Konstanty Makowski – Świąteczne wróżby (jak widać powszechne i w XIX wieku)
Parę słów wstępu
Otrzymaliśmy niedawno wpis z prośbą o artykuł omawiający tradycję wróżb w Wierze Przyrodzonej Słowian. Niniejszy szkic jest zaledwie przyczynkiem w temacie, który okazuje się zbyt rozległy i wieloaspektowy jak na jeden artykuł, a nawet cykl.
Tak się składa, że za chwilę siądziemy wszyscy do wigilijnych stołów i będziemy obchodzić jedno z czterech wielkich świąt roku – Święto Narodzin Światła Świata. Dzisiaj powszechnie wiadomo, że to jest święto w każdym wymiarze pogańskie, przejęte – według oficjalnie głoszonej po gazetach i innych mediach wersji – od Rzymian, kiedy Kościół dochodził do władzy w Cesarstwie, a nowa wiara wciąż zmagała się z rzymską religią naturalną (przyrodzoną, czyli pogańską).
Sądeckie podsufitowe świetliki, sady i podłaźniki związane z Bożym Narodzeniem czyli narodzinami Światła Świata
W latach 70-90 tych XX wieku i wcześniej, nie znaleźlibyście w codziennych czy kolorowych gazetach informacji i wzmianek na temat pogańskiego zakorzenienia obrzędów , rytuałów czy znaków chrześcijańskich. Była to starannie skrywana tajemnica Kościoła. Co ciekawe także komunistyczni politrukowie nieszczególnie chętnie wspominali o takich sprawach. W PRL obowiązywał niepisany podział władzy: w zamian za neutralność Kościoła na niwie polityki, Komuna zachowywała neutralność w kwestiach religijnych (neutralność rozumianą po bolszewicku, bo oczywiście wcielano w życie ideologię moskiewską, a więc między innymi obchodzono święto Dziadka Mroza, który obdarowywał dzieci po przedszkolach i szkołach – tuż przed świętami Bożego Narodzenia).
IZYDA – Córka bogini Nut i boga Geba, siostra Ozyrysa, Seta i Neftydy, żona Ozyrysa. Jeden z pierwowzorów Maryji – Matki Bożej, temat tak uwielbiany przez rzeźbiarzy i malarzy – „Matka Boska z Dzieciątkiem” oraz jej kontr-wersja, tzw. pieta. czyli „Matka Boska z martwym Chrystusem”. Była czczona na obszarze cesarstwa rzymskiego jeszcze w VI wieku n.e.Tutaj jako matka Horusa – Matka Boska. Bogini Nieba – Pani Niebieska. We wszystkich religiach przyrody (wiarach przyrodzonych) jest obecna i funkcjonuje pod takim czy innym imieniem, pierwotnie, już w neolicie jako Wielka Matka – Wielka Macierz. Jej rodowód, tak naprawdę łączy się z początkiem neolitu, a właściwie początek tego kultu niknie w pomroce dziejów. Jest ucieleśnieniem symbolicznym naturalnej siły kosmicznej – „żeńskiego” aspektu Żywiołu Nieba i Światła. U nas Dażboga, Dagboga, Dawana, Dana.
Kiedy Set zabił Ozyrysa, Izyda odnalazła jego poćwiartowane ciało i wraz z Neftydą przywróciła męża do życia. Poślubiła swojego brata Ozyrysa, była matką Horusa. Zaopiekowała się małym Anubisem (synem Ozyrysa i Neftydy) gdy Neftyda (żona Seta) porzuciła synka ze strachu przed mężem. Wszędzie jest ukazywana jako najlepsza Matka, wcielenie dobroci. Wraz z bratem i synem stanowili naczelną triadę bóstw Egiptu. Izyda przez wielu badaczy jest uważana za protoplastkę Maryi, matki Jezusa Chrystusa w religii chrześcijańskiej.
W mitologicznych opowieściach egipskich, na przykładzie kazirodczych związków bogów (z siostrami, braćmi i dziećmi), widać doskonale , że te postacie mają symboliczny charakter a ich archetypem są siły kosmiczne, które wyrastając ze wspólnego pnia przeplatają się we wzajemnych związkach, przybierając nowe postacie o odmiennych cechach i zakresach działania.
Bazie do wróżenia i do jedzenia – ale to na wielkie Święto Wiosny czyli Słowiańskiego Nowego Roku – Wiosenną Równonoc – Noc Niebiańskiej Bitwy
Wbrew powszechnie głoszonej dzisiaj apoteozie roli Kościoła Katolickiego w wyzwoleniu Polaków w 1981 roku, z końcem lat 70-tych XX wieku, tuż przed Sierpniem 80, Kościół niechętnie udzielał wsparcia jakiejkolwiek opozycji politycznej. Na organizowanych przez Dominikanów Wigiliach dla Hippisów (z których potem wywiedli się przecież działacze SKSów i Uniwersytetów Latających oraz KORu) pełno było ubeckich szpicli i donosicieli. Kto chciał uniknąć kontaktu z SB unikał przede wszystkim wigilii u Dominikanów i wizyt w Kurii. To się zmieniło dopiero po Stanie Wojennym, kiedy zaangażowanie Kościoła w politykę rzeczywiście znacznie wzrosło. Kościół był przesiąknięty agenturą. Jego rola była niejednoznaczna. Jak wiadomo sam ksiądz Popiełuszko nie miał jednoznacznego wsparcia w Kościele czy w swoim kardynale.
Połączenie drzewa życia z światem- świetlikiem zwisającym z sufitu – obydwa elementy czysto pogańskie, symbolika ozdób również, nawet krzyż który tu wisi to symbol pogański
Trudno sobie może dzisiaj wyobrazić, że do lat 90-tych, a nawet jeszcze w roku 1995, kiedy publikowałem mój artykuł o obrzędach Wielkanocnych, gdzie krok po kroku przedstawiałem pogańskie korzenie każdego najdrobniejszego zwyczaju , obrzędu i symbolu związanego z tym świętem, na temat pogańskich korzeni katolickich obrzędów panowało w Polsce powszechne milczenie. Artykuł ukazał się wtedy w Zielonych Brygadach, temat podchwyciła a raczej wykorzystała do swoich celów później Gazeta Wyborcza, ja opublikowałem go już tylko w polonijnych gazetach w Kanadzie i Szwecji. Byłem chyba pierwszym emigracyjnym pisarzem III RP. Pierwsza Mitologia Słowian od czasów przedwojennych, ta Aleksandra Brucknera – profesora filologii polskiej ale w Berlinie, wydanie 1918 i 1924 (Mitologia polska), wznowiona została dopiero w 1980 roku, druga, powojenna, pióra Aleksandra Gieysztora, ukazała się w 1982 roku. Warto zaznaczyć, że profesor Gieysztor był Białorusinem urodzonym w Moskwie , a mianowany został profesorem przez reżim stalinowski w roku 1949, był ateistą co oczywiste, a w końcu reprezentował stronę rządową przy Okrągłym Stole. Czy ktoś inny, reprezentant mniej sowieckiego nurtu w nauce polskiej, mógłby wydać w Stanie Wojennym (1982) Mitologię Słowian?! To było pytanie retoryczne. Czy to nie znamienne, że pierwsze powojenne wydania na ten temat pojawiają się w latach 1980-82?!
podłaźniki, świetliki – ozdoby pogańskie z symbolami słońca i bogactwa a nie narodzin Jezusa
Także okres do 2004 roku, do śmierci papieża Jana Pawła II , chociaż pisywano już wtedy „oficjalnie” na temat pogańskich korzeni świąt, sprzyjał marginalizowaniu tematu przez mainstreamowe media, które jak wiadomo chcąc wcisnąć swoją ideologię „powszechnej szczęśliwości i dobrobytu”, przeplataną przez 20 lat III RP z ideologią „konieczności zaciskania pasa i zębów, w imię lepszej przyszłości – np. na sytej szczęśliwej emeryturze” (cha,cha,cha!!!), starały się nie drażnić ogółu Polaków tego typu tematyką. Poruszanie podobnych tematów może być bowiem odczytywane przez publiczność (czytaj: adorowany medialnie obiekt manipulacji) nie jako chęć odkłamania rzeczywistości, lecz jako atak na tzw „wiarę”. Media te (G.Wyborcza i inna prasa codzienna po 1989 roku, RMF FM, Radio Zet oraz oficjalne Polskie Radio i TVP, czy inne telewizje polskie prywatne) były i są od początku III RP tubą tylko jednej (czerwono-różowej) strony. Uprawiając od 1989 roku po prostu politykę i propagandę polityczną – nie mogły i nie mogą sobie pozwolić na mówienie prawdy, chyba że ta prawda jest akurat zgodna chwilowo z ich linią polityczną.
Gwiazdy-Światy-Swiety-Cwiety – typowo słowiańskie ozdoby podsufitowe
Od pewnego momentu, gdy zaistniało Radio Maryja (1991), Gazeta Polska (1993), Nasz Dziennik (1997) i TV Trwam (2003), a po Katastrofie Smoleńskiej, wreszcie pierwszy w Polsce od upadku Czasu Krakowskiego (lokalnego prawicowego dziennika w latach 1990-1995) prawicowy, ogólnopolski dziennik Gazeta Polska Codziennie (2011 – bynajmniej nie skrajnie prawicowy, jak to przedstawia druga strona), mamy też mainstreamowe media drugiej opcji politycznej. Jak widać budowane one były i są z niemałym wysiłkiem. Do równowagi tutaj daleko. Reszta społeczeństwa polskiego nie posiada publicznego głosu, wciąż jest wykluczona (z wyjątkiem Internetu) z jakichkolwiek form dialogu, a więc też nic dziwnego, że nie bierze udziału w tzw „życiu politycznym” i ma do niego wybitnie lekceważący stosunek (ok. 35 – 40% społeczeństwa). Na szczęście Internet zajmuje coraz mocniejszą pozycję informacyjną – stąd ciągłe zakusy na jego ocenzurowanie w ostatnich latach.
