na przykładzie modelu elektrycznego
Mocno swego czasu zareagowałem na porównanie, posłyszane, gdzieś w tekście pisanym przez mądrego człowieka, że najlepsze czego człowiek permanentnie potrzebuje do życia to bycie w stanie w którym energia swobodnie przepływa czyli w takim w którym nie stawiamy żadnego OPORU. Stawiamy opór – prosty przykład: negatywne myśli, emocje, używki – zaburzają przepływ, obniża się energia, powstają blokady, wiry. Chodzi o to co w elektronice jest doskonale znanym parametrem – mianowicie chodzi tu o OPÓR prądu. Natężenie prądu to iloraz Napięcia przez Opór. Do regulacji natężenia prądu (i napięcia) używa się OPORNIKÓW. To opornik stawia opór wyrażany parametrem zwanym Rezystancją. Taką oto metaforę sobie znalazłem kiedy to czytałem o tym, że najprostsza recepta na życie to NIE STAWIAĆ OPORU. Chodziłem z tym w głowie, nawet rysowałem sobie przekreślony symbol opornika.
Wszystko ułożyło mi się kiedy przeczytałem trochę informacji o Ormusach.
Według wszelkiego prawdopodobieństwa Ormus to silny środek stymulujący życie, zapewniający rzekomo nieśmiertelność, wytwarzany z ciężkich metali szlachetnych (np. złoto, platyna, rad) w procesie przetworzenia tego metalu na jego postać monoatomową, kiedy to posiada on odpowiednie ilości par elektronów – wszystko to dosłownie porządkuje energetykę (messmeryzm) w człowieku, to bomba immunologiczna która stawia organizm w stan pełnego zdrowia włączając w to właściwości sensytywności, telepatii, lewitacji i innych czyli człowiek osiąga pełnię fizycznie i duchowo. Nie jest to darmowa energia, jak przeczytałem (a raczej heroina duchowa) prowadzi do tego, że istota traci swoje wewnętrzne światło, swój wewnętrzny ogień bo pozyskuje go z zewnątrz (patrz narkomania, alkoholizm, nikotynizm i inne). Tyle w wielkim skrócie. Więcej na ten temat, o istotach które przybyły na ziemię w poszukiwaniu złota i innych szlachetnych kruszców, można dużo przeczytać w sieci, o tym że potrzebowali do wydobywania z tych najgłębszych kopalń (pokłady tego typu metali leżą często bardzo głęboko) niewolników/pracowników (czyli nas) też można poczytać.
Nie ten wątek mnie interesuje aktualnie. Chodzi o to że te metale to NADPRZEWODNIKI, to nadprzewodnictwo (i tu znów kłania się elektronika) odgrywa tu rolę najistotniejszą. Czyli połączmy słowo OPÓR z jego idealną przeciwstawną formą i otrzymamy nie PRZEWODNICTWO tylko nawet NADPRZEWODNICTWO.
Człowiek pierwotnie i w stanie idealnie zdrowym jest niezachwianym, nie stawiającym OPORU, PRZEWODNIKIEM jeśli chodzi o fizyczne i kwantowe właściwości nie tylko elektryczne, ludzkiego organizmu. Jest istotą fizyczną i duchową. Wszystko jest połączone od komórki po logos/nadświadomość.
Zagrożeniem, jednym z najsilniejszych jest i tu uwaga: PRZEWODNICTWO DUCHOWE.
Zobaczmy jak sprytnie wykorzystano to słowo żeby nas spętać. Wiadomym jest że siły niekoniecznie dobra (tak ich sympatycznie nazwałem choć na to nie zasługują zupełnie) wykorzystują naturę przeciwieństw, jeśli nie wiesz o co chodzi – obejrzyj jakiekolwiek nagranie z publicznych występów jakiegokolwiek polityka np. Obamy, zobaczysz że wszędzie tam gdzie używany jest zwrot np. pokój – chodzi o wojnę. np. dla utrzymania światowego pokoju (dokonujemy inwazji na Irak, Syrię i kogo tam jeszcze), i tak w kółko, dla praktyki polecam obejrzeć wiadomości na popularnym kanale. Wystarczy przywrócić właściwe znaczenie poprzez odwrotność i wszystko staje się jasne.
Przewodnictwo duchowe (świadome poddanie się przepływowi pewnych sił przez siebie) to odebranie nam wewnętrznego ognia, oddajemy się we władanie innej istocie, religii, autorytetowi i to wprawia nas w OPÓR wobec samych siebie.
Tracimy siebie nie rozpoznając siebie od nie-siebie. Umieramy odcięci od uczuć wyższych, odcięci od bliskich, od siebie, jako samotne wyspy zombie.
W moim pierwszym silnym odczuciu to brak OPORU był ważny. Teraz widzę że chodzi tu o PRZEWODNICTWO ale nie w sensie do jakiego najbardziej jesteśmy przyzwyczajeni (poprzez programowanie nas). Nie chodzi tu o przewodnictwo duchowe czy jakiekolwiek inne w którym ktoś czy coś kimś PRZEWODZI, nie – to jest właśnie ta druga, negatywna strona której się oddaliśmy cywilizacyjnie pod naporem dezinformacji, zakłamania, czy czego tam jeszcze, biorąc pod uwagę spryt naszych oprawców, genialnie wykorzystujących prawo nieingerencji bo to przecież my to czynimy z własnej Woli. O tym mówił J. Krishnamurti, o tym mówią inni przebudzeni. Ufaj sobie, swojemu sercu, nie miej autorytetów bo mogą cię sprowadzić na manowce, które nie są twoją drogą, nie są Twoją historią tylko ich i to często skrzywioną w zwierciadle ich własnego ego.
Nie chodzi tu zatem o PRZEWODZENIE komuś czy czemuś TYLKO bycie w stanie niezakłóconego PRZEWODZENIA. Przewodzenia bez OPORU. Jeśli żyjemy uważnie, bez OPORU, wykorzystując wewnętrzny a nie zewnętrzny ogień, wtedy zdołamy NADPRZEWODZIĆ gdyż ze swojej natury jesteśmy NADPRZEWODNIKAMI.
Przewodnictwo i nadprzewodnictwo to pojęcia które współcześnie wymagają odczytania, na nowo, przywracając im właściwe znaczenie, ku chwale ludzkości i trwodze jej ciemiężycieli.