Wallace Delois Wattles (1860-1911) był amerykańskim pisarzem – prekursorem popularnych dziś książek
o sukcesie i bogactwie.
W wyniku własnych studiów różnych filozofii i wierzeń odkrył „zasadę twórczej myśli” , metodę kreatywnej wizualizacji i inne praktyczne zasady osiągania tego, czego się pragnie.
Dzięki stosowaniu tych metod wzbogacił się pod koniec swego życia, co pozwoliło mu z przekonaniem głosić swe odkrycie w formie wykładów i książek.
Napisał ich kilka, ale niniejsza (tytuł oryginalny: The Science of Getting Rich , rok wydania 1910) jest najbardziej znana i doceniana.
Inne książki autora to: Health Through New Thought and Fasting, The Science of Being
Great, The Science of Being Well, The Science of Becoming Excellent,Financial Success:
Harnessing the Power of Creative Thought, A New Jesus, The New Science of Living and
Healing, How To Get What You Want, Making The Man or Woman Who Can, powieść
Hellfire Harrison.
Więcej informacji o autorze i jego dziełach można znaleźć na stronach:
http://wallacewattles.wwwhubs.com/
http://wallacewattles.com/wallace.htm
http://www.scienceofgettingrich.net/
To co tutaj wybrałem to tylko fragment książki o tym jak się wzbogacić ale wiedza podana w tej książce może być wykorzystana do realizacji dowolnego celu.
“Ta książka jest pragmatyczna, nie filozoficzna – jest podręcznikiem, a nie naukową rozprawą o teoriach. Jest przeznaczona dla mężczyzn i kobiet, których najbardziej palącą potrzebą są pieniądze, którzy najpierw chcą się wzbogacić, dopiero potem filozofować.
Jest dla tych, którzy oczekują rezultatów i będą traktować wnioski z badań jako podstawę do działania, bez zagłębiana się w procesy, na podstawie których te wnioski wyciągnięto.
Oczekuję, że czytelnik przyjmie fundamentalne założenia na wiarę, tak jak przyjąłby stwierdzenia dotyczące praw związanych z elektrycznością, gdyby ogłosili je Marconi czy Edison.
Przyjmując owe założenia udowodnisz ich prawdziwość poprzez postępowanie zgodnie z nimi. Każdy mężczyzna i kobieta, którzy to zrobią, bez wątpienia staną się bogaci, bo zastosowane tu naukowe założenia są precyzyjne i niepowodzenie nie jest możliwe.
Pisząc tę książkę wszystko podporządkowałem zwykłości o prostocie stylu, tak, by wszyscy mogli ją zrozumieć.
Przedstawiony poniżej plan działania oparty został na wnioskach z rozważań filozoficznych.
Został dokładnie sprawdzony i jako eksperyment praktyczny przeszedł pomyślnie najważniejszy test: działa!”
Wasz
W. D. Wattles
” Wszystko na ziemi jest wykonane z pierwotnej substancji, która daje początek wszystkiemu.
Powstają coraz to nowe formy, te starsze zanikają, lecz wszystkie są ukształtowane przez jedną rzecz.
Zasób owego bezkształtnego surowca, czy też substancji pierwotnej jest nieograniczony.
Powstał z niej świat, ale nie została ona wykorzystana w całości.
Wolne przestrzenie pomiędzy różnymi formami świata widzialnego przenika i wypełnia substancja pierwotna,
bezkształtny surowiec. Można zrobić jeszcze dziesięć tysięcy razy więcej niż już zrobiono,
a nawet wówczas istniejący we wszechświecie zapas surowców nie zostałby wyczerpany
Bezkształtna, pierwotna substancja jest inteligentna.
To substancja, która myśli.
Jest żywa i zawsze dąży do pełni życia.
Naturalnym i wrodzonym instynktem jest chęć, by przeżyć więcej.
W naturze inteligencji jest by się rozwijać, świadomość próbuje przekroczyć granice
i znajdować coraz pełniejszy wyraz.
Świat form został stworzony przez bezkształtną żywą substancję, która przybiera formę,
by wyrazić się w sposób bardziej pełny.
Świat jest wspaniałą ostoją życia i zawsze zmierza tam, gdzie życia jest więcej i gdzie funkcjonuje ono
w sposób bardziej pełny.
Natura została ukształtowana tak, by sprzyjać rozwojowi życia – jest on dla niej najważniejszym elementem pobudzającym.
W związku z tym natura szczodrze dostarcza wszystkiego, co przyczynia się do powstania i rozwoju życia.
Nie może niczego zabraknąć, chyba, że Bóg chciałby zaprzeczyć samemu sobie
i zniweczyć swe własne dzieła.
Nie jesteś biedny dlatego, że zasoby bogactw są niewystarczające.
Jest faktem, który przeanalizuję nieco dalej, że osoba postępująca i myśląca w odpowiedni sposób
jest w stanie mieć kontrolę nawet nad ową bezkształtną substancją pierwotną.
Materiał, z którego wszystko jest zrobione to substancja myśląca,
a dominująca w owej substancji myśl o formie – stwarza tę formę .
Substancja pierwotna porusza się zgodnie ze swymi myślami.
Wszystko co widzisz na świecie, każdy proces, który obserwujemy w naturze to
widzialny wyraz myśli zawartej w substancji pierwotnej.
Myśląc o formie, substancja przybiera ją; myśląc o ruchu – wykonuje go.
W ten sposób powstały wszystkie rzeczy.
Żyjemy w świecie myśli, a jest on częścią wszechświata myśli.
Myśl o poruszającym się wszechświecie spowodowała,
że nieuformowana substancja – przybrała formę układów planetarnych i w tejże formie pozostaje.
Myśląca substancja przybiera formę swojej myśli i postępuje według niej.
Wypełniając myśl o krążących systemach słońc i światów, substancja przybiera
formę tych ciał i kieruje nimi zgodnie ze swą myślą. Myśląc o formie wolno
wzrastającego dębu, zachowuje się tak samo i produkuje drzewo, choć praca ta
może zająć całe wieki. W dziele stwarzania owa nieuformowana pierwotna
substancja zdaje się działać zgodnie z wytycznymi, które sama ustaliła. Innymi słowy,
samo myślenie o dębie nie spowoduje nagle powstania w pełni ukształtowanego
dorosłego drzewa, ale zapoczątkowuje ruch sił, które owe drzewo stworzą, zgodnie z
ustalonymi regułami wzrostu.
Każda myśl rozumnej substancji pierwotnej o formie, powoduje stworzenie tej formy,
lecz zawsze, a w każdym razie zazwyczaj, zgodnie z wcześniej ustalonymi regułami
wzrostu i działania.
Myśl o domu o określonej konstrukcji, zaszczepiona w nieuformowanej
substancji, nie sprawi, że ten dom natychmiast powstanie, ale spowoduje właściwy
zwrot twórczych energii, od dawna działających w handlu i przemyśle, tak, że
rezultatem będzie szybkie wybudowanie domu. Gdyby jednak nie było istniejących
kanałów, którymi twórcza energią mogłaby efektywnie działać, wówczas dom
zostałby stworzony bezpośrednio z substancji pierwotnej, bez oczekiwania na skutki
powolnych procesów świata organicznego i nieorganicznego.
FIZYKA SKRYTA W WEDACH
Skąd się wzięły religie
*******************************************************************
Niniejszy artykuł to rezultat mojej fascynacji przeczytaną niedawno książką o fizyce wedyjskiej. Pisząc go, opieram się na własnych przemyśleniach oraz na następujących źródłach:
1. Raja Ram Mohan Roy, Vedic Physics. Scientific Origin of Hinduism, Golden Egg Publishing, Toronto;
2. Gopinath Kawiradź, “Otwarcie się stworzenia”, niepublikowany rozdział książki Pogląd śaktyjski w literaturze tantrycznej, przełożonej z hindi przez Annę Rucińską.
Weda to po polsku “wiedza”. Oznacza prawdziwe poznanie, nie zaś powstałe w kali-judze (wiekach ciemności) martwe obyczaje. Skostniałe wierzenia i religie to tarcza ochronna niewiedzy. Pradawną, olbrzymią wiedzę naukową zakodowano w Wedach, aby mogła przetrwać niesprzyjający okres. W miarę jak człowiek coraz głębiej pogrążał się w materię, tracił świadomość swych możliwości i umiejętność czerpania z zapisów wiedzy kosmicznej. Obecnie, w związku z przejściem planety w nową epokę Prawdy (satja-jugę) dość gwałtownie ją odzyskuje.
Wedy przekazano po to, by wiedza zachowała się dla potomnych. Przemyślnie upostaciowano opisywane siły i zjawiska przyrody w barwny panteon bóstw. Źródło, czyli wszechprzenikającą Świadomość, podstawę manifestacji wszelkich bytów, Wedy nazywają brahmanem (Tym, co się rozszerza). Gdy ciemność niewiedzy skryła istotę prawdziwej, naturalnej religii (sanatana dharmy), uniemożliwiając bezpośredni kontakt ze Źródłem, TO stało się niezrozumiałym Bogiem, napawającym czcią, a w naszej kulturze wręcz bojaźnią. Ja sama, pisząc ten artykuł, używam dużych liter w określeniach Źródła. TO, bowiem, chociaż daleka jestem od mistycyzmu, napawa najwyższym szacunkiem i ciągle na nowo zadziwia.
Wedanta, czyli upaniszady, pisma stanowiące ukoronowanie, esencję treści Wed, określa Źródło jako samoświetlną Świadomość, jedyną Rzeczywistość (Sat) i zarazem szczęśliwość (ananda). Brahman zapragnął się podzielić i dlatego “wymarzył”, czyli wyprojektował z siebie wszechświaty. Dusze ludzkie, Jego cząstki, jak iskry jednego, ponadczasowego Ognia rozlatują się w nieskończonej przestrzeni, w miarę zagęszczania się energii (materii) stopniowo przybierając coraz gęstsze ciała. Świat jest zatem majakiem (mają), sennym marzeniem Stwórcy, ułudą wynikającą z błędu postrzegania i zasłaniającą jedynie istniejące TO.