Słowiańskie – polskie – ozdoby pogańskie związane z narodzinami Światła – dzisiaj bardziej popularne w Wielkiej Brytanii i USA niż w Polsce
Polityka w III RP ma wyjątkowo obrzydliwe cechy, jest skażona od pierworodności obłudą i doktrynerstwem, zakładającym w pierwszym rzędzie uczynienie z obywateli przedmiotu manipulacji. Nie miejsce tutaj by wnikać w przyczyny, dla których i jedna i druga opcja polityczna decyduje się na obłudne mamienie „swoich” zamiast zaserwować im prawdę. Są to zaszłości historyczne, przekonanie elit oddanych w swej służbie kolonialistom Polski (rosyjskim, niemieckim, „zachodnim”, watykańskim), że misję „kolonialną” można realizować tylko wbrew społeczeństwu, oszukując je i przedstawiając fałszywe alternatywy. To poniekąd prawda – obydwie ideologie – katolicka i internacjonalistyczna lewicowa zdążają bowiem do wyeliminowania niepodległości! Dla nich obydwu niepodległość od wzorca kulturowego i od ośrodka go głoszącego jest przeszkodą w osiągnięciu celu. Nie traktuje się więc w polskiej polityce wewnętrznej z założenia ludzi, obywateli, jako podmiotu, lecz jako mięso armatnie tej czy innej strony, z ośrodkiem decyzyjnym NA ZEWNĄTRZ, lub serwilistycznie podległą ideologicznie takiemu ośrodkowi.
polska wytwórnia światów-świetlików pracuje na pełnych obrotach
Zakamuflowani Czerwoni i ich trockistowscy poplecznicy starają się przyciągnąć do siebie to „mięso armatnie” podlizując się religijności tłumu (albo „narodu”, ale rozumianego tylko w cudzysłowie). Tym przyciągniętym obłudą mięsem (bo trockiści czy byli komuniści to przecież materialiści i ateiści przybrani w piórka religijnej tolerancji) walą następnie w przeciwnika, który jest przynajmniej w kwestii wiary chrześcijańskiej mniej czy bardziej szczery, bo wierzy, ale tę wiarę bezwzględnie wykorzystuje z kolei nie w celach religijnych, np. krzewienia wiary, ale do walenia we wrogów własnym mięsem armatnim, skaptowanym na hasła fundamentalizmu religijnego.
Światła Świata – ozdoba bożonarodzeniowa (pogaństwo)
Obie opcje mają na rękach krew Polaków, a ich narodowy interes głęboko gdzieś, lecz w propagandzie jedna prześciga się z drugą by wykazać swoje jedyne prawo do tzw. patriotyzmu.
Obywatele stali się zakładnikami jednej lub drugiej strony, na PRAWDĘ nie ma tu żadnego miejsca – są dwie ścierające się propagandy. Propagandy zwalczają się wszelkimi środkami, zwłaszcza fałszerstwem, kłamstwem i naciąganiem faktów.
Na użytek jednej jak i drugiej manipulującej strony potrzebna jest od czasu do czasu jakaś „obiektywna” odskocznia zbudowana z twierdzeń „pozornie prawdziwych” (dla pozorowania obiektywnej prawdy), twierdzeń mających zamanifestować obiektywizm danego medium, twierdzeń z którymi każdy obywatel (czytelnik, widz) powinien się zgodzić, a może nawet się z nimi zidentyfikować. Poszukiwany jest więc gorączkowo tzw „kozioł ofiarny” albo „chłopiec, do bicia”. Na przykładzie twierdzeń (oczywiście a priori, bez żadnego dowodu) o tymże koźle ofiarnym, jedna i druga strona dowodzi swojego „obiektywizmu” i „potwierdza” przed widownią, iż posługuje się „obiektywną prawdą”.
Dla jednej i drugiej strony wygodnym chłopcem do bicia jest obecnie Rodzimowierstwo – (masoneria, okultyści, stainerowcy, teozofowie, antropozofowie0,Zieloni – np. tzw. ekstremiści z Greenpeace, atakujący platformy czy pociągi z odpadami atomowymi itp), a także inne dyżurne religie do bicia, jak islam czy buddyzm i oczywiście szeroko rozumiane środowiska nacjonalistyczne. Dawniej rolę tę pełnili Żydzi, ale obecnie atakowanie nacji jest niepoprawne politycznie,po tym co ich w konsekwencji spotkało. Za to poprawne politycznie jest atakowanie mniejszości religijnych i nacjonalistów polskich – Jak widać!
Także Finowie znają ten rodzaj ozdoby- zwie się Himmeli co wiąże ją i z Niebem i z jemiołą
Dlatego na temat rodzimowierstwa i Wiary Przyrody (a także wymienionych tu przy okazji innych opcji religijnych) – nigdzie, w żadnych mediach w Polsce – ale to literalnie nigdzie (poza Internetem) nie możecie przeczytać naprawdę nic głębokiego, sensownego, przedstawiającego tę Wiarę w sposób po prostu bezstronny i bez krzywego zwierciadła.
Jemioła- Jimela-Imiela (także związana z Narodzinami, ale Światłem Księżycowym pełni która poprzedza Narodziny Światła Świata – Jimiela jest związana z nadawaniem imienia nowonarodzonemu i z ucieczką Bożej Krówki Nowego Światła podczas Dzikich Łowów Nocy Zimowego Przesilenia
Publikacje błąkają się pomiędzy jawnymi bezsensownymi napaściami (jak niedawny artykuł Tekielego w Codziennej, gdzie przyjmując tak zwany punkt widzenia „głęboko wierzących – czytaj: irracjonalnych fundamentalistów katolickich” przedstawia się zmarłego nota bene, a więc nie mogącego się bronić, Emfazego Stefańskiego, jako wcielenie szatana), do ideologicznych oskarżeń o krzewienie nacjonalizmu i wręcz faszyzmu. Są też ataki formułowane przy okazji. Tak jest np. „przy okazji” ataku kato-ateistyczego, w Gazecie Wyborczej z 10-11 grudnia 2011, w artykule o „pogańskości” relikwii z krwi papieża i strzępków jego prześcieradła. Tam autorka – Katarzyna Wiśniewska, imputując katolikom pogańskość czczenia relikwii z ciała świętego i z przedmiotów doń należących, imputuje też przy okazji, że to poganie byli na tyle głupi i prymitywni, że czcili przedmioty.
Słowiańskie snopy, kłosy w worze bogactwa (Złote Zboże-Sporze-Boże w Złotym Worze) – symbol Sporzenia i Sporów – Bogów Bogocy – Welich Bogów Dawców Dostatku – co to ma wspólnego z Chrystusem?
Podobne bzdury, właśnie na temat pogan i tego że czcili przedmioty, albo że dosłownie traktowali swoją wiarę np. wierzenia w łączność z przodkami – propaguje ateistyczna Wikipedia. To tam napisano, że obawiano się wylewać pomyje za okno w Noc Dziadów, aby nie oblać przodków, którzy przyszli pod dom. Naprawdę nie mogę wyjść z podziwu nad tym bezczelnym tekstem, przedstawiającym Wiarę Przyrodzoną w krzywym zwierciadle poglądów kato-ateistycznych, jako kretyński zabobon! Tekst ten sprokurował w Wikipedii, podobno rodzimowierca z RKP, niejaki Stoigniew.
Efekt tej ciągnącej się 20 lat sytuacji jest taki, że na temat wróżb i rytuałów pogańskich przyjętych w chrześcijaństwie polskim, słowiańskim (np. prawosławnym) i w ogóle w obrządku światowym przez chrześcijan, trzeba by było – podchodząc poważnie do tematu – napisać dziesięciotomowe dzieło odkłamujące, czyli pierwszą poważną książkę – bo takiej po prostu nie ma. Chcąc dojść do jakiegokolwiek ładu trzeba by odkłamywać krok po kroku każde pisane w Polsce na ten temat zdanie.
Pani Katarzyna z Wyborczej nie wie, nie rozumie, co to symbol! A może celowo manipuluje wiedzą piekąc dwie pieczenie przy jednym ogniu? To ostatnie jest najbardziej prawdopodobne, bo ludzi inteligentnych w GW nie brakuje, co najwyżej są zaślepieni swoim odchyleniem ideologicznym, ale inteligencji bym im nie odmawiał.
Pani Katarzyno – Poganie nigdy nie modlili się do Bałwana (żadnego – także śniegowego) i nie składali ofiar czczonemu przez siebie drzewu czy to dębowi czy bukowi, nigdy nie łączyli się ze swoimi Przodkami przy pomocy czarów i nie zasięgali wiedzy o przyszłości z wróżb materialnych (jak stąpanie konia po dzidach) ani bezpośrednio w Zaświatach (jak przy laniu wosku, czy w Dziady).
Świat ze słomy – a dlaczego nie z drzewa bo Zboże jest Sporze, a ma się od tego sporzyć w nowym roku
Drzewo zawsze było tylko symbolem Boga na Ziemi, słup czyli bałwan był zawsze tylko wystruganym kawałem drzewa, drzewa-reprezentanta danej siły, roślinnego symbolu bóstwa (figurkę Peruna strugano z dębu, a Pani Niebieskiej – Dażbogi, znanej katolikom jako Maryja, z lipy). Drzewo zawsze jest tylko symbolem boga, tak jak jest symbolem krzyż u katolików, a gwiazda Dawida u Żydów. Pani Katarzyno katolicy naprawdę nie modlą się do kawałka drewna! Pani Katarzyno, niech pani poważnie nie bierze powtarzanych przez Kazimierza Moszyńskiego za średniowiecznymi mnichami bajek, że poganin, chłop-prostak, wiejski głuptak wierzył, że kołtun na jego głowie ma boską moc, a wsadzenie chorego psychicznie Janka do gorącego pieca wypędzi z niego duszę muzykanta. To pisywali katoliccy księża, kato-pisarze i kato-naukowcy. Poganin chłoszcząc posąg nie bił boga zaklętego w kawałku drewna, lecz czynił praktykę symboliczną podobną do wypijania wina zamiast krwi z obrzędowego kielicha. Przecież chyba pani czytała na studiach, że już w neolicie zmarłych grzebano z masą symboli. Chyba nie uważa pani że Grecy, czy Egipcjanie czy Fenicjanie uważali, że trzymaną w ustach monetą płaci się NAPRAWDĘ JAKIEMUŚ PRZEWOŹNIKOWI za przejazd na drugi brzeg?! A może pani na studiach nie czytała, tylko na studia „chodziła”?
Wreszcie ostatnia uwaga – na temat tzw. „obiektywizmu opracowań naukowych” tematu Wiary Przyrody i w ogóle tematu religii. Nauka uprawia własną ideologię, jest to ideologia przesiąknięta ateizmem, bo nauka musi mieć charakter materialistyczny, aby jakiekolwiek głoszone przez siebie twierdzenia zweryfikować i uczynić je „prawdą naukową”. Ateiści nie mogą napisać nic rozsądnego na temat TEIZMU – zawsze będzie to skażone wdrukowanym w ich światopogląd ateizmem. Ateiści – jako w nic pozamaterialnego nie wierzący nie wiedzą co to jest wiara. Ateiści, którzy uwielbiają się też przedstawiać jako jedyni monopoliści racjonalizmu (choć to irracjonalne stwierdzenie!) nie powinni w ogóle pisać o religii, chyba że na swój wewnętrzny użytek małego materialistycznego światka. W Polsce ateizm bywa dodatkowo podszyty ukrytą mentalną postawą katolicką. To właśnie zjawisko i tę postawę nazywam kato-ateizmem. Czy słowo „uniwersytet” ma coś wspólnego z pojęciem „uniwersalny”, albo „uniwersum” – jak myślicie?
