PRÓBA ODTWORZENIA WIELKIEJ LECHII
Jadwiga Andegaweńska i Władysław Jagiełło (Piotr Stachiewicz/domena publiczna)
Biedne dziewczę, zmuszone przez panów małopolskich do poślubienie dzikusa, chwyta za topór, aby porąbać bramę zamku wawelskiego i uciec w ramiona swojego ukochanego księcia. Lecz, ponieważ już za życia świętą była, daje się przekonać do tego wstrętnego mariażu i cierpiąc straszliwe katusze składa siebie w ofierze dla dobra polskiej ojczyzny. Czyż nie tego uczymy się w szkole? Piękna to historyjka, wręcz wciągająca, jak libretto operowe lub brazylijska telenowela. I powtarzana przez naszych historyków bez zastanowienia od pokoleń, zamieszczana w podręcznikach i opracowaniach dla dzieci. Z czasów królowej Jadwigi i króla Władysława Jagiełły zachowało się tak wiele dokumentów, znamy tak wiele faktów, że aż wstyd, żeby poważni naukowcy powielali powyższe słowa krzyżackiej propagandy, które z wypiekami na twarzy powtarzała sobie gawiedź na jarmarkach ponad 600 lat temu.
Przedstawienie królowej Jadwigi Andegaweńskiej w wyobrażeniu artysty Marcello Bacciarellego
Biedne dziewczę
Biedne dziewczę zaiste było młode, bo w dniu ślubu Jadwiga miała lat 12-13. Urodziła się najprawdopodobniej w lutym 1374 roku. Mimo młodego wieku była wykształcona lepiej niż większość władców łacińskiej Europy, umiała czytać i pisać, interesowała się nie tylko naukami humanistycznymi, znała łacinę, francuski, niemiecki i języki słowiańskie. W XIV-XV wieku języki słowiańskie były do siebie podobne jeszcze bardziej niż obecnie. W „Zagadnieniach wspólnoty językowej Słowian” Krzysztof Maćkowiak pisze:
Z pewnością w innym znaczeniu niż powyższe użył autor Roczników analizowanego określenia w charakterystyce papieża Aleksandra V. Wśród informacji na temat hierarchy czytamy między innymi, że „znał [on] język słowiański, a z królem polskim Władysławem [Jagiełłą] był w bliższych stosunkach” (XI, 7, 199). Jak się zdaje, kronikarz, przywołując oba szczegóły, chciał podkreślić dobre kontakty głowy Kościoła z całym światem słowiańskim. Czy opowiedział się przy tym za tezą, że Słowianie nadal posługują się jednym językiem? Jest to prawdopodobne. Długosz często utożsamiał zbiorowości nazywane terminami natio, genus, gens właśnie ze wspólnotami językowymi (Gawlas 1983, s. 19).
W jakim języku rozmawiała Jadwiga z Jogaiłłą, kiedy wreszcie się spotkali? Oczywiście po słowiańsku, ona po lacku, jak określano wtedy język polski, którego to języka nauczyła ją babka Elżbieta Łokietkówna (1305-1380), on po rusku, bo to był język jego matki, księżny twerskiej Julianny (1325-1391) – rozumieli się więc doskonale.
Zatem nasze nieporadne dziewczę przygotowywane do rządzenia było od małego.I na dworze w Wiedniu, kiedy planowano jej przyszłe zamążpójście za Wilhelma Habsburga, gdzie uczono jej łaciny i niemieckiego oraz gdzie zetknęła się z kulturą łacińską, i w Budzie, gdzie nad jej edukacją czuwały charyzmatyczna babka oraz matka Elżbieta Bośniaczka (1340-1387). Żona Ludwika była córką bana Bośni Stefana Kotromanića i Elżbiety Piastówny, córki księcia inowrocławskiego (gniewkowskiego) Kazimierza III. Moim zdaniem, to za sprawą tych słowiańskich władczyń poznała historię Wielkiej Lechii. W tamtych czasach wydarzenia, jakie opisał Wincenty Kadłubek w swej kronice były w Koronie uważane za fakty historyczne, musiała znać je i Jadwiga wybierając się do Krakowa, aby objąć królewski tron.
