Nie ma najmniejszej wątpliwości, że wiadomości które możemy odnaleźć w polskich herbarzach są częścią naszej historii. Ukryta jest w nich wiedza nie tylko o naszych dawnych rodach, ale i polityce prowadzonej przez władze państwa. Przypomina mi to kłębek różnokolorowych nici powiązanych i niemiłosiernie poplątanych z sobą w taki sposób by nie można było tego rozplątać i trafić do prawdy. Fakty powiązane z legendami prawdziwymi i wymyślonymi bzdurami w taki sposób, aby zatrzeć dawne wierzenia i dawną historię narodu. Znaki herbowe, pozostałość po dawnym cesarstwie rzymskim, poplątano z polskimi stanicami. Zatarto znaczenie jednych i drugich. Nikt się nie zastanawia po co cesarstwu rzymskiemu były potrzebne herby a narodom słowiańskim stanice.
Sprawa jest stosunkowo prosta
Cesarstwo rzymskie miało niewolniczą organizację państwa. Król był niewolnikiem cesarza, książę niewolnikiem króla. Po drabinie społecznej schodziły następne urzędy. Hrabia był odpowiedzialny za hrabstwo, baron za baronię. Baronom podlegali właściciele ziemscy, czyli szlachta a szlachcie reszta społeczeństwa. Każdy na swym urzędzie stanowił prawo, które obowiązywało niższe kasty społeczne. Po rozpadzie cesarstwa rzymskiego na państwa, zwane Zachodem, pozostał system organizacyjny państwa, któremu nadano nazwę feudalizm. Logo feudałów były znakami osobniczymi, bogato zdobionymi liśćmi rozmaitego ziela, po łacinie herba, stąd nazwa znaku.
Znaki staniczne Słowian wyrosły z innej potrzeby, której nie mogli pojąć i zrozumieć Rzymianie i post-rzymianie. Patrzyli i widzieli, ale mierzyli własną miarką. Pozostał opis niemieckiego biskupa i kronikarza Thietmara żyjącego w czasach Bolesława Chrobrego.
W czasie najazdu króla niemieckiego na państwo Bolesława Chrobrego, Niemcy wcielili do swej armii słowiańskie plemiona zza Łaby, które jeszcze nie zostały schrystianizowane. Gorszył się biskup, że poganie na wojnę niosą z sobą chorągwie i znaki swoich pogańskich bogów. W innym miejscu opisuje laskę z ręką trzymającą obręcz żelazną z którą wkraczano do domów i odprawiano obrzędy (sądy). Oczywiście, w pojęciu chrześcijańskiego biskupa owa laska była obrazem pogańskiego bóstwa, któremu nadał jakieś imię.
Marian Plezia wybrał z różnych kronik wiadomości i przetłumaczył na język polski. Pracę zatytułował „Najstarsze świadectwa o Słowianach”. Pozostał opis gromady Słowian, którzy weszli za łupem w najbogatsze strony Cesarstwa, nic sobie nie robiąc z zawodowych legionów cesarstwa. Gdy już wracali, obciążeni łupem zastąpiły im drogę wojska cesarskie, trzykrotnie liczniejsze. Wataha Słowian atakowała kupą i kupą uciekała. Trąbiono, robiono dużo wrzasku.
Kronikarz ostatecznie przyznaje, że ta niewyszkolona w fachu wojennym wataha wyrżnęła w pień trzykrotnie liczniejszą, doskonale wyćwiczoną, armię rzymską.
Co? – Stał się cud?
Prawda wydaje się bardziej prozaiczna. Słowianie stosowali prostą taktykę wojenną, na którą cesarscy patrzyli a zrozumieć nie mogli.
Dowódca prowadził bitwę, nie ganiając z mieczem po polu, ale po ustawieniu oddziałów obierał punkt strategiczny z którego obserwował pole i rozgrywał bitwę. Do tego potrzebna była łączność, przynajmniej na odległość wzroku i słuchu. Stąd konieczność sygnalizacji dźwiękowej i wizualnej. Ponieważ u Słowian panował ustrój rodowy, rody stawały wspólnie do boju. Każdy ród miał swoją stanicę, czyli chorągiew ze znakiem rodu, przechowywano ją we wspólnym budynku i brano na wojnę. Oprócz stanicy do rodu przypisany był sygnał dźwiękowy, grany na rogach. System porozumienia składał się z różnych melodii, przy pomocy których dowódca wydawał rozkazy. Odpowiednie ruchy chorągwi to również system porozumienia. Dzięki takiej łączności dowódca mógł posłać do boju wybrane oddziały, nakazać atak, ucieczkę, uderzenie klinem czy ławą na precyzyjnie wybrane oddziały.
