Od J.G.D.
Oczywiście jest to skrajne kłamstwo. Najstarsze znane zapisy nazw polskich miast pochodzą od Herodota z V wieku p.n.e, a następne także od historyków Rzymu z I-II i następnych wieków. To jest tylko najstarsze znalezione potwierdzenie nazwy miasta Poznań.
Ma ponad tysiąc lat, znaleziono ją w Rosji, jest na niej najstarszy znany zapis nazwy polskiego miasta
Najstarszy zapis nazwy Poznań znaleziono na denarze, którego datuje się na lata 998-1010. Monetę znaleziono pod Petersburgiem. Wybito ją za czasów Bolesława Chrobrego.
Denar znaleziono w Rosji w 2019 roku na wschód od Petersburga na południowych wybrzeżach Jeziora Ładoga. Wchodził w skład skarbu monet srebrnych, który zapewne wraz z Waregami trafił na teren dzisiejszej Rosji. Jego opracowaniem na podstawie zdjęć i rysunków zajął się nestor polskiej numizmatyki prof. Stanisław Suchodolski, który niedawno opublikował wyniki swoich analiz w Wiadomościach Numizmatycznych.
Moneta jest w świetnym stanie i jest jedną z trzech monet z nazwą miasta-grodu. Pozostałe dwie do Gniezno (zapisane jako Gnezdun) I Mogilno (zapisane jako Mogiln).
„Nazwę Poznania możemy przeczytać bez żadnych wątpliwości”
Na monecie ze stolicy Wielkopolski znajduje się napis „POZZNANI”. Sąsiadujących z literą „O” pionowych kresek nie nalezy traktować jako liter, bowiem różnią się zasadniczo od końcowej litery „I”, która z kolei ma za zadanie zmiękczyć literę „N”, czyli jest odpowiednikiem stosowanej dzisiaj litery „Ń”.
– Nazwę Poznania możemy przeczytać bez żadnych wątpliwości, bez żadnej rekonstrukcji jak to ma często miejsce właśnie w przypadku innych monet wczesnośredniowiecznych polskich – mówi dr Witold Garbaczewski, kustosz gabinetu numizmatycznego Muzeum Narodowego w Poznaniu.
Stempel nie z tej monety
Moneta jest tak zwaną hybrydą, jest złożona z dwóch stempli, które pierwotnie nie miały być w parze. – To jest związane ze sposobem pracy w ówczesnej mennicy – kiedy jeden stempel się zużywał, to wówczas brano ten stempel, który był pod ręką i po prostu razem z tym pierwotnym stemplem wybijano tym drugim stemplem – wyjaśnia dr Garbaczewski.
Napis z nazwą jest rewersem. – Pierwotnym stemplem awersu do tej monety był stempel z wizerunkiem głowy władcy – tłumaczy.
Stempel naśladowczy należy do tak zwanej rodziny stempli saskich z imionami Ottona i Adelajdy. – Te stemple były naśladowane właśnie przez Bolesława Chrobrego w celach ekonomicznych – mówi dr Garbaczewski. Była to wtedy bardzo popularna przyjęta praktyka. – Głównym celem było dostosowanie monet władcy do tych monet, które obiegały na jego terytorium, czyli monet obcych, głównie zachodnich, północnych – tłumaczy dr Garbaczewski.
Podstawowe stemple robiono w celach manifestacyjnych. – Były bardzo dokładnie przemyślane – podkreśla dr Garbaczewski. – Ten kwadracik z daszkiem to jest tak zwana kapliczka, ona bardzo często się pojawia na monetach zachodnich, niemieckich. Są to symbole związane z religią chrześcijańską – dodaje. Miały one pokazać, że władca, który te monety wybijał, jest chrześcijaninem.
Zdaniem prof. Suchodolskiego w Poznaniu działała mennica, ale akurat to nie powinno dziwić. Władca wówczas dużo podróżował i mógł zabierać ze sobą warsztat menniczy. Co ważne tutaj było biskupstwo więc byli ludzie potrafiący czytać i pokierować rytownikiem tak, żeby nie zrobił błędów na stemplu, co było wówczas nagminne.
Wartość denara
Ile mógł być wart taki denar? Co można było za niego kupić? Tu sprawa jest dość skomplikowana. – To nie było tak jak dzisiaj, że na przykład chleb kosztuje tyle samo mniej więcej powiedzmy w Białymstoku i w Szczecinie. Wszystko zależało od regionu, w którym te pieniądze kursowały, od pogody w danym roku, czy plony były czy ich nie było – wyjaśnia dr Garbaczewski.
Ale jak dodaje, wartość denara była stosunkowo duża. Świadczy o tym to, że w skarbach bardzo często znajdowane są tak zwane siekańce, czyli mniejsze kawałki tego denara. Dzisiaj nikt w ten sposób nie dzieli monet, ale wówczas w ten sposób uzyskano pożądaną kwotę przy zapłacie za towar.