Biesiada Biesów czyli dary dla tych którzy przed świtem żywią się woniami
smOKO Jeziorka
Kolejna SmOCZA Twarz
Postanowiłem podzielić się swoimi doświadczeniami właściwie sprzed kilku dni
Ktoś na mnie patrzy
Bieżące doświadczenia jeśli chodzi o interakcje z pozostałymi mieszkańcami naszej planety
i nie mam tu na myśli ludzi czy zwierząt,raczej inne formy życia, od kilku miesięcy nazywane nieludzkimi.
Jedni twierdzą że to przybysze z gwiazd,drudzy że to tacy sami Ziemianie jak my tylko forma inna.
Ja nie wiem i nie mam zdania,wystarczy mi to że są,ciekawą koncepcję na ten temat można znaleźć w książce
Passport to Magonia: From Folklore to Flying Saucers – Jacques Vallee
Gdyby ktoś chciał w języku ojczystym poczytać na ten temat,niedawono ukazała się książka Wysoka Dziwność – Arkadiusz Miazga
W sumie jest całkiem sporo ciekawych książek na tematy Czarostwa w praktyce
Nie mylić z Wicca którego Czarostwo jest tylko elementem,trochę jak z Vodou i Hoodoo,
pierwsze jest religią a drugie praktyką magiczną,wyznawca Vodou może praktykować Czarostwo/Hoodoo
ale praktyk Hoodoo nie musi być wyznawcą religii Vodou.
Ja też nie jestem oficjalnym ani tajnym członkiem żadnej wspólnoty i kościoła Rodzimowierczego
co nie jest przeszkodą w budowaniu relacji z…tutaj niech każdy wstawi odpowiadający mu wyraz.
Mnie odpowiada określenie Duchy Natury,czymkolwiek/kimkolwiek one są,to najstarsi mieszkańcy tej planety
a jeśli jest tak jak twierdzą niektórzy,że to jedna siła od wieków zakładająca różne maski
aby objawiać się nam w zależności od naszego światopoglądu jako Matki Boskie,
Elfy(Alfy,istoty świetliste,późniejsi aniołowie)Gnomy,Skrzaty,Kosmici itd itp
to w sumie jakie to ma znaczenie?Grunt że jest jakaś siła a etykietki to szczegół.
Krótka lista wartych polecenia książek o praktyce Czarostwa:
TREADING THE MILL: Workings in Traditional Witchcraft – Nigel G. Pearson
Of Blood and Bones: Working with Shadow Magick and the Dark Moon – Kate Freuler
A Witch’s Guide to Spellcraft – Althaea Sebastiani
Honoring Your Ancestors – Mallorie Vaudoise (to dla tych którzy wolą pracę z duchami przodków niż Natury)
The Witches’ Book of the Dead – Christian Day
i trochę egzotyki chociaż momentami jest bardzo swojsko wbrew pozorom:
The Tao of Craft – Benebell Wen
Hoodoo Herb and Root Magic: A Materia Magica of African-American Conjure – Catherine Yronwode
Working Conjure: A Guide to Hoodoo Folk Magic – Hoodoo Sen Moise
Voodoo Hoodoo Spellbook: More Than 200 Spells Plus Over 100 Authentic New Orleans Formulas
for Conjure Oils, Sachet Powders and Gris Gris – Denise Alvarado
Santa Muerte: The History, Rituals, and Magic of Our Lady of the Holy Death – Tracey Rollin
The Book on Palo – Don Demetrio
Myślę że tyle wystarczy tytułem wstępu.
Polecam te książki głównie naszym krajowym wydawcom ponieważ z tego co widzę
na rynku jest spore zapotrzebowanie na „ezo głupotki”(niedawno ktoś wydał Rosyjską Czarną Magię,ani to słowiańskie ani…szkoda słów)
Na to pieniądze są,na moje pytanie o wydanie czegoś mądrzejszego usłyszałem że „to się nie opłaca”.
Życzę wydawcom żeby wreszcie zaczęło im się opłacać wydawać książki wartościowe,a czytelnikom „ezo głupotek”…z drugiej strony co mają czytać jeśli wydawcy wydają to co wydają?
Zacznijmy Biesiadę z Biesami.
O pewnych kwestiach pisał nie będę dlatego że to zbyt osobiste i w sumie bez wartości dla osób postronnych.