Jeszcze Jan Ostrorog w swej mowie do papieża Pawła II jako
poseł Kazimierza Jagiellończyka powiedział m. in.: „Państwo
to (Polska) nie doznało nigdy cudzego panowania… Aleksandra
Wielkiego, ktorego Wschod cały nie był w stanie objąć, Polska
upokorzyła, z granic swoich go wypędzając. Juliusz Cezar
w trzech bitwach na głowę pobity, zawarł z nią sojusz. Przemilczał
to Liwiusz, Justyn, Florus, albowiem to byli Rzymianie.
Jam polskie przewertował annały, a niejedno z tego i listy
Arystotelesowe potwierdzają.” (Teofil Długosz, 1965)
Jadwiga za sprawą swej matki Elżbiety, córki bana Bośni, poznała na pewno język określany dziś jako staro-cerkiewno słowiański, nie obca była jej głagolica, na pewno też i ryt słowiański w kościele katolickim. We wpisie o głagolicy w Wikipedii czytamy:
W 1347 roku został założony klasztor Emaus w Pradze i odtąd Praga stała się centrum słowiańskiego piśmiennictwa. Do klasztoru sprowadzono chorwackich pisarzy, głagolaszy i aż do roku 1419 klasztor był religijnym i kulturalnym centrum Słowiańszczyzny. Wraz z upływem czasu głagolica wypierana była przez cyrylicę (w obrządku prawosławnym), czy też alfabet łaciński (w obrządku katolickim), po dziś dzień zachowała się i jest używana w liturgii na wyspie Krk i Przymorzu Chorwackim.
Po zawarciu ślubu z Jagiełłą, Jadwiga wyłożyła środki na utworzenie bursy dla litewskich żaków w Pradze, mogli oni studiować na Uniwersytecie Karola i jednocześnie pobierać nauki u głagolaszy w klasztorze Emaus. W roku 1390 Jadwiga ufundowała Kościół Świętego Krzyża na Kleparzu w Krakowie, gdzie podczas liturgii używano głagolicy i języka staro-cerkiewno słowiańskiego. Do tej pory w Bibliotece Jagiellońskiej znajdują się 3 strony głagolickiej mszy. Pani Dorota Lechwar twierdzi nawet, że Władysław Jagiełło został ochrzczony właśnie w obrządku słowiańskim, o czym mówi na YT na kanle EsoPosiTiV u dr Agnieszki Malczewskiej-Błaszczyk.
Młoda władczyni tłumaczyła pisma na języki słowiańskie, co robiła już wcześniej jej matka i do czego ją zapewne od początku zachęcała.
Jan Długosz tak pisał:
„Nie było w niej lekkomyślności, nie było gniewu, nie można było stwierdzić w niej pychy, zazdrości albo obłudy (dosłownie niechęć, zawziętość);
ogromnie wielkiej pobożności, niezmiernej miłości Boga, odsunąwszy i odrzuciwszy od siebie wszelką pychę światowej nieprawości, duszę i myśl zwracała jedynie na modlitwę i czytanie ksiąg pobożnych, mianowicie Starego i Nowego Zakonu, homilii czterech doktorów, żywotów ojców, kazań i żywotów świętych, rozmyślań i kazań błogosławionego Bernarda, św. Ambrożego, objawień św. Brygidy i bardzo wielu innych przetłumaczonych z łaciny na polskie.”
Elżbieta Bośniaczka, jak twierdzi Wikipedia nie znosiła Niemców i była przeciwna małżeństwu Jadwigi z Wilhelmem. Po śmierci męża rozpoczęła ona rozmowy z Litwinami.
Ponoć matka i babka Jadwigi nie znosiły się. Być może, ale mimo to zgodnie uczyły małą księżniczkę m.in. tego, co wiedzieć o słowiańszczyźnie powinna, niczym w starym słowiańskim zwyczaju, przekazując swoją wiedzę z pokolenia na pokolenie – wiedźma, wiedunka i niewiasta – trzy pokolenia kobiet.
