Gród Łekno. Historia potęgi i upadku.
Łekno, jeden z najstarszych polskich grodów, którego powstanie datowane jest przez archeologów na przełom już VI i VII wieku. Położone w krainie historycznej Pałuki, dzisiaj już nieco zapomnianego, północnego skrawka ziemi leżącego na pograniczu Wielkopolski i Kujaw, usytuowanego na południowym brzegu Noteci, a będącego częścią ówczesnej, historycznej Ziemi Kaliskiej. Od VIII w. aż do XII w. w Łeknie znajdował się gród książęcy Pałuków. Umiejscowiony w pobliżu ważnego szlaku handlowego wiodącego z Gniezna przez Nakło na Pomorze, był jednym z największych i najważniejszych grodów piastowskich w tzw. okresie przed państwowym. Pamięć o tym grodzie, zatarta z upływem wieków, przypomniana została dzięki pracom archeologicznym zespołu prof. A. Wyrwy z Uniwersytetu Poznańskiego. Prace archeologiczne z kolei zostały zainicjowane sygnałami o licznych znaleziskach tzw. „poszukiwaczy skarbów „, głównie znaleziskach cennych monet i precjozów. W połączeniu z informacjami archiwalnymi o tzw. „skarbie łekneńskim „, na który natrafiono w 1861 roku w bezpośrednim sąsiedztwie grodu, należało szybko działać, by zabezpieczyć możliwie skutecznie archeologicznie cenne zabytki czy artefakty z ciekawego historycznie obszaru przed amatorami skarbów. A właśnie takim obszarem mógł okazać się gród Łekno i jego okolice, choćby z uwagi na jego historycznie dużą rolę w kształtowaniu się zrębów polskiego państwa .
Herb Łekna , widoczny powyżej, kojarzyć się może nieodparcie z jego historią . Nie wchodząc w szczegóły heraldyki można powiedzieć, że laurowy wieniec oznacza świetność tego miejsca w początkowych wiekach jego istnienia a topór, widoczny poniżej wieńca , szybki i dość nagły koniec okresu jego znaczenia i pozycji.
Pierwsza pisana, historyczna wzmianka o miejscowości pochodzi z bulli papieża Innocentego II z 1136 roku, gdzie Łekno wymienione jest w liczbie głównych kasztelanii, obok Gniezna, Ostrowa, Nakła i Kalisza. Dzisiejsze Łekno to niewielka wieś leżąca nad wschodnim brzegiem Jeziora Łekneńskiego, na północny wschód od bardziej znanego współcześnie Wągrowca (ok. 10 km). Liczy ledwie 600 mieszkańców i jest tylko słabym cieniem swej wielkiej historycznej pozycji. Poniżej plan z google maps:
Historia Łekna wskazuje na jego duże znaczenie w tym regionie Polski i warto ją poznać . Dawny gród zlokalizowany był na półwyspie. Z uwagi na walory obronne półwysep, na którym założono gród był dodatkowo oddzielony od lądu stałego przekopaną fosą oraz otoczony wałem. Tak przedstawia to makieta:
Gród był centralną siedzibą rodu Pałuków, tak też nazywano i krainę geograficzną. Sam termin Pałuki wywodzi się prawdopodobnie od wyrazu łuk, łęk, łęg i oznaczającego trawiastą nizinę pomiędzy gruntami ornymi lub też wywodzi się od łukowatego kształtu niewielkich, ale wszechobecnych w tym rejonie wzniesień. W kronice Jana Długosza występuje jako terra Palucacensis. Zasięg regionu na tle dzisiejszej mapy hydrograficznej Polski przedstawia się następująco:
Główne miasta Pałuk to historycznie: Szubin, Żnin. Kcynia a także Głańcz, Wenecja czy Wągrowiec. W czasach przedhistorycznych można tu wymienić Biskupin i właśnie Łekno. Poniższa fotografia przedstawiają lokalizację i ukształtowanie terenu na którym istniał gród w wersji lidarowej mapy cieniowanej .