Tylko my sami możemy to dla siebie zrobić – napisać coś sensownego i głębokiego o Rodzimej Wierze. Ktoś powiedziałby – Kurczę, olbrzymi wstęp ale czy na temat?! O co tu chodzi, o religię?!
Nie tylko o religię – oczywiście, prawda i zgoda. Chodzi o zakłamaną mentalność, o zakłamaną świadomość, chodzi o fałszywą perspektywę, o złamane poczucie odrębności kulturowej i społecznej, chodzi o podporządkowanie mentalne Polaków obcym ośrodkom, które mają bardziej za swoje w swoim narzuconym „niewolnym” (tak niewolniczym – od sclave – niewolnik, bo niewolnik sclave, jako pojęcie rzeczywiście pojawia się wraz z niewolną mentalnością podległości chrześcijaństwu i z chrześcijańską misją zniewolenia) wyobrażeniu o tym co wartościowe , kulturalne, ważne w hierarchii, godne obrony, warte poświęcenia, godne kontynuacji i pamięci, warte podkreślenia, pokazania i wreszcie dania tego innym. Niewolnicza mentalność współczesnych Polaków jest efektem upadku ich państwa i 200 lat kolonializmu, wyjątkowo bezwzględnego w formach i bezwstydnego. Nie mniej okrutnego niż w krajach Afryki, Ameryki Południowej. Tak samo jak wszędzie nie rozwijano tutaj szkolnictwa, uczono Polaków roli posługiwacza, prostego rzemiechy – łatacza pańskich butów, dawcy – za półdarmo – rolnych produktów. W szkołach zabraniano mówić po polsku, zabraniano pisać i czytać po polsku, wskazywano, że ten co mówi po polsku to śmieć – ten co mówi na co dzień po francusku, po niemiecku, kto ma obyczaj francuski, niemiecki, kto głosi to co głosi nauka niemiecka albo od biedy rosyjska zgermanizowana od czasów Piotra I, starannie goli policzki, kto rozumie ewangelię w kościele i mszę wygłaszane niezmiennie od wieków po łacinie – ten tylko jest człowiekiem nowoczesnym i kulturalnym – wręcz cywilizowanym.
Bez świadomości w jakim miejscu żyjemy i bez konkluzji z jakim stanem mentalnym własnego społeczeństwa mamy do czynienia nie odbudujemy właściwego ethnosu i nie doprowadzimy do faktycznego wyzwolenia – wyzwolenia umysłowego, kulturalnego, wyzwolenia z niewoli wzorców narzucanych przez KK od 1000 lat (co prawda mało skutecznie o czym zaraz powiemy) i od 200 lat przez obce i wrogie Polsce siły zaborców. Do upadku państwa polskiego doprowadzili oczywiście Polacy, ale KK odegrał tutaj zdecydowanie swoją rolę. W pierwszym rzędzie jednak odegrał ją nie niewoląc czyli sclavizując lud , ale narzucając swoją ideologię elitom i poprzez nie narzucając takich władców, którymi sterowano łatwo z Rzymu. To ich niewłaściwe decyzje konsultowane skwapliwie od samego początku z doradcami watykańskimi doprowadziły do upadku.
Wyobraźmy sobie tylko dwie, z opiewanych dzisiaj jako dziejowe i kluczowe dla Europy, decyzji Polski.
Co by było gdyby przed okresem Smuty w Rosji i w jej czasie królowie Polscy zechcieli zrozumieć, że interesem narodu czy też państwa polskiego którym zarządzają nie jest katolicyzowanie Rusi i Księstwa Moskiewskiego, a ich asymilacja do Rzeczypospolitej i utworzenie polsko-litewsko-ruskiego Trójprzymierza, czyli Rzeczypospolitej Trojga Narodów, z pozostawieniem swobody religijnej obywateli – wszystkich obywateli. Taki kolos jak RTN – III Rzeczpospolita stałby się najpotężniejszym po Chinach organizmem państwowym na świecie. Nie było wszak Ameryki i jej Zjednoczonych Stanów! Ale zaślepieni religijną nienawiścią władcy doprowadzili do bratobójczych religijnych wojen na Rusi, powstania Chmielnickiego, Powstania Bojarów i usunięcia Polaków z Kremla, a potem dalszego ciągu wojen zamiast symbiozy między Moskwą i Polską. Ta wojna toczy się przecież do dzisiaj poprzez zaszłości wynikłe z tamtego błędu. Dlatego powiedziałem i napisałem , że obie opcje mają mnóstwo polskiej krwi na rękach – ta rzekomo patriotyczna, kato-narodowa, która jest kompletnie już ślepa ideologicznie, wysługująca się nieustannie od wieków Watykanowi, także.
Drugi przykład – co by było gdyby III Rzeczpospolita podzieliła z Turkami nędzną, słabą, zdegenerowaną prawdziwie „po chrześcijańsku” Europę Zachodnią zamiast jej bronić?! Polacy rządzili by w Berlinie, Paryżu, Wiedniu i Londynie, a Turcy w Rzymie i Madrycie. To Polska byłaby centrum rewolucji technologiczno-naukowej, a język polski byłby dzisiaj obowiązującym na świecie – bo pamiętajmy że podboje kolonialne dopiero się zaczynały. A może świat w ogóle uniknąłby dzięki takiemu rozwojowi wydarzeń kolonializmu – bo terenu do zagospodarowania w Rosji jeszcze dzisiaj nie brakuje. Może byłaby ona innym terytorium – nie pustką osadniczą.
Tak na uboczu i bardziej rozrywkowo – nie byłoby 11 września w USA i ataku Al Kaidy gdyby istniała tolerancja religijna, bo nie byłoby też rocznicy 11 września – Klęski Turków pod Wiedniem.
Jeszcze w Polsce lat 20-stych XX wieku wielu osobom (Stachniukowi, Szukalskiemu i kręgom z nimi związanym) wydawało się, że na etnosie słowiańskim i polskim, na ludowej kulturze własnej i innych Słowian oraz wziętych stamtąd wzorcach – tak jak przez okres niewoli czynili to artyści polscy (Mickiewicz, Słowacki, Wyspiański, niezliczone rzesze malarzy, bardziej poślednich twórców i dzięki tysiącom twórców ludowych) zdołają odbudować model kultury wewnętrznej i ethnos nawiązujący do stylu sarmackiego i szlacheckiego, który miał miejsce u szczytu potęgi polskiej aż do upadku Państwa polskiego, a był tworem własnym, z własną zakorzenioną głęboko pamięcią pochodzenia – pochodzenia – odsarmackiego. To się wtedy udało tylko po części, był już wiek XX. Elita jednak szła ślepo – jak to neokolonialna „elita” za modami i trendami i hasłami i poglądami wygłaszanymi z Berlina, Wiednia i Paryża. Teraz jest podobnie. Tylko Rosjanie próbują uczynić to co Polacy próbowali uczynić z początkiem XX wieku – odbudować się na bazie słowiańskości i słowiańskiego ruchu kulturalnego, na odrębności a nie naśladownictwie zwycięzców.
Borys Olszanskij – Terem Pani Mrozu, Królowej Śniegu – Marzanny (Matka Boska Gromniczna – ze świętem 2 lutego, a może jak Mor i Marzanna, właściwie po Pełni Księżyca między 20- 26 stycznia?)
Mówmy, piszmy, analizujmy, przede wszystkim odkłamujmy przeszłość, wskazujmy prawdziwe powody upadku Rzeczpospolitej – wyzutej z różnorodności religijnej, z wypędzonymi Braćmi Polskimi – których myśl natchnęła i konstytucję amerykańską i ethos amerykańskiego kapitalizmu i współpracy różnorodnych religii i nacji. Oni to wymyślili tutaj w Rzeczpospolitej i dali to światu, ale kontrreformacja nie pozwoliła im tego dać Rzeczpospolitej – oni również mogli jeszcze odwrócić bieg naszej Ojczyzny ku upadkowi – gdyby nie Watykan i jego doradcy królewscy!!!
Mówmy, dyskutujmy i piszmy. Tytaniczna praca przed nami. Napiszmy dla nas samych i dla naszych dzieci POLSKĄ historię Polski, bo jak na razie najlepszą analityczną Historię Polski napisał Anglik, Norman Davis – który reprezentuje tam przekłamania typowe jednak dla germańskiej i chrześcijańskiej, a nie dla sarmato-pogańskiej, polskiej = słowiańskiej myśli politycznej.
[Dlaczego polski = słowiański napiszę niebawem w artykule poświęconym nowemu XXI wiecznemu pojęciu i koncepcji narodu – jest ona odległa, choć może nie tak bardzo jak się pozornie wydaje – od XX wiecznego pojmowania narodu. Tutaj stwierdźmy tylko na potrzeby zrozumienia owej tezy, że Polska do 1791 roku, a i potem pod zaborami, obejmowała swoją tradycją i świadomością dziejów Polaków od Syberii i Kamczatki, poprzez Kazachstan i Ural, poprzez Moskwę i Odessę, poprzez Tbilisi, Pragę, Wiedeń i Paryż do Stambułu i Sofii. Ten artykuł może już w styczniu jako związany z nowym rokiem, bo to Lekcja 6 – Narodziny i Naród].
Piszmy też o naszej wierze , o chrystianizacji, jej roli w zniewoleniu Polaków, o chrześcijaństwie współczesnym – jakie ono jest – zakłamane, dwulicowe, nietolerancyjne, agresywne, bezczelne.
Pisząc to wszystko i analizując na nowo dzieje pamiętajmy jednak i pilnujmy się, by nie walczyć z katolikami, nie walczyć z ich wiarą. My nie zwalczamy niczyjej wiary. Walczymy o odkłamanie naszej własnej wiary przyrodzonej, rodzimej, Wiary Przyrody. Oczywiście kiedy katolicy nas atakują to należy im odpowiadać – odpowiadać w dwójnasób – zgodnie z zasadą Sistanu. Nie ma nic gorszego niż uległość i milczenie – pokazują to dobitnie dzieje Nadłabia, które w milczeniu znosiło ciosy aż do całkowitej germanizacji i nieistnienia. Ktoś kto nas atakuje jest przeciwnikiem, a nie przyjacielem. Pamiętajmy też o merytoryczności sporu. Osobiste wycieczki, ataki personalne, inwektywy, obraźliwe uwagi – zostawmy to komuchom i postkomuchom – to ich esbecka specjalność, mentalne skrzywienie wielopokoleniowe, wrodzona skłonność do siania nienawiści.
Przede wszystkim – najważniejszym aktem dla wyzwolenia się z neokolonializmu jest uświadomienie społeczeństwu stopnia samozakłamania jakiemu się poddało, dwulicowości i obłudy systemu, który nim rządzi, jego zewnętrznych, obcych zakorzenień.
Dla wyjścia z neokolonializmu i w ogóle dla jakiejkolwiek próby ustanowienia prawdziwej wolności obywatelskiej w Polsce, ważne jest obnażać kłamstwo na każdym kroku i zwalczać dwulicowe postawy – także te religijne.
Konformiści Katolicy, którzy chodzą do kościoła dwa razy do roku w Wigilię i Wielkanoc (a nawet i 10x na rok), uprawiając w kościołach i następnie w domach pogańskie obrzędy, wróżby, rytuały, obstawiając się pogańskimi symbolami i talizmanami, przyjmują postawę nieskończenie szkodliwą i powinni tego procederu jak najszybciej zaprzestać. Albo niech staną się prawdziwymi chrześcijanami wyrzekając się wszelkiej pogańskości ze swych praktyk, albo niech staną przed lustrem i powiedzą wprost -do siebie – Tak , jestem poganinem i kocham to, chcę taki/taka właśnie być.
Zakłamanie jest jak rak, obłuda i dwulicowość jest cechą sclave – niewolnika a nie SLAVE – twórcy Słowa i Prawdy. Ta dwulicowość i obłuda jest kłamstwem i od dzieciństwa uczy kłamać i tolerować kłamstwo, a nawet uczy cenić umiejętne kłamstwo, dające profity . To nie ma nic wspólnego z ethosem szlachectwa przedrozbiorowego gdzie honor i ojczyzna, a więc prawda i odwaga były bezcenne, a kłamstwo zasługiwało na absolutną pogardę, jako nierycerskie. Pośród tych haseł szlacheckich był też Bóg – i niech pozostanie, ale taki Bóg jaki istniał i obowiązywał przed rozbiorami w Rzeczypospolitej: katolicki, kalwiński, protestancki, ariański, gruziński, żydowski, tatarski, kozacki – greko-prawosławny, bogomilski, masoński, teozoficzny i antropozoficzny, a wreszcie i chłopski (sieljański, jak mówią Rosjanie – czyli słowiano-pogański, jazyczeski, wedaistyczny). Ten ostatni, znany jest jeszcze jako żywy pośród ludu, z opisów Moszyńskiego, Kolberga a przede wszystkim z opisów rosyjskich – tego musimy odtworzyć, bo najbardziej ucierpiał, został zdewastowany w XX wieku, a nie w 966, ani za czasów poganina Jagiełły-Jogaiłły, ani tym bardziej w czasach Huny wcale nie mongolsko-tureckiego, lecz słowiańskiego Atylli-Hatiłły! Na szczęście pozostało jeszcze wśród nas wielu którym chce się odtwarzać rycerskie i szlacheckie ideały, ethnos i wielu którzy chcą odtworzyć rodzimą wiarę i rodzimą kulturę. To jest podstawa odrodzenia kulturalnego i duchowego Polski. Bez tego neokolonializm uprawiany w mediach, w nauce polskiej, w rozrywce i na każdym kroku w obyczajach i stosunkach społecznych – się nie skończy.
Uświadomiwszy sobie stan zakłamania panujący w mediach, na uczelniach, w opracowaniach „naukowych”, wróćmy do sprawy wróżb i obrzędów chrześcijańskich i ich powiązania z pogaństwem. Prawie wszystko w tych rytuałach i praktykach chrześcijan (katolików, prawosławnych, protestantów i innych) jest czystym pogaństwem, poczynając od przywłaszczonego znaku krzyża a kończąc na modlitwie porannej i wieczornej, znanej powszechnie jako paciorek , „odklepywany” rytmicznie przez indoktrynowane religijnie od urodzenia dziatki.
Dlaczego? Bo wierzenia chrześcijańskie poza tym, że opierają się o potężną część starej praktyki pogańskiej, dołączały systematycznie przez wieki coraz to nowe rytuały do starych, przejmując je od lokalnego pogaństwa w podbijanych krajach.
To już nie przypomina drzewa tylko Baję – plątanina złotych liści, elemetów jemioły, maków – jak Nieci Świata i Nici Światła wyszywające wzór Zdarzeń na Baji – Materii Świata (czerwień i złoto – symbole powodzenia, miłości i bogactwa oraz światła słonecznego)
Chrześcijaństwo od 1000 lat nieustannie się poganizuje, i samo tego nie zauważając, wraca poprzez praktykę i odczytanie jakie nadają mu wierni do pogaństwa, czyli do tego czego chcieli i chcą ludzie, czego potrzebowała i potrzebuje ludzka psychika. Nie do ascezy, wyrzeczeń, cierpienia i kary za wymyślone przez nawiedzonych proroków „zbrodnie” – tego pełne jest ludzkie życie, ale do radosnego świętowania NATURALNYCH PRAW – Porządku PRZYRODZONEGO – Wiary Przyrody.
Cały ten blog mówi o pogańskich tradycjach, nie wyróżniając spośród nich szczególnie wróżb. Bliskie tematowi są artykuły Mezamira Snowida poświęcone magii i rytuałowi.
Czy to jest symbol Chrystusa czy Światła i Bogactwa?
Słowiańska tradycja wróżb, rytuały i magia, nie wywodzą się na pewno, tak jak to przedstawiali „uczeni” katoliccy, z Arkony i od jej białego konia stąpającego po dzidach. To był raczej schyłek publicznego wróżbiarstwa, bo przecież właśnie wprowadzano siłą nową wiarę. Żeby sensownie mówić o wróżbie, a tym bardziej o rytuale wróżby publicznej, trzeba wpierw w ogóle zrozumieć sens jaki ma wróżenie i wróżba dla człowieka. Słowiańskie rytuały, magia i wróżby nie mają też nic wspólnego z demonicznymi czarownicami klechów chrześcijańskich, latającymi nago (a jakże, głodnemu chleb na myśli!) na miotłach, które trzeba przegnać precz z wiejskich chatek na kurzych łapach i wypalić ogniem i żelazem. Wczesnośredniowieczne opisy wróżby w zapiskach mnichów, to oczywiście wrogie wierze przyrodzonej wypaczenia i obrzydzające interpretacje, mające odstręczać od wróżbiarskich praktyk.
Wspólne korzenie wróżby i rytuałów naturalnych na świecie
Rytuały wróżbiarskie dla wszystkich ludzi na Ziemi mają wspólne korzenie. Tkwią one w psychice człowieka, w biologicznej konstrukcji mózgu. Stąd też praktyki wróżbiarskie są wszędzie na świecie podobne. Podobne są też – na co warto zwrócić przy okazji uwagę – rytuały obchodów świąt.
Widać to doskonale u buddystów i hinduistów, wyśmiewanych ostatnio ostentacyjnie na szerzącym „tolerancję” religijną zeświecczonym a jednak fundamentalistycznym prawdziwie po chrześcijańsku (dzięki jezuitom, dominikanom i kato-ateistom) TVN-wskim kanale Religia TV. Na szczęście są jeszcze inne możliwości, niż polskie telewizje, gdzie długa ręka katolickich zakonów edukacyjnych nie sięga.
Ostatnio oglądałem na PLANETE (kanał francuskiej TV) film o Święcie Nowego Roku odbywanym w dniach 20-26 kwietnia, wśród Laotańczyków zamieszkałych na Nowej Zelandii. Tak samo obchodzi się to święto w Laosie, a bardzo podobnie na całym Półwyspie Indochińskim, w Chinach, Indiach, Tybecie , na Syberii i w Ameryce Południowej.
- Było tam składanie sobie życzeń pomyślności połączone z dzieleniem się pokarmem – tutaj gołąbkiem z ryżu zawijanym w liście winorośli zamiast dzielenia się jajkiem,
- było rytualne obmywanie się i oczyszczenie dymem,
- było związanie ducha z ciałem nitką wokół przegubu – zamiast symbolicznej chłosty pękiem bazi – koszkami (kosz – los i duch),
- było wróżenie i zjadanie pączków kwiatów zamiast pąków kotków-bazi,
- było uderzanie o siebie figurkami- która mocniejsza (zamiast jajkami na twardo),
- było święcenie wodą pokarmów i figurek bogów,
- były niekończące się uczty i rodzinne spotkania,
- był publiczny orszak pary wybranej jako króla i królowej Wiosny (jest to ewidentne odtworzenie rytuału związanego z posągami dwutwarzowymi, powszechne także w Słowiańszczyźnie, w Grecji starożytnej itp).
- Wreszcie na koniec, w ostatnim dniu świąt, było też oblewanie się publiczne wodą, podobnie jak u nas, laną wiadrami, zwłaszcza na panny.
Borys Olszanskij – Zarja-Zorjenica (a może to jest Matka Boska Gromniczna?)
Wróżba jaką stosował Władysław Jagiełło tzw. burtowanie z patyczków to nic innego jak opis klasycznej wróżby I-cing z patyczków krwawnika lub trzech monet. Kronikarz przedstawił to jako dowód pogańskości Jagiełły. Co ciekawe nie opisywano w ten sposób – jako dowodu na pogańskość monarchów polskich – powszechnych, a równie przecież pogańskich w swoich korzeniach, praktyk astrologicznych, uprawianych w Odrodzeniu, oficjalnie i masowo, na uniwersytetach i dworach królewskich. Praktyki astrologiczne przedstawiano jako „naukowe”, a astrologia była w Odrodzeniu i przez wiele wieków później aż do epoki pozytywizmu dziedziną wykładaną na uniwersytetach całej „oświeconej” Europy.
O Astrologii z Wiki:
Astrologia (gr. αστρολογία astrología = άστρον ástron + λόγος lógos, ’nauka o gwiazdach’) – polega na badaniu położenia ciał niebieskich przy założeniu, że istnieje korelacja między zjawiskami na niebie a losem poszczególnych ludzi i wydarzeniami na Ziemi.
Astralistyka postuluje, że we wszystkich kulturach świata zjawiska meteorologiczne, astralne, kosmiczne wywierają na ludzi przemożny wpływ, człowiek uważa je za znaczące lub decydujące o jego losie.
Od astrologii odróżnia się astrolatrię, czyli kult gwiazd i planet, uważanych za demony, bóstwa lub ich siedziby.
