Zagadkowa nazwa Polski
W tym odcinku bloga opisującego zazwyczaj średniowieczne grody słowiańskie chcę nieco odbiec od tematu głównego i skoncentrować się na pochodzeniu nazwy naszego kraju. Jest to temat wciąż dyskutowany i wydaje mi się interesujący tym bardziej, że utarte w społeczeństwie opinie nie zawsze są zgodne z wiedzą historyczną i są powielane bezkrytycznie . Co do samej wiedzy, to jest ona oczywiście i niestety mocno ograniczona. Brak źródeł historycznych powoduje wiele niejasności i prowokuje wiele nierozwiązanych zagadek. Jedną z najistotniejszych z nich jest właśnie pytanie :
Dlaczego nasz kraj nazywa się POLSKA ?
Ibrahim ibn Jakub napisał w swej kronice podróży na ziemie Słowian w latach965-966 o naszym pierwszym historycznym władcy Mieszku I, że jest on „królem Północy„. A nasz kraj opisał tak:
A co się tyczy kraju Mieszka, to jest on najrozleglejszy z ich słowiańskich krajów. Obfituje on w żywność, mięso, miód i rybę. Pobieranie przez Mieszka podatki mają postać kruszcu, i wyglądają jak odważniki handlowe. Idą one na żołd dla jego drużyny. Co miesiąc przypada każdemu z drużyny należna z nich ilość. Ma on trzy tysiące pancernych podzielonych na oddziały, a setka ich znaczy tyle co dziesięć secin innych wojowników. Daje on tym mężom odzież, konie, broń i wszystko, czego tylko potrzebują. A gdy jednemu z nich urodzi się dziecko, Mieszko każe mu wypłacać żołd od chwili urodzenia, czy będzie płci męskiej czy żeńskiej. A gdy dziecię dorośnie, to jeżeli jest mężczyzną, żeni go i wypłaca za niego dar ślubny ojcu dziewczyny, jeżeli zaś jest kobietą wydaje ją za mąż i płaci dar ślubny jej ojcu. A dar ślubny jest u Słowian znaczny, w czym zwyczaj ich jest podobny do zwyczajów Berberów. Jeżeli mężowi urodzą się dwie lub trzy córki, to one stają się powodem jego bogactwa, a jeżeli mu się urodzi dwóch chłopców, to staje się to powodem jego poważnych wydatków.
Ibrahim ibn Jacub wymienia też inne kraje, które opisał jako naszych sąsiadów:
Z krajem Mieszka sąsiadują na wschodzie Ruś, a na północy Burus [Prusowie]. Siedziby Burus leżą nad Oceanem [Bałtykiem]. Oni mają odrębny język i nie znają języków swych sąsiadów. Są sławni ze swego męstwa. Gdy najdzie ich jakie wojsko, żaden z nich nie ociąga się, ażby się przyłączyć do niego jego towarzyszy, lecz występuje, nie oglądając się na nikogo i rąbie mieczem, aż zginie. Przeprawiają się napadając na nich Rusowie na okrętach z zachodu .
I dalej:
Na zachód od kraju Mieszka żyje pewien szczep należący też do Słowian, zwany ludem Welteba [Wieleci]. Mieszka on w borach leżących wzdłuż krain Mesko z tej strony, która jest bliska zachodu i części północy. Posiadają oni potężne miasto nad Oceanem [Bałtykiem], mające dwanaście bram. Ma ono przystań dla łodzi, do budowy których używają oni przepołowionych pni. Wojują oni z Mesko, a ich siła bojowa jest wielka. Nie mają króla i nie dają się prowadzić jednemu władcy, a sprawującymi władzę wśród nich są ich starsi.
Trasę podróży Ibrahima ibn Jakuba przedstawia poniższa mapa:
Samo imię naszego władcy wymaga dodatkowego wyjaśnienia. Znane z zapisów w arabskiej transkrypcji jako „Mashaqqah” (Maszakka), znaczyło być może dla autora kroniki coś w rodzaju masakry czy apokalipsy, bo takie jest mniej więcej znaczenie tego arabskiego słowa. Tak sobie mógł skojarzyć znaczenie niezrozumiałego dla niego, świszczącego imienia słowiańskiego władcy. Biorąc pod uwagę wrażenie, jakie zrobił na Ibrahimie ibn Jakubie zasłyszany bodajże w Pradze opis kraju Mieszka, mogło być to skojarzenie w pełni w jego mniemaniu trafne a poza tym łatwe do zapamiętania.
