1. G. Braun – Sąd Najwyższy miażdży działania pandemiczne w Polsce! Zbrodnicza bezprawność władz; 2. J. Karwelis: Antysystemowi konserwatorzy systemu. Wstęp + Jak system gra antysystemem; 3. wR24: Czy demokracja bezpośrednia rozwiąże problemy? Czy Polacy widzą ukrainizację? Harmonia Kosmosu. Podsumowujemy pandemię!

Sąd Najwyższy miażdży działania pandemiczne w Polsce! Zbrodnicza bezprawność władz

Materiał numer 1 mówi o tym jak PIS w latach 2020-2023 w związku ze swoją działalnością „pandemiczną” i rozporządzeniami „covidowymi” ośmieszył i zdegradował prawo w Państwie Polskim, jak działał przeciw obywatelom polskim i ich prawom, jak zniszczył życie społeczne i gospodarcze, jak zniszczył życie osobiste tysięcy Polaków. Bardzo dobra uchwała Sądu Najwyższego mająca MOC ZASADY PRAWNEJ – stanowiąca podstawę do pociągnięcia do odpowiedzialności karnej Autorów tego de facto „stanu wojennego” i wojny wypowiedzianej przez Sejm Polski i Rząd Polski oraz Prezydenta Polski NARODOWI POLSKIEMU. Zbrodniarze Covidowi – to Zbrodniarze Przeciw Ludzkości, to Ludobójcy – staną oni przed sądami w Polsce i poniosą odpowiedzialność karną za wszystkie swoje działania.

Materiał nr 2 to cenna analiza Jerzego Karwelisa na temat bezskuteczności dotychczasowej Antysystemu wobec Systemu Pan – Niewolnik czyli Układu Okrągłego Stołu.

Cytat dnia: „W ocenie ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) w Rosji zaczęła się już wojna pomiędzy „wieżami Kremla”, jak nazywane są różne grupy wpływów na szczytach rosyjskiej władzy; w konflikcie są Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) i ministerstwo obrony — powiedział w czwartek rzecznik HUR Andrij Czerniak. Rosjanie mają też problemy na froncie. Żołnierze z kompanii Storm na udostępnionym w sieci nagraniu skarżą się na swoją sytuację i mówią, że oddają się w ręce żandarmerii wojskowej. ”

1. G. Braun – Sąd Najwyższy miażdży działania pandemiczne w Polsce! Zbrodnicza bezprawność władz

https://www.youtube.com/watch?v=zLMTEuhLolQ&t=341s

2. J. Karwelis: Antysystemowi konserwatorzy systemu. Wstęp + Jak system gra antysystemem

Antysystemowi konserwatorzy systemu. Wstęp

https://dziennikzarazy.pl/26-06-antysystemowi-konserwatorzy-systemu-wstep/

Jak system gra antysystemem

Jak obiecałem – dzisiaj będzie o przewrotnej roli działań antysystemowych, które… utrwalają system. Od razu zaznaczam, że moje dalsze opinie nie biorą się z oglądania telewizji i rozmów o polityce w gronie przypadkowych pasażerów pociągu, ale z uważnego prześledzenia kodeksu wyborczego i krótkiej przygody z polityką w trakcie pracy przy ruchu Fair Play Roberta Gwiazdowskiego. Te okoliczności dały mi inny wgląd w istotę infrastruktury politycznej, co pozwoliło mi zweryfikować niski poziom skuteczności tzw. ruchów antysystemowych. Bez tej wiedzy patrzyłem się na tych wzmożonych jak na pewną ciekawostkę, często podziwiałem determinację, i nigdy nie mogłem dojść sedna przyczyny ciągłych porażek tych antysystemowych inicjatyw.

