Jak wygląda dzisiaj ochrona Starych Drzew i zwierząt w Polsce?

W Polsce jest chyba z ochroną Przyrody tak samo źle, jak w najciemniejszych regionach Świata – fala ludzkiej „wścieklizny” rozlewa się bez ograniczeń.

Spalono Dąb Napoleona

Nadleśnictwo Przytok ufundowało 5 tys. zł nagrody dla osoby, która przyczyni się do ujęcia sprawcy podpalenia najgrubszego dębu szypułkowego w Polsce.

Dąb Napoleona(fot. wikipedia)

Kolejny tysiąc złotych nagrody ufundował Zielonogórski Zarząd Oddziału Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Leśnictwa i Drzewnictwa – poinformowała rzeczniczka Lasów Państwowych Anna Malinowska.

Informacja o spaleniu dębu poruszyła wielu mieszkańców regionu. Maciej Boryna z Towarzystwa Bory Dolnośląskie przypomniał, że także dąb Chrobry pod Szprotawą kilka lat temu „zasmakował pożogi”.

– Zastanawia nas czy to objaw zwykłego chuligaństwa, czy może znaczące pomniki przyrody komuś w czymś przeszkadzają – pyta Boryna. Zaapelował, by, odpowiednie służby dołożyły wszelkich starań w celu ustalenia i ukarania sprawców.

Wandale ogień podłożyli prawdopodobnie w niedzielę. Postępowanie w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Zielonej Górze. – Wytypowano już osoby mogące mieć związek z tym zdarzeniem – mówi Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji. Podpalaczowi grozi do dwóch lat więzienia.

Dąb Napoleona

Drzewo, którego wiek szacowano na 700 lat, spłonęło w poniedziałek. Dąb Napoleon, to jeden z najcenniejszych pomników przyrody województwa lubuskiego. Rósł na skarpie pradoliny Odry w odległości trzech kilometrów od miejscowości Zabór (powiat zielonogórski). Obwód drzewa wynosił ok. 10,5 metra, wysokość 22 metry.

Nazwa drzewa wzięła się z legendy głoszącej, że podczas wyprawy na Rosję w 1812 roku, po przeprawie przez Odrę pod jego konarami odpoczywał Napoleon Bonaparte.

Wycinkę dębów w Białowieży prowadzili oczywiście ci którzy powinni o nie dbać:

Sprawa toczyła się w latach 2003 – 2004

Straż Graniczna nie chce wycinania dębów

awa
2003-11-27, ostatnia aktualizacja 2003-11-27 18:49

Straż Graniczna twierdzi, że usunięcie trzech z siedmiu ponadstuletnich dębów w Puszczy Białowieskiej nie miało żadnego związku z czyszczeniem pasa granicznego.

Przypomnijmy: 19 listopada napisaliśmy, że w nadleśnictwie Białowieża w Puszczy Białowieskiej w rezerwacie wycięto kilkusetletnie dęby. Leśnicy twierdzą, że stały przy pasie granicznym i ich wycięcie nakazywała umowa ze Strażą Graniczną. Jednak w pozostałych dwóch nadleśnictwach puszczańskich – Browsku i Hajnówce – oraz w Białowieskim Parku Narodowym usunięto jedynie krzewy z samego pasa.

Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku oświadczyła, że wszystko odbyło się legalnie, bo ustawa o ochronie granic jest nadrzędna nad prawem o ochronie przyrody, a wycinka była „wykonywaniem zadań z zakresu obronności kraju”….

Umorzyli bo wycinka była zgodna z prawem – ale niestety nie była zgodna ze zdrowym rozsądkiem. Chodziło o klepki na parkiet dla jakiegoś ”ładowanego kretyna”, a może to tylko część – wierzchołek – biznesu budowlanego Lasów Państwowych?

