Kora (1951 – 2018)

Kora (1951 – 2018)

Po Marku odeszła i Kora. Była pięknym człowiekiem i zawsze niespokojnym duchem, oszałamiająca osobowość. Popełniała błędy, jak każdy kto działa. Dla mnie spędzone wspólnie długie godziny u Krysztofa Skaldy, nie tylko z Korą (fantastyczni to byli ludzie!), na milczącym słuchaniu The Doors, Jimmy Hendrixa, Janis Joplin, Jefferson Airplane i Country Joe and the Fish są wspomnieniem  nie tyle nostalgicznym, co wciąż  żywym – przepojonym nutą świetnego psychodelicznego rocka, pięknych dziewczyn, haszyszu i marihuany – jakby to było wczoraj.

 

 

 

Powiedziałbym najbardziej czarująca Czarownica, która oczarowała nas wszystkich, krakowskich hippisów, a potem całą Polskę.

Wiem Koro, że Jesteś i Patrzysz i (jak Cię znam ) Wrócisz, bo wciąż nie wszystko jest tutaj tak, jak być powinno.

 

https://www.youtube.com/watch?v=35n2ZahRYw8

 

 

Oczywiście! – jak mogłem zapomnieć o czystych wodach – źródłach, strumieniach, rzekach, jeziorach i morzach!

Podziel się!