Gród usytuowano na niewielkim wzgórzu. Jak widać na zamieszczonym wcześniej zdjęciu makiety grodu Łekno , centralną budowlę stanowiła wczesnoromańska rotunda, wybudowana w/g archeologów najpewniej jeszcze w X wieku, a której założenia fundamentowe przetrwały do naszych czasów. Wczesnoromański czy bizantyjski styl architektury w/w rotund może sugerować pewien wpływ religijny tzw. wyznania metodiańskiego (słowiańsko-bizantyjskiego), obecnego zapewne w Polsce południowej jeszcze przed rokiem 966 a kultywowanego lokalnie na większym obszarze terytorialnym aż do XIII wieku. Tego typu budowle nie były częste na naszych terenach. Można wymienić tyko kilka podobnych przykładów budownictwa sakralnego z tego okresu, w tym np nieistniejącą już rotundę wawelską ( poniżej rekonstrukcja )
czy rotundę w Cieszynie (fot. poniżej).
Gdy w 1043 pierwsi cystersi przybyli do Łekna na zaproszenie Zbyluta Pałuki, lokalnego księcia, potrzebowali nowej świątyni i zabudowań klasztornych. Przy budowie klasztoru w latach 1143-1153 wykorzystano zapewne budulec z murów rozbieranej równolegle rotundy. A może przy okazji zacierano też ślady wcześniejszego obrządku? Fakt, że na lokalizację klasztoru cystersów wybrano teren starego grodziska z istniejącą tam rotundą może potwierdzać ogólną tendencję wypierania starego obrządku nowym. Najpierw w grodzie Łekno pogańskie miejsca kultu zastąpiła wczesnoromańska rotunda a kilka dziesiątek lat później rotundę zastąpił kościół i klasztor cystersów. Zbyt długo zresztą nie postał. Czy to na skutek błędu technicznego przy budowie, czy podmycia fundamentów przez wody jeziora, dach budynku klasztornego runął w końcu XIV wieku i po spaleniu zabudowań drewnianych Łekna w trakcie wojny rodowej lokalnych watażków cystersi rozpoczęli przeprowadzkę do Wągrowca, założonego przez nich nowego miasta. W pamięci miejscowej ludności fakty powyższe przetrwały w podaniach i legendach jako wyraz boskiej sprawiedliwości . Ale o tym potem.
W Łeknie, na obszarze grodziska, zachowały się ślady materialne po XII wiecznym klasztorze cystersów. Dzięki pracom archeologów udało się odtworzyć zarys nieistniejącego od dawna kościoła. Był to pierwszy na ziemiach polskich, najstarszy klasztor cysterski. To właśnie tutaj rozpoczął się proces intensywnej ekspansji tego zakonu w Polsce i zapoczątkował na naszych ziemiach szybki rozwój klasztornego systemu feudalnego. Daniny, dziesięciny i inne obciążenia miejscowej ludności licznymi obowiązkami na rzecz klasztoru były czymś zupełnie nowym na tych terenach. Niechęć i wrogość mieszkańców Pałuk do zakonników narastała od początków ich obecności. Zadowoleni mogli być tylko ci, którzy czerpali z działalności zakonników zyski. Lecz też tylko do czasu. Z upływem lat konflikty nabrzmiewały a szalbierstwa i zachłanność zakonników były głównym tematem narzekań nie tylko świeckich lecz także duchownych mieszkańców Łekna i okolic. Tamtejsi cystersi byli mistrzami intryg i podsycania lokalnych konfliktów. Nie walczyli jak Krzyżacy „ogniem i mieczem” lecz językiem i piórem. Wszak tylko oni znali sztukę pisania i wykorzystywali to dla swych celów fałszując dokumenty i wywołując spory o ziemię. Posiadając immunitety ekonomiczne, sądowe i regalia czuli się bezkarni. Jednak w myśl porzekadła „kto sieje wiatr, ten zbiera burzę ” zaczęły się nad zakonnikami zbierać coraz bardziej ciemne chmury. W 1383 r. Łekno zostało spalone w czasie wojny rodowej między Nałęczami i Grzymalitami. Niemałą rolę w wywołaniu tego konfliktu odegrali zakonnicy. W wyniku zniszczeń i wcześniej wspomnianej katastrofy budowlanej w 1396 r. rozpoczął się exodus cystersów do Wągrowca. Był też kolejny powód do opuszczenia przez cystersów Łekna ale o tym za chwilę. Exodus trwał blisko 100 lat. Mimo zniszczeń, miasto rozwijało się jednak nadal, a przykładowo w 1458 r. na wyprawę malborską zobowiązane było wysłać 10 pieszych. Poniżej mozaika przedstawiająca klasztornego feudała nadzorującego żniwa.