Najpierw generalne zastrzeżenie: ustalmy co mam na myśli mówiąc „antysystem”. Wielu cwaniaków wciska tu definicję, że antysystemowcy chcą rozwalić system demokratyczny. To nieładna manipulacja. Ja tam ultrasem demokracji nie jestem, ale mi chodzi o rozwalenie systemu pookrągłostołowego, który akurat z demokracją ma niewiele wspólnego. Odbywają się co prawda wybory, ale kiosk warzywny polskiej polityki jest tak skonstruowany, że do wyboru masz jabłka albo gruszki. Wojna polsko-polska, którą z definicji prokuruje ten układ jest naszym kamieniem młyńskim na szyi naszego rozwoju, powodem takiego osłabienia państwa, że hulają tu bezkarnie interesy innych mocarstw, zaś klasa polityczna jako całość żeruje systemowo na obywatelach. Ostatnie wyczyny kowidowe, ponad podziałami zaciskające na szyi powróz zamordyzmu dowiodły, że polska polityka, tak spektakularnie walcząca o władzę, jeśli chodzi o tłamszenie wolności jest w stanie się ze sobą dogadać bez słów. I właśnie to mam na myśli pisząc o antysytemowości. Taki system, przecież realnie funkcjonujący w III RP, odrzucam. Po tych wyjaśnieniach wróćmy do tematu jakim jest paradoks utrwalania systemu przez ruchy antysystemowe.

Nie będę się tu silił na odkrywanie które z ruchów antysystemowych są autentycznie stymulowane przez władze, a które mają podstawy autentyczności. Chcę tylko zaznaczyć, że w tym względzie istnieje pełny POPiS, to znaczy – sposoby wykańczania, lub korzystania z naiwności tych ruchów są dla III RP stałe, a więc tu istnieje jedność celów, jakim jest utrzymanie duopolu władzy, o którym pisałem wczoraj. To jest strategiczne porozumienie ponad podziałami plemion, stały gen III RP objawiający się również w plemienności mediów, które zawsze zaatakują „tego trzeciego”. Lud wyborczy bierze tę taktyczną nawalankę plemion za całość gry politycznej nie widząc, że istnieje jeden jednoczący aksjomat – żadnych nowych graczy.

Teraz antysystemowcy. By ich pogrupować trzeba się odnieść jak wspomniałem do kodeksu wyborczego, zwłaszcza do kwestii progów wyborczych oraz ordynacji proporcjonalnej w wersji D’Hondt’a. Jak rozmawia się z kandydatem na antysystemowca, to warto spytać i sprawdzić delikwenta na okoliczność znajomości tych dokumentów. Jak się okaże, że nie zaszczycił ich swą uwagą, albo tylko nie wyciągnął z nich wniosków, to już można kwestie polityczne odpuścić z takim gościem. No, chyba, że się o polityce tylko gada i nie chce się udać w przygodę pt. sprawczość. Ze względu na kontekst tych uregulowań pojawiają się różne wyniki końcowe takich inicjatyw i wedle tego podzieliłem antysystemowców na trzy grupy: zalążkową parę „podprogowców” i „ściemniaczy” i grupę końcową, o której później napiszę, pozostawiając Czytelnika na razie w suspensie.

Zacznijmy od „podprogowców”. Jest to grupa inicjatyw politycznych z definicji nie wróżących sukcesu. Z punktu widzenia plemion III RP jest to korzystne działanie. Partie plemienne POPiS-u są zainteresowane takimi cudami. Chodzi o to, że w świetle ordynacji „podprogowcy” są pożyteczni, gdyż ich głosy nie przepadają, bo D’Hondt zalicza je na korzyść zwycięzców. I tacy co to się np. ciskają, że PiS jest za mocny/słaby (niepotrzebne skreślić) w czymś tam, zakładają partyjkę, startują i zbierają ileś głosów, to de facto zanoszą je wirtualnie Kaczyńskiemu i składają na wycieraczce na Nowogrodzkiej. PiS jest wręcz zainteresowany takimi działaniami, gdyż ze swych wrogów czyni ordynacją wyborczą swoich zwolenników. Paradoksalne, ale tak jest.

