Wlewy witaminowe – awantura o nic
Tak jak klimat i tak zwany zielony ład, tak i medycyna akademicka obecnie to jedno wielkie szambo złożone z pseudo-naukowców przepłaconych przez przemysłowe lobby – „czystej energii” (vide jak bardzo czyste i zielone są baterie samochodowe) i „wielkiej farmacji” (wielkiej z wielkich zysków, ale nie z wyników leczenia pacjentów).
Awantura o NIC?!!! NIE – Awantura o śmierć i życie pacjentów, POLAKÓW!!!
Materiał nr 1 Jerzy Zięba o wlewach witaminowych – mówiliśmy o przypadku śmierci sportsmenki z powodu sepsy. Nie zastosowano wlewu witaminy C. Niestety znam inny przypadek z bliskiej okolicy (ze szkoły mojej żony) gdzie bliska osoba jednej z osób tam pracujących została z powodu sepsy i niezastosowania wlewów okaleczona w młodym wieku na całe życie obcięciem stóp (obu) i obcięciem palców lewej ręki (na szczęście tylko lewej jeżeli o „szczęściu” tutaj można mówić). Tak działają mordercy w białych kitlach którzy reprezentują tzw PROCEDURY ustalone przez polskich akademików, tzw profesorów medycyny – superciemniaków którzy są 100 lat za USA w myśleniu i praktyce medycznej. Właśnie J. Zięba mówi dzisiaj o „dziennikarzach”, którzy promują nadal to zbrodnicze działanie pisząc artykuły i podając je do masowego „wierzenia” , które są po prostu propagandą Big Pharmy!
Jerzy Zięba ma absolutną rację, że bazgrolenie o wlewach jako procederze będącym naciąganiem na duże kwoty, to szczyt hipokryzji ze strony środowiska lekarzy, z których każdy bierze za byle 5minutową wizytę minimum 200 zł dzisiaj i zaleca stosowanie leków Big Pharmy nieskutecznych, szkodliwych często i kosztujących 10 razy tyle co wlewy.
1. Wlewy witaminowe – awantura o nic
https://tv.jerzyzieba.com/filmy/lqErQBQp8M/ZWmnwxeq30k5l8gj1DrJNMgaPoB2vK
2. Wolne Media: Dobra Nowina!
27 marca br. Sąd Garnizonowy w Lublinie ogłosił wyrok w sprawie porucznika Szymona Fijała. Ze względu na wielkość sali rozpraw i duże zainteresowanie toczącego się procesu, w sali mogło być jedynie 40 osób. Dzięki obecności mediów niezależnych możemy udostępnić nagranie z ogłoszenia wyroku z jego uzasadnieniem.
Wyrokiem Sądu, Garnizonowego w Lublinie przedstawiony przez prokuraturę materiał dowodowy nie uzasadnia wniosku o ukaranie oskarżonego. W związku z tym porucznik Szymon Fijał został w pełni uniewinniony od stawianych przez oskarżyciela zarzutów oraz zwolniony z wnioskowanych przez prokuratora kar i kosztów procesu. Obciążą one skarb państwa.
Czym naraził się por. Szymon Fijał? Odmówił przyjęcia eksperymentalnego preparatu medycznego nazywanego „szczepionką COVID-19” i bronił swoich podwładnych przed naciskami. W efekcie na polecenie ówczesnego szefa MON — Mariusza Błaszczaka — został zwolniony. TUTAJ opisał szczegółowo swoją historię.
Autorstwo: Jola
Źródło: WolneMedia.net
Od autorki
Kwitnące drzewa wiśniowe i wczesnych śliw potwierdzają przebudzenie się natury do pełni życia. My wszyscy jesteśmy jej częścią. Wielkanoc ma w swej symbolice wierzbowych bazi, czy pisanek podobną wymowę – regeneracji życia i powrotu sił jak w religijnym zwyczaju kultywującym zmartwychwstanie Jezusa. Nadszedł czas, by własnym wysiłkiem mnożyć dobre nowiny jak ta, że nasza witryna istnieje, a trzyma ją przecież garstka osób za sprawą niestrudzonego Maurycego. Siejmy zatem szczodrze, a plon nadejdzie, ciesząc wszystkich. Alleluja niestrudzonym!
źródło: https://wolnemedia.net/dobra-nowina/
3. NCzas.info: Ojciec ostrzegał „przed taką minister”. Szokująca zapowiedź Dziemianowicz-Bąk [VIDEO]
Nowa władza chce wiedzieć, kto opiekuje się dzieckiem podczas nieobecności rodziców. – To informacja dla nas, dla systemu – zapowiada minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Rząd Tuska planuje wprowadzić dodatek w wysokości 1500 złotych dla rodziców, którzy potrzebują skorzystać z opieki nad dzieckiem. Wszystko ma być rejestrowane, nawet jeśli ktoś zdecyduje się powierzyć dziecko na przykład babci.
Na antenie Radia ZET o pomyśle władzy mówiła minister Dziemianowicz-Bąk. Jak podkreśliła, potencjalny opiekun miałby być weryfikowany przez system
– W naszej propozycji pojawia się rzeczywiście taki wymóg, żeby zawrzeć jakiegoś rodzaju umowę – mówiła minister.
Umowa miałaby być zawierana nawet pomiędzy rodzicami a dziadkami, ciociami czy wujkami dziecka. – Tak, żeby zgłosić, kto konkretnie opiekuje się dzieckiem. To nie jest tylko kwestia jakiegoś układu pomiędzy rodzicem, a osobą sprawującą opiekę, to jest także informacja dla nas, dla systemu, czy to dziecko jest powierzone o sobie bezpiecznej – twierdzi Dziemianowicz-Bąk.
Chodziło jej m.in. o to, czy babcia nie znajduje się np. w rejestrze pedofilów. – Oczywiście ja tu tutaj nie chce sugerować niczego, ale musimy dmuchać na zimne – powiedziała. Dodała, że wszystko to miałoby być działaniem na rzecz „bezpieczeństwa dzieci”.
Pomysł podpisywania umowy z najbliższą rodziną na opiekę nad dziećmi jawi się jako kompletne wariactwo. Lewica daje też do zrozumienia, że rodzice nie wiedzą, co jest dla dzieci najlepsze, a wie to oczywiście system z armią urzędników na czele, która będzie potencjalnego opiekuna sprawdzać. Dziemianowicz-Bąk i jej świta chcą ingerować w każdy aspekt rodzinnego życia i nawet się z tym nie kryją. Minister przecież mówi wprost, że najważniejsza jest „informacja dla nas, dla systemu”.
W tym miejscu możemy tylko przypomnieć niedawne opinie ojca Dziemianowicz-Bąk, Remigiusza Dziemianowicza. Pisał on, że jeżeli jego córka zostanie ministrem edukacji, to współczuje dzieciom, ponieważ „wpadną w pełen nowomowy nazi-bolszewicki socrealizm”. „Ale niech ludzie nie skarżą się potem że jest syf, ostrzegam przed taką minister” – skwitował.
Zobacz video: