Koniec spisku niedokończonyTeorie spiskowe są osią napędową historii politycznej. Stąd nie rozumiem oskarżeń, że ktoś propaguje teorię spiskową. Przecież już Cezar w idy marcowe przekonał się, jak podstępny może być spisek niezauważony na czas, choć byli w nim ludzie niby dobrze mu znani.
Śmierć Juliusza w 44 r. p.n.e. to efekt zaledwie jednego z licznych różnej skali spisków zapisanych przez historię. Dzieje ludzkości pełne są knowań narodów przeciwko narodom, rodów przeciw rodom i człowieka wobec człowieka. Wszystkie zamachy, rewolucje oraz często też wojny na początku miały mniej czy bardziej zawiłą intrygę wyzwalającą. Knowania takie, aby mogły być skuteczne, muszą najwcześniej wyjść na jaw dopiero kiedy spełnią swój cel. Najtrudniej jest odpowiednio wcześnie dostrzec pułapkę w trakcie wdrażania jej planu. W takiej sytuacji większość świata znajduje się obecnie. Jednak ludzkość podzielona została przez te okoliczności na tych, którzy nić z kłębka spisku już zauważyli i na tych, którzy wciąż są otumanieni. Oczywiście są też liczni intryganci, bo współczesne przestępstwo globalne wymaga licznego gangu, aby mogło się udać.
Mit założycielski
Nieprzypadkowo zjawisko kowidowe określa się mianem „plandemii”. Rzekomy kataklizm przez półtora roku miał przyczynić się do śmierci 4 mln spośród ponad 7, 5 miliarda Ziemian, czyli 0,05 proc. Sięgnijmy do historii, by uzmysłowić sobie jakie skutki przyniosły rzeczywiste pandemie. Na dżumę w XIV w. zmarło w ciągu czterech lat około 50 proc. ówczesnej europejskiej populacji. W europejskim regionie Morza Śródziemnego (Włochy, południowa Francja, Hiszpania) zginęło wówczas około 80 proc. ludności, ale w Niemczech i Wielkiej Brytanii w granicach 20 proc. Ponadto, ustalanie przez rządy i organizacje ponadnarodowe liczby zmarłych na COVID-19 – w oparciu o nieprecyzyjne i łatwo nadające się do manipulowania testy PCR – jest bardzo wątpliwe. Sąd w Lizbonie orzekł, że realna liczba zgonów na COVID-19 w Portugalii od stycznia 2020 r. do kwietnia 2021 r. wyniosła 152, a nie około 17 tys., jak twierdził miejscowy rząd. Portal andredias.net, który poinformował o wyroku, stwierdził: „Jeśli te liczby są tego samego rzędu wielkości również dla innych krajów, a nie ma powodu, by zakładać inaczej, to plaga jest oszustwem o bezprecedensowych proporcjach.” Tak więc owe 4 miliony na koniec czerwca 2021 r., podawane przez statystyki WHO, można spokojnie podzielić jeszcze przez 100.
Przy takiej skali epidemicznej, rzeczywiste pozostają więc nie podawane liczby, ale fakt globalnej manipulacji. To niewątpliwie pierwsza nić spisku, która wysunęła się z kłębka intrygi. Jednak nić ważna, bo założycielska. Bez utkania jej niemożliwe byłoby rozwinięcie spirali strachu. Głównymi nadzorcami tej części operacji są niewątpliwie rządy, które zgodziły się na stosowanie oszukańczych testów. Procedurę zaś lansowały krajowe rady medyczne i im podobne ciała (na szczeblu ONZ czy UE).
Szerzyciele kłamstw
Jednak siłę przekazu można było osiągnąć tylko dzięki mediom. Do zaciemnienia obrazu potrzebni są bowiem różni szerzyciele kłamstw i cenzorzy prawdy. W tej części światowego gangu najliczniejsi są właściciele i pracownicy mediów. Zwłaszcza internetowych i telewizyjnych, bo mają największą siłę rażenia. To oni zaprzeczyli w sposób bezprecedensowy funkcji wolnej prasy i pogrzebali do końca demaskatorskie powołanie zawodu dziennikarza. To pierwsza kategoria, która w pełni zajęła pozycję wrogów ludzkości. Udowodnili, że świat miałby się lepiej bez nich i dla jego dobra powinni być wyeliminowani ze sceny publicznej. Powszechne wykluczenie to już teraz najwłaściwsza reakcja na nich ze strony ludzi uczciwych. Nieliczni dziennikarze, którzy próbowali być wierni powinnościom wobec bliźnich muszą być za to zapamiętani i wspierani. Nie ma dziś ważniejszej sprawy niż szybkie tworzenie z nimi niezależnych wydawnictw w Sieci, ale i klasycznych (drukowanych czy radiowych na falach krótkich), bo w Internecie poszczególne strony można wyłączyć, a i całą globalną e-strukturę również.