Sprawa wycinki dębów w Puszczy Białowieskiej umorzona

bdc
2004-09-20, ostatnia aktualizacja 2004-09-20 00:00

Prokuratura w Hajnówce umorzyła sprawę wycinki siedmiu dębów w rezerwacie Lasy Naturalne w Puszczy Białowieskiej. Stwierdziła, że nie doszło do naruszenia prawa

W czerwcu ub.r. podczas porządkowania pasa granicznego (granica polsko-białoruska) wycięto cztery kilkusetletnie dęby. Kolejne trzy wycięto po to, aby móc wywieźć te już wycięte. Zdaniem ekologów doszło do złamania prawa. Sprawę zgłosili prokuraturze. Ta poprosiła o pomoc biegłego w sprawie środowiska.

– Decyzję o umorzeniu śledztwa podjęliśmy na podstawie opinii biegłego, który stwierdził, że wycięcie dębów było zgodne z Ustawą o ochronie pasa granicznego – powiedziała nam wczoraj szefowa Prokuratury Rejonowej w Hajnówce Bożena Dyszlatys…

2007

Mordercy czerwonych dębów

Dariusz Bartoszewicz
2007-09-04, ostatnia aktualizacja 2007-09-04 00:00

Na Ursynowie ktoś ściął czubki kilku małych dębów. Tuż obok jest skupisko ogromnych reklam. Drzewa urosną, ale już ich nie zasłonią

Narożnik ulic Rosoła i Ciszewskiego na tyłach stacji paliw BP wygląda ohydnie. Stoją tam aż cztery billboardy, jeden z nich wysoki na kilka pięter. W ich rejonie jakaś „niewidzialna ręka” w barbarzyński sposób okaleczyła trzy dęby czerwone, które wreszcie okrzepły. Cięcie jest profesjonalne – zrobione za pomocą nożyc lub innego narzędzia, identyczne we wszystkich przypadkach.

– Tak okaleczone drzewa nigdy już nie będą ładne ani strzeliste…

Dąb Bolesław

2008

To się oczywiście nigdy nie skończy bo to naprawdę jest część biznesu wycinkowego… teraz Puszcza Knyszyńska 2008:

Minister myśli nad wycinką dębów

Z uwagi na pilny i skomplikowany charakter sprawy ministerstwo niezwłocznie zajmie się sprawą wycinki dębów w rezerwacie Starodrzew Szyndzielski – tym lakonicznym komunikatem Ministrestwo Środowiska potwierdziło „Gazecie”, że dotarł do niego złożony przez ekologów wniosek o wstrzymanie wycinki 159 drzew w Puszczy Knyszyńskiej
Chodzi o dęby, które zdaniem leśników trzeba wyciąć, by ograniczyć plagę atakującego je chrząszcza opiętka. Podlaska konserwator przyrody wyraziła na to zgodę. Nadała jej rygor natychmiastowej wykonalności, by wyrąb można było zacząć jak najszybciej.

Od jej decyzji odwołali się ekolodzy z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot. Podpierają się badaniami przyrodników, dowodzącymi, że opiętek atakuje tylko osłabione dęby, a w rezerwacie jest też miejsce na martwe drzewa. Przypominają fakt sprzed dwóch lat, kiedy w podobnej sytuacji minister środowiska odmówił zgody na wycinkę dębów w kilku rezerwatach Puszczy Białowieskiej.

Teraz wszyscy walczą z czasem. Leśnicy chcą rozpocząć wycinkę jeszcze w tym miesiącu, bo w maju z larw opiętka wyklują się chrząszcze, które zdaniem leśników zaatakują kolejne drzewa. Ekolodzy chcą wstrzymać wycinkę, nim do lasu wejdą drwale.

Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok
http://miasta.gazeta.pl/b…35,5135173.html

I dalej:

… – To unikatowy bardzo cenny las – mówi nadleśniczy z Czarnej Białostockiej Kazimierz Antowski. – Zagraża mu żerujący na dębach opiętek. Jeśli nie usuniemy zaatakowanych przez niego drzew, zniszczy wszystkie z tego gatunku. To ostateczność, ale w tej sytuacji konieczna.

