RPO: Rząd nie mógł zakazać zgromadzeń. Precedensowy wyrok SN
1.RPO: Rząd nie mógł zakazać zgromadzeń. Precedensowy wyrok SN
- Zakaz zgromadzeń publicznych rząd wprowadził bez należytej podstawy prawnej – w drodze rozporządzenia zamiast ustawy oraz wbrew art. 57 i art. 31 ust. 3 Konstytucji
- Orzekł tak Sąd Najwyższy, uwzględniając kasację RPO na korzyść dwóch mężczyzn ukaranych grzywnami m.in. za udział w zgromadzeniu w Tarnowskich Górach – od czego SN ich uniewinnił
- A działo się to w październiku 2020 r. – dwa dni po ogłoszeniu przez Trybunał Konstytucyjny wyroku odbierającego kobietom prawo do decydowania, czy kontynuować ciążę w przypadku nieuleczalnych wad płodu
- To pierwsze takie orzeczenie SN co do zakazu zgromadzeń. Od kilku miesięcy na wniosek RPO uchyla zaś wyroki za brak maseczek czy złamanie zakazu przemieszczania się
Rzecznik Praw Obywatelskich od początku wskazywał, że zakazywanie przez rząd zgromadzeń w pandemii kolejnymi rozporządzeniami naruszało istotę konstytucyjnej wolności zgromadzeń (art. 57 Konstytucji). Faktycznie uniemożliwiło to skuteczne korzystanie z tej wolności obywatelom.
Podstawą zakazu zgromadzeń publicznych nie mogła być ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, do której rząd odwoływał się w kolejnych rozporządzeniach. Problem w tym, że ta ustawa nie daje podstaw do takich ograniczeń wolności. W przypadku zgromadzeń pozwala wyłącznie na zakazanie „widowisk i innych zgromadzeń ludności”. Nie dotyczy więc chronionych konstytucyjnie m.in. zgromadzeń spontanicznych.
Taką argumentację RPO Adam Bodnar prezentował w licznych wystąpieniach do premiera czy ministra zdrowia oraz przyłączająć się do różnych postępowań, także przez Trybunałem Konstytucyjnym.
Kasacja RPO
Na te argumenty wskazywał RPO także w kasacji do SN w sprawie dwóch obywateli. 24 października 2020 r. brali oni udział w manifestacji pod biurem poselskim.
Sąd ukarał ich 500-złotowymi grzywnami za udział w tym zgromadzeniu, za brak maseczek oraz także za wykrzykiwanie wulgarnych haseł. Wyrok wydano w trybie nakazowym (bez rozprawy).
W kasacji RPO powtórzył, że ustawa pozwala nakładać obowiązek noszenia maseczek tylko na osoby chore i podejrzane o zakażenie, a nie na wszystkich (przepis ten został zmieniony po kilku interwencjach RPO pod koniec 2020 r. – od tego czasu nakaz ten był już legalny).
W sprawie zaś tego, co mieli wykrzykiwać mężczyźni, RPO zauważa, że nie mógł w takiej sprawie zapaść wyrok nakazowy, bo jest on dopuszczalny tylko w sprawach, które nie budzą wątpliwości. Tu zaś jedynym dowodem jest notatka policyjna. To za mało.
Odrębną kwestią jest to, że opis czynów przypisanych obwinionym nie precyzuje, jakich słów „powszechnie uważanych za nieprzyzwoite” mieli używać. Biorąc pod uwagę kontekst sprawy, sąd winien rozważyć, czy słowa używane przez nich – o ile je wykrzykiwali – nie stanowiły dopuszczalnej w świetle konstytucyjnej zasady wolności słowa krytyki działań organów władzy.
Wyrok SN
1 lipca 2021 r. Sąd Najwyższy w Izbie Karnej (sygn. akt IV KK 238/21) uwzględnił kasację (sygn. akt IV KK 238/21), aprobując jej wnioski i argumentację. Uniewinnił obwinionych od zarzutów „pandemicznych” – udziału w zgromadzeniu i braku maseczek .