Lekarze smierci
Kolejną zbrodniczą grupą okazali się naukowcy i lekarze na żołdzie gigantów farmaceutycznych i rządów, wypłacających im różne kowidododatki. W pełni skompromitowali wiedzę akademicką. Skutki ich działań są obecnie niemożliwe do oszacowania. Poprzez swoje gremia korporacyjne, jak rady medyczne lub izby lekarskie, wstrzymali wdrożenie skutecznych metod leczenia chorób wirusowych (bo kto jest w stanie rzetelnie policzyć na podstawie manipulowanych testów, ilu chorych nie leczonych na powikłania grypowe było wśród statystycznych ofiar kowidowych). Goniąc za kowidododatkami, porozumieli się z politykami, by zamknąć leczenie innych bardziej groźnych przypadłości. Niepomiernie zwiększyli śmiertelne żniwo. Ministerstwo zdrowia w odpowiedzi na pytanie obywatelskie przyznało, że liczba zgonów na COVID-19 na dzień 25.01.2021 (liczona od marca 2020 r.) wynosiła bez chorób współistniejących 6908 osób. Raportowane zgony nie zostały potwierdzone sekcjami zwłok zmarłych, którym przypisano COVID jako przyczynę śmierci. Dla porównania, rocznie na nowotwory umiera w Polsce ok. 100 tys. osób. Z danych GUS wynika, że liczba zgonów w 2020 r. przekroczyła o ponad 110 tys. średnioroczną wartość z ostatnich 50 lat (477 tys. do 364 tys.). Nadwymiarowe zgony w Polsce w 2020 r., spowodowane blokadą służby zdrowia przez rozporządzenia, ustawy kowidowe i zalecenia gremiów medycznych, to więc ponad 100 tys. (bez zmarłych na COVID-19). To z górą dwa razy więcej niż ofiary ponad 10 lat opresji stalinowskich w naszym kraju.
Przywódcy intrygi
Te ostatnie wyliczenia obciążają w największym stopniu rząd, ale też niemal całą klasę polityczną, bo ktoś gremialnie głosował w sejmie i senacie za tymi ustawami. O ile w pierwszych miesiącach pandemii można było działać po omacku, to już od maja 2020 r. ministerstwo zdrowia miało informacje o możliwościach leczenia zakażonych amantadyną. Piętrzono jednak wszelkie możliwe procedury i do dziś nie dopuszczono leków przeciwdziałających ciężkiemu przebiegowi choroby. Widać wyraźnie, że celem głównym było zablokowanie ratowania życia ludzi, aby koncerny mogły przepchnąć w gremiach międzynarodowych (np. UE) awaryjne dopuszczenie preparatów inżynierii genetycznej, nazwanych szczepionkami. Rządy, media i lekarze mieli za pieniądze globalnych koncernów i wyzyskiwanych podatników zmusić społeczeństwa do panicznego żądania tych eliksirów. Afera szczepionkowa to najważniejsza dotąd odkryta nić spisku.
Szczep otumanionych
Wielka Brytania jest liderem „wyszczepiania” w Europie. W mijającym miesiącu, w brytyjskich szpitalach na próbie 60 tys. chorych, zakażonych mutacją Delta, przeprowadzono badanie, jak szczepienia wpływają na przebieg choroby. Z ponad 35 tys. niezaszczepionych zmarły 34 osoby, co daje śmiertelność na poziomie poniżej 0,1 proc. Wśród ponad 17 tys. zaszczepionych pierwszą dawką śmiertelność była ponad dwukrotnie wyższa i wyniosła 0,21 proc. Reszta – w pełni zaszczepieni (ponad dwa tygodnie od przyjęcia drugiej dawki) – śmiertelność wyniosła 0,63 proc., czyli ponad 6-krotnie więcej niż wśród niezaszczepionych. W krajach o najwyższych wskaźnikach „wyszczepialności” odnotowuje się kolejne fale zakażeń przechodzących w stany chorobowe, w tym ciężkie ze zgonami. Ponadto mnożą się w tych społeczeństwach nowe mutacje koronawirusa. Zdaniem wybitnych specjalistów to początek rzeczywistej rzezi. Dr Bryam Bridle z University of Guelph (profesor immunologii wirusowej) stwierdził: „popełniliśmy duży błąd, […] Poprzez szczepienie ludzi wstrzykujemy im toksynę „. Nanocząsteczki lipidów mRNA nie pozostają w mięśniach barku. Białko kolca dostaje się do krwi, krąży w niej przez kilka dni po szczepieniu. Gromadzi się w wielu tkankach, takich jak śledziona, szpik kostny, wątroba, nadnercza, i co jest szczególnie niepokojące, gromadzi się w wysokich stężeniach w jajnikach. Ponurym żartem są w tej sytuacji doniesienia z laboratoriów jednego z producentów preparatu mRNA (Moderna), że zwiększa on ruchliwość plemników u zaszczepionych. Już w grudniu 2020 r. dr J. Patrick Whelan, reumatolog dziecięcy, ostrzegł FDA (amerykańska agencja leków), że szczepionki mRNA mogą powodować uszkodzenia mikronaczyniowe mózgu, serca, wątroby i nerek w sposób nie oceniony w badaniach bezpieczeństwa. Według prof. Luca Montagniera, wirusologa i laureata Nobla w tej dziedzinie, szczepienia kowidowe mogą doprowadzić do degradacja mózgu prionami, które wytworzą się tak samo, jak wytwarzały się w badaniach Pfizera na zwierzętach. Ten sam naukowiec pierwszy stwierdził, że koronawirus SARS_CoV_2 został skonstruowany w laboratorium, co później potwierdziły inne badania. Z ujawnionych maili głównego epidemiologa USA, dr. Anthony’ego Fauciego wynika to samo. Do tego maile potwierdziły, że Fauci wiedział o pracach w chińskim laboratorium i wspomagał je, zdobywając finanse w USA, pomimo zatrzymania takich eksperymentów w Stanach jeszcze przez Baracka Obamę. Laborantów w Wuhan wspierały m.in. pieniądze fundacji Gatesów – stąd nie może dziwić kowidowa cenzura w Internecie.