Antowski poprosił wojewódzkiego konserwatora przyrody o zgodę na wycięcie 159 dębów. W całym rezerwacie rośnie ich kilka tysięcy. W ubiegłym tygodniu konserwator zgodził się na usunięcie drzew zasiedlonych przez chrząszcza. Według szacunków samych leśników, to prawie 200 m sześc. dębiny. Jej wartość rynkowa to co najmniej 200 tys. zł.

– Obecność opiętka to rzecz normalna, a wycinka w rezerwacie jest sprzeczna z jego podstawowym celem – zachowaniem naturalnego drzewostanu, na który składają się również drzewa martwe – ripostuje Adam Bohdan z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, pozarządowej organizacji ekologicznej. – Do tego dochodzi jeszcze kwestia chronionych gatunków ptaków, np. jarząbka, których siedliska znajdują się w rezerwacie – przypomina dodatkowo, że teraz trwa okres lęgowy. Zakłócająca go wycinka byłaby naruszeniem unijnych dyrektyw siedliskowych. Bohdan zamierza odwołać się od decyzji konserwatora do ministra środowiska.

Może jednak nie zdążyć. Konserwator decyzję o wycince opatrzył rygorem natychmiastowej wykonalności, tak by nawet odwołanie od decyzji o wycince nie mogło jej powstrzymać. Leśnicy bowiem dowodzą, że drzewa trzeba usunąć do początku maja, nim z larw opiętka wylęgną się chrząszcze, które mogą zaatakować kolejne drzewa.

Wczoraj Pracownia wnioskowała do ministra środowiska, który jest w tej sprawie instancją odwoławczą, o wstrzymanie rygoru. Ministerstwo na razie nie podjęło żadnej decyzji…

I o co tutaj chodzi jeśli nie o forsę i o ludzką chciwość samych leśników?! W dalszym ciągu powtórka z rozrywki  w 2010

25 listopada 2010

Nie strzelać do słowackich niedźwiedzi! Apel do ministra

Listopad 25, 2010 Aktualności, Ekologia, Ochrona środowiska, Wydarzenia Brak komentarzy

Odstrzał niedźwiedzi brunatnych na Słowacji

18 organizacji działających na rzecz ochrony przyrody zwróciło się do ministra środowiska z apelem o interwencję w sprawie planowanych na Słowacji odstrzałów niedźwiedzi brunatnych. Przedstawiciele tamtejszych organizacji ekologicznych twierdzą, że władze tego kraju już wydały zgodę na odstrzał 50 niedźwiedzi w ramach tzw. polowań regulacyjnych oraz 25 – w ramach polowań ochronnych.

– Liczba niedźwiedzi przeznaczonych do odstrzału może być jednak wyższa – podkreśla Radosław Ślusarczyk, Prezes Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. – Celem naszego apelu jest skłonienie władz Polski do skierowania noty dyplomatycznej do władz Słowacji oraz Unii Europejskiej, a także zwrócenie uwagi na konieczność transgranicznej ochrony niedźwiedzia. Podobny apel zostanie skierowany do Komisji Europejskiej oraz Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN).

Niedźwiedź brunatny jest na Słowacji gatunkiem chronionym na mocy prawodawstwa krajowego i międzynarodowego. Pomimo ochrony można tam na te zwierzęta legalnie polować. Co roku zabijanych jest kilkadziesiąt osobników. Odstrzały niedźwiedzi w przygranicznych regionach Słowacji mogą wpływać na populację bytującą po polskiej stronie, zwłaszcza w rejonie tatrzańskim, bo przecież zwierzęta granic nie znają. Każdy niedźwiedź odstrzelony w przygranicznym rejonie Słowacji, to dla polskiej, chronionej prawem, populacji (liczącej zaledwie kilkadziesiąt osobników) dotkliwa strata. Zarówno na Polsce jak i na Słowacji, ciąży obowiązek zachowania populacji niedźwiedzia w jak najlepszym stanie.