SN wskazał, że rozporządzenie Rady Ministrów z 9 października 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (zmienione rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 23 października 2020 r.), prawodawca zakazał do odwołania organizowania zgromadzeń w rozumieniu art. 3 ustawy z 24 lipca 2015 r. – Prawo o zgromadzeniach, z wyłączeniem zgromadzeń organizowanych na podstawie zawiadomienia, o którym9 mowa w art. 7 ust. 1, art. 22 ust. 1 albo decyzji, o której mowa w art. 26b ust. 1 tej ustawy – przy czym maksymalna liczba uczestników nie może być większa niż 5.
W ocenie SN przepis ten został wydany z przekroczeniem delegacji ustawowej, a zatem nie mógł stanowić normy wypełniającej normę blankietową z art. 54 Kodeksu wykroczeń.
Upoważnienie do wprowadzenia w rozporządzeniu zakazu organizowania zgromadzeń miało wynikać z art. 46b pkt 1 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu chorób zakaźnych u ludzi, zgodnie którym Rada Ministrów może ustanowić ograniczenia, obowiązki i nakazy, o których mowa w art. 46 ust. 4 tej ustawy. Przepis art. 46 ust. 4 pkt 4 zawiera natomiast delegację do uregulowania w drodze rozporządzenia zakazu organizowania widowisk i innych zgromadzeń ludności, a więc – co trafnie podkreślono w kasacji – wykracza poza zakres przedmiotowy obejmujący zgodnie z art. 46b pkt 1 ustawy wyłącznie ograniczenia, obowiązki i nakazy.
Według SN rację ma RPO, że skoro organ wykonawczy może ustanowić jedynie ograniczenia, obowiązki i nakazy, o których mowa w art. 46 ust. 4 tej ustawy – to a contrario nie posiada kompetencji do ustanawiania zakazów. Zakaz ten został zatem wprowadzony bez należytej podstawy prawnej – w drodze rozporządzenia – zamiast ustawy oraz wbrew regulacjom zawartym w art. 57 i art. 31 ust. 3 Konstytucji.
W części dotyczących wykrzykiwanych haseł SN zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd.
W ocenie SN sąd niejako bezrefleksyjnie przyjął oczywistość ich sprawstwa i winy. Tymczasem z akt sprawy nie wynika, by obwinieni przyznali się do popełnienia wykroczeń z art. 141 k.w. i art. 51 k.w. Nadto nie zostali oni wezwani na przesłuchani ani nie zostały im przedstawione zarzuty, co uzasadniono stanem pandemii. Jedynym więc dowodem ich „niebudzącego wątpliwości” sprawstwa i „niewątpliwej” winy jest notatka urzędowa funkcjonariusza i jego zeznania. Nie przesłuchano jako świadków pozostałych funkcjonariuszy biorących udział w interwencji.
A opis czynów przypisanych obwinionym nie precyzuje słów powszechnie uważanych za nieprzyzwoite, jakie mieli wykrzykiwać obwinieni. Kwestia ta ma ważkie znaczenie w aspekcie dopuszczalnej i gwarantowanej konstytucyjnie zasady wolności słowa w zakresie krytyki działań podejmowanych przez organy władzy. Jakkolwiek wolność ta nie ma charakteru absolutnego, to jednak sąd rozstrzygający sprawę winien zbadać czy in concreto jej granice zostały zachowane, czy też je przekroczono.
Kasację uznano za zasadną w stopniu oczywistym, co umożliwiło jej uwzględnienie na posiedzeniu w trybie art. 535 § 5 k.p.k.
(wyrok SN wraz z uzasadnieniem w załączniku poniżej)
BPK.511.33.2021
Załączniki:
2. Dziennik Zarazy: Zrobiłem swoje i tyle – wywiad z doktorem Bodnarem
Panie doktorze, mijają już trzy miesiące, od kiedy rozmawialiśmy o amantadynie, że zaczynają się
wreszcie odwlekane badania kliniczne. O badaniach niewiele słychać, do nich jeszcze wrócimy, ale zdaje się, że system zabrał się bardziej za Pana niż za badania.