Innej nazwy naszego kraju podróżnik i handlarz z kalifatu Kordoby nie znał, bo takiej jeszcze nie było. Nazwał więc go Północą. Opisywał też zwyczaje u nas panujące, także te związane z higieną :
„Mieli zaś zwyczaje swoje i prawa ojców swoich i podania, i każdy szczep swój zwyczaj. Mieli tedy poddani Mieszka zwyczaje ojców swoich proste i skromne; wstydliwość wobec swoich synowic i sióstr, i matek i ojców swoich, a synowe wobec świekrów i dziewierzów wielką miały wstydliwość. Stadła u nich bywały we zwyczaju. Oblubieniec nie chadzał po narzeczoną, jeno przyprowadzono mu ją wieczorem, a nazajutrz przynoszono jej wiano. Nie mają Słowianie łaźni, lecz posługują się domkami z desek. Zatykają szpary w nich czymś, co bywa na ich drzewach, podobne do wodorostów, a co oni nazywają mech. Służy to zamiast smoły do uszczelniania ich statków. Budują piec z kamienia w jednym rogu i wycinają w górze na wprost niego okienko dla ujścia dymu. A gdy się piec zagrzeje zatykają owe okienko i zamykają drzwi domku. Wewnątrz znajdują się zbiorniki na wodę. Wodę tę leją na rozpalony piec i podnoszą się kłęby pary. Każdy z nich ma wiecheć z trawy, którym porusza powietrze i przyciągają je ku sobie. Wówczas otwierają się im pory i wychodzą zbędne substancje z ich ciał. Płyną z nich strugi potu i nie zostają na żadnym z nich ani śladu świerzbu czy strupa. Domek ten nazywają oni: al-istba.„.
Cały region słowiańszczyzny Ibrahim ibn Jakub opisał następująco :
” Oni dzielą się na wiele różnych plemion. W dawniejszych czasach byli zjednoczeni i podlegali jednemu królowi , który zwał się Macha, a wywodził się z plemienia Weletaba ( Wieletów?) i urosło to plemię w siłę dzięki swemu królowi . Nastał potem podział między plemionami i i ich państwo upadło. Ich plemiona się podzieliły i każde obrało własnego króla. Teraz mają oni królów czterech : Król Bułgarów, król Pragi Bolesław , któremu podlega też cała Bohemia i Kraków, dalej król Północy Mieszko i Nakon, władca Zachodu…”
Dlaczego podróżnik nazwał nasz kraj krajem Północy ? Odpowiedz na to pytanie wydaje się być prosta. Pisał o nim z perspektywy praskiej, gdzie musiał zasłyszeć większość informacji . Od Pragi kraj Mieszka był na północy, kraj Nakona na zachodzie. Dodatkowo z krajem północnym skojarzyło mu się zapewne te dziwne imię Mieszka. Z czego to mogło wynikać? Prof. Urbańczyk w „Mieszku pierwszym tajemniczym ” sugeruje, że imię naszego władcy mogło kojarzyć się znawcom biblii starego i nowego testamentu z krainą Goga i Magoga a więc mitycznym końcem świata. Przypominam , że Gog i Magog postać oraz kraina lub naród występują w Biblii w kontekście apokaliptycznym. Przy końcu świata mają one najechać i spustoszyć Izrael. Nawiązania do Goga i Magoga obecne są także w mitologii i folklorze różnych krajów. W Księdze Ezechiela Gog jest apokaliptyczną postacią przybywającą właśnie z północy, z krainy Meszek, która niszczy Izraela, ale potem zostaje sam pokonany przez Boga. Opis napaści Goga oraz jego klęski nawiązuje również do nieprzyjaciela z północy przepowiadanego przez proroka Jeremiasza. Gog i Magog pojawiają się ponownie w Nowym Testamencie w 20 rozdziale Apokalipsy świętego Jana, gdzie zostają zebrani przez Szatana, a ostatecznie rozbici przez Boga. Gog i Magog występują również w Koranie (Sura 18:94).
Te wszystkie tajemnicze wieści, skojarzenia i informacje na temat Mieszka , króla Północy i jego państwa musiały mocno zaintrygować podróżnika z Kordoby. Tym bardziej mogło być to godne zastanowienia, że ta mityczna kraina, której od wieków poszukiwali mędrcy i podróżnicy, miała właśnie nazywać się krajem Meszeka a więc krajem zagłady, masakry, apokalipsy. Zbliżał się wszak nieubłaganie rok 1000 po Chrystusie, rok przepowiadanego przez licznych wizjonerów końca świata.
Tu przykładowy biblijny cytat: Apokalipsa 19,20
…Potem ujrzałem anioła zstępującego z nieba, który miał klucz do Czeluści i wielki łańcuch w ręce. I pochwycił Smoka,Węża starodawnego i związał go na tysiąc lat i wtrącił go do Czeluści. Potem ujrzałem anioła i zamknął pieczęć nad nim i położył, by już nie zwodził narodów aż tysiąc lat się dopełni. A potem ma być na krótki czas uwolniony.
Ibrahim ibn Jakub, żyd sefardyjski, szpieg arabski, człowiek obeznany w naukach , musiał mieć nie lada orzech do zgryzienia. W trakcie swej eskapady do Słowian odwiedził jako poseł swego władcy kalifa Kordoby miasto Magdeburg, gdzie spotkał się z cesarzem Ottonem I. Na pewno zdał mu relację ze swej podróży i podzielił się swymi wrażeniami . Nie jest możliwe, by nie wspomniał też o królu Północy, postaci mrocznej i tajemniczej, zarówno dla niego samego jak i dla wschodniofrankijskiego (niemieckiego) cesarza. Na pewno zasiało to wśród członków cesarskiego dworu ziarno niepokoju. Wszak słyszeli już z relacji Widukinda z Korbei o Licikavicach( Lisikowcach) dowodzonych w potyczkach z Wichmanem i jego wieleckimi wojskami przez niejakiego Mieszka. Potyczki te, czy bitwy nie były na razie brzemienne w skutkach. Teutoni czuli się silniejsi i nie bardzo się tym nowym wodzem sąsiadów przejmowali . Jednak wobec relacji ibn Jakuba i jego opowieści o potężnej, dobrze zorganizowanej armii Mieszka mogli poczuć niepokój i zagrożenie. Sam cesarz Otton, być może sprowokowany atmosferą obawy o spełnienie się mitów i przepowiedni, opowiedział Ibrahimowi o równie mitycznym mieście kobiet, leżącym ponoć na północnych granicach państwa Mieszka, pomiędzy Wieletami a Prusami. Podróżnik przyjął to jako fakt godny odnotowania i opisał w swojej kronice, uwierzył po prostu cesarzowi Ottonowi I bez sprawdzania wiarygodności jego opowieści. Tak czy inaczej relacje handlarza niewolnikami były jak na owe czasy zadziwiające i dająca do myślenia. Taka koncentracja dziwów i mrocznych przepowiedni musiała dawać powody do niepokoju. Trudno sobie nawet wyobrazić, jak na te newsy zareagował kalif z Kordoby i jego dwór, gdy po powrocie Ibrahima ibn Jakuba zapoznali się z jego relacją . Plotki na pewno rozeszły się szybko po całej Europie. Trafiły zapewne szybko także do stolicy kościelno-cesarskiej – Rzymu. Obawy a może nawet i trwoga musiały paść na kardynałów i papieża, nie mówiąc o zakonnikach, księżach i pospólstwie. Po 30 latach od wyprawy Ibrahima ibn Jakuba echa tej hiobowej opowieści czy plotki miały stać się być może zarzewiem pomysłu na na to, jak nazwać ten nowy kraj, którego jeszcze nikt nie nazwał a przecież istnieje, ma władców, terytorium, poddanych a nawet przyjął chrześcijaństwo a mimo to wciąż nie da się go odróżnić od Czechów czy innych Słowian i w związku z tym trudno cokolwiek o nim zapisać w kronikach czy dokumentach. Chwytano się różnych sposobów. Gerhard z Augsburga w pisanej w latach 983 – 993 hagiografii świętego Ulryka nazywa Mieszka nie inaczej jak wodzem Wandalów (dux Wandalorum, Misico nomine). Gdy w roku 992 Mieszko umiera, w rocznikach Kościoła niemieckiego zapisuje się: obiit Misica dux Vandalorum czyli zmarł Mieszko książę Wandalów. Widukind z Korbei, mnich i kronikarz saski użył we wzmiance o państwie Mieszka nazwy plemiennej Licicavicki . Ta trudna do zidentyfikowania nazwa, zniekształcona łacińskim zapisem, nie do końca jest wyjaśniona. Do Łużyczan( łac.Lusici) nazwa ta nie bardzo pasuje, do Luciców, Lutyków ( Wieletów) bardziej, ale co miał Mieszko z Wieletami wspólnego poza tym, że walczył z nimi o dostęp do ujścia Odry ? Niektóre źródła kojarzą występującą w kilku wzmiankach w średniowiecznych zapisach nazwę Lisike czy Disike ( zapewne błąd w zapisie) z nazwą naszej wielkiej rzeki Wisły. W takim razie Lisikowcy byliby Wiślanami . Ale to też się nie zgadza, bo Wiślanie ( Chorwaci ?) siedzieli dalej na południe i wschód od pogranicza państwa Mieszka a terenami Połabia i Zaodrza podporządkowanymi cesarstwu, gdzie te potyczki Wichmana z Lisikowcami mogły się zdarzyć. Tak czy inaczej nazwa Lisikowcy się nie przyjęła i nikt już potem podwładnych Mieszka tak nie nazywał. W przeciwnym wypadku mógłby być nazwany nasz kraj np. Wislandia czy Lisladia .
Mijały lata, kronikarze głowili się nad opisaniem lokalizacji państwa rosnącego na sile i znaczeniu. Czasy Mieszka przeminęły, obawy o jego związek z końcem świata zapewne też, władcą nie nazwanego kraju po pewnych perturbacjach związanych z interpretacją dokumentu Dagome Iudex został najstarszy syn Mieszka Bolesław. Ale kłopot zrobił się dla skrybów jeszcze większy, bo w pobliskiej Bohemii rządził też Bolesław i też Słowianin i czort tylko wiedział, o którym Bolku była mowa w danym dokumencie.
Wysłany z misją chrystianizacyjną przez naszego Bolesława do pogańskich Prusów czeski biskup, póżniejszy św. Wojciech nie wrócił żywy. Sławnikowic stracił życie 23 kwietnia 997 roku w Świętym Gaju w okolicach grodu Prusów w Pasłęku. Trzeba było wysupłać kupę złota i zawieźć je do Prusów by wykupić ciało póżniejszego świętego , ale to się Bolesławowi opłaciło. Przyjaciel, uczeń i fascynat Wojciecha- Adalberta cesarz Otton III , mimo młodego wieku już mocno zdewociały, na boso przyszedł do Gniezna by uczcić relikwie męczennika i zabrać je do Rzymu. Wcześniej założył klasztor w Rzymie i ufundował kilka kościołów na jego cześć. Właśnie wielka akcja propagandowo-organizacyjna związana z uznaniem Wojciecha zaledwie 2 lata po śmierci świętym męczennikiem ( 999 rok) stała się naturalną okazją, by w