– Decyzja o ich odstrzale jest możliwa jedynie w przypadku braku zadowalającej alternatywy i zaistnieniu pewności, że skutki tej decyzji nie będą szkodliwe dla zachowania populacji danych gatunków we właściwym stanie ochrony w ich naturalnym zasięgu – dodaje Radosław Ślusarczyk. – Tak  mówi art. 16 dyrektywy siedliskowej. Powinna być ona również poprzedzona przeprowadzeniem oceny oddziaływania na integralność obszarów Natura 2000. Taka ocena dotychczas nie została przeprowadzona, a władze Słowacji nie udowodniły, że alternatywne – w stosunku do odstrzału – metody rozwiązania problemu nie przyniosły zadowalających efektów. Uważamy że jest to łamanie prawa wspólnotowego i działanie stanowiące realne zarażenie dla populacji niedźwiedzia brunatnego w Karpatach Zachodnich, zwłaszcza dla populacji bytującej na terenie Polski.

Polscy przyrodnicy uważają, że szkodom czynionym przez te duże drapieżniki można skutecznie zapobiegać w inny niż odstrzał sposób. Po naszej stronie Tatr tylko sporadycznie dochodzi do konfliktowych spotkań ludzi z misiami.

******

WARTO WIEDZIEĆ

Minister Środowiska

Profesor Andrzej Kraszewski

Apel w sprawie planowanych odstrzałów niedźwiedzi brunatnych na Słowacji

Szanowny Panie Ministrze!

Apelujemy do Pana o podjęcie stanowczych działań przeciwdziałających próbie eksterminacji niedźwiedzi brunatnych (Ursus arctos) bytujących na terenie Słowacji, w szczególności w rejonie tatrzańskim. Według doniesień medialnych władze Słowacji planują wydać zgodę na odstrzał kilkudziesięciu zwierząt bez szukania innych alternatyw i nie badając wpływu swoich decyzji na populację, której areały występowania rozciągają się po obu stronach granicy.

Niedźwiedzie są chronione przepisami krajowymi oraz międzynarodowymi (dyrektywa siedliskowa, Konwencja Berneńska). Decyzja o ich odstrzale jest możliwa jedynie w przypadku braku zadowalającej alternatywy i zaistnieniu pewności, że skutki tej decyzji nie będą szkodliwe dla zachowania populacji danych gatunków we właściwym stanie ochrony w ich naturalnym zasięgu (art. 16 dyrektywy siedliskowej). Powinna być ona również poprzedzona przeprowadzeniem oceny oddziaływania na integralność obszarów Natura 2000 (art. 6.3 dyrektywy siedliskowej, wyrok ETS w sprawie C-241/08). Wedle naszej wiedzy, taka ocena dotychczas nie została przeprowadzona, a władze Słowacji nie udowodniły, że alternatywne (w stosunku do odstrzału) metody rozwiązania problemu nie przyniosły zadowalających efektów.

Niedźwiedzie są zwierzętami o wysokich wymaganiach przestrzennych, areały poszczególnych osobników rozciągają się po obu stronach granicy i mogą wynosić nawet ponad 1000 km2. Planowane na Słowacji odstrzały mają bezpośredni wpływ na stan zachowania niedźwiedzi brunatnych w polskich Tatrach – każdy odstrzelony osobnik (dla polskiej populacji tatrzańskiej, która liczy kilkanaście osobników) to dotkliwa strata.

Zwracamy uwagę, że według badań monitoringowych Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk, stan zachowania gatunku niedźwiedzia w Polsce i jego perspektywy określono jako „niezadowalający”.

Niemal wszędzie w zasięgu swojego występowania w Europie niedźwiedzie brunatne podlegają ochronie. Tymczasem jak podaje organizacja Slovak Wildlife Society corocznie wydaje się 60-80 pozwoleń na odstrzał tych zwierząt. Stanowi to poważne zagrożenie dla populacji niedźwiedzi brunatnych w Karpatach Zachodnich, w tym w szczególności w Tatrach.

