prezentują wyniki badań archeologicznych i prac naukowych. Jest też miejsce na działy praktyczne, poradnikowe. Sporo miejsca zajmują tu felietony, są wywiady, nie brak też stron kulturalnych (recenzji, zapowiedzi).
W sumie ukazało się już 7 numerów. Pismo w założeniu ma wychodzić w czasie zbliżonym do głównych świąt słowiańskich czyli 2 razy w roku. Wydaje je grupa ludzi, którzy w ten sposób chcą przybliżyć czytelnikom to czym się zajmują, interesują, w co wierzą. Redaktor naczelny – Grzegorz Antosik zapowiada:
– Czytelników jest coraz więcej, dlatego nakłady kolejnych wydań zostaną powiększone, a od wakacji 2010 r., archiwalne numery pojawią się w wersji elektronicznej w internecie.
Więcej na stronie:
www.gniazdo.rodzimowiercy.pl
Na ścianie widać polichromię według projektu Franciszka Walczowskiego
Kościół Świętego Szczepana w Krakowie – polichromia Franciszka Walczewskiego
Budowa nowego kościoła
U progu wojny
W roku 1924 ówczesny proboszcz, ksiądz Masny, w zamian za miejsce na placu Szczepańskim uzyskał od magistratu Krakowa 40-arową parcelę, położoną przy ul. Sienkiewicza, na miejscu dawnych fortów. Podjął też rozmowy z inż. architektem Zdzisławem Mączeńskim na temat opracowania projektu kościoła i plebani.
Budowę rozpoczął nowy proboszcz, ksiądz Andrzej Moliński. 22 października 1933 roku wmurowano kamień węgielny, zaś 19 czerwca 1938 roku kardynał Adam Sapieha dokonał konsekracji kościoła (rekonsekracja kościoła odbyła się 25 października 1959 r. i dokonał jej biskup Karol Wojtyła). W następnym roku oddano do użytku plebanię. Budowę rozpoczynano bez żadnych środków finansowych. Ksiądz Moliński sprzedał przypadającą mu w Żywcu część ojcowizny i przeznaczył 400 tysięcy złotych na całkowite wybudowanie plebani i pokrycie części kosztów wzniesienia kościoła. Na budowę zaciągnięto znaczne kredyty bankowe, spłacane jeszcze w czasie wojny. Ogromną ofiarność wykazali sami parafianie. Znaczniejsi fundatorzy uwiecznili swe nazwiska w witrażach i ołtarzach, lecz cała rzesza ofiarodawców pozostała anonimowa.
Do nowej świątyni przeniesiono z kościoła św. Marka ołtarz i słynący łaskami obraz Matki Bożej Pocieszenia, dzieło nieznanego malarza z XVI wieku. Najprawdopodobniej obraz pochodzi z dawnego, zburzonego kościoła św. Szczepana. Przeniesiono też niezwykle cenną brązową chrzcielnicę z 1425 roku (od r. 1965 ma ona nową pokrywę zaprojektowaną przez profesora Wiktora Zina), XV wieczny relikwiarz na czaszkę św. Urszuli oraz XVI wieczny relikwiarz św. Szczepana. Obraz z dawnego ołtarza głównego oraz XVII wieczny wizerunek św. Urszuli pozostały w kościele ojców karmelitów. (Obraz Męczeństwo świętego Szczepana powrócił do swojej świątyni parafialnej dopiero w 2009 roku.) Polichromię wykonał Franciszek Walczowski, zaś twórcą witraży jest Józef Januszewski.
Prace wykończeniowe i urządzanie kościoła prowadzono jeszcze podczas okupacji i długo po wojnie.
Kościół Świętego Szczepana znajduje się 100 metrów od kamienicy Pagaczewskich i Olszowskich przy ulicy Biernackiego w Krakowie
JEST TO POZYCJA DOŚĆ RZADKA ,
WYDANA Z ZASIŁKU : ZWIĄZEK LEGIONISTÓW POLSKICH – ODDZIAŁ W ŁODZI ,
TEMATYKA : ŁÓDŹ – ŁODZIANA …
Z ILUSTRACJAMI WALCZOWSKIEGO :
Franciszek Walczowski ilustracja Legendy
tytuł :
BAŚŃ I LEGENDA ŁODZI
autor :
STANISŁAW RACHALEWSKI
ilustrował :
FRANCISZEK WALCZOWSKI
NAKŁAD KSIĘGARNI S. SEIPELT
Z ZASIŁKIEM ZWIĄZKU LEGIONISTÓW POLSKICH ODDZIAŁ W ŁODZI
ODBITO W DRUKARNI POLSKIEJ LUDOMIRA MAZURKIEWICZA I SP.