Ale wróćmy do początków. Co sprawiło, że właściciel Łekna Zbylut Pałuka z Panigrodza sprowadził w połowie XII wieku niemieckich zakonników z klasztoru w Altenbergu pod Kolonią na swoje tereny? Czy to była chęć przyszłych zysków z ziem, podarowanych cystersom? A może pod rzekomą fundacją krył się zwykły kontrakt sprzedaży połączony z obietnicą udziału w dochodach? Ważną rolę zapewne odegrało potwierdzenie aktem fundacyjnym przynależności rodu Pałuków do grona władców chrześcijańskich, czym wobec nieuchronnej ekspansji i dominacji kościoła niemieckiego w Polsce gwarantowali sobie zachowanie praw własności i bezpieczeństwo. Dokument fundacyjny dla klasztoru cystersów z roku 1153 jest jednym z najstarszych dokumentów kościelnych. Poniżej fotokopia:
Na pewno dokument ten jest najstarszym na ziemiach polskich zachowanym dokumentem zatwierdzonym pieczęcią bezpośrednio na pergaminie. Znajduje się ona na środku aktu. Wyobrażenie pieczętne przedstawia wizerunek arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana. Akt fundacyjny klasztoru cystersów w Łeknie, z uwagi na swą wagę historyczną, został nawet wpisany na Listę Krajową Programu UNESCO Pamięć świata. W akcie tym oddaje Zbylut (Zbilut civis Polonie” czyli Zbilut obywatel Polski) klasztorowi ze swej ojcowizny wsie: Regielsko z jeziorem, Straszewo i Panigródz, targowisku z karczmą w Lanie. Obiecuje wystawić i uposażyć kościół w Łeknie. Według dopisku późniejszego na akcie fundacji, książę Bolesław nadał klasztorowi wieś Mątwy, Przecław, ojciec Chebdy Głojków, Prandota i matka jego Wierzeniec a także Przedwój, Łoskoń, Brodzisław, Oleśno, dalej Zbylut Panigródz, żona jego Gościeszyn i Kaczkowo, synowie: Pokrzywnicę, bracia: Słownik i Piotr: Mokronosy, Ogerynsz z matką i żoną, Turzę, mnich Filip Dębogórę. Prócz tego dziesięciny z wielu wsi arcybiskupich i rycerskich. Targowisko w Tarnowie Pałuckim utworzone przy grodzie, zostało nadane na własność prywatną zakonu. Istniała już wtedy wieś tej nazwy, która miała dawać klasztorowi dziesięcinę. Nie był to koniec darowizn dla klasztoru. W roku 1282 Przemyśl książę polski wydaje przywilej na prawo niemieckie dla wsi klasztornej: Relicz, Władysław książę polski, w 1296 r. w Poznaniu, nadaje klasztorowi kościół we wsi książęcej Zuń, z calym uposażeniem. A później następuje jeszcze wiele, wiele donacji. Czym wytłumaczyć taką hojność panów polskich? Kościół tłumaczy to oczywiście pobożnością darczyńców i wielkimi na tym polu zasługami cysterskich zakonników. Jak było naprawdę, można się tylko domyślać. Ale po kolei. Dziś już nieistniejące, we wczesnym średniowieczu opactwo w Łeknie było jednym z najzamożniejszych i szybko się rozwijających pośród opactw cysterskich w Polsce. Od daty fundacji do końca XIV wieku klasztor łekneński stał się właścicielem ok. 58 wsi (całych i części). Czerpał też znaczące dochody z dziesięcin z ok. 49 wsi, z których w wyniku różnych transakcji pod koniec XIV wieku pozostało im ok. 32, w tym aż 22 wsie wchodziły w skład jego uposażenia ziemskiego. Jego włości były zlokalizowane w dwóch kluczach. Pierwszy i najważniejszy, a jednocześnie najrozleglejszy to klucz łekneńsko-wągrowiecki. Kształtował się on od II połowy XII do końca XIV wieku. Drugi kompleks był zlokalizowany na Pomorzu Gdańskim w okolicach Połęczyna. Niewielkie