Czym jednak jest owo TO, dlaczego, po co i jak się przejawia? Według niezwykle ciekawych badań Raja Ram Mohana Roya, kanadyjskiego fizyka hinduskiego pochodzenia, Wedy udzielają na to odpowiedzi, jeśli je umiejętnie odczytać.
TO
Twórcza Świadomość to Coś, co istnieje poza przestrzenią i czasem, a zatem według naszego pojmowania nie może mieć wymiarów. Inaczej mówiąc, jest nieskończona; pisma hinduskie opisują ją jako bezbrzeżny ocean, nam może prościej wyobrazić sobie TO jako bezwymiarowy punkt.
Przyczyna przejawienia
Dziesiąty Hymn Rygwedy głosi:
“Na początku nie było bytu ani niebytu […]
To Jedno oddychało, własną mocą, bez powietrza.
Nic prócz Niego nie było. […]
Wcześniej zrodziło się w Nim pragnienie”.
Klucz do zagadki leży właśnie w słowie “pragnienie”. Ekoham bahusjam
– “Jam jest Jeden. Zapragnąłem się podzielić”. Dlaczego to pragnienie się zrodziło, Wedy nie mówią wprost, jednak dają do zrozumienia, że TO chciało się bawić i tworzyć – jak wielki artysta. Chciało też kochać, nie da się jednak kochać, nie mając przedmiotu miłości.
Proces przejawienia
Proces przejawienia (tworzenia) jest już w dużej mierze poznany przez współczesną fizykę kwantową i molekularną, choć fizyka ta nie odkryła jeszcze wszystkiego, co zapisane zostało w Wedach. Stworzenie jest tylko przejawem Najwyższego Bytu. Przed stworzeniem Byt ten istniał w postaci “złotego łona, jedynego pana wszystkiego, co zrodzone. On podtrzymuje ziemię i niebiosa”. Złoty kolor to w literaturze wedyjskiej kolor bardzo wysokiej, “gorącej” energii. Z niej powstały wszechświaty. Wedyjski model powstania wszechświata różni się od modelu Wielkiego Wybuchu, a także od zarzuconej już koncepcji wszechświata stacjonarnego. Zgodnie z nim wszechświat ma początek i koniec, środek i oś, obraca się (wiruje), jest sferoidą (ma kształt jaja) i jest ograniczony. Na początku jego masa-energia jest zerowa. Masa jest stwarzana nieprzerwanie na obrzeżach wszechświata w postaci materii i antymaterii. Młodziutki wszechświat jest bardzo zimny. W miarę rozszerzania się jego temperatura rośnie, w miarę kurczenia się – maleje. Jeden taki cykl nazywa się oddechem Brahmy – stwórcy naszego wszechświata. Wszechświatów jest niezliczona liczba i każdy z nich ma swojego Brahmę. Według barwnych opowieści zawartych w puranach wszyscy oni mieszczą się w paznokciu dużego palca u stopy Wisznu, oczekując, aż im zleci ponowną zabawę w tworzenie.
Można sobie wyobrazić, że wszechświaty to piana na oceanie Świadomości. Jedne bąbelki nadymają się, inne kurczą i zanikają. W istocie bąbelki te mieszczą się w większym jajowatym bąblu, nieskończona liczba tych większych bąbli – w nieskończonej liczbie jeszcze większych, te jeszcze większe bąble – w największym, i dopiero za tym największym “spoczywa” Świadomość.
Kosmologia wedyjska mówi o dziesięciu wymiarach zwiniętych w struny, nadprzestrzeniach, olbrzymich próżniach w obszarach zbitek galaktyk, szczegółowo opisuje też wszystkie rządzące wszechświatem prawa – grawitację, odpowiedzialną za jego rozszerzanie się, przeciwnie doń skierowaną siłę napięcia powierzchniowego na jego obrzeżach, siły elektromagnetyczne, oddziaływania słabe i silne, cząstki elementarne itp.
Wszystkim siłom i zjawiskom nadano imiona bóstw, zaś cząstkom elementarnym nazwy zwierząt. Ich listę sporządził dr Raja Ram Mohan Roy, autor wspomnianej książki Vedic Physics. I tak na przykład zwierzęta udomowione to bozony, zwierzęta dzikie – fermiony, ptaki – cząstki pola; krowy to fotony, owce, kozy, konie – jeszcze inne cząstki. Dla przetrwania młodego wszechświata najważniejsze były dwie przeciwstawne siły: grawitacja i napięcie powierzchniowe. Gdyby grawitacja była za słaba, napięcie powierzchniowe spowodowałoby skurczenie się wszechświata do zera. Grawitację uosobiono jako Bryhaspatiego, zaś napięcie jako demona Wrytrę. Nasze istnienie zawdzięczamy Indrze, sile elektryczności, który pokonał Wrytrę w zaciętej walce. Między innymi, zagonił on rozproszone krowy (fotony) do jaskini, czyli na granice wszechświata. (Mówiąc o Wrytrze, warto wspomnieć, że stał się on później biblijnym szatanem. Jasne staje się też pochodzenie świętych krów w hinduizmie.) Dlatego właśnie Indrze poświęconych jest najwięcej wedyjskich hymnów. Okazuje się, że liczba hymnów też jest kodem, który można odczytać. Wisznu to cały wszechświat (wszystkie wszechświaty), jego pierwotną wibracją (OM, Słowem) jest Saraswati, Rudra to promieniowanie kosmiczne, itd.
Jajo wszechświata składa się z trzech rejonów: ziemi, strefy pośredniej i nieba.
Ziemia to materia, sfera pośrednia – pole elektromagnetyczne, niebo – pole kwantowe. Światło kwantów, poruszające się skokowo, jest światłem wtórnym, wytworem Świadomości. Światło Świadomości jest nieruchome. Jak pamiętamy, TO jest samoświetlne.
Byłoby dobrze nazywać je dla odróżnienia Blaskiem.
W terminologii sanskryckiej występują różne nazwy światła: najwyższe Bhargo (znane z mantry Gajatri), dźjotir – światło ruchome, i jeszcze inne. Ziemia jest obszarem obserwatora, bowiem obserwujemy wszystko ze świata materii. Pośredni świat energii oraz niebiański świat światła nie są bezpośrednio dostępne naszym zmysłom. Ponieważ obserwując świat kwantów, zakłócamy jego funkcjonowanie, fizycy wedyjscy uważają, że nauka nigdy go nie pozna. Można powiedzieć, że wszystkie trzy światy są jakby perforowane; dopiero po nałożeniu ich na siebie “dziurki” mogłyby się wypełnić, co umożliwiłoby ogląd całości. Jednak taki całościowy ogląd dostępny jest tylko oświeconym mędrcom, którzy rozwinęli postrzeganie pozazmysłowe.
Nie wiadomo, kiedy powstały Wedy, uważa się, że są wieczne.
Wiedza jest naturą wszechświata; trzeba tylko przypomnieć sobie, jak ją odczytywać. Nie wiadomo też na pewno, kto Wedy ułożył. Okazuje się, że różni mędrcy (riszi), którym się to przypisuje, nie są tak naprawdę ludźmi: zapis wiedzy istnieje gdzieś na poziomie cząstek elementarnych na przykład słynny Wasisztha, nauczyciel Ramy, to jądro atomowe,
Mitra (bóg słoneczny) to elektron, a Waruna – proton. I tak dalej.
Szczegóły procesu przejawiania
Poziom TEGO omówiony jest dokładniej poniżej. – Ogólnie mówiąc, następuje zasianie “‘”złotego nasienia” w niezróżnicowanym, przedwiecznym, pozostającym w równowadze oceanie energii – salila, “pierwotnych wodach”.
Równowaga zostaje zakłócona – i zaczyna się ruch, twórczość.
Poziom przyczynowy – zapisanie idei.
Poziom mentalny – pochwycenie idei, obrazu bądź symbolu; stworzenie wzorca.
– Subtelna energia zaczyna wibrować mocą intencji, w umyśle powstają modyfikacje, myśli mające postać “wirków”.
– Wirki gęstnieją w cząstki elementarne.
Poziom energii i materii
– cząstki elementarne skupiają się w atomy.
– atomy wypełniają wzorzec przedmiotu.
– wzorzec zapisuje się w przestrzeni (akaśi), gdzieś na granicy światła i cząstek elementarnych.
(Walter Russell, oświecony Amerykanin, podaje w swym dziele Secret of Light, że zapis istnieje w gazach szlachetnych.)
– wzorzec rozchodzi się w przestrzeni w nieskończoność na zasadzie fraktalnej
– wzorzec ładuje się, przyciągając podobne wzorce
– wzorzec manifestuje się na poziomie energii elektromagnetycznej
– wzorzec manifestuje się fizycznie.
Uwagi:
1. Umysł spokojny nie tworzy. Odbija światło duszy (atmy). W tym świetle ogląda “zapisy” wiedzy. Potem jej ewentualnie użyje.
2. Na poziomie fal elektromagnetycznych (antaryksza) zapis wzorca ma prawdopodobnie postać dwójkową. Na poziomie umysłu abstrakcyjnego – symbolu, litery, innego znaku?, a na poziomie umysłu konkretnego – obrazu, wyobrażenia.
3. Z chwilą zapisu wzorca, umysł może go dowolnie wychwytywać z przestrzeni i cały proces zaczyna się od nowa.
Możemy tworzyć dla eksperymentu bądź zabawy, ale nie to jest naszym celem.