ŁÓDŹ 1935 rok
OPIS : książka w oryginalnej (tekturowej) okładce wydawniczej .
W środku znajduje się 6 sztuk ilustracji w formie drzeworytów autorstwa Franciszka Walczowskiego .
Format : 16 x 23,5 cm . Książka liczy : 182 strony …
STAN : jak na zdjęciach …
otarcia okładki ,
małe przybrudzenie okładki – plamka u dołu ,
brzegi kartek od początku nieprzycięte ,
w środku czysty egzemplarz …
Stanisław Rachlewski – dziennikarz, historyk . W latach trzydziestych był kierownikiem działu kulturalnego “Kuriera Łódzkiego”. Zginą w czasie II wojny światowej. Na Starym Cmentarzu w Łodzi przy ul. Ogrodowej znajduje się symboliczna płyta nagrobna z napisem informującym, iż zginął w obozie koncentracyjnym (bez podania daty i miejsca).
OPUBLIKOWAŁ:
„Baśń i legenda Łodzi” – 1935
“Pod ratuszową wieżyczką. Burmistrzowie i prezydenci miasta Łodzi 1808-1914” – 1939
“Zastygły nurt życia. Łódź, która odeszła” – 1938
Pisywał również i wiersze, choć sporadycznie.
FRANCISZEK WALCZOWSKI : (1902-1983) – artysta malarz i filozof – należał do przedwojennego ugrupowania zwanego „Święte Koło Czcicieli Światowida” wraz z prof. Janem Sas-Zubrzyckim (1860-1935) – architektem i wieloma innymi. Grupa nie została nigdy zarejestrowana z powodu polityki ówczesnych władz. W latach 1939-45 działalność grupy z uwagi na wojnę była ograniczona. Aktywacja nastąpiła po 45 roku.
Franciszek Walczowski – Żywioł Wody i Ognia
Film polski o Franciszku Walczowskim
LEGENDY MÓWIĄ PRAWDĘ…
- Film dokumentalny
- Produkcja: Polska
- Rok produkcji: 1961
- Gatunek: Film oświatowy, Film o sztuce
- Dane techniczne: Barwny. 35 mm – 390 m. 16 mm – 156 m. 14 min.
Tworzywem filmu jest cykl obrazów Franicszka Walczowkiego. W oparciu o źródła historyczne i wykopaliska Walczowski zbliża realia legend do prawdy historycznej.
Franciszek Walczowski przy pracy
Ekipa
- Realizacja: Zbigniew Bochenek
- Scenariusz: Zbigniew Bochenek
- Komentarz: Tadeusz Kudliński
- Lektor: Gustaw Holoubek
- Zdjęcia: Zbigniew Bochenek
- Asystent: Janusz Dunikowski
- Opracowanie muzyczne: Ryszard Masłowski
- Dźwięk: Zdzisław Brzozowski
- Montaż: Krystyna Leśniewska
- Redakcja: Lucyna Gulska
- Kierownictwo produkcji: Stanisław Urbaniak
- Produkcja: Wytwórnia Filmów Oświatowych (Łódź)
- Bohater filmu: Franciszek Walczowski
Franciszek Walczowski – Zielarki Magii
Czerwony artykuł z czerwonego jak diabli Onetu.pl
Fragment artykułu o powstaniu w Łodzi Kolekcji Sztuki Modernistycznej mówiący CO NIECO O STOSUNKU lewicy polskiej do Szukalskiego i Walczowskiego oraz grup narodowych.