dobra cystersi łekneńscy posiadali również na tym obszarze w okolicach Smolna koło Pucka, nad zatoką Pucką. Ponadto byli właścicielami i mieli prawo połowu ryb w ok. dziewiętnastu jeziorach. Mieli też prawo połowu ryb dwoma łodziami na pełnym morzu, prawo bicia własnej monety w dobrach pomorskich oraz zyski z jatek. Gospodarka cystersów Łekneńsko-wągrowieckich opierała się przede wszystkim na rolnictwie, hodowli i rybołówstwie. Uprawiano m.in. owies, żyto, pszenicę, jęczmień, konopie, winną latorośl. Hodowano m.in. bydło rogate, trzodę chlewną, konie i ptactwo domowe . Mieli też rozwinięte przetwórstwo zbożowe a ich własnością było wiele młynów i wiatraków. Cystersi Łekneńscy mieli też dobrze rozwinięte rzemiosło. W ich dobrach istniały warsztaty szewskie, garncarskie, garbarskie, stolarskie, ciesielskie, murarskie, rzeżnickie, piekarskie, tkackie i płóciennicze. Na podstawie badań archeologicznych stwierdzono też, że w Łeknie prawdopodobnie funkcjonowały warsztaty kowalskie i szklarskie. Cystersi posiadali również prawo patronatu nad kościołami w Zoniu, Łągowie , Wągrowcu i w Tarnowie Pałuckim. Jak już wspominałem donatorami klasztoru łekneńskiego byli książęta, możni i duchowni. Spośród książąt dobra ziemskie na rzecz klasztoru przekazali m.in. książę Bolesław Kędzierzawy, książę Władysław Odonic, Świętopełk książę pomorski, książę Przemysł I z bratem Bolesławem i matką Jadwigą, książę pomorski Sambor, książę Władysław Łokietek, król Wacław II i król Kazimierz Wielki. Oceniając potencjał ekonomiczny klasztoru łekneńskiego na podstawie badań archeologicznych i historycznych zapisów drugiej połowy XIV wieku można jednoznacznie stwierdzić, że potęga finansowa i terytorialna zakonu nie miała w tamtych latach porównywalnych przykładów. Klasztor łekneński był też macierzystą jednostką dla klasztorów w Lądzie i Obrze. Miał też obsadzić swymi zakonnikami przygotowywaną fundację w Prusach. Akcja misyjna została rozpoczęta przez opata łekneńskiego Gotfryda a od 1209-1212 kontynuowana przez Chrystiana, późniejszego biskupa Prus. Tu ciekawostka. Formalna i rzeczywista przynależności do organizacji kościelnej, jaką był potężny w Europie zakon cystersów nie uchroniła Łekna od innych grabieżców pod znaku krzyża. W 1331 r. okolice i samo Łekno została złupione i zniszczone przez Krzyżaków. Potęga i bogactwo zakonu cystersów stało się w końcu sola w oku pierwotnych fundatorów, rodu Pałuków, także kolejnych donatorów zakonu a również rosnącej powoli w siłę polskiej hierarchii kościelnej. Być może zbyt mały udział w tych bogactwach powodował próby odwrócenia niekorzystnej sytuacji. Prowadziło to do licznych procesów sądowych. Procesy te ciągnęły się latami. Przykładowo w XIII i XIV w. cystersi łekneńscy wiedli spór z rodem Pałuków o miasto Skoki z zamkiem i wszystkimi dochodami, który toczył się aż do XVII w. W roku 1394 klasztor łekneński, podobnie jak lądzki, był w konflikcie z arcybiskupem gnieźnieńskim Dobrogostem, który nałożył m.in. na ten klasztor obowiązek zapłacenia dziesięcin od dziesięcin na rzecz Stolicy Apostolskiej. Zakonnicy nie zastosowali się do tych zarządzeń, w wyniku czego nałożono na nich ekskomunikę. Protestując przeciw tym działaniom 13 grudnia 1394 r. brat Fryderyk, profes łekneński, w katedrze gnieźnieńskiej, w