W starożytności nie występowało rozróżnienie pomiędzy astronomią a astrologią w dzisiejszym rozumieniu tych pojęć. Astrologia była wówczas wyżej ceniona jako nauka, astronomia była jedynie jej nauką pomocniczą. Mikołaj Kopernik we wstępie do swojego epokowego dzieła „O obrotach” pisze o „Nauce, którzy jedni zowią astrologią, inni astronomią, a wielu spośród starożytnych szczytem matematyki”. Dopiero usunięcie w XVIII w. katedr astrologii na uniwersytetach (m.in. na UJ) zepchnęło ją do roli gazetowej pseudonauki.
Astrologii używano przede wszystkim do prognozowania pogody oraz wyznaczania szczęśliwych dni. Większe przepowiednie, jeśli były trafne, przynosiły sławę i bogactwo. Nietrafione niejednokrotnie kończyły się śmiercią astrologa. Stąd astrolodzy dbali o to by były dostatecznie niejasne i pozostawiające jak największą możliwość interpretacji.
Pierwotnie uważano, że ciała niebieskie reprezentują na niebie władców ziemskich. W pierwszym tysiącleciu przed n.e. ugruntował się pogląd związany z wróżbiarstwem, że indywidualne losy władców mogą być odczytane z położenia ciał niebieskich. Powstał zodiak.
[ładna konkluzja końcowa. Absolutnie nieprawdziwa. Każdy dzieciak z odrobiną zdrowego rozsądku zrozumiałby, ze Zodiak nie powstał w ten sposób, gdyż Zodiak jest znany wszędzie na świecie – we wszystkich kulturach, tych które współpracowały z sobą ściśle i tych izolowanych – nie ma nic wspólnego ten fakt z wróżeniem przyszłości królom! Niestety nie mam zamiaru pisać artykułu na temat korzeni zodiaku. W sensie symbolicznym zodiak słowiański jest zupełnie inny niż ten chaldejski. Inny symbolicznie jest zodiak Majów czy Inków i inna miara czasu, inny Chińczyków czy Hindusów – także pojęcie upływu czasu jest tu inne i kalendarz. Żaden z nich nie powstał by wróżyć przyszłość królom, powstały wręcz w czasach kiedy w ogóle nie było jeszcze królów – w Neolicie – o czym wie ktoś kto słyszał choćby jedno słowo o Dysku z Nebry i zodiaku na tym dysku oraz o kalendarzu na tym dysku. Ktoś kto słyszał o Stonehenge nie może chyba pisać podobnych bzdur. W czasach Stonehenge istniał już zodiak odczytywano równonoce i przesilenia, wschody i zachody w określonych punktach nieba i dnia. C.B.]
Dalej jest trochę lepiej:
Chrześcijaństwo, opierając się na Biblii, potępiało wszelkie wróżbiarstwo, w tym przekonania Chaldejczyków i astrologię. Tertulian (Tertullianus) ostrzega przed astrologią.
Ze okresu średniowiecza zachowały się nieliczne księgi astrologiczne, na przykład rękopis nr 3731 z 1431 roku z kolekcji Harleian – jest to zbiór rękopisów w Muzeum Brytyjskim zgromadzony przez Roberta Harleya i jego syna Edwarda w początku XVIII wieku.
W renesansie nastąpił ponowny rozwój astrologii jako kontynuacja tradycji hellenistycznych. Wielcy astronomowie często zajmowali się astrologią (Kopernik, Tycho de Brahe, Galileusz, Johannes Kepler), uważali jednak taką działalność za niegodną astronoma. Aż do XIX w. astrologia zachowuje swe znaczenie w najwyższych warstwach społecznych.
Astrologia nazywana jest czasem „wiedzą królewską”. Królewskość jej bierze się jednak nie od wyższości nad innymi dziedzinami, lecz z historycznych zaszłości. Od początku bowiem nielicznych wówczas astrologów można było znaleźć tylko na dworach królów i władców.
Niektóre symbole masońskie odwołują się do astrologii.
Bardzo ważną rolę astrologia odgrywa w antropozofii Rudolfa Steinera, który uważał astrologię za naukę. Astrologię cenił także Carl Gustav Jung
Potrzebujących bardziej szczegółowego zgłębienia tematu odsyłam więc do Wiki: http://pl.wikipedia.org/wiki/Astrologia
Znaczenie wróżby
Wróżby mają bardzo ważne znaczenie dla ludzi. Jeżeli księżom się wydaje, że wróżby można wykorzenić to szczęść panie boże. One są nie do wykorzenienia. Dlaczego?!
Bo to nie są wcale zabobony – jak przedstawia się to np. w Wikipedii – w ogóle teksty Wikipedii na temat wróżbiarstwa czy wiary rodzimej, jej świąt i rytuałów urągają zdrowemu rozsądkowi i są obraźliwe – nie wiem kto to redaguje, jakiś kato-ateista.
Oto definicja Wiki i kilka przykładów tamtejszej wikipedycznej (czytaj: kato-ateistycznej) interpretacji wróżbiarstwa:
Definicja
Wróżenie (wróżbiarstwo, dywinacja) – zespół czynności związanych z próbami przepowiadania przyszłości z pomocą specjalnych przedmiotów i technik, a według niektórych interpretacji, także sił nadnaturalnych. W środowisku naukowym wróżenie uznawane jest za pseudonaukę. Na chwilę obecną nie istnieje żaden dowód w jakikolwiek sposób potwierdzający skuteczność wróżenia.
Wróżenie a psychologia
Badania etnograficzne różnych kultur wykazały, że wróżby są równie popularne jak wiara w bóstwa. Większość przepowiedni odnosi się do szczęścia w miłości, majątku lub posiadania dzieci, czyli do tego co najbardziej interesuje większość ludzkości.
Niektórzy naukowcy[kto?] przypisują popularności wróżbiarstwa kilka przyczyn psychologicznych:
- Język wróżb jest prawie zawsze na tyle niejasny, aby trudno było zweryfikować ich prawdziwość w przyszłości, gdyż prawie zawsze pozostawia on dużą możliwość interpretacji, tego co ma się właściwie zgodnie z wróżbą wydarzyć.
- Ludzie wierzący we wróżby mają skłonność do zapominania nieudanych przepowiedni. Za to doskonale pamiętają te, które się sprawdziły.
- Wróżbiarze są dobrymi psychologami praktycznymi i umieją odgadywać, czego od nich oczekują klienci, „przepowiadając” im taką przyszłość, której się klienci podświadomie obawiają, lub odwrotnie – mówiąc im to, co chcą usłyszeć. Niektóre techniki dywinacyjne mają wiele wspólnego z testami projekcyjnymi, jakie obecnie stosuje się we współczesnej psychologii.
Wróżbiarze i ich entuzjaści zarzucają przeciwnikom i krytykom pomijanie w próbach interpretacji zjawiska współczesnej nauki, zwłaszcza odkryć fizyki, zgodnie z którymi wszechświat jest wielowymiarowy, czas zaś tylko jednym z jego wymiarów, specyficznym tylko dla naszego typu czasoprzestrzeni. Zdaniem wróżbiarzy miałoby to tłumaczyć fenomen wróżenia. Fizycy sądzą, że taka interpretacja ich badań, to pseudonauka pozbawiona jakichkolwiek dowodów eksperymentalnych. Niektórzy przeciwnicy wróżbiarstwa w swej krytyce opierają się głównie na interpretacjach religijnych. Postawa taka nie ma nic wspólnego z naukowym podejściem do badanego przedmiotu, bo nie odrzuca samej możliwość skutecznego przepowiadania przyszłości, lecz uznaje je za niemoralne (z punktu widzenia danej religii).
[Ten tekst powyżej świadczy o kompletnym niezrozumieniu mechanizmu wróżby przez osobę piszącą. To po pierwsze.Wróżba, która się spełnia nie potrzebuje naukowego potwierdzenia sposobu i mechanizmu. Żaden wróżbiarz, ani osoba wróżąca nie będzie się powoływał na „fizyczne” możliwości przepowiadania, wieszczenia, albo wręcz wpływania na zdarzenia mające miejsce w przyszłości. Siła wróżby w przypadku wróżb indywidualnych (z wyłączeniem wieszczenia – wieszczby) polega wyłącznie na psychologicznym oddziaływaniu wróżbiarza i osoby przyjmującej wróżbę. Czy piszący powyższy tekst słyszał kiedykolwiek o psychologicznym wpływie na wyleczenie się np. z choroby, o przypadkach samowyleczenia się itp? Ten sam mechanizm prowadzi w skrajnych przypadkach do samospełnienia sie klatwy i smierci przeklętej osoby, ten sam mechanizm ma wpływ na o wiele bardziej błache wydarzenia w życiu jednostki, wpływ pozytywny lub negatywny. Wróżba to tylko narzędzie wyzwalające aktywność określonego rodzaju u danej osoby. mechanizm psychologiczny, uchwytny – nie nadprzyrodzony.
Po drugie: przytoczone odwołanie do koncepcji fizyki współczesnej wskazuje, że brak merytorycznych argumentów przeciw wróżbiarstwu i jego pozytywnym spełniającym się prognozom. Powoływanie się na bliżej nieokreślonych fizyków to figura retoryczna, są tacy i siacy fizycy – jedni potwierdzą to a drudzy tamto. Powoływać można się na fakty naukowe a nie na autorytety i to bez podawania nazwisk. Fakty z dziedziny fizyki kwantowej przeczą zupełnie tej wypowiedzi.
Oto typowy bełkot środowiska naukowego broniącego się przed uznaniem, iż nie ma ono kompetencji by wypowiadać się na temat sensowności praktyk, które są przez ich instrumenty – jak sami przyznają – niemierzalne. To, że oni nie znajdują swoimi narzędziami dowodów na trafne przepowiednie lub skuteczne wróżby nie jest żadnym dowodem na to, iż trafne przepowiednie i skuteczne praktyki wróżbiarskie nie istnieją. Po prostu śmiać się chce z bełkotu uprawianego w Wikipedii.
Mam wątpliwości czy ten tekst pisał w ogóle naukowiec, specjalista w temacie. Jeżeli tak, to jest to hańba dla polskiej nauki. Niemerytoryczne manipulanctwo i propaganda kato-ateistyczna zamiast światopoglądu naukowego, nawet ateistycznego, ale logicznego w podstawowym zakresie logiki ucznia gimnazjum.
C.B.]
Borys Olszanskij – Pogańskie Lato – Bogini Lata (Ruja) [ Matka Boska Kwietna?]
