Od Poli Dec

Ruiny majańskiego miasta Caracol w Belize
Foto: AdobeStock
W sercu dżungli Belize, na terenie ruin Majów w Caracol, archeolodzy dokonali przełomowego odkrycia. Natrafili na nietkniętą dotąd komnatę grobową, w której wnętrzu odnaleźli szczątki władcy Majów oraz bezcenne artefakty, które rzucają nowe światło na życie, religię, politykę i kontakty starożytnych cywilizacji Mezoameryki.
W grobowcu sprzed około 1700 lat znajdowało się ciało władcy pochowanego z bogatym wyposażeniem, świadczącym o jego wyjątkowej pozycji. Archeolodzy odkryli m.in. rzadką mozaikową maskę pośmiertną wykonaną z kawałków jadeitu, luksusowe ozdoby, jak kolczyki z tego samego kamienia, muszle pochodzące z wybrzeża Pacyfiku, a także liczne naczynia ceramiczne o symbolicznym znaczeniu. Część z nich miała formę zwierząt – sowy, małpy i charakterystycznych ostronosów, znanych też jako coatimundi – ssaków przypominających skrzyżowanie szopa z lemurem.
Jest to pierwsze tego typu odkrycie w Caracol – największym stanowisku archeologicznym Majów w Belize. Władcę zidentyfikowano jako Te’ K’ab Chaka, który objął tron w 331 roku n.e. i – jak twierdzą badacze – zapoczątkował dynastię, której rządy trwały przez wieki. Miasto Caracol w jego czasach było jeszcze stosunkowo niewielkie, jednak z czasem rozwinęło się w ogromne centrum liczące około 100 000 mieszkańców, a następnie – podobnie jak wiele innych miast Majów – zostało opuszczone około 900 roku n.e.
Arlen Chase, który wraz z żoną Diane Chase od ponad 40 lat prowadzi wykopaliska w Caracol, był jednym z pierwszych, którzy weszli do grobowca. Już po stylu ceramiki wiedział, że ma do czynienia z niezwykle wczesnym okresem w historii miasta. Obecność czerwonego cynobru – minerału związanego z elitarnymi pochówkami – potwierdziła wysoką pozycję zmarłego. Jednak to mozaikowa maska pośmiertna z jadeitu sprawiła, że odkrycie nabrało zupełnie innego wymiaru. „O mój Boże, to o wiele ważniejsze, niż myślałem” – wspominał Chase cytowany przez „New York Times”.
Diane Chase, która przyjechała niezwłocznie z Uniwersytetu w Houston, potwierdziła wyjątkowy charakter znaleziska. Uwagę archeologów zwrócił także stan zachowania szczątków – badania antropologiczne pokazały, że władca dożył sędziwego wieku jak na swoje czasy, m.in. stracił wszystkie zęby. „Nigdy wcześniej nie znaleźliśmy kogoś, kogo można by z całą pewnością uznać za władcę Caracol. To już samo w sobie było niesamowite. A jeśli dodamy do tego, że był założycielem dynastii – to naprawdę podwójne 'wow’” – mówiła archeolożka.
Odkrycie grobu pierwszego władcy Caracol rzuca nowe światło na historię Ameryki Środkowej
Szczególnie intrygujące są powiązania artefaktów z innymi znaleziskami z Caracol, datowanymi na połowę IV wieku. W jednym z grobowców w tym mieście znajdowały się skremowane szczątki, zielony obsydian pochodzący ze środkowego Meksyku oraz pocisk do atlatla – urządzenia do miotania włóczni, typowego dla kultury Teotihuacán. Kremacja, charakterystyczna dla elit tej starożytnej metropolii, była natomiast nietypowa dla Majów.
Te dowody – zdaniem Chase’ów – wskazują na istnienie kontaktów między Majami a mieszkańcami Teotihuacán na dziesięciolecia przed słynną „entradą” z 378 roku n.e., uważaną przez wielu archeologów za moment wkroczenia wpływów środkowomeksykańskich na niziny Majów. Chociaż odległość między Teotihuacán a Caracol wynosi niemal 1200 kilometrów, znaleziska sugerują, że kontakty te istniały znacznie wcześniej. W czasach Te’ K’ab Chaka podróż taka mogła zająć ponad 150 dni pieszo – dziś to prawie 24 godziny jazdy samochodem.
Archeolodzy wskazują, że świadczy to o istnieniu złożonej sieci dyplomatycznej i handlowej, którą można by nazwać formą starożytnej globalizacji. Miasta oddalone o setki kilometrów nie tylko miały świadomość swojego istnienia, ale utrzymywały relacje – być może poprzez emisariuszy, sojusze polityczne czy wymianę dóbr i idei. To wnioski spójne z coraz większą liczbą dowodów na to, że Majowie stworzyli społeczeństwo o rozwiniętych strukturach politycznych i międzymiastowych powiązaniach.
Odkrycie w Caracol i naukowy spór o jego znaczenie
Nie wszyscy jednak są skłonni przyjąć tę interpretację bez zastrzeżeń. Dr Gary Feinman z Field Museum w Chicago, choć przyznaje, że odkrycie jest przełomowe, zaznacza w rozmowie z „NY Times”: „Mają dowody na związek z Teotihuacán, ale mechanizm tego związku – czy to osoby, czy idee – pozostaje niejasny. Ich interpretacje mogą być trafne, ale chciałbym zobaczyć to jasno przedstawione w publikacji naukowej, zanim będę mógł w pełni je ocenić”.
Również dr Rosemary Joyce z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley podkreśla, że potrzebne są dalsze analizy – w tym testy DNA i izotopowe, które mogłyby dostarczyć informacji o pochodzeniu zmarłych, a także szczegółowe badania ceramiki, które pomogą określić, czy naczynia były importowane, czy wytworzone lokalnie na wzór zagranicznych.
Jak twierdzą badacze, spory będą się toczyć przede wszystkim o ceramikę, jej pochodzenie i datowanie. To właśnie one staną się kluczem do zrozumienia, jak i kiedy doszło do kontaktów między odległymi centrami cywilizacji Mezoameryki.
Mimo wątpliwości, coraz więcej badaczy skłania się ku tezie, że kontakty między Majami a innymi cywilizacjami – w tym Teotihuacán – były szerokie i długotrwałe. Dr Joyce podsumowuje: „Znacznie bardziej prawdopodobne jest, że Teotihuacán poszukiwało relacji z wieloma miejscami jednocześnie, niż że dotarło tylko do jednego miasta i tam nagle wszystko się zmieniło”.
Tymczasem Instytut Archeologii Belize planuje wyeksponowanie części artefaktów z grobowca, a zakończenie budowy nowej drogi do Caracol ma umożliwić większy dostęp do stanowiska. Jak podkreśla dyrektor instytutu, dr Melissa Badillo, znalezisko nadaje temu miejscu zupełnie nowy wymiar.