Warunek tej gry jest jeden – musi być takich podmiotów dużo, mają być słabe, zacząć, pozbierać jakieś resztówki, co to by jeszcze zagłosowały przeciw, cudownym sposobem podprogowym przepisać ich głosy jako swoje. Gdybym był takim PiS-em to sam bym sobie takie ruchy pozakładał i muszę przyznać, że widzę na polskiej scenie kilka pewnych przykładów kreowania takich transferów. Reszta to może i zaangażowani, ale jednak pożyteczni naiwniacy. Co chwilę słyszę, że ktoś coś zaczął poważnego, że ma fajne postulaty, że tam jest spoko lider i już widzę jak włącza się ta ordynacyjna maszynka przemiany wrogów w zwolenników. W tym kontekście nie ma znaczenia czy to jest autentyczne czy sterowane – ważne, że to działa jako utrwalacz systemu. Co paradoksalne, robią to inicjatywy, które chcą ten system rozwalić, a go de facto betonują.

Druga grupa to „ściemniacze” ci to się dzielą na co najmniej dwie grupy: niedowożących i bojkotujących. Ściemniactwo polega generalnie na hasłowości działań, które rzadko wychodzą poza deklaracje, gdzie ich ostrość jest odwrotnie proporcjonalna do chęci rzeczywistego działania. W podgrupie ściemniaczy niedowożących są próby działania, ale nie kończące się niczym. Dlatego zwróciłem uwagę na pierwsze kryterium, czyli w ogóle znajomość zasad gry – jak jej nie ma to trudno sobie wyobrazić jakiś początek działań operacyjnych. A kodeks wyborczy mówi, że jak chcesz wystartować do wyborów ogólnopolskich, to musisz co najmniej: zarejestrować komitet wyborczy, znaleźć ludzi na listy i je zarejestrować w ponad 50% okręgów, na listach ma być dwa razy tyle kandydatów ile jest miejsc w danym okręgu, musisz znaleźć i zarejestrować pełnomocników wyborczych, zebrać podpisy od obywateli, tak samo jak kasę od nich, zaprojektować, wykonać i ROZLICZYĆ kampanię wyborczą.

I tu, na samym etapie wiedzy jakie to złożone, już wielu opada kopara i się wycofują. Inni próbują w to wejść, najczęściej bez doświadczenia i często padają na którymś z etapów, bo pułapek preferujących partie duopolu jest porozstawianych na każdym etapie pełno. Wiem co mówię, bo sam w nie raz wpadłem i stałem się niedowożącym. Druga podgrupa, to ściemniacze bojkotujący. Ci to się unoszą już nie honorem, ale jakąś wręcz estetyką. Wiadomo – polityka to nie bukiecik fiołków, ale ona sama stara się tak zniechęcać każdego, by byle esteta się do niej nie dostał. Ale wszystkie ruchy politycznego antysystemu nawołujące do bojkotu działają na korzyść systemu. To przecież logiczne i proste jak droga do kasy w IKEI. Tu nawet nie działa żaden system większościowy czy proporcjonalny – nie ma cię, to inni wybiorą jakąś władzę bez ciebie.

A… że nie ma na kogo głosować? I tu trafiamy w punkt. Najgorsi są tacy zawieszeni pomiędzy ekstremami: mocni w gębie, plują na złodziei u władzy, ale jak trzeba zacząć od zebrania na radzie osiedla, to są zajęci, albo nie widzą sensu. Zawieszenie jest pomiędzy narzekactwem a lenistwem. Reguły polityki można zmienić tylko wchodząc w nią i to z porządną ekipą ludzi ideowych i nieprzekupnych wobec systemu. Wszelkie inne podejścia to są mrzonki o daniu świadectwa, albo odwoływaniu się do kuriozalnych pomysłów typu: przyjdzie rewolucja, naród da wyraz i przewrócą się jakieś stoliki. Tak jakby lud zasiadający na trybunach polskiego cyrku mógł jakąś cudowną siłą telekinezy przesuwać klaunom na scenie meble i podstawiać nogi.

Podsumujmy więc. Ruchy antysystemowe są najczęściej na rękę władzy duopolu, bo albo system transformuje ich przeciwników w wyborczych zwolenników, albo nie musi się martwić o przeciwników, bo ci dokonują samokastracji bojkotowej. Co więc należy zrobić? Taktycznie rzecz biorąc po prostu olać wszelkie rewelacyjne inicjatywy obecnie pączkujące jak grzyby po deszczu. Te ruchy nie mają szans na domknięcie kalendarza wyborczego i zbudowanie infrastruktury politycznej do startu w jesiennych wyborach. Za późno. I wszelkie próby obywatelskiego przyłączenia się do nich dadzą dwa możliwe rezultaty: albo podprogowość, albo niedowiezienie.