obecności arcybiskupa i innych duchownych, odczytał pismo protestacyjne, które miano skierować do papieża Bonifacego IX. Ale nie tylko finanse były powodem krytycznej oceny działalności zakonu w owym czasie. Naczelna zasada cystersów „ora et labora” czyli módl się i pracuj, coraz częściej mijała się z praktykami zakonników. Pycha, buta i bezkarność braciszków w połączeniu z uprawianiem lichwy, fałszerstwami dokumentów czy sposobem spędzania czasu na opilstwie i obżarstwie i innych bezbożnych bezeceństwach coraz bardziej oddalała obraz zakonnego bractwa od roli, do jakiej zostali sprowadzeni do Łekna. Niemieccy cystersi stali się solą w oku zarówno polskiej hierarchii kościelnej jak i miejscowych panów a także obrazem zgorszenia dla pospólstwa. Dodatkowym aspektem konfliktów były spory na tle stosunków narodowościowych , bowiem zakonnicy z wielką konsekwencją utrzymywali w klasztorze załogę niemiecką i praktycznie nie dopuszczali do swego grona Polaków .Nawet pomimo postanowień sejmu z 1538 i 1550 r. gdzie zarządzono, że na opatów we wszystkich klasztorach w Polsce mogli być wybierani tylko Polacy , cystersi nie uznając swej podległości polskiemu sejmowi wybrali niemca Jana V. Polski bp Mikołaj Dzierzgowski po konsultacjach z komisarzem zakonu cystersów na Polskę , opatem mogilskim Andrzejem Duninem Szpotem i królem Zygmuntem Augustem odmówił zatwierdzenia Jana V na stanowisku opackim, powierzając je profesowi mogilskiemu Andrzejowi Gozdawa Dzierżanowskiemu. W wyniku tego zaistniała w klasztorze dwuwładza. Opat Andrzej Dzierżanowski nie był tolerowany przez większość niemiecką. Starał się pozyskać zakonników niemieckich proponując im m.in. podział dóbr na polskie i na niemieckie. Propozycja ta nie znalazła zrozumienia. Konflikty na tym tle trwały praktycznie do kasacji zakonu i konfiskaty jego dóbr po III Rozbiorz Polski przez pruskiego zaborcę. Decyzją rządu Prus z 28 lipca 1796 roku wszystkie zgromadzenia zakonne zostały rozwiązane a ich majątki przeszły na skarb państwa . W pamięci pokoleń miejscowych pozostała do dzisiaj jedynie zwyczajowa nazwa miejsca dawnej siedziby cysterskiej w Łeknie ” Klasztorek ” oraz legendy o żyjących tutaj niegdyś, nieuczciwych zakonnikach. Echa tych wydarzeń znalazły swe odbicie z trakcie obchodzonych niedawno uroczyście obrzędów 860 rocznicy fundacji łekneńskiej. Homilię w kościele parafialnym w Łeknie wygłosił prymas polski abp Wojciech Polak. Oto jej fragment
„Historia łekneńskiego klasztoru przypomina , że nie wszystko dane jest na zawsze, a chlubne początki nie gwarantują trwałości dzieła. Dobrze wiemy, że po przeszło dwóch wiekach świetności i ten klasztor przeżywał swoje saeculum obscurum, zakończone decyzją opata Tylmana o przeniesieniu opactwa do pobliskiego Wągrowca „, przypomniał Prymas i powołując się na historyków wyjaśnił, że: ” na decyzję o translokacji wpływ miało zarówno zniszczenie budynku klasztornego, jak i sprawy związane z upadkiem duchowości cystersów, co dobrze pokazuje, że wszystkie duchowe dzieła wciąż potrzebują jak mówi Księga Apokalipsy nieustannego zasilania wodą życia, wypływającą z tronu Boga i Baranka. Rozpoczęta dokumentem fundacyjnym historia cystersów w Łeknie, a potem w pobliskim Wągrowcu, należy niewątpliwie do pięknych, ale zarazem dramatycznych kart historii”.