Stopnie przejawiania według poglądów śaktyjskich,
unaocznione w Śri-czakrze
http://jantra.com.pl/pliki/artykuly/art06.html
Żadna myśl o formie
nie może zostać odciśnięta w substancji pierwotnej,
nie wywołując skutku w postaci stworzenia tej formy.
Człowiek jest centrum myślenia i potrafi tworzyć myśli. Wszelkie formy
wytworzone przez ludzkie ręce, powstają najpierw w głowie człowieka. Nie możemy
niczego ukształtować, dopóki o tym nie pomyślimy.
Do tej pory ludzie ograniczali swe wysiłki do pracy rąk, stosując wysiłek fizyczny
w świecie form i starając się zmienić bądź zmodyfikować już istniejące. Rodzaj ludzki
nie pomyślał dotąd, by podjąć próbę stwarzania nowych form przez odciśnięcie myśli
w bezkształtnej substancji pierwotnej.
Kiedy człowiek pomyśli o jakiejś formie, z materiału tworzącego formy naturalne
stwarza tę, która powstała w jego umyśle. Jak dotąd, ludzie zrobili niewiele albo
zupełnie nic w kwestii współpracy z nieuformowaną inteligencją – w kwestii pracy „z
Ojcem”. Ludzie nie potrafią sobie wyobrazić, że mogliby dokonać tego, co Ojciec.
Jednostka zmienia kształt i modyfikuje istniejące formy pracą swych rąk, nie próbując
odpowiedzieć sobie na pytanie o możliwość wytwarzania rzeczy z nieuformowanej
substancji poprzez przekazywanie jej swych myśli.
Chcemy udowodnić, że jest to możliwe – że każdy może tego dokonać –
chcemy też pokazać, jak to zrobić. Zaczniemy od sformułowania 3 zasadniczych tez:
Po pierwsze, twierdzimy że istnieje jedna pierwotna bezkształtna substancja, z
której wszystko jest zrobione. Wszystkie pozornie różnorodne elementy są jedynie
różnymi postaciami tej substancji. Wszelkie formy obecne w świecie organicznym i
nieorganicznym są niczym innym jak rozmaitymi kształtami uformowanymi z tego
samego materiału.
A jest to substancja myśląca – zawarta w niej myśl wytwarza formę w owej myśli
zawartą. Myśl, element rozumnej substancji, stwarza kształty. Istota ludzka jest
centrum procesów myślowych, zdolnym tworzyć oryginalne myśli. Jeżeli człowiek
potrafi przekazać swą myśl pierwotnej myślącej substancji, to powoduje tym samym
stworzenie lub formowanie rzeczy, o której pomyślał. Aby podsumować:
Istnieje substancja myśląca
z której wszystko jest zrobione i która,
w swojej pierwotnej postaci przenika,
penetruje i wypełnia przestrzeń we Wszechświecie.
Myśl odciśnięta w tej substancji stwarza to
co jest przedmiotem tej myśli.
Człowiek może formować rzeczy w swoich myślach,
a przez odciśnięcie swych myśli
w bezkształtnej substancji pierwotnej, może spowodować
powstanie rzeczy, o której myśli.
“Czym jest tulpa?
W tym momencie nie jest jeszcze to w pełni jasne i biorąc pod uwagę naturę problemu prawdopodobnie nie prędko będzie.
Na tą chwilę najlepszą definicją tego pojęcia, najlepiej oddającą podejście grupy od której się o tym dowiedziałem, jest ten tekst:
Uważa się, że tulpa to niezależna świadomość egzystująca również w postaci halucynacji, samoistnie nakładającej się na postrzegane otoczenie, której wygląd zazwyczaj możesz w sporej mierze sam wybrać. Tulpa jest zupełnie świadoma i kontroluje swoje opinie, uczucia i ruchy.
Mówiąc wprost, tulpa to dodatkowa świadomość w naszej psychice.
Nie prawdziwa lecz „symulowana” i ożywiona przez podświadomość.
Faktycznie nie jest drugą świadomością,
jest tylko konstruktem psychiki jej twórcy.
Ale zważywszy na fakt, że postrzegamy ją jako drugą osobę, możemy ją w takich kategoriach rozpatrywać.
I tak też możemy się śmiało do niej odnosić.
Sposób, w jaki człowiek działa to bezpośredni skutek jego sposobu myślenia.
Aby postępować w oczekiwany przez siebie sposób, będziesz musiał nauczyć się myśleć tak, jak chcesz.
To pierwszy krok na drodze do bogactwa.
A myśleć o tym, o czym chcesz myśleć oznacza – myśleć o PRAWDZIE, bez względu na iluzję.
Każda jednostka posiada wrodzoną, naturalną zdolność myślenia o tym, o czym chce myśleć.
O wiele trudniejsze jest nie myślenie o rzeczach dostrzeganych przez nas w otaczającym nas świecie.
Myślenie w oparciu o iluzje jest łatwe, myślenie o prawdzie ukrytej pod iluzją jest skomplikowane
i wymaga większego wysiłku niż jakakolwiek inna praca.
Żadnej pracy ludzie tak nie unikają niż długotrwałego nieprzerwanego myślenia.
Bo to praca najcięższa na świecie. Szczególnie wtedy, gdy prawda kłóci się z iluzjami.
Każda iluzja zaobserwowana w widzialnym świecie stara się wytworzyć formę w
ludzkim umyśle. Można temu zapobiec w jeden sposób – koncentrując swe myśli na
PRAWDZIE.
Patrzenie na iluzję ubóstwa wytwarza odpowiadające im formy w naszym
umyśle, chyba, że uznasz prawdę, że biedy nie ma; że istnieje wyłącznie dostatek.
Myślenie o zdrowiu, gdy otaczają nas iluzje choroby albo myślenie o bogactwie,
gdy wokół nas istnieją pozory ubóstwa wymaga siły, ale ktokolwiek ją posiądzie staje
się panem swego umysłu. Taka osoba może pokonać przeznaczenie i mieć to, czego
pragnie.
Tę moc można zdobyć wyłącznie uznając zasadniczy fakt ukryty za wszelkimi
iluzjami, a mianowicie fakt istnienia myślącej substancji, z której wszystko jest
stworzone.
Musi też dotrzeć do nas prawda, że każda myśl zawarta w tej substancji staje
się formą i że człowiek może do tego stopnia oddziaływać swymi myślami na tę
substancję, że spowoduje iż przybiorą one formę i widzialną postać.
Kiedy zdamy sobie z tego sprawę, opuszczą nas wszelkie lęki i wątpliwości, bo
wiemy, że możemy stworzyć to, czego pragniemy, możemy otrzymać to co chcemy
posiadać i możemy stać się kimkolwiek chcemy być.
Pierwszym krokiem na drodze do bogactwa musi być twoja wiara w trzy zasadnicze stwierdzenia,
przedstawione w tym rozdziale wcześniej.
Powtórzę je, aby podkreślić ich znaczenie:
Istnieje substancja myśląca
z której wszystko jest zrobione i która,
w swojej pierwotnej postaci przenika,
penetruje
i wypełnia przestrzeń we Wszechświecie.
Myśl odciśnięta w tej substancji stwarza to
co jest przedmiotem tej myśli.
Człowiek może formować rzeczy w swoich myślach,
a przez odciśnięcie swych myśli
w bezkształtnej substancji pierwotnej,
może spowodować
powstanie rzeczy o której myśli.
Siła Umysłu
Źródło mocy
Źródło mocy jest narzędziem,sposobem postępowania, który może pobudzać w nas energię i mądrość służące uzdrawianiu.
Każdy może zdać się na wizję boga zgodny z ich własnymi wierzeniami.
Źródłem mocy może być każda pozytywna forma, natura, esencja lub siła – Słońce, Księżyc,
przestrzeń, woda, rzeka, ocean, powietrze, ogień, drzewo
kwiat, człowiek,zwierzę, światło, dźwięk, zapach, smak – każdy aspekt energii, który jest dla kogoś inspirujący i leczniczy.
Formy duchowych istot (takich jak Budda,Kriszna czy Bogini Matka)
jako że ucieleśniają i wyrażają ostateczny spokój oraz radość uniwersalnej prawdy
są skuteczniejsze aniżeli zwykłe formy.
Jednak najlepszym źródłem mocy będzie to z którym sami czujemy się najlepiej.
Kiedy zdecydujemy się na dane źródło mocy, poświęćmy wiele dni na rozmyślania nad nim
i ustanowienie więzi z jego energią, nim zaczniemy medytować.
Później, kiedy wykonujemy już ćwiczenia lecznicze powinniśmy poprzez wizualizację,
doświadczanie i ufność odnowić związek z jego energią.
Jeśli wyobrażenie określonego źródła mocy powoduje napięcie, poczucie ograniczenia i stres,
znaczy to, że mimo iż jest to święty obiekt,podchodzimy do niego z umysłem pełnym przywiązania,
pomieszania i lgnięcia do “Ja”.
Nie złagodzi to naszych problemów.
Z drugiej strony, nawet gdy znaleźliśmy coś, z czym się dobrze czujemy, możemy to zmienić
w zależności od własnych potrzeb i etapu duchowego lub emocjonalnego rozwoju.
Kiedy kontaktujemy się ze źródłem mocy, powinniśmy odczuwać i przyjmować spokój i energię, jakiej nam udziela.
Przy właściwym nastawieniu każdy obiekt może zyskać wielką moc.
Paltrül Rinpocze opowiada taką oto historię:
Pewna kobieta o wielkim religijnym oddaniu poprosiła swojego syna, który często podróżował do Indii w interesach, by przywiózł jej święty przedmiot z kraju Buddy.
Syn zapomniał o prośbie matki. Przypomniał sobie dopiero, gdy był blisko domu.
Wziął więc ząb martwego psa, owinął go w brokat i jedwab i wręczył matce, mówiąc:
“Matko, przywiozłem ząb Buddy, byś mogła składać mu hołd”.