Jadwigę obwołano królem, co na tle Europy łacińskiej było precedensem. W tamtych czasach żadna kobieta nie zasiadała na europejskim tronie. A u nas? Nie ma problemu – koronowano na króla jedenastolatkę. Dlaczego jej ojcu Ludwikowi Węgierskiemu, zwanemu przez Węgrów Wielkim przyszło do głowy wymusić na wiecu (zjeździe szlachty polskiej) uznanie jego córek za przyszłych władców? Bo i wiec, i wybór kobiety na króla był czymś dla tej ziemi naturalnym. Wiedział o tym Ludwik, bo miał matkę Laszkę i żonę Bośniaczkę, choć jego ojciec z francuskiej dynastii się wywodził. Ale kobiety miały na jego dworze dużo do powiedzenia, jak w czasach Wielkiej Lechii.
Zatem to niby biedne, choć wykształcone i w kulturze łacińskiej, i słowiańskiej dziewczę zostało nową Wandą w Krakowie – królem Jadwigą na Wawelu.
Królowa Jadwiga według Pocztu Jana Matejki
Zmuszone przez panów małopolskich
Panowie małopolscy mieli zmusić Jadwigę do poślubienia Litwina, bo uważali, że młodą królową i dzikim władcą łatwo będzie kierować, bo on sam na Litwie rządy swoje sprawuje nieporadnie. Tyle historia oficjalna. Na przykład Ludwik Kolankowski w „Polsce Jagiellonów” twierdzi, że:
„Niemniej cały burzliwy kilkuletni okres dotychczasowych wielkoksiążęcych rządów Jagiełłowych okazał jasno nie tylko kruchość państwowości litewskiej na Rusi, ale udowodnił również, że spoistość struktury państwowej zawodzi i na Litwie właściwej (…) Wzmocnienie jej i utrwalenie mogło przyjść tylko z zewnątrz (…) Przyszło z Polski”.
Należy tę sprawę postrzegać zupełnie inaczej. Jogaiłła odziedziczył tron wielkoksiążęcy po swym ojcu Olgierdzie w wieku mniej więcej 15 lat. Jako młody władca musiał stawić czoło ciągle walczącym o władzę i większe wpływy licznym braciom oraz stryjowi Kiejstutowi i kuzynowi Witoldowi. W ciągu dekady, lawirując między tymi książętami, a Krzyżakami, z którymi tamci chętnie przeciw Jagielle zawiązywali sojusze, doprowadził do wyeliminowania ze sceny Kiejstuta, skłócenia Witolda z Zakonem i dodatkowo nawiązania w miarę poprawnych stosunków z lackim księciem Januszem Mazowieckim. Czy ktokolwiek, kto zna te sukcesy polityczne i militarne Jagiełły mógłby powiedzieć, że to człowiek, którym będzie można kierować? Spójrzmy jeszcze na inne fakty.
Wedle oficjalnej nauki i przez historyków interpretowanej treści tzw. Unii w Krewie, Litwa do Korony miała być „incorporare”, czyli zdaniem polskich historyków „wcielona”. A czy któryś z tych historyków widział mapę? Kto tu kogo wcielił? Do Korony praktycznie należała tylko Małopolska i Wielkopolska! Śląsk, Pomorze, Mazowsze, to były osobne księstwa. A Litwa obejmowała dzisiejszą Litwę, Łotwę, Białoruś, część Rosji, Podlasie, część dzisiejszej Ukrainy. Czy władca takich wielkich ziem mógłby być marionetką w rękach małopolskich panów? Nawet jeśli podjęliby oni próbę podporządkowania go sobie, to czy nauczony doświadczeniem zmagania się ze swoimi braćmi i kuzynami, nie poradziłby sobie również i z rycerstwem polskim?
Moim zdaniem wyglądało to tak.Wiec słowiański szukał dla młodej królowej potężnego, mądrego i doświadczonego władcy, który pomoże jej w rządzeniu. Szukali wokół siebie, spośród krain dawnego Królestwa SIS, wśród przyjaciół i znaleźli młodego Jogaiłłę. Młodego, bo wbrew historykom, nie miał on 35 lat, kiedy przyjechał do Krakowa, a 25 w świetle najnowszego odkrycia pomyłki w zapisie daty. Był więc jedynie o 12 lat starszy od królowej. Kiedy tylko Jogaiłła przekroczył granicę Korony zmierzając do Krakowa, w Lublinie zwołano wiec, na którym ogłoszono go królem – jak w Wielkiej Lechii. Późniejszy chrzest i koronacja, to dla nich były tylko formalności, bowiem Lachowie wybrali na następnego Lecha władcę bratniego plemienia, kniazia potężnego państwa. A dla tych Niemców i łacinników, dla tego Watykanu i „zachodniego świata” niech będzie, że koronacja w katedrze, chrzest i „incorporare”.