Nazwa znaku rodowego i chorągwi – „stanica” wywodzi się z systemu sprawowania władzy. Wszelkie prawo obowiązujące w rodzie było stanowione na wspólnym wiecu, stąd stanica – nazwa znaku rodowego.
Nasi uczeni w piśmie twierdzą, że stare znaki rodowe na polskich herbach są runami. Mają rację, z jednym zastrzeżeniem. Nie wiedzą czym są runy. Uczeni rosyjscy do dzisiaj runami nazywają ideograficzny system pisma, tymczasem jest to system fonograficzny – stąd nieporozumienie.
Stare polskie stanice, czyli znaki rodowe są, w wielu wypadkach, ideograficznym zapisem legendy rodu. Zatem, są to ideogramy a nie runy i nie pogańskie bogi, jak twierdził biskup Thietmar. Zapis nie jest tak dokładny, jak fonograficzny, ale pomaga bez trudu zapamiętać legendę.
W heraldyce polskiej zostały przechowane znaczenia poszczególnych symboli, przy ich pomocy można pokusić się o odczytanie piktogramów.
Odczyt ideogramu „ŚLEPOWRON” nie stanowił żadnych trudności, ponieważ od dziecka znałem legendę ustną, przekazywaną w tajemnicy. Legenda sięga bogów słowiańskich a w rozumieniu chrześcijan „diabłów”. W obawie przed księdzem proboszczem i drwinami sąsiadów jest to legenda szeptana. Mały to honor dla rodu, gdy ma „znak rodowy” dany przez szatana.
Znaczenie polskich symboli heraldycznych.
- Korona to symbol władzy.
- a) korona pełna z krzyżem – królewska i książęca.
- b) korona z dziewięcioma pałkami – hrabiowska.
- c) korona z siedmioma pałkami – baronów.
- d) korona z pięcioma pałkami – szlachecka. Korony „b” i „c” w Polsce nie używane.
- Obręcz zwana również kuną – symbol prawa.
- Połowa okręgu, może być zapisana podkową, to kopuła nieba. Jest to czytelny piktogram.
- Krzyż równoramienny.
W zależności od kształtu, krzyżem równoramiennym zapisywano różne pojęcia.
- a) krzyż równoramienny prosty to zapis kierunków świata – górne ramię wskazuje gwiazdę polarną.
- b) krzyż równoramienny prosty to również zapis nieba
- c) krzyż równoramienny prosty z dorysowaną jedną kreską, to zapis pierwszego światła na niebie, czyli słońca – zwany swargą.
- d) krzyż równoramienny z dwoma kreskami to zapis drugiego światła na niebie – księżyca.
Tylko w jednym wypadku, na artefaktach z Vinczy znalazłem krzyż równoramienny z trzema kreskami. Tym znakiem może być zapisana jutrzenka, lub – według wed indyjskich – mały księżyc, który wpadł do oceanu i spowodował wielkie tsunami zwane, przez różne kultury, potopem.
- e) krzyż równoramienny, którego ramiona zakończone są pięcioma pałkami, to zapis słowa kosmos. Zapisywano to słowo również krzyżem składającym się z czterech trójkątów. Jeżeli na przecięciu tego krzyża jest kółko, mamy zapisane słowiańskie pojęcie boga czyli – Rozum i Energia kosmosu z której zbudowano świat. Słowiańska „wieda” nawet kamień uważała za energię boga z którego można było skrzesać iskrę – duszę przodka.
- Ptak ślepowron to posłaniec poprzez którego słowiańskie bóstwo kontaktuje się z ludźmi.
Zapis ideograficzny, czytany dosłownie: „Bóg na niebie, poprzez ślepowrona, przekazuje prawo królowi.”
Legenda jest trochę dłuższa.
A gdy poległ król na wojnie, małoletni królewic, nie przygotowany do pełnienia swych obowiązków, popełniał same błędy. Królestwo zaczęło się rozpadać. O pomoc zwrócił się do Boga. Rano ujrzał ptaka – ślepowrona z kuną (obręczą na beczkę) w dziobie. Gdy się zbliżył – obraz znikł. Pewien, że to znak o Boga zwrócił się do kapłana, który umiał czytać mowę bogów, o wyjaśnienie. Otrzymał taką odpowiedź.