Przez resztę swojego życia matka wielbiła psi ząb z pełnym oddaniem i ufnością, tak jakby był on prawdziwym zębem Buddy.
Wokół zęba pojawiły się cudowne znaki, a w chwili śmierci kobiety, na znak głębokiego uduchowienia, wokół jej ciała pojawiło się tęczowe światło.
Niektórzy ludzie mogą myśleć, że są zbyt świadomi, by polegać na wizerunku, który miałby im pomóc.
Mogą odnosić wrażenie, że wyobrażenie czy wizualizacja są czymś “zmyślonym”, czymś, co znajduje się poza nimi; otóż wręcz przeciwnie,
wykorzystanie wyobraźni faktycznie pomaga wydobyć niewykorzystane siły, które już posiadamy.
Nie ma większego znaczenia, jaką formę czy wyobrażenie obierzemy sobie za źródło mocy, ponieważ tak naprawdę nawiązujemy kontakt z naszą wewnętrzną mądrością.
Musisz odłożyć na bok inne koncepcje dotyczące wszechświata i skoncentrować
się na wymienionych powyżej fundamentalnych założeniach, tak
by zakodowały się w twojej głowie i stały się dla ciebie normą.
Powtarzaj powyższe zdania, czytaj wciąż na nowo.
Zapamiętaj każde słowo, rozważaj je, aż ugruntujesz swą wiarę w ich treść.
Gdy pojawią się wątpliwości, odrzuć je. Nie słuchaj argumentów przeczących mojej
koncepcji. Nie słuchaj kazań w kościołach ani nie bierz udziału w wykładach,
które prezentują teorie sprzeczne z tą, którą prezentuję.
Nie czytaj książek ani pism nauczających czegoś odmiennego.
Jeśli pogubisz się w zrozumieniu, wierze i zaufaniu dla prezentowanej tu koncepcji wszechświata,
wszelkie twoje wysiłki pójdą na marne.
Nie pytaj dlaczego te rzeczy miałyby być prawdziwe, nie zastanawiaj się też w
jaki sposób mogą być prawdziwe. Po prostu w nie uwierz.
Nauka o bogaceniu się zaczyna się od pełnej akceptacji.
Rozdział 5
Więcej życia
Musisz pozbyć się wszelkich przesądów, że istnieje jakieś Bóstwo,
którego wolą jest abyś był biedny, albo które ma określony cel
w utrzymywaniu cię w stanie ubóstwa.
Trzeba odrzucić ideę bóstwa,które jest zazdrosne jak dziecko,a co za tym idzie nie dojrzałe emocjonalnie
bóstwa które kara za “złe” i wynagradza za “dobre”(jedno i drugie definiowane według wygód kasty kapłanów).
Bóstwa któremu nasza wiara jest nie wiadomo do czego potrzebna.
Które nas”kocha” w zamian za coś.
Należy odrzucić ideę bóstwa na które można zrzucić odpowiedzialnoć za włąsne życie.
Bóstwa którego istnieniem można usprawiedliwić swoje najpodlejsze działania.
Przedewszystkim należy odrzucić ideę bóstwa o imieniu Szatan
które jest tym silniejsze im więcej wyprzemy tego
co jest nieakceptowaną przez nas częścią nas samych.
Inteligentna substancja, która jest wszystkim i we wszystkich,
która żyje we wszystkim – również w tobie, to świadomie żyjąca materia.
Będąc takową, musi posiadać wrodzone pragnienie rozwijania życia.
Każde żyjące stworzenie musi nieprzerwanie poszukiwać rozwoju swego życia, ponieważ życie,
samo w sobie, dąży do nieustannego rozwoju.
Ziarenko, upuszczone w ziemię rozpoczyna aktywność, a w czasie swego życia produkuje 100 następnych ziarenek.
Życie trwając zwielokrotnia się i nieustannie się powiększa.
Musi to robić żeby przetrwać.
Tej konieczności stałego wzrostu podlega też inteligencja.
Każda nasza myśl pociąga konieczność powstania następnej myśli;
świadomość nieustannie się rozprzestrzenia.
Każdy poznany przez nas fakt prowadzi do poznania następnego faktu, wiedza stale się poszerza.
Każdy pielęgnowany przez nas talent wyzwala pragnienie rozwijania kolejnego.
Każda pielęgnowana przez nas fobia rośnie w siłę coraz bardziej
Wszyscy podlegamy pędowi życia, poszukując sposobów ekspresji,
co prowadzi nas zawsze do większej wiedzy, bardziej intensywnego działania i do osobistego rozwoju.
Owa żyjąca substancja musi podlegać temu odwiecznemu prawu rządzącemu wszelkim życiem.
Przenika ją pragnienie, by żyć pełniej i to dlatego odczuwa konieczność tworzenia.
Ta substancja pragnie żyć pełniej w tobie i poprzez ciebie.
Chce więc byś posiadał wszystko, czegokolwiek mógłbyś użyć.
Jest pragnieniem Boga, byś osiągnął dostatek. Chce byś stał się bogaty, bo
może lepiej wyrazić siebie przez twoją osobę, jeśli ty posiadasz rzeczy,
których mógłbyś użyć wyrażając Boga.
Może pełniej żyć w tobie jeśli masz nieograniczoną kontrolę nad życiem.
Wszechświat chce byś posiadał wszystko, czego zapragniesz.
Natura jest przyjazna twoim planom.
Wszystko jest przeznaczone dla ciebie.
Zrozum, że to wszystko prawda.
Jest jednak niezwykle ważne, by twój cel
pozostawał w harmonii z celem wszechświata.
Musisz chcieć prawdziwego życia, nie zaś przyjemności czy zaspokojenia zmysłów.
Życie jest procesem, a jednostka żyje w pełni tylko wtedy, gdy używa wszystkich funkcji – fizycznych,
umysłowych i duchowych – w stopniu, jaki umożliwiają jej zdolności, nie przesadzając w żadnej z nich.
Nie powinieneś chcieć bogactwa po to, by żyć prymitywnie i zaspokajać zwierzęce pragnienia.
To nie jest życie.
Lecz spełnianie wszystkich fizycznych funkcji jest częścią życia i nie żyje w sposób pełny ten,
kto odmawia swym cielesnym popędom normalnej i zdrowej ekspresji.
Nie chcesz także bogactwa wyłącznie dla rozkoszowania się przyjemnościami umysłowymi, by zdobyć wiedzę,
by zaspokoić ambicje, by olśnić innych, by stać się sławnym.
To wszystko stanowi bardzo ważną część twego życia, ale ten kto żyje wyłącznie dla intelektualnych przyjemności,
nie żyje pełnią życia, nigdy nie poczuje się w pełni usatysfakcjonowany.
Nie pragniesz bogactwa wyłącznie dla dobra innych, nie powinieneś gubić
siebie dla zbawienia rodzaju ludzkiego, by doświadczyć radości płynącej z
dobroczynności i poświęcenia. Radości duszy są jedynie częścią życia i nie są
lepsze ani bardziej szlachetne od pozostałych części.
Pragniesz osiągnąć dostatek, by móc jeść, pić i weselić się kiedy przychodzi na
to czas, po to by móc otaczać się pięknymi rzeczami, oglądać odległe lądy, sycić
swój umysł i rozwijać intelekt; by móc kochać innych i robić miłe rzeczy; i aby pomoc
światu odnaleźć prawdę.
Pamiętaj jednak, że przesadny altruizm nie jest lepszy ani bardziej szlachetny
od przesadnego egoizmu; obie postawy są błędem.
Nie sądź, że Bóg chce, abyś poświęcał się dla innych i że dzięki temu
zaskarbisz sobie jego względy. Bóg niczego takiego nie wymaga.
Bóg pragnie, byś zrealizował swoją wizję w jak największym stopniu dla siebie i
dla innych. Innym pomożesz pełniej realizując siebie. Da to lepsze skutki niż
jakikolwiek inny sposób.
A realizować siebie możesz jedynie osiągając bogactwo, więc właściwym i
godnym pochwały jest, byś najwięcej uwagi poświęcał dziełu zdobywania majątku.
Pamiętaj jednak, że pragnienie substancji dotyczy wszystkich, jej działania
muszą być nakierowane na osiągnięcie pełniejszego życia przez wszystkich. Nie
można sprawić, by działała w celu umniejszenia czyjegoś życia, bo jest jej tyle samo
we wszystkich poszukujących bogactwa i życia.
Inteligentna substancja wiele dla ciebie uczyni, ale nie zabierze dobra innej
osobie, by obdarować tym ciebie.
Musisz pozbyć się myśli o współzawodnictwie. Jesteś po to by tworzyć, nie po
to by walczyć o to, co już zostało stworzone.
Nie musisz nic nikomu zabierać.
Nie musisz zdobywać rzeczy za bezcen.
Nie musisz oszukiwać ani wykorzystywać. Nie trzeba, byś kazał komuś
pracować dla ciebie za mniej, niż na to zasługuje.
Nie musisz pożądać czyjejś własności albo patrzeć na nią zachłannym
wzrokiem. Nikt nie posiada rzeczy, której byś nie mógłbyś mieć i to bez odbierania
komuś czegokolwiek.
Masz się stać twórcą, a nie zawodnikiem. Zdobędziesz to, co chcesz, ale w taki
sposób, że wszyscy ludzie na których masz wpływ, zyskają na tym.
Zdaję sobie sprawę, że są tacy, którzy zdobyli duże pieniądze postępując
dokładnie odwrotnie do stwierdzeń zawartych w powyższym paragrafie, dodam więc
słowo wyjaśnienia. Jednostki tego typu osiągają czasem bogactwo w związku ze
swymi niezwykłymi predyspozycjami do współzawodnictwa, a czasem nieświadomie
wspomagają substancję w realizacji jej wielkich celów i działań na rzecz ogólnego
rozwoju poprzez ewolucję przemysłową. Rockefeller, Carnegie, Morgan i inni
kapitaliści byli nieświadomymi agentami najwyższego w dziele systematyzacji i
organizacji przemysłu produkcyjnego, a ostatecznie ich praca w dużym stopniu
przyczyniła się do pełniejszego życia wszystkich ludzi.