Wizerunek Królowej Jadwigi według Aleksandra Lessera
Poślubienie dzikusa
Zaiste dziki był z niego Litwin! Nie mógł równać się z kulturalnymi władcami zachodu Europy. Z ludźmi nie umiejącymi pisać i czytać, nie rozumiejącymi nauki Pana Jezusa, którego rzekomo wyznawali. Władcami rządzącymi z pozycji pana, a uznającymi tylko argument siły, bo przecież na tym polegały stosunki feudalne. Do tego nie myjącymi się zbyt często.
Nasz dziki Litwin umiał czytać i pisać. Po rusku. Podejrzewa się, że również i po łacinie, ale udawał, że nie umie, żeby mógł sprawdzić, czy go skryby w habitach nie oszukują. A był niezwykle podejrzliwy i ostrożny, więc mogło i to być prawdą.
Dziki Litwin mówił po litewsku, rusku, prusku i tatarsku. Cenił sztukę wschodu, ubierał się skromnie, jak na wzorce ruskie, którymi Litwa przesiąknięta była, ale zawsze szaty jego były w najlepszym gatunku i uszyte z najprzedniejszych tkanin. Ozdobił Wawel ruskimi malowidłami i sprowadzał do Krakowa cerkiewne chóry, żeby sprawić przyjemność Jadwidze, która muzykę cenić umiała. Dziki Litwin miał światowe maniery i królewski gest – obdarowywał hojnie za zasługi i robił drogie prezenty innym władcom Europy, podkreślając swój status, np. królowi angielskiemu podarował konia.
Dziki Litwin kąpał się codziennie – jak zawsze czynili to Słowianie. Dziki Litwin golił się gładko i często kazał zmieniać sobie pościel, spał na dwóch warstwach prześcieradeł, między które nakazywał kłaść suszone zioła, dla odkażenia i lepszego snu. Spędzał większość swojego życia na koniu, na ćwiczeniach wojskowych i w lesie – uwielbiał polować. Można by powiedzieć, że ruch na świeżym powietrzu i umiłowanie natury było jego żywiołem.
Powyższe zachowania wywoływały śmiech i drwiny w łacińskiej Europie, ponieważ nie były to nawyki im znane, ale były one od wieków oczywiste dla każdego mieszkańca Wielkiej Lechii, dla każdego Słowianina, a zwłaszcza dla każdego władcy z kręgu Królestwa SIS.
Jadwidze też musiała być nieobca higiena i zdrowy tryb życia, jak byśmy to dziś nazwali. W czasie ekshumacji jej szczątków, na szkielecie nie znaleziono żadnych urazów, ani deformacji spowodowanych przez chorobę. Stwierdzono też prawie kompletne zdrowe uzębienie! Panuje wprawdzie opinia, że królowa zmarła na sepsę, której nabawiła się w czasie porodu, ale są też głosy, że ją i jej córeczkę Bonifację otruto niedługo po jej narodzinach.
Wracając do Jagiełły, to Olgierd wyznaczył go na swojego następcę, mimo że nie był jego najstarszym synem. Niektóre źródła podają, że stary książę uważał Jogaiłłę za nieprzeciętnie inteligentnego. Mogła być też inna przyczyna. Panował w Prusach zwyczaj, być może obecny także na Litwie, że wiedza ojca była przekazywana najmłodszemu albo siódmemu w kolejności dziecku w rodzinie. Zatem Wielki Książę Litewski Olgierd swoją wiedzę o rządzeniu państwem oraz być może wiedę Wielkiej Lechii przekazał Jagielle – ósmemu dziecku jakie miał z drugą żoną Julianną. Dlatego ósmemu, bo siódma była córka, która z rządzeniem tak potężnym i niejednorodnym krajem jak Litwa mogłaby sobie nie poradzić.