Społeczeństwo składa się z Rodów jak beczka z klepek. Aby beczka nie przeciekała klepki muszą być do siebie dopasowane i złączone obręczami. Tak samo rody, muszą żyć w zgodzie i współpracować ze sobą. Gdy pustą beczkę wystawimy na słońce, klepki wyschną, obręcze popuszczą. Beczka będzie przeciekać i wszelkie dobro w niej zawarte wycieknie.
Jak naprawić beczkę?
Docisnąć obręcze a beczkę wstawić do wody by wyschnięte klepki nasiąknęły i spęczniały.
Obręcze na beczkę spełniają tą samą rolę co prawo w społeczeństwie. Do każdej beczki muszą być odpowiednio dobrane obręcze a prawo do społeczności.
Królewicz zrozumiał radę bogów. Pilnował prawa, zgody i baczył by rody były bogate i liczne.
Znak staniczny rodu Odrowążów – stylizowane drzewo życia – to również opowieść, legenda. Aby ją odczytać musimy poznać wierzenia Słowian przedchrześcijańskich. Świat ludzi, dusz ludzkich i świat bogów zapisywano „Drzewem życia”. Korona drzewa to PRAWIA – świat bogów, w wyobrażeniu – widziane niebo dniem. Pień drzewa to JAWIA, świat jawny, widzialny, ludzki. Korzenie drzewa to NAWIA – świat widziany nocą. To do Nawi – na księżyc udawały się dusze Słowian po śmierci. Z zapisu na urnie z Białej pod Łodzią wiadomo, że po trzykrotnej reinkarnacji na ziemi.
Dusza Słowianina to iskra boża – jest nieśmiertelna. Iskrę bożą widziano w czasie burzy. Gdy śniegi stopnieją a matka Ziemia nasiąknie życiodajną wodą, bóg Pierun przychodzi z burzą i swym ognistym nasieniem zapładnia ziemię. Trawa zaczyna rosnąć a drzewa wypuszczają liście. Ziemia rodzi.
Błyskawice kojarzono z bożym nasieniem i ognistym wężem. Figurka nasienia bóstwa z Przylwic ma kształt węża z ludzką twarzą i skrzydłami ptaka. Całość przypomina ludzki plemnik. Błyskawicę – węża ognistego kojarzono z wężem ziemskim. To w nim mogła przebywać dusza przodków, był poważany i chowany w domu. Odwdzięczał się tępieniem myszy. Sen zimowy gada kojarzono ze śmiercią a wiosenne przebudzenie z wylinką i zmartwychwstaniem. Być może z tych obserwacji i skojarzeń zrodziła się wiara w reinkarnację.
Słowo odrowąż to nic innego jak nazwa wylinki węża, kojarzona ze zmartwychwstaniem. Reszty nie trudno się domyślić.
Przodek rodu, być może na wojnie, dostał w głowę i zapadł w śpiączkę kojarzoną ze śmiercią. Po wielu dniach obudził się jak wąż po wylince. Na upamiętnienie tego faktu przyjął nazwą Odrowąż, czyli Zmartwychwstały, oraz symbol Drzewa Życia – bo „ożył”. Cały problem polega na tym, że legenda i znak nie są zgodne z nowo przyjętą wiarą. Dorobiono nową legendę – jakże chrześcijańską. „Przodek Odrowążów odarł komuś wąsy”. Z Drzewa Życia zrobiono strzałę z wąsami, której użył przodek do odzierania wąsów. Legenda głupia bo głupia , ale nie trzeba już kojarzyć znaku z wierzeniami słowiańskimi.
Okazuje się, że jednak działa tajny przekaz ustny. Czesław Białczyński zachował pamięć swego Rodu i rozumienie znaku stanicy jako Drzewa Życia.
Wróćmy do zapisu Thietmara.
Żelazna obręcz trzymana w ręku to symbol prawa. Laska musiała być atrybutem sędziego, jak dzisiejsza toga i łańcuch, lub sejmowa laska marszałkowska. Niezbyt rozgarnięty biskup wszystko kojarzył z bóstwami Słowian. Żelazny pierścień, zwany kuną, niegdyś spełniał funkcje prawne, do dzisiaj istnieje, jest wmurowany w zewnętrzną ścianę Kościoła Mariackiego w Krakowie. Skazańca zakuwano za szyję w owo narzędzie prawa i wystawiano na widok publiczny na upokorzenie.
Winicjusz Kossakowski