Ale ich czas już prawie minął. Zorganizowali produkcję, a teraz zastąpią ich
przedstawiciele ogółu, którzy opracują mechanizmy dystrybucji.
Są jak prehistoryczne gady. Odgrywają ważną rolę w procesie ewolucji, ale siła,
która ich powołała, odwoła ich. I trzeba pamiętać, że tak naprawdę nigdy nie byli
bogaci; informacje o prywatnym życiu większości z nich pokazują, że tak naprawdę
należeli do najpodlejszych i najnędzniejszych.
Bogactwo zdobyte poprzez współzawodnictwo nigdy nie przynosi satysfakcji i
nie jest stałe. Dziś należy do ciebie, jutro do kogoś innego. Pamiętaj, jeśli masz się
wzbogacić w sposób naukowy i pewny, musisz całkowicie pozbyć się myśli o
współzawodnictwie. Ani przez chwilę nie myśl, że zapasy są ograniczone. Gdy tylko
pomyślisz, że wszystkie pieniądze kontrolują, „zagarniają” inni ludzie i że musisz się
postarać o powstanie praw, które ukróciłoby ten proces, itd. – w tym momencie twój
umysł ogarnia chęć współzawodnictwa, a moc stwarzania cię opuszcza.
A co gorsza, zatrzymasz w ten sposób podjęte już kreatywne działania.
WIEDZ, że złoto wartości niezliczonych milionów dolarów spoczywa w górach
całego świata, jeszcze nie odkryte. Wiedz też, że gdyby go nie było, zostałoby
stworzone z substancji myślącej, by zaspokoić twe potrzeby.
WIEDZ, że pieniądze, których potrzebujesz pojawią się, nawet jeśli będzie
konieczne by zaangażować jutro tysiąc osób do odkrycia nowych kopalni złota.
Nie patrz nigdy na to co widzialne. Patrz zawsze na nieograniczone
bogactwo zawarte w nieuformowanej substancji i WIEDZ, że przyjdzie do ciebie
kiedy tylko będziesz umiał je przyjąć i użyć. Inni ludzie, choćby zagarniali
wszelkie widzialne dobra i tak nie są w stanie powstrzymać cię przed osiągnięciem
tego, co twoje.
Dlatego nigdy nie pozwól sobie, by choć przez chwilę myśleć, że wszystkie
miejsca odpowiednie do budowy domu zostaną zajęte, zanim ty będziesz gotów do
budowy swego domu. Nigdy nie martw się korporacjami, nie obawiaj się, że niedługo
zawładną całym światem.
Nie obawiaj się też, że stracisz coś czego pragniesz bo ktoś cię „przebije”.
To nie może się stać. Nie szukasz bowiem niczego co ktoś już posiada,
sprawiasz, że to czego chcesz, powstaje z nieuformowanej substancji, a jej zapas
jest nieograniczony. Trzymaj się następującego stwierdzenia:
Istnieje substancja myśląca z której wszystko jest zrobione i która, w
swojej pierwotnej postaci, przenika, penetruje i wypełnia przestrzeń we
Wszechświecie.
Myśl odciśnięta w tej substancji stwarza to co przedmiotem tej myśli.
Człowiek może formować rzeczy w swoich myślach, a przez odciśnięcie
swych myśli w bezkształtnej substancji pierwotnej, może spowodować
powstanie rzeczy, o której myśli”.
Wątki pitagorejskie u Penrose’a
Pitagoreizm matematyczny zakłada, że liczby są arché
świata.Zbigniew Król twierdzi, iż:
„Pitagoreizmem w filozofii matematykinazwiemy pogląd głoszący, że przedmioty matematyki są częściami realnego świata
lub realnymi przyczynami jego struktury on-tycznej”
. Pitagoreizm i platonizm na gruncie filozofii matematykimają wiele punktów stycznych i podobieństw.
Punktem odróżnie-nia tych dwóch stanowisk jest problem przyczynowości
. W pitago-reizmie liczby można uważać za realne przyczyny świata.
Wedle Platona liczby nie są natomiast w stanie wytworzyć przestrzenno-ści, czyli świata fizycznego
. Można stwierdzić zatem (pomijającinterpretację Stróżewskiego przytoczoną w poprzednim akapicie)
że nawet jeśli liczby istnieją w świecie Platona, to są one przyczy-nowo bezsilne, a więc epifenomenalne
. Doktryna pitagorejska niewyróżniała dwóch oddzielonych od siebie światów — była ona monistyczna
, co może być uważane za jeden z powodów realistycznego,czy nawet reistycznego pojmowania liczb.
Pitagorejczycy tworzyli elitarny religijno-naukowy związek, a matematyka była otoczona przez nich wręcz religijnym kultem.
Bezgranicznie wierzyli oniw skuteczność metody matematycznej — w szczególności wierzyli,że przy pomocy liczb naturalnych
i ich stosunków, czyli liczb wymiernych, można opisać relacje między miarami obiektów fizycznych.
Odkryli oni jednak, że nie wszystkie wielkości można przed-stawić jako liczby wymierne.
http://www.academia.edu/952877/Roger_Penrose_-_pitagorejczyk_zespolony
blog.marciszewski.eu/?p=1768
bacon.umcs.lublin.pl/~lukasik/wp-content/uploads/2010/12/R.Penrose-Droga-do-rzeczywisto%C5%9Bci-prze%C5%82.-J.Przystawa-Warszawa-2004-s.-7-21.pdf
obi.opoka.org.pl/zfn/019/zfn01908Debiec.pdf
obi.opoka.org/zfn/013/zfn01303Penrose.pdf
http://www.kognitywistyka.upjp2.edu.pl/resources/artykuly/grygielhohol1.pdf
Może i tak jest.
Czasami czuję tę materię i zasady jej działania.
Niestety moje doświadczenie życiowe zdają się mówić, że jest ona również bardzo złośliwa.
W pierwszej kolejności to marchewka wciągająca w działanie.
Następnie pozory powodzenia, po podjęciu działania, a nawet oznaki szczęścia.
Celem są jednak ostre baty od życia, aż do utraty wszystkiego co się posiada i stworzyło w tym czasie.
Po jakimś czasie, dochodzenia do względnej równowagi, cykl się powtarza.
To jakaś zabawa, czy taka karma?
Zasada: “Każdy dobry uczynek, jest zawsze słusznie ukarany”, sprawdza mi się dowodnie.
Cóż Ci filozofowie na to?
Nie przeczę, że materia da się lepić myślami.
Jeżeli wymyślisz sobie, że coś powinno tak działać, to, to napewno tak działa.
Lecz ta zasada działa raczej tylko w stosunku do urządzeń, przedmiotów.
Zasady życia są badziej złośliwe.
To jakaś zabawa, czy taka karma?
Nie mam pojęcia,mam ten sam problem 😀
Może karma…a może hm…ludzkie nieszczęścia wynikają z faktu że
prowokują inne żywe istoty ,innych mieszkańców tego wymiaru.
W zamian za zanieczyszczanie rzek,dostają kopa od Nagów/Żmijów.
Może w tym tkwi problem?
Przedstawiciele wielu kultur pozostających w bliskim związku z Ziemią są świadomi, że naturalne żywioły mają również wymiar duchowy, że nie są tylko surowymi substancjami ale stanowią środowisko które zamieszkują bóstwa oraz wyższe i niższe duchy.
W każdym żywiole żyją czujące istoty.
W szamanizmie uznaje się że oddziałujące na nas moce istnieją na zewnątrz nas a nie w naszych ciałach czy umysłach.
Według nauk szamanistycznych siły natury są czymś żywym-rzeki,drzewa,skały,góry,wodospady,ogniska,planety,niebo,doliny,jaskinie itd.
zamieszkałe sa przez duchy. Duchy te związane są z pięcioma zewnętrznymi żywiołami w taki sposób w jaki nasze wewnętrzne doświadczenia wiążą się z naszymi ciałami. Bez względu na to jaką mamy filozofię zazwyczaj doświadczamy siebie jako przebywających w ciele. Podobnie jeziora, drzewa i skały są ciałami, w których żyją duchy.
W szamanizmie nie uważa się, że byty te stanowią projekcję naszego umysłu, lub że ich istnienie jest wątpliwe.
Są one autonomiczne i same o sobie stanowią.
Owe nie mające ciała fizycznego istoty z którymi mamy kontakt, mogą być albo neutralne w stosunku do nas albo też przeszkadzać nam
lub nas wspierać.
Kiedy kupujemy dom lub kawałek gruntu,czujemy niekłamane zadowolenie z tego że posiadamy „swoją” ziemię
ale teren ten zamieszkały jest już przez wiele istot które nie uczestniczyły w transakcji zakupu nieruchomości.
Przebywa na nim wiele niefizycznych istot, których nie widzimy jak również wiele widzialnych
takich jak owady, ptaki, zwierzęta zamieszkujące drzewa czy kopiące nory w ziemi. One również są właścicielami tego gruntu.
Podobnie jak my walczą z przedstawicielami swojego gatunku aby zachować swój teren i bronić jego granic, a mimo to wkraczamy na ich ziemię i niszczymy ich domy, wycinamy drzewa które mieściły ich gniazda, wyrywamy rośliny będące ich pożywieniem, niszczymy ich jaja i młode.”
„Jak zareagowałbyś gdyby jakaś istota nagle zajęła twój dom, przeniosła lub zniszczyła twoje rzeczy lub pod warstwą betonu spaliła twoje domostwo?
Taką właśnie krzywdę wyrządzamy innym istotom które widzimy oraz tym które są dla nas niewidzialne.