Rzecznik Praw Pacjenta próbuje już drugie podejście robić, pierwsze pismo dostałem od niego 21
maja Na początku była to seria pytań: kiedy i na jakiej podstawie zapisywałem chorym amantadynę. I mu grzecznie odpisałem, że mogę to robić, bo w grudniu 2020 potwierdzono, że lekarze mogą
ordynować leki poza wskazaniami. To mu nie wystarczyło, więc wszczął postępowanie, moim
zdaniem abstrakcyjne, bo zarzucił mi „stosowanie praktyk narażających zbiorowe prawa pacjenta”
przez praktykę leczniczą mojej przychodni. Rzecznik wzywa mnie do przedłożenia kilku rzeczy: w
jakich przypadkach stosuję u pacjentów amantadynę; jakie są kryteria jej stosowania; przy jakich
schorzeniach; jakie zamienniki amantadyny stosowałem; ilu pacjentów brało amantadynę; ilu miało
potwierdzony test; czy brały amantadynę dzieci poniżej 10. roku; regulamin organizacji spółki i kopie wszystkich procedur leczniczych.
Czy to wszystko czym Pana męczą?
Oprócz tego jest jeszcze jedno postępowanie wyjaśniające na podstawie audycji w radiu i artykułu w
gazecie. Zaczął Rzecznik Odpowiedzialności Dyscyplinarnej Izby Lekarskiej w Krakowie. Na podstawie zawiadomienia pana Zbigniewa Nowaka z dnia 29 kwietnia 2021 roku. Ten człowiek nigdy nie był naszym pacjentem ani nigdy nie był w przychodni. Rzecznik nie wskazał jakie przepisy naruszam, ale do rozpatrzenia sprawy potrzebna jest mu cała dokumentacja 6.000 pacjentów. Na razie wysyłam stopniowo dokumentacje bo to zajmuje trochę czasu aby wszystko odszukać i wydrukować.
Co na to RODO?
Nie wiem, ale o to się niech martwią Izby Lekarskie.
Czy Pan się czuje szykanowany?
W tej chwili tak.
Czy według Pana celem jest zbrukanie Pana dobrego imienia, czy żeby Panu dać dużo papierkowej roboty, żeby Pana zniechęcić albo żeby się Pan poddał?
Myślę sobie, że ani to, ani to. Nie da się mnie szykanować, bo zbyt mocną mam osobowość i się nie
boję, ani się nie boję żadnej papierkowej roboty, bo mam wszystko w papierach w porządku. Myślę
sobie, że te wszystkie działania idą w kierunku pozbawienia mnie prawa do wykonywania zawodu.
Czy te szykany wpływają na działania pańskiej przychodni, czy działacie jak do tej pory?
Robimy swoje, dalej leczymy amantadyną. Pacjentów jest mniej, bo zachorowań jest mniej. Mamy
kilkanaście razy mniej pacjentów. Przychodnia pracuje w normalnym trybie, każdy pacjent jest
przyjmowany, ma przeprowadzaną diagnostykę.
Czy kontaktują się z Panem inni lekarze, którzy chcą stosować amantadynę?
Tak, zawsze mam wiele telefonów od lekarzy, którzy się sami leczyli, swoje rodziny czy znajomych.
Czyli lekarze ograniczają to do leczenia w sferze prywatnej, ale oficjalnie pacjentów to nie?
Boję się, że w części tak jest.
Na przełomie roku rozmawialiśmy, że rozpoczęły się długo wyczekiwane badania kliniczne
amantadyny. W Lublinie i w Katowicach. Co w tej sprawie słychać?
Badania ugrzęzły z racji sezonowości. Obawialiśmy się tego, że ich start będzie przeciągany, tak by
było ciężko znaleźć odpowiednich pacjentów do badań. Kłopot z tym, że my mamy zbadać działanie amantadyny głównie w początkowej fazie zakażenia. I takich pacjentów jest trudno „wyłapać”, zwłaszcza przy zmniejszającej się ilości zakażeń.
Kiedy według Pana skończą się te badania? Jak już wszyscy się zaszczepią?
Myślę, że jak będzie nawrót choroby, to do końca roku, może do wiosny, powinniśmy skończyć te
badania.
Czy macie jakieś doświadczenia co do leczenia amantadyną słynnej mutacji Delta?
Badania wykazują, że nie ma takiej mutacji, która by się oparła działaniu amantadyny. Były
doniesienia z Danii i z Berlina, z instytutu Kocha, że na różne mutacje amantadyna jest i będzie
skuteczna. Potwierdzili to też Chińczycy w publikacji w magazynie chyba „Nature”. My jesteśmy w
Polsce, z tego co wiem, najbardziej zaawansowani w testowaniu amantadyny i zakończenie takich
badań z wynikiem pozytywnym potwierdzałoby już naukowo skuteczność lekarstwa. Na razie mamy
te potwierdzenia ze świata naukowego oraz z własnej praktyki.