„….Tak więc w 1932 r. powstała w Łodzi Międzynarodowa Kolekcja Sztuki. Tym niemniej był to w pewnym sensie względny sukces naszej awangardy, jeśli weźmie się pod uwagę, i to trzeba mocno podkreślić, że nie było to stworzenie od podstaw muzeum sztuki modernistycznej, lecz jedynie włączenie kolekcji grupy a. r. w większą całość historyczną, jaką stanowiła przejęta przez miasto Łódź znaczna kolekcja sztuki rodziny Bartoszewiczów. Dzięki zapisowi Kazimierza Bartoszewicza to robotnicze miasto zyskało bardzo wiele w sferze kultury artystycznej. O sfinalizowaniu układów już w 1928 r. doniósł Kurier Łódzki , na którego to łamach pojawiały się później ataki na a. r. Kolekcję grupy po prostu włączono w większą, zaistniałą już w sensie prawnym całość, której fragmentem tylko był Dział Sztuki Nowoczesnej, jak go określał sam Strzemiński. Zapewne początkowo jedynie w ten sposób można było zacząć zmierzać ku naprawie i przezwyciężyć opór sił epigońskich, wspartych przez sanacyjna biurokrację i pewne środowiska nacjonalistyczne. Import modernizmu europejskiego za pośrednictwem głównie Brzękowskiego, który od lat przebywał w Paryżu i więcej tam spędzał czasu niż w Polsce, wyglądał dla łódzkich nacjonalistów podejrzanie. Odcięci murem własnych uprzedzeń od centrów kultury europejskiej z tym większą zaciekłością atakowali awangardę, nie dając sobie szansy na jej zrozumienie i przetworzenie na bardziej lokalny, nawet narodowy, polski charakter. To przeciwko nim Strzemiński, postrzegany przez nich jako przybysz i uzurpator, sformułował w punktach swe credo, zanim otrzymał w 1932 r. nagrodę artystyczną miasta Łodzi: 1) Hasło „Łódź dla łodzian” jest hasłem obniżającym powagę m. Łodzi i kompromitującym tych, którzy je wygłaszają. Łódź jest dostatecznie dużym miastem, by decydować o rozwoju sztuki w całej Polsce, a nie w samej tylko Łodzi. 2) Wskutek obniżenia malarstwa i jego wadliwego kierunku rozwoju w Warszawie wytwarza się konieczność zabrania głosu przez m. Łódź celem przeciwdziałania epigonizmowi warszawskiemu. 3) Łódź ma warunki rozwoju sztuki na przyszłość (wskutek ściślejszego związku z rozwojem sztuki europejskiej) lepsze niż Warszawa, lecz nie uważam, że już obecnie artyści łódzcy wywierają wpływ na sztukę polską. 4) Za zasługującego na nagrodę uważam tego artystę, który przez wysoki poziom swych prac i działalność artystyczną potrafił wywrzeć dodatni wpływ na rozwój całej sztuki polskiej. Takich artystów dziś Łódź nie posiada. Z tej deklaracji widzimy jasno, że moderniści próbowali okopywać się w ośrodkach uchodzących dotąd za peryferyjne dla kultury narodowej, jak Łódź czy Lwów, chociaż stanowiące silne ośrodki kultury, zwłaszcza żydowskiej, aby tworzyć nowe centra modernizmu zagrożonego w latach 30. przez sanacyjne i nacjonalistyczne tendencje promieniujące przede wszystkim z Warszawy, reprezentowane przez oficjalne biurokratyczne autorytety, przez owych blokaderów i stabilizatorów sztuki, którzy chcieliby zatrzymać rozwój artystyczny na poziomie przedkryzysowym, redukując przy tym najważniejsze osiągnięcia modernizmu, skoro nie sposób osiągnąć w gospodarce znaczniejszego postępu materialnego. Tak demaskował ich intencje Strzemiński. I stało się – 25 maja 1932 r. wręczono Strzemińskiemu łódzką nagrodę. Zdarzył się wówczas łatwy do przewidzenia incydent. Uroczystość zakłóciło protestacyjne wystąpienie łódzkiego malarza Wacława Dobrowolskiego, o którym będzie jeszcze mowa.
Gdyby nie alibi polskiej sztuki narodowej, w tym Jana Matejki czy Jacka Malczewskiego, trudno byłoby zapewne przeforsować lewicowym radnym ufundowanie w Łodzi instytucji roztaczającej opiekę nad polską i zachodnią awangardą, wobec której w tym czasie narastał już silny opór w całej Europie. Ponadto, trzeba było tę sztukę związać z polską tradycją sztuki nowoczesnej, także pogodzić się z formistami, których dotąd Strzemiński lekceważył. Właśnie w tych latach widać pewną zmianę taktyki Strzemińskiego wobec formistów. W ten sposób pozyskiwano sojuszników w kraju i izolowano wrogów wśród nacjonalistów. Oto jak pisał o omawianym wyżej wydarzeniu dawny formista Konrad Winkler: Społeczeństwo łódzkie odnosi się do kolekcji nowoczesnej na ogół przychylnie. Istnieje atoli w gronie artystów łódzkich mocna, „ultranarodowa” opozycja, której wystąpienia w pewnym odłamie tamtejszej prasy, zmierzają niedwuznacznie do zlikwidowania tej kulturalnej placówki. Obowiązkiem kulturalnych jednostek wchodzących w skład nowego zarządu m-Łodzi, byłoby conajmniej te zamierzenia poważnie utrudnić.