Były główny naukowiec koncernu Pfizer, Mike Yeedon zaalarmował, że jest już za późno, aby uratować tych, którym wstrzyknięto substancję zwaną „szczepionką Covid-19”. Opisuje proces, który według niego zabije ogromną większość ludzi: „Bezpośrednio po pierwszym szczepieniu około 0,8% ludzi umiera w ciągu dwóch tygodni. Średnia długość życia osób, które przeżyją, wyniesie maksymalnie trzy lata, ale także maleje z każdym nowym zastrzykiem.” Dr Geert Vanden Bossche, wybitny specjalist ds. szczepionek przestrzegł, że podając milionom ludzi szczepionki, w sposób katastrofalny uczymy wirusa, jak mutować, jak stawać się silniejszym i bardziej śmiercionośnym. Próby opracowania nowych szczepionek na nowe mutacje tylko pogarszają sytuację, ponieważ naukowcy nie są w stanie wyprzedzić zmutowanych wirusów. A ludzie, którzy zostali zaszczepieni, dzielą się teraz zmutowanymi wirusami z osobami z ich otoczenia. Inni, nie związani aktualnie z BIG Pharmą, naukowcy kreślą jeszcze czarniejsze scenariusze. Ich zdaniem, ludzie, którym wstrzyknięto szczepionkę mRNA, zamienią swoje ciała w fabryki broni biologicznej, wyrzucając cząsteczki białka w postaci kolców w ślinie, pocie czy nasieniu, zarażając wszystkich wokół siebie. Tak rozregulowane ludzkie organizmy będą szczególnie podatne na nowe mutacje wirusów, o czym świadczy brytyjskie badanie zarażonych wariantem Delta.
Starcie podstawowe
Nie możemy jednak zapomnieć, że głównymi dowódcami tej globalnej akcji są politycy. Ich trzeba będzie w pierwszej dogodnej sytuacji usunąć ze społeczności i na zawsze zapomnieć ich nazwiska. Niestety, spiskowcy nas nadal wyprzedzają i jeszcze zdołali „wyszczepić” rzesze otumanionych. Na razie wiemy, że ludzkość ma trzy kasty wrogów z gangu spiskowego: szerzycieli kłamstw, lekarzy śmierci i globalnych dowódców. Otumanionym trzeba będzie podać miłosierną dłoń, ale nie licząc na zmądrzenie, bo u nich prawdziwe wieści będą w przewadze rodziły wyparcie i agresję wobec głosicieli prawdy.
Co robić, by przetrwać? Zwalczać gangsterów: tworzyć wspólne platformy mediów niezależnych, piętnować w nich i w przekazie bezpośrednim medyków śmierci i globalnych przywódców oraz propagować lekarzy, dziennikarzy i polityków obywatelskich. Taka struktura powinna powstać do połowy sierpnia, zanim kolejne teorie spiskowe zostaną wdrożone przez intrygantów. Im więcej ludzi i idei zaangażowanych w nią, tym lepiej. Te grono przebudzonych powinno zapomnieć o podziałach religijnych, politycznych, majątkowych czy obyczajowych. Ludzkość nie ma wrogów wśród szeregowych kapłanów, działaczy politycznych i społecznych oraz dziennikarzy odkrywających prawdę czy lekarzy z przychodni. Jeśli istnienie i wolność ludzkości mają przetrwać, to musi zniknąć ze wspólnoty ludzkiej gang intrygantów. Pierwszy skutek Wielkiego Resetu to ujawnienie podstawowego starcia, które przysłania dotychczasowe podziały: gang intrygantów przeciw społeczeństwu przebudzonych.
Wybrane strony przebudzonych:
… i jest ich coraz więcej.
Na zdjęciu statuetki Buddy w Pałacu Królewskim w Phnom Penh, fot. Wulfstan/wikimedia.org.