Czy POLSCE opłaca się POMOC UKRAINIE?
Bardzo ważny materiał od Jerzego Karwelisa, który pokazuje co się dzieje na Zachodzie w związku z „rosnącą falą ponadnormatywnych zgonów” i jak Zachód „dogania” Polskę w liczbie tych ponadnormatywnych zgonów. Widać korelacje tego trendu z tzw „wyszczepieniem covidowym”, czyli obecna fala zgonów jest wynikiem „powikłań” – tak je eufemistycznie nazwijmy – po zastosowaniu preparatu mRNA.
1. J. Zięba: Czy Rafał Piech zjednoczy rozproszonych?
https://tv.jerzyzieba.com/filmy/ZnJDnLLr2w/ZWmnwxeq30k5l8gj1DrJNMgaPoB2vK
2. J. Karwelis: Pomyliłem się…
No i walnąłem się. Ale kto walczy, ten i dostaje, zaś nie myli się tylko milczący. Ostatnio przewinąłem się po różnych przekaziorach z ugruntowaną swoją tezą, popartą badaniami, że jesteśmy numer 1 w światowych zgonach ponadnormatywnych.
Tak, to prawda, ale była. Okazało się, że to było aktualne w latach 2020-2022, ale potem się zmieniło. To frakcja ponadnormatywnych się zmieniła. Nasza, ta, w której przodowaliśmy, była wynikiem majstrowania przy służbie zdrowia, by zrobić miejsce dla sezonowego, okazało się, hiciora, jakim był koronawirus. To wtedy uczyniliśmy wiele w systemie, by wyprodukować niekowidowe śmierci. Śmiertelna triada ujednoimienniania szpitali, triażu przy kwalifikowaniu do jednostek leczniczych oraz teleporad, wzmocniona zasadą „antybiotykami nie leczy się wirusów”, jako suma realizacji strategii nieleczenia zgarnęła swoje żniwo. I ja sobie myślałem, że to już tak zostanie, że inne kraje „nas nie dagoniat”, no bo jak. Wirus już w odwrocie, prawdziwie chorzy wrócili do szpitali, i w końcu – straszna zasada, ale statystycznie poprawna, że „nie ma komu umierać, bo kto miał umrzeć z powodów zapaści służby zdrowia, to już umarł” spowoduje zatrzymanie trendu. Z nami na najwyższym podium.
Ale przeliczyłem się. Zwrócił mi na to uwagę Szymon na twitterze, dodając do dyskusji wiele argumentów, badań, wyliczeń i wykresów. Dzielę się nimi z Państwem, bo sprawa wydaje mi się arcyciekawa. Proces ponadnormatywnych zgonów się nie zatrzymał i to o dziwo (?) w krajach zaszczepionych po kokardę. U nas, gdy się zobaczy na spadającą krzywą szczepień to widać, że ta towarzyszy spadkowi ponadnormatywnych zgonów. A w krajach zaszczepionych – odwrotnie. Mocny, wysoki i stabilny poziom zaszczepień „ciągnie w górę” zgony ponadnormatywne. I dlatego zostaliśmy zdetronizowani. Ale popatrzmy:
Na wykresie widać wahania ponadnormatywnych zgonów od początku pandemii. Te podskoczyły na wiosnę 2020 i ustabilizowały się, ale wystrzeliły na wiosnę 2021, kiedy – przypomnę zapominalskim – wszyscy rzucili się na szczepionki. My też, bo drugą falę (po pierwszej z października-listopada 2020) także zaliczyliśmy w tym czasie. Dziwne rzeczy dzieją się w… 2023. Bo to teraz zaczęliśmy rok od poziomu maksa zgonów w roku pojawienia się wirusa, czyli 2020 i jak tak dalej pójdzie to rok 2023 to będzie przekroczenie poziomów wszystkich lat pandemicznych po okresie wiosennych pików.
To poważna anomalia i będzie wymagać (w krajach posiadających opinię publiczną) poważnej refleksji co do przyczyn, ocenianych na podstawie szerokich badań. To w poszukiwaniu wyjaśnienia tego zjawiska należy zrobić, bo wydaje mi się, że cywilizacja powinna być ciekawa co ją zżera. Zobaczmy jak to wygląda w poszczególnych krajach:
Wyraźnie widać „dopalenie” ponadnormatywnych zgonów nie w czasie zalążków pandemii, ale właśnie w okresie wiosny 2021, kiedy zaczęliśmy się szczepić, a już zgony wystrzeliły jak rakieta wtedy, kiedy było już praktycznie po wirusie, czyli w roku 2023. Dlaczego tak się stało? Co się masowo, nagle, z przyczyn zewnętrznych zdarzyło cywilizacji? Ja nie widzę żadnego takiego czynnika oprócz masowej akcji szczepiennej.
Idźmy dalej. Zobaczmy jak się zaszczepiały kraje z tej tabelki o zgonach ponadnormatywnych:
Łotwa, Litwa, Czesi, przodujące kraje z podwyższoną śmiertelnością zaszczepiły się do 70%. Dziwią Włosi, którzy mają poziom zaszczepienia ponad 80%, ale ponadnormatywne zgony na poziomie Polski, która zaszczepiła się (drugą dawką) do 50%. Ale można to położyć na karb zaradności Włochów, którzy – jak donoszą mnie słuchy – byli mistrzami szczepienia się przez zlew, o co zadbała nawet mafia.