końcu zdecydować się na jakąś konkretną nazwę tego państwa, gdzie truchło męczennika oczekiwało na wizytę cesarza Ottona. Bolesław miał w planie wyciągnąć z tej wizyty wiele korzyści a przede wszystkim nie zamierzał oddawać całego wojciechowego truchła a tylko kawałek. Reszta, pozostawiona na miejscu, miała stanowić podstawę do stworzenia sanktuarium w Gnieźnie, gdzie relikwie świętego złożone w planowanej katedrze dawałyby grunt i podstawę do utworzenia własnego arcybiskupstwa, niezależnego od Magdeburga. Niemiecki kościół bowiem z uporem traktował istniejące biskupstwo poznańskie, które obejmowało wtedy całe terytorium państwa Piastów ( nazwa dynastii jest dużo późniejsza), jako podległe arcybiskupowi Magdeburga. Utworzenie własnego arcybiskupstwa miało być aktem wzmocnienia kościoła w naszym kraju i jego uniezależnienia od Niemiec. Przygotowania do milenijnej wizyty cesarza w Gnieźnie trwały przez lat kilka. Wymagały przygotowania wielu dokumentów i aktów prawnych. Potrzeba nazwania tego kraju, którego Gniezno było stolicą, stawała się coraz bardziej nagląca. Określenia typu: ta druga Slavonia, Sklawinia, Wandalia czy Wendia nie były jednoznaczne. Nie mówiąc już o Schinesque, mylonym w Rzymie z Sardynią. Burza mózgów odbywała się najprawdopodobniej w założonym przez Ottona rzymskim klasztorze św. Bonifacego i Aleksego. Jego przeor Jan Canaparius użył bowiem prawdodobnie jako pierwszy w formie pisemnej nazwy Palaniorum w Żywocie I św. Wojciecha . Opisując wyjazd jednego z braci św. Wojciecha, Sobiesława Sławnikowica z Czech do naszego kraju zapisał o nim, że wyruszył cum Bolizlauo Palaniorum duce . A było to prawdopodobnie około roku 999 , niedługo po męczeńskiej śmierci Wojciecha . Rozważania prof. Urbańczyka we wspomnianym już „Mieszku pierwszym tajemniczym” wskazują na obecność w tym akcie twórczym powołującym nową nazwę naszego państwa między innymi Brunona z Kwerfurtu czy mnicha z Polski Anastazego. Nie wskazuje Urbańczyk jednak źródeł inspiracji i w efekcie nie wyjaśnia , z czego tak naprawdę ta nazwa się wzięła i do czego się odwołuje.
A co mówi na ten temat Wikipedia?
Gramatycznie nazwa Polska wywodzi się od nazwy pola otwartej przestrzeni znajdującej się na danym terytorium. Składa się z dwóch części: nazwy Pol pole oznaczającej otwartą przestrzeń lub uprawne pole oraz przyrostkowego formantu przymiotnikowego -ska.
Od słowa pole ma się też wywodzić hipotetyczna nazwa plemienna Polan, naszych przodków. I tu jest problem, bo znana z opisów Geografa Bawarskiego z połowy IX wieku lista plemion z terenów dzisiejszej Polski nie zawiera nazwy plemiennej Polan. Nie są też wymieniani w żadnym innym dokumencie a ruski kronikarz Nestor wskazuje ( 200 lat później ) ich siedziby w rejonie Kijowa. Poza tym tych pół w końcu X wieku za dużo u nas nie było, raczej lasy, puszcze i bory. Otwartą przestrzeń zaś tradycyjnie nazywają polem raczej mieszkańcy Małopolski niż Wielkopolski, od której rozpoczęło się nasze państwo. Chyba że było inaczej ?