W innym fragmencie tej homilii czytamy:
„Historia tej translokacji (przeniesienie klasztoru z Łekna do Wągrowca) obrosła wieloma miejscowymi legendami i opowiadaniami. Jedno wydaje się w nich pewne, że i tutaj w jakiś sposób odbijały się sprawy związane z upadkiem duchowości cystersów i samym zniszczeniem klasztoru. Czyżby więc w umysłach i w sercach żyjących w Łeknie mnichów, z biegiem lat i wieków, popadło w jakieś zapomnienie to Chrystusowe upomnienie: uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie spadł na was znienacka jak potrzask”. Tyle cytat. Niesubordynacja wobec Gniezna i bezkarność zakonnych prowincjałów podległych formalnie francuskiemu zgromadzeniu cystersów w Clavireoux kojarzy się nieodparcie z dzisiejszą pozycją w Polsce braci ojca Tadeusza, redemptorystów, również budujących w Polsce imperium finansowo-medialne, formalnie poza jurysdykcją kościoła polskiego. Historia lubi się powtarzać. Może za 800 lat nasze pra-pra-pra wnuki usłyszą z ust któregoś z przyszłych hierarchów kościoła słowa krytyki pod adresem zakonników z Torunia za ich pychę, butę, dążenie do bogactwa i mijanie się z powołaniem. Taka futurystyczna dygresja.
Po przeniesieniu klasztoru do Wągrowca, cystersi drogą zamiany pozbyli się Łekna. Zabudowania klasztorne popadały w coraz większą ruinę. Jeszcze z gruzów klasztornych zbudowano po kilku latach kapliczkę cmentarną i założono na grodzisku cmentarz a teren wcielono do parafii pw. św. Mikołaja w Tarnowie Pałuckim, pozostającej pod patronatem cystersów wągrowieckich. Tarnowo Pałuckie, oddalone ok. 1 km od starego grodu rodu Pałuków, do dziś szczyci się posiadaniem najstarszego, zachowanego w Polsce kościoła drewnianego z XIII wieku . Fotografia poniżej :
Tak cmentarz jak i kaplica cmentarna po jakimś czasie popadł w ruinę i nie pozostawił po sobie widocznych śladów. Tylko miejscowi rolnicy często trafiali na wygrzebywane w trakcie orki szczątki ludzkich szkieletów oraz z rzadka czegoś więcej. Właśnie w drugiej połowie XIX wieku trafił się pierwszy skarb. Wygrzebana z ziemi skorupa starego glinianego naczynia zawierała sensacyjne znalezisko. Ponad 150 monet z różnych okresów, w większości srebrnych numizmatów polskich i niemieckich. Czy był to skarb rodu Pałuków, czy cystersów? Pytanie jest to trudne i nikt dzisiaj nie da do jednoznacznej odpowiedzi. Skarb był wielki, a po ponad 100 latach okazało się, że to jeszcze nie było wszystko. W trakcie prac archeologicznych prowadzonych współcześnie udało się odnaleźć jeszcze znaczną część tego skarbu, nie wspominając o przypadkowych czy celowych znaleziskach „amatorskich”, mających miejsce w tzw. międzyczasie. Ze znaleziska XIX – wiecznego niewiele pozostało. Skarb trafił ponoć do Berlina (okres zaboru pruskiego) i gdzieś zaginął. Z opisów wiadomo tylko że w momencie odkrycia miał on wagę ok. 180 gramów. Znajdowały się w nim 153 monety, w tym trzy dirhemy arabskie, 126 monet niemieckich, w tym 99 denarów Ottona i Adelajdy (991-995), 14 monet, w tym Henryka II pochodzących z różnych mennic, m.in. w Dortmundzie, Kolonii, Magdeburgu, Ratyzbonie i Würzburgu oraz 13 denarów krzyżowych typu I, 20 monet czeskich Bolesławów (do 1003 r.), cztery nieoznaczone egzemplarze i fragmenty ozdób srebrnych.