Nasz młody książę wiele rzeczy uzyskiwał podstępem. Można by powiedzieć, że to wada która potwierdza tylko to, że był dziki. Chodzi tutaj jednak o taki rodzaj sprytu, jaki ceniony był kiedyś w Wielkiej Lechii, taki którym posłużył się np. Leszek Złotnik oszukując wojska macedońskie, co sprawiło że został potem obwołany królem. Przykładem podstępu naszego króla Władysława może być pomysł wykorzystania słynnego mostu pontonowego, przerzuconego przez Wisłę pod Czerwiskiem, a budowanego w tajemnicy. Sprawę konstrukcji mostu znało tylko kilka osób i udało się ukryć to w tajemnicy przed krzyżackimi szpiegami.
Jagiełło będąc jeszcze księciem odziedziczył po ojcu wielki kraj, w skład którego wchodziło kilka księstw ruskich. W każdym z nich, wzorem Lechistanu, zostawiał dużą swobodę rządzenia lokalnym kniaziom, co pozwalało na spokojne funkcjonowanie wielkiego organizmu państwowego. Gdy Witold został Wielkim Księciem, chciał rządzić silniejszą ręką, było już jednak na to za późno, bo książęta i bojarzy nie chcieli oddać swojej wolności. Witold musiał zorganizować Litwę uwzględniając ich swobody, a funkcjonowała ona za jego rządów świetnie, dlatego współcześnie Litwini nazywają go Witoldem Wielkim. My też powinniśmy!
I jeszcze ciekawa cecha dzikusa. Nie zabijał nigdy swoich wrogów, co najwyżej wtrącał ich do lochów i więzień, zapewne trzymając na wszelki wypadek.
Jagiełło był ochrzczony w dzieciństwie w obrządku prawosławnym, ochrzczony przed ślubem z Jadwigą w obrządku słowiańskim, ale do końca życia nie zapominał o swoich starych bogach. Ponoć on sam jest autorem słów „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”, Kto był dla niego tym diabłem? Nie wiadomo. Nie mógł obnosić się ze swoim rodzimowierstwem, bo to byłby młyn na wodę dla Krzyżaków. Oskarżali go przecież o fałszywe chrześcijaństwo, ale też z tego powodu, że ochrzcił się w rycie słowiańskim, który przez jednych papieży był uznawany za dopuszczalny, a przez innych traktowany jak herezja. Jagiełło wysłuchiwał często dwóch mszy, co opisał nawet Sienkiewicz w „Krzyżakach”. Zapewne jedna z tych mszy była łacińska, a druga słowiańska. I wszyscy zadowoleni. Taki sprytny dzikus.
Portret Królowej Jadwigi (olej na płótnie o wymiarach 248 x 165 cm) znajduje się w auli senackiej Uniwersytetu Jagiellońskiego
Chwyta za topór, aby porąbać bramę i uciec w ramiona ukochanego księcia
Cóż za wspaniała scena! Tak spektakularna, że aż uwieczniona na obrazach Jana Matejki i Wojciecha Gersona. Oto dziewica kocha swego niemieckiego wyznawcę wiary łacińskiej, przedstawiciela wyższej zachodniej kultury, miłością tak wielką, że musi wyzwolić się z rąk okrutnych prześladowców sama chwytając za broń. Musieli mnisi papieżowi jakoś dramatycznie tę sprawę przedstawić, tuszując swoją nieudolność w doprowadzeniu niemieckiego planu do końca.
Wilhelma na zamek nie wpuszczono, to frakcja litewska tego dopilnowała. Jadwiga, która Wilhelma znała od małego i praktycznie wychowywała się z nim, zapewne dużyła się od zawsze w tym chłopaku, jak to nastolatka. Może szukała sposobu, aby się z nim spotkać. Umożliwiają to franciszkanie. Z rozkazu Watykanu organizują schadzkę u nich w klasztorze, blisko zamku, Jadwiga mogła wymknąć się tam niepostrzeżenie. Miała wtedy niecałe 12 lat. Nawet jak na warunki średniowieczne dorosła jeszcze nie była, bo „lata sprawne” dziewczęta osiągały raczej w wieku lat 13.
Za to 15-16 letni Wilhelm, aby zostać pełnoprawnym mężem dziewczyny musi ich dziecięce zaręczyny, tzw. „sponsolia di futuro” skonsumować. Wtedy może zostać królem – i komplet ziem słowiańskich znajdzie się pod panowaniem Niemców i Watykanu. Poza Rusią, bo tę posiada straszny Litwin-dzikus.