W zależności od naszego stosunku do Ziemi i istot ją zamieszkujących, miejscowe duchy albo będą nam utrudniały pracę albo wspierały nasz wysiłek. Mogą nam przeszkadzać wywołując choroby, problemy w pracy lub w związku, wpływając na nasze umysły i utrudniając duchową praktykę oraz oddziałując na naszą energię tak abyśmy czuli się zmęczeni, przygnębieni, zdenerwowani lub zmieszani.
Z drugiej strony mogą zwiększać nasze siły witalne, chronić nas oraz usuwać zakłócające niesubstancjonalne energie w naszym środowisku, pomagać koncentrować umysł na duchowej praktyce, leczyć oraz tworzyć z nami harmonijny związek.
W języku tybetańskim istnieje słowo sa-dag (sa bdag),które związane jest z żywiołem ziemi a oznacza ducha ziemi a dosłownie „pan ziemi”.
Tybetańczycy proszą o pozwolenie ducha ziemi za każdym razem gdy chcą w jakikolwiek sposób wykorzystać ziemię-uprawiać rośliny, budować dom czy drogę.
Tybetańczycy mówią o „ośmiu klasach istot”:
sin po (srin po),
ma mo (sman mo),
re rak sza ( ‘dre rak sha),
tsen (btsan),
dzialpo (rgyal po),
dud (bdud)
lu (klu),
Lu-podziemne duchy związane z żywiołem wody ,mogą być bardzo inteligentne i kontaktować się ze światem ludzi.
W tradycji Bon uważa się że Lu są często odpowiedzialne za choroby i inne przeszkody w życiu ludzi
Istnieją też duchy zamieszkujące drzewa i zielone pola, jak również obszary o silnej energii np. centralne punkty dużych, płaskich przestrzeni.
Niektóre duchy mieszkają również na skrzyżowaniach dróg. Istnieją też duchy przestrzeni(w tej klasyfikacji nie zaliczane do żadnej z ośmiu klas)zwane Namtel, o których wiadomo że są bardzo owłosione.
W płn. Tybecie duchy często staja się strażnikami wiosek lub pojedynczych ludzi-takie związki trwają przez całe wcielenia.
Często pojawiają się one w snach z wiadomościami dla tych których chronią.
Tak czy owak dobrze jest rozwijać wrażliwość na istoty zamieszkujące żywioły i poprosić je o pozwolenie i okazanie dobrej woli zanim zaczniemy zmieniać ich środowisko.
Po przeprowadzeniu zmian powinniśmy podziękować istotom które z tego powodu ucierpiały. Jesteśmy wszakże przedstawicielami jednego tylko gatunku stworzeń, otoczonymi przez niezliczone czujące istoty różnych rodzajów, które również chcą być szczęśliwe i pozbyć się cierpienia jak my. Rozbudzenie wrażliwości i współczucia stanowi część naszego rozwoju i krok na drodze uznania że nasza planeta jest czymś żywym i świętym a żywioły nie są tylko surowcami do wykorzystania ale podstawowymi aspektami żywego wszechświata.
Praca z żywiołami w przyrodzie to proces kontaktowania się z zewnętrznymi żywiołami i uwewnętrzniania ich właściwości.
Prowadzi to ostatecznie do połączenia się z istotą żywiołów, która na ścieżce szamanistycznej uważana jest za część duszy.
Na szamanistycznym poziomie nauk połączeni z żywiołami jest równoznaczne z uzdrawianiem.
Kiedy udajemy sie w miejsca gdzie ziemia pozostaje w nienaruszonym stanie: na pustynię, w góry, do dżungli czy na otwarte równiny,
jesteśmy poruszeni. To co na nas oddziałuje to nie tylko fizyczne piękno które postrzegamy oczami.
W takich chwilach reaguje całe nasze ciało, często nie uświadamiamy sobie owych głębszych reakcji
ale praktykując możemy się nauczyć uwewnętrzniając energię żywiołów przyrody w celach leczniczych i regeneracyjnych.
Nawet gdy nie znajdujemy się w bezpośredniej bliskości z dziką naturą, jesteśmy w kontakcie z żywiołami.
Dlatego też tego rodzaju praktyki są zawsze dostępne.
-Tenzin Wangyal “Leczenie Formą Energią i Światłem”
Podobne twierdzenia znalazłam w książce “Moc przyciągania pieniądza” Josepha Murphy’ego. Autor pisze:
“Bieda nie jest żadną cnotą. W istocie jest to chorobliwy stan umysłu, który powinno się definitywnie wymazać. Jesteś tu po to, by znaleźć swoje prawdziwe miejsce w życiu i służyć światu swymi talentami, a także by wspaniale rozwijać swój życiowy potencjał otrzymany od Boga, wytwarzać bogactwa duchowe, mentalne i materialne, stanowiące błogosławieństwo dla całej ludzkości. Naucz się otaczać pięknem i luksusem i miej świadomość, że masz niezbywalne prawo do życia, wolności i spokojnego umysłu.”
“Nasza wyobraźnia pracuje cały czas- konstruktywnie lub destruktywnie. Myślimy obrazami. (…) Przychodzą ci do głowy najprzeróżniejsze wyobrażenia, nie zawsze wiadomo skąd, ale musisz być świadom tego, że twój wewnętrzny stwórca ma moc nadawania wszystkim formom powstałym w twoim umyśle realnej postaci. Ożywione przez niego mówią: Istniejemy wyłącznie dla ciebie!”
“Nigdy nie akceptuj cierpienia, nie poddawaj się żadnej sytuacji. Jesteś istotą transcendentalną i potrafisz wznieść się mentalnie ponad wszelkie warunki i okoliczności.”
“Dziś człowiek pojmuje Boga jako Nieskończoną Inteligencję działającą poprzez zasadę stwórczą. Zasada ta nikogo nie wyróżnia, jest bezosobowa i niezmienna, taka sama wczoraj, dziś i zawsze. Boskie jestestwo ma wszystkie cechy ludzkiej osobowości, takie jak miłość, radość, spokój, mądrość, inteligencja i harmonia.”
Wszystko to jest na wyciągnięcie ręki a jednocześnie tak daleko. Potrzeba wiele wysiłku, żeby odrzucić wpajane od dziecka poczucie winy i przekonanie, że nie zasługujemy na bogactwo a pieniądze są czymś złym i można je zdobyć jedynie nieuczciwymi sposobami. Albo, żeby coś osiągnąć, trzeba ciężko pracować. W mentalności wielu ludzi pokutuje pogląd, że pieniądze są brudne, że jeśli ktos się bogaci, to zawsze czyimś kosztem. Najtrudniej jest uwierzyć, że zasługujemy na wszystko, co najlepsze. Każdy chyba nosi w sobie poczucie winy czy wyrzuty sumienia nie pozwalając się sobie cieszyć z przyjemności życia.
Gdy coś się udaje, wewnętrzny głos mówi “to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe” albo “uważaj, to na pewno podstęp”. Zupełnie jakby nic nie miało prawa się nam udać. Sami cenzurujemy i blokujemy własne szczęście. Skąd to przekonanie, że po sukcesach musi przyjść porażka? Zupełnie jakby naszym udziałem miały być same nieszczęścia a bogacenie się było dostępne innym i że za szczęście trzeba zapłacić, jakby było jakimś przewinieniem. Dlaczego jednak mamy czuć się winni z powodzenia, skoro sami na nie zapracowaliśmy i nie odbyło sie to kosztem innych? Skoro myśli mają moc stwórczą, może sami na siebie ściągamy nieszczęścia w poczuciu winy za osiągnięte sukcesy?
“jeśli ktos się bogaci, to zawsze czyimś kosztem. “-W kapitalizmie właśnie o to chodzi 🙂
Szef jest bogaty,bo ma swoich biednych niewolników którzy mają możliwość 😉
utrzymywania swojego pana w luksusie.
Licząc na to że któregoś dnia dorobią się własnych niewolników.
“Dziś człowiek pojmuje Boga jako Nieskończoną Inteligencję działającą poprzez zasadę stwórczą. Zasada ta nikogo nie wyróżnia, jest bezosobowa i niezmienna, taka sama wczoraj, dziś i zawsze. Boskie jestestwo ma wszystkie cechy ludzkiej osobowości, takie jak miłość, radość, spokój, mądrość, inteligencja i harmonia.”
W Kulayarāja Tantrze, Samantabhadra mówi, że On, “Wszystko Stwarzający Król”, jest esencją wszystkich rzeczy, istot i wszystkich Buddów i że znać Go, Przebudzony Umysł, to osiągnąć esencję Rzeczywistości.
Dla odczuwającej istoty rozpoznać swoją własną Bodhicittę lub Buddę Samantabhadrę (wiecznie istniejącego) to osiągnąć wyzwolenie. Ponieważ odczuwające istoty i wszystkie zjawiska powstają z powodu Bodhicitty lub Umysłu Doskonałej Czystości, Samantabhadra odnosi się do nich w swoich naukach, jako do swoich “dzieci”.
Samantabhadra twierdzi:
“Jesteście Moimi dziećmi i jesteście równi Mnie. […] Ponieważ wszystkie rzeczy nie istnieją na zewnątrz Mnie,
z całą pewnością twierdzę, że Jestem wszystkim”
Samantabhadra także podkreśla:
“[…] wszystko jest Mną, Wszystko Stwarzającym Władcą, umysłem pierwotnej czystości. […]
Jestem przyczyną wszystkich rzeczy. […] Nie ma innego Buddy poza Mną, Wszystko Stwarzającym.”
Ostateczna podstawa rzeczywistości, Budda Samantabhadra, zwana także Rigpą,
znajduje się we wszystkich istotach i można ją zrealizować. Jest ona mądrością, nieśmiertelną esencją,
która jest poza myślami i która przenika naturę umysłu i wszystkich zjawisk.