Wróżenie a religia
Próby przepowiadania przyszłości, kontaktów ze zmarłymi czy czytania w myślach podejmowano już w odległej starożytności. Czarownicy, wróżbici i astrologowie występowali we wszystkich znanych kulturach starożytnych, gdzie pełnili często rolę kapłanów. Magia, w tym wróżbiarstwo, współistniała najczęściej z religią. Tak było u starożytnych Babilończyków, Egipcjan, Kananejczyków, Greków, Rzymian, Celtów oraz wśród ludów zamieszkujących Afrykę, Australię i obie Ameryki. Techniki dywinacyjne są też znane i stosowane w wielu światowych religiach pochodzących z rejonów Indii i Chin: buddyzmie, taoizmie, hinduizmie.
Jedynym znanym wyjątkiem są wyznania oparte na wierzeniach starożytnych Hebrajczyków (judaizm, chrześcijaństwo, islam), ze względu na bardzo specyficzny obraz świata duchowego jaki został przez nie zaadaptowany ze Starego Testamentu.
[Tu od razu uwaga, bo widać jak na dłoni – wyjątkiem jeśli idzie o wróżby są wierzenia oparte o judaizm zmodyfikowany przez chrześcijan i islamistów. Tam gdzie rozwój religii miał charakter ewolucyjny od Wiary Przyrody do systemu filozoficznego – hinduizm, buddyzm , taoizm, czy naturalne religie afrykańskie i amerykańskie, wróżba jest przyjęta i zrozumiała. Nie ma kontestacji. Dlaczego te trzy oparte o objawienie, a nie o naturę, religie odrzucają przepowiednię i wróżbę? Ano z powodu swojego objawienia. Dowody mamy akapit dalej czyli poniżej C.B.]
- Przepowiadanie przyszłości należało do proroków Jahwe, ale Mojżesz ostrzegał, że czasami będą je skutecznie stosowali także prorocy innych bóstw (Księga Powtórzonego Prawa 13:2-3), za którymi stały duchy demoniczne (Powtórzonego Prawa 32:17). Dlatego też Mojżesz zakazał wszelkich praktyk okultystycznych (Powtórzonego Prawa 18:10-11), zaś późniejsi prorocy potępiali astrologię i jasnowidzenie (Izajasza 47:13; Księga Jeremiasza 27:9; Księga Micheasza 3:7; Księga Zachariasza 10:2).
- Czytanie w myślach innych ludzi oraz poznanie ukrytych faktów z ich życia było możliwe tylko na drodze Bożego objawienia, gdyż Bóg jako jedyny zna głębię ludzkich serc (Genesis 41; 1 Księga Królewska 8:39; Psalm 139; Księga Daniela 2). Jednak duchy demoniczne poruszające się po ziemi mogły przekazać część swojej wiedzy osobom praktykującym różne formy okultyzmu (Księga Hioba 1:7, 2:2; Księga Powtórzonego Prawa 18:14).
[Te dwa punkty wyjaśniają wszystko. Przepowiadanie przyszłości należy do proroków ich religii, a wszyscy inni takiego prawa nie mają. Jeśli kto inny to robi, to nawiedził go demon. Jeśli Kali to robić to jest fajnie, jeśli nie Kali, to jest demon. Drugi punkt – czytanie przyszłości jest możliwe na drodze bożego objawienia – no a bóg objawia się tylko im i to nie wszystkim, tylko ich kapłanom – i to nie wszystkim – tylko kapłanom-prorokom. Reszta oczywiście jest nawiedzona przez demona. Hura! Co zatem dalej? A to poczytajmy sobie poniżej]:
Dla powyższych przyczyn wróżbiarstwo w prawie mojżeszowym karano śmiercią, zaś w praktyce wszystkich okultystów wypędzano z Izraela (1 Samuela 28:3, 2 Księga Królewska 23:24; Zachariasza 13:2).
Jeden z nurtów judaizmu zaadaptował kabałę, będącą formą wróżbiarstwa.
Chrześcijaństwo potępiło wszelkie praktyki okultystyczne (Dzieje Apostolskie 19:19; List do Galacjan 5:20; Apokalipsa 22:15), lecz odrzucono jednocześnie karne wymogi prawa Mojżeszowego (Ewangelia Jana 8:3-11). Kiedy chrześcijaństwo stało się w starożytnym Rzymie religią państwową, powrócono do zasad starotestamentowych, przywracając w IV wieku karę śmierci za praktykowanie wszelkich form astrologii. Od XVI wieku podczas procesów Inkwizycji zwrócono uwagę na sprawę czarownic i czarów, na stosach spalono wiele kobiet podejrzewanych o wróżenie. Początkowo sprzeciwiali się temu jedynie wyznawcy pacyfistycznych wyznań protestanckich (waldensi, anabaptyści–huterianie, kwakrzy). W Polsce ostatnie procesy zakończone spaleniem czarownic przeprowadzono w XVIII wieku.
Również Koran (5;3 oraz 5;90) zabrania wyznawcom Allaha praktykowania wróżbiarstwa.
[Oto mamy co z tego wynika. Nie dosyć, że tylko ich prorocy mogą przepowiadać przyszłość to wszystkich innych (z wyjątkiem czasów gdy chrześcijanie bili się o władzę w Rzymie) należy spalić i zabić. Brawo. Oto co również dzisiaj Wojciech Cejrowski i inni fundamentaliści katoliccy wiedzą i sądzą o wróżbiarstwie, oto co z wróżbiarstwa rozumieją. Godzą się z jego istnieniem bo to nie prawda, że żyjemy w katolickim w 99% społeczeństwie. Społeczeństwo to jest w co najmniej 30% ateistyczne (bo taki jest światopogląd naukowy oparty o marksizm, w którym ich wychowano).
Spróbujmy więc zrozumieć proces wróżenia i czemu on służy, zanim zaczniemy krzyczeć wielkim głosem słowa potępienia oraz zanim zaczniemy palić na stosach. Dziwne, filozofia i psychologia rozumieją potrzebę wróżby – bo buddyzm i taoizm to filozofie, a że psychologia to rozumie to już wiadomo od Freuda i Junga. Sto lat minęło, a ci stoją w miejscu – nawet w Wikipedii, nie mówiąc o ambonach i księdzu Natanku! C.B.]
Podstawowa sprawa – zrozumienie mechanizmu wróżby
Kto nie rozumie mechanizmu wróżby nie rozumie podstawowych zasad psychologii. Moja żona z trzydziestoletnią praktyką psychologiczną i tak samo długą praktyką pracy z młodzieżą, mogłaby to każdemu bez trudu wyjaśnić. Podobnie powinien to potrafić wyjaśnić każdy psycholog świeżo po studiach. Jednak dla osób omawiających stosunek psychologii do wróżbiarstwa w Wikipedii widać nieznane są ustalenia Freudystów, Karla Junga, żeby już nie powiedzieć o bardziej współczesnych psychologach. Nie znają oni najwyraźniej pojęć świadomości, podświadomości i nieświadomości – a może ich nie uznają? Pogląd wygłoszony w kato-ateistycznej Wiki jako stosunek psychologii do wróżbiarstwa to irracjonalny bełkot jakiegoś niedouka, skrajnego behawiorysty i materialisty (co dzisiaj już anachroniczne!) o zawężonym światopoglądzie i niskim IQ.
Wróżba najczęściej jest współcześnie tylko pewną formą zabawy. Używana jest tak jak się używa nikotyny, alkoholu czy marihuany. Jako zabawa rozprasza powierzchowne lęki i obawy, staje się wentylem dla niepokojów, rodzajem balsamu, uspokojeniem dla nerwów. Pozwala uwolnić umysł od zbędnego balastu płytkich lęków wynikających z niepewności bytu, niepewności codzienności. Nikt przecież nie bierze poważnie gazetowego horoskopu na bieżący dzień dla znaku Wagi.
Traktowana jednak poważnie, wróżba pomaga skutecznie – bez żadnych „naukowych” wątpliwości – podejmować decyzje w sytuacji pół na pół, czyli na dwoje babka wróżyła, kiedy racjonalne przesłanki idealnie się równoważą, a decyzja musi być podjęta, bo trzeba działać.
Wróżba jest częścią magii i podlega tym samym mechanizmom, a więc wymaga rytuału.O rytuale magicznym – najbardziej podstawowym można przeczytać u Mezamira Snowida na tym blogu, więc nie będziemy go tutaj powtarzać. Wróżba może dotyczyć i być wykonywana przez samego wróżącego. Może być wykonywana przez wróżącego dla tego komu się wróży, wtedy w kręgu magicznym zasiada więcej osób i jest on nieco inaczej przygotowany niż krąg „osobisty” – po prostu obejmuje inne osoby poza wróżącym albo wieszczącym.
Taka wróżba musi być poprzedzona praktyką wyciszającą, skupieniem, powagą, wprowadzeniem stanu „pustego umysłu” zgodnie z praktyką np. jogi, albo inną praktyką „wyciszającą”. Już Freud i Jung w XIX wieku i na początku XX a więc prawie 150 lat temu wiedzieli to, czego księża katoliccy i Wikipedyści dzisiaj nie wiedzą, że wróżba uwalnia podświadomość, a nawet pokłady nieświadomości tzw „id” – instynkt umysłu (świadomość gadzią – móżdżkową). Podświadomość i nieświadomość zawiera pokłady wiedzy niedostępne dla świadomości człowieka. Wróżba uruchamia ten mechanizm i pozwala podjąć decyzję, która przy braku dostatecznych racjonalnych przesłanek, bywa w bardzo wielu przypadkach właściwa.
W każdej kulturze od starożytnego Egiptu, Grecji czy Rzymu poprzez narody Żydów, Chińczyków, czy plemion północy istniała instytucja wróżbity, szamana, astrologa, kołoduna czy wyroczni. Poprzez wieki historii przewijają się postacie króla Salomona, Kasandry, Nostradamusa. Każda Gromada słowiańskich kapłanów miała swój rodzaj wróżby, w której się specjalizowała. Wróżono z zachowania owadów, z ziół, z płatków kwiatów, z szeptu strumienia (rzekacze), wróżono na takie sposoby o których nawet się nie śni autorom zamieszczonego poniżej wykazu rodzajów wróżbiarstwa (technik) z Wikipedii.
Kołoduni wieszczyli na przykład i wróżyli ze wszelkich rodzajów wirów – powietrza, wody, kołowania ptaków, opadających koliście liści drzew, opadającego piórka, kręgu przemierzanego przez świętego wierzchowca po belkach – dzidach – to znane z Arkony (istotą tej wróżby był krąg i belki – odpowiedniki patyczków z krwawnika w I cingu) – z tańca wirowego w Świętym Kole (Wrżinym Kole [wrżina – warkocz, splot, ale i wrzenie krwi, ekstaza, wrczich – kosa, kobiecy warkocz, ale kosa-kosz – to także rodzime słowiańskie określenie na los – los słowo greckie, także wrzich – warkot, jak kołującego owada i war-kod wrzący, ognisty, ekstatyczny kod]). Wróżyli też z diabelskich kręgów grzybowych i posuwając się ścieżka wzdłuż kolistego ogrodzenia i wałów świątyni np Dziewięciu Kręgów.