Istnieje oczywiście wiele innych teorii pochodzenia nazwy Polska. Starosłowiańskie określenie „polian” czy „polianka”, zastąpione potem przez tureckie słowo bagadyr miało oznaczać osobę charakteryzującą się męstwem i heroizmem. Prof. Urbańczyk wskazuje z kolei na cytat dzieła „Słowo o męstwie Igora” , gdzie słowo „poliu” miało oznaczać ludzi otwartych przestrzeni czy stepów. Czeska teoria wiązała nazwę Polski z przyjęciem chrztu, w znaczeniu „polani wodą święconą”. Inny badacz historii, Benedykt Chmielowski w Nowych Atenach z 1745 r. podawał kilka etymologii:
W SARMACJI jako Perła kosztowna wydaje się POLSKIE KRÓLESTWO, z Słowieńskich Narodów najsławniejsze, o którym tu essencyalne tylko rzeczy enarro, żebym nie był, Polskę Ojczyznę swoję opuściwszy censurowany, że jestem foris Lynx, Domi talpa. POLSKA ta nazwała się od Pola, na którym żyć i umierać lubili Polacy; albo też od Polo Arctico, to jest od Północnej Gwiazdy ku której, nadało się Królestwo Polskie, jako Hiszpania nazwana Hesperia od gwiazdy zachodniej Hesperus. Innym się zda, że imię to nadano Polakom od Zamku Pole olim na granicach Pomorskich będącego. Inni rozumieją, że od Miasta Kolchickiego Pola, skąd originem prowadził Lechus, Monarcha Polski. Może też być, że Poloni per corruptionem kilku liter ciż są, co i Bulanes Nacja w Sarmacji nad Wisłą, według Ptolemeusza, mieszkając. Jest i to zdanie Autorów, że Polacy niby Polachy, to jest po Lechu potomkowie zwać się powinni, jako dotychczas Lachami nas Ruś zowie. Paprocki zaś ingeniose racjocynuje, że za Mieczysława I Xiążęcia Polskiego, gdy Polacy Wiarę Ś. przyjmowali i wielkiemi do Chrztu Ś. kupami przystępowali, tedy Kapłani z Czechów na to wokowani, kupy od kup distinguendo, pytali się: Czy jesteście polani? id est już ochrzczeni? tedy ci co byli ochrzczeni, odpowiadali: Jesteśmy polani, stąd Polani, czyli Poloni poszło Polakom in nomen gloriosum.
Trzeba sobie wyobrazić Rzym w roku 999. Grono zakonników i dostojnikow kościelnych pochodzacych z różnych krajów w klasztornym skryptorium kończy przygotowania do kanonizacji św. Wojciecha. Zamykają gotową już prawie dokumentację kanonizacyjną, opis żywota świętego Wojciecha, jego bohaterstwo , męczeństwo i cuda, jakich dokonał. Brakuje tylko nazwy tego kraju, skąd wyruszył i gdzie złożono jego święte szczątki. Szukają w kronikach, rocznikach i na mapach. Orientują się, że to tam wysoko na północy, gdzie prawie kres znajomej z ówczesnych map Ziemi , gdzie tylko ocean światowy i kilka wysp. To prawie na biegunie północnym, przynajmniej z rzymskiej perspektywy. Trafiają na ślady zapisów kroniki Ibrahima ibn Jakuba. Analizują jego opis kraju Północy.
Jest. Bingo ! Polanorum to jakby biegun północny, po łacinie Polus Norte, po hiszpańsku i portugalsku Pólo Norte, po włosku Polo Nord a po niemiecku Nordpolen . Prawie wszystkie języki europejskie nazywają biegun słowem POLE .
Tu przykłady :
nordpol —-niemiecki, nordpolen – norweski , Sjeverni pol- chorwatki, nordpol -szwedzki, polo nord włoski, north pole islandzki, polul nord – rumuński, grecki, c bułgarski, pólo norte – portugalski i hiszpanski, pol nord kataloński
polu nordu- korsykański, pôle Nord- francuski, North polus lub North Pole – łacina, északi pólusú – Węgierski, severný pól – słowacki, nordpol duński, north pole- angielski, polo norte – galicyjski, itd.
Nawet po węgiersku biegn to pólusú. Można wnioskować z powyższego , że najbliższy takiego rozwiązania zagadki był jednak w roku 1745 Benedykt Chmielowski. Co prawda Gwiazda Północna to nie to samo co Biegun Północny, ale koncepcja byłaby w tym wypadku zbieżna ze skojarzeniem prawdopodobnych autorów nazwy naszego kraju a na pewno ze skojarzeniami Ibrahima ibn Jakuba z roku 965. A że do nazywania krajów służyła czasem geografia to za przykłady można przytoczyć choćby Norwegię ( droga na Północ ) czy Estonię ( kraj wschodni) .
Poniżej przytaczam dzisiejsze nazwy Polski w różnych językach z wyraźnym akcentem na trzon oznaczający biegun:
niem., duń., szw., norw., hol Polen, fryzyjski Pollen, ang. Poland, isl.- Pólland, fiń. -Puola, est.- Poola. łot.- Polija, afr. Pole, itd.