W każdym razie zostałem zmuszony do pogłębienia relacji ze światem magicznym i dowiedziałem się rzeczy niezbyt przyjemnych.
Okazuje się że Czarostwo było czymś doskonale znanym i praktykowanym w mojej rodzinie wiele pokoleń wstecz.
Cała okolica w której mieszkam jest o wiele bardziej „magiczna i nawiedzona” niż sądziłem.
Zdawałem sobie sprawę że są tutaj zapomniane ,dzikie cmentarzyska,doły choleryczne i mogiły żołnierzy z czasów obu wojen ale nie spodziewałem się że w takiej ilości.
Dodatkową „atrakcją” okazali się moi zmarli babcia i pradziadek których duchy mieszkają z nami od lat
a nie są to jedyni bezcieleśni lokatorzy naszego domu, jest ich w sumie siedmiu(co najmniej)
i w przeciwieństwie do zmarłych przodków nigdy nie byli ludźmi.
Wszystko było by fajnie,istna rodzina Addamsów,gdyby nie złośliwa natura tych bytów
ale czego można oczekiwać po istotach nieludzkich
skoro nawet duch babci nadal ma swoje żale i jest złośliwy tyle lat po śmierci?
..a duch pradziadka siedzi w ganku z załamanymi rękoma i czeka aż się wszyscy ogarną
bo siłą ducha nawet sam Duch nikogo nie jest w stanie naprawić.
Oliwy do ognia dolewa ciągle żyjąca krewna i jej magia o zdecydowanie czarnym charakterze.
Nie jest to jakiś mój osobisty wymysł lub próba usprawiedliwiania niepowodzeń.
W diagnozowaniu tej kwestii zaangarzowanych było wiele osób,nawet nie znających się i nie wiedzących o swoim istnieniu a jednak wszyscy byli dziwnie zgodni w szczegółach.
Tak więc nie pozostało mi nic innego jak rozpocząć Duchową Ucztę na łonie natury,w lesie,przy źródle
aby znaleźć sprzymierzeńców.
Czy mi się to udało czy nie,czas pokaże,pewne symptomy już się pojawiły w postaci snów.
Dziś np siedząc w ogródku ofiarowałem Duchom trzy rodzaje kadzideł
w pewnym momencie poczułem się dziwnie,tzn było to uczucie podobne do derealizacji i depersonalizacji ale podkreślam słowo podobne,to nie było żadne z tych stanów.
Siedząc tak i częstując duchy dymem z sandałowca,cedru i pewnej mieszanki z Nepalu gdzie poza cynamonem były jeszcze jakieś inne egzotyczne składniki,poczułem że ktoś stoi po mojej lewej stronie i obserwuje co robię.
Ciężko to opisać bo zwykle czuć można dotyk na sobie,a kogoś kto jest obok zwykle się widzi.
Ja czułem obecność osoby niewidocznej ponieważ moje zakończenia nerwowe najwyraźniej sięgały znacznie dalej niż granice wyznaczone przez skórę.
Zwykle karmię Duchy przed świtem,tak jest najlepiej bo wtedy jest ich najwięcej,ma nas kto słuchać i obserwować,o 3:00 było by idealnie,niestety z moim astygmatyzmem udanie się do źródła w ciemnościach to niewykonalne zadanie,może gdy świtać będzie bliżej tej godziny w dniu przesilenia.Do tego czasu muszę się postarać o nawiązanie relacji więc nie ma tego złego.Budowanie tej relacji nie należy jednak do rzeczy prostych gdyż stan mojego lasu to tragedia w porównaniu z tym w jakim był stanie np 30 lat temu.
Gdybym był duchem lasu i musiał mieszkać w tak umęczonym przez ludzi cieniu dawnego lasu
raczej nie miałbym ochoty pomagać jakiemuś człowiekowi
Odpowiedź na moją praktykę ofiarowania dymu okazała się na szczęście szybsza niż sądziłem
i wcale nie dostałem po łapach na dzień dobry,czego szczerze mówiąc spodziewałem się trochę.
W jednym z komentarzy na blogu pisałem:
Jak myślicie,karmienie dymem z kadzidła „duchów” natury przy źródle w lesie może mieć związek ze snem w którym w roli głównej jest staw(powstały z tego źródła) kilka młodych dzikich kaczek(może 5) podpływających do mnie przy brzegu(kaczka chodzi po ziemi,pływa po wodzie i lata w powietrzu-trzy żywioły).
Karmiłem te kaczki czymś dziwnym,co sam jadłem ale wypluwałem część aby dać kaczkom,coś jakby żywica albo wosk pszczeli,potem na ziemi pod nogami pojawiły się młode zaskrońce,nie atakowały mnie tylko pokazały sięmyślałem że to żmije i może nawet jedna tam była ale nie mam pewności.
Był też motyw jakiejś dziewczynki która się zabiła wiedząc że za chwile znów będzie żywa ale w nowej formie,wyłoniła się z podłogi jakby z lustrzanym odbiciem siebie przyczepionym zamiast cienia,coś czarnego wypływało z jej ust gdy się uśmiechała,byliśmy w jakimś drewnianym szcześcianie,w lesie nad wodą i byli tam inni ludzie na spacerze,szkolna wycieczka,jacyś moi znajomi.
Po prostu sen czy jakiś konkretny przekaz?Prośba o więcej kadzideł czy przeciwnie?
*******************************************************************
Wygląda na to Duchom smakują moje kadzidła.
Babcia odwiedzając grób dziadka,zabrała ze sobą jakieś gałązki które ktoś,nie wiadomo kto,położył na grobie.Twierdzi że wzięła je do domu aby wyrzucić,tylko dlaczego nie wyrzuciła do kontenera na cmentarzu?
Twierdzi że nie wie,po prostu zabrała do domu bo tak czuła.
Wieczorem wybudziły ją głosy dobiegające z kuchni,poszła sprawdzić kto to i ze zdumieniem odkryła
że głosy dochodzą z tych gałązek.Gdy podeszła bliżej nagle dyskusja się skończyła,jak gdyby rozmówcy wpatrywali się w nią czekając czy ma coś do powiedzenia.
Obróciła się i wróciła do pokoju ale w tym momencie znów zaczęła się debata wśród gałązek.
Z tego co udało mi się dowiedzieć był to głos przypominający sprzeczkę Chipa i Dalea z kreskówej Disneya 😀 przynajmniej tak to wyglądało gdy babcia próbowała naśladować to co słyszała
Słowa były wyraźne ale w nieznanym języku,nie był to jakiś bełkot bez ładu i składu.
Za drugim razem gdy babcia weszła do kuchni,złapała gałązki i wyrzuciła przez okno
żadnych głosów już więcej nie słyszała a gdyby to były głosy w jej głowie to powinna prawda?
Ktoś przyszedł z babcią zwabiony gałązkami lub mieszkaniec tych gałązek został zabrany
być może to „trajkotanie” dobiegające z gałązek,było pretensją skierowaną do babci?
Pretensją o to że zabrała ze sobą coś czego nie powinna zabierać?
Doszedłem do wniosku że muszę opracować jakiś system porozumiewania się z Duchami Natury
coś bardziej konkretnego niż obrazy i emocje.
Wtedy pojawiło się coś w rodzaju natchnienia i zaczęło się od czterech monet.
Dwie srebrne i dwie złote reprezentujące Księżyc i Słońce.
Niestety poza prostymi odpowiedziami tak i nie,jest kilka innych kombinacji monet
do których póki co nie mam pomysłu jakie odpowiedzi dopasować,dlatego będę wdzięczny za pomoc.Może wspólnymi siłami opracujemy system wróżebny ?
Podstawowe kombinacje przedstawia rysunek A
https://i.ibb.co/0fqmhDG/A.png
na którym reszka(tak) i orzeł(nie) mają znaczenie
Na kolejnym obrazku A2 https://i.ibb.co/QfrVdCr/A2.png
zaznaczyłem krąg podzielony na 9 części z symbolem wzajemnych powiązań pomiędzy danymi kombinacjami monet w układzie poziomym.
Nie wiem co i dlaczego tak,po prostu pojawił się impuls więc zanotowałem go w takiej formie.
(taki ideogram przyda się zawsze w pracy z Duchami Natury,jak nr telefonu do konkretnego adresata)
Rysunek A3
https://i.ibb.co/sgMgf6S/A3.png
to kolejne linie i powiązania oraz kolor złoty po prawej i jego negatyw po lewej w sumie osiem punktów/przeciwieństw a do tego punkt dziewiąty na górze nie należący do żadnego zbioru i centrum okręgu czyli właściwie układ dziesięciopunktowy.