Czy amantadynę można brać prewencyjnie, czy tylko jak się choruje?
Były takie doniesienia z Anglii w stosunku do osób w wieku powyżej 80 lat z testem pozytywnym, ale jeszcze bez objawów chorobowych, wtedy aplikowało im się amantadynę przez 14 dni w dawkach 2x100mg. W innych przypadkach nigdy nie bierzemy amantadyny na zapas. Wtedy musielibyśmy brać ją cały czas, jak chorzy na Parkinsona.
Z praktyki coraz więcej wiecie jak działa amantadyna. Czym się charakteryzuje?
Musimy pamiętać, że w tej chorobie mamy dwa elementy składowe. Oprócz infekcji głównej, czyli
czynnika toksycznego, który jak już wywoła chorobę, to idą potężne odczyny zapalne, wykrzepiania,
duszności, niewydolności narządowe. I tu jest cała sztuka, że oprócz leczenia amantadyną musimy
podawać masę leków, które regulują organizm. Czyli jak nie wyhamujemy procesów zapalnych, to
człowiek umiera na powikłania. Szczególnie u mężczyzn są tak zwane znaczne reakcje nadwrażliwości organizmu na białko wirusa gdzie występują dość ciężkie reakcje uogólnione prawdopodobnie prozapalne, nawet bez śladów w płucach, osłuchowych czy radiologicznych, a stan jest ciężki.
Jak Pan się czuje jako osoba zagrożona utratą wykonywania zawodu lekarza, kiedy Pana
przychodnia należała do jednych z nielicznych, które przyjmowały pacjentów a w ogóle nie są
zagrożeni żadnymi karami lekarze, którzy leczyli zdalnie, zaś na zastrzyki wysyłali pacjentów setki
kilometrów do pańskiej przychodni?
Wie Pan, ja nigdy sprawiedliwości nie szukałem w życiu, akurat mam satysfakcję, że wyleczyłem wielu pacjentów. Ja mam swój wiek, a czy ja będę lekarzem, czy nie będę… uważam, że przepracowałem swoje a reszta należy do ludzi. Rząd sobie pozwoli na tyle, na ile sobie ludzie pozwolą. Bo jeżeli dalej będzie taka zgoda milczenia, to dalej będą zamykać, dalej będą lekarzy upokarzać, gdzie już nie mamy do czynienia z żadną uczciwą Izbą Lekarską, ani z Rzecznikiem Praw Pacjenta. Jeśli dochodzi do takich kuriozalnych rzeczy, ale ja się nie poddaję. Co prawda nie wychodzę na ulicę nie kopie się z koniem nie ma z kim a i po co. Zrobiłem swoje i tyle. Oby
wszyscy lekarze zrobili tyle co ja zrobiłem.
Dziękuje za rozmowę, niech się Pan trzyma. Będziemy, jak to mówią lekarze, obserwować…
Wywiad spisał Jerzy Karwelis
źródło: https://dziennikzarazy.pl/2-07-zrobilem-swoje-i-tyle-wywiad-z-doktorem-bodnarem/
3. Tarnogórski info: Katowice. Zakłócono wystąpienie prezydenta. „Dzieci bez masek” „Ręce precz od naszych dzieci”
W niedzielę do Katowic przyjechał prezydent Andrzej Duda, który brał udział w uroczystościach z okazji 100. rocznicy zakończenia III Powstania Śląskiego.
Podczas przemówienia w Parku Powstańców Śląskich doszło do zakłócenia wystąpienia. Za głową państwa stały młode osoby w maseczkach. Nagle grupa osób zaczęła skandować: „Dzieci bez masek, dzieci bez masek”
Po tych słowach prezydent Duda powiedział do dzieci, że mogą zdjąć maseczki. Wołano również: „Ręce precz od naszych dzieci”.
Jak możemy się domyślać, może chodzić o to, że Polska jako jeden z czterech krajów wyraziła zgodę na testowanie szczepionki na koronoawirusa u dzieci od 6 miesiąca do 12 roku życia.
4. NTV: Grzegorz Płaczek – Orwell tego by nawet nie wymyślił… oraz Spotkanie promocyjne
NTV: Spotkanie promocyjne
https://www.facebook.com/niezaleznatelewizja/videos/482053622894201