Nawet jeżeli uznać, a dla mnie to raczej oczywistość, że jedyną partią antysystemową mającą szansę coś ugrać w polityce jest Konfederacja, to ta ma już listy podomykane i raczej nie ma miejsca by indywidualnie czy grupowo tam wejść i wesprzeć listę, o „dobrych” miejscach już nie wspominając. Tak, że gracze są moim zdaniem poustalani. Konfederacja idzie na dobry wynik i może być niepomijalnym koalicjantem. I tu zastrzeżenie kolejne, bo wiem jak to będzie. Jeżeli tak się stanie, to Konfederacja wejdzie do koalicji z PiS-em, chyba, że ten nie będzie chciał zrealizować minimum programowego Konfederacji i nie będzie sensu dla takiej koalicji. Może jednak coś takiego obiecać, bo dla Kaczyńskiego to nie pierwszyzna. Podpisze się jakiś kwit, a potem będzie się zjadało przystawki, powoli korumpując tamtejszych posłów. PiS wielokrotnie naciągał tę cięciwę i koalicjant odpuszczał uzgodnienia koalicyjne, bo musiałby, w przypadku rozstania, utracić lukratywne stanowiska osiągnięte w ramach podziału koalicyjnych łupów. I tu będzie egzamin dla ideowości Konfederacji, czy da się tak rozebrać. A będzie kuszona, bo wynik idzie na żyletkę i nawet kilku przemienionych posłów może wywrócić w każdej chwili każdą misterną układankę. Zobaczymy.

I gdzie wtedy będą ci antysystemowcy, którzy albo się nie załapali, albo zbojkotowali? Ja wiem – będą wytykać z piedestału moralności interesowność takiej Konfederacji, co to miała by wedle nich malowniczo spłonąć na własnym stosie odrzucenia bagna polityki. A przydał by się po prostu jakiś mocny zjazd takich środowisk, dobra federacja z Konfederacją i te do tej pory rozproszone, czyli po d’hondtowsku – zmarnowane głosy, można by było spożytkować dla Polski. Ale tu trzeba było by zrezygnować z ambicji kanapowych liderów, co jak widać jest nieprzekraczalnym progiem, o który wywaliły się wszystkie inicjatywy jednoczące antysystem.

Na końcu miałem rozwikłać ostatnią grupę pozornych antysystemowców: to elektorat zaciśniętych zębów. To są ofiary opisanego wyżej niedorozwoju antysystemu, wyborcy głosujący z zaciśniętymi zębami na mniejsze zło. Wiedzą, że ich wybraniec to nie są szczyty ich oczekiwań, ale jak ze strony antysystemu widzą to co widzą, to wybierają któreś z funkcjonujących plemion. Ich wybór jest więc zgniłym kompromisem pragmatyzmu. Nie odzwierciedla ich poglądów, ale wpakowuje je w gotowe pudełko III RP, przymknięte wieczkiem bierności. I w ten kolejny sposób antysystemowe inicjatywy nie tylko prowadzą do zmniejszenia się puli wyborców, nie tylko marnują podprogowe głosy, ale prokurują armie utrwalaczy plemiennej wojny polsko-polskiej. I w ten sposób liczba głosów oddanych na POPiS z wyborów na wybory – rośnie. I nikt mi nie powie, że dlatego iż oba obozy podnoszą jakość rządzenia państwem. Po prostu od strony alternatywy nie wieje żaden wiaterek. No, może coś tu przełamie w tych wyborach Konfederacja, czego im szczerze życzę.

Napisał Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

 

https://dziennikzarazy.pl/27-06-jak-system-gra-antysystemem/

3. wR24: Czy demokracja bezpośrednia rozwiąże problemy? Czy Polacy widzą ukrainizację? Harmonia Kosmosu. Podsumowujemy pandemię!

 

https://banbye.com/watch/v_If9iTU3rM2GV

Podziel się!