[kliknij i powiększ koniecznie]
Czy Świątynia Dziewięciu Kręgów istniała naprawdę? Tak! Istniała! Pokazuję tylko dwie z z mapek nad którymi obecnie pracuję – będzie to tekst o Świętych Wzgórzach Polskich, których system jest zakotwiczony w wielkim euroazjatyckim – Systemie Wzgórz Świętych lub nazwijmy go Systemem Czakramów Starego Świata (Lądów Białego i Czarnego oraz Mazji – Europy, Afryki i Azji). Tutaj na obrazku u góry polski system świętych wzgórz wkomponowany w linię Stonehenge – Kijów, a poniżej ogólny kształt polskiego systemu świętych wzgórz
Powinniśmy przyjąć, że nawet odchylenie Wawelu od Jasnej Góry na linii z Katedrą na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie o 9 kilometrów to przy tych odległościach w czasach bez teodolitu, GPSu i możliwości bezpośredniej obserwacji bardzo niewiele – także w granicach dopuszczalnego odchylenia ze względu na ukształtowanie terenu, bo wzgórza nie zawsze leżą dokładnie na linii, ale oscylują wokół niej nie dalej niż plus minus 5 km po obu stronach osi.
Starożytni Grecy cenili wyrocznię w Delfach. W jaskini kapłanka siedziała na trójnogu postawionym nad wąską szczeliną, przez którą wydobywały się wulkaniczne gazy wprawiające ją w trans. Odpowiedzi delfickiej wyroczni były pełne niejasności i dwuznaczności. Podobno nigdy się nie myliła, jak twierdzili wszyscy pytający – czy to by wystarczyło naukowcom do uznania iż dowody na trafność wyroczni istnieją? Kiedyś zapytana o wynik mającej się odbyć bitwy, odpowiedziała: „wygra wielkie mocarstwo”. Każda ze stron wzięła tą przepowiednię jako dobry omen dla siebie. Kapłanka delficka nie pomyliła się. Ktokolwiek zwyciężył w tej potyczce mógł szczycić się wawrzynem mocarza.
Każda nacja poprzez wieki rozwojuj kultury wytworzyła jakieś narzędzia wróżbiarskie – wróżenie z lotu ptaków, wnętrzności zwierząt ofiarnych, według numerów kabały, z fusów kawy lub herbaty, z run i czert, szklanych kul, tarota i astrologię.
Nie zmienia to jednak faktu, że są to narzędzia, którymi posługuje się człowiek. Człowiek ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami. Czyni to lepiej lub gorzej, mądrzej lub głupiej, płycej albo głębiej.
Bardzo mądrze o rodzajach wróżby WIKI:
Techniki wróżenia
- aeromancja – wróżenie ze stanu powietrza, chmur, komet
- alektriomancja – wróżenie przy użyciu koguta
- aleuromancja – wróżenie za pomocą ciasta
- alomancja – wróżenie za pomocą soli
- antinopomancja – wróżenie z wnętrzności kobiet i mężczyzn
- astragalomancja – wróżenie za pomocą kostek, kamyków lub kawałków drewna
- astrologia – wróżenie z gwiazd i ruchu planet
- chiromancja – czytanie z linii rąk
- dafnomancja – wróżenie z lauru
- gastromancja – wróżenie z odgłosów wydobywających się z brzucha
- geomancja – wróżenie z rozrzucanych kamieni, żwiru, patyczków, klejnotów itp.
- hieromancja – wróżenie z chodu i trzewi zwierzęcia przeznaczonego na ofiarę
- idolomancja – wróżenie z figurek, wizerunków i posągów
- kartomancja – wróżenie z kart, w tym karty tarota
- katoptromancja – wróżenie ze zwierciadła[1]
- kattabomancja – wróżenie z naczyń wykonanych z metalu
- keromancja – wróżenie z lanego wosku, np. na Andrzejki
- kleromancja – wróżenie za pomocą kości
- krystalomancja – wróżenie z kryształów, luster lub kryształowej kuli
- litomancja – wróżenie z kamieni szlachetnych
- logarytmancja– wróżenie za pomocą logarytmów
- macharomancja – wróżenie z noży
- numerologia – wróżenie oparte na symbolice cyfr
- oinomancja – wróżenie ze strużki rozlewanego wina
- omfalomancja – wróżenie z pępka
- onejromancja – wróżenie z marzeń sennych
- ornitomancja – wróżenie z lotu ptaków
- piromancja a. pyromancja – wróżenie z ognia
- przepowiadanie pogody
- sciomancja – wróżenie z cieni
- skapulimancja – wróżenie z pęknięć na powierzchni wypalonej kości
- stareomancja – przepowiadanie przyszłości z żywiołów
- teriomancja – wróżenie z dzikich zwierząt
- tasenografia – wróżenie z fusów
- tuframancja – wróżenie z popiołów
- tyromancja – wróżenie ze sposobu, w jaki ścina się ser
- wróżenie z run
- wróżenie z ryżu (Tybet)
- Yijing
[W paru miejscach postawiłbym tutaj mocne znaki zapytania. Co znaczy na przykład „wróżenie z ryżu – Tybet”? Czy gdzie indziej z ryżu się nie wróży? A czy nie da się wróżyć z rozsypanego czegokolwiek: mąki , cukru? Co znaczy tutaj: Yijing – czy to I-cing? W takim razie wróżba z patyczków, monet i interpretacja Księgi. Ma to jakąś nazwę i inne odpowiedniki? Na prawdę ten wykaz w ogóle nie ma żadnego sensu. Co to jest wróżenie z dzikich zwierząt? Z ich kości, wzroku, stanu sierści i pazurów? Wróżenie z lanego wina, a z lania wody nie da się powróżyć? Przepowiadanie pogody – fajnie tu zaklasyfikowano meteorologów. Prognozy pogody w TV to przecież typowe wróżby oparte na metodzie obserwacyjnej i przepowiadane zawsze na podstawie niedostatecznych danych. Wróżenie z wosku na Andrzejki doczekało się tutaj fachowego określenia – też fajne, ale niekoniecznie na Andrzejki. Anglicy i Amerykanie jednak bardziej poważnie podchodzą do Wikipedii, rzeczywiście pracują nad tym żeby to była elektroniczna encyklopedia wiedzy. U nas jest to najczęściej bełkot osoby niekompetentnej. C.B.]
Aleksander Bruckner o burtowaniu Jagiełły i wróżbach wśród Litwinów
Czy decyzję o głębokiej integracji ze strefą euro podjęto na postawie głosu wyroczni lub wróżby z patyczków krwawnika?
Obawiam się, że rząd polski nie wie co czyni integrując się teraz ze Strefą Euro – chyba nie usiedli i nie powróżyli sobie z I-cingu, ani nie burtowali, bo nie wiedzą co to jest. Oczywiście pewnie długo się modlili i może modły ich natchnęły – to też rodzaj wróżby uprawianej przez chrześcijan w kościele – praktyka pogańska, jak najbardziej. Uważają że zaklęcia mogą uratować strefę Euro – to jest, moim zdaniem raczej działanie bardziej irracjonalne niż racjonalne. Przyrzekają poprawę, ale za tydzień (no może pół roku)nie będzie jak wykupić włoskich obligacji, bo nie ma na to kasy. Bozia nie da, od modlitw nie przybędzie, rzeczywistość i jej naturalne (przyrodzone ) prawa jest twarda, z pustego nalewa …kto? Wiemy.
Ale może się mylę, bo racjonalnych przesłanek za takim postępkiem, z perspektywy rządu, jest tyle samo co przeciw niemu. Z perspektywy społecznej zdecydowanie inaczej to wygląda, przesłanek przeciw integracji jest wystarczająco dużo, żeby już teraz do niej nie dążyć. Zobaczymy kto ma rację.
Wracając do przejętych przez chrześcijaństwo pogańskich rytuałów i wróżb to aż świerzbi żeby powiedzieć słowo na temat „pogańskiego” papieża Jana Pawła II, który trzecią przepowiednię fatimską postawił na najwyższym możliwym piedestale, czyniąc z niej znak boga. Już sam ten fakt ciągnie za sobą w górę inne przepowiednie licznych osób nawiedzonych i czyni walkę z nimi trudną. Papież wiedział jak manipulować tłumem i czym go porwać. Porywał go przepowiedniami, znakami boskimi, przemówieniami, pieśniami i umiłowaniem przyrody – tym wszystkim co wprost pogańskie w katolicyzmie.
Żebyśmy mieli jasność, ja absolutnie nie twierdzę, że osoby o szczególnej wrażliwości i wnikliwości umysłu nie dotykają istotnych przesłań i naprawdę głębokiej, ukrytej przed przeciętnymi umysłami wiedzy. Wręcz odwrotnie – jestem pewien że tak jest. Tyle, że to nie jest żaden proces nadprzyrodzony. Przecież są osoby o bardzo wysokim IQ i z bardzo wyostrzoną percepcją niedostępną innym.Są tacy którzy widzą i rozumieją więcej. Czasami warto ich wysłuchać – ale oczywiście tylko na własne ryzyko.
Ja bardziej wierzę w niezwykła umysłową przenikliwość i natchnienie, w wieszczość wynikającą z trafności prognozy przy niewystarczających danych, niż w boską ingerencję w życie skromnej jednostki. Ciekawe że JP II nie miał takich wątpliwości w sprawie tej wyroczni. O wyroczniach i przepowiedniach moglibyśmy bardzo długo, bo są tego nieskończone przykłady, ale to tylko szkic tematu więc mamy jeszcze inne sprawy.