Od roku 1982 w miejscu pierwszej siedziby cystersów Łekneńskich prowadzone były badania archeologiczno-architektoniczne prze pracowników UAM w Poznaniu . Zlokalizowano resztki po klasztornych zabudowaniach i fundamenty starszej rotundy .
W 2004 roku grupa poszukiwaczy trafiła na miejscu XIX-wiecznego odkrycia kolejną część skarbu i znalazła bliżej nieokreśloną liczbę monet, ich fragmentów i ozdób. W sumie udało się zarejestrować 2 całe i 53 fragmenty monet oraz 3 fragmenty ozdób. Wśród zarejestrowanej części były fragmenty dirhemów oraz denary Bolesława II, bawarskie ks. Henryka II, saskie Ottona i Adelajdy, denary krzyżowe typu I oraz kilka monet zatartych i nieczytelnych. W zbiorze tym znalazła się też nieznana dotychczas , unikatowa hybryda denara PRINCES POLONIE Bolesława Chrobrego o średnicy 18,5-19,5 mm i wadze 1,22 g z nieznanym dotychczas stemplem. Na jego awersie w polu przedstawiona jest smukła kapliczka zwieńczona krzyżem, którego ramiona zakończone są kulkami. Po jej bokach występują pionowe kreski. Obwódka ciągła, w otoku legenda. Na rewersie: w polu krzyż z kółkami i z punktami między ramionami. Poniżej zdjęcie w powiększeniu:
Skarb zarejestrowano wówczas jako pochodzący z pobliskiego Tarnowa Pałuckiego, Łekno nie było wówczas jeszcze na nowo odkryte. Dokładna późniejsza analiza zespołu prof. Andrzeja Wyrwy zlokalizowała znalezisko w bezpośrednim sąsiedztwie średniowiecznego grodu. Poniżej zdjęcie lotnicze terenu grodziska z opracowania prof. Andzeja M. Wyrwy :
W 2007 roku podjęto kolejne badania archeologiczne w obrębie Łekna. Przy wykorzystaniu wykrywacza metali przeprowadzono penetrację obszaru położonego na zachód od grodziska. Badania były prowadzone pod nadzorem prof. dra hab. Andrzeja M. Wyrwy przez Marię i Krzysztofa Piaseckich. Natrafiono na nowe ślady osadnictwa. Była to najprawdopodobniej osada handlowa leżąca na zachód od grodu i przylegającego do niego podgrodzia. Zachęcające wyniki poszukiwań wstępnych zainicjowały dalsze prace, ale już wykopaliskowe. Na podstawie tych prac, prowadzonych w latach 2007-2008 a także w roku 2014 przypuszczać można, że osada handlowa , na terenie której dokonano najwięcej znalezisk, miała połączenie z podgrodziem przez groblę wiodącą poprzez zatokę. Sam skarb zaś, jak wynika z dotychczasowych ustaleń, został najprawdopodobniej zdeponowany na tej osadzie w drugiej połowie lub pod koniec X wieku. W trakcie badań wykopaliskowych pozyskano ponad 630 zabytków. Łącznie z jego XIX-wieczną pierwszą częścią i drugą z roku 2004 składa się on z ponad 841 zabytków. Z archeologicznego punktu widzenia należy on do skarbów dużych. Zawartość trzeciej części skarbu odkrytego w latach 2007-2014 stanowią: monety całe i w ułamkach, fragmenty srebrnej i odlewanej z ołowiu/posrebrzanej biżuterii, srebrne placki i druty. Pośród monet znajdują się: dirhemy arabskie (siekańcowe) z dynastii Abbsydów, Smnidów oraz prawdopodobnie Buwajhidów i Hamdnidów oraz Zijrydów. (datowane