Lubuskie Pompeje pod Żarami to „kopalnia złota”. Odkryto tutaj niejeden skarb
Od Bartosza
Lubuskie Pompeje pod Żarami? To brzmi dumnie, prawda? O tym niezwykłym miejscu pisaliśmy już wielokrotnie. I za każdym razem, kiedy wracamy do tego legendarnego miejsca, mamy z tyłu głowy, że jeszcze nie wszystko zostało tam odkryte. Że jeszcze wiele skarbów zalega pod ziemią i niejeden sekret może ujrzeć światło dzienne. Poza tym warto się tu wybrać z co najmniej trzech powodów. Pierwszym są te bajeczne widoki, drugim ciężar historii i skarby, które tam odkryto, a trzecim… Sami zobaczcie!
Archeolodzy, historycy nie mają wątpliwości, że Wicina to nasz nie tylko regionalny, ale narodowy skarb, co najmniej równoważny z Biskupinem. Dzięki swemu gwałtownemu kresowi czas się jakby tutaj zatrzymał, a grodzisko przetrwało w miarę dobrym stanie…
To nasz lubuski skarb
Wszyscy są zgodni, że miejsce to powinno przyciągać tłumy turystów. Właśnie dlatego zrodził się pomysł utworzenia parku kulturowego, którego stanowi on centrum. Park zajmuje 35,7 ha. Grodzisko znajduje się w jego północnej części i wraz z 30-metrowym kontekstem podlega ścisłej ochronie konserwatorskiej.
Powołaliśmy fundację, którą ma zarządzać Centrum Naukowo-Badawczo-Edukacyjno-Turystyczne. Uważamy bowiem, że naszym obowiązkiem jest nie tylko zachowanie tego skarbu, ale przede wszystkim pokazanie go ludziom, Lubuszanom, gościom.
Miejsce to nazywane jest Lubuskimi Pompejami
Nazywana jest Lubuskimi Pompejami. Jednak Wicinę, gród ludzi kultury łużyckiej, nie zniszczył wulkan. To byli Scytowie. W rozległym warownym osiedlu w Wicinie, umocnionym potężnym wałem, archeolodzy znaleźli grube warstwy spalenizny oraz mnóstwo przedmiotów codziennego użytku. Stąd wniosek, że osada padła ofiarą napadu. Wszędzie znajdują się szkielety pomordowanych. W niektórych tkwią jeszcze groty strzał. Chociażby ten w warsztacie odlewniczym, gdzie natrafiono na szczątki mężczyzny, prawdopodobnie kowala-odlewnika.
Tak wygląda model 3D grodziska w Wycinie
Jak chcą niektórzy naukowcy przy lubuskiej Wicinie Biskupin to… taki sobie gród. Wszytko dlatego, że tutaj dzieje prężnego grodu ludzi kultury łużyckiej skończyły się nagle. Stąd często mówi się o Wicinie, jako o Lubuskich Pompejach.
Pomysł utworzenia Parku Kulturowego
Jak podkreśla Barbara Bielinis-Kopeć, lubuska wojewódzka konserwator zabytków, pomysł utworzenia parku kulturowego w Wicinie jest doskonały. Tego typu obiektów kulturowych mamy niewiele. Tutaj na pochwałę zasługuję świadomy wartości zabytku samorząd. Oczywiście wpisanie do rejestru zabytków gwarantuje ochronę prawną zabytku, ale często samorządy nie są tym zachwycone, widząc tylko ograniczenia.
Park uwypukla wartość obiektu i sprawia, że staje się on atrakcją turystyczną. Oczywiście wymaga to pewnych przygotowań. Pieniądze? Cóż, wiadomo, że jest to słaby punkt, ale widząc konsekwencję ludzi w ten projekt zaangażowanych, fundusze się znajdą. To bardzo cenny projekt, chociażby ze względów edukacyjnych.
Teren parku został uporządkowany, pojawiły się tablice informacyjne. Niestety zainteresowanie Wiciną ma także swoje ciemne strony. Już od kilku dekad na terenie Wiciny pojawiają się poszukiwacze działający z wykrywaczami metalu. Archeolodzy uważają ich za zwykłych rabusiów. Stali się już tak bezczelni, że zdejmują nawet kamery monitoringu. Liczba wykrywaczy na tym terenie zmniejszyła się dopiero po tym, aż pojawili się tutaj profesjonaliści z dobrym sprzętem i teren został praktycznie z artefaktów oczyszczony…
Lubuskie Pompeje. Jak dojechać? – mapa
Dziś grodzisko nie prezentuje się tak okazale, jak wynika z opisów historycznych. Park zajmuje 35,7 ha. Grodzisko znajduje się w jego północnej części i wraz z 30-metrowym kompleksem podlega ścisłej ochronie konserwatorskiej. Została powołana fundacja, która zarządza Centrum Naukowo-Badawczo-Edukacyjno-Turystyczne. Jej zadaniem jest z jednej strony zachowanie tego skarbu, ale z drugiej pokazanie go ludziom, Lubuszanom, gościom.
