Przełomowy moment w kolekcjach muzeów na świecie. Znikają z nich tysiące zabytków
Od Poli Dec
Tego jeszcze w historii muzealnictwa nie było. Z wielkich europejskich i amerykańskich muzeów znikają tysiące zabytków. Co się z nimi dzieje? Artefakty trafiają tam, skąd przybyły – do krajów Globalnego Południa. Ale też zdecydowanie bliżej.
Od ponad 200 lat w Muzeum Brytyjskim w Londynie można podziwiać niezwykły zabytek. Jest to kamień z Rosetty. W 1799 roku odkryli go francuscy żołnierze armii Napoleona Bonapartego w Delcie Nilu. Kampania Francuzów w kraju faraonów okazała się jednak porażką. Zabytek ten ostatecznie trafił więc do zwycięzców – Anglików i ich stolicy, Londynu.
Kamień z Rosetty. Gdzie jest jego miejsce?
Jest to unikatowy artefakt w postaci kamiennej steli, na której wyryto ten sam tekst w dwóch językach: greckim i egipskim (w zapisie hieroglificznym i demotycznym). Demotyka jest systemem zapisu języka egipskiego, który jest porównywany do stenografii. Wykształciła się na późniejszym etapie historii. O jego powrót do Egiptu od wielu lat walczy archeolog dr Zahii Hawass, były szef Najwyższej Rady Starożytności i minister resortu odpowiadającego za dziedzictwo kraju.
Naukowiec dąży do repatriacji również innych artefaktów skradzionych z Egiptu. We wrześniu 2023 roku pod petycją dotyczącą zwrotu z kamienia z Rosetty podpisało się 200 tysięcy osób. Na Muzeum Brytyjskim nie zrobiło to jednak większego wrażenia. Zabytek nadal jest w Londynie.
Gdzie powinny znajdować się zabytki?
To tylko jeden z tysięcy przykładów. W czasach kolonialnych, czyli od okresu wielkich odkryć geograficznych do połowy XX wieku, Europejczycy i Amerykanie z samego Bliskiego Wschodu wywieźli tysiące bezcennych zabytków. Czy było to zgodne z prawem? W papierach czasami tak, ale potęgi kolonialne sprawowały tam władzę autorytarną, więc trudno tu mówić o legalności czy sprawiedliwości. Z tego powodu wiele muzeów, m.in. w USA, Kanadzie czy Niemczech, zwraca zabytki do Egiptu. Z reguły nie są to jednak obiekty ikoniczne, powszechnie znane.
Trzeba też pamiętać, że czasami repatriacje eksponatów nie są wcale międzynarodowe.
Kradzieże na własnym podwórku
Kolonialne podejście do innych społeczności miało miejsce nie tylko w stosunku do kultur określanych niegdyś jako orientalne. Zarówno w USA, jak i w Europie podobnie traktowano rdzenne społeczności.
Do dramatycznych sytuacji dochodziło w XIX wieku w Skandynawii. Żyjące tam od setek lat plemię Saamów (kiedyś określanych jako Lapończycy), czyli najstarszy lud tego regionu, stał się celem wypraw „naukowych” z uniwersytetów i muzeów narodowych. Badacze w różny sposób, często nieetyczny, pozyskiwali lokalne rękodzieło, a nawet ciała zmarłych do pseudonaukowych analiz mających na celu potwierdzenie rasistowskich teorii. Saamowie nie znali granic. Zamieszkiwali obszar Półwyspu Kolskiego i Półwyspu Skandynawskiego. Obecnie są to tereny należące do Finlandii, Szwecji, Norwegii i Rosji.
Saamowie na wielkim ekranie
Właśnie o jednej z takich społeczności Saamów traktuje film „Powrót do domu” (ang. „Homecoming”). Jest to opowieść o repatriacji przedmiotów odebranych tej społeczności w XIX wieku. Reżyserka filmu, Suvi West, pochodzi z plemienia Saamów. To liryczny, kameralny i bardzo osobisty obraz. Pokazuje, jak duże znaczenie dla rdzennych społeczności mają przedmioty odebrane przez obcych i umieszczone na wystawach w wielkich muzeach narodowych.
W przypadku repatriacji zabytków egipskich w mediach często mowa jest o „walce” i o „zmaganiach”. Bo nie jest to prosta sprawa – wiele muzeów ignoruje prośby o zwrot artefaktów. W „Powrocie do domu” mamy zupełnie inną narrację. Muzeum Narodowe w Helsinkach zgodziło się na oddanie ludowi Saami obiektów należących do jego przodków. Do podobnych działań dochodzi w USA w przypadku rdzennych społeczności indiańskich.
Obserwujemy wielkie emocje przedstawicieli rdzennej ludności. A nawet łzy. Widząc to, zadałem sobie pytanie: kiedy zabytki czy wystawy muzealne wzbudziły we mnie aż takie emocje? Warto je sobie zadać w czasie kolejnej wizyty w muzeum. I zastanowić się, do kogo tak naprawdę należą prezentowane artefakty i gdzie powinny się znajdować. Należy też pamiętać, że sprawa nie jest zerojedynkowa. Bo czy ktoś czuje wielką emocjonalną łączność z zabytkami sprzed kilkudziesięciu tysięcy lat?
Millennium Docs Against Gravity 2024
Film „Powrót do domu” będzie można miał polską premierę podczas Millennium Docs Against Gravity. To już 21. edycja największego polskiego festiwalu filmowego. Odbędzie się on w dniach 10–19 maja 2024 r. w kinach w 8 polskich miastach (Warszawa, Wrocław, Gdynia, Poznań, Katowice, Łódź i Bydgoszcz) oraz od 21 maja do 3 czerwca online na mdag.pl.
„National Geographic Polska” jest patronem medialnym festiwalu Millennium Docs Against Gravity.