Ciekawe zestawienie pokazał Toe Negro. Ten zestawił krzywe szczepień ze wzrostem zakażeń, zgonów i zgonów ponadnormatywnych w Japonii, też zaszczepionej po kokardę:
Zwłaszcza jeśli chodzi o korelację zgonów ponadnormatywnych to wychodzi, że fale szczepień lekko poprzedzały falę zgonów ponadnormatywnych, co jest wyraźną korelacją. To silna hipoteza, wymagająca pogłębionych badań, ale warta chyba zainteresowania nauki…
Tak czy siak – pomyliłem się. Ale nie ma w tym nic złego. W zgonach ponadnormatywnych prześcigają nas kraje, które prześcignęły nas w wyścigu do szczepionek. Ten nasz opór przed szczepieniami strącił nas z potwornego podium śmierci. I gdyby to było tylko tak, że to dzięki nam, foliarzom, to byłby powód do dumy. Ale niechęć do szczepionek została wywołana w Polsce nachalnością ich akwizytorów i to im trzeba „zawdzięczać” tę naszą pozytywną klęskę w tym wątpliwym wyścigu. Nasz sanitaryzm minął się po drodze z triumfującym szczepionkizmem, który nas wyprzedził i gna dalej na krzywych wzrostu.
Pierwszy raz więc w życiu nie żałuję, że się pomyliłem.
Napisał Jerzy Karwelis
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
źródło: https://dziennikzarazy.pl/19-05-pomylilem-sie/
Kolejna nauka ministra. Tym razem za 1,2 miliarda złotych
Długo się przymierzałem do tematu, nie żeby zaraz był taki trudny, ale zawsze mi coś wyskakiwało przed nim, zaś materiały od rozpoczęcia pracy nad tematem wciąż przybywały. Wreszcie można było postawić grubą kreskę a la Mazowiecki i podsumować. Chodzi o kowidową historię leku remdesivir. Praktycznie jednego z pierwszych zarejestrowanych leków na kowida. Historia to ciekawa, gdyż symptomatyczna.
To jest jakiś potwór uniwersalny. Widać, że wpakowano w gościa kupę kasy, aby potem… szukać na niego zastosowania. Próbowano co się da i gdzie się da. A to, że pomaga na wirusowe zapalenie wątroby typu C, potem, że na RSV. Wreszcie postawiono na to, że ten universal soldier pomoże na ebolę. Zapakowano go wielu Kongijczykom i okazało się, tak jak i w przypadku pozostałych prób, że nie przynosi on efektu. Ba – okazało się, że ma spore skutki uboczne w postaci znacznego osłabiania pracy nerek i wątroby. Lek ten, jak widać, nie przynosił żadnych efektów na choroby przeciwko którym był stosowany, zaś na pewno przynosił szkodliwe efekty uboczne. Prace wstrzymano.
I wtedy przyszedł kowid. Tak jak w przypadku szczepionek mRNA zarzuconych z rok przed pandemią i nagle cudownie powróconych na łono medycyny w stopniu masowym i w tempie ekspresowym, tak stało się i z remedisivierm. Badania na skuteczność szybko przeprowadził producent i lek zaczęto stosować prawie natychmiast, mimo, że oficjalnie zarejestrowano go do terapii kowidowych w marcu 2021 roku. Mimo, że przed pandemią wiedziano o negatywnych wynikach badań tego leku.
Zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Mimo, że z badań zleconych w czasie kowida (w Polsce prowadzonych przez profesora Simona) wynika, że różnice między skutecznością leku a placebo są pomijalne, to już w październiku minister Niedzielski zamawia 85.000 dawek leku, za 1,2 miliarda złotych. Lek jest drogi – około 9.000 zł za terapię – mimo to wypiera w rekomendacjach leki tanie i znane od lat, takie jak amantadyna, chydrochlorochinina, czy iwermektyna. Nie dość, że badania remdesiviru powstają w tempie stachanowskim, mimo, że mają wątpliwe wyniki – ich rezultaty są ukrywane i sprzedaż idzie w najlepsze.
Wprowadzenie do obrotu remdesiviru to majstersztyk marketingowy. Wszelkie pogłoski na temat wyników braku efektywności i szkodliwości medykamentu są pod ochroną medialną. Miesiąc po zakupie leku przez Polskę ukazuje się demaskatorski artykuł serwisu walczącego z fejknewsami, który za pomocą jednego nieznanego eksperta tłumaczy, dialektycznie – nikt nie powiedział, że remdesivir nie działa, tylko, że nie wiadomo CZY działa, a więc… można go dopuścić, bo co to komu szkodzi.
Dochodzi do kuriozalnych zdarzeń. WHO wydaje derekomendację dotyczącą stosowania remdeisiviru na podstawie badań w kilkudziesięciu krajach. Lek ma być nieskuteczny. Ale – o zgrozo – EMA w Europie nie uznaje tej decyzji, po raz pierwszy w pandemii nie stosując się do zaleceń WHO. Wtóruje temu buntowi „ambasador remdesiviru w Polsce” profesor Flisiak. Ten tłumaczy jak bardzo WHO się myliła badając kilka tysięcy przypadków stosowania remdesiviru. Profesor wraz ze swą współpracownicą, doktor Dorotą Zarębską-Michaluk, publikuje nawet pracę, gdzie zachwala działanie leku.
więcej u źródła: https://dziennikzarazy.pl/20-05-kolejna-nauka-ministra-tym-razem-za-12-miliarda-zlotych-2/
3. Globalista: Czy POLSCE opłaca się POMOC UKRAINIE?
https://www.youtube.com/watch?v=liuO6CRx-ng