A4
Kolejny rysunek A4c
https://i.ibb.co/pK9LrpR/A4c.png
tutaj zaznaczyłem przeciwieństwa i pokrewieństwa danego układu w kształcie kwadratowym i rąbu
w tym układzie ważne są tylko kolory monet i ich ustawienie,ilości orłów i reszek nie brałem pod uwagę.
Na rysunku A4d
https://i.ibb.co/JpfgqFt/A4d.png
znajduje się kolejny wariant czyli monety w pionie,tutaj reszka i orzeł też nie ma znaczenia.
To nie oznacza że ilość orłów i reszek w wariantach A4 i A4d jest bez znaczenia
po prostu trzeba te znaczenia nadać ,trzeba wymyślić pytania do danego wariantu tak aby korespondowały ze sobą układy pokrewne i przeciwne.
Aby szukanie inspiracji było przyjemniejsze,zapraszam wszystkich do moich świętych miejsc mocy
wprawdzie tylko na fotografii ale mam nadzieję że to co najważniejsze udało mi się na nich uchwycić.
Być może ktoś obdarzony zmysłem jasnowidzenia,dostrzeże na nich znacznie więcej
Gdyby tak się stało proszę naszkicować niewidzialnych modeli 😀
Chciałem żeby to zrobiła moja koleżanka,wtedy zdjęcia byłyby jeszcze ciekawsze ale po pierwsze nie chcę nikomu niczego sugerować a po drugie akurat moja znajoma nie jest biegła w tych sprawach,dopiero się uczy i kontakt z Duchami Natury jest to dla niej bardzo wyczerpujące doświadczenie,a gdy się doda do tego fakt bycia samotną matką która i tak jest zmęczona,sami rozumiecie.
Ciekawych miejsc które chciałbym Wam pokazać jest więcej
Na nieszczęście niektóre znalazły się niedawno w granicach prywatnych działek
i choćbym bardzo chciał nie mam do nich dostępu…a może uda mi się coś wymyślić 😉
Będę się starał informować na bieżąco o moich postępach i doświadczeniach w pracy z Duchami
dużym ułatwieniem będzie ten system z monetami aczkolwiek zdaję sobie sprawę że jest skomplikowany i dlatego prosze o pomoc w jego opracowaniu.
Chciałbym aby uwzględniał wszystkie cztery żywioły a więc każdą Grupę Gości zapraszaną do współpracy w ramach Czarostwa lub praktyk o bardziej religijnym charakterze
Niestety woń kadzideł i różne dziwne stany umysłu pojawiające się w trakcie obcowania z Przyrodą
są dosyć oszałamiające gdy dzieją się nagle,a to z kolei sprawia że ciężko jest ogarnąć zagadki logiczne
gdyż potrzeba czasu na odzyskanie równowagi w nowym wszechświecie z nową grawitacją
dlatego aby czasu nie tracić,dzielę się projektem ze wszystkimi chętnymi aby wziąć w nim udział.
PS: Sny
W pewnym momencie moich praktyk ofiarowań dymu, alkoholi i owoców
natchnęła mnie myśl aby odkryć kim było główne bóstwo Wiślan i jak wyglądała ich praktyka.
Niedaleko domu mam kilka rezerwatów,gęste lasy,skały,jaskinie i oczywiście źródła
są też pozostałości żmigrodów a jedno z tych miejsc jest wyjątkowe ze względu na pewne wydarzenie.
Kiedyś próbowano postawić krzyż na skale,krzyż oczywiście zniszczył piorun.
Wiele razy starano się ten krzyż postawić na nowo,kamienny żeby nie prowokować piorunów
ale pioruny i tak niszczyły te krzyże za każdym razem odłupując ramiona
i zostawiając jedynie słup,czworobok.
Byłem bardzo ciekawy jakie bóstwo lub innych duch natury jest za to odpowiedzialny
i czy nadal tutaj jest,a może są?
Z pomocą znajomej osoby bardziej „paranormalnej” niż ja udało się ustalić że ktoś
kto jest istotą niezwykle starą i uśpioną od wielu lat,nagle się zbudził
i z zainteresowaniem przygląda się mojej praktyce,bez żadnej wrogości czy podłych intencji,
wręcz przeciwnie.
Zadałem więc pytanie czym/kim jest ten byt.Otrzymałem odpowiedź w formie dwóch wizji.
Pierwsza odbywała się w moim pokoju sypialnym,leżałem na łóżku
i zauważyłem lecącą nade mną małą ćmę
lub spożywczego mola,odruchowo machnąłem ręką i robak spadł na łóżko,
z tym że nie zabiłem go,jedynie uszkodziłem.
Przyglądałem się mu przez chwilę z żalem że się męczy bo wnętrzności z niego wypływały
im bardziej starał się ruszać skrzydłami tym bardziej się …wypatraszał,aczkolwiek
te wnętrzności były jak jaskrawo kolorowe psychodeliczne światła ,bardzo soczyste i z połyskiem
Nagle ta ćma dowlekła się do brzegu łóżka i odleciała w stronę okna na południe
gdzie stała się w mgnieniu oka kobietą w tradycyjnym hinduskim stroju z chustą na głowie.
Wyjrzałem za okno gdzie mam drzewa i w tej samej chwili stałem już pod jednym z nich,
włoski orzech konkretnie
Nie wiem jak,czy wchodząc po pniu czy lewitując,znalazłem się na wysokości 2 metrów może wyżej
i w pierwszej chwili nie zauważyłem że w tym pniu,śpią grube zielone węże.
Nie były agresywne,nie chciały mnie atakować,raczej wylegiwały się patrząc na mnie,
jakby lekko zaspane,ledwo co wybudzone
Kolejna wizja to powrót do domu dziadków gdzie spędziłem dzieciństwo i gdzie pewna lokalna szamanka/znachorka widząc mnie na rękach mamy zaczęła krzyczeć bo wydawało jej się że jestem w płomieniach.
Skoro mama nosiła mnie na rękach to mogłem mieć lat 5 najwyżej ale pamiętam to wydarzenie.
Znów byłem w domu dziadków ale nie w przeszłości tylko teraz,dzisiaj
wyszedłem z ganku na podwórko i przywitał mnie mój pies,pies który od wielu lat już nie żyje
a który jeszcze wcześniej trafił do innego właściciela.
Zrobiło mi się go żal i zacząłem go przepraszać,wtedy zauważyłem że i on jest stary,niby jak wtedy
lata temu gdy się widzieliśmy ale było widać siwiejącą sierść,generalnie czuć było starość,
ciężko to wytłumaczyć.
Była to ostatnie scenka z wizji,zakończenie,a zanim do tego doszło
spacerowałem po swoim lesie,tu gdzie mam „siedmioźródło” i gdzie jest staw
nad którym ofiarowuję kadzidła.
W lesie nad skarpą,bo las jest tak skonstruowany przez naturę że ma wyższe i niższe piętra
stałem z dwójką ludzi,starszych ode mnie,kobieta z popielatymi włosami i jakiś mężczyzna.
Nie pamiętam o co pytałem tej kobiety ale odpowiedziała że ona nie jest święta,
w tym sensie że czegoś robić nie będzie
nie ma ochoty troszczyć się o coś(nie wiem o co)
ponieważ ona nie jest aż tak przejęta/święta aby to robić
podejrzewam że chodziło o las,o jego zaśmiecenie i ewentualne sprzątanie.
Zostałem sam nad skarpą patrząc na wodę w dole i nagle czymś rzuciłem jak oszczepem
gałąź chyba,rzuciłem tym czymś przed siebie ale tor lotu zmienił się i mój „oszczep” skręcił w lewo
czyli tam gdzie należy się udać aby trafić do źródeł.
Oszczep skręcił w lewo i wbił się w dno płytkiego na brzegu stawu,w jakiś wystający konar i było to bardzo widowiskowe wbicie się.
Tak jakby siła z jaką się wbił była równa uderzeniu pocisku a dodatkowo machał do mnie jakby był rybim ogonem.
W tym momencie zauważyłem że obok mnie między drzewami lata jakaś mała istota,jak elf z bajek
nawet jego/jej ciało było nienaturalne,tzn jakby ktoś wyciął z papieru postać z kreskówki.
To coś czymkolwiek było,powiedziało mi że(teraz cytuję bo pamiętam te słowa doskonale)
„…musisz to zrobić tak,jakbyś chciał chwycić myśl która jeszcze się nie pojawiła”
Wtedy pojawiłem się w domu dziadków i podbiegł do mnie mój czarny,siwiejący pies
niczego więcej nie pamiętam.
Nie wiem jak zinterpretować symbolikę tych wizji i przekaz
jak to wszystko ma się do Wiślan i ich zwyczajów rytualnych,magicznych,religijnych