Uważamy, że planowany, masowy odstrzał nie jest „załatwieniem problemu niedźwiedzi”. Szkodom czynionym przez te duże drapieżniki można skutecznie zapobiegać w inny sposób. Po polskiej stronie Tatr zminimalizowano przyczyny synantropijnego zachowania tych zwierząt i odtąd sytuacje konfliktowe zdarzają się sporadycznie.

Szanowny Panie Ministrze!

Polska – jako członek Unii Europejskiej oraz najbliższy sąsiad Słowacji – jest współodpowiedzialna za przetrwanie i ochronę tych dużych drapieżników.

Uważamy, że pomysł odstrzału tatrzańskich niedźwiedzi na Słowacji stanowi realne zagrożenie dla populacji bytującej w Polsce i w konsekwencji może spowodować pogorszenie właściwego stanu ochrony tych zwierząt w tej części Karpat.

Apelujemy o interwencję w tej sprawie u władz słowackich oraz w Komisji Europejskiej.

http://ekogroup.info/nie-strzelac-do-slowackich-niedzwiedzi-apel-do-ministra/

 

Inna historia ale jakby ta sama, a poza tym znana nam z lekcji historii – drzewa ofiarami polityki

Czepili się bojówkarze drzewa. Ludzie jak to ludzie między sobą się tłuką, chcą – proszę bardzo – mają się nawet prawo wytłuc do ZERA… Może wtedy reszta świata odetchnęłaby z ulgą?… Ale nie, ludziska nie zostawią za sobą nawet jednego drzewa – nic tylko pustynia… Takie są efekty oderwania od wiary przyrodzonej. Bo drzewo dla nich to nie Istota Żywa tylko przedmiot, Dąb to nie Organizm – tylko klepka parkietowa, psa do świątyni nie wpuszczą, nawet nie pozwolą się mu do niej zbliżyć – wywieszą zakaz wejścia w przykościelnym parku, kwiaty są dla nich dobre jeśli cięte na ołtarzu lub co bardzo, bardzo symptomatyczne – podeptane, powydzierane z płatków na procesji Bożego Ciała, albo świerki, jodły – w kącie – ścięte (które wytrzymują przy kaloryferach tydzień).

Zniszczono drzewa upamiętniające ofiary Smoleńska

W Parku Kusocińskiego w Olsztynie zniszczono 3 z siedmiu Dębów Pamięci – w tym dąb Lecha i Marii Kaczyńskich.

Sadzenie Dębów Pamięci w Starachowicach (zdjęć spalonych dębów nigdzie nie znajdziecie)

W Parku Kusocińskiego w Olsztynie zniszczono 3 z siedmiu Dębów Pamięci – w tym dąb Lecha i Marii Kaczyńskich. Drzewka zostały posadzone w hołdzie pamięci po katastrofie pod Smoleńskiem przez posłów Prawa i Sprawiedliwości oraz wojewodę warmińsko-mazurskiego.

Według policji, pijani chuligani zniszczyli je w nocy z soboty na niedzielę. O sprawie powiadomili funkcjonariuszy mieszkańcy pobliskich bloków.

Na miejscu byli już pracownicy wydziału zieleni i uporządkowali teren. Straż miejska postanowiła patrolować częściej park Kusocińskiego.

sż,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)

 

Bo dąb dla „prymitywów” to tylko rzecz, a nie życie

W Jaśle spalą dąb Hitlera


Dąb Hitlera w Jaśle

Władze Jasła postanowiły puścić z dymem drzewo zasadzone na cześć Adolfa Hitlera. Dąb ma 67 lat. Burmistrz, Maria Kurowska mówi, że nie wystarczy wycinka. Na łamach Dziennika zapowiada, że z pociętego dębu zostanie rozpalone wielkie ognisko.