Park Kulturowy Grodzisko – lokalizacja
Badacze nie mają wątpliwości, że Wicina to nasz nie tylko regionalny, ale narodowy skarb, co najmniej równoważny z Biskupinem. Dzięki swemu gwałtownemu kresowi czas się jakby tutaj zatrzymał, a grodzisko przetrwało w miarę dobrym stanie…
Początek Lubuskim Pompejów w Wycinie
Niedaleko niewielkiej rzeczki, dziś dopływu Lubicy, rozciągała się górująca nad okolicą piaszczysta wydma. Ponieważ wokół znajdowały się rozległe mokradła, przypominała wyspę. Wokół każdy skrawek nadającej się pod uprawę ziemi był zagospodarowany, ale dominowały zalewane okresowo łąki. Na niewielkich działkach uprawiano zboża: pszenicę, jęczmień i proso. Obok rosły groch, bób i soczewica, a także len oraz mak. Dlatego też jesienią czworokątne spichrze pękały w szwach. Za linią lasu teren nieco się podnosił, widać było wzgórza – to polodowcowe wyniesienie żarskie…
Początek budowy grodziska to mniej więcej rok 754 p.n.e., a niszczycielski najazd scytyjski miał miejsce po 571 roku p.n.e. Musimy sobie jednak zdać sprawę, że to ciągle ledwie wycinek, ułamek wiedzy, którą oferuje nam to grodzisko. Czeka nas tutaj z pewnością wiele niespodzianek i tajemnic do odkrycia.
Forteca umacniała się z dekady na dekadę
Najpierw była to anonimowa wieś. Jednak z każdym rokiem stawała się coraz bardziej znana, a mieszkańcy zaczęli być majętni. Za sprawą sztuki produkcji brązu stawali się coraz zasobniejsi, a zaglądających tu kupców dobrze już znali. A nie były to bezpieczne czasy. Lotem błyskawicy, od osady do osady, rozchodziły się alarmujące opowieści o brodatych, okrutnych koczownikach, Kimme-rach, którzy zaczęli najeżdżać osady na południu. Stąd w VII wieku przed naszą erą także w Wicinie rozpoczęto budowę wału drewniano-ziemnego.
A już sto lat później wicinianie postanowili udoskonalić swoją fortecę. Prace były już na ukończeniu, wały miały mniej więcej sześć metrów wysokości i dziesięć szerokości u podstawy. To jakieś trzy czwarte planu zaplanowanego przez budowniczych. Czy osady kultury łużyckiej były pierwszymi lubuskimi, polskimi miastami? Historycy uważają, że nie. Osady nie miały miejsca centralnego, budowli publicznych, były samowystarczalne, a ich domy były niemal identyczne. To jeszcze nie miasto.
Ozdoby, które przywdziewały ówczesne kobiety, mężczyźni i dzieci miały nie tylko upiększać, ale przede wszystkim chronić przed wszystkim, czego się bali. Zabezpieczeniem miały być zarówno zdobienia, jak i sama forma ozdób podporządkowana kultowi solarnemu. Słońce symbolizowały znak „x”, spiralna forma, znaki i ryty. Dla mieszkańców Wiciny, podobnie jak dziś dla archeologów, miały one przede wszystkim wartość duchową.
Wycina była stolicą brązu
Specjalnością Wiciny, która rozsławiła ją zapewne w bliższej i dalszej okolicy, była produkcja brązu. Nic zatem dziwnego, że archeolodzy znaleźli tutaj narzędzia służące do wytopu metalu i jego obróbki. Były to gliniane łyżki i tygle odlewnicze, ułamki form odlewniczych, jedyny odkryty w Polsce egzemplarz młota kowalskiego z okresu halsztackiego, rogowy młoteczek cyzelerski, zestaw przecinaków i dłut. Bardzo bogaty jest również zbiór gotowych już przedmiotów z brązu i żelaza, chociaż nie do końca jest pewne, że wszystkie były „made in Wicina”. Głównie to ozdoby naszyjniki, szpile, bransolety, naramienniki, spiralki z drutu, guzy, wisiorki, paciorki. W osadzie znaleziono także figurki i wisiorki z brązu, przedstawiające ludzi i zwierzęta. Narzędzi było tam zresztą sporo: od żelaznych noży, przez płaskie kamienie żarnowe i rozcieracze do ziaren, brązowy sierp, ciężarki tkackie, przęśliki, rylce, szydła i igły.