od ok. 815 do ok. 976), srebrne monety (całe i w ułamkach), denary niemieckie Ottona i Adelajdy, Henryka II, Ottona, denary mennicy kolońskiej, denary bawarskie, półbrakteaty duńskie (Hedeby), denary typu czeskiego, denary krzyżowe typu I, monety bizantyńskie Konstantyna VII i Romana II (945959). Co ciekawe, obecność w skarbie monet arabskich i bizantyjskich z czasów pochodzenia znalezisk wiąże się mocno z okresem działań budowlanych na łekneńskim grodzie, w drugiej Polowie X w. związanych z budową rotundy, którą datuje się na ten sam okres. Czy to przypadek, że cystersi rozebrali starą wczesnoromańską rotundę i zbudowali na jej miejscu swój kościół? Trzeba pamiętać, że po Wielkiej Schizmie z 1054 roku szczególnie niemiecki kościół zwalczał i zacierał bizantyjsko-słowiańskie ślady na opanowanych przez siebie terenach, zapewniając sobie monopol na tzw. rząd dusz. Datowanie skarbu wyprzedza przynajmniej o kilkadziesiąt lat transakcję Zbyluta Pałuki z cystersami, można więc wyciągnąć wniosek, że nie miał z nią nic wspólnego. Raczej wskazuje na fakt, że Łekno było w czasach przed państwowych bardzo znaczącym i prężnie działającym ośrodkiem międzynarodowego handlu, w tym zapewne też handlu niewolnikami. Duża ilość monet niemieckich wskazuje na ożywione kontakty z zachodem, a być może na stałą obecność niemieckich kupców na terenie Łekna. Może właśnie dzięki tym kupcom, przynoszącym z zachodu wieści o prężnie organizujących gospodarkę na podporządkowanych sobie terenach cystersom, przysparzających donatorom wielkie dochody, Zbylut zdecydował się na ich zaproszenie?
Z biegiem lat , z upływem wieków znaczenie Łekna malało a w trakcie zaborów, w roku 1888 Łekno utraciło prawa miejskie , które około roku 1370 r. otrzymało jako miasto lokowane na prawie niemieckim. W 1920 r. w wyniku zwycięskiego powstania wielkopolskiego powróciło do Polski lecz nigdy nie odzyskało już swojego blasku i sławy.
Dzisiaj na półwyspie Jeziora Łekieńskiego istnieje niewielki skansen archeologiczny, na którym po pracach archeologów odsłonięto zręby kamiennych fundamentów zarówno najstarszej rotundy jak i kościoła klasztornego. I tyle tylko zostało po jego potędze. Może warto by było zorganizować tam jakieś muzeum czy niewielką rekonstrukcję. Wszak to nasza najstarsza historia i dobrze byłoby ją rozpropagować. Kto dzisiaj pamięta o Łeknie, jednym z najstarszych polskich grodów?
Marzy mi się na przykład rekonstrukcja tak starej jak nasze państwo kamiennej rotundy, w której oprócz muzeum Ziemi Pałuckiej i informacji turystycznej odwiedzający mogliby podziwiać z tarasu widokowego piękno nie skażonych jeszcze cywilizacją okolicznych łąk , jezior i lasów a przy okazji poznawać początki naszej państwowości . Może na 1100 rocznicę oficjalnego przyjęcia chrześcijaństwa w Polsce mogło by się to ziścić . Czyż nie warto marzyć, wszak to nic nie kosztuje.
A może kiedyś te marzenia się spełnią ?
Artykuł opublikowano na Taraka.pl w roku 2016