Franciszek Walczowski – Fragment Wawelu
To ostrzeżenie byłego formisty sprowokowała do złożenia wyjaśnień owych ultranarodowców, którzy prowadzili batalię przeciwko modernistom na łamach Kuriera Łódzkiego, a swoje idee próbowali propagować i w innych, ogólnopolskich, narodowych pismach literacko-społecznych. Założyli oni grupę Ryngraf (wspomniany już Wacław Dobrowolski, rzeźbiarz Zygmunt Kowalewski i Franciszek Walczowski), współtworzącą szeroką już wówczas opozycję – obok BLOKU-u Pruszkowskiego – wobec sztuki modernistycznej oskarżanej o monopolizację życia artystycznego i niezdolność do wyjścia naprzeciw narodowym aspiracjom społeczeństwa. Tak argumentował Walczowski (związany ponadto ze skrajnie nacjonalistycznymi Szukalszczykami), który jednak zastrzegał się wbrew rzekomo fałszywej informacji Winklera (notabene nazywany przez Szukalszczyków Żydowinkler), że nie kwestionują oni sensu istnienia owej kolekcji, lecz jedynie zwalczają uzurpacje modernistów i ich bezideowość, w czym wyrażają opinię większości środowiska łódzkiego. To oświadczenie sprowokowało z kolei kolejne sprostowanie czy raczej interwencję Stefana Wegnera i Jerzego R. Krauze, którzy byli we władzach związku łódzkich plastyków. Zakwestionowali oni oświadczenie Walczowskiego, jakoby wyrażał on głos większości artystów łódzkich. Jako sympatycy modernizmu nie omieszkali przy tym oskarżyć grupę Ryngraf o uprawianie czystej politycznej demagogii i o zwykłe awanturnictwo, ponieważ ich czysto polityczne i obce celom sztuki ataki nie znalazły jak dotąd żadnego poparcia w osiągnięciach artystycznych, a ich myśl nie wniosła do refleksji nad sztuką nic nowego. Wszystkie te przepychanki świadczą tylko o jednym, że przekazanie kolekcji grupy a. r. władzom miasta Łodzi wiązało się z włączeniem tej sztuki w większą całość, jaką stanowiła kolekcja Bartoszewiczów. Walka toczyła się natomiast o zachowanie proporcji w nowo powstałej Kolekcji im. Bartoszewiczów. Awangardziści z a. r. chcieli mieć decydujący wpływ na obraz tej kolekcji, podobnie jak inni postępowi artyści zrzeszeni w Związku Zawodowych Artystów Plastyków w Łodzi popierani przez organizacje związkowe także w innych miastach, jak Kraków, Lwów czy Warszawa. Większość artystów była dość solidarna w niechęci wobec biurokratycznemu zarządzaniu Muzeum Historii i Sztuki im. J. i K. Bartoszewiczów przez Komisję Muzealną powołaną przez Komisarza Rządowego m. Łodzi Wacława Wojewódzkiego. Awangardziści skupieni wokół Strzemińskiego chcieli pisać własną historię sztuki, niekoniecznie polskiej, lecz po prostu europejskiej, co spotkało się ze sprzeciwem sił nacjonalistycznych w Łodzi. Rzeczywiście, po dojściu Hitlera do władzy wiosną 1933 roku, co pozytywnie skomentował Roman Dmowski jako przejaw nadchodzącego odrodzenia europejskich narodów, nasi nacjonaliści dostali jakby nowy wiatr w skrzydła i wielu z nich oczekiwało, że wkrótce wszystko przewietrzy się również w Polsce. Aby promować wartości czysto malarskie, Strzemiński podjął batalię przede wszystkim przeciwko pozycji Matejki w polskim panteonie artystycznym, nawiązując sprytnie do dawnej krytyki Stanisława Witkiewicza w obronie wartości malarskich przed prymatem historycznej anegdoty. Stanisław Witkiewicz był od dawna autorytetem dla wielu sfer i trzeba była tylko wykazać, że modernizm jest kontynuacją tej linii rozwojowej, którą stanowili Kotsis czy Gierymscy. Strategią awangardy stało się wykazywanie, z czego zresztą nie zawsze rezygnowała, że zdobycze modernizmu nie są efektem zerwania z tradycją, lecz mają ścisły związek ze sztuką przeszłości jako rezultat jej ewolucji. A i sami awangardziści, jakby sprytnie uprzedzając ataki, równolegle obok eksperymentów malowali odpoczynkowe pejzaże czy powracali do przedmiotowości, o czym donosiła krytyka. W ten sposób pozbawiano argumentów konserwatywne środowisko reprezentowane przez głos Walczowskiego nie tylko w Łodzi, ale i w całym kraju. Były to lata, gdy polski modernizm musiał zacząć konsolidować swe siły i poszukiwać nowych sposobów docierania do społeczeństwa, jak to im uświadamiał przede wszystkim Karol Hiller w tekście ,,Nowe widzenie” w piśmie łódzkich związkowców ,,Forma”. Wymagała tego nowa sytuacja – zagrożenie modernizmu polskiego inspirowane likwidacją awangardy w Trzeciej Rzeszy i w Związku Sowieckim. W tym kontekście skuteczna obrona modernistycznego charakteru łódzkiej Kolekcji była wspólnym zwycięstwem ówczesnych sił demokratycznych w Polsce, stając się fundamentem współczesnego rozkwitu kultury artystycznej tego miasta.