Jak chcą historycy, grupa śląska kultury łużyckiej najprawdopodobniej przejęła kontrolę nad słynnym szlakiem bursztynowym, który prowadził od północnych wybrzeży Morza Adriatyckiego, przez obszary naddunajskie, a następnie rzeką Morawą ku Bramie Morawskiej i dalej przez Śląsk, Odrą do Morza Bałtyckiego. Wytwarzane w Wicinie przedmioty z brązu wymieniano na żywność, surowce i inne produkty sąsiednich osad. Produkcja metalu oparta była prawdopodobnie na sprowadzanej z dalekich stron rudzie. Żelazo, brąz i złoto nie występują w okolicy i najbliższe złoża, z których mogły pochodzić, znajdują się w Sudetach. Do osady trafiały też inne towary i surowce z odległych terenów. Z północy sprowadzano bursztyn.
Zaatakowali, kiedy grodzisko było niemal bezbronne
Miała około 25 lat. Jej urodę podkreślały złote ozdoby głowy, sznur szklanych paciorków, szpila przytrzymująca szatę i zapinki. To znaczyło posażną pannę i zapewne dlatego nazwano ją wicińską księżniczką. Pewnego dnia, a działo się to na przełomie VI i V wieku przed naszą erą, wyszła z domu obwieszona ozdobami. Jak chcą niektórzy, tego dnia, a było to jesienią, w Wicinie trwało jakieś święto. Może plonów? To osłabiło czujność. Zresztą za sprawą przebudowy umocnień osada była niemal bezbronna. Jej mieszkańcy nie zdążyli przygotować się do obrony lub nie mogli się bronić, brakuje bowiem śladów zaciętej walki i szkieletów obrońców.
Osadę w Wycinie całkowicie spalono – jak w tragedii antycznych Pompejów
Wróg to wykorzystał. Kim byli okrutni najeźdźcy? Była to zapewne jedna z wypraw Scytów lub ludów powiązanych ze Scytami, żyjących w tamtym czasie na Zakarpaciu. O najeźdźcach świadczą pozostałości broni: liczne groty strzał do łuku oraz czekany typu scytyjskiego. Osada została zdobyta. Ludność uprowadzono w niewolę, częściowo wymordowano. Właśnie niewolnicy i bydło stanowiły główny cel łupieżczych wypraw. W trakcie prac wykopaliskowych odkryto szkielety kobiet, dzieci oraz starszych mężczyzn bez pochówku, pozostawione w zgliszczach spalonej osady. Znaleziono przy nich ozdoby stroju i ciała. Dla lubujących się w złocie Scytów kosztowności z brązu nie miały żadnej wartości. Niedaleko scytyjskiej księżniczki leżał szkielet matki przykrywającej swoim ciałem siedmioletnie dziecko. Część Wicinian mogła zaczadzić się podczas pożaru grodu.
Mieszkańcy starali się w panice ukryć swoje mienie. W jednej z jam, wypełnionej żołędziami, leżały schowane brązowe ozdoby, które w ostatniej chwili przykryto jeszcze garnkiem.
Osadę całkowicie spalono. Pożar strawił wszystko, ale jednocześnie uchronił przed rabunkiem i likwidacją liczne przedmioty codziennego użytku. Jak w tragedii antycznych Pompejów – kataklizm przyczynił się do zachowania obrazu życia osiedla unicestwionego prawie w jednym momencie.
Czy byli Słowianami?
Kim byli? Na przełomie XIX i XX wieku dominował pogląd, według którego ludność kultury łużyckiej przybyła na obszar dorzecza Odry i środkowej Łaby z ziem położonych w dorzeczu środkowego Dunaju. Największe emocje wśród archeologów budzi kwestia przynależności etnicznej ludności kultury łużyckiej. Wiąże się to z teorią o autochtonicznej genezie Słowian oraz z powstaniem terminu „prasłowianie”. Według hipotezy Józefa Kostrzewskiego to właśnie ludność kultury łużyckiej miała być przodkiem późniejszych Słowian. Koncepcja ta obowiązywała w polskiej archeologii przez kilka dziesięcioleci, kiedy to badacze mieli za zadanie dowieść przynależności ziem zachodnich do Słowian. Była to także odpowiedź na teorie archeologów niemieckich, którzy doszukiwali się w kulturze łużyckiej wątków kultury pragermańskiego.
Lubuskie Pompeje – jedyne takie miejsce na Ziemi – ZOBACZ ZDJĘCIA
Powyższy tekst jest kompilacją artykułów z lat 2016-2021 autorstwa Dariusza Chajewskiego.
mnóstwo zdjęć i źródła i samo źródło: https://zary.naszemiasto.pl/lubuskie-pompeje-pod-zarami-to-kopalnia-zlota-odkryto-tutaj/ar/c7-9200225?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR2sPB-lecLNtrmWmXBgzVOK1JyLN8rH9sSlhhEf2EOynP6N6A-2b2YblaQ_aem_AWB361UI0hktRHbbcoAr6EyiXp1GjFFv5HpUleDcg17samjNCZfx_Vp-s46rZmRAPidnjpg2h2pM9gXkQYAz_dhn