Jest spontaniczną, przekraczającą myśli natychmiastową obecnością, wszystko obejmującą świadomością.
Szef jest bogaty, bo wcześniej od “niewolnika” wpadł na pomysł, jak zarabiać pieniądze:) A że nie zawsze było mu po drodze z prawem bądź przyzwoitością? To już inna sprawa. Kto bogatemu zabroni? Nigdy nie miałam poczucia, że swoją pracą przyczyniam się do luksusu szefa. Jeśli chciałam mu wyrządzić fizyczną krzywdę, to dlatego, że źle się do mnie odnosił i promował miernoty a nie dlatego, że był bogaty:)
Znam bogatych ludzi, którzy nie są szczęśliwi. Zawsze coś ich uwiera i coś jest nie tak. Może to taka maska, żeby inni im za bardzo nie zazdrościli. Nie wiem. Moim zdaniem po prostu za bardzo przejmują się zdaniem innych. A trzeba robić swoje i nie myśleć o tym, co inni powiedzą albo czy tak wypada. Bo zależność od zdania innych czyni z nas prawdziwych niewolników.
Czyli mędrcy lub święte teksty uważają, że to co stworzyło nas, wszystkie zwierzęta i rzeczy jest w gruncie rzeczy tym samym, tą samą energią, tylko manifestującą się na różne sposoby. A jeśli jesteśmy zbudowani z tego samego tworzywa co stwórcza moc, mamy także te same możliwości kreowania rzeczywistości. To przecież jest magia tylko nie taka efektywna i szybka jak w filmach.
Wyścig szczurów polega na tym że aby jeden skorzystał reszta musi stracić.
Musi być pan i muszą być niewolnicy a niewolnicy marzą tylko o tym aby być panem.
Żeby ktoś awansował,ktoś musi spaść z krzesła.
Wszyscy żyją tylko tym aby zając miejsce pana.
Efekty są takie że szefami zostają ludzie najbardziej prymitywni,chciwi i narcystyczni
w momencie gdy już mają wysokie stanowisko,zaczynają dziczeć totalnie.
Co władza robi z ludźmi?
“W roku 1971 Philip Zimbardo, psycholog społeczny na Uniwersytecie Stanford w Kalifornii, razem ze współpracownikami wybrał 24 zdrowych psychicznie ochotników. W podziemiach Wydziału Psychologii stworzyli namiastkę więzienia, w którym połowa losowo wybranych uczestników eksperymentu została więźniami, a reszta strażnikami. Więźniowie oznaczeni zostali numerami, a strażnicy pozostali dla więźniów anonimowi . Nieprzestrzeganie przez więźniów reguł pociągało za sobą kary w postaci upokarzających prac i ćwiczeń oraz spędzaniu wielu godzin w pojedynczej celi. Uczestnicy, którzy byli pacyfistami i sympatycznymi facetami, zachowywali się w rolach strażników agresywnie, a czasem nawet sadystycznie – zaplanowany na dwa tygodnie eksperyment trzeba było przerwać po sześciu dniach. Doświadczenia związane z pobytem w więzieniu przekreśliły to, czego badani nauczyli się przez całe życie. Ich wartości uległy zawieszeniu, obraz samego siebie został podważony, ujawniła się najciemniejsza strona natury ludzkiej. Niektórzy strażnicy traktowali swoich kolegów jak zwierzęta, znajdując przyjemność w okrucieństwie podczas gdy więźniowie stali się służalczymi robotami.”
System jest stworzony celowo w taki sposób żeby osoby zdziczałe miały władze
a wrażliwe wykańczały się psychicznie.
O systematycznym wykańczaniu, w tym psychicznym:
http://wiadomosci.onet.pl/wielka-brytania-i-irlandia/wielka-brytania-polski-oboz-smierci-tym-razem-w-daily-mirror/lpl9k
Obraźliwe dla Polaków określenie i historycznie nieprawdziwe wyrażenie “polski obóz śmierci” ze wskazaniem na Auschwitz pojawiło się w internetowym wydaniu “Daily Mirror” w artykule o 90-letniej Gieseli S., która może stanąć przed sądem w Niemczech. (…)
~velvet :
Taki tekst mógł zamieścić tylko angielski idiota nie znający historii okresu II w.św.,zapewne dzieje jego własnego kraju z tych lat są mu rownież nieznane.Niemiecka strażniczka mordująca Zydów w “polskim “obozie zagłady,należałoby jeszcze dodać ,że za wiedzą angielskiego wywiadu.
~Miś :
Jak czytałem ten “artykuł”to było napisane w “obozie koncentracyjnym na terenie okupowanej Polski”, bez stwierdzenia kto prowadził ten obóz. Nie wiem czy to już po poprawce ?
~josef :
No właśnie, a w “polskich” mediach nie wolno pisać o niemieckich zbrodniach zastępując je nazistowskimi. To w Anglii zastępują je polskimi. Nazywajmy rzeczy po imieniu to nie będzie pomyłek.
Wszystko to prawda, jednak nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Nie każdy dąży do władzy, chociaż jest pociągająca, podobnie jak pociągający wydają się sprawujący władzę. To by tłumaczyło, dlaczego Hitler (mimo nieświeżego oddechu z powodu psujących się zębów i nieciekawej fizjonomii) cieszył się takim powodzeniem u kobiet. Nie każdy też dochodząc do władzy maksymalnie ją wykorzystuje i upadla poddanych. Nie wszyscy niewolnicy pochylają grzbiety w oczekiwaniu na ciosy, niewolnicy na plantacjach też wzniecali powstania przeciw plantatorom. Albo ktoś ma gen niewolnictwa albo nie.
Jasne jest, że w ekstremalnych sytuacjach ludzie tracą swoje człowieczeństwo i robią straszne rzeczy. Bardzo dobrze pokazuje to literatura obozowa. Jednak i w tym piekle na ziemi niektórzy starali się zachować resztki człowieczeństwa, niektórzy właśnie dlatego przeżyli, że w miarę możliwości prowadzili namiastkę “normalnego życia”. Albo nawrócony złodziej Leopold Socha, który nie wyznawał żadnych wartości, a który znalazł w sobie dużo przyzwoitości, dobroci i odwagi ratując życie innych.
W przypadku okupacji czy podboju wybija się najpierw inteligencję, ponieważ to ona mogłaby być zarzewiem ewentualnego powstania. Awansuje się za to ludzi głupich ale zupełnie oddanych nowemu panu. Tacy ludzie wykorzystują swoją pozycję ale nie zagrażają temu, który siedzi wyżej. Zakompleksiony szef czy pan nie chce mieć mądrzejszych od siebie pracowników i wybiera następnych zakompleksionych.
Nie wiem czy to wymyślony przez kogoś system czy naturalna selekcja:) Przy życiu zostają najsilniejsi i najbardziej elastyczni moralnie. Idee i wartości nie są wiele warte, bo nie można się nimi najeść.
Każdy ma jakieś talenty/predyspozycje.
Nie da się zrobić czegoś z niczego.
Nie wszyscy mają predyspozycje do bycia tyranem,ale wystarczy kilku aby utrudnić życie całej reszcie.
Takim ludziom własnie potrzebny jest bat nad głową,w postaci zakazów,nakazów(religii) itp
Problem polega na tym że tymi od bata są właśnie ludzie z predyspozycjami do tyranii.
Przez nich właśnie,ludzie traktowani są na równi.
Wrażliwy i dziki są równi,wrażliwy się wykańcza nerwowo,dziki nadal żyje,z powodu braku wrażliwości.
Bogactwo, Władza i Odpowiedzialne z nich KorzyStanie.
Tak, tylko kto jest bogaty, władczy i odpowiedzialny?
Proszę o jeden przykład, moralnego bogacza.
Czyż władza i pieniądze nie deprawują?
Jakaż znikoma mniejszość opiera się pokusie?
Bo gdy już przyciągnę to bogactwo, będę musiał go bronić…
Stwarzam więc inercjalną złotą klatkę, stwarzam swój świat w którym mogę się do woli usprawiedliwiać, jak Rotshild lub inny Goldberg, gnębić nie będąc niepokojony nawet przez własne sumienie.
Bo gdy już przyciągnę to bogactwo, będę musiał go bronić…
O to chodzi!Im więcej masz tym więcej możesz stracić.
Nie mając niczego* masz święty spokój 🙂
* Nic tzn rzeczy,rzeczy są niczym.
Wspólna własność likwiduje lęk o utratę prywatnej własności.
Ustrój plemienny to najzdrowszy ustrój.
Wszystko jest nasze,nikt nie jest biedny,niczego nie stracisz bo jesteśmy razem.
Dzielimy się a nie wyrywamy sobie wzajemnie,żeby tylko jeden z nas mógł mieć wszystko.
Bracie 🙂
Rozdział I
RZECZPOSPOLITA
Art. 1.
Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli.
Art. 2.
Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.
Art. 3.
Rzeczpospolita Polska jest państwem jednolitym.
Art. 4.
Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.
Nie cieszcie się, Państwo czuwa, żeby wam zrobić jeszcze lepiej… 🙂
http://www.biztok.pl/akademia-biznesu/fiskus-gubi-sie-w-tlumaczeniach-za-paczki-jest-podatek_a15656
“Pączki można jeść bez obawy o podatek” – odpalił 27 lutego, w Tłusty Czwartek Dziennik Gazeta Prawna. “Fiskus oficjalnie potwierdził – pączki są bez podatku!” – cieszyło się następnie radio Tok FM, a wiadomość tę powieliła Gazeta Wyborcza oraz inne media. Teraz wiemy już na pewno – radość była przedwczesna. Ale to dopiero początek rewelacji.
Fiskus gubi się w tłumaczeniach: za pączki jest podatek
(…)
No i jak tam wzrosty przychodów, po wzroście podatków?