WIADOMOŚCI ARCHEOLOGICZNE
Tom XXXIX/3, 1975(Russian and English summaries) |
Rozprawy | |
Zbigniew BUKOWSKI, Charakter osadnictwa kultury łużyckiej na Kujawach i we wschodniej Wielkopolsce | 275 |
Miscelllanea | |
Magdalena MĄCZYŃSKA, Szklany paciorek z „twarzami” z Balic, pow. Mościska | 297 |
Imre LENGYEL, Brunon MISZKIEWICZ, Porównanie wyników określenia płci i wieku szczątków ciałopalnych metodą morfologiczną i biochemiczną | 301 |
Materiały | |
Andrzej MARCINKIAN, Wczesnołużyckie cmentarzysko ciałopalne w Nowej Soli-Koserzu | 305 |
Janusz PIONTEK, Antropologiczna charakterystyka grobów ciałopalnych z cmentarzyska z III okresu epoki brązu w Nowej Soli-Koserzu | 313 |
Janusz PIONTEK, Jan STRZAŁKO, Późnolateńskie szkielety z Biskupina, pow. Żnin | 317 |
Krystyna MUSIANOWICZ, Cmentarzysko kurhanowe z VI-XIII w. w Klimentowiczach koło Szepietówki (USRR) | 325 |
Lechosław RAUHUT, Ludgarda DŁUGOPOLSKA, Cmentarzysko z XII-XIII w. w obudowie kamiennej w Rybałtach, pow. Siemiatycze | 339 |
Jerzy GULA, Badania wykopaliskowe w latach 1968−1969 na terenie zamku w Ostródzie | 373 |
Renata MADYDA, Wyniki badań przeprowadzonych w Lisowie, pow. Opatów | 385 |
Odkrycia | |
Jerzy BĄBEL, Podwójny młotek kamienny z Wólki Okopskiej, pow. Chełm Lubelski | 397 |
Jerzy GŁOSIK, Neolityczny topór kamienny z miejscowości Małyszówka, pow. Dąbrowa Białostocka | 397 |
Krzysztof KOWALSKI, Zabytki neolityczne z Nowego Daromina, pow. Sandomierz | 397 |
Jerzy BĄBEL, Naczynie kultury amfor kulistych ze stanowiska XII w Broniszowicach, pow. Opatów | 398 |
Krzysztof KOWALSKI, Topór kamienny z pow. Sandomierz | 399 |
Jerzy GŁOSIK, Znaleziska toporów kamiennych z okolic Pisza i Kolna | 399 |
Bogusław ABRAMEK, Siekierka miedziana z Okalewa, pow. Wieluń | 400 |
Teresa DĄBROWSKA, Materiały kultury przeworskiej z Tonkiel, pow. Siemiatycze | 400 |
Teresa DĄBROWSKA, Zabytki kultury przeworskiej ze Słochów Annopolskich, pow. Siemiatycze | 401 |
Barbara BUCZEK-PŁACHTOWA, Badania archeologiczne na zamku w Szczytnie w 1969 r. | 403 |
Barbara BUCZEK-PŁACHTOWA, Badania grodziska wczesnośredniowiecznego w Raciążu, pow. Sierpc w 1970 r. | 405 |
Krzysztof KOWALSKI, Nowe stanowiska archeologiczne z pow. Opatów | 408 |
Bogusław ABRAMEK, Nowe znaleziska archeologiczne znad górnej Prosny | 412 |
Kronika | |
Zygmunt W. PYZIK, Wystawa zbiorów archeologicznych ks. S. Skurczyńskiego w Muzeum Świętokrzyskim w Kielcach | 413 |
Iwo SAWICKI, Muzealny Przegląd Filmów – Kielce | 414 |
Krystyna MUSIANOWICZ, Wystawa „Prapolskie wierzenia, wyobrażenia i obrzędy w twórczości Franciszka Walczowskiego oraz tkaniny Zofii Walczowskiej” | 415 |
Na włoskich stronach Neopogańskich
można znaleźć taką oto informację o Związku Wici oraz o Kole Czcicieli Światowida i Franciszku Walczowskim, Zofii Stryjeńskiej i Stanisławie Jakubowskim:
O Franciszku Walczowskim, Zofii Stryjeńskiej i Stanisławie Jakubowskim – Strażnikach Wiary Przyrodzonej Słowian:
NELLA SECONDA REPUBBLICA
* Anche i pittori F. Walczowski, Zofia Stryjenska e
Stanislaw Jakubowski simpatizzavano per il paganesimo.
