Joanna Treder – Krew Światowida
Tam wewnątrz Góry, wewnątrz kurhanu…
coś tam pompuje krew Światowida –
wielkie dynamo.
Światowid upadł, dwanaście wieków
roztrzaskał piorun, powalił wicher –
słabość w człowieku.
A pod kurhanem, gdzie nic nie widać
wszystko się tłoczy, nie ma gdzie uciec
krew Światowida.
I wszystko nadal krąży w obiegu,
i wszystko dynamo wciąż pompuje
i krew, i limfa wydyma ziemię –
ziemia jak pierś faluje.
Ziemia kurhanu jak płuca faluje
i ciało moje w łuk się wygina;
krew Światowida wypływa na wierzch
w postaci wina.
Pulsuję wewnątrz ciała kurhanu
jak w ptolemejskiej bombce wszechświata –
kiedyś kamieniem był, mym totemem;
mijają lata…
Jestem prądnicą, jestem kamieniem –
w sercu mam kamień… jestem Mokoszą;
ludzcy bogowie mają to wszystko
o co poproszą.
Pnę się do góry, pnę się do mózgu,
by zająć jego miejsce na szczycie;
być Światowidem z sercem z żelaza…
Czy to jest życie?