Trudno sobie wyobrazić, aby do skonsumowania doszło, raczej gbur niemiecki jedenastoletnie dziecko wystraszył i Jadwiga sama na Wawel uciekła, bramy nakazując za sobą szczelnie zamknąć. Gdyby Jadwiga została królem Węgier, jak to było kiedyś w planach, to może mariaż z Habsburgiem byłby dobrym rozwiązaniem, ale Habsburg na lackim tronie stanowił tylko zagrożenie dla Słowiańszczyzny i Jadwiga dobrze to wiedziała. Wiedzieli to też polscy panowie.
Moim zdaniem Jadwiga sama Wilhelma nie wpuściła na Wawel, bo chciała chronić polskie ziemie przed niemiecką polityką i odbudować Wielką Lechię. Ale gdyby Watykan to wiedział, to dla Korony dobrze by się to nie skończyło. Więc lepiej było, również dla strony polskiej, powielać historyjkę o rąbaniu bramy.
Królowa Jadwiga według Aleksandra Augustynowicza (1925) [ z „Polskie malarstwo salonowe”, 1991]
Wstrętny mariaż i ofiara na ołtarzu ojczyzny
„Ubogim wdowom, pielgrzymom i wszelkim ludziom nieszczęśliwym i potrzebującym okazywała wspaniałomyślną wielką rozrzutność i hojność. Nie można było w niej dostrzec śladu lekkomyślności, śladu gniewu i pychy, śladu zawiści. Ogromna w niej była pobożność i niezmierzona miłość do Boga. Osunąwszy i wyzbywszy się pychy i światowej niegodziwości, zajęła umysł i serce wyłącznie modlitwą i czytaniem ksiąg świętych (…). W całym świecie chrześcijańskim z powodu swych chwalebnych obyczajów cieszyła się taką sympatią i sławą, że wszyscy czcili ją jako wzór świętobliwego życia.” pisał Jan Długosz.
Zapewne wiele było w tym prawdy, ale czy o ciągłe wychwalanie królowej nie sprawiało, że nieco popadała ona w pychę?
Jadwiga z Jagiełłą musieli się sobie bardzo podobać, bo ogromnie iskrzyło między nimi. Byli pod wieloma względami przeciwieństwami, które się przyciągają, ale też mieli w sobie wiele cech wspólnych.
Dziewczyna kazała przyszłego męża podglądać w łaźni, a jej wierny sługa Zawisza z Oleśnicy, opisał księcia dokładnie, jako proporcjonalnej i składnej budowie ciała. No oczywiście, przecież facet sport uprawiał!
Ona była uznawana za najpiękniejszą księżniczkę Europy. Po jej szkielecie sądząc była wysmukła i szczupła, miała niezwykle symetryczną twarz i blond włosy, bo kosmyk takich włosów o rudawym odcieniu zachował się w jej trumnie. Jagiełło zaniemówił ponoć z wrażenia, jak pierwszy raz zobaczył Jadwigę, a przez resztę małżeństwa zazdrosny był o nią nieprzytomnie, każąc jej nawet publicznie przysięgać, że go nie zdradza.
Ona bywała zarozumiała, bo chwalona przez wszystkich była jej uroda i intelekt. Jak pokłóciła się z mężem, to karała go w ten sposób, że zasłaniała swoją twarz gęstą woalką, żeby Władysław nie mógł podziwiać jej urody. Król skarżył się spowiednikowi, że żona nie wpuszcza go do swojej sypialni, a gdy jej spowiednik zwrócił uwagę, że nie spełnia swoich obowiązków małżeńskich, to potrafiła na księdza nakrzyczeć. Ale iskry! Kto się czubi ten się lubi!