Franciszek Walczowski podczas pracy nad Światowidem (z filmu)
O Świętym Kole Czcicieli Światowida
* „Swiete Kolo Czcicieli Swiatowida” [Sacro circolo
degli adoratori di Svantevit], fondato da Wladyslaw
Kolodziej. Dal 1924 egli collaborò alla rivista
„Odrodzenie”, che si interessava di cultura
paleoslava. Kolodziej, assieme a K. Chobot e Jan
Sas-Zubrzycki, organizzò la „Towarzystwo Literatow
Lechickich” [Società dei letterati lechiti – i ‚lechi’
sarebbero stati gli antenati leggendari della nazione
polacca] che poi si mise a pubblicare le riviste „Siew
wolnosci” [Seme della libertà] e „Wiadomosci
astrologiczno-literackie”. Nel 1941 egli fondò a
Cracovia la società „Wielka rada drzewidow lechnii
polskiej” [Gran consiglio dei druidi dei lechiti
polacchi]. Dopo la seconda guerra mondiale, Kolodziej
pubblicò a Lodz il „Kalendarz slowianski” [calendario
slavo]. Nel 1965 e nel 1970 tentò di legalizzare la
sua „Lechnicki krag czcicieli Swiatowida” [Circolo
lechitico dei seguitori di Svantevit] – senza
successo. Dopo la sua morte, avvenuta nel 1978, Jerzy
Gawrych divenne direttore del gruppo, che però si
dissolse qualche anno dopo. Adesso Jerzy Gawrych è
membro del RKP.
Franciszek Walczowski przy pracy nad „Fragmentem Wawelu”
O Strażnikach Wiary Przyrodzonej ze związku Wici pisałem przy okazji omawiania odtworzeń przez Strażników Wiary Przyrodzonej kopców w miejscach dawnego kultu –chodziło konkretnie o Kopiec w Niepołomicach oraz Kopiec w Bytomiu.
* Il gruppo informale di Jozef Niecko e Ignacy Solarz,
simpatizzanti neopagani provenienti dai movimenti
contadini di sinistra, in particolare il „Zwiazek
mlodziezy wiejskiej ‘Wici’” [Unione dei giovani
contadini ‚Wici’] e il „Towarzystwo Uniwersitetow
Ludowych” [Società delle università popolari].
„Nieformalna grupa sympatyków pogaństwa [czyt. pogańska], kierowana przez Józefa Niećko i Ignacego Solarza, działała w organizacjach politycznych rolników, szczególnie w Związku Młodzieży Wiejskiej „WICI” i w Towarzystwie Uniwersytetów Ludowych”.
CB
Franciszek Walczowski – Magia wieczorna
♦
Franciszek Walczowski |
|
Kariera teatralna
Balladyna
Juliusz Słowacki
forma twórczości: | dekoracje i kostiumy |
teatr: | Teatr Miejski im. Juliusza Słowackiego Kraków |
data premiery: | 1945-12-22 |
Król Duch
Słowacki Juliusz
forma twórczości: | oprawa plastyczna |
reżyseria: | Kotlarczyk Mieczysław |
teatr: | Teatr Rapsodyczny Kraków |
data premiery: | 1946-11-02 |
Prawdziwa historia zdobycia…
Anonim aztecki
forma twórczości: | scenografia |
reżyseria: | Kotlarczyk Mieczysław |
teatr: | Teatr Rapsodyczny Kraków |
data premiery: | 1962-10-27 |
Kalewala
Epopeja fińska
forma twórczości: |
scenografia |
reżyseria: | Kotlarczyk Mieczysław |
teatr: | Teatr Rapsodyczny Kraków |
data premiery: | 1963-12-14 |
B. Castillo, „Prawdziwa historia zdobycia Meksyku”, od lewej: strój damski – Malicin dziewczyna aztecka, strój męski – starszy kapłan wróżbita, strój męski – bóg czarnej magii,1962
Rys. Franciszek Walczowski
(ANK, Teatr Rapsodyczny w Krakowie, sygn. TRK 239)
E. Lonnrot, „Kalewala”, od lewej: strój damski – matka Jukagainena, strój damski – Louhi, 1963
Rys. Franciszek Walczowski
(ANK, Teatr Rapsodyczny w Krakowie, sygn. TRK 249)
S. Wyspiański, „Legenda”, od lewej: strój męski – Łopuch, strój męski – Krak, 1961
Rys. Franciszek Walczowski
(ANK, Teatr Rapsodyczny w Krakowie, sygn. TRK 243)
S. Wyspiański, „Legenda”, od lewej: strój męski – Rusał, 1961
Rys. Franciszek Walczowski
(ANK, Teatr Rapsodyczny w Krakowie, sygn. TRK 243)
Akwarela Mogiłki – Dziady
79913/MEK
akwarela o wymiarach 91,5 x 122 cm, autorstwa Franciszka Walczowskiego, 1976 rok.
Kompozycja, przedstawiająca obrzędy zaduszne, ujęta jest w prostokąt leżący. Na pierwszym planie mogiły w kształcie kopczyków, na nich misy i płonące świece, między nimi antropomorficzne figury. Powyżej trzech mężczyzn i kobieta z urnami twarzowymi. Z lewej dwie kobiety z urnami i jedna z parującą misą. Wyżej, za płotem, schematycznie zaznaczone głowy mężczyzn i kobiet.
Prezentowany obraz to jedna z wielu prac Franciszka Walczowskiego – artysty, scenografa i antropozofa, który podjął próbę artystycznego wskrzeszenia pradziejów, tworząc malarskie wizje odwołujące się do mitów i legend, zachowanych w obrzędach Słowian.
Kilka słów o kolekcji
Kolekcja twórczości Franciszka Walczowskiego znalazła się w Muzeum Etnograficznym im. Seweryna Udzieli za sprawą jego żony Zofii, która była spadkobierczynią dorobku męża oraz wykonawczyni testamentu obojga małżonków – bratanicy Zofii Walczowskiej. Zasadnicza część kolekcji ofiarowana została muzeum w roku 2007 i trafiła głównie do działu sztuki MEK; niektóre jego części znajdują się też w archiwum (teczki z dokumentami i materiałami pisanymi i płyta CD), w bibliotece znajdują się „księgoznaki” i katalogi wystaw. Kolekcja składa się z 541 obrazów i 244 rysunków (łącznie: 785 pozycji inwentarzowych).
Obrazy namalowane są pastelami na kartonach, a rysunki i szkice wykonane na kartkach różnego formatu ołówkiem i farbkami wodnymi. Charakterystycznymi cechami malarstwa Walczewskiego są zgeometryzowane postacie wpisane w koło. Kształty i rysy są wyidealizowane (w typie malarstwa Zofii Stryjeńskiej), przedstawione bądź w ruchu, bądź mające charakter studiów gestów i głów. Ich tłem są fragmenty fantastycznych budowli historycznych w rodzaju warowni, bram i kolumn. Rysunki – to pełne gracji i dostojeństwa postacie, studia twarzy, tańczące pary. Autor, żywo zainteresowany legendowymi (bajecznymi) dziejami Polski przed chrześcijaństwem, przedmiotem narracji plastycznych uczynił postacie (boginki, rusałki i inne), oraz sceny obrzędowe i wierzeniowe odnoszące się do tamtych mitycznych czasów. Pozostawał przy tym pasjonatem antropozofii, i dzieje Polski wykładał w duchu ezoterycznym, czego dowodem jest twórczość plastyczna z charakterystycznym językiem pomagającym mu nazywać i tytułować swoje prace (np. „Światowit objawiający rok”, „Odczynianie uroków”, „Belin uczeń Skitiana”, „Lechicki wuj”, „Łada krospani Luba”, „Dziewa i Ładon”, „Dedbuk” itp.), a także teksty pisarskie zebrane pośmiertnie w tomie pod tytułem „O duszy narodu polskiego” wydanym w roku 2000 ze wstępem J. Prokopiuka (V.I.D.I. Nowy Sącz). Był on też autorem dwóch tomików wierszy „Przechadzka” i „Przechodzień”.
więcej: http://etnomuzeum.eu/Obiekty,186_akwarela_mogilki_dziady.html
Opracowała: Maria Robotycka
Franciszek Walczowski – Krak walczący ze smokiem
♦
Zofia Walczowska (1920 – 2003)
Zofia Walczowska – Portret dziewczyny
♦
O wystawie prac Zofii Walczowskiej w Kossakówce – Dziennik Polski 1972
Zofia Walczowska studiowala przed
wojną we Lwowie orientalistykę.