Idąc dalej – nie tylko „pogański” papież był poganinem, jeszcze gorzej rzecz się ma z wielebnym Ratzingerem – wybitnym teologiem. Oto przy pomocy konsoli czy czego tam, z podszeptu samego chyba diabła, odpala na stoku góry zieloną choinkę. A cóż ta choinka ma wspólnego z Jezusem Chrystusem, pytam się? Żeby chociaż odpalał palmę?! Ano nic, nie ma wspólnego. Usiłują nam mówić, że to Chrystus się rodzi a zielone jest symbolem narodzin, ale narodzin czego?! Chyba nowego życia przyrody po zimie? Trudno naprawdę wyjaśnić wszystkie te zawikłane rytuały związane z Narodzinami Światła Świata i zaadoptować je do chrześcijaństwa. Snopki zboża i kłosy słowiańskie stawiane w czterech rogach chaty – to już prawdziwy orzech do zgryzienia dla teologa – same orzechy i kasza w kutji to też zresztą niezły problem. Bo kasza to pokarm Uboża- Radogosta (Bożycka, czyli mniejszego Boga – według Górali-Harów) i Ubożuchów, jego duchów pomocniczych – bogunów Domu i Gospodarstwa. A orzechy to już od samej nazwy zaczynając „orzej” (jurnej, wschodzącej mocy) poważny problem. Z orzechem jest i dalszy problem w tym, że orzechy reprezentują w świecie roślin i nasion Sporów-Bogocy (jak mawiają Górale Harowie – Dużych Bogów – Bogocy, czyli Bogów Powodzenia i Bogactwa, Dostatku). To dlatego orzechy na drzewku albo na świetliku (jak by tu wyjaśnić po bożemu po katolickiemu taki „świetlik” – jako zabobon? Sama nazwa jest oczywista), podsufitowym stroiku-sadku – są zawijane w srebrne i złote folie. Proste! Ale nie dla teologa. Takich problemów w tym jednym święcie znalazłbym 50! Jakże trudno pogodzić te wszystkie maski zwierzęce, postać przychodzącego po raz drugi z dziwnymi darami ni to dobrymi ni to złymi Mikołaja (Mąda-Nikuły pogańskiego), postacie trzech magów, koincydencję narodzin nowego boga w człowieczym ciele, z powszechnie obchodzonymi przez całe wszechświatowe pogaństwo Nocami Dzikich Łowów na rodzące się Nowe Światło. A propos przedstawiam fajny, nowy rosyjski obrazek „Dzikie Łowy – Nocne Bitwy”
W. Pansenko – Nocne Bitwy, Dzikie Łowy
Tak jest ze wszystkim w chrześcijaństwie – KK zabraniając swoim członkom praktykowania pogańskich rytuałów dąży do samozagłady – będzie musiał wykluczyć wszystkie obrzędy pozakościelne, czyli wszystkie które podobają się ludziom i pozwalają im odprężyć się i świętować jakoś dni święte – odmieniać je odróżniając tym samym od codziennej szarości. Jak będzie wyglądać Wielkanoc bez tych obrzędów – odpowiedzcie sobie sami. Wszystkie obrzędy a nawet znaki używane przez KK i Chrześcijan są pogańskie.
Ostara – pogańskie święto, tzw. sabat mniejszy, obchodzony 21 marca, związany z radosnym momentem zrównania dnia i nocy.
Ostara wyznacza początek wiosny. Symboliczny moment kiedy dzień (światło) wygrywa z nocą (ciemnością) jest początkiem okresu radości, płodności i rozmnażania się.
Tradycyjnym symbolem tego dnia jest jajko, które symbolizuje odrodzenie i powstanie nowego życia. Tradycja ta została przejęta przez chrześcijaństwo i jajko jest także symbolem związanym z Wielkanocą, która ma miejsce w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Księżyca.
Inaczej jest w Islamie:
PAP 13.12.2011
W Arabii Saudyjskiej stracono w poniedziałek kobietę skazaną za uprawianie czarów
– poinformował saudyjski resort spraw wewnętrznych.
Ta „zbrodnia” jest – zgodnie z saudyjską interpretacją prawa islamskiego – zagrożona karą główną, podobnie jak mord, gwałt i handel narkotykami.
We wrześniu stracono w Medynie Sudańczyka skazanego za czary. Większości „czarownic” i „czarowników” zarzuca się, że rzucają na ludzi klątwy, na życzenie krewnych lub znajomych. Przestępstwem jest też w Arabii Saudyjskiej odpłatne wytwarzanie czarodziejskich amuletów.
Nie ujawniono, jakich konkretnie „czarów” dopuściła się stracona w poniedziałek kobieta. Wyroki śmierci wykonuje się zwykle w Arabii Saudyjskiej publicznie, ścinając skazańcowi głowę.
20.03.2010
Arabia Saudyjska – kara śmierci dla prezentera TV
Śmiercią wg najważniejszych szkół koranicznych (obejmujących ok. 98% muzułmanów) karana jest też odstępstwo od wiary (ridda), obejmująca zarówno zmianę wyznania, jak też poważne błędy doktrynalne w wyznawanym islamie (np. kwestionowanie prawdziwości Koranu). Niegdyś niemal wszystkie kraje islamskie stosowały się do tej zasady. Na początku XXI wieku (stan na 2004) wyroki śmierci za apostazję wydawane były przez państwowe sądy w ośmiu krajach islamskich: Arabii Saudyjskiej, Jemenie, Afganistanie, Komorach, Iranie, Mauretanii, Pakistanie i Sudanie.
Kara śmierci zgodnie z Koranem może też być orzeczona za poważne zbrodnie, jak zabójstwo, zdrada, itd., jak też za czyny mniej groźne dla społeczności, jak zdrada małżeńska dokonana przez męża bądź żonę (wg niektórych interpretacji szariatu tylko jeśli było na to 4 świadków), homoseksualizm czy czary (kategoria ta często bywa stosowana do wszelkiej działalności sprzecznej z polityką władz, np. do działalności związkowej wśród zagranicznych pracowników zatrudnionych w Arabii Saudyjskiej).
Przedmiot heretycki – pogańska Gwiazda-Światło-Świat-Świetlik – element podłaźników, pająków i jeży ludowych
Kara śmierci za przestępstwa określone przez religię chrześcijańską (historia)
(Jako kategoria związana z religią została tutaj wyodrębniona grupa przestępstw, obecnie nie traktowanych jako czyny zabronione, których karalność wynikała z przyjęcia chrześcijaństwa jako religii panującej, m.in. herezji czy czarów)
Kara śmierci za herezję pojawiła się jeszcze w starożytnym Rzymie. Wkrótce po uznaniu chrześcijaństwa za religię panującą został wprowadzony przepis, skazujący przywódców sekty manichejczyków na śmierć na stosie w 387. Także w 453 cesarz Teodozjusz uznał herezję za przestępstwo równe zdradzie stanu i przewidział za nie karę śmierci przez spalenie żywcem. Podobne postanowienia zawierał kodeks Justyniana z 534 (Corpus Iuris Civilis).
Od początku XII wieku zaczęła działać Inkwizycja, której głównym zadaniem była walka z herezją, jednak sama Inkwizycja nie stosowała kary śmierci, a osądzonego przekazywała do ukarania „ramieniu świeckiemu”. Liczba wyroków śmierci wykonanych z inspiracji inkwizytorów jest trudna do określenia.W okresie reformacji dość powszechne było prześladowanie, a czasem karanie śmiercią wyznawców innego odłamu chrześcijaństwa, niż dominujący na danym terytorium. Działania takie podejmowały jednak zawsze władze świeckie, z inspiracji duchownych, i zjawisko to występowało zarówno w krajach katolickich, jak i protestanckich.
Pod zarzutami herezji zostali straceni przez spalenie na stosie m.in. Joanna d’Arc, Jan Hus i Giordano Bruno. Galileusz (Galileo Galilei) został pod groźbą kary śmierci zmuszony do odwołania swoich twierdzeń i dożywotnio uwięziony.
Kara śmierci w procesach o czary wynika z zawartego w Biblii nakazu zabijania czarownic. Stosowana była głównie w krajach protestanckich (także poza Europą np. w angielskich koloniach w Ameryce Salem), zaś największe nasilenie egzekucji skazanych za ten czyn wbrew obiegowym opiniom miało miejsce nie w średniowieczu, a w epoce nowożytnej (XVI i XVII w.). Ostatni wyrok śmierci (przez spalenie na stosie, poprzedzone uduszeniem) wykonano w Prusach, w 1811 (wyrok ten obejmował karę nie tylko za czary, ale i podpalenie). Ogólna liczba ofiar w procesach o czary liczy prawdopodobnie ponad 140 tysięcy, jednak istnieją bardzo duże rozbieżności w szacunkach tej liczby.
Oczywiście wiemy, że w krajach chrześcijańskich obecnie prawie w ogóle nie stosuje się kary śmierci. Wyjątek: USA, Białoruś, Łotwa.
Krwawnik zwyczajny – uwaga: ziele czarownicze!!!
O wyjątkowości krwawnika decydują substancje czynne wchodzące w jego skład. Jedną z nich jest azulen, substancja występująca w olejku eterycznym wykazująca właściwości przeciwzapalne, przeciwbakteryjne oraz antyalergiczne. Dodatkowo w skład ziela krwawnika wchodzą: cyneol, o właściwościach pielęgnacyjnych; przy małym dozowaniu ma właściwości pobudzające, ale przy dużych dawkach prowadzi do zaburzeń, halucynacji itd.; borneol; laktony seskwiterpenowe; związki flawonowe; kwas mrówkowy m.in., o właściwościach przeciwreumatycznych; kwas octowy; kwas izowalerianowy; kwas salicylowy; alkohole; witamina K, mająca decydujący wpływ na krzepnięcie krwi; garbniki; cholina.
W lecznictwie wykorzystywany jest przede wszystkim w leczeniu schorzeń związanych z układem pokarmowym. Pobudza trawienie, pomaga przy zaburzeniach i nieżytach tego przewodu. Posiada właściwości ograniczające krwawienia wewnętrzne i zewnętrzne. Dodatkowo obniża ciśnienie krwi, przyśpiesza gojenie ran oraz oparzeń. Wykazuje właściwości przeciwzapalne, pomoże przy zapaleniu pęcherza moczowego, bolesnych miesiączkach, schorzeniach wątroby oraz poprawi apetyt. Krwawnik pospolity wykorzystywany jest także w przemyśle kosmetycznym.
Krwawnik pospolity możemy spotkać na całym terytorium Polski- podczas spaceru na przydrożach, łąkach, w zaroślach, na miedzach, nieużytkach, również w ogrodach. Występuje pospolicie w prawie całej Europie oraz częściowo m.in. w Azji oraz Ameryce. Przez część osób uważany za chwast, choć ze względu na swoje walory dekoracyjne może być wykorzystany w założeniach naturalistycznych. Nazwa krwawnik wywodzi się od samego mitycznego Achillesa- walecznego wojownika, który według legendy wykorzystywał sok z krwawnika do leczenia ran. Achillea millefolium jest byliną wytwarzającą przy powierzchni podłoża liczne i bardzo rozbudowane korzenie w postaci kłącza. Z kłącza wyrasta rozeta pierzastych liści oraz długa nawet do 100 cm kanciasta łodyga zakończona kwiatostanami w kształcie baldachogrona w barwie białej bądź lekko różowawej. Krwawnik kwitnie od czerwca do października.
Dodam, że jadam krwawnik w sałatkach wiosennych – jako 5% dodatek – razem z pokrzywą i zieloną sałatą oraz zajęczą kapustą i mleczem.
CB