Można by przypuszczać, że powyższe udowadnia właśnie niechęć małżonków do siebie, ale moim zdaniem są to tylko gierki damsko-męskie, bo w sprawach zasadniczych to małżeństwo funkcjonowało bez zarzutu, zwłaszcza jeśli chodzi o współrządzenie olbrzymim państwem. Dwuwładza równej sobie pary królów nie była niczym wyjątkowym w starym Lechistanie. Teraz też tych dwoje postępowało nadzwyczaj zgodnie, koordynując pracę dwóch osobnych kancelarii, ale zawsze wypracowując zgodne stanowiska czy to w polityce zagranicznej, czy wewnętrznej. Jadwiga więcej czasu spędzała na Wawelu, po to by Władysław mógł podróżował po kraju rozwiązując lokalne problemy, sprawując sądy. Rządzili zgodnie, bo mieli wspólny cel, cel dawno ustalony – zjednoczenie ziem dawnego królestwa SIS, w miarę możliwości, na miarę tamtych politycznych uwarunkowań, przy wierze łacińskiej narzuconej siłą, przy niemieckiej pazerności i niezwykle niebezpiecznym Zakonie Krzyżackim. Wszelkie obrzydliwe paszkwile jakie ci pobożni ponoć bracia na małżonków wypisywali, zapewne zbliżały tych dwoje do siebie jeszcze bardziej. Wstrętnym ich mariaż czynili Krzyżacy, ale tylko w swej prymitywnej propagandzie.
Gdyby nie współczesne wydarzenia, to można by powiedzieć, że Polska germanofobia jest przesadzona. Takie są zarzuty np. w stosunku do pana Janusza Bieszka, że w swoich książkach opisujących Wielką Lechię uwypukla niepotrzebnie i nadmiernie tę wrogość Niemców do Polski. A jednak trzeba przyznać mu rację. W starożytności parli oni na wschód pożerając jedna po drugiej słowiańskie ziemie, robili to też w średniowieczu. Jadwiga z Jagiełłą znając historię starożytną ich wspólnego państwa wiedzieli czego po Krzyżakach można się spodziewać i o co Niemcom chodzi. Teraz znów Słowiańszczyzna walczy z Niemcami, choć oni jak zwykle nieuczciwie, robią to rękami stłamszonych, niepodobnych do ludzi, poniżonych do granic możliwości istot. Mam na myśli Rosjan co zapomnieli o swojej wewnętrznej wolności, co tak bardzo niedowierzają w to, że normalność im się należy, że na ścianach zrujnowanych ukraińskich domów piszą hasła
”To za to, że tak pięknie żyjecie”. Ukraińcy, potomkowie Rusinów, spadkobiercy Rusi Kijowskiej walczą sami, ale za plecami mają Międzymorze, dawne Państwo Jagiellonów, Wielka Lechię.
Czyli jak to było naprawdę z Jadwigą i Jagiełłą? Moim zdaniem tak: Mądra i wykształcona młoda kobieta, przygotowana do rządzenia przez matkę i babkę, będąca pod opieką słowiańskich rycerzy, poślubia wielkiego władcę i wspaniałego wojownika, wybranego dla niej na wiecu słowiańskim, odrzucając uprzednio zaloty dzikusa-Niemca. Ponieważ za życia była świetną organizatorką i patronką oświaty, oddaje przed śmiercią cały swój majątek na utworzenie dzisiejszego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tworząc z Władysławem Jagiełłą zgodne małżeństwo i sprawując perfekcyjnie zorganizowane rządy, daje podwaliny pod przyszłe Imperium, pod Nową Wielką Lechię, bo zna historię tej starej, kultywuje jej obyczaje, wiedzę, język i kulturę, a zwłaszcza, na tyle, na ile możliwe to w feudalnym świecie, wolność i swobodę jej mieszkańców. Co postaram się udowodnić w następnych artykułach nie tylko mojego autorstwa.
Nagrobek w Katedrze na Wawelu
Bibliografia:
- „Cztery królowe Jagiełłowe”, Anna Klubówna, Wydawnictwo Spółdzielcze, Warszawa 1990
- „Zagadnienie wspólnoty językowej Słowian”, Krzysztof Maćkowiak, Prace filologiczne, tom LXXIII, 2019
- „Królowa Jadwiga”, Teofil Długosz, Studia Theologica Varsaviensia 3/1, 181-306, 1965
- „Król Jagiełło ok. 1351- 1434”, Stefan M. Kuczyński
- http://www.kryminalistyka.fr.pl/forensic_groby_jadwiga.php
- https://ciekawostkihistoryczne.pl/leksykon/wladyslaw-ii-jagiello-1434/
- „Zatajona historia Słowian – nigdy nie ujawniane publicznie dokumenty”
kanał YT EsoPosiTiV