Szczególnie interesując się sztuką hinduską.
Po wojnie kończy krakowską
ASP, pracuje przy rekonstrukcji Ceramiki wawelskiej i przy renowacji
ołtarza Wita Stwosza, a od roku 1959 kieruje pracownią konserwatorską Muzeum Etnograficznego.
Artystka opracowuje swoje kompozycje ornamentowe oparte w większości na sztuce ludowej, na różnego rodzaju tkaninach. Używając specjalnych barwników – na wełnie, jedwabiu,
atłasie, filcu. Uzyskuje bardzo ciekawe rezultaty kolorystyczne. Każda kompozycja jest następnie odpowiednio utwierdzana i często wykończona efektowną oprawą.
Na wystawie prac Zofii Walczowskiej, która do końca miesiąca będzie
czynna w „Kossakówce” można zobaczyć również malowane na tkaninach portrety, przy czym i tutaj tłem dla portretowanych osób są bogate ornamenty związane charakterem z przedstawioną postacią.
(ko)
Jej siostra, Barbara, była żoną pisarza emigracyjnego Andrzeja Bobkowskiego – zmarła w Gwatemali we wrześniu 1982 roku.
„…
Barbara Bobkowska z domu Birtus urodziła się 13 grudnia 1913 roku w Krakowie. Nawet chrzciny miała trzynastego. Kto wie, czy ta „trzynastka” nie zaważyła na jej losach. Początek lat 30. XX wieku. Basia uczy się w żeńskim seminarium nauczycielskim im. Preisendanza w Krakowie, interesuje się literaturą, teatrem, grywa w międzyszkolnych przedstawieniach. To właśnie w tym czasie poznaje Jędrka, dość niesfornego ucznia krakowskiego gimnazjum im. Nowodworskiego, późniejszego pisarza Andrzeja Bobkowskiego. Zawalił maturę, a właściwie przehulał i nie został do niej dopuszczony. Musiał zdawać w innym terminie.
Ona oraz jej dwie starsze siostry: Zofia (po mężu Walczowska) i Hanna (Seifert), były plastyczkami. Wszystkie ukończyły krakowską Szkołę Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego. Trzecia siostra Maria (Stawska) studiowała geografię i historię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Najmłodszy z rodzeństwa Jan urodził się w w 1918 roku. Tuż przed wojną rozpoczął studia medyczne, ale dyplom uzyskał dopiero we Francji, gdzie trafił z niemieckiej niewoli. Ich ojciec zmarł w 1921 roku i pięcioro dzieci wychowywała sama matka.
PS od pani Jadwigi Piżl
W sprawie Zofii Walczowskiej: pierwsza żona Franciszka Walczowskiego Zofia (z domu Birtus) była również artystką malarką i zmarła w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych. Jest pochowana na cmentarzu Rakowickim (krzyż projektował Franciszek Walczowski). Pani Barbara Bobkowska była siostrą Zofii Birtus. Panią Marię Stawską (pierwszą doktorantkę Uniwersytetu Jagiellonskiego) poznałam u Franciszka Walczowskiego w pracowni przy ulicy Batorego w pracowni w domu “pod Stańczykiem”. Druga żona Franciszka Walczowskiego (również Zofia) primo voto Życzyńska była rzeźbiarką. Pracowała jako konserwator na Wawelu, później w Muzeum Etnograficznym. Znane mi Jej prace to głowa Zofii Birtus oraz głowa Zosi Marcinkowskiej (tragicznie zmarłej młodej aktorki), wykonywała też tkaniny według projektów Franciszka. Dzielnie towarzyszyła Franciszkowi do ostatnich Jego chwil. Franciszek Walczowski był chrzestnym ojcem mojej córki Bogny i bliskim mi bardzo przyjacielem. Jadwiga Piżl
Sprostowanie bratanicy Franciszka Walczowskiego pani Miklaszewskiej
– stan wojenny nie był bezpośrednią przyczyną śmierci prof. F. Walczowskego a wypadek, który zdarzył się w drodze na wystawę w Pałacu Sztuki przy Placu Szczepańskim. F.Walczowski pośliznął się i upadł. Złamanie stawu biodrowego i komplikacje w leczeniu były bezpośrednią przyczyną śmierci.
– Z. Walczowska z d. Miklaszewska ( Życzyńska, Walczowska po mężu) nie była siostrą B. Bobkowskiej, H. Seifert ani M. Stawskiej. Miała dwie siostry Stellę i Helenę oraz 4-ch braci.
– odnośnie pierwszej żony F. Walczowskiego to miała na imię Jadwiga i zmarła w 1955r