W roku 1000, podczas zjazdu w Gnieźnie nową, oficjalną nazwę swego państwa musiał zapewne zaakceptować Bolesław Chrobry. Od tego czasu zaczyna się bowiem pojawiać w dokumentach i na monetach.
W 1003 roku nazwę Polska notują łacińskie roczniki Annales Hildesheimenses we fragmencie Heinricus Berthaldi comitis filius, et Bruno frater regis, et ambo Bolizavones, Polianicus vide licet ac Boemicus, a rege infideliter maiestatis rei deficient. czyli w tłumaczeniu Henryk, syn Bertholda i Bruno brat króla i obu Bolesławów polski i czeski są w kręgu przyjaciół cesarza..
Także Łacińskie określenie Polski zapisane zostało w średniowiecznym utworze Żywot Pięciu Braci Męczenników autorstwa Brunona z Kwerfurtu. Gościł on na przełomie 1005 i 1006 roku na dworze Bolesława Chrobrego i z imienia wymienia swojego gospodarza we fragmencie(…) ignotae linguae Polanorum, invento serniore cui nomen Bolizlao Używa on również łacińskiego określenia terra Polonia, Polanicis terris wobec całości ziem znajdujących się pod jego władaniem. Brunon w kolejnym swoim utworze zatytułowanym Zywot II św. Wojciecha notuje również dwukrotnie Polskę we fragmencie poświęconym Bolesławowi Chrobremu – ‚ducem Polanorum Bolizlavum oraz państwa pod jego panowaniem De terra Polanorum.
Spisane w latach 1008-1030 Roczniki Kwedlinburskie notują wielokrotnie Polskę. Opisując wojnę Poski z Niemcami od roku 1002 wymieniają Bolesława Chrobrego we fragmentach: Bolizlauonem Poloniae ducem, Bolitzlauus Polinensis oraz Bolitzlauua dux Poloniae wymieniają także nazwę kraju Polonia, Poloniam Sclauonia.
W latach 1012 – 1018 łacińskie nazwy Polski wielokrotnie zamieścił w swojej kronice biskup merseburski oraz kronikarz Thietmar. Uczynił to zarówno w odniesieniu do polskich władców : Mieszko I Miseconis Poleniorum oraz Bolesław Chrobry we fragmencie Bolizlavus Poleniorum jak również wobec kraju Polenia oraz ludności zamieszkującej Polskę Poleni.
Kolejne wzmianki użytej przez Kanapariusa nazwy układają się chronologicznie w trasę wiodącą z Rzymu przez Niemcy do Polski. Zdaniem prof. Urbańczyka nowy termin wędrował przekazywany ustnie (być może przez podróżującego mnicha, który zapoznał się z żywotem św. Wojciecha), gdyż w każdym miejscu zanotowano go nieco inaczej (np. Polania w Reichenau w 1001 r., Polonia w Kwedlinburgu i Polenia w Merseburgu w 1002 r., Poliani w Hildesheim w 1003 r.). Proces rozprzestrzeniania się nazwy ma przedstawiać poniższa mapa :
W końcu nazwa dociera do Polski, gdzie Chrobry bije monetę z napisem Princes Polonie. Tym samym, zdaniem prof. Urbańczyka, Bolesław sam zostawił dowód na to, że Polan nigdy nie było. Gdyby bowiem był ich księciem, to nazwa brzmiałaby Polania
Nie ma dotąd takich źródeł, ostatecznie potwierdzających czy wykluczających którąkolwiek z podanych hipotez. Nadługo lub na zawsze będzie to tajemnicą i sferą domniemań. Jednak dla swego rodzaju ćwiczeń umysłowych i świadomego wyboru własnej wersji warto poznać przynajmniej tych kilka z przytoczonych w tym artykule i może wybrać tą, najbardziej wiarygodną czy przekonująca dla danego czytelnika. Ja proponuję tą, która kojarzy się się z biegunem północnym. Jako przykładowy dowód przytaczam wyobrażenie Europy na jednej ze starych map, gdzie ujście Wisły zlokalizowane jest prawie na samej pólnocnej krawędzi a są też nawet ottonowe amazonki .