To pan minister Kołodko nie uznawał krzywej Laffera, czy ten as przedostatni?
Ufamy, ufamy.., właśnie dlatego… kontrolujemy…:-)
http://finanse.wp.pl/kat,1033759,title,Rzad-pracuje-nad-zmianami-w-podatkach-Niektore-pomysly-MF-wzbudzaja-silne-kontrowersje,wid,16478742,wiadomosc.html
Dziś rząd ma zająć się projektem nowelizacji ustawy Ordynacja podatkowa, która – zgodnie z uzasadnieniem resortu finansów – ma poprawić efektywność systemu podatkowego i uprościć procedury. Większość ze 125 proponowanych zmian eksperci oceniają jako pozytywne lub neutralne dla podatników, ale kilka z nich, np. zwiększające kontrolę nad podatnikiem czy opóźniające moment zaliczenia nadpłaty, budzi kontrowersje.
(…)
To chyba oczywiste, że pracujemy i zarabiamy pieniądze, żeby sobie i swojej rodzinie poprawić jakość życia. Dla jednego bogactwo to jacht, dla innego kilkunastoletni samochód. Nie po to na coś pracujemy, żeby ktoś obcy nam to odebrał tylko dlatego, że nosi w sobie poczucie krzywdy czy niesprawiedliwości społecznej. Każdy normalny człowiek broni swojej właśności, bez względu na to czy jest milionerem czy pracownikiem etatowym.
I tak koło się zamyka…
To że tak jest nie znaczy że tak było zawsze i zawsze tak będzie.
Pracownik spółdzielni jest współwłaścicielem, a pracownik firmy prywatnej jest tylko pracownikiem.
Dokładnie!
Każdy normalny człowiek broni swojej właśności, bez względu na to czy jest milionerem czy pracownikiem etatowym.
Bronić można własności wspólnej lub prywatnej,im bardziej prywatna tym bardziej trzeba bronić 😉
przed innymi żądnymi sukcesu.
W przypadku wojny,bronisz własnego ogródka czy państwa?
Tak samo z własnością.
Prywatna własność tzn że każdy ogródek jest państwem a każdy sąsiad potencjalnym agresorem.
Robin Hood był zwykłym złodziejem, który rozdawał nie swój majątek. Pytanie, czy (o ile oczywiście istniał) faktycznie dawał wszystko biednym czy sam się z tymi biednymi identyfikował i zostawiał zagrabione mienie dla siebie.
Kto broni pracownikowi stać się właścicielem własnej firmy? Czy ktoś go przykuł do biurka? Sami jesteśmy odpowiedzialni za własne życie.
Pewnie, że byłoby idealnie, gdyby wszyscy mieli wszystkiego po równo, Ale nawet wtedy wielu chciałoby mieć więcej niż inni.
P.S. Pączki są złe. Dają pozorne poczucie szczęścia i przyprawiają o wyrzuty sumienia:(
Kto broni pracownikowi stać się właścicielem własnej firmy?
No właśnie… Nikt lub nic nie broni?
Ktoś lubi Robina a ktoś Korwina, obaj mają z Anglią dużo wspólnego…
Niektórzy ludzie potrzebują rzeczy aby zwiększyć poczucie własnej wartości.
Dlaczego pieniądze mają wartość?Ponieważ ktoś nam wmowił że tak jest a my w to wierzymy.
Które pieniądze?
Ktoś tu mnie chyba podpuszcza:)
Nasze narracje: lazania znaczeń
To, co zatrzymujemy, to historie, narracje. Rozbudowujemy je, warstwa po warstwie, aż
powstaje gruba lazania znaczeń, a jak wiadomo, lazania jest bardzo ciężkostrawna.
I to właśnie robimy ze swoim życiem. Historie naszej egzystencji okręcają się nam wokół szyi jak pępowina w
łonie na szyi noworodka, tak, że z trudem możemy oddychać. Cierpimy w dużej mierze dlatego, że
nasze własne przeżywanie siebie i otoczenia, w którym żyjemy, jest przetwarzane, transformowane
przez nawykowe, tendencyjne historie o ustalonym przebiegu, blokujące wiele innych potencjalnych
sposobów przeżywania.
Celem medytacji jest zakwestionowanie statusu tych narracji.
Czasami w książkach o buddyzmie można przeczytać, że przyczyną cierpienia jest
„przywiązanie do ja”, albo „przywiązanie do ego”.
Uważam, że jest to pewne przekłamanie w tłumaczeniu,
ponieważ do „ja” nie da się w żaden sposób przywiązać.
Nie sposób przylgnąć do tego, jakim się jest,skoro co chwila się zmieniamy.
Nie ma w nas nic stałego! Weźmy za przykład zmiany nastroju:
ktoś opowie nam coś miłego i zaczynamy się śmiać, a już po chwili łzy napływają nam do oczu, bo
słyszymy smutną historię. Nie jesteśmy oddzieleni od tego, co na zewnątrz nas, nieprzepuszczalną
ścianą.
Bardzo trudno jest utrzymać chwila po chwili poczucie ciągłej, jakkolwiek mierzalnej stałości
samych siebie. Z tego wynika, że kiedy przywiązujemy się do „ja”, tak naprawdę przywiązujemy się
do samej narracji o sobie, tego, jak sami siebie w niej konstruujemy. Zatem być nie przywiązanym to
być bardziej obecnym w życiu, nie opierać się na tych wszystkich zewnętrznych częściach swojej
garderoby, opiniach, osądach, w które się przystrajamy.
Medytacja ma pełnić dwie funkcje. Pierwszą jest przenikliwe obnażanie własnej egzystencji,
wyzbywanie się wszelkich zasłon, tak, aby przeżywać siebie bezpośrednio w momencie stykania się
ze światem. Drugą funkcją jest analiza tego, czym są te zasłony, jakie jest ich pochodzenie.
Pracując w dużym państwowym szpitalu jako psychoterapeuta codziennie spotykam wielu
zaburzonych ludzi i jest dla mnie oczywiste, że wszyscy oni najbardziej cierpią ze względu na brak
kontaktu z własnym istnieniem, tak jak się ono manifestuje. Są zamknięci we własnych
przekonaniach, nawykach i interpretacjach. Spostrzegają świat przez pryzmat uprzedzeń i sądów,
które nabyli w przeszłości, najczęściej we wczesnym dzieciństwie.
Rodzice mówili do nich:
„Nienawidzę cię, nie powinnaś była się urodzić” albo „Jesteś głupcem”,
albo „Jak dorośniesz,będziesz musiał ciężko pracować, w przeciwnym razie nie będziesz nic wart”.
Wszystkie te przekonania na temat siebie i natury świata były dzień po dniu wmontowywane w strukturę
dorastającego małego człowieka, który w końcu zaczął się czuć tak, jakby te założenia i przekonania
były naprawdę nim samym.
Jest w tym podwójna trudność. Już sam proces socjalizacji, stawania się człowiekiem, oddziela
nas od naszego aktualnego, naturalnego potencjału. Dzieje się tak dlatego, ponieważ być
człowiekiem zawsze oznacza być konkretnym człowiekiem, w konkretnej rodzinie, w określonej
szkole i społecznej strukturze, wraz z przypisanymi jej przekonaniami, poglądami politycznymi,
ekonomicznymi i tak dalej. A kiedy dorastamy i zajmujemy swoje miejsce w świecie, mamy chwilową
sposobność, niewielkie okienko, przez które możemy wyjrzeć i cokolwiek zrozumieć. I jeśli,
wyglądając przez nie, mając taką możliwość, nadal pozostajemy otumanieni, wierząc we wszystkie te
historie, które przyswoiliśmy sobie w dzieciństwie, to jest to naprawdę bardzo, bardzo smutne.
Wykład w Stadtraum, Kolonia, Niemcy
27 kwietnia 2005
James Low
Przeżywający sam pojawia się i przemija.
Jest to sama kwintesencja buddyzmu.
Kiedy osobiście tego doświadczysz, poczujesz, jak życie cudownie się przed tobą otwiera.
W przeciwnym razie będziesz nieustannie wykończony, a wszyscy wiemy,
jak to jest: być wykończonym, rozczarowanym,sfrustrowanym, mieć poczucie,
jak kolejne drzwi zamykają się przed nami.
Takie są podstawy. Można nauczyć się sposobów medytacji, które korespondują z tym
podejściem, i jeśli jesteście zainteresowani, zachęcam was do tego. Od czasu do czasu uczę ich w tej
części Niemiec, są także inni ludzie, którzy tego nauczają.
Na zakończenie – medytacja nie polega na tworzeniu czegokolwiek. Jest raczej sposobem
odkrywania samego siebie, rozluźnienia się na powrót w sobie samym. Cierpimy z powodu
wyobcowania, nie znamy sami siebie. Błąkamy się, tułamy w samsarze, krążymy tu i tam, chcąc
znaleźć odpowiedź, szukając jej wszędzie poza sobą, choć głównym problemem jest to, że sami ze
sobą nie czujemy się swojsko.
Podobnie pyta Biblia: „Jaki pożytek odniesie człowiek, który osiągnie cały świat, ale utraci własną
duszę?”, czyli swoje własne self?
Buddyzm postuluje to samo; właśnie wokół tego kręci się życie.
Jesteśmy bardzo materialistyczni.
Oczekujemy od świata dobrych rzeczy, które mają nas zabezpieczyć, ale to jest szaleństwo,
ponieważ demon czai się wewnątrz nas. Tym demonem jest
nieznajomość tego, kim naprawdę jesteśmy, dlatego samo posiadanie ładnego domu i dobrego
samochodu nie pomoże się nam go pozbyć.
Wyłącznie wówczas, gdy faktycznie zajrzymy do wewnątrz odkryjemy, że demon
to w rzeczywistości tylko chmura dymu.
Ale zanim tak się stanie – jest naprawdę niebezpieczny!