Dąb został posadzony w kwietniu 1942 roku. Ma pochodzić z Austrii,  z rodzinnej miejscowości przywódcy III Rzeszy. Władza samorządowe przeprowadziły  śledztwo i orzekły, że dąb stanowi pamiątkę po jednym z największych zbrodniarzy w historii. W Dzienniku można przeczytać, że historię dębu wyjawił Pan Kazimierz Polak. Mieszkaniec Jasła powiedział dziennikarzom, że nie spodziewał się takiej decyzji władz.Był świadkiem zasadzenia dębu, a teraz zbiera podpisy, by powstrzymać wycinkę.

Publiczna dewastacja starego dębu nie będzie donośnym sygnałem, a jedynie dziecinnym happeningiem. Jak dalece trzeba nie rozumieć miejsca symbolu w kulturze, aby podjąć tak kuriozalną decyzję? Zmiana nazwy i nadanie pomnikowi nowego znaczenia byłaby przecież  silniejszym przekazem niż rytualne niszczenie drzewa!

Oczywiście drzewo winne że je Hitler posadził, czy też że z intencją ku jego pamięci posadzone. ZEMSTA „ludu bożego” na drzewie. Oczywiście drzewo winne, że mu dali mię Kaczyńskich. Zemsta Czerwonego Luda na drzewie.

Takie bojówki to była specjalność komuchów i UBecji. Tak robiły komuchy z PSL-em Mikołajczyka, tak robiła UBecja z Solidarnością, KPN i SKS-em, w imię jedynie słusznych poglądów… mordowano też wtedy lokalnych działaczy.

I jeszcze powrót do sprawy Napoleona – Kogoś złapali. Ale kogo? Ja się zawsze zastanawiam wtedy, czy to po prostu nie jakiś kozioł ofiarny.  Policja nie wyklucza kolejnych zatrzymań. Nic się nie zmienia – 20 lat i nic. Postkolonializm jakiś upiorny. Tak się składa, że za poprzedniej epoki napatrzyłem się jak oni działają, a i teraz nie brakło mi okazji, żeby widzieć ich w akcji i poznać ich metody.

Miniony czas nauczył mnie jednego – ZAWSZE, zawsze wspierać i bić się o to czego mi władza zabraniała, ZAWSZE wspierać i bić się za słabszych i bitych. Czy zawsze musi być jakaś zgraja i jakaś ofiara do wyk0ńczenia?

Czy kiedykolwiek sprawa Napoleona się wyjaśni? Wątpię jakoś….

Jest zatrzymany ws. podpalenia dębu

Wtorek, 16 listopada (21:06)

Policja z Zielonej Góry zatrzymała nieletnią osobę w sprawie podpalenia zabytkowego dębu Napoleon. To jednak nie podpalacz – dowiedział się reporter RMF FM Piotr Świątkowski. Zdjęcie spalonego drzewa otrzymaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.

foto:

/Arek /Gorąca Linia RMF FM

Dąb spłonął w nocy z niedzieli na poniedziałek. Za wskazanie sprawcy wyznaczono nagrodę w wysokości w sumie 6 tysięcy złotych, bo był to najgrubszy w Polsce dąb szypułkowy. Rósł na skarpie pradoliny Odry w odległości trzech kilometrów od miejscowości Zabór w powiecie zielonogórskim. Obwód drzewa wynosił około 10,5 metra, wysokość 22 metry, a jego wiek szacuje się na 450-600 lat. Wewnątrz potężnego pnia znajdowała się wielka dziupla, mogąca pomieścić kilkanaście osób.

Nazwa drzewa wzięła się z legendy, która głosi, że podczas wyprawy na Rosję w 1812 roku, po przeprawie przez Odrę pod jego konarami odpoczywał Napoleon Bonaparte.

Policja nie wyklucza kolejnych zatrzymań w sprawie spalenia dębu.

W Polsce instytucje powołane do czuwania nad przyrodą i jej ochroną pod płaszczykiem „naukawości” organizują zbiorowe morderstwo Łosi w Biebrzańskim Parku Narodowym. Skąd ci ludzie się biorą. Kto im dał prawo do wydawania wyroków śmierci – a może tak ci „naukawcy” postrzelają sobie do siebie nazwajem, jak tak lubią zabijać?

Koniec odstrzałów łosi. 42 zabite

pap, łn
2010-11-22, ostatnia aktualizacja 2010-11-22 18:38

Łoś

42 łosie odstrzelono w Polsce na potrzeby badań naukowych nad populacją łosi. Miało być odstrzelonych 90 zwierząt, ale odstrzałów już nie będzie – poinformowała PAP w poniedziałek rzeczniczka ministerstwa środowiska Magdalena Sikorska.

O zgodę na odstrzały łosi wnioskowali do ministra naukowcy z Instytutu Biologii Uniwersytetu w Białymstoku, minister środowiska się na to zgodził, pozytywne opinie przedstawiła wcześniej Państwowa Rada Ochrony Przyrody i lokalna komisja etyczna. Nie zgadzała się rada naukowa Biebrzańskiego Parku Narodowego.

Odstrzały miały być prowadzone do końca listopada, jednak już nie będą kontynuowane. Jak powiedział PAP szef zespołu prowadzącego badania prof. Mirosław Ratkiewicz, na poniedziałkowym spotkaniu w ministerstwie ustalono, że odstrzały zostaną zakończone. Ratkiewicz zapewnia, że przeprowadzone jednorazowo redukcje „nie zaszkodzą populacji łosia”. Nad Biebrzą ustrzelono 18-20 osobników.
Naukowcy wnioskowali o odstrzał łosi, by przeprowadzić wiele szczegółowych badań nad tymi zwierzętami – tłumaczy Sikorska. Chodzi m.in. o różna badania genetyczne, ocenę rozrodczości, określenie struktury wiekowej.

Prof. Ratkiewicz przyznaje, że wybrano pozyskanie łosi do badań przez odstrzał, gdyż w polskich warunkach trudno byłoby i znacznie bardziej kosztownie przeprowadzić badania inną metodą, np. przez usypianie osobników, które po badaniach byłyby wypuszczane. Była też obawa, że tak uzyskane wyniki nie byłyby do końca wiarygodne lub niewystarczające do uzyskania jednoznacznych wniosków. Ratkiewicz przyznaje też jednak, że „nie do końca cała sprawa została wystarczająco przez niego przemyślana”, dlatego więcej odstrzałów na potrzeby badań nie będzie – ustalono z ministrem.

Łosie stały się – choćby w Podlaskiem – niemal powszechne. Często wychodzą na drogi powodując wiele wypadków drogowych, w których giną i ludzie i łosie, niszczą też uprawy leśne. Leśnicy wnioskowali do ministra o zniesienie obowiązującego od 2001 roku w Polsce moratorium, czyli całorocznego zakazu strzelania do łosi. Moratorium powoduje, że łoś jest zwierzęciem jakby poza statusem: ani nie jest pod ochroną, ani nie jest gatunkiem łownym. Przed podjęciem jakichkolwiek decyzji, minister środowiska zlecił w 2009 roku białostockim naukowcom badania i wypracowanie strategii wobec łosi w Polsce.

W ramach projektu była już prowadzona inwentaryzacja łosi. Zimą: liczono łosie po tropach na śniegu, były pędzenia zwierzyny w lasach, liczono je też z samolotów podczas lotów nad Biebrzańskimi Bagnami. Ratkiewicz powiedział, że ustalono, że na terenie parku biebrzańskiego żyje około 620 łosi. Szacuje się, że w sąsiedniej Puszczy Augustowskiej jest ich około 500.

Prowadzone też będą badania genetyczne. Naukowcy wiedzą, że łosie znad Biebrzy różnią się genetycznie od łosi żyjących w innych regionach. Tworzą nawet coś w rodzaju reliktu, osobnej linii genetycznej. Ratkiewicz powiedział, że z dotychczasowych obserwacji wynika, że populacja biebrzańska łosi „ma się nie najlepiej”, młodych łosi na terenie parku narodowego rodzi się mniej niż kilkadziesiąt lat temu. Przyczyny są nieznane. Brane pod uwagę są m.in. takie czynniki jak choroby lub wyczerpanie bazy pokarmowej na terenie parku narodowego.

Badania potrwają do października 2011 roku. Współuczestniczą w nich także m.in. Lasy Państwowe, Polski Związek Łowiecki, naukowcy z Krakowa, Poznania oraz Instytutu Badawczy Leśnictwa.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Nawet jeżeli wyczerpuje się karma to jest tyle miejsc na świecie gdzie chętnie przyjęto by łosie, bo to gatunek, który trzeba chronić a nie dobijać.

Przeczytajcie jeszcze poniżej – to inna forma „dbałości” o przyrodę w Polsce.

W niektórych krajach na takie drzewa dmucha się i chucha, pielęgnuje je pieczołowicie, zabezpiecza i przede wszystkim leczy nowoczesnymi metodami. U nas nic się nie robi przez dziesiątki lat, a potem po prostu wycina się drzewo, które umiera.

Dąb Władek, zniszczony po sierpniowej burzy

fot. Urząd Gminy Karczmiska

Dąb „Władek” rósł w Karczmiskach od 670 lat. Przetrwał wojny, powstania, a teraz – zniszczony przez ostatnie nawałnice, które przeszły nad Lubelszczyzną – musi zostać ścięty.

Mieszkańcy Karczmisk nie mogą odżałować drzewa. Wiekszość zdążyła się zżyć z „Władkiem”.

Drzewo zostało uszkodzone po burzy, która kilka dni temu przeszła nad Lubelszczyzną. Dąb został rozłupany na dwie częsci. Jak mówi wójt gminy Karczmiska, Zenon Olszowy – dalsze zabezpieczanie drzewa jest bezcelowe. Nie pomogą ani betonowe wypelnienia ani opaski zabezpieczajace. – Zniszczyła go starość – żałuje wójt.

„Władek” był ciekawostką w okolicy. Zjeżdżały do niego wycieczki. Podobno, jak głosi legenda, siadywał pod nim sam kól Władysław Łokietek, który przechodził tędy ze swym wojskiem.

Dąb jest pomnikiem przyrody. „Władek” miał przed zniszczeniem 8 metrów średnicy pnia i 35 metrów wysokości.

Obok dębu z Zagnańska, który rośnie w województwie świętokrzyskim i „Chrobrym” (Piotrowice w woj. dolnośląskim) to jeden z najstarszych debów w Polsce.

 

Można by to mnożyć w nieskończoność, ale to miała być Trzecia Lekcja i miała spełnić Trzy Cele:

  1. Stój zawsze po stronie Słabszego, bez względu na to czy podzielasz jego poglądy – ma prawo istnieć tak jak i inni.

  2. Nigdy nie pozwól nikomu (także Słabszemu którego broniłeś), aby narzucił ci swoje poglądy, a potem ograniczył twoją wolność.

  3. Drzewa i zwierzęta, woda i powietrze – Przyroda, nie są słabsze,

    one są „BEZBRONNE”,

    w ich wypadku pkt. 2 wam nie grozi .

Dlaczego słowo BEZBRONNE wziąłem w cudzysłów? Bo Przyroda ma jedną broń, ale jest to broń OSTATECZNA, która w sposób OSTATECZNY rozwiąże problem „Człowieka” i jego „człowieczeństwa” – To będzie Czwarte Wyjście Swąta-Światowita z Kłódzi. Kto czytał Księgę Tura i fragmenty Księgi Ruty na tym blogu